Skocz do zawartości
Forum

Jego dziecko


Gość Najsmutniejsza

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Najsmutniejsza

Witajcie, szukam odpowiedzi na nurtujące pytania, czy ja jestem dziwna, czy tylko ja sobie coś ubzdurałam i za dużo koloruje.
Otóż jestem z chłopakiem on ma 29 lat, ja mam 25,chłopak ma dziecko z poprzedniego związku (5 lat), jestem z nim w ciąży (7 miesiąc). I chłopak niestety dziwnie się zachowuje od pewnego czasu jak zaczął widywać się ze swoim dzieckiem,(on czuje sie jak pan, bo wie na czym polega wychowywanie) jego dziecko od 3 lat lub dlużej wychowują dziadkowie ze strony byłej dziewczyny, bo dziecko aktualnie znajduję się w rodzinie zastępczej, ojciec czyli mój chłopak ma odebrane prawa rodzicielskie, bo się nie interesował, z tym, że opieka społeczna zaproponowała mu widzenia się z tym dzieckiem, wiec się widują co jakiś czas w opiece. Wszystko może byłoby inne, gdyby on miał do mnie inne podejście, będąc w ciąży nie wspiera, nie pomaga, do wyprawki dziecięcej się nie dokłada, i nawet nie interesuje go to jak sie czuję, co było na badaniach, a jak zaczne temat co np muszę kupić, albo co dziecko robi w brzuchu, zawsze unika tematu. Zaczyna mnie ta sytuacja irytować, i nie wiem co robić, myslałam by odejść, bo jeśli jest taka sytuacja to chyba nie ma co się męczyć, a ja jako kobieta potrzebuje uwagi, wsparcia, a tego tutaj zabrakło. I tutaj dochodzi też jego dziecko, doszło do sytuacji, że on mógł ją wziaść na kilka godzin do siebie, i tu zaczęła się dziwna sytuacja, zaakceptowała bym to wszystko gdyby on nie zaczął siać, tzw paniki, kiedy weszli do domu, oczywiście przywitałam się z tą małą, próbowałam zagadać, co chyba mi się udało. Po pewnym czasie zaproponowałam, aby sobie usiadła, usiadłam kawałek od niej(chłopak stał obok córki), widziałam, że ona zaczyna obserwować otoczenie, i mnie. Więc widziałam, że z rączkami miała jakiś tik nerwowy bo zaczęła się denerwować, więc dotknęłam jej rączek mówiąc z uśmiechem by się nie bała, i od razu już było inaczej. A mój bystry chłopak, stwierdził, że idą sobie do drugiego pokoju sami,(zamykając przede mną drzwi) i zostałam sama. Wiec zrobiło mi się strasznie smutno, i przykro,posiedziałam godzinę sama myśląc, że zaraz przyjdą, aby oswoiła się z sytuacją, ale niestety nie doczekałam się. Wiec po cichu wyszłam z domu, (pojechałam do rodziców) i tu zaczął sie horror, zadzwonił po godzinie, z pretensjami, gdzie jestem, to powiedziałam, że pogadamy jak przyjadę, i tu zaczeła się kłótnia zaczął klnać przez telefon, że go wkur..., że chciał by dziecko sie nie stresowało przezemnie, i by chciała przyjeżdżać , więc grzecznie wyjaśniłam, że nie powinno dojść do takiej sytuacji, bo dziecko na początku będzie zawstydzone i skrępowane przed obcymi, no i tu rzucił mi sluchawką, mówiąc że pierd..., po kilku godzinach przyjechałam do domu, i sytuacja była już inna, mała oglądała bajki, a jego tłumaczeniem było, że się bał. Więc starałam się go nie słuchać, stwierdziłam, że usiąde sobie z boku i zaczne obserwować, on usiadł obok mnie pytając co mi jest, odpowiadałam, że nic bo uważałam, że tak będzie lepiej, miał pretensję, że się nie udzielam. Gdy dziewczynka usiadła na łóżku to on też myslałam, że okaże mi troszkę miłości, chociażby przytuli, ale niestety dotykał mnie ręką jak jajko, bo co jego córka popatrzyła to zaraz zabierał rękę i się ode mnie odsuwał, kiedy się go zapytałam, co mu jest dlaczego jest taki oschły to odpowiedział, że przed dzieckiem mu wstyd, i on tak nie umię, to wyjaśniłam, że dziecko powinno mieć jasno przedstawioną sytuację, że się kochamy itp, i przecież jak się do mnie przytuli to i ją też niech przytulia, żeby wiedziała, że tata też ją kocha. Niestety nie doszło do tego, kiedy ja odwiózł, dopiero się do mnie kleił.. Czy to jest normalne? Bo z dnia na dzień mam wrażenie, że ja się oddalam bo boję się, że znów ją przywiezie i będzie tak samo. Potrafi ciągle o niej rozmawiać, że to jego wspaniały bąbelek, pytania co o niej myślę itp, a o nienarodzonym niechce rozmawiać dlaczego tak jest?! Może ktoś tu coś nasunie, bo jak się go pytam to nie rozmawia, ze mną i zmienia temat. Dodam, że mówił, mi że mam wredny wyraz twarzy, że do dzieci jestem jak Hitler gdzie to jest nie prawda, przytoczę sytuację, że na ławce siedzialy inne dzieci w wieku 10-12lat i grzecznie powiedziałam, że nie siedzi się nogami na ławce i od tego czasu on mi zwraca uwagę, że jestem taka a nie inna..., i że jak będę taka do dzieci to będą miedzy nami kłótnie, a ja po prostu chce by dzieci mnie też sluchały, i znały zasady kultury lub tego co mogą a co nie. To chyba nic złego, bo dzieci ja nie bije... Co radzicie? Czuję, że i tak nie wytrzymam i odejdę, bo mam wrażenie, że sytuacjami jest nie poważny, dziecinny, arogancki, wulgarny.

Odnośnik do komentarza
Gość Esmeralda 345

Witaj.
Szczerze Ci współczuję, bo z tego co piszesz wnioskuję, że trafiłaś na niedojrzałą karykaturę człowieka. Z mojego punktu widzenia-nie pasujecie do siebie, 2 zupelnie inne światy i poziomy. Współczuję jego pierwszej córeczce i Waszemu dziecku takiego ojca. Miłość bywa ślepa ale kiedy człowiek przebudza się do rzeczywistości i widzi, że wybór był nie do końca przemyślany, powinien wyciągnąć wnioski i dokonać zmian.
Myślę, ze nie zwrocilabym uwagi na takiego chłoptasia...no,ale... gdyby mnie zacmilo a pozniej olsnilo- odeszłabym od takiego typka.
Natomiast Ty sama rozważ co jest dla Ciebie i Twojego dziecka najlepsze. Mężczyzna i ojciec ma być rycerzem: odpowiedzialnym, oddanym, troskliwym,wiernym. Ma byc oparciem i autorytetem z zasadami i honorem. Przykro, że trafiłaś na kogoś skrajnie innego.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Trafić to może się ślepej kurze ziarno.Kobieta ma rozum i powinna wiedzieć z kim zachodzi w ciążę.
O człowieku któremu zabrano prawa rodzicielskie chyba nie świadczy za dobrze...a jednak nie było to dla Ciebie żadnym hamulcem,a szkoda.Nie miałabyś teraz takich dylematów.

Odnośnik do komentarza

Wiesz, trochę pachnie to hipokryzją. Twój partner ma odebrane prawa rodzicielskie, w ogóle nie interesował się córką w pierwszych latach jej życia, a śmie kreować się na speca w dziedzinie wychowania dzieci. Nie widzę też potrzeby, aby izolować Ciebie od jego córki. To dobrze, że chciałaś nawiązać z małą kontakt, sprawić, by czuła się swobodniej, nie bała się. Tymczasem twój partner tworzy niepotrzebne granice, sieje panikę, robi Ci pretensje tak naprawdę o nic. Chwali się swoim "bąbelkiem", a gdzie był, gdy córka była niemowlęciem? Sam fakt, że ma odebrane prawa do dziecka nie świadczy o nim dobrze i nie rokuje na przyszłość, jeśli chodzi o bycie rodzicem dla Waszego dziecka. Zachęcam do refleksji, co dalej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...