Skocz do zawartości
Forum

Labilność emocjonalna


Gość Zdesperowana12345

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Zdesperowana12345

Witam,
Mam pytanie diczy psychologa. Jestem w związku od 7 lat, mamy 2 dzieci. Mój partner zawsze był czuły i opiekuńczy, niezbyt wylewny, ale okazywał uczucia zachowaniem, w otoczeniu widziany jako ideal męża i mezczyzny. Mamy dwójkę małych dzieci, jestem z nimi w domu, staram sie jak moge, ale wiadomo bywa różnie. Czuje, ze z mężem dzieje sie cos zlego. Po np dwoch tygodniach wymarzonego życia nagle zaczyna być zły, o wszystko ma pretensje, mnie traktuje jak wroga, mimo, ze nie robie nic zlego, ani nic innego niz zwykle. Wtedy słyszę wszystko, co najgorsze, a żadne racjonalne tlumaczenia do niego nie trafiaja. Bywa wtedy tez tak, ze wmawia mi, ze czegoś nie mowilam (np. odnosnie jakiejs rzeczy ktora ma zrobic, umowione spotkanie itp), tak jakby w ogole nie bylo danej rozmowy. W takim okresie bardzo rani mnie slowami, jest obcy, daleki, nieosiagalny. Nawet jak probowalam do niego podejść z uczuciami, zrozumiec to efekt był chwilowy i wszystko wracalo. Dawniej te stany trwaly jakis czas i jak ja już dochodzilam do momentu w ktorym po prostu z bezradnosci zaczynalam plakac to wtedy zaczynaly budzic sie w nim uczucia i wracal ten dawny partner. I zaczyna sie wtedy wszystko tak jak powinno byc. Niestety mnie juz brakuje sil na tłumaczenie, tłumaczenie sie z rzeczy o ktore jestem ciagle posadzana, a nie pasuje mu doslownie wszystko nawet to w jaki sposob nalewam wode robiac dziecku jedzenie, wtedy ma swoje teorie ktore mocno manifestuje. Poniewaz ja sie poddalam to mąż nie wraca tak szybko do normalnosci, z czasem jedynie sie wycisza, ale to zabija zupelnie nasze uczucia. Pomimo wszystkich rzeczy staralam sie do niego zblizac z różnym skutkiem, ale sa tygodnie kiedy potrafimy wszystko rozpalic na nowo. Ja nie jestem idealem, ale staram sie żeby wszystko bylo dobrze, w większości sytuacji nie jestem czynnikiem zapalnym, jedynie pozniej sie wszystko na mnie odbija. Na początku myslalam, ze to docieranie sie, problemy w pracy, odreagowanie stresu, czy moje zachowanie, ale teraz im dłużej to obserwuje mam wrazenie, ze z mężem w tym czasie dzieje sie cos dziwnego. Zmienia sie i wtedy czuje ze w ogóle go nie znam, nie mówiąc o tym, ze za kazdym razem bardzo sie zawodze. W czasie lepszym nie wraca do swoich zachowan, tak jakby ich nie bylo. Nie uwaza ze powinien za nie przeprosić, a na wszystkie ma wytlumaczenie. W tym zkyn okresie budzi sie z krzykiem na mnie i zasypia z krzykiem i nerwami. Potrafi mi wmawiac rzeczy ktorych nie bylo, choc nie sa to jakies rażące roznice co do rzeczywistości, ale mają wpływ na postrzeganie przez niego nas i mnie np twierdzi, ze wieczorem przed snem ma duzo domowych obowiazkow przeze mnie, a po przeanalizowaniu okazuje sie, ze musial tylko przenieść dziecko do lozka. Takich sytuacji jest wiele i cala wina wedlug niego lezy po mojej stronie. Nie chodzi tu o zalenie sie, ale probuje ukazać, ze wiele rzeczy wyolbrzymia i za wszystkie obwinia mnie, choc na wiele spraw nie mam wplywu, a o niektórych nawet nie wiem. I taki okres trwa jakis czas, pozniej albo sie wycisza i zyjemy pod jendym dachem jak ludzie obcy albo ja wyciagam do niego reke i zyjemy dobrze. Mnie juz brakuje sil na ciagle poblazanie, wybaczanie itp zwlaszcza, ze w tym zlym okresie slysze o sobie same zle rzeczy, ze nie umiem nic zrobic, ze do niczego się nie nadaje itp itd. Dlatego nasz zwiazek umiera. Jednak, gdy wyciagne reke w lepszym czasie to tak jakby wszystko wraca i mąż jest taki jak dawniej. Tak jak pisałam wyżej, caly czas odnosze wrazenie, ze on nad tym nie panuje, a utwierdzaja mnie w tym wlasnie takie sytuacje w których gdzies jego wyobrazenia rozmijaja sie z rzeczywistością. Nie wiem co robić. Chce dla nas, dla niego i dla dzieci jak najlepiej, ale powoli zaczyna brakować mi sil, a kazdy jego gorszy okres jest dla mnie kolejnym rozczarowaniem i bardzo boli.

Odnośnik do komentarza

Absolutnie z niczego się nie tłumacz , bo to nie da żadnego skutku , a tylko zaostrzy sytuację. Tłumaczenie się jest " wodą na młyn" Jeżeli chcesz cokolwiek powiedzieć , to powiedz , że zrobiłaś to co najlepsze i koniec dyskusji. W dobrym momencie powiedz mężowi , że albo sam sobie poradzi z emocjami , albo musi w tym pomóc psycholog. To Ty powinnaś być stanowcza skoro mężem targają emocje.

Odnośnik do komentarza
Gość Zdesperowana12345

Dziękuję bardzo za odpowiedzi. Tłumaczenie o którym wspomniałam wynikało z tego, że chciałam aby zrozumiał to, czego moim zdaniem nie rozumie albo wymyśla sobie. Po prostu próbowałam mu udowodnić, ze nie ma racji. Mam silny temperament i jak tak dalej pójdzie to nie będę czekać na jego zmiany. Nasze dzieci są malutkie, więc dla niech przede wszystkim chce dobrze. Męża kocham i martwie się o niego dlatego chcę mu pomóc, ale nie wiem jaką drogą. Zwłaszcza, że jego zachowanie uderza bezpośrednio we mnie. Jeżeli to jakieś zaburzenia to chce mu pomóc, przecież nie zostawia się osoby chorej. Co do terapeuty to owszem była taka propozycja, ale dla mnie;) i mąż chętnie by poszedł żeby mi udowodnić jaka jestem zła. Ja mogę iść, bo obaw nie mam, ale mąż jak pisałam robi fantastyczne wrażenie wśród znajomych i obcych i tylko tu mógłby być problem jak psycholog się nie zorientuje. Co do zdrady to po tych wszystkich zmianach uważam, że wszystkiego mogę się spodziewać, choć na razie nie widzę nic niepokojącego. Wiem jednak że może się ukrywać bardzo dobrze, bo o wielu rzeczach nie wiem. Niezależność finansową mogę osiągnąć w każdej chwili, ale z różnych przyczyn jestem z dziećmi w domu. Nie jestem zależna od męża, poza uzależnieniem uczuciowym. Chciałam poznać opinię na temat takich zachowań, bo moim zdanien nie jest to gorszy dzień, ale jakieś zaburzenia. Ale psychologiem nie jestem.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że dobry psychoterapeuta zorientuje się z kim ma do czynienia. Nie pomoże dobre wrażenie. Jeżeli mąż zdecyduje się na terapię, bo być może sam się męczy z własnymi emocjami. Może dobrym wyjściem byłoby , byś najpierw sama poszła, powiedziała na czym polega problem. Skoro mąż nie uchyla się od pomocy , to może dobra byłaby wspólna terapia.

Odnośnik do komentarza

Nie jesteś w stanie mu pomóc,/raczej nie można mówić ,że to jest osoba chora/,jeśli on sam nie będzie tego chciał i nie wybierze się na terapię.
Jak pisałam w wątku obok, tacy zaburzeni ludzie wolą obwiniać za swoje problemy emocjonalne partnerkę,bo tak najprościej,bo wybaczy,bo mnie nie zostawi,bo mnie kocha i wszystko zostanie w czterech ścianach,
dlatego błędem kobiet jest też milczenie,ukrywanie zachowań męża ,czyli jego znęcania się psychicznego czy fizycznego,
ale rozumiem,że dobrze się mówi jak się stoi z boku.

Dlatego jedynym wyjściem,jak nie będzie szukał dla siebie pomocy i się nie zmieni,jest separacja,może to go przekona do zmiany zachowania,a jak nie, to trudno,
ne dasz rady z nim walczyć ,bo to walka z wiatrakami.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Zdesperowana12345

Mój mąż w stanie normalnym jest najlepszą osobą na jaką mogłam trafić. Dużo już przeszliśmy i zawsze był ze mną, mimo naprawdę poważnych kłopotów. Ma dobrą nature i spokojne usposobienie i to wszystko mnie podbudowuje. Ostatnio zastosowałam wobec niego pewien sposób: jak zaczynał swoje różne teksty, narzekania itd prosiłam go za każdym razem "czy możesz powiedzieć to inaczej". Okazało się, że może i to bardzo dobrze poskutkowało, wróciliśmy właściwie do najlepszych naszych czasów, bo musiał się nad sobą zastanowić i za każdym razem przemyśleć co powiedział i dlaczego mi się to nie spodobało. Prosta rzecz, a wiele zmieniła. Niestety po jakimś czasie znowu się zmienił, moje pytanie było zbyt delikatne na jego nerwy, ale wierzę, że jest gdzieś sposób. Czasami mam wrażenie, że on jest za dobry i nie radzi sobie z problemami które go spotykają w pracy, w domu rodzinnym który również jest problematyczny i wszystko później odbija się na mnie, bo niestety ale ja się na to poniekąd godze. Wiem, że on chce zmian, że nie lubi tego stanu. Podsumowując zostaje nam chyba jedynie terapia, bo sami tego nie przepracujemy. Mąż nie jest jakimś tyranem tylko najwyżej bywa toksyczny.

Odnośnik do komentarza

Wybrałaś sposób , który się w pewien sposób sprawdził, ale nie możesz być przez całe życie psychoterapeutą męża. Piszesz , ze może są jakieś ukryte problemy. Być może tak jest. Mężczyżni rzadko zwierzają się i nie chcą mówić o tym , co ich gryzie. W Waszej sytuacji najlepszym wyjściem jest terapia. Z tego , co piszesz mąż się przed tym nie uchyla. Może sam czuje , że potrzebuje pomocy. W tej chwili dla Ciebie największym problemem jest znaleźć odpowiedniego lekarza. Stawiałabym na psychiatrę , który nie ograniczy się tylko do przepisania leków, ale znajdzie czas na wysłuchanie. Tacy się zdarzają , ale trzeba trochę poszukać.

Odnośnik do komentarza

~Zdesperowana12345
Mój mąż w stanie normalnym jest najlepszą osobą na jaką mogłam trafić.

Wszyscy tak mają z zaburzeniami emocjonalnymi,nie wiem ale to być może jest forma wynagradzania za krzywdy,jak też sposób na zatrzymanie partnerki przy sobie...,takie stosowanie kija i marchewki...,mam tu na myśli różne przypadki przemocy.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Zdesperowana12345

Znam trochę ten temat i nie jest to takie zachowanie. Nie bronie go, bo ideałem nie jest, ale to nie typ "dam Ci gwiazdkę z nieba", tylko po prostu uczuciowy mężczyzna, który czasami zachowuje się dziwnie. Większość dni jest dobra, wtedy po prostu jest taki jak od początku. Widać, że wszystko co robi, robi poprzez uczucia. Nie róbmy z niego tyrana;) problemem jest nagła zmienność nastroju i podejścia, a nie samo podejście.

Odnośnik do komentarza

Nikt nie robi tyrana ,ja pisałam ogólnie jak sprawy wyglądają,bo i zaburzenia osobowości bywają różne,
ale wspólnym mianownikiem jest obarczanie partnera za swoje zachowanie i to jest najgorsze...,więc po co on ma szukać pomocy na zewnątrz skoro ten winny jest pod ręką:P
I weź to zrozum ,nie da się...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Zdesperowana12345

Tu niestety muszę się zgodzić. Ja sama miewalam takie szukanie winy w innych, ale jak tylko ktoś zwrócił mi na to uwagę to po prostu to zmieniłam. Z mężem trudno się dogadać, bo on to robi nagminnie, widzę to nawet w relacjach w pracy. I w zasadzie w tym leży cały nasz problem.

Odnośnik do komentarza

Mąż ma problem ze zdrową ekspresją własnych emocji. Przeżywa jakieś stresy, trudności, frustracje, np. w pracy i odreagowuje to na Pani. Wykrzyczy się, poubliża Pani, poniży i jak emocje opadną myśli, że wszystko jest w porządku. Niestety wykrzyczanych słów nie da się cofnąć. To boli. Dostrzega jednak Pani w mężu potencjał i szansę na to, że można dokonać zmian w Waszym związku, dlatego zachęcam Was oboje do terapii małżeńskiej. Przekonacie się podczas sesji, kto i w jakiej sferze potrzebuje pomocy i wsparcia. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...