Skocz do zawartości
Forum

Jestem totalnie zagubiona i potrzebuje pomocy.


Rekomendowane odpowiedzi

Chodzi o moje zycie. Historia jest troche skomlikowana i duzo by pisac ze szczególami dlatego postaram sie napisac tylko o najbardziej istotnych sprawach.
Mam 18 lat, chodze do 3 liceum, zaraz matura, pochodze z malej miejscowosci i dojazdzam spory kawałek do miasta do szkoły. Zupełnie sie pogubiłam. Tak naprawde dzisiaj moja kolezanka to jeszcze bardziej uswiadomiła, mowiac mi szczerze co o tym wszystim sądzi , co sądzi o mnie i moim zachowaniu. Oszukuję sama siebie, wmawiam wszystkim jaka to jestem biedna, uazlam sie nad sobą i wogole, mysle ze wszyscy załatwią wszystko za mnie, nie staram sie tak naprawde wogole, chociaz w głebi bardzo sie wszystkim przejmuję i martwię. Nie radze sobie z niczym. Nie akceptuje siebie, uwazam sie za najgorszą. Nikt nie zwraca na mnie uwagi ( no dobra wiekszosc), tak naprawde ciagle staram sie dawac po sobie poznac ze mam problemy, ze jest mi ciezko bo przez to oczekuje ze ludzie mnie zauwazą i zaczną sie mną przejmowac.Ale jest zupelnie inaczej. Jestem praktycznie sama. W domu prawie nikt mnie nie wspiera, nie interesuje sie moja przysloscia, kazdy mowi ze jestem beznadziejna, ze nic nie robie, ale tak naprawde to jest sama prawda. Ale oszukuje siebie mowiac ze jest inaczej. Moja kolezanka ktora ciagle sie o mnie martwi mowi mi prosto w twarz co o mnie mysli. Ze olewam wszystko, ze mysle ze wszystko jakos to bedzie, ze sie nie staram. I ma racje. Co ja robię...Jestem zdemotywowana, bezsilna, bezradna, uwazam ze wsystko jest bez sensu, ciągle mysle o sobie i jaka to jestem " biedna". Jest taki kolega z klasy ktory zacząl sie mna interesowc na poczatku klasy trzeciej On jest troche inny niz kazdy. Takze czuje sie samotny, mowi ze ludzie go nienawidzą, gardzą nim i wogole. Nie ma przyjaciol jak twierdzi , on ciagle chce opierac swoje zycie na innych, chce zyc dla inych, zeby im podobalo sie to co on robi. Mowi ze nikt go nie rozume, ze ludzie go zostawiają, nie chcą. Ale trafil na mnie. Ja tez sie wyrozniam posrod innych. W szkole czuje sie sama , chociaz pare kolezanek mam ale to są tylko znajomosci w szkole nic po za tym. Jestem niesmiala w szkole, cicha, kazdy juz wyrobil sobie o mnie zdanie, nikt nie chce ze mna kontaktu, z klasą wogole nie gadam. Teraz zaczely sie plotki ze ja z tym kolegą sie "ukrywamy" i wogole. Zaczelam sie tym przejmowac. Ten kolega jest we mnie zakochany, ja to wiem bo mi to wyznał, ale ja go nie kocham. Mam w nim wsparcie. Problem w tym ze moja kolezanka ciagle prubuje mi uswiadomic to ze ten kolega ma problemy psychiczne. Moze rzeczywiscie wzial sobie mnie jao "ofiare" bo jako jedyna go rozumiem i czuje sie podobnie jak on? Ufam mu i wogóle ale cos jest nie tak. Mu ciagle brakuje kontaków z ludzmi, bliskosci. Jak ja jestem, to czuje sie lepiej. Czuje ze ma kogos kolo siebie. A od innych ludzi nie mogl tego dostac. On jest bardzo dobrym uczniem, ja nie, mam problemy w szkole. On ciagle tylko powtarza ze wierzy we mnie, ze wszystko bedzie dobrze. Ale jak niby skoro sie nie staram? Samo sie nie zrobi, trzeba sie wziac w garsc aby cos wyszlo a ja jestem zniechecona do zycia. Od poczatku mowil ze mni pomoze w nauce i wogole a tak naprawde bylam tylko raz na matmie u niego i tyle. Jak chce sie sptotkac to tlko na spacer. To jest dziwne . Juz sama niewiem komu mam wierzyc a komu nie. Zastanaawiam sie czy to co mowi mi kolezanka o nim moze byc prawdą. Moze ja jestem tylko jego podporą?
Sama niewiem czego chcę . Jak ja działam. Nie mam zadnych planow na przyszlosc. Zadnych zainteresowan. Nie wierze w siebie, jestem w czarnej dupie. Jestem wykonczona, Ciagle sie porownuje do innych, uwazam ze jestem do niczego, ze na kogo nie zasługuje bo jestem brzydka, ze nie zasługuje na szczęscie.
Kolezanka mi radzi abym koniecznie poszła do lekarza i zaczęła brac leki. Z jednej strony chciałabym, ale z drugiej strony nie bo kiedys brałam i były zle skutki uboczne a po drugie leki to nie jest najlepsze wyjscie z sytuacji...
Co mam robic? Co sie ze mną dzieje? Jak wziac sie w garsc? Zmienic nastawienie i wogole? Komu wierzyc? I czy zaczac brac te leki?
Bardzo proszę o radę :(

Odnośnik do komentarza

Witam.
Widzę, że ma Pani dużą świadomość tego, co się dzieje w Pani życiu, konfliktów jakie Pani przeżywa i ich źródeł.
Myślę, że to właściwy moment, aby udać się po pomoc do psychoterapeuty i przy jego pomocy poszukać odpowiedzi na dręczące Panią pytania i rozpocząć pracę nad pozytywnym zmianami w swoim życiu.
Internet i zamieszczane w nim "porady", niestety , nie pomogą.
Pani potrzebuje wsparcia i pomocy "żywego" psychoterapeuty.
Nie wiem, czy jest Pani osobą pełnoletnią (jeśli nie, potrzebna jest zgoda rodzica do Pani psychoterapii), gdzie Pani mieszka i w związku z tym, niestety, nie potrafię wskazać właściwych miejsc, gdzie mogłaby Pani udać się po pomoc. Jeśli poda Pani te dane, spróbuję jakoś pomóc.

Pozdrawiam.

Agnieszka Dymska
Psycholog, psychoterapeuta.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...