Skocz do zawartości
Forum

Problemy po 5 latach związku


NadiaEm

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.

Od 5 lat jestem w związku z moim chłopakiem. Nie mieszkamy razem.
Od samego początku chociaż byliśmy zgrani pojawiały się problemy.
Nakryłam chłopaka na kłamstwach już w pierwszym roku związku jednak starałam się nie przesadzać. Powiedział, że był u kuzyna podczas gdy był u sąsiada, mówił, że siedzą z kolegą podczas kiedy było tam więcej osób. Nie chciałam być paranoiczką. Jednak kolejne kłamstwa urosły w siłę.
Palił papierosy kłamiąc, że tego nie robi. Kończył wcześniej nasze spotkania niby zmęczony, a jechał do znajomych na całonocną imprezę. Mówił, że pomaga rodzinie więc przez dłuższy czas będzie zajęty, zostawia telefon i odezwie się później po czym dzwonił potwornie pijany mówiąc tylko, że zostaje na noc u rodziny - tak naprawdę pił u kolegów.
Zaczęło mnie to męczyć, a jego widocznie zaczął męczyć nasz związek. Przychodził raczej z obowiązku, nie chciał rozmawiać, mówił, że się czepiam. Unikał zbliżeń, potrafił przespać całe nasze spotkanie.
Jego towarzystwo również było silnie problematyczne. Kolega z wyrokiem za pobicie żony, która i tak do niego wróciła, osoby biorące narkotyki, zdradzające partnerów.
Kiedy został zaproszony na wesele jako świadek - beze mnie mimo 2 lat związku poczułam ból. Nie było między nami najlepiej ale postanowiliśmy po długiej rozmowie odbudować to wszystko. Nowy kredyt zaufania nowy początek. Wesele odbywało się kolejnego dnia po tej rozmowie. Okłamał mnie co do miejsca ceremonii, osób, które tam będą oraz jej przebiegu. Wszystkiego dowiedziałam się z fotografii wrzucanych przez jego znajomych. Również tam dopuścił się zdrady - pocałował świadkową.
Zerwałam z nim. Wtedy wypłynęły kolejne sprawy. Okazało się, że kiedy ja studiowałam i pracowałam on nie robiąc ani jednego ani drugiego był widywany na mieście w grupie dziewczyn i chłopaków, odwoził do domu ową świadkową. Naprawdę czułam się silnie zraniona, ale mimo tego kiedy przeprosił i zaczął na nowo się starać dałam mu szansę.
Przez chwilę było lepiej ale wróciły kłamstwa, nie miłe słowa pod moim adresem w stylu "głupia jesteś czy głucha". Nie zawsze mogłam na nim polegać, miałam problemy z zaufaniem.
W którymś momencie poddałam się, przestałam się przejmować, przepłakiwałam lekko kolejne dołki naszego związku. Dlaczego? Bo poza nimi było dobrze. Czułam się świetnie kiedy mnie przytulał i na mnie patrzył. W sferze erotycznej też nigdy nie mieliśmy powodów do narzekań.
Rok temu problemy zaczęły się nawarstwiać. Jego zazdrość sięgnęła niepokojących granic. Zaczął nawet wyrzucać mi, że przyjęłam zaproszenie koleżanki na ślub, ponieważ z kimś się tam umówiłam (oczywiście zabierałam go na to wesele ze sobą). Rzucał słuchawką kiedy cokolwiek mu nie pasowało, każdy temat, który mu nie odpowiadał był z miejsca ucinany.
Wszelkie moje propozycje nawet zjedzenia od czasu do czasu na mieście, wyjścia na rower czy basen były negowane, ponieważ "on tego nie lubi". Kiedy mówiłam, że ok, ale ja to lubię więc może kompromisowo pójdzie ze mną raz czy dwa do roku. Nie.
Ja mimo, że nie przepadałam za wszystkimi jego aktywnościami to uczestniczyłam w nich od czasu do czasu żeby nie robić mu przykrości.
Problemem były też spotkania. Nigdy nie zapraszał mnie do siebie. Przez te 5 lat byłam u niego zaledwie 2 razy z czego jeden był niemal wymuszony, a i tak były to bardzo krótkie wizyty. Dodam, że widywaliśmy się u mnie niemal codziennie.
Zarzucał mi, że nie lubię jego rodziny, chociaż nigdy ich nie poznałam lub poznałam zbyt słabo, aby wyrobić sobie opinię.
Wyjazd na wakacje zakończył się 3 dniową kłótnią i niemal rozstaniem. Usłyszałam, że zawsze chce się tylko pokłócić, że on nie ma z wakacji żadnej przyjemności jedzie bo ja chce, ale kiedy opadły emocje przyznał, że tak mu tu dobrze i uwielbia spędzać ze mną czas na wakacjach.
Poruszyłam również kwestię wspólnego zamieszkania a jakieś 2-3 lata. Zdenerwował się i powiedział tylko, że jemu się do żeniaczki nie spieszy. Rozmawialiśmy już wcześniej o naszych indywidualnych wizjach przyszłości i oboje zgodnie nie chcemy małżeństwa przed 30. Nie wiem czemu tak zareagował. Później wypierał się tego twierdząc, że mówiłam o zamieszkaniu razem już w tym roku. Nic takiego nie miało jednak miejsca.
Po tych kłótniach czułam się bardzo zmęczona psychicznie. Kiedy odwiedziła go rodzina ucieszyłam się bo miałam pewność, że przez 2 tygodnie nawet nie pomyśli o spotkaniu. Nie myliłam się. Zaproponował je tylko raz kiedy rodzina wybrała się razem gdzieś indziej. Pytał czy może przyjechać ale miałam inne plany.
Problemem były też moje spotkania ze znajomymi. Jesteśmy rozrzuceni po całej Polsce więc widujemy się po parę razy do roku. Mimo to każde spotkanie było przez partnera negowane, pisał, że mu smutno, idzie spać, ew. jeśli również w nim uczestniczył chciał już wracać i psuł wszystkim zabawę. Mogłabym na palcach jednej dłoni policzyć spotkania z jego udziałem, po których mogłam z czystym sumieniem przyznać, że było w porządku.

Nie mogłam się z nim w żaden sposób porozumieć, więc poprosiłam o przerwę. A właściwie rozstanie ale za zgodą obu stron. Czas na przemyślenie i odbudowanie podstaw których nam zabrakło.

Teraz jednak motam się sama ze sobą czego chce.
Logicznie na to patrząc - absolutnie nie powinnam wracać, chociaż teraz on staje na głowie, żeby mi pokazać jak bardzo się zmienił. Zaczął również leczenie problemów z przewlekłymi bólami głowy dzięki czemu jest nieco spokojniejszy, mniej skłonny do złości. Sama już nie wiem czy to co czuje to miłość czy przyzwiązanie. Z jednej strony nie wyobrażam sobie bez niego codzienności, a z drugiej - nie tęsknię gdy go nie ma.

Nie potrafię już sama ocenić swoich postaw i uczuć.
Gdzie popełniłam błąd? Kiedy pytam o to dotychczasowego partnera nie umie wskazać co według niego było źle, jakie błędy popełniłam. Mówi, że żadne.

Co robić :(

Odnośnik do komentarza
Gość czarnechmury

Czesc. Z Toba tego co przeczytałam wynika tylko i wyłącznie to ze powinnaś sie z nim rozstać, bo jesteś dla niego tylko i wyłącznie sposobem na zapelnienie wolnego czasu. Wiem co mowie. Zobacz, ze on tyle razy cie oszukał, tyle razy cie zranil. Uwierz, ze ciebie to rozstanie będzie mniej kosztowało niż jego, bo on nagle dostanie olśnienia i będzie mu szkoda, ze nie będzie miał przy sobie osoby, ktora zawsze byla na jego zawołanie. Nie mecz sie i nie zastanawiaj, olej go. Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy masz taki dar widzenia swojej normalnej codzienności w czarnych kolorach i tak to nam opisujesz czy coś Ci się pokręciło z postrzeganiem rzeczywistości.

Gdzie ty znalazlaś takiego osobnika, ktory nie pasuje Ci wyksztalceniem, sposobem zarabiania, sposobem spędzania czasu, krętactwami, zazdrością. brakiem lojalności....+

Jeśli to nie przejaskrawianie faktów, to trudno pojąc jaki jest powód bycia z tym facetem przez 5 lat. Jak ktoś kręci to może na początku ze 4 miesiące człowiek jest nieświadom, ze go robią w konia.Ale 5 lat?

Jeśli jednak znalazlaś powód aby z takim facetem być przez 5 lat to może i z tego samego powodu będziecie umieli być ze sobą cale życie . To Twje życie i Ty wybierasz. Co wybierzesz to masz.

Odnośnik do komentarza

Zostaw gościa bo cie zniszczy psychicznie, chyba że lubisz być niszczona. Podoba ci się jak na ciebie patrzy i przytula ..haha i to tyle ? Poza tym same wady, każdy wybiera swoje życie jak napisała kikunia. Ty według mnie dokonałaś dziwnego wyboru...powodzenia ...

Odnośnik do komentarza

Niestety, jesteś tylko jego zabawką. To jest skutek ciągłego bagatelizowania znaków ostrzegawczych, które już dawno powinny Ci dać na tyle do myślenia, abyś się od niego odsunęła raz na zawsze. Zaczynało się w miarę niewinnie, ale z czasem nawarstwiało coraz bardziej, aż przybrało takie rozmiary. Lubisz imprezy i życie na luzie? Lubisz nie interesować się, gdzie w danej chwili przebywa Twój partner i co robi? Lubisz być notorycznie oszukiwana? Jeśli tak, to gość w sam raz dla Ciebie. Jeżeli jednak traktujesz życie na poważnie i szukasz statecznego człowieka, lepiej o nim zapomnij. Im prędzej, tym lepiej. Ile razy jeszcze ma Ci dowieść, że nie jest wart Twojej uwagi i Twoich uczuć? Ile razy obiecywał Ci poprawę i ile razy nie dotrzymał słowa? Ile jeszcze razy pozwolisz mu się wodzić za nos? Skąd w ogóle pomysł, że teraz wszystko miałoby zakończyć się inaczej?
Ciesz się, że był na tyle niedojrzały, aby nie zgodzić się na wspólne zamieszkanie, że o małżeństwie nie wspomnę. Na szczęście nie łączy Was nic oprócz uczucia. Nie łączy Was związek małżeński, nie łączą dzieci ani wspólne mieszkanie i kredyt. Zrozum, że z tak skrajnie nieodpowiedzialnego, nieuczciwego człowieka nie stanie się raptem prawy, kochający partner. To jest po prostu nierealne. Wartości moralnych nie nabiera się ot tak, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. W tej chwili on widzi, że mu uciekasz – dlatego zrobi dosłownie wszystko, aby Cię zatrzymać przy sobie. I zapewne jest w stanie udawać przed Tobą, jak bardzo się zmienił. Gdy tylko poczuje, że ponownie Cię zdobył, powróci do swoich poprzednich, wyuczonych przez całe życie zachowań i nawyków. I znowu będziesz przeżywała to samo. 5 lat. Myślę, że to już dawno minął najwyższy czas, aby przerwać tę spiralę cierpienia. Wiem, że jest Ci trudno, bo bijesz się z myślami, uczucia nie dają za wygraną. Ale zastanów się dobrze, jak ma wyglądać Twoje dalsze życie. U jego boku czeka Cię jeszcze wiele łez. Sama o tym wiesz, choć być może nie chcesz się sama przed sobą do tego przyznać. Uciekaj, póki czas. Póki nie przywiązał Cię do siebie bardziej, np. wspólnym dzieckiem. Wtedy znalazłabyś się w znacznie większym potrzasku. Teraz możesz to zrobić w miarę gładko, choć wydaje Ci się to niemożliwe. Otrząśniesz się z tego, poznasz chłopaka wartego Twoich uczuć. Będziesz cieszyła się szczęśliwym związkiem i zastanawiała się, jak w ogóle mogłaś być z takim śmieciem. Uwierz. Nie wspominaj pięknych chwil, tylko myśl o marnej przyszłości, która Ci się szykuje z tym rozrabiaką. Zrób szybkie cięcie. Zerwij wszystkie kontakty. Wyrzuć wszystko, co Ci go przypomina. I zapomnij o gościu. Tylko na to zasługuje. A Ty… Ty zatroszcz się o siebie. Zajmij sobie czas, poświęć go swoim pasjom. Jeśli ich nie masz, znajdź sobie interesujące zajęcie.
Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...