Skocz do zawartości
Forum

Małżeństwo wisi na włosku


Gość Aga13345

Rekomendowane odpowiedzi

Na dzis sytuacja wygląda dalej jakby w próżni.
Zapytałam się go wprost czy cos do niej czuje itd. Odpowiedz była taka jakiej pewnie się spodziewałam tzn ze nie, że ją tylko polubił , fajnie się rozmawiało ale rozmawiajac nigdy nie miało to dalszego podteksu odnosnie życia razem itd. Ja wiem o tym że nie może mi obiecać ze zerwie z nią jakikolwiek kontakt z uwagi na fakt iż ich spotkania przypadkowe są nieuniknione z racji wykonywanej pracy i jego słowa: jak bedzie ona chciała pogadać to zamieni z nim parę słow bo przecież nie ucieknie ale ona wie ze chce on chce ratować małżeństwo i jak mi powiedział tak zrobi bo nie ma 18lat. Narazie to właśnie wygląda jakby miał...
Dzisiaj mi również napisał żebym się nie martwiła bo wszystko będzie dobrze.
Jakoś mu w to nie wierzę.

Odnośnik do komentarza

Może i wszystko będzie w miarę dobrze ,tylko nie wiadomo jak Ty się w tym wszystkim odnajdziesz,
nie ma się co dziwić ,że mu nie wierzysz, bo zniszczył Twoje zaufanie , a to podstawa w związku i już do końca nie da się odbudować,
dużo wody musi upłynąć zanim wrócicie do jakieś takiej normalności, jeśli będzie obopólna na to zgoda.
Niech on naprawia to ,co zepsuł, tylko widać nie wie jak...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Narazie za bardzo nie nastawiam się na żadna opcje jednak chyba bardziej we mnie wygrywa ta pesymistyczna. Narazie żyjemy w miarę normalnie i czekamy na rozwój sytuacji ale jedno jest pewne jestem silniejsza i nawet powiedziałam mu ze ja tez mu nic nie obiecuje bo we mnie tez coś pękło. Może terapia na która idziemy we wtorek reazem coś nas na jakaś drogę naprowadzi

Odnośnik do komentarza

Coraz czarniej to niestety widze. On się zachowuje całkiem na spokojnie. Ja znowu jestem taka osoba która drąży temat a jego widzę ze rozmowy ciagłe go męczą. Nie wiem ja ma to wyglądać mamy mieszkać ze sobą żyć jakby się nic nie stało i zobaczymy co z tego wyjdzie. Chyba muszę iść po jakieś leki bo padnę na zawał. Wiem ze nie da się tego rozwiązać w tej chwili i potrzeba na to czasu ale nie wiem jak żyć. Kurcze z drugiej strony jest on jakiś inny obojętny i inaczej sobie z tym radzi. Od dzisiaj już nie będę się narzucała. Dam wam znać jak to się ułoży

Odnośnik do komentarza

Wiem ze zdecydowana postawa dałaby mu do myślenia. Cały czas wmawialam sobie ze będę silna a dupa z tego wychodziła. Terapia chyba niewiele wskóra bo on powiedział ze teraz to w nim musi się coś obudzić. Chociaż może psycholog go jakoś nakieruje w która stronę isc

Odnośnik do komentarza

Na Twoim miejscu to wyśmiałbym wszystkie opinie i posty w tym temacie. Razem z moim. Świat jest pełen "uprzejmych" i "dobrych" ludzi, którzy chętnie oraz w dobrej wierze wepchną w maliny, a ty im jeszcze za to ręce pocałujesz. Miej ich w nosie. To Twoja miłość i nikogo innego. Twoja! Wasza!

Chociaż z drugiej strony (Uwaga! Moja prywatna, nic nie warta opinia) podgrzewanie miłości przy pomocy rozsądku jest tak pochrzanione jak musztarda chrzanowa. Na terapii wygarnijcie kurze, wypierzcie brudy i oczyśćcie wody, ale piec w sercu huczy mocniej z odrobiną szaleństwa. Kopnij chłopa w pupę, walnij patelnią w głowę żeby Cię zabrał na kolację gdzieś na mieście, może jakaś wycieczka, taniec, spływ łódką? Możecie pojechać tam gdzie się spotykaliście będąc gówniarzami. Zrób sobie włosy, kup buty. W najgorszym przypadku dobrze się pobawisz, a jeśli ogień się nie rozpali to trudno! Zawsze dasz sobie radę!

No! Skończyłem. A teraz olej to co napisałem ja i cała reszta. To Ty go kochałaś, może kochasz i może będziesz kochać. Nikt inny.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...