Skocz do zawartości
Forum

Koleżanka mojego chłopaka jest ciągle w naszym życiu - co robić?


Gość Anetta88

Rekomendowane odpowiedzi

Witajcie, mam pewien problem. Z moim chłopakiem jesteśmy oficjalnie od 9 miesięcy, a ogółem znamy się od ok. 2 lat (razem pracowaliśmy). Mój chłopak 3 miesiące temu zmienił pracę - wiadomo, nowe towarzystwo, nowi znajomi, a wśród nich dziewczyna, nazwijmy ją Marta. Od początku sporo ze sobą pisali, była aktywna na jego Facebooku, ale nie zwracałam na to uwagi. Jednak po dwóch miesiącach częstych kontaktów zaczęło mnie to niepokoić - rozmawiali ze sobą prawdopodobnie codziennie, a wiem to, ponieważ widuję się z nim 2 x w tygodniu po pracy oraz w weekendy - zawsze kątem oka widziałam migające wiadomości od niej, czy to oglądaliśmy film na kanapie czy też byliśmy na mieście. Mam za sobą trzy związki, w każdym z nich mnie zdradzono, więc jestem ostrożna, ale pracuję mocno nad tym, by nie obarczać swoją przeszłością obecnego partnera. Przyznaję, że jednak pewnego dnia nie wytrzymałam nadmiaru jej obecności w naszym życiu i zajrzałam w ich rozmowy - było tam bardzo dużo dwuznacznych żartów, których co prawda on raczej nie odwzajemniał, ale też się nie sprzeciwiał. To były jej teksty w stylu "jak już rozstaniesz się ze swoją dziewczyną to do mnie zadzwoń" albo "postaraj się nie myśleć o trójkącikach" czy też szczegółowe opowiadanie mu o swoich przygodach seksualnych - nie wydawało mi się to stosowne, zważywszy na ich krótką znajomość. Zauważyłam też (i to było też jednym z bodźców, dla których zajrzałam do rozmów), że miał mniejszą ochotę na seks, rozmawialiśmy też o tym i przyznał, że ostatnio stał się zimny, ale naprawi to. Zagaiłam kiedyś w żartach, że ta Marta coś często do niego pisze i że może mogłabym ją poznać, polubić... zgodził się. Na tym spotkaniu rzucała dwuznaczne żarty nawet przy mnie, a gdy tylko oddalałam się, zmniejszała przestrzeń pomiędzy nimi (prawie wisiała mu na ramieniu jak stara znajoma). Nie podobało mi się to wszystko, dlatego po powrocie delikatnie opowiedziałam mu o swoich obawach zaznaczając, że niczego mu nie zabraniam, ale alarmuję, że bardzo źle się czuję z jej obecnością, że jest jej za dużo w naszym związku i że bardzo mnie to boli. Obiecał, że ograniczy kontakt. Niestety kontakt zamiast się ograniczać, zaczynał być bardziej uciążliwy. Próbowałam o tym kolejny raz rozmawiać, ale mój chłopak strasznie się o to wściekał, że go ograniczam, że próbuję wybierać mu znajomych, itd., przez co bałam się nawet o tym mówić. Kilka dni temu na wakacjach zajrzałam mu do komórki, jest mi z tym okropnie źle i wstyd, ale zauważyłam, że nadal ze sobą piszą i że obiecał jej prezent z wakacji - pocztówkę. Ja wiem, że to pierdoła, ale wpadłam w szał i nie mogłam tego ukryć, pokłóciliśmy się, że obiecał się zdystansować do relacji zawodowych, a robi coś zupełnie odwrotnego niż powinien. Powiedział, że nie chce być ograniczany, że to koleżanka, z którą pracuje i chce mieć dobre relacje i że nie podoba mu się związek z kontrolowaniem drugiej osoby oraz że jestem chorobliwie zazdrosna - wytłumaczyłam mu, że nie miałam nic przeciwko, gdy wychodził z innymi koleżankami na kawę czy gdy musiał przenocować swoją przyjaciółkę, naprawdę staram się być wyrozumiała i mu ufać, po prostu w tej jednej sytuacji jest mi naprawdę niekomfortowo. Nakrzyczał na mnie, że jestem słaba i zakompleksiona i że to ja powinnam pracować nad sobą, a nie on. Bardzo mnie tym zszokował, bo nigdy o nic się nie kłócimy, a już na pewno nie podnosimy na siebie głosu. Potem mnie za te słowa przeprosił, ale niestety pocztówkę i tak jej kupił - w mojej obecności, robiłam dobrą minę do złej gry, bo myślałam, że tak powinno się zrobić, zaufać. W domu zaczęłam to jednak wszystko analizować i wydaje mi się, że nie powinnam tak tego zostawiać. Spytałam go,czy mnie kocha - powiedział, że stara się mnie pokochać, ale to potrwa, bo powiedział to komuś tylko raz w życiu i nie chce rzucać słów na wiatr - oczywiście daję mu czas, ale nie wiem, co o tym sądzić. Ja po dwóch latach znajomości i 9 miesiącach związku zdążyłam się już zakochać. Czy mogę prosić o poradę, jak postąpić w takiej sytuacji? Czy rozmawiać ponownie o Marcie? Czy zignorować i czekać? Ja wiem, że pewnych wydarzeń nie powstrzymam, ale czy mogę cokolwiek tu jeszcze zrobić, by było dobrze? Bardzo mi na nim zależy, on na co dzień jest zupełnie inny, wspiera mnie we wszystkim, dba w życiu codziennym, inicjuje wyjścia, stara się... jesteśmy dla siebie prawdziwymi przyjaciółmi, a w tej jednej sprawie nie możemy dojść do porozumienia:(

Odnośnik do komentarza


Jest takie brutalne powiedzenie, że facet jest haremowym kurierem, a partnerka metaforyczną kołdrą. I chcąc nie chcąc wiele z wymienionych przez Ciebie zachowań Twojego chłopaka tą regułę potwierdza.
Chciałoby się rzec, że co byś powiedziała komuś Ty sama czytając taki post?
Mi jako osobie, która również stoi po Twojej stronie barykady - czytaj osób po zdradzie - z miejsca by się zapalił czerwony halogen wielkości jupitera na boisku piłkarskim, że w tym związku wiele złego się dzieje. Już nie tyle przez Jej przesadną obecność między Wami i olewczy stosunek Twojego partnera względem Twoich uwag, co Jej zacytowane teksty przez Ciebie.
Nie podobało mi się to wszystko, dlatego po powrocie delikatnie opowiedziałam mu o swoich obawach zaznaczając, że niczego mu nie zabraniam, ale alarmuję, że bardzo źle się czuję z jej obecnością, że jest jej za dużo w naszym związku i że bardzo mnie to boli. Obiecał, że ograniczy kontakt. Niestety kontakt zamiast się ograniczać, zaczynał być bardziej uciążliwy.

Faceta poznajesz nie po tym jak zaczyna, ale jak kończy... tu jak widać ta natrętna i dwuznaczna adoracja innej kobiety sprawia mu wymierną satysfakcję.
Wybacz, ale po tym co czytam w Twoim poście o jego zachowaniu, to już zakrawa na iście zdradzieckie szukanie pretekstu do zerwania z Tobą z Twojej winy.
Przerabiałem kiedyś tą nieprzyjemną tematykę od deski do deski na innym forum wśród zdradzonych osób i jedno co mi pozostaje, to Tobie zasugerować co następuje.
Wypożyczyć sobie faceta na szczerą rozmowę w 4 oczy bez jakichkolwiek świadków i wyłożyć bez ogródek kawę na ławę. I właśnie sam fakt tego, że jesteś ofiarą zdrady użyć jako koronnego dowodu w sprawie, że źle się dzieje w Waszym związku przez obecność osoby trzeciej między Wami.
Nie robiąc co prawda z tego nieprzyjemnego faktu wykładu, tylko dać mu do zrozumienia istotne rzeczy, które w takich przypadkach nie mają dla Ciebie racji bytu w związku.
I albo się gość do tego ustosunkuje i zrobi porządek, albo przesuń dla Niego granice tak daleko, ze sam znajdzie się za drzwiami i zamknie je bezpowrotnie. Innej opcji nie ma, nie daj sobą tak poniewierać po raz kolejny

Czekanie na cud i tym samym ignorowanie obecności Marty w Waszym związku, to tylko zupełnie niepotrzebna i przedłużająca się w czasie agonia Waszego związku.
Odnośnik do komentarza

~onkaY
Bags, problem w tym, że Aneta już taką rozmowę przeprowadziła i chyba nie jedną.
Niestety, bez efektów.
Patrząc z boku na jej problem, nie przeżywając jej emocji, wniosek nasuwa się prosty, podziękować panu za współpracę.
Tylko, że ona jest zakochana i jak każda osoba w jej sytuacji, chciałaby zapewne wykorzystać wszystkie możliwości.

Racja OnkaY, masz rację w tym co mówisz, ale... :)
Cały wic jest też w tym, że była kilkukrotnie zdradzoną kobietą, co w konfrontacji z postawą osoby zakochanej w tych okolicznościach uruchamia tzw mechanizm wyparcia zdrady usprawiedliwiając to jak sama twierdzi nie obarczaniem swoją przeszłością partnera w nowej relacji.
Na netkobietach przed laty powstał na kanwie tego problemu wątek o przewrotnym tytule "dlaczego zdradzani są głupi", gdzie wiele tych kwestii jest tam rozłożone na czynniki pierwsze i przedyskutowane od a do z-et.
Z mojego punktu widzenia jest to kardynalny błąd w przypadku Anety, który jak już na łamach tego forum wielokrotnie cytowałem
byłam bezlitośnie zdradzana i okłamywana w najbardziej zwyrodniały sposób już od bardzo dawna i niejednokrotnie. Po wszystkim, co odkryłam już nawet nie wiem, czy kiedykolwiek byłam przez niego kochana czy tylko brałam udział w jakimś psychologicznym eksperymencie mającym na celu wykazanie, jak wiele jestem w stanie znieść dla iluzji swojej miłości i jak długo można mnie było okłamywać.

daje tego takie a nie inne rezultaty.
Paradoksalnie ten cytat, to słowa Mai Firedrich z "dwóch głów" zamieszczone na łamach w/w forum; powiedzenie o kurierze i kołdrze jest w Jej książce.)
Aneta już te karty sukcesywnie odkrywa, więc tym samym nie pozostaje Jej nic innego jak przeprowadzić ostateczną rozmowę i podjąć konkretną decyzję.
Częstotliwość Ich związkowych spotkań w konfrontacji z natarczywością potocznej kochanki partnera Anety nie pozostawia mi złudzeń bycia przez Nią niestety kołdrą w tej relacji.
Zarzuty partnera względem Anety to nic innego jak projekcja, gdzie nie pozostaje Jej się chyba odwinąć powiedzeniem
Pokazując palcem na mnie odwróć dłoń i co widzisz?
Trzy palce (w tym jeden Anety) są skierowane ku Tobie.
I nie chodzi tu o to, że jesteś temu wszystkiemu bardziej winny, tylko 3-krotnie bardziej powinieneś przyjrzeć się sobie i swojej roli w tej relacji.

Bo to, że Aneta mam problem z "tym" czy z "tamtym", to nie znaczy, że ma problem z głową. Czego nijak nie można powiedzieć o Nim przy tak potłuczonych jego argumentach.

Odnośnik do komentarza

OnkaY
Bo jak budować nowy związek dając się ponieść demonom przeszłości?

Dalajlama mawia, że
doświadczenia z przeszłości są bagażem przyszłości

A jak budować związek, w którym podstawy poprawnej komunikacji kolokwialnie mówiąc leżą i kwiczą - przez pominiecie tego wspomnianego przeze mnie faktu powiedzenia partnerowi o byciu zdradzoną w poprzednich relacjach?
Z jednej strony to spaliło na panewce w tej sytuacji na początku Ich relacji, mając na myśli mechanizm wyparcia zdrady; z drugiej zaś strony owszem, Aneta wyciągnęła wnioski z poprzednich zdrad, jest czujna, nie jest naiwna i szybko wychwyciła niepokojące sygnały. Szacun.
Tylko co z tego, skoro facet ma to w nosie i przyprawia Jej rogi. Czy gdyby o tym wiedział było by inaczej między nimi?? trudno powiedzieć.
Pytając Nas co zrobić w temacie obecności Marty między Nimi widać, że ma wątpliwości, bo jest coś co sprawia, że szkoda Jej tej relacji.
Sama dobrze kombinuje mimo tych rozterek, choć paradoksalnie po tak przykrych doświadczeniach w Jej poprzednich relacjach, powinna bez mrugnięcia okiem podziękować temu jegomościowi za wszystko na dzień dobry; a Marcie wysłać kurierem skrzynkę przedniego winka za to, że zawczasu otworzyła Anecie oczy pokazując prawdziwe oblicze faceta z którym do tej pory budowała relację :).
Najwięcej zawdzięczam tym, którzy mnie skrzywdzili

Dalajlama one more time :)

Odnośnik do komentarza

Tak na marginesie...
Piętno bycia ofiarą zdrady nie powinno być "tematem tabu" w przypadku budowania nowej relacji, bo w przeciwnym wypadku jesteśmy narażeni w dużym stopniu na powtórkę z rozrywki. Bez względu na dojrzałość emocjonalną potencjalnego nowego partnera.
Natomiast odbudowa relacji po zdradzie jest karkołomnym wyczynem i nigdy nie będzie przedłużeniem pierwotnego związku.

Odnośnik do komentarza

Bardzo Wam dziekuje za odpowiedzi. Piszac na szybko: moj partner wie o mojej przeszlosci, twierdzi tylko, ze on nie jest taki jak "oni" I nigdy nikogo nie zdradzil. Tego akurat jestem prawie pewna,bo mowil mi o tym jeszcze na stopie przyjacielskiej". Ja nawet nie tyle boje sie zdrady,co nie moge przezyc faktu, ze moje zdanie ma tutaj male znaczenie (czego nie rozumiem,bo w kazdym aspekcie zycia jestem brana przez niego na powaznie,swietnie sie dogadujemy). No I partner uwaza, ze problemem jest moja chorobliwa zazdrosc,a nie jego postepowanie:(

Odnośnik do komentarza

~Anetta88
Piszac na szybko: moj partner wie o mojej przeszlosci, twierdzi tylko, ze on nie jest taki jak "oni" I nigdy nikogo nie zdradzil. No I partner uwaza, ze problemem jest moja chorobliwa zazdrosc, a nie jego postepowanie

Jak to mawiają nasi Dziadowie i Skrybowie O tempora, o mores, o qwa....
Jasne, tylko jak to się ma do całokształtu Jego postępowania w Waszej relacji???
Nie widzisz ani grama analogii do Twoich poprzednich relacji???
Facet nie potrafiący się skupić na jednej kobiecie, NIE JEST WART ŻADNEJ!
http://www.netkobiety.pl/t38619.html
czytaj do upadłego i nie zdziw się jak między słowami znajdziesz analogię do Twojego przypadku, a jak spotkasz tam Bagsa, to możesz go pozdrowić ;)

Odnośnik do komentarza

Jestem ciekawa jak ostatecznie wygląda sytuacja. Moim zdaniem ten facet nie był Ciebie wart. Ciekawe czy on by tolerował w Twoim życiu kolegę, który jak owa Marta, ciągle by wysyłał w Twoją stronę sygnały nieopanowanej żądzy, czy tolerowałby  adrowanie Ciebei przez innego mężczyznę, który nawet w jego obecności łasiłby się do Ciebie i prawił komplementy na każdym kroku. Twój chłopak Tobą manipuluje. Co z tego, że bywa wspierający, jak w tej najważniejszej zawiódł. Może jest wspierający, jak rzecz nie dotyczy osobiście jego zachowań, tylko musi Cię ratować przed rodziną, innymi znajomymi, neisprawiedliwością w pracy, ale jak już coś dotyczy Jego zachowań, to nagle, Ty masz problem i ograniczasz jego wolność. Sorki, ale jeśli facetowi zalezy na kobiecie, to przede wszystkim nie rani jej pozwalając innej kobiecie ze sobą flirtować, adorować się nieustannie i jeszcze kupować jakieś tam pierdy na wakacjach. Rozumiem, że on by nie miał nic przeciwko , że Ty nocujesz przyjaciela, chodzisz na kawki z kolegą i wymieniasz wiadomości an FB z kumplem , który bezczelnie pisze Ci, że chce Cię przelecieć i jak zerwiesz ze swoim facetem , to daj mu znać, bo on chętnei Cię pocieszy w łóżku. Co za podwójne standardy ten Twój facet ma. A Ty wpadłaś w pułapkę własnej rónowagi. Z obawy, aby nie wyjść na irracjonalnie zazdrosną ignorujesz, że własny facet Cię lekceważy i albo już zdradził, albo to zaraz zrobi. Kobieto, jesteś warta miłości i kogoś kto będzie traktowął cię z szacunkiem, a nei jak ten bęcwał ignorował Twoje uczucia. Lepiej być samą niż z kimś kto cię nei szanuje w elementarnej rzeczy.Szanujesz jego granice, a swoich granic już nie. Jeśli Ty sama siebie nei szanujesz, to inni też nie będą , włącznie z Twoim facetem. I chyba tu jest pies pogrzebany. Nie SZANUJESZ SWOICH GRANIC , bo tak bardzo chcesz być kochana i kogoś mieć, że oddasz swoją godnośc za to i poświęcisz szacunek do siebie samej. Otrząśnij się. Gdzieś tam czeka ktoś, godny Ciebie , kto cię będzie szanował, jak samego siebie.Szanuj nie tylko swoich facetów, szanuj przede wszystkim samą siebie. Rozstania bolą, ale bardziej boli wiecznie być neiszanowaną, traktowaną jak gorszą i głupią. Jesli będziesz bała się odejść, to zawsze bedziesz wybierała dupków mających cię gdzieś i skończysz w końcu poniewierana przez jakiegoś gnoja. Teraz to jest czas na uczenie się wybierać dobrze, a jak trzeba to odchodzić, aby nie zgotować sobie w przyszłości piekła.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...