Skocz do zawartości
Forum

Jak z tym walczyć?


Gość walka_ze_slabosciami

Rekomendowane odpowiedzi

Gość walka_ze_slabosciami

Dzień dobry,

jeszcze przed pójściem do psychologa napiszę tutaj. Jestem nieśmiały. Mam prawie 26 lat i nigdy nie byłem z dziewczyną. Denerwuję się podczas rozmowy z nimi, nie potrafię nic wymyśleć - standarcik. Miałem kilka akcji, które pamiętam - jak dziewczyna, w której się zakochałem odmówiła mi bądź bawiła się z innym. Bardzo cierpiałem z tego co pamiętam. W podstawówce byłem najlepszy w klasie z nauki. Tym się mogę poszczycić xD
Dużo palę trawki. Od gimnazjum w sumie to się zaczęło. Na studiach to prawie codziennie marnując pieniądze rodziców. Szkoda mi ich było, nie wiem co powiedzieć i jak to się stało. Teraz jak mi mama umarła na raka to już w ogóle ten żal i niewykorzystane chwile... ach szkoda gadać. Teraz palę raz na tydzień, dwa - ponieważ jestem w innym mieście, ale i tak tutaj zajarałem ostatnio. Tak czy siak raz na 1-2 tyg. Były takie chwile, że już nie jarałem miesiąc, dwa. Ale nie widziałem żadnej poprawy, albo nie pamiętam. Wg mnie niepalenie to za mało. Marihuana ma wpływ na lęki?

Nie było patologii w domu. Raczej byłem rozpieszczony. Byłem wychowywany przez babcię, bo rodzice do 16 w robocie. Ojciec wzorem męskości nie był, ale nie wyglądał na mięczaka. Trudno to powiedzieć. Jest dobry, aż za dobry. Nie ma własnych kolegów, nie wiem czy nie chce czy nikogo nie lubi. Wydaję mi się, że jest za dobry bo tak jest łatwiej. Też ma jakiś problem. Być może też boi się o moją przyszłość, ale zawsze taki był chyba. Jest tchórzem takim jak ja. Praca na magazynie całe życie prawie, teraz już nie pracuje. Ciężko mi to mówić, bo mnie wychował, ale piszę co czuję.
Dużo spędzałem czasu z kolegami. W gimnazjum i liceum. Nie mieliśmy w ekipie dziewczyny oczywiście. Strasznie mi zależało na ich opinii pamiętam, Jak mnie wyśmiewali za coś to już czułem lęk (zależy raz duży raz mniejszy) i tak chyba zaczęło to rosnąć aż urosło do fobii chyba, albo zbliża się. Czuję się nieswojo przy innych ludziach, czuję ich spojrzenia. Przy dziewczynach tracę rozum. W pracy (oczywiście magazyn xD) pod wpływem wysiłku jeszcze ciężej mi się porozumieć z ludźmi. Mówią, że jestem dziwny xD - jak sobie z tym radzić?
Zacząłem biegać od czasu do czasu nawet spore odległości (7-10km w godzinkę) i dzięki temu rzuciłem fajki na jakiś czas. Może zmotywowałem organizm, że poderwę wtedy jakąś dziewczynę. Ale jak była okazja dosyć dobra to nie dałem rady i odsunąłem ją od siebie. Ona później jak ogarnęła jaki jestem (chyba fajny ale jakiś niemęski - sam już sobie dopowiadam bo nie wiem) to już była coraz dalej. Powiedziałem, że nie możemy się spotykać (bycie dla niej tylko kolegą traktowałem jak przegraną sprawę, więc w ogóle nie chciałem jej widzieć).
Od paru miesięcy jestem w innym mieście i dziwne, bo nie paliłem. Zapaliłem dopiero jak wróciłem do swojego starego miasta - odrazu z całym pakietem trawką i piwem, ale to raz na 2-3 tyg (teraz jak to napisałem to w sumie żaden wyczyn). Nie jestem pewien czy używki są skutkiem czy przyczyną.
Dużo grałem w gry online z innymi ludźmi. Może identyfikuję się z tymi postaciami, którymi steruję.
Krzywy zgryz, przednie zęby krzywe, żółtawe. Myślę, że zęby to początek moich problemów, a później to tylko skutki. Próbowałem je zrobić, ale.. zawsze coś wypadało xD (mam poczucie humoru, ale w dupkę sobie mogę je wsadzić). Dentysty czy tam ortodonty się nie bałem... chociaż tyle. Teraz znowu zacząłem jarać fajki i do marychy też mnie ciągnie ale staram się nie palić.
Powoli widzę, jak odsuwam od siebie wszystkich, już nie kontroluję tego. To jakiś mechanizm obronny? To cienki bardzo.
Ostatnie 10 lat widzę jak przez mgłę.
W pracy nie byłem drugi dzień. Wcześniej też opuszczałem, bo ciężko mi sie gada z tymi ludźmi (sami są wkurzeni że muszą tam siedzieć). Brygadzista... ach szkoda gadać :D Mój organizm też ma już tego dosyć chyba. Nie będzie się męczył skoro i tak nikogo nie poderwę, a latek przybywa więc też ciężej. Nie biegałem już 2 tyg. chyba. Leżę dużo w łóżku. Mam mało znajomych. Ci co zostali na palcach ręki -
to jeden ze studiów xD z którym tyle paliłem, jakoś nie chce go odrzucać, bo jest w porządku ale nauczył mnie jarać, więc ostatnio w dupie go mam, ale się widzimy jak przyjeżdzam (i palimy). Drugi raz mną manipuluje, raz jest w porządku. Ciężko ich się pozbyć jak wiesz, że dużo ich nie masz. Mają w sobie pozytywne wartości, ale czuję jak czasami mną manipulują.. nie wiem, trudno mi nawet coś sobie przypomnieć.
Pojawiają się już jakieś myśli samobójcze. Chyba ludzie mnie zniechęcają do wszystkiego. Samemu nie jest źle, ale już mi się znudziło i wolę chyba umrzeć niż być sam. Bierzcie ten tekst z dystansem i wyobraźnią - chodzi mi o to, że moja gorsza połówka mogła coś ukryć czy cuś..

Proszę napiszcie czego to może dotyczyć. Uratujcie

Odnośnik do komentarza
Gość walka_ze_slabosciami

Dobra, czekając na psychologa sam spróbowałem się zdiagnozować. Wg mnie jestem silnym empatą. Zawsze byłem dobry, czuję emocje innych, jestem podsterowny, jak jest dużo ludzi to chcę ogarnąć ich wszystkie emocje i stresuję się, bo wszystkich nie ogarnę. Teraz jak zacząłem siebie postrzegać od sfery duchowej to bardzo pomogło mi stwierdzenie, że dusza bądź świadomość bądź ego (postrzegam to jako to samo) jest oddzielne od ciała i umysłu. Pomógł mi argument o kontroli ich (można umysł zmieniać poprzez naukę i ciało poprzez ćwiczenia ŚWIADOMIE), więc mniej przestałem się przejmować uwagami dotyczącymi ciała i mózgu. Traktuje je jako narzędzia. Ale tracę te uczucia jakby świadomość znikała. Teraz jak zacząłem wierzyć, że jestem jakąś duszą to utożsamiam się ze wszystkim i każdy jest moją bratnią duszą. I teraz przestało mnie ruszać sprawy dotyczące mnie, ale wkurzam się jak ktoś jest nieszczęśliwy, bo myślę, że ta osoba to część mnie tylko ma osobne narzędzia (ciało i umysł). Zawsze chyba taki byłem tylko teraz to potrafię wytłumaczyć. Znowu zacząłem wierzyć w boskie siły. Idę do psychologa tylko co wy o tym sądzicie? Bycie empatą jest okej w tym świecie? Pracując na hali nie znajdziesz życzliwych ludzi, jeszcze jak oni to część mnie to w ogóle pozdro. Może z drugiej strony wyleczyłbym się z tej przesadnej empatii będąc z nimi?

Odnośnik do komentarza

Nie znam się na podstawach psychologicznych i charakterystyce czlowieka empaty. Tyle, że empatia to rodzaj rozumienia drugiego człowieka, umiejętności wczucia się w niego. Zazwyczaj za tym idzie duża otwartośc na ludzi, ciągła chęc niesienia im pomocy, zapominanie wręcz o swoich sprawach i swoich interesach.

A u Ciebie ani zawód Twój nie niesie ulgi drugiemu człowiekowi, ani po pracy nie jesteś w jakimś wolontariacie.
Po prostu jak spotykasz drugiego człowieka to może szybko wyczuwasz jego nastrój, jego nastawienie do świata. A sam nie jesteś jakoś silny psychicznie, bo np. zły nastrój tego człowieka, Cię blokuje i nie umiesz już z nim nawiązać więzi.

Oczywiste jest,że jeśli byleś jedynakiem, to ocena grupy w wieku dorastania była dla Ciebie bardzo wazna. Dla każdego w tym wieku jest ważna, ąle jedynacy nie mają w domu rówieśnika w postaci brata czy siostry i tym bardziej nie maja pojęcia, ćzy pasują do spoleczeństwa a o tę informację przecież chodzi jak się zaczyna widzeć coś więcej niż wlasny dom rodzinny.

Używki jak wiadomo swiadczą raczej znów o slabości człowieka. Można swoje ciało i swoją psychikę utwardzać, trenować- ale używki są zaprzeczeniem tego i już.

Dziewczyny, kobiety. Jeśli jesteś nieśmiały, to masz pewien problem, ale jak rozumiem Twój nieśmiały ojciec znalazł sobie partnerką na życie- Twoją sw. pamięci mame. Uwierz,że i Tobie, jak będziesz się starał, los przyniesie drugą połowkę.
Tylko raczej nie możesz mieć postawy, że zerwałem z nią, bo nie chciałem być tylko kolegą.

Dobrze jest być tylko kolegą jakiejś grupy kobiet, bo przecież oprócz wlasnej mamy Ty niewiele wiesz o kobietach. Nie mialeś siostry, nie mialeś koleżanek - nie znasz obyczajów, psychiki kobiet. Kobiety to też ludzie, ale trochę inaczej się komunikują ze światem i trening taki,że obracasz się wsród kobiet koleżanek jak najbardziej zalecany.

Wg mnie masz za dużo wolnego czasu, ktory po pracy głupio marnujesz. Fajne bylo,że wziąleś się za bieganie, ale jakbyś nie doceniał, że robisz coś fajnego dla swojego ciała (robi się bardziej wydajne, zwinne) i szybko jesteś w stanie to porzucić np na korzyść jakiś ogłupiaczy.
Może zacznij uprawiać jakąs aktywność fizyczną ale grupową- karate, zdobedziesz też tam jakiś kolegów, bo jak piszesz otacza Cię malo ludzi. Na pewno poczujesz się bardziej męski, bo karate uczy koncentracji, odpowiedzialności za siebie i za innych i używania sily tylko w warunkach koniecznych.
U mnie w rodzinie u dorastającego chłopca, ktory chował się bez codziennego kontaktu ze swoim ojcem karate odegrało bardzo przyzwoitą rolę i wiem, ze chodzą na nie ludzie z różnych grup wiekowych.Dodało mu właśnie w okresie dorastania pewności siebie i takiej męskości, której Tobie jak sam to postrzegasz brakuje.

Psycholog to pewnie bardzo dobry kierunek. Tylko mądry psycholog to osoba ,pod kierunkiem ktorej ,to my s a m i wykonujemy pracę, aby coś zmienić w swoim życiu.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza
Gość walka_ze_slabosciami

Dziękuję za odpowiedź i za poświęcony czas. Myślałem nad sztukami walki :) Zapiszę się od nowego miesiąca jak starczy funduszy. Będę się starał znalezc dziewczynę zobaczymy :)

Odnośnik do komentarza
Gość walka_ze_slabosciami

To co pisałem na górze to brednie. Chodzi o ten ostatni post. Nawet nie chce mi się tego czytać. Sam sobie postawiłem diagnozę. Wydaje mi się, że to wszystko przez używki. Nie mi to oceniać. Za ponad miesiąc idę do specjalisty od uzależnień. Paliłem trawkę od gimnazjum, alkohol chyba jeszcze wcześniej. Nie jakoś codziennie. Chyba co weekend. Później rzuciłem trawę na krótki okres. Alkohol chyba dalej piłem. Nie codziennie, ale co weekend duże ilości, pamiętam zawsze mi towarzyszył do teraz. Później znowu zacząłem jarać, wtedy już na potęgę trawę na studiach. I to taką pryskaną jakimiś gównami, bo była jak plastelina.
Miałem przygodę także z amfetaminą na rok może ponad, ale później sobie jakoś poradziłem nie pamiętam jak(!). Zostało tylko alko i trawa. Miałem normalne dzieciństwo bez patologii. Nawet byłem rozpieszczony. Może już wtedy wiedziałem co zrobić aby dostać cukierka.

Nie za bardzo teraz sobie ufam po tym wszystkim i stronię od diagnozowania siebie, ale i tak chcę to napisać. Robię to przede wszystkim dla siebie jakby w formie pamiętnika a przy okazji może ktoś miał podobną historię i to przeanalizuje.

Uzależnienie dosłownie przejmuje nad tobą kontrolę. Zmienia rzeczywistość, kontroluje twoimi emocjami tak jakby w środku siedział jakiś pasożyt i tobą sterował. Wykorzystuje twoją inteligencję. Ja nie wiedziałem, że potrafię tak manipulować innymi ludźmi i światem żeby tylko zajarać. Raczej uważałem siebie za osobę głupią porównując się z innymi, którzy gnali do przodu. Manipulowałem rodzicami żeby płacili mi za studia. Później dostałem się do pracy w Niemczech i prawie całe pieniądze przehulałem na używki. Tracisz umiejętność rozwiązywania problemów (lepiej zajarać blanta) żebyś czasami nie rozwiązał swojego z narkotykami, albo na przykład nie dostał lepszej pracy, w której będziesz bardziej zajęty albo w której ludzie Ci pomogą. W tej gorszej przecież jakoś przeżyjesz bezmózgowe 8 godzin a potem nakarmisz pasożyta. To przebiegły nałóg, który w końcu POWOLI, posługując się twoją inteligencją i informacjami o tobie odetnie Ci wszystkie drogi do wyzdrowienia. Osłabi pamięć, którą mógłbyś użyć do wyleczenia poprzez przypomnienie sobie radosnych wspomnień. U mnie osłabiły się bardzo kontakty z rodzicami, czuję lęk przed innymi ludźmi (strach, wstyd?). Szczególnie przed tymi, którzy nie palą. Ogólnie czuje się wrażenie, że są irytujący. Aktywność fizyczna też jest ważna aby utrzymać wyraźniejszy kontakt ze światem zewnętrznym. Robaczek lubi śmieciowe żarcie - jakieś czekolady, fastfoody, pierdoły, napoje gazowane, często piwko piłem i chrupki. Chce nas otępić fizycznie także.
Nie chce mi się rozpisywać, bo mógłbym pisać godzinami o tym. Koniecznie wg mnie jest uprawianie sportu albo chociaż jakieś aeroby.

Oczywiście są osoby, które lepiej sobie radzą z tą używką. Mi też było fajnie na początku, jak miałem kontrolę jako taką. Tak jakby wiedziała na ile sobie może pozwolić z kontrolą, bo jak za szybko ci ją zabierze to się zorientujesz. Dlatego odbiera Ci rozum i inne bronie w odpowiednim tempie abyś z nią nie walczył tylko ją zaakceptował. Jak ćwiczysz np. pamięć to boi się zaatakować (bo przypomnisz radośniejsze chwile bez niej) aby Cię to siebie nie zrazić i palisz rzadziej. Trawa to jebany pasożyt, który zrobi z Ciebie zombiaka wcześniej czy później i nawet nie zauważysz, więc wolę się go całkowicie pozbyć.
Osoby chwalące zioło (tym bardziej w sieci) są jak zarazki. To niebezpieczni ludzie, którzy swoją bezradnością i pustymi argumentami zarażają inne osoby.
Nie stwierdzono zgonu po maryśce? Ona Ci odbiera twoje życie i zaraża innych.
Lek na alzheimera? Używaj jej jak masz alzheimera!
Daje szczęście? Takie samo jak coca-cola głupim owadom, które się dają nabrać. Rozwiązywanie problemów daje zdrowe, naturalne szczęście.
Zdrowsza od papierosów? Nie wiem co to za głupi argument w ogóle

U mnie to trwa z 10 lat wszystko (mam 26). Mało pamiętam. Dużo było imprez i śmiania na pewno ale wolę się przestać śmiać niż stać się zombiakiem bez uczuć, który staje sie dilerem i gryzie innych.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...