Skocz do zawartości
Forum

Co zrobić?


Gość inka33

Rekomendowane odpowiedzi

Od kilku lat jestem w szczęśliwym związku. Jest wszystko co ważne, dobre i piękne. Jest miłość, czułość, przyjaźń a przecież o to chodzi...
Nie ma jednak z mojej strony pociągu fizycznego. Unikam zbliżeń, a jeśli już są to robię to raczej dla niego, bo wiadomo ma swoje potrzeby. Dla siebie o tyle o ile sprowadza się to do biologii, niestety. Różnimy się temperamentami. Rozmawialiśmy o tym wiele razy i próbujemy się siebie uczyć ale ja czuję irytację kiedy on nadal podchodzi ja pies do jeża . Wkurzam się, ucinam sytuacje i jednocześni mam wyrzuty, że tak postępuję.
Wiem, że kocha mnie dwóch mężczyzn. Jeden to mój partner , drugi przyjaciel. Z przyjacielem znamy się dłużej niż z partnerem, kiedyś się całowaliśmy ale to ucięłam bo przyjaciel był w związku a ja ni rozbijam związków. Między nami zawsze była straszna chemia, ale to taka, że ostatnio zaczęłam go unikać, bo wystarczy że na siebie spojrzymy ...a już jestem mokra. Czasem się masturbuję, żeby nie zdradzić partnera... Czuję się z tym fatalnie. Przyjaciel mnie kocha od lat, o czym dowiedziałam się niedawno. A może to nie miłość tylko ten cholerny pociąg seksualny. Wstarczy, że się przywitamy i lecą pioruny...z obu stron. Mamy wielu wspólnych znajomych co sprawia że chcąc nie chcąc czasem na siebie wpadamy. Rozmawialiśmy o tym; powiedziałam, że kocham partnera a między nami jestTYLKO(?) namiętność. Boję się siebie. Jak pisałam unikam spotkań-na wszelki wypadek, ale nie wiem jak długo.
Czy mogę coś zrobić aby partner działał na mnie również seksualnie? Obecnie to wolę sama robić sobie dobrze, jeśli chodzi o biologię :( a przyznam że byłoby wspaniale cieszyć się ze zbliżeń z ukochanym człowiekiem. Mam moralniaka i czuję się z tym źle że facet który ma być moim mężem mnie nie pociąga; już wolę żyć w celibacie. Bo tak bywało.
Boję się, że mogę przegrać coś pięknego i cennego na rzecz ..nie wiadomo czego. Przyjaciel chce ze mną być, może i mnie kocha. Ja jego nie, ale cholernie mnie kręci fizycznie. I w zasadzie to oczywiste że wybieram partnera, tylko czy jemu będzie dobrze jeśli nie będę chciała z nim seksu wbrew jego potrzebom? Wcześniej myślałam że mój ognisty temperament po prostu ostygł i tyle. Wiem jednak, że tak nie jest , tylko że tak jak nie mogę iść z kimś do łóżka bez miłości , tak samo i bez namiętności. Ponawiam więc pytanie, co zrobić abym chciała kochać się z partnerem; aby mnie pociągał?

Odnośnik do komentarza

Niestety za wiele nie da się zrobić,pociąg do kogoś jest albo go nie ma i właściwie od tego raczej zaczyna się uczucie...,z miłością idzie w parze pociąg seksualny,
jest pytanie czy tak było od początku,czy brak orgazmu tak Cię zniechęcił..., powinniście porozmawiać z seksuologiem ,bo czekają Cię "męczarnie" w takim związku.

Z przyjacielem jakbyś się zgrała temperamentem ,to coś innego by mogło szwankować ,nie ma tak dobrze,żeby wszystko było idealnie ,choć to pojęcie względne.

Twoje życie,Twoje wybory.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Pytasz, co zrobić, aby czuć pociąg do partnera. Ty nic nie możesz zrobić. Nie ma takiej metody, która by sprawiła, że nagle zacznie pociągać Cię człowiek, który Cię nie pociąga. To dzieje się gdzieś na poziomie podwzgórza mózgowego, na poziomie właśnie popędów. Albo kogoś się pragnie, ten ktoś nas kręci albo nie. Nie zmusisz się do czegoś, co powinno pojawiać się w sposób naturalny. Jeśli sytuacja różnicy w potrzebach seksualnych przeszkadza Tobie i partnerowi, zastanówcie się nad skorzystaniem z porad seksuologa. Może specjalista coś podpowie... Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedzi. A odpowiadając:
Z partnerem jesteśmy 4 lata ; na początku był pociąg całościowy, w tym i seksualny. Lecz przez pierwsze dwa lata wstrzymywałam bliskość cielesną z pobudek moralnych, tzn. byłam w trakcie rozwodu, więc będąc czyjąś żoną (choćby papierową, choć dawno z byłym mężem nie żyłam) -nie chciałam. Uważałam , że to i tak byłaby zdrada. Partner okazując zrozumienie czekał. Kolejnym "wstrzymywaczem" była chęć głębszego poznania się panując nad "fizyką" i upewnienia, że chcę być z tym człowiekiem. Inna rzecz- miałam bardzo rozwiniętą sferę duchową i kłóciły się we mnie te dwie materie. Kiedy uległam jakiemuś fizycznemu popędowi, choćby masturbacji - wyrzuty zjadały mnie , wcale nie byłam szczęśliwa; więc wolałam czekać na odpowiednią chwilę. (Co do masturbacji -jestem temu przeciwna. Czasem to robię, gdy biologia się domaga , albo jak wspomniałam wybieram mniejsze zło coby nie zdradzić . Taka już jestem.) Wszelkie zbliżenia są dla mnie cudowne , gdy jest całkowita pewność drugiej osoby ( a najchętniej w małżeństwie). Ślub zaplanowany na wrzesień tego roku. A ja już wybiegam w przód .
Być może przywykłam już do tego że z partnerem rzadko się kochamy (wyłącznie z powodu moich pseudozasad:) i dlatego stłumiłam pociąg seksualny względem niego. Może. Ponadto gdy już do czegoś dochodziło, bywało wspaniale-to była taka kropa nad uczuciem. Ale to ja musiałam być nakręcona i atmosferę podkręcać. (Mój partner jest bardzo delikatny. Ja -kiedy już się odkryję- jestem dzika, nieprzyzwoita. ) Bywało też słabo i "po" myślałam sobie, że lepiej nic nie robić. Bo nie dość że łamię swoje pseudozasady, to nic z tego nie mam. Bez sensu, prawda?
Przyjaciel wspomniany w wątku głównym myślę , że jest podobny do mnie w tej kwestii; ta czuję. Może dlatego na mnie tak działa. Natomiast ma tyle paskudnych cech charakteru, że nie interesuje mnie życie z taką osobą. TU byłby tylko dziki seks, ale przecież i to się nudzi. Dalej nie byłoby nic. Mój partner to Skarb, takich to ze świecą szukać. Dlatego chciałabym coś zrobić . Poniekąd czuję się"winna" tej sytuacji.
Różnice temperamentu są dość wyraźne; nie wyczuwamy się zbytnio, pomimo rozmów, to mnie męczy. Być może szukam dziury w całym, bo ogólnie jestem z partnerem naprawdę szczęśliwa. Miewam jednak czarne myśli o skoku w bok (z przyjacielem) ale tego bym sobie nie wybaczyła i musiałabym zakończyć wartościowy związek przez chwilę upojnej słabości-gra nie warta świeczki. Może sama powinnam pójść do seksuologa, choć nie bardzo wierzę w sens takich porad.

Odnośnik do komentarza
Gość MrSpock

Akurat w tym przypadku to nie będzie miało znaczenia ale piszę to dla przestrogi czytających.

Jest pociąg na poziomie fizycznym i na poziomie duchowym. Pociąg duchowy jest wtedy gdy istnieje ogromna więź między ludźmi i tak powinno być. Wtedy fizyczność nie jest taka ważna i partner trochę mniej atrakcyjny fizycznie będzie bardzo akceptowany. Natomiast u ludzi o słabo rozwiniętej duchowości, których rozwój jest na poziomie zwierząt, pociąg też jest na poziomie fizycznym i miłość nie jest w ogóle potrzebna. Jedynie wydaje się, że ludzie różnią się od zwierząt. Fakt, że ktoś potrafi mówić, wcale nie oznacza że jest różnica. Większość ludzi nie różni się od zwierząt. W ostatnich latach można wyraźnie dostrzec narastające zezwierzęcenie dużej liczby ludzi.

Odnośnik do komentarza

MrSpock Ciekawa jestem co o mnie myślisz sądząc po wypowiedziach.... A właściwie domyślam się. Domyślam się również , żę możesz być w błędzie. Ja w pełni akceptuję mojego partnera.... Jeśli już to siebie mniej... Niemniej pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Widocznie bardziej pociąga Cię ktoś z kim nie żyjesz na codzien, lecz ten z kim nie masz przykrych wspomnień. Obecny partner był odkąd się rozwiodłaś. A rozwód to nic przyjemnego. Za to z przyjacielem masz miłe wspomnienia. Tylko że...gdybyś to z tym przyjacielem była, to czy sytuacja nie skończyłaby się podobnie?? Przemyśl to bo w tym sedno. Zawsze pociąga nas to czego nie mamy

Odnośnik do komentarza

Albo pojedziecie, gdzieś na fajne wakacje i będziesz umiała się otworzyć seksualnie na swojego partnera, będziesz miala faktycznie z tego frajdę, albo Twój partner powinien być tylko Twoim przyjacielem i tyle.

Nie da się tworzyć udanego małżeństwa, jak nie łączy ludzi seks a kobieta myśli o celibacie. Jakieś feromony, zapach potu, rodzaj objęcia przez partnera nie może nas od niego odstraszać, tylko musi pociągać. Małżeństwo to całe życie- przecież o ile będziesz męczęnnicą dla niego od czasu do czasu -to go unieszczęsliwisz i siebie też. Ponadto najbardziej porządny facet o ile odpycha nas od niego jego oddech, jego zapach z czasem wydaje się być i tak okropnym człowiekiem.

Już jedno malżeństwo Ci nie wyszło, tak jakbyś żle odczytywala swoje i drugiej strony potrzeby.

A przyjaciel, znajomy tym bardziej wydaje się apetyczny, bo po pierwsze ma na Ciebie niewątpliwą ochotę, a po drugie nie masz udanych kontaktów ze swoim partnerem. Czyli jak wyjdziesz za swojego partnera a nie będzie Ci smakowal z nim seks to wielu jeszcze w życiu może być kolegów i znajomych, ktorzy będą Cię podniecać o których będziesz marzyć i może zechcesz się rozmieniać na drobne.

Odnośnik do komentarza

~inka33

Różnice temperamentu są dość wyraźne; nie wyczuwamy się zbytnio, pomimo rozmów, to mnie męczy.

Tylko temperamentu nie zmienisz rozmowami,zostanie jaki jest...
Sama narobiłaś sobie problemów z tymi pseudo zasadami ,jedynie pozostaje mieć nadzieję ,że po ślubie się coś zmieni na lepsze ,skoro potrzebujesz pełnego komfortu...,
choć to też się kłóci z reakcją na przyjaciela.

Szukasz w facecie ideału w każdej dziedzinie ,a to jest raczej niemożliwe.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~roshen
Widocznie bardziej pociąga Cię ktoś z kim nie żyjesz na codzien, lecz ten z kim nie masz przykrych wspomnień.

Roshen, absolutnie nie mam żadnych przykrych wspomnień w związku z partnerem; przeciwnie. Oddzielałam zawsze kwestię ex małżeństwa od tego w czym trwałam czy trwam obecnie. To że partner był to- nie ma związku z ex. Zresztą zanim wzięłąm rozwód -nie żyłam z ex mężem ponad 5 lat, rozstaliśmy się, chciałam być sama; a po 4 latach poznałam partnera obecnego. Rozwód był tylko formalnością, żadnych emocji.

~roshen
Za to z przyjacielem masz miłe wspomnienia.

I tu się mylisz. Mój partner jest dla mnie większym przyjacielem niż wspomniany przyjaciel-"oddziaływacz" :) Było kilka przykrych sytuacji. Z partnerem nie.

~roshen
Tylko że...gdybyś to z tym przyjacielem była, to czy sytuacja nie skończyłaby się podobnie?? Przemyśl to bo w tym sedno. Zawsze pociąga nas to czego nie mamy

Może tak, może nie. A z ostatnim zdaniem się zgadzam...poniekąd.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
Albo pojedziecie, gdzieś na fajne wakacje i będziesz umiała się otworzyć seksualnie na swojego partnera, będziesz miala faktycznie z tego frajdę, albo Twój partner powinien być tylko Twoim przyjacielem i tyle.

Tak zrobimy. Wakacje, zmiana klimatu... (Przyzwyczaiłam się chyba do tego że zyjemy ze sobą jak stare dobre małżeństwo które już "nie może" , ale zbiera rencinę na pochówek.) Świeże spojrzenie na siebie.... Spróbuję.

kikunia55
Nie da się tworzyć udanego małżeństwa, jak nie łączy ludzi seks a kobieta myśli o celibacie. Jakieś feromony, zapach potu, rodzaj objęcia przez partnera nie może nas od niego odstraszać, tylko musi pociągać. Małżeństwo to całe życie- przecież o ile będziesz męczęnnicą dla niego od czasu do czasu -to go unieszczęsliwisz i siebie też. Ponadto najbardziej porządny facet o ile odpycha nas od niego jego oddech, jego zapach z czasem wydaje się być i tak okropnym człowiekiem.

Ależ mój partner mnie nie odpycha. Jest przystojny, pachnący, uwielbiam się do niego przytulać , kręci mnie umysłowo-inteligentny, mądry, wykształcony. Tym mnie zachwycił i zachwyca nadal. [Może źle się wyraziłam.?]. Tylko w te klocki jest tak sobie, bo nie ma pożądania cielesnego. Chciałabym na to wpłynąć , bo kocham jego całego. I nie chcę unikać przyjaciela ze strachu , że zrobię jakąś głupotę tylko dlatego , że (sorry za wyrażenie) włącza mi się "myślenie" kroczem.[/quote]

kikunia55
Już jedno małżeństwo Ci nie wyszło, tak jakbyś żle odczytywala swoje i drugiej strony potrzeby.

Po 2miesiącach znajomości pary ślub? Mało które małżeńtwo by wyszło. To było szaleństwo, nie potrzeba. Rozstaliśmy się w zgodzie, bo nie pasowaliśmy do siebie zupełnie -o czym przekonaliśmy się po pół roku wspólnego mieszkania jako małżonkowie. Kolegujemy się.

kikunia55
A przyjaciel, znajomy tym bardziej wydaje się apetyczny, bo po pierwsze ma na Ciebie niewątpliwą ochotę, a po drugie nie masz udanych kontaktów ze swoim partnerem.

Jedynie seksualne są takie łooo. Tzn . bywało cudnie ale brak namiętności je zubaża. Zupełnie nie rozumiem dlaczego nie czuję tej "iskry", skoro partner wszystko co cenię ma... Tak jak Pani Kamila pisała-to się odbywa poza naszym zasięgiem:/
A przyjaciel aż kipi na mój widok...Wysyła jakieś dzikie fale, które ja odbieram, bo odbiornik mam dokładnie na tym samym poziomie...i jest spięcie, napięcie, wzdęcie (:). RObię uniki żeby nie wybuchło.

kikunia55
Czyli jak wyjdziesz za swojego partnera a nie będzie Ci smakowal z nim seks to wielu jeszcze w życiu może być kolegów i znajomych, ktorzy będą Cię podniecać o których będziesz marzyć i może zechcesz się rozmieniać na drobne.

Oby nie. Spróbuję się rozsmakować na nowo w ty co mam.

Odnośnik do komentarza

ka-wa][quote~inka33

Różnice temperamentu są dość wyraźne; nie wyczuwamy się zbytnio, pomimo rozmów, to mnie męczy.

ka-wa
0.Tylko temperamentu nie zmienisz rozmowami,zostanie jaki jest...
1.Sama narobiłaś sobie problemów z tymi pseudo zasadami ,jedynie pozostaje mieć nadzieję ,że po ślubie się coś zmieni na lepsze ,skoro potrzebujesz pełnego komfortu...,
2.choć to też się kłóci z reakcją na przyjaciela.

Ad0.To prawda. Ale nastawienie mogę zmienić....
Ad1.Zgadzam się. Właśnie. //
Ad2.Masz rację, kłóci się to ... i to mnie boli..., a przynajmniej zastanawia, wprowadza w niepokój. Czuję się jakby partnera zdradzała...:(

ka-wa
Szukasz w facecie ideału w każdej dziedzinie ,a to jest raczej niemożliwe.

Chyba tak.... bo gdyby ten -w sumie-drobiazg pominąć- partner niemal byłby ideałem. A mi do ideału baaardzo daleko.

Fajne to forum, można się przynajmniej wygadać i spojrzeć z dystansem na swoje rozterki dzięki bardziej obiektywnym ocenom. Bardzo Wam dziękuję.

Co nie zmienia faktu, że te iskry mnie męczą i dręczą. Eh, przed chwilą "wpadł" ów przyjaciel oddać krzesła , które pożyczył z miesiąc temu. Przywitaliśmy się "niedzwiedziem"-jak to zwykle bywało ...ale ta jego dłoń na moich plecach; specjalnie mnie tak"smyrną" , przytrzymał moją rękę gdy chciałam się oderwać. Moja reakcja ? Dreszcz (zapewne zauważył), gorąco, jakieś motyle, i od razu byłabym gotowa.... Masakra. (Dobrze że wczoraj zrobiliśmy z partnerem "seksualne popołudnie" -było dziwnie i pięknie.... )Chyba tylko raz w życiu wcześniej miałam na faceta taką reakcję. Oczywiście klasycznie "paliłam głupa", a to przeziębienie(!), uczulenie, alergia itp bzdury.... On się uśmiechnął tylko i błysnął "qrfikami" a wychodząc powiedział, że czeka na mnie...
No rzuciłabym się na niego z rozkoszą. ALe żyć -nieee... Kurcze; jak mi wstyd.

Odnośnik do komentarza

Będzie nudno...
Będzie ognisty seks...
Tak myślisz o obu panach i jeśli tego nie zmienisz, tego sposobu myślenia, to trudno ci będzie w życiu.

Wybierz tego "porządnego". Może seks nie będzie ognisty, ale jak zmienisz nastawienie, to i taki sprawi ci przyjemność.
Już na początku związku porobiłaś sobie mnóstwo blokad, odnośnie seksu z obecnym partnerem. Mimo że to przeszłość, to one nadal w tobie tkwią, nadal ci przeszkadzają. Tu musisz siebie przekonać, że pragniesz tego chłopaka, że ci na nim zależy, że pragniesz jego dotyku, jego ciepła i jego całego...
Dotyk już masz, bo na to sobie pozwalałaś...nie pozwalałaś na seks i to ci zostało.
Przekonaj się, że go pragniesz.
Na razie dalej sobie stawiasz blokady, dalej myślisz negatywnie w tym względzie. Zmień to myślenie, wszystko można sobie wyobrazić, więc wyobrażaj sobie fajny seks...aż stanie się to prawdą.
Postaraj się tak intensywnie o tym myśleć, jak myślisz o tym drugim..

Ten, co wzbudza w tobie pożądanie...Tak, do jednego czujemy większy popęd seksualny, do innych mniejszy. Jednak jego natężenie zależy od twoich myśli, od tego, czy sama sobie pozwalasz na silne zaangażowanie, czy też nie.
Potrafiłaś parę lat wytrzymać "bez chłopa", przypomnij sobie o tych blokadach, jakie zastosowałaś.
Tu masz podobną sytuację, jak wtedy, a nawet gorszą. Masz partnera a praktycznie cały czas myślisz o zdradzie.
Wyobrażasz sobie seks z nim, cała się w to angażujesz. Samo to już jest zdradą, a twoje reakcje ośmielają tego pana.
Zamknij się na niego, obrzydź go sobie. To jest możliwe, bo oprócz popędów, mamy jeszcze rozum.
Możesz mieć miły i sympatyczny seks z dobrym i porządnym przyjacielem /co jest ważne/
A możesz zmarnować sobie życie z człowiekiem, który nie nadaje się na partnera. Bo parę nocy będzie szalonych? Warto niszczyć sobie życie?

Wszystko zależy od tego, jak sobie poukładasz w głowie.
Czy chcesz być lojalna, czy nie.

Odnośnik do komentarza

ka-wa
Obyś się myliła.
A do seksuologa może faktycznie zajrzę.

unna-1
Masz rację . Będę nad tym pracować, bo mam Skarb. Nigdy przy nikim nie czułam się tak kochana,bezpieczna,tak dobrze.....

Dziękuję za światło i pozdrawiam ciepło!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...