Skocz do zawartości
Forum

Co ze mną jest nie tak...


Gość Rozalka90

Rekomendowane odpowiedzi

Ciągle trafiam na dupkow.
Mój były chłopak olewal mnie i wszystko dookoła było ważniejsze. Rostalismy się.
Po ok miesiącu zaczęłam spotykać się z chłopakiem. Ale wystawił mnie dwa razy ( tez koledzy wazniejsi) i odpuścilam ( a najzabawniejsze,że do dziś się nie odezwał)
Później poznałam dużo fajnych ludzi ( którzy mnie lubią)
Poznałam dwóch chłopaków, jeden z charakterem ciągłego pesymisty bez czasu, drugi tez jakoś specjalnie zainteresowania nie okazał wiec znajomość się skończyła.
Parę dni temu odezwał się do mnir chłopak ze studiów ( jakoś mnie znalazł w internecie) i zaczęliśmy rozmawiać. Ale już zauważyłam,że jest to typ, który ciągle imprezuje i uważa się za lepszego, niż jest.

Ja jestem fajna. Ładna dziewczyna, ale trafiam ciągle na nieodpowiednich facetów. A obiecałam sobie,że nigdy więcej nie będę latac za facetem, bo kiedyś to robiłam i mnie okropnie zranił. Wiadomo,nie każe się adorowac 24 h / 7, ale miło byłoby zobaczyć zainteresowanie mężczyzny i jakieś kroki w tym kierunku.

Czy to coś źr mną jest nie tak?
Staram się być naturalna, zabawna, rozmowy idą swobodnie, czemu potrafię znaleźć świetnych znajomych, przyjaciół, ale każdy potencjalny chłopak okazuje się dupkiem... :(

Odnośnik do komentarza

Piąteczka. Ja tez jestem atrakcyjna ( choć się za taka nie uważam) może nie jakoś super wygadana ale kontaktowa, szanująca ludzi i do tej pory jakos też nie miałam szczęścia. Zawsze będąc w związku mój partner staje się dla mnie niemalże najwazniejszy i co dostaję w zamian ? ... nic. Coraz częsciej zaczynam myśleć że im bardziej jest sie obojętnym i zapatrzonym w siebie tym jest ci lepiej. Osoby które myślą o swoim tyłku wychodza na tym najlepiej. Zawsze w związku jestem oddana , moja połówka staje sie dla mnie czymś najważniejszym, mam w sobie chęć taką czystą nieudawaną chęć troszczenia się o tę drugą osobę bardziej niz o siebie... i co? nic... albo jakieś gadanie i gadanie, takie wyuczone nieszczere , nieprawdziwe , złudne... Coraz częściej myślę o tym że taka prawdziwa, czysta dobra miłość zdarza się tylko w filmach. Marzę o takiej miłości... Ale chyba jestem zbyt romantyczna jak na te dziwne nowoczesne czasy , gdzie coraz częsciej normalną rzeczą są rzeczy nienormalne... i pora zejść na ziemię :) smutne ale takie jest zycie

Odnośnik do komentarza

Dokładnie. Ja zawsze byłam oddana, wierna, kochająca. A dostawałam puste, nic nie znaczące słowa. Moje łzy nic nie znaczyly.
I masz rację, egoisci mają lepiej. Tylko,że my mamy dobrą duszę,dobre intencje i chcemy być kochane, wysłuchanie i czuć się bezpiecznie, a dostajemy najbardziej po tyłku.
Nie wiem, owszem. Jest wiele mężczyzn, ale ciężko poznać kogoś, kto pokaże większe zainteresowanie. Jak się narzucasz - on ucieka. Jak olewasz - on olewa. Jak nic nie robisz to w końcu się nudzi.
:/

Odnośnik do komentarza

Może problem polega na tym że jak za bardzo sie chce to to nie wychodzi. Zauważyłam że w związku dominuje ta osoba , której mniej zależy. Bo ta której zależy , jest w stanie pójść na ustepstwa , zrobić coś nie po swojej mysli by uszczęsliwic ta drugą osobę. Ale to jestbłędne koło bo taka osoba "dominująca" prędzej czy pozniej zacznie wykorzystywac Twoją dobroć a Ty będziesz czuć sie za jakis czas wykorzystywana i potem nieszczęsliwa. Trudno jest wypracowac taki fajny zdrowy układ. Gdzie obie osoby daja tyle od siebie ile mogą, troszczą sie bezinteresownie o siebie i sa przy tym szcześliwe. Trudno jest znależć prawdziwa miłość teraz... ludzie stają się coraz bardziej płytcy, liczy się to co masz , jak masz, czy drogie, czy z najwyzszej półki, niby każdy mówi że to nie jest wazne ale to jest kolejne "gadanie". Trudno znalezc oddana osobę w czasach kiedy wpajane nam jest na kazdym kroku aby jak najwiecej mieć dla siebie w kazdych dziedzinach zycia nie dajac nic od siebie...

Odnośnik do komentarza

Prawda jest taka, że to my wybieramy dupków. My się staramy kosztem siebie, my ich przyzwyczajamy do tego, że to oni są ważni, a nie my i nasze potrzeby.
Ta potrzeba dawania, opiekowania tkwi w nas i to trzeba zmienić, trzeba nauczyć się być bardziej asertywnym.
Jak? Sama nie wiem.
Myślałam, że już się tego nauczyłam. Ostatnio bardzo spodobał mi się pewien aktor. Przeanalizowałam tą postać i co się okazało?
Że jak zwykle pociąga mnie dupek.

Odnośnik do komentarza

unna-1
Prawda jest taka, że to my wybieramy dupków. My się staramy kosztem siebie, my ich przyzwyczajamy do tego, że to oni są ważni, a nie my i nasze potrzeby.
Ta potrzeba dawania, opiekowania tkwi w nas i to trzeba zmienić, trzeba nauczyć się być bardziej asertywnym.
Jak? Sama nie wiem.

W drugą stronę jest podobnie, więc prawda odnośnie tej reguły w relacjach leży gdzieś po środku.
Nie mniej jednak, czy to aby nie jest wina - w przypadku Was, kobiet - błędów wdrukowań wychowawczych vel wzorców wyniesionych z domu?
Macie być miłe, uległe, grzeczne... brutalnie mówiąc łatwe. Ale czy na prawdę o to w tym chodzi?
Tym stylem stajecie się targetem łatwym do obróbki pod kątem potocznego wielowątkowego wykorzystania przez faceta w białych rękawiczkach z piwkiem w ręku na kanapie.
Jak się okazuje, to ideały są wymysłem wyobraźni nie mającym do końca poprawnego odniesienia w rzeczywistości; wzór kreowany przez media jest pozbawiony by nie powiedzieć wyprany z właściwych zasad współżycia społecznego.
Jak to Mateusz Grzesiak mawia, to w porównaniu rozwoju intelektualno - emocjonalnego do postępu technologicznego jesteśmy w żłobku; żłobku rozwoju ludzkości. I paradoksalnie nie sposób jest się z tym nie zgodzić.

Odnośnik do komentarza

Tak, pewnie to prawda, że kobiety lubią łobuzów bo w końcu czują się im potrzebne (do dawania im przykładu) są dopasowani na zasadzie przeciwieństwa.
Moim zdaniem trzeba poprostu trafić na takiego samego wariata jakim samym się jest. Jak jeszcze będzie w tym empatia to znaczy że jest to dobry związek.

Odnośnik do komentarza

Bags. Na pewno wzorce wyniesione z dzieciństwa, są też bardzo istotne.
Zwykle to te dzieci, które były niedoceniane w dzieciństwie i bardzo się starały zasłużyć na pochwałę, mają z tym problem.
Na pewno podział ról na damskie i męskie, też wpływa na nasze zachowanie. Do dziś w większości reklam, to kobieta usługuje, gotuje, sprząta i pierze.
Ale sądzę, że i w naszych genach też coś tam jest.
W dzieciństwie byłam zachwycona zdjęciem jakiegoś Araba na koniu. Był taki "dziki", nieokrzesany, wolny i swobodny.
Zawsze uważałam, że to sprawa genów, ale teraz pomyślałam - może właśnie to pragnienie wolności i swobody, której mi brakowało, miało tu decydujące znaczenie?
Tylko czemu nadal mnie ciągnie do takich typów, choć rozumowo nie akceptuję ich i pragnę mieć miłego, czułego i kochającego faceta?

To nie jest to, że kobiety lubią łobuzów. Znam dwie panie, które czują się jak księżniczki i takich znalazły sobie mężów. Są też panowie, który wybierają latawice i choć są z nimi nieszczęśliwi, to wracają do nich.

Odnośnik do komentarza

W moim przypadku akurat nie jest tak że byłam ślepo zapatrzona w jakiś "łobuzów" typowych łobuzów i byłam spolegliwa i akceptowałam wszystko z przyklejonym uśmiechem na twarzy To nie tak że faceci z którymi byłam siedzieli z piwskiem na kanapie i wskazywali mi palcem co mam teraz robić... nie... To byli normalni ludzie , nie jakieś skrajności ale osoby które wydawały się być uczciwe , lojalne i kochające ale no właśnie ale... tylko wtedy, wydaje mi się, kiedy miały na to ochotę. Lubię dawać dużo od siebie bo uważam że tak powinno być w związku , angażuję się , troszczę ( nie o to żeby czekało piwo na stole dla jaśnie mojego księcia). Myślę o tej drugiej osobie by było jej dobrze , nie tylko o sobie ale nie poznałam jeszcze faceta który równie szczerze by się o mnie troszczył i myślał o moim dobru tak jak ja.

Odnośnik do komentarza

Ja wybierałam silne osobowości, które coś sobą reprezentowały , więc nie mam na myśli facetów spod budki z piwem.
Ale starałam mu się dogodzić, a on przyzwyczaił się do tego i wymagał coraz więcej. A ja zaczynałam się dusić i mieć tego dosyć.
A powinnam już na początku wywalczyć swoją pozycję, nie starać się tak, i więcej od niego wymagać.
Powinno być coś, za coś, a tylko ja dawałam, a on brał.
Najgorsze jest to, że dawałam sobą manipulować. Do siebie mam pretensje, bo powinnam być silniejsza, walczyć o swoje JA.
Nie w sensie kłótni, bo to nic nie daje. Ale w sensie konsekwentnego postępowania.

Odnośnik do komentarza

Czasami myślę,że mężczyźni, te lobuzy co po okresie " zakochania " traktują dziewczyny jak nic ważnego, wszystko inne ważniejsze i nie angażują się raniąc przy tym partnerkę...to wydaje mi się ze gdyby trafili raz w życiu na taką zolze, która by nimi podłogę pozamiatala to by wtedy może coś dotarło

Odnośnik do komentarza

~Rozalka90, nie zamartwiaj się tak, ponieważ budujące jest to, że jesteś konkretną dziewczyną.
Rozstałaś się z chłopakiem ponieważ nie szanował cię, nastepnego poznałaś m-cąc później (czyli nie rozrywałaś szat po przednim), a gdy ten okazał sie lekkoduchem, także dostał kopa...i slusznie.
Chciałoby sie rzec: jest nadzieja w narodzie:)
Najwyraźniej nie należysz do tych, które kopane, poniewierane, lekceważone i zdradzane, walczą do upadłego o dupka.
Rozumiem twoje rozżalenie, że nie możesz trafić na "porządnego" faceta. Niestety, nigdy nie masz gwarancji, kto okaże sie porzadny, a kto nie. Bywa, że po latach "porządny" mąż odchodzi do innej.
Jednak już na wstepie możesz dokonywać selekcji.
Np. kolega ze studiów, który sobie o tobie przypomniał, nie jest raczej dobrym kandydatem do związku, skoro taki rozrywkowy, a do tego zarozumiały.
Dobrym sposobem (oczywiście dla rozsądnych) jest nie rzucanie się na pierwszego lepszego faceta, przyjrzenie się ewentualnemu kandydatowi, poznanie go choć trochę, jeśli już na początku znajomości odwala jakieś numery, podziękować takiemu bez żadnych skrupułów, szansę można dać raz, jeśli ktoś jest niereformowalny, to nie ma sensu marnować na takiego czasu.
Nade wszystko, trzymać emocje na wodzy, nawet gdyby był skrzyżowaniem Bonda z Ronaldo.
Czyli dać sobie trochę czasu na poznanie i ewentualne zangażowanie, zachowac równowagę w związku, czyli nie dawaj więcej niz dostajesz, nie trwać w związku, który unieszczęśliwia i nie oszukiwać się, że "on sie zmieni".

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...