Skocz do zawartości
Forum

Facet zimny- racjonalista uczuciowy


Gość katka36

Rekomendowane odpowiedzi

Gość katka36

Spotykam się od półtora roku z mężczyzną rozwiedzionym od lat. Problem tkwi w tym, ze on jest jakby zupełnie pozbawiony sfery emocjonalnej. Wiem, ze bardzo kochał ex żonę, został porzucony, zdradzony. Ciągle czuję, jakby on bał się miłości, cały czas na wszelkie przejawy uczuć reaguje racjonalizowaniem, on wszystko bierze rozumowo- nawet pojęcie miłości, cały czas powtarza, że wszystko człowiek może sobie dać sam- nawet miłość itp. jednocześnie czasem zdradzi się, okazując mi ciepło, czułość, ale widzę, ze jak to sobie uświadamia, to się wycofuje, on strasznie ukrywa sferę swoich uczuć, wręcz wypiera się, ze on jej nie posiada, bo jak posiadał, to cierpiał. Ma 43 lata. Czy jest jakaś szansa, by go otworzyć, by nie widział uczuc jako zagrożenia dla siebie- bo jak narazie wszystko, co z uczuciami związane kojarzy mu się ze stratą, z cierpieniem. Rozwiedziony jest od 9 lat, od tamtej pory nie miał żadnej kobiety. ZAbiegał o mnie, ale gdy zobaczył, ze zaczęłam mu to odwzajemniać, to poprzestał, kiedyś przyznał, ze powoduje w nim moje uczucie- jakiś lęk. Nie naciskam go, na razie pozostajemy przyjaciółmi. Okazuję mu ciepło, staram się pokazywać, że nie chcę go krzywdzić, wykorzystać.

Odnośnik do komentarza
Gość katka36

On mi tylko mówi jak się trochę napije"czuję do Ciebie miętę", albo wtedy tak naprawde jest czuły, okazuje mi uczucia. Gdy bywa czuły bez alkoholu, to kazde jego okazanie większej czułości powoduje potem jego wycofanie lub racjonalizowanie swoich zachowań, jakiś niepokój w nim.

Odnośnik do komentarza

Tak naprawdę możemy tylko zgadywać, dlaczego Pani partner tak bardzo boi się zaangażować w związek i jest chłodny emocjonalnie. Wiele można uzasadnić tym, co go spotkało - był już w związku i zawiódł się, więc może się bać, że historia się powtórzy. Boi się zaufać, żeby znowu nie zostać zranionym. Możliwe też, że jest typem osoby bardzo powściągliwej, która nie lubi pokazywać swoich uczuć i tutaj wcale nie musi mieć nic do rzeczy fakt, że się rozwiódł. I jest też trzecia opcja, że zachowuje dystans w związku, nie chce Pani nic obiecywać, bo nie chce już zmieniać charakteru Waszej znajomości. Pani oczekuje czegoś więcej, a być może mu wystarcza taki kształt relacji, na jakim jesteście Państwo aktualnie, bo wówczas czuje się bezpiecznie i czuje, że nie bierze do końca za Panią odpowiedzialności, bo Wasza relacja jest przecież "nieformalna". Hipotez może być więcej. Nie wiem, która jest prawdziwa, bo nie znam tego mężczyzny. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jestem zdania, że jeśli ktoś będący po traumatycznych przeżyciach nie jest gotowy na związek, to niech nie zawraca głowy drugiej osobie.
To bardzo egoistyczne, on widzi twoje zaangażowanie, w pewnym sensie korzysta z tego, to miłe gdy ktoś o ciebie zabiega, jednocześnie od siebie daje niewiele, dystansuje się i nie daje żadnych gwarancji na przyszłość.
W ten sposób możesz tak starać się jeszcze długo, bez efektu.
9 lat minęło od jego rozwodu, to wystarczająco długo, żeby uporać się z demonami przeszłości.
On widocznie należy do tych, którzy lubią się umartwiać, ewentualnie tak się zraził, że nie jest już w stanie nikomu zaufać.
...a gdzie w tym wszystkim ty?
Co z twoim poczuciem bezpieczeństwa, potrzebą miłości, komfortem?
To tak jakbyś dobijała się do zamkniętych drzwi.

Odnośnik do komentarza

Ja podejrzewam, że on ma taki charakter . Nie wykluczone że jego związek rozpadł się dla tego, że był zimny i nie potrafił okazywać uczuć.
Ale jak to zwykle bywa, całą winę zwala się na partnera.
Po alkoholu wiele ludzi się "rozluźnia" i nawet ląduje w łóżku z osobą, na którą na trzeźwo by nie spojrzeli.
A ten twój znajomy, zaledwie zdobywa się na odrobinę czułości, a na trzeźwo, żałuje tego.
To ty zabiegasz o niego, okazujesz czułość i przywiązanie licząc na to, że on nagle zmieni swe postępowanie, że się otworzy i okaże miłość.
W moim odczuciu, nie otworzy się, bo tej miłości nie czuje.
Piszesz, że zabiegał o ciebie. Ma w tobie przyjaciela i to mu wystarcza.
Całe to jego postępowanie wygląda na to, że nie chce zmienić nic, w waszych relacjach.
Jemu jest dobrze tak, jak jest do tej pory.
Ma kobietę, której mu na nim zależy, to mu pochlebia i nic więcej.
Jeśli ci taka sytuacja odpowiada, to z nim bądź.
Jeśli chcesz mieć normalnego partnera, to zostaw tego pana i poszukaj nowego chłopaka.

Odnośnik do komentarza
Gość katka36

Chyba jednak przyjdzie mi zakończyć tę relację. O dzisiejszym dniu kobiet nawet nie pamiętał, choć wie, że ja to święto lubię. To dalsi znajomi mi wysłali życzenia nawet, a on- niby taki bliski- i a nie pofatygował się nawet sms-a wysłać, nie mówiąc już o przyjeździe. On wie, ze go kocham, sam nie raz mówił, ze czuje sie z tym bardzo dobrze, bo miał zimną żonę, która na każde przytulenie reagowała odpychaniem i on ponoć wtedy przestał lubić takie wyrażanie uczuć. Mimo to, co mi mówił, on nie potrafi nawet w kilku procentach dać mi odrobiny tego, co sam uważa z mojej strony za miłe, przyjemne. Wydaje mi się, ze on po prostu nie potrafi się domyśleć, ze komuś okreslone zachowania mogą sprawić radość, nie potrafi się starać, choć mówi, ze bardzo mu na mnie zależy. Powiem jeszcze coś:zauważyłam, ze on mnie potrafi wielu rzeczy odmówić- np. pomocy przy zakupach, ale jak w tym samym czasie np. jego siostra, matka lub jego dziecko poprosi go o coś, to zaraz leci. Mimo wszystko, nie daje mi spokoju, wciąż chce mnie trzymac przy sobie, obiecuje coś, po czym nie dotrzymuje słowa, albo mówi, że to go wykańcza- bo się boi, bo oberwał już od osoby, która była miłością jego życia. Nie wiem sama, jak to rozwiązać, z jednej strony widzę, ze człowiek coś by chciał, ale coś go ogranicza, wiem, ze został skrzywdzony- i często do tego wraca, prosił też nie raz o czas, ale czas daję i wygląda to tak, ze jak ja sie dystansuję, to on wtedy się bardziej opamiętuje i szuka kontaktu, staje się cieplejszy, ale gdy np. okażę mu bardziej swoje uczucia- nie daj boże- powiem, ze go kocham, to on się natychmiast ochładza, wycofuje, milczy tydzień lub dłużej. Naprawdę ciężki przypadek! Dodam, ze jak o mnie zabiegał, to był mega czuły, wspaniały, latał za mną jak szalony, pytał tylko, czy już go pokochałam, potem wyznał, ze czuje się taki szczęśliwy, ze zdobył moje serce, ale jak już powiedziałam, że traktuję go powaznie, ze chciałabym z nim przyszłość spędzić, to zaczął sie dystansować, bać, uciekać. Mówił, ze nocami spać nie może, że boi się, bo on nie potrafi nic z siebie dać, że jest wypalony zupełnie przez małżeństwo, ze dawał mi wszystko na początku, ale jak sobie uświadomił, co robi i co mu grozi- to, ze szczęście można utracić, to powiedział, zę zaczął sie bać i wyrzucał swoje uczucia. CIągle tylko mówi, ze boi się cieszyć, bo co będzie, gdy potem mu tej radości zabraknie. On jest zdania, ze wszystko, co dobre sie traci- i to boli. Naprawdę, ta ściana, jaką on zbudował wokół siebie, jest strasznie trudna do pokonania! A ja po prostu jestem wyrozumiała, bo widzę, ze człowiek ma problem, że na pewno nie robi tego z premedytacją, a ja po prostu nie lubię odrzucać ludzi, staram się ich zrozumieć. Gdy zobaczę, że już nie ma szans na cokolwiek, ze on przestanie całkowicie o mnie zabiegać, gdy sie wycofuję, to dam spokój. Ale póki jeszcze zabiega, to wnioskuję, ze mu zależy, ze powoli próbuje.

Odnośnik do komentarza

~katka36
Chyba jednak przyjdzie mi zakończyć tę relację. .

Ciepło, ciepło...
~katka36
O dzisiejszym dniu kobiet nawet nie pamiętał, choć wie, że ja to święto lubię.

Powiem jeszcze coś:zauważyłam, ze on mnie potrafi wielu rzeczy odmówić- np. pomocy przy zakupach, ale jak w tym samym czasie np. jego siostra, matka lub jego dziecko poprosi go o coś, to zaraz leci.


Reasumując: on POTRAFI, ale tylko dla osób na których mu zależy. Ty najwyraźniej do nich nie należysz.

~katka36
On wie, ze go kocham, sam nie raz mówił, ze czuje sie z tym bardzo dobrze,

Mimo to, co mi mówił, on nie potrafi nawet w kilku procentach dać mi odrobiny tego, co sam uważa z mojej strony za miłe, przyjemne.


Oczywiście, pisałam wcześniej, że chętnie bierze, gorzej z dawaniem, on nawet tego nie ukrywa i nie traktuj tego jako jego szczerość, tylko asekurację. Chętnie przyjmuje twoje hołdy, sam jednak z góry zastrzega, że NIE, nie może, nie potrafi, boi się itd.
katka36, on po prostu nie chce się wysilać, ten typ, to wampir emocjonalny, uciekaj.

~katka36
Mimo wszystko, nie daje mi spokoju, wciąż chce mnie trzymac przy sobie, obiecuje coś, po czym nie dotrzymuje słowa, albo mówi, że to go wykańcza- bo się boi, bo oberwał już od osoby, która była miłością jego życia..

Wszystko woła na NIE! "Miłość jego życia " zawsze nią pozostanie...i dobrze mu tak. Szkoda twojego zachodu.

~katka36
Nie wiem sama, jak to rozwiązać,

Dosłownie - rozwiązać, odciąć się, kopnąć w cztery litry, bo na tyle zasługuje.

~katka36
Dodam, ze jak o mnie zabiegał, to był mega czuły, wspaniały, latał za mną jak szalony, pytał tylko, czy już go pokochałam, potem wyznał, ze czuje się taki szczęśliwy, ze zdobył moje serce, ale jak już powiedziałam, że traktuję go powaznie, ze chciałabym z nim przyszłość spędzić, to zaczął sie dystansować, bać, uciekać.

A więc potafi :D hurra... ale już mu się odechciało :(
Trafił na podatny grunt, nie na darmo wybrał ciebie, musisz mieć coś takiego w sobie, że przyciągasz toksyków.

~katka36
Mówił, ze nocami spać nie może, że boi się, bo on nie potrafi nic z siebie dać, że jest wypalony zupełnie przez małżeństwo, ze dawał mi wszystko na początku, ale jak sobie uświadomił, co robi i co mu grozi- to, ze szczęście można utracić, to powiedział, zę zaczął sie bać i wyrzucał swoje uczucia. CIągle tylko mówi, ze boi się cieszyć, bo co będzie, gdy potem mu tej radości zabraknie. On jest zdania, ze wszystko, co dobre sie traci- i to boli.

ble, ble, ble
a ty w to wszystko wierzysz?
Kim ty jesteś dla niego, terapeutą, konfesjonałem?
On jest nie tyle biedny, co cwany. Nigdy nie doczekasz się zaangażowania z jego strony. On czerpie energię z twojego dobrego serca, rozkochał cię w sobie i zaraz odtrącił, ale jednak nie chce puścić - wampir!

~katka36
Naprawdę, ta ściana, jaką on zbudował wokół siebie, jest strasznie trudna do pokonania! A ja po prostu jestem wyrozumiała, bo widzę, ze człowiek ma problem, że na pewno nie robi tego z premedytacją, a ja po prostu nie lubię odrzucać ludzi, staram się ich zrozumieć. Gdy zobaczę, że już nie ma szans na cokolwiek, ze on przestanie całkowicie o mnie zabiegać, gdy sie wycofuję, to dam spokój. Ale póki jeszcze zabiega, to wnioskuję, ze mu zależy, ze powoli próbuje.

Dziewczyno, nie bądź desperatką, tak, on to robi z premedytacją, pompuje swoje ego zupełnie nie licząc się z twoimi uczuciami.
Zapewniam cię, nie masz szans na miłość z jego strony (wielokrotnie zapewniał cię o tym), słuchaj go i uwierz w to, co on mówi, nie interpretuj jego słów na opak.
Rzeczywistość, aż bije po oczach, a ty się oszukujesz.
katka36, trafiłaś na toksycznego faceta, z takich związków ciężko się wychodzi, już się uzależniłaś, zobacz jak on cię urobił, tańczysz, jak ci zagra i jeszcze sie nad nim litujesz, nie mając nic w zamian.
UCIEKAJ

Odnośnik do komentarza

Całkiem możliwe ,że jest to forma zemsty za utraconą miłość ,nie tylko na Tobie, ale na każdej kobiecie...,cel,rozkochać w sobie ,/o czym by świadczyło to dopytywanie o to, czy kochasz/ i niech cierpi,jak ja...
Jeśli sama nie potrafisz się od niego uwolnić ,porozmawiaj z psychologiem,bo niepotrzebnie tracisz czas i zdrowie.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Pomacha ci marchewką przed nosem, a ty lecisz za nią nie zauważając, że co chwila obrywasz batem.
I myślisz o tej marchewce, przecież on jest taki dobry, on chce ci ją dać!
Ale nie może, bo.... i już go tłumaczysz... a ślinka ci cieknie, bo ta marchewka jest prawie twoja!

Nie jest twoja i nigdy nie będzie. Jesteś tylko plasterkiem, który ma podnieść jego ego. Ty się nie liczysz, liczy się tylko jego dobre samopoczucie.
Zrezygnujesz z marchewki, to znowu ci pomacha ją pod nosem i znowu będziesz za nią goniła nie zdając sobie z tego sprawy, że on ją uwiązał nad twoją głową, ale jakiś metr od ciebe.

Odnośnik do komentarza
Gość katka36

On cały czas przedstawia siebie, jako osobę nieszczęśliwą, pokrzywdzoną przez los. Gdy go poznałam był bardzo depresyjny, szukał we mnie oparcia, przyjaźni poczatkowo, pomagałam mu wiele. MYślicie, ze to była zwykła gra? Że on jest świadomy tego, ze mnie rani? Bo mnie się wydaje, ze on zupełnie nie umie wczuć się w to, co druga osoba czuje, zachowuje się, jakby nie był świadomy tego, że mnie krzywdzi swoim postępowaniem.

Odnośnik do komentarza
Gość katka36

Postanowiłam już, ze zerwę tę znajomość, nie będę mu się nawet tłumaczyć- po prostu się nie odezwe. Z tego, co wiem, on prócz tej swojej ex żony (przed ex żoną) był w 4 związkach, które mu nie wyszły. Potem spotkał tę żonę i to z nią żył najdłużej. Ja jestem jego 6 kobietą w życiu, więc może on ma problem z utrzymaniem związków? Nigdy mi nie mówił o swojej winie, a jedynie o tym, ze żadna z byłych kobiet go nie doceniała.

Odnośnik do komentarza

Żeby jemu sie żyło wygodnie i bezpiecznie, żeby nawet na moment sie nie zaniepokoil, ze to może on coś żle robi czy świadomie czy podświadomie, to ma ulożone w głowie,że ma pecha i trafia na takie nieczułe, wredne kobiety. Nie on jest lekko wybrakowany, tylko one są takie zle i niedoskonałe. Dzięki takiemu mysleniu nic nie jest obowiązany w sobie zmieniać- on jest fajny a one zle. A ponieważ jestes kobietą to należysz do tego zlego grona tych wrednych- co zresztą zaraz mu sie sprawdzi, bo zerwiesz z nim. Czyli wytlumaczy sobie, że go po prostu nie docenilaś, nie bylaś dośc wytrwała by go kochać i kochać mimo, że on z siebie nic nie daje, nie odwazajemnia uczucia.

Odnośnik do komentarza

~katka36
Nigdy mi nie mówił o swojej winie, a jedynie o tym, ze żadna z byłych kobiet go nie doceniała.

...i tu jest pies pogrzebany
Zadufany w sobie egocentryk.
Całe życie szuka ofiary, kobiety, która będzie go na rekach nosić nie oczekując niczego w zamian.
Zgadzam się, że to mało istotne, czy on zdaje sobie z tego sprawę, czy nie, ty jesteś ważna, dbaj przede wszystkim o siebie, bo od niego nie doczekasz się żadnej atencji.
Już wiesz, że on potrafi, tylko po prostu nie ma zamiaru wysilać się dla ciebie, chowając się za murem (jak to sama określiłaś) różnorakich bolączek i nieszczęść jakie go (jego zdaniem) w życiu spotykają.
Dobrze, że podjęłaś decyzję o rozstaniu, naprawdę nie masz czego żałować. Sposób w jaki to zrobisz, należy od ciebie, ja jednak wysłałabym chociażby sms-a o krótkiej treści "nie pasujemy do siebie", ale dopiero wtedy, gdyby on się odezwał. Osobiście nie jestem zwolenniczką zrywania bez słowa, no chyba, żeby ta druga strona okazała się wyjątkową szują.

Odnośnik do komentarza

~katka36
Napisałam mu sms wczoraj, ze musimy powaznie porozmawiac o nas. Odpisał tylko, że nie ma czasu, że ma masę spraw zawodowych na głowie. Więc chyba odejdę bez pożegnania.

Zwróć uwagę, jak on cię (za przeproszeniem) olewa. Dajesz mu sygnał, że chcesz "powaznie porozmawiac o nas", to oczywiste, że będzie o was i o waszym pseudo związku.
Gdyby cię szanował i gdyby mu zależało na tobie, to słysząc taką prośbę, zmobilizował się, zaproponował jakiś termin, tymczasem on pokazuje ci środkowy palec.
Masz rację, olej go także. Rozmowa z kimś takim jest bez sensu. Po co masz się denerwować, wykładać mu kawę na ławę, w imię czego?
Chyba już przestałaś się łudzić z kim masz do czynienia.

Odnośnik do komentarza

Otwarły mi się oczy, czytając Wasze wypowiedzi, bo jak dotąd, to traktowałam go, jako kogoś pokrzywdzonego, biednego, pechowego. MYślę, ze gdyby chciał to by znalazł odrobinę czasu na rozmowę, wszak teraz ma 4 dni wolnego w pracy i wiem, ze w domu przez cały czas siedzi. Tak więc ja już się nie odezwę! Gdy zadzwoni i zaproponuje termin, to sie z nim spotkam i mu powiem, co powiedzieć mam, ale jeżeli się nie odezwie wcale, to po prostu wszystko się skończy bez słowa. Nie mogę w ogóle pojąć mechanizmów jego postępowania! Czy naprawdę można być az takim egoistą i zupełnie nie dostrzegać drugiego człowieka i w dodatku takiego, za którym się uganiało! A może jest to wina tego, ze on pochodzi z rodziny, w której była przemoc? Wiem, ze jego ojciec był alkoholikiem, wychowywał jego i brata surowo i twardą ręką, bali się ojca ogromnie, jego matka w domu tez nie miała nic do gadania, bo ojciec zaraz by ją uderzył. Może fakt, ze on z takiej rodziny pochodzi sprawił, że teraz jest takim zimnym, egoistycznym człowiekiem!

Odnośnik do komentarza

To chyba już nieważne, czy to jego rodzina w sensie mama i Tata żle go ukształtowali, czy "ogromnie" obciązające przeżycia z byłą żoną i z innymi paniami, czy coś innego- on jest egoistą i nie widzi mu się przychodzić na spotkania, które Ty tytułujesz jako ważne sprawy o nas. Jakie wazne sprawy? Skoro Ty jesteś dla niego nieważna ,to co on ma sobie po próżnicy język strzępić?

"Czy naprawdę można być az takim egoistą i zupełnie nie dostrzegać drugiego człowieka i w dodatku takiego, za którym się uganiało! " Uganiało się jak się chciało Ciebie rozkochać i do siebie przywiązać. A Tobie widać trudno to przeżyć, bo ciągle masz w pamięci te jego umizgi do Ciebie, które rozmiękczyły Twoje serce, że jakoś zapomniałaś patrzeć choć trochę na siebie i na to, jak on Cię w tym związku postrzega. Odpuśc sobie kolegę "poszkodowanego" przez los i życie.

Odnośnik do komentarza

Oglądam czasem program, w którym obcy ludzie spotykają się na wspólnej kolacji, którą każdy z nich po kolei, gotuje.
Co mnie tam interesuje? Ta niesamowita różnorodność ludzi.
Dopiero patrząc na grupkę obcych sobie ludzi widzi się, jak różne są charaktery, zwyczaje, emocje itd.
Niektórzy potrafią się dogadać, a inni zupełnie nie.

A ten twój pan zupełnie do ciebie nie pasuje. Nie ważne, jakich miał rodziców, to jest dorosły człowiek w pełni ukształtowany i on się nie zmieni.
Nie staraj się go tłumaczyć, to nie ma sensu.
Dobrze, że postanowiłaś odejść i bardzo możliwe, że będzie starał się ciebie zatrzymać.
Nie daj się zwieść, bo jak już ciebie znowu "urobi", to za moment znowu stanie się sobą, czyli oschłym egoistą, który nie liczy się z drugim człowiekiem.

Odnośnik do komentarza

On chyba faktycznie jest niepasujący do mnie. Z jego strony zupełna cisza. Zastanawiam się, dlaczego on mnie tak potraktował. Mam też jakąś straszną ochotę, by mu sie odgryźć jakoś za to. Może i to złe, ale chciałabym, by ktoś go tak potraktował, jak on mnie- by poczuł, jak sie wtedy człowiek czuje!

Odnośnik do komentarza

"Mam też jakąś straszną ochotę, by mu sie odgryźć jakoś za to".I to jest dobra reakcja. Nie, nie zachęcam Cie do jakiegoś odgryzania, bo wyznaję zasadę "nie ruszaj g...,bo śmierdzi". Tylko nieraz piszą dziewczyny zle traktowane przez facetów i niby z różnymi zdaniami osób postronnych się zgadzają, ale z co któregoś ich zdania w odpowiedzi wynika, że jakby się tylko odezwał, zgrzeczniał to ja byłabym znów cała jego.

A Ty wygląda, że w końcu zauważyłaś, że w związku są dwie osoby to dwie osoby muszą się o ten związek starać. I jeśli brak tego elementu u faceta, to czemu takiego osobnika wogóle rozważać jako partnera.

Nie masz co mu się odgryzać, skoro nie umie grać w parze ,to mimo prób żadnej trwałej pary z nikim nie stworzył. Ma taki ułomny charakter i takie są efekty jego prób wiązania się w parę. Inna sprawa, że znów jaką naiwną może narazić na cierpienia opowiadając jaki on spokojny i dobrego serca, tylko ma pecha i trafia wciąż na wredne baby.
Ale to już będzie inna historia i nic Ci do tego.

Ty się otrząsnij z tej znajomości i idz dalej spokojnie w świat - życie jest bardzo ciekawe i kryje dla nas dużo niespodzianek. Niektóre z nich bywają nam miłe- odkrywaj je dla siebie.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
Tylko nieraz piszą dziewczyny zle traktowane przez facetów i niby z różnymi zdaniami osób postronnych się zgadzają, ale z co któregoś ich zdania w odpowiedzi wynika, że jakby się tylko odezwał, zgrzeczniał to ja byłabym znów cała jego.

W tym właśnie problem.
~katka36, ty także piszesz, że gdyby się jednak odezwał i zaproponował spotkanie, to poszłabyś i rozmówiłabyś się z nim. Po co???
Rozmowa z nim nie ma najmniejszego sensu, bo on się nie zmieni, nie zmieni także swojego stosunku do ciebie, jest egoistą. Zastanawiałaś się dlaczego wszystkie jego dotychczasowe związki, łącznie z małżeństwem, rozpadały się?
~katka36, odgryzanie się, nie ma sensu. Jedynym sposobem na lekkie dokopanie mu, będzie całkowite zignorowanie.
Myślę, że on za jakiś czas może się odezwać, być może zabraknie mu twojej adoracji.
To takie miłe, gdy ktoś o ciebie zabiega, szczególnie, gdy nie trzeba się zbytnio wysilać, a osoba zabiegająca jest niewymagająca i bardzo wyrozumiała.
To będzie ten moment, żeby właśnie zrewanżować się pokazaniem środkowego palca, czyli brakiem jakiejkolwiek reakcji. Chociaż nie wiem jakby cię kusiło, nie odbieraj, nie odpowiadaj. Tym samym pokażesz mu, gdzie jego miejsce (jak najdalej od ciebie), a jednocześnie zachowasz poczucie godności.

Odnośnik do komentarza

Gdyby chciał się spotkać, porozmawiać, to poszłabym jedynie po to, żeby mu powiedzieć, co czuję w związku z jego zachowaniem! Żeby mu po prostu uświadomić, ze jego traktowanie mnie skrzywdziło. Może następnym razem, wchodząc w relację przypomniałyby mu się moje słowa i oszczędziłby innej kobiecie tego wszystkiego. Jak dotad nie odezwał się i ja tez milczę. Zajmuję się sobą, ale czuję się fatalnie- jak zużyta rzecz lub zabawka, którą się pobawiono i się znudziła.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...