Skocz do zawartości
Forum

Uzależniona od partnera, któremu nie zależy


Gość Gunsandja

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Gunsandja

Partner spędza więcej czasu ze znajomymi. Powiedzmy na 7 dni ze mną spędza sobotę ( 3-4 h) a z nimi 3-4 dni w tygodniu po 6-8 h. Może to głupie ale naprawdę tak jest i rzuca się to w oczy.
Gdy jest ze mną w sklepie i spotka jakiegoś kolegę to ma uśmiech od ucha do ucha( ze mną nie pamiętam kiedy się tak cieszył).
Tylko po alkoholu umie okazywać mi uczucia. Wczoraj gdy napisałam mu ze go kocham i ciesze się,że jest to naskoczyl na mnie, że " gdybym go nie kochała czy by mi nie zależało to chyba by o tym wiedział i ze to takie głupie gadanie ".
Zachowuje się jakby mu nie zależało. Ale argument to " taki już jestem ".
Próbowałam wszystkiego, rozmów, randek, ignorowania, chodziłam na imprezy, nie miałam czasu dla niego... Na wszystko " spoko ".
Ewentualnie działało na dwa trzy dni.

Dodatkowo on lubi sobie popić. Wiem doskonale,że ma mnie gdzieś. Ze mężczyzna któremu zależy potrafi zadbać o kobietę.

Jestem ładna, atrakcyjna, wykształcona, mam poczucie humoru, jestem towarzyska i niczego mi nie brakuje. A on traktuje mnie, jakby był wygrana i powinnam sir cieszyć,że w ogóle się mną " interesuje "

Problem tkwi w tym ze jestem od niego uzależniona. Nie umiem powiedzieć STOP. Przyjaciele mówią mi " hej, szanuj się jesteś super dziewczyna " ale ja nie wyobrażam sobie życia bez niego. Wciąż liczę,że coś się zmieni. Ze mnie pokocha jak na początku i będę doceniona i ważna....

Czy wizyta u psychologa coś tu pomoże? jak powinnam pracować,aby umieć wyznaczać granice i nie płakać za ludźmi, którzy nie są tego warci...

Odnośnik do komentarza
Gość Gunsandja

Był dziś znów ze znajomymi. Wrócił. oddzwonil, bo wcześniej nie odbierał. Opowiadał jak super było. Powiedziałam mu,ze trochę mi przykro, że tyle czasu spędza z innymi i czerpie z tego taka radość, a ze mną juz mniej... Powiedziałam tez, ze jestem kobietą która potrzebuje więcej uwagi i ze chciałabym z nim więcej spędzać czasu.
Odpowiedź: ok.
A ja pytam czy powie coś więcej a on " nie będę odpowiadać na takie durne wywody, nikt mi nie karze ".
Powiedziałam,że to żaden wywód tylko powiedziałam,że zrobiło mi się przykro.
A on " wku**sz mnie, dobranoc " i się rozlaczyl

Napisałam do niego na fb,że powiedziałam to miło,bez zamiaru kłótni czy czegokolwiek i ze nie to nie powód żeby tak mnie traktować.
Nie odpisał nic a przeczytał , ciągle jest dostępny.

To ja płacze. to ja się czuje winna ze może źle ze zwróciłam w ogóle uwagę. Czuje się okropnie i mam dwa uczucia. Chciałabym przestać go kochać żeby umieć żyć bez niego. Albo żeby go znienawidzic

Odnośnik do komentarza
Gość innnaaaaa

A nie możecie razem chodzić do tych jego znajomych ?
Sama wiesz, że taki związek nie ma żadnego sensu, wszyscy dookoła Ci to mówią, czego oczekujesz od forum, że ktoś napisze Ci, że wszystko jest Ok, i że masz super faceta ?
Nie! Nikt mądry tak nie napisze. ( przynajmniej tak mi się wydaje )
Nie mam zamiaru Cię pouczać, bo to Twój związek, Twoje życie.
Piszesz, że jesteś atrakcyjna, mądra, wykształcona, towarzyska.... więc po co z nim jesteś ? Przecież facet ewidentnie ma wywalone na Ciebie, na Twoje uczucie.. Do tego jest mega bezczelnym chamidłem ( tu mam na myśli sytuację, kiedy powiedziałaś mu, że go kochasz, i cieszysz się, że jest hmmmm a z czego Ty się cieszysz ???? )
Katuje Cię opowieściami jak to fajnie się spędza czas ze znajomymi, bez Ciebie .. Ja nie mogę dziewczyno zamiast uciekać czym prędzej, to Ty mu jeszcze miłość wyznajesz. :-)
Starasz się, zabiegasz, proponujesz randki. Co jeszcze musi się wydarzyć, żebyś zrozumiała, że on ma Cię za nic. Jesteś młoda po co marnować życie ? Idz do psychologa, bo faktycznie to uzależnienie od tego chamidła może mieć jakieś inne podłoże. Może psycholog pomoże Ci się uwolnić od tego uzależnienia, nie wiem. Chociaż w takiej sytuacji, to najważniejsze żebyś Ty sama tego chciała, a z Twojego postu to raczej nie wynika. Pewnie jak on Cię zostawi, to dopiero do Ciebie dotrze, a z tego co piszesz to tylko kwestia czasu, bo jemu w ogólnie na Tobie nie zależy. Zrobisz jak uważasz, ale naprawdę wez się w garść, jest tylu fajnych, normalnym facetów na tym świecie, że szkoda czasu na takich buraków. :)
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość antypis-mak

Myślę, że nasze wywody nic nie dadzą. Dziewczyna jest ślepa i taką poddaną jegomościa zostanie, aż do czasu jak ją kopnie i znajdzie inną pannę.
Chciała się wypłakać i to zrobiła.

Dziewczyno, dołącz kolejną zaletę do swojej listy i wykaż się mądrością i rozsądkiem i uciekaj od tego chłopa. Twoja miłość jest tak ślepa jak Ty. Niestety.
Szukaj faceta który szanuje.

Odnośnik do komentarza
Gość Gunsandja

Ja się zgadzam. Ja jestem ślepa.a raczej zdaje sobie sprawę z mojej głupoty a ciężko coś mi z tym zrobić.
Tym bardziej,że mam 24 lata a on 28.
Wiele razy mnie ranił. Ale ja zawsze miałam sile i przeczucie, że będzie lepiej... poświęciłam siebie i szczęście na rzecz jego. Ale on jest pierwszą osobą, która tak pokochałam, z którą na początku tak silne uczucie połączyło... Dlatego mnie to tak trzyma.
A nie chciałam się wyzalic a raczej poprosić o pomoc co robić.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Tak Ciebie traktuje jak mu na to pozwalasz.
Dlaczego miałby się zmienić jeśli, ma świadomość, że co by nie zrobił,czego by nie powiedział, to i tak będziesz przy nim?
Możesz mieć tysiąc zalet....ale nie masz tego " czegoś" co spowoduje że facet będzie Twój.Zdarza się.

Odnośnik do komentarza
Gość antypis-mak

"Przeczucie, że będzie lepiej"...i jest lepiej? Jest gorzej, prawda? Ano jest, bo jesteś uległa, a on na Tobie gra jak na gitarze. Zna Ciebie doskonale, wie na co sobie może pozwolić i w którą strunę uderzyć. I sobie pozwala. Wie, że jesteś mu poddana, wie, że go bezwzględnie kochasz. Bezczelnie to wykorzystuje.
Mówisz, że przerabiałaś już wszystko. Ignorowanie pewnie też ( udawane oczywiście, bo nie stać cię na inne). I dalej nic. Nic, bo on się nigdy nie zmieni i zawsze będzie podle traktował. Inaczej tego nazwać nie można.

Odnośnik do komentarza
Gość antypis-mak

Właśnie. Może przy pannie, która nie skacze na dwóch łapkach byłby inny. Jemu potrzebna niezła gagara, żeby trochę nim podłogi pozamiatała.
Autorka jest uległa i zbyt kochająca, dlatego facet wierzga.
Zresztą co tutaj debatować, niefortunna kombinacja ludzi i tyle.
Tobie potrzebny godny i wdzięczny odbiorca uczucia, a jemu j.w.

Odnośnik do komentarza
Gość Gunsandja

Ale to ze mną jest coś nie tak? Miałam wcześniej dwóch partnerów i takich sytuacji nie było. Raczej to im bardziej zależało ale po czasie się wypalalo.
Jestem kochająca ale nie uważam,żeby to było złe, chociaż może za bardzo...
Od dawna gdy mówię tylko,że coś mnie zabolało albo zrobiło mi się przykro to on przyjmuje jako atak. Jakbym była wrogiem, traktuje jak wroga. Gdy w dzień kobiet nie chciałam dać się obmacywac, bo wydawało się jakby widział się ze mną tylko po to, to był jakby oburzony i juz taki malomowny...
Boli mnie to, że daje osobie z siebie to co najlepsze, a dostaje... Nie dostaje nic oprócz braku szacunku i ignorancji

Odnośnik do komentarza

Ty chcesz, on nie. Ty go kochasz!! On , nie.
Ty się nie szanujesz - i tu się zgadzacie. On ciebie też nie szanuje.
Znałam podobną parę, pytam się chłopaka, po co jest z nią?
Bezczelnie odpowiedział - ach, to tylko dobra d-pa, nic więcej.
Jak chcesz być tak traktowana, to możesz sobie tak żyć. Twoje życie, twoje wybory.
Kocham!!! jak pięknie to brzmi...
A rozum gdzie się podział? Czasem warto z niego skorzystać i powiedzieć dość tego!!!
Każde rozstanie jest przykre, ale jeśli chcesz żyć normalnie, szanować siebie, to nie masz wyjścia, musisz to zrobić.
Na szczęście człowiek potrafi się z tego otrząsnąć , o ile tylko tego chce.
Ty na razie nie chcesz, a czas, byś wreszcie pomyślała o przyszłości i znalazła sobie wartościowego chłopaka.

Odnośnik do komentarza

Najgorzej powiedzieć sobie: taka już jestem i się nie zmienię.
W związku z tym, żadne rady, a nawet terapia ci nie pomogą.
W twoim przypadku sytuacja jest o tyle paradoksalna, że ty wiesz, widzisz i odczuwasz to, że ten typ ma cię głęboko w tyle, ale po prostu godzisz się na taką poniewierkę.
Nawet specjalnie się nie oszukujesz i pozwalasz sobie pluć w twarz. Może masz jakieś masochistyczne zapędy?
Inaczej nie można tego wytłumaczyć.
Krótko mówiąc; nie zerwiesz z nim, bo nie, bo kochasz, czekasz, masz nadzieję, starasz się, nadskakujesz i...zbierasz kopy.
Jak to mówią: kto ma miękkie serce, musi mieć twardy tyłek. Ty masz chyba z granitu.
Są dwa wyjścia z tej żenującej sytuacji:
Albo znajdziesz w sobie pokłady silnej woli i zerwiesz z nim bez większych ceregieli , albo w końcu on z tobą zerwie, co jest bardziej prawdopodobne.

Odnośnik do komentarza

Sporo tu zostało napisane, ale chyba najlepiej podsumowują to słowa Unny: Ty go kochasz, a on Ciebie nie. Nie oszukuj samej siebie że coś z Tobą jest nie tak, że nie jesteś wystarczająco dobra, że generalnie problem jest w czym innym, więc jakbyś Ty to zmieniła, i jeszcze może tamto i tamto, a być może jeszcze więcej niż teraz dookoła niego skakała, to to się zmieni. Albo na odwrót, że jak teraz zaczniesz być stanowcza, asertywna, itd to zacznie mu zależeć. Nie jesteś od tego żeby go uczyć, zmieniać, każdy powinien zmieniać się sam, a w związek wchodzić naprawdę kochając, choć niestety zdarza się tak jak tutaj że ludzie robią to z egoistycznych pobudek. Jak ktoś kocha to takich problemów nie ma, a jak nie kocha, to nic nie sprawi że zacznie, jedyną słuszną opcją jest niewiązanie się z kimś kogo się nie kocha. :P
Ogólnie asymetria w związku jest jedną z najgorszych rzeczy, jeśli nie najgorszą, wystarczy pomyśleć chwilę o czym to może świadczyć. Tak jak u Ciebie to widać, działa to tak, że im bardziej partner "ważniejszy" olewa tę bardziej starającą się stronę, im dłużej to trwa, tym bardziej jej poczucie własnej wartości spada. Im bardziej spada, tym bardziej psychicznie uzależnia się od niego, tym bardziej jest zdesperowana, więc tym bardziej jest gotowa wokół niego skakać, tym bardziej obniżają się jej wymagania, jej standard związku, odbiegając coraz bardziej i bardziej od tego jak wchodząc w związek to widziała. Czyli nie dość że coraz większa destrukcja, to błędne koło. Dlatego już teraz ciężko Ci się z tego wyrwać, jednocześnie widzisz jak jest, a nie odchodzisz, i ktoś nawet napisał że bez psychologa nie dasz rady tego zrobić. Jeśli tak, to nie pozostaje nic innego, jak do niego pójść, albo wziąć się w garść i samej odejść. Jak dla mnie mimo wszystko też jak najbardziej do zrobienia, trzeba tylko naprawdę chcieć.

Odnośnik do komentarza

Sama zdiagnozowałaś swój problem - uzależnienie od partnera plus dodatkowo związek toksyczny. Partnerowi w ogóle na Tobie nie zależy, a jeśli w jakimś stopniu, to tylko z pobudek egoistycznych. Przedkłada spotkania ze znajomymi nad spotkania z Tobą. Nie twierdzę, że macie ograniczyć kontakty tylko do randek we dwoje. Możecie przecież spotykać się razem z przyjaciółmi. Dlaczego jest tak, że chłopak idzie sam na spotkanie ze znajomymi, a Ciebie ze sobą nie weźmie? Sama doskonale zdajesz sobie sprawę, że chłopak jest obojętny wobec przyszłości Waszej relacji. Jesteście już dorośli. Macie jakieś wspólne plany? Jak Wasz związek będzie wyglądał za rok albo dwa lata? Jesteś w stanie w ogóle wyobrazić sobie taką perspektywę? Nikt nie jest w stanie Ci pomóc, jeśli sama nie zaczniesz pracować nad sobą i swoją samooceną. Nie stawiasz granic, nie wierzysz w siebie, na zbyt dużo względem siebie pozwalasz, nie walczysz, by Cię szanowano, nie jesteś asertywna. To obszary, nad którymi powinnaś popracować. Zachęcam do wizyty u psychoterapeuty. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...