Skocz do zawartości
Forum

Przemoc psychiczna , toksyczny związek ??


Rekomendowane odpowiedzi

Witam ... po krótce sie przedstawie mam 30 lat , jestem od prawie 11 lat w zwiazku małżeńskim nie zbyt udanym być moze potrzebny mi psycholog ale do pewnych decyzji trzeba dojrzeć , mieć odwage - któej mi poprostu brak .
od zawsze w moim malzenstwie było cos nie tak głownie zdrady , nie mamy dzieci bo nie moglismy ich miec robiłam tysiace badan wszystko ok mąż jednak mial problemy ...
probowalam odejsc - wracalam dwukrotnie wycofywalam pozwy - byc moze nadszedl juz czas aby zdecydowac definitywnie tylko czy ja sobie z tym poradze ??
prawie 3 lata temu mialbyć koniec , wyprowadziłam sie wynajelam mieszkanie jakos sobie radziłam maż nigdy nie odpuszczal nachodzil pisal wydzwaniał w miedzy czasie znalazł sobie nowa partnerke parenascie lat od niego mlodsza , ja zaczelam o niego walczyc niewiem dlaczego ... on zakochany , stawal przeciwko mnie w obronie jej walczył ze mna jak z wrogiem nie odbieral moich telefonow nie odpisywal - powiedziałam STOP i kiedy sie zaparłam on wrocil przychodzil do mnie rano ze sniadaniem wyprowadzal mi psa dbal staral sie zabieral na kolacje do kina , az wkoncu wrociłam do domu ... 2 tygdonie pozniej okazalo sie ze dziewczyna jest w ciazy nie wierzył przekonywal ze to nie jego mowil o testach na ojcostwo bo przeciez on nie moze miec dzieci wierzylam mu bo sama przez przechodziłam przez 10 l;at , ale stało sie jak sie stało i został ojcem ( badania zostały zrobione tuz po narodzinach dzieciątka ) , przez rok jej ciazy bylismy razem czy sie ukladało nie wiem wieczna szarpanina kłótnie ale były tez i te dobre chwile jednak te moge zliczyc na palcach .Tak zakonczył sie jego etap zdrad - jestem przekonana ze juz mu nie w głowie :" wyskoki "
Ale mnie tak naprawde od zawsze posadzał mnie o zdrady - których nie było, kiedy odchodziłam zostawalam bez niczego nie miałam ani grosza czasem nawet zabierał telefon bo on go kupił , karte do bankomatu klucze z mieszkania
i tak tez było 2 tygodnie temu pokłociłam sie z nim jadąc w aucie zaczął mnie wyzywać, mowic o urojonej zdradzie choc dobrze wie ze siedze w domu i nigdzie nie wychodze ( a robie to tylko dlatego zeby potem nie mowił ze niewiadomo gdzie byłam ) zrezygnowalam z kolezanek bo kazde moje odwiedziny u nich konczyły sie po kilku dniach tak samo - czyli w trakcie klotni krzyczał cyt " juz byłas ? juz ?? kolezanka ? tak to sie teraz nazywa ?? z kogo Ty chcesz idiote zrobić ?? " wiec zrezygnowalam aby uniknać wlasnie takich zachowań wracajac do kłotni w aucie zaczal wyzywac obrazac , kiedy sie zatrzymal na drodze poprostu wysiadłam i poszlam przed siebie w kierunku domu ominał mnie zajechał mi droge wysiadł z auta podszedł: karta ( bankomatowa ) dokumenty ( jego ) oddałam powiedział nie bedziesz ze mnie idioty robić - wsiadł do auta i odjechał doszlam na piechote poszłam do siostry i u niej juz zostałam przez około tydzien pisze prosi o szanse ..., mowi ze on ma problem on to wie i chce to zmienic mowił o pieniadzach ze zrozumial ze tak nie moze byc ze to tez jest moje , ze mnie kocha i nie wyobraza sobie zycia bezemnie ...
wczoraj sie z nim spotkałam rozmawialismy ponad godzine , zdecydowal ze ja mam wziasc sprawy w swoje rece i to ja mam zaczać to ukladać zycie wyjazdy ( których nie ma ) to ja mam wszystko planować zajac sie finansami odciazyc go od tego wszystkiego bo on wpadł w wir praca pieniadze " skarpeta" cche sprobowac w ten sposob tlumaczy tym ze on wie i zdal sobie sprawe z tego ze nie moze byc tak zebym ja sie nie czula jego zona ze musze wiedziec ze to wszystko co jest jest nasze wspolne ze mam do tego prawo
co prawda nioe bedac z nim zawsze pyta ile ma mi przelac na konto bedac w domu nie mam swojej gotówki ale mam co chce poprostu musze go pytać : potrzebuje na to i nato zawsze da ale pytac musze , teraz on chce to zmienic mowi ze kocha ze nie wyobraza sobie zycia bezemnie ja natomiast mam mieszane uczucia - kiedy wkoncu byłam zdecydowana namieszał mi głowie , myśle sobie moze teraz moze wkoncu zrozumiał moze teraz sie uda ???
mam okazje wyjechac za granice ...., znalazłam tam prace dosc korzystna i bije sie z myslami co robić ??
w głebi serca wiem ze to jest dobry człowiek , ma wielkie serce kazdemu pomoze w domu pomaga , nie jest pedantem nie wymaga błysku czasem mowi zostaw nie rob czasem sam zrobi
Co ja mam zrobić?? najgorsze jest to ze czuje ze ja go kocham ale rozum mowi uciekaj ....
jeszcze tylko dodam ze tu nie ma sensu zostawac bo on nie da mi sobie zycia ulozyc bedzie mnie nachodził o nowym partnerze nawet nie ma mowy : jesteś moja ! pamietaj !
co mnie powstrzymuje od wyjazdu ? tłuke sie z myślami ze on bedzie dzwonił pisał naprzemian błagał o szanse krzyczał , mysle a jak powiem definitywne nie ? i on mnie zacznie szukać? a jak wyjade i znow wróce ?? Czy da sie uratować ten zwiazek czy faktycznie lepiej wyjechac , czy moze psycholog pomoże .... kompletnie nie wiem co robić ...Z góry przepraszam jesli chaotycznie napisałam poprostu ciezko pozbierać wszystko i zlepic w jedna całośc ...

Odnośnik do komentarza

Ja z tej długiej wypowiedzi jedynie zrozumialam, ze jesteście od siebie uzależnieni. Czy to jest miłość, czy tylko forma uzależnienia to nie umiem tego ocenić, bo któż ze zwykłych śmiertelników umie tak naprawdę zdefiniować słowo miłość?

Uzależnienie szczególnie z jego strony polega na tym, że jeśli w jakikolwiek sposób wydaje się mu, że może Cię stracić natychmiast sobie o Tobie przypomina i na różne sposoby daje znać, że jesteś jego i tylko jego. Może próbować nakazem, rozkazem skłonić Cię do bycia ze sobą. Może skłaniać Cie ku sobie obietnicami,  że on wiele zrozumial, przemyślał, że uważa iz teraz wprowadzimy nowe obyczaje, nowy podział władzy (bo wydzielanie pieniędzy to przecież manifestowanie wladzy), masz mu tylko z jego życia nie zniknąć. On jest od Ciebie i zarządzania Tobą uzależniony i jak jesteś z nim to Cię "trenuje" jak umie i lubi, a jak Cię nie ma to, naklania Cię ku sobie.

Ty z kolei ,tyle lat w tym związku uczestniczysz, że przywyklaś do takiego traktowania i chyba może innego nie potrzebujesz. Oznaki jego zazdrości o Ciebie przyjmujesz jako dowod jego milości i odpuścilaś sobie koleżanki i znajome.Uznałas, że dla świętego spokoju lepiej nie kontaktować się ze swiatem. Zrozumialam, że możesz wyjechać do pracy za granicą a nie zrozumialam czy teraz w Polsce pracujesz czy tylko siedzisz w domu czekając na swojego pana i wladcę. To jest dośc istotne, bo jeśli gdzieś pracujesz to możesz mieć poczucie, że umiesz sama o siebie zadbać, choć w podstawowym wymiarze. Natomiast jeśli nigdzie nie pracujesz to jest to wlaściwie trudne do stwierdzenia, czy jesteś zdolna do codziennych, czasem niemilych obowiązków. Jak bieda przymusi, to każdy jest zdolny do jakiejkolwiek pracy, byle tylko utrzymać się na powierzchni. Jeśli jednak nie pracujesz, to możesz w swoim umyśle rozważać, czy te różne przykrości jakie cierpisz ze strony męża, to nie jest jakby Twoja indywidualna cena jaką ponosisz za względnie wygodne życie.

Sama musisz rozważyć co powinnaś zrobić. Jak wrócisz do męża to i tak wrócą raczej stare uklady, ktore znasz, może z drobnymi modyfikacjami, ale nie az takimi jak zarząd jego pieniędzmi (bo zawsze są jego ,jak się kłocicie).Nawet jak na chwilę to Ty będziesz nimi rządzila, to po pierwszej wpadce w jego uważaniu, czyli Twojej rzekomej rozrzutności rozrzutności odbierze Ci ten przywilej.
Typuję, że jednak nie pracujesz ("co prawda nie bedac z nim zawsze pyta ile ma mi przelac na konto ")- czy będac z męzem nie możesz chodzić do pracy? Chodzenie do pracy, tutaj w Polsce, to odskocznia dla Twoich myśli, to poczucie własnej wartości, to szansa na swoją emeryturę jak już będziesz stara.
Z Twoich wypowiedzi wynika, że mimo niedogodnośći życia z Twoim mężem jakoś go kochasz, bo piszesz, że jest dobrym czlowiekiem, każdemu jak trzeba to pomoże.

To Ty sama musisz podjąc decyzję czego od życia oczekujesz. Czy taki trudny związek da się przeżyć i czerpać z niego satysfakcję?
O ile uznasz, że dasz Wam jeszcze jedną szansę to proponowalabym jednak iśc do jakiejś pracy- chyba, że już pracujesz a mąż , gdy z nim nie jesteś dosyla Ci pieniądze, abyś miala zachowany dobry standard życia.
Jednak przy braku Waszych dzieci do wychowywania wg mnie kluczową sprawą jest czy chodzisz do pracy czy też nie- najbardziej dla Ciebie samej, z powodów wyżej wymienionych.

Odnośnik do komentarza

Tak pracuje , mamy własną firme - obecnie mamy martwy sezon trwa mniej wiecej około 2 miesiace i to jest własnie ten czas - mąż pracuje jeszcze w dwóch pracach a ja zajmuje sie tą naszą ... To moje zajecie , w sezonie od około maja do wrzesnia spedzam w pracy po 10 godzin dziennie jednak finansami zajmuje sie on i akurat jesli chodzi o firme mi to odpowiada - nie na wszystkim sie znam .
Jesli chodzi o to ze odbieram jego zazdrosc jako oznake miłosci to bład byc moze cos zle napisałam ale jest to dla mnie o tyle bardziej przykre o ile nic nie robie nawet aby dac mu ku temu powody ...

Odnośnik do komentarza

Ma facet duże problemy emocjonalne, do tego chorobliwa zazdrość,jednym słowem związek toksyczny,co to nie może żyć ani razem, ani osobno:P
Sama musisz zdecydować dalej co robić,czy tak chcesz żyć ,on się nie zmieni,jak już to na chwilę,dobrze o tym wiesz.
Moglibyście jeszcze spróbować terapii małżeńskiej,ale czy to coś da ,nie wiem...,
sama też wybierz się do psychologa.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tutaj jest taka troszke podobna sytuacja tylko maja wspolne dziecko
https://forum.abczdrowie.pl/forum-psychologia/1833346,zycie-z-kontrolerem

Albo cos rob aby moze na terapii malzenskiej bardziej unormowac Wasze stosunki, albo uciekaj za ta granice, bo co prawda masz prace- ale w tej pracy masz tez meza, czyli kazda separacja czy rozwod dalej jest trwaniem w jakiejs relacji z nim. A widac, ze to trudna relacja.

Odnośnik do komentarza

ka-wa podzielam twoje zdanie.
Co do terapii małżeńskiej raczej bym się nie łudził.
No przykro mi dziewczyno, ale facet ma nie po kolei w główce i jak pierdnie tak polecisz. Wybacz, ale czas spojrzeć prawdzie w oczy. Sama go tak nauczyłaś, hmm może inaczej- przyzwyczaiłaś do takiego trybu życia- on już wie, że jak coś nabroi, ty mu to dziewczyno wybaczysz.
Po czymś takim jeszcze go kochasz?
Miłość jest ślepa, pytanie tylko za ile ci się te oczka otworzą? Nikt nie zwróci ci straconych lat, a czas ucieka.
Tak to jest przemoc psychiczna, tak to jest toksyczny związek- a on ma w garści ciebie
Nie ryzykowałbym powtórnego powrotu, bo sama sobie tym szkodzisz. Jednak to nie mój wybór- tylko twój.
Nie słuchaj serca- tak nie wygląda miłość.
Posłuchaj rozumu i wygraj tą nierówną walkę.
Ktoś poniesie porażkę- ty sama zdecyduj kto!
Porozmawiaj z psychologiem i zmień swoje życie raz na zawsze. Nie łudź się tym że będzie coś lepszego w tym (toksycznym związku) jeśli znów wyciągniesz rękę na zgode.
Twoja decyzja ja jestem tylko człowiekiem, który również w życiu popełnił wiele błędów.
łap chwile i pomyśl o sobie - "on" nie jest pępkiem świata!
Powodzenia dziewczyno

Odnośnik do komentarza

Psycholog w cudowny sposób nie naprawi Państwa małżeństwa. Proszę jednak skorzystać ze wsparcia psychologa dla samej siebie, by odbudować własną samoocenę, pewność siebie i szacunek do siebie. Na pewno Państwa związek jest toksyczny, na co wskazują choćby takie zachowania, jak: wydzielanie przez męża pieniędzy dla Pani, niesłuszne podejrzenia o zdrady, ograniczanie Pani kontaktów z innymi ludźmi (np. z koleżankami), zastraszanie Pani. Do tego też dochodzi zdrada ze strony męża z o wiele młodszą partnerką. Tutaj dochodzi kwestia, czy jest Pani w stanie wybaczyć tę zdradę. Nie powiem, co ma Pani zrobić, bo to musi być Pani indywidualny, świadomy wybór. Podejrzewam, że boi się Pani podjąć ostateczną decyzję, bo boi się Pani zmierzyć z konsekwencjami tej decyzji. Nie wiem, co dla Pani byłoby najlepsze. Proszę jednak gruntownie rozważyć szansę pracy za granicą. Co dałby Pani taki wyjazd (większą niezależność finansową? samodzielność? pewność siebie? samorozwój? większe doświadczenie zawodowe? możliwość podszkolenia języka obcego?), a czym Pani ryzykuje? Warto sobie zrobić zawsze bilans plusów i minusów każdej z opcji, wówczas łatwiej podjąć daną decyzję. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Kochana nie próbuj tylko zadziałaj.
Cholernie łatwo mi się (mówi) pisze, ale coś musisz z tym zrobić.
Przyznam skrycie, że ktoś w mojej rodzinie miał podobny problem i skończyło się to dużo gorzej.
Zastanawia mnie jedno, skąd się wzięło dziecko skoro małżonek miał problemy? (chociaż w tej materii już nic mnie zbytnio nie zdziwi)
Mój świat też runął kiedy zdradziłem żonę (nie raz). Nie wybaczyła. Byłem zaborczy, próbowałem siłą, groziłem, nawet sobie dziewczyno nie wyobrażasz jakich głupot narobiłem. A ona pokazała, że jest silną kobietą. I to mnie czegoś nauczyło. Z perspektywy czasu wiem że gdyby dano mi wtedy szansę nie wykorzystał bym jej bo jestem po prostu facetem.
Dziś mam drugą żonę, rodzinę i doceniam(staram się)
Ta pierwsza mnie czegoś nauczyła.
Nie poddawaj się.
Psycholog doradzi jednak zdecydować musisz sama.
Trzymam kciuki

Odnośnik do komentarza

Anciaq22, ratuj się dziewczyno, póki jesteś młoda.
Ten facet marnuje ci życie, a odwracając sytuację marnujesz je sobie sama na własne życzenie, a to dlatego, że jesteś od niego uzależniona.
W waszym małżeństwie, wszystko woła na NIE!
Przede wszystkim facet cię notorycznie zdradza, jak możesz przetrawić ten fakt?
Piszesz, że teraz już nie? Nie bądź naiwna, za chwile znowu będzie jakaś kochanka, zwłaszcza, że to nie była jedna zdrada.
Przecież on ma dziecko z kochanką!
Jakoś tak marginalnie traktujesz ten fakt. Pomijam już chamstwo i absurdalność jego zachowania, gdy w tych okolicznościach zarzuca ci wyimaginowane zdrady.
Czy po tym, gdy dowiedziałaś się, że on ma dziecko zrobiłaś rozdzielność majątkową? To podstawa, jeśli nie zdecydowałaś się jeszcze na rozwód.
Piszesz, że on wydziela ci pieniądze, że o wszystko musisz prosić. W pierwszej chwili pomyślałam, że nie pracujesz i jesteś od niego także finansowo uzależniona, a tymczasem okazuje się, że prowadzicie razem firmę!
Wiem, że ciężko uwolnić się z toksycznego związku. Polecam książkę, albo blog "Moje dwie głowy" - poczytaj.
Uważam, że pomysł z wyjazdem za granicę jest bardzo dobry, ale najpierw pozałatwiaj na miejscu formalności i uciekaj od niego.
Możesz mieć jeszcze szczęśliwe życie, dziecko, z nim nigdy nie będziesz szczęśliwa.

Odnośnik do komentarza

Takiego toksycznego związku się nie reanimuje, z toksycznego związku nie da się ot tak WYJŚĆ. Z toksycznego związku się UCIEKA. Cała filozofia polega na tym, żeby UCIEKAĆ DO PRZODU!!!
"Moje dwie głowy" w telegraficzno - autobiograficznym skrócie
http://www.psychotekst.pl/artykuly.php?nr=314 http://www.netkobiety.pl/t28505.html


coś więcej o Twoim problemie znajdziesz też w moich postach tutaj.
Odnośnik do komentarza

Już jesteś ubezwłasnowolniona, zależna , posłuszna.
Pozwalasz sobą manipulować, tracąc całkowicie własne JA.
Pracujesz, masz dom, a wszystko jest jego?
I jakoś zaczęłaś to akceptować, uwierzyłaś, że on jest panem, a ty masz ślepo wypełniać jego polecenia. I prosisz o buty czy nowy ciuch, bo jesteś biedna, bo sama nie masz nic.
Bez słowa oddajesz karty do bankomatu, nawet się temu nie sprzeciwiając...bo to jest jego?
A w końcu zestarzejesz się, on znajdzie nową pannę, a ty będziesz to tolerować, bo nie dość że biedna, to stara i zupełnie samiutka, bo przecież wszystkich znajomych potracisz. Sama się od nich odsuniesz, dla świętego spokoju, aby uniknąć awantur.
A on już nie będzie się starał, bo po co?

Zacznij żyć swoim życiem, zarabiaj dla siebie i zacznij cieszyć się życiem.

Odnośnik do komentarza
Gość Marlennka

Oj oj dużo tego. Współczuję. Nie zastanawiała bym się nad wyjazdem. Wyjedź zacznij nowe życie i zobaczysz że czas uleczy twoje rany i wątpliwości. Nie zwlekaj z tym za długo, bo w tym co piszesz wnioskuję że twoja psychika jest na wyczerpaniu.
Jeśli się na to nie zdecydujesz zrobisz krok wstecz i cofniesz się do punktu wyjścia.
Pakuj manatki zamknij drzwi z drugiej strony i adios muczaczos.
Głowa do góry czas leczy rany a jeszcze bardziej nowa miłość.

Odnośnik do komentarza

chciałabym poprostu ot tak spakowac manatki i uciec , własciwie są spakowane w walizce czekaja i patrze na nia kazdego dnia , jednak sie boje - tak do końca nie wiem czego ?? tego ze bedzie pisał bedzie dzwonił byc moze napoczątku miło mówił potem juz straszył , groził ...
tak naprawde nie wiem czego sie boje sama juz nic nie wiem . I z daje sobie sprawe z tego ze moja psychika juz siada , ze mam jedna wielką pustke w głowie . Siedze całymi dniami w domu nigdzie nie wychodze , a zeby sie nie spotkać, a żeby nikt mnie nie zaczepiał nikt nie pytał o firme ( kiedy otwieramy ) bo to juz ten czas ....nawet niewiem co mam odpowiadać ludziom - mówie spokojnie i uciekam przed siebie ....

Odnośnik do komentarza

Anciaq22, każdy kolejny dzień spędzony z tym człowiekiem, to stracony dzień twojego życia. On się nie zmieni, bo tacy ludzie się nie zmieniają.
Jest to typ, który potrzebuje ofiary, żeby samemu poczuć się lepiej.
Jeżeli firma, którą prowadzicie jest wspólną własnością, to idź do prawnika i dowiedz się co ci się należy, jakie masz prawa, o co możesz zawalczyć i uciekaj od niego.
Zobacz do jakiego stanu cię doprowadził, straciłaś zupełnie wiarę w siebie.
Odejdziesz od niego, odetchniesz. nie stanie się to nagle, bo po tylu latach gnębienia potrzebny będzie ci czas na odbudowanie poczucia własnej wartości.
Owszem, musisz liczyć się z tym, że on początkowo może cię niepokoić, ale to chyba najmniejszy problem, zawsze możesz się od niego odciąć, zblokować, po prostu wyrzucić go ze swojego życia.

Odnośnik do komentarza
Gość Marlennka

Opisujesz swój przypadek a ja czuję się tak jakbym widziała siebie.
Nie zastanawiaj się i wyrzuć wszelkie ale, warto czasem posłuchać innych. Warto też zaryzykować bo nic tym nie tracisz.
Ja męczyłam się tylko 5 lat i o tyle za dużo. Teraz to rozumie. Co prawda nie wyjechałam za granicę a na drugi koniec Polski. Tam poznałam swą miłość i przeznaczenie. Od nowa uczyłam się wszystkiego , wspierał mnie partner -obecnie mąż.
Nie żałuję niczego. Ja nie namawiam, to tylko moja sugestia. Wyzbądź się strachu i pokonaj leki już nic gorszego w życiu nie może cię spotkać tylko się na coś zdecyduj.

Odnośnik do komentarza
Gość Lillianna

Nikt Ci nie powie co masz zrobić, jeśli sama tego nie wiesz. Założę się że jesteś typem osoby który wyczekuje aż on się w końcu odezwie będzie przepraszł błagał o powrót zapewniał o miłości i tego właśnie potrzebujesz a nie pomocy. Koniec jest najlepszy- on jest dobrym człowiekiem, ale Ty sama w to wierzysz! Może inaczej -chcesz wierzyć, jeszcze inaczej -sama nie wiesz czego chcesz. I tu masz problem. Dobry człowiek nie zdradza,nie ma dzieci z innymi kobietami nie wykazuje agresji sławnej czy przemocy psychicznej. Sama sobie przeczysz tym przekazem. Ludzie mają masę problemów,mądrzy się ich pozbywają, głupcy tolerują, a niepewni tkwią w zawieszeniu.
Już poczyniłaś pewien krok i nie warto na tym poprzestać.
A ta spakowana walizka pojedzie z Tobą albo do pracy za granicę , albo pod drzwi małżonka który tym mianem nawet się określać nie powinien.

Odnośnik do komentarza

Akurat w tym przypadku robiąc bilans strat i zysków ciężko doszukać się jakichkolwiek strat w wyjeździe za granicę, i zalet w dalszym tkwieniu w tym toksycznym związku. :P Byłoby czymś kuriozalnym rezygnować z tego ze wszystkich tych zalet jakie mogło by dać to pierwsze, choćby tych o których pani psycholog wspomniała, a zapewnie wielu innych, patrząc np na odbudowę poczucia własnej wartości i ogólnie samorozwój, dla takiej szarpaniny. Tym bardziej, że musisz mieć je bardzo zaniżone, skoro zamiast kopnąć go w tyłek jak znalazł sobie inną panią to Ty jeszcze o niego walczyłaś :O :O, a zamiast stanowczego sprzeciwienia się jego traktowaniu to się na to tańczyłaś jak Ci zagrał, a więc zrezygnowałaś z kontaktów ze znajomymi, bo mu się to nie podobało itd. Teraz chyba chce Cię wrobić jeszcze w jakieś kompletne niewolnictwo, bo zdaje się że namawia Cię do tego, żebyś to Ty zaczęła zajmować się Waszym wspólnym życiem, to TY masz je "układać", "zajmować się finansami", "odciążać go", itd, czyli może się skończyć w ogóle tak że będziesz całą swoją życiową energię trwoniła skakanie w okół czegoś co byś może jest dla niego wygodne, ale dla Ciebie kompletnie toksyczne, już nie mówić o rezygnacji z wyjazdu dla czegoś takiego-absurd goni absurd. :O :O Co to znaczy, że "nie da Ci ułożyć sobie życia", że "o nowym partnerze nie ma mowy", co on przepraszam Bogiem jest? Te wspomniane przez Ciebie rzeczy którymi może Cię przed tym powstrzymywać są w większości nielegalne i podchodzą pod nachodzenie, nękanie osobiste itp, w ostateczności można w razie czego zgłosić go na policję. Chociaż możliwe że zwykła stanowczość i konsekwencja wystarczy, jaki i w wielu różnych innych sytuacjach. Generalnie jakoś nie wierzę że skądś nie ma żadnego wyjścia, że coś " jest niemożliwe", a co dopiero w takim przypadku jak ten. :O Tylko że problem w tym że jak na razie konsekwencja nie była Twoją mocną stroną, zdaje się że kilka razy próbowałaś to zakończyć, 3 razy składałaś pozew, albo się wyprowadzałaś, i za każdym razem zmieniałaś zdanie, możliwe że to był jeden z Twoich najpoważniejszych błędów, i tym bardziej utwierdził go w przekonaniu że nie można Cię poważnie traktować i że zawsze do niego wrócisz. Jedyne co możesz z tym zrobić to sama zajrzeć do swojego serca, zapytać się dlaczego tak postępujesz, szczerze sobie odpowiedzieć, i wtedy to zmienić.
I zgadza się, psycholog nie zmieni tej sytuacji, nie rozwiąże takich problemów. Faktycznie jest sens do niego iść tylko dla samej siebie, żeby lepiej się poczuć, a nie dla dalszego łudzenia się co tkwienia w czymś co Cię niszczy.

Odnośnik do komentarza
Gość Lillianna

Nie jestem ekspertem, jednak studiuję psychologię na drugim roku. Z tego co opisujesz, już nic gorszego cie nie spotka. Zadaj sobie pytanie co się takiego może wydarzyć jeśli wyjedziesz? Co jeśli zostaniesz? Od kilku dobrych lat jesteś krzywdzona i poniżana. I śmiem twierdzić, że to się nie zmieni, jeśli nie podejmiesz dorosłej decyzji o rozstaniu.
Wyjazd to nie ucieczka a szansa na lepsze życie, szansa na własne ja, szansa na poznanie nowych osób w twoim życiu, szansa na odbudowanie własnej wartości, której w tym toksyczny związku nie znajdziesz.
Zadaj sobie te pytania i głośno odpowiedz.
Czy zrobi coś więcej, aniżeli do tej pory? Krzywdzi cię od lat więc nic nowego się nie wydarzy!
Zapewne rodzina też nie patrzy na to przychylnie, a twoje ciągle powroty i walka o niego też mogą nadszarpać wasze relacje w rodzinne. Nikt wiecznie nie będzie tego tolerować.
Jeśli ktoś wyciąga rękę do pomocy stara się z całych sił aby było Ci lepiej po prostu z tego skorzystaj.
Nie bagatelizuj tej sytuacji, bo pewnego dnia zostaniesz sama , i nikt nie weźmie twoich problemów na poważnie.

Odnośnik do komentarza

~Lillianna
Nie jestem ekspertem, jednak studiuję psychologię na drugim roku. Z tego co opisujesz, już nic gorszego cie nie spotka. Zadaj sobie pytanie co się takiego może wydarzyć jeśli wyjedziesz? Co jeśli zostaniesz? Od kilku dobrych lat jesteś krzywdzona i poniżana. I śmiem twierdzić, że to się nie zmieni, jeśli nie podejmiesz dorosłej decyzji o rozstaniu.
Wyjazd to nie ucieczka a szansa na lepsze życie, szansa na własne ja, szansa na poznanie nowych osób w twoim życiu, szansa na odbudowanie własnej wartości, której w tym toksyczny związku nie znajdziesz.
Zadaj sobie te pytania i głośno odpowiedz.
Czy zrobi coś więcej, aniżeli do tej pory? Krzywdzi cię od lat więc nic nowego się nie wydarzy!
Zapewne rodzina też nie patrzy na to przychylnie, a twoje ciągle powroty i walka o niego też mogą nadszarpać wasze relacje w rodzinne. Nikt wiecznie nie będzie tego tolerowac.

Zgadza się , rodzina też juz ma dosc bo to nie pierwszy nie dziesiąty raz , psycholog do którego poszłam zadał mi te same pytania - dokładnie te same na które miałam sobie odpowiedzieć
Wszystko jest na TAK wyjechac uciec , ale jak to zrobić jak ja nawet nosa za drzwi nie wystawiam ciągle sie czegoś boje ... czego ?? jak sobie z tym poradzić?

Odnośnik do komentarza
Gość Lillianna

Nie traktuj wyjazdu jako ucieczki. Bardziej jako odskoczni i lepszego życia. To pozwoli Ci odbudować swoją samoocenę. A po czasie, zrealizujesz się w czymś co jest dla ciebie na obecną chwilę nowe. Boisz się i jak dla mnie jest to zrozumiałe. Ty po prostu nie znasz innego życia.
Możesz tkwić w martwym punkcie w nieskończoność, bądź definitywnie z tym skończyć.
Zacznij myśleć pozytywnie, bo z tak negatywnym nastawieniem nie zdziałasz nic, sama się w tym zagrzebiesz.
Co z tego że wszystko masz na Tak jak tkwisz w martwym punkcie?
Nie odwlekaj nic na później bo "później" może nie nadejść.
Stracisz szansę na lepsze jutro , rodzina się odwróci (sama piszesz że już maja dość) stracą zaufanie również do Ciebie. Chcesz takiego obrotu sprawy?
Czas ucieka, a przed tobą najlepsze lata. Chcesz to zmarnować?
Najważniejsze to nic nie przekładać na jutro. Jesteś dziś tu i teraz. I od teraz działasz.
Jeśli masz jakieś szanse na lepsze życie czas to wykorzystać i zostawić za sobą smutną przeszłość.

Odnośnik do komentarza
Gość Smutna kobieta34

Ja tkwie w takim związku od 17 lat odchodziłam trzy razy od niego i zakażdym razem wracałam a teraz nawet jakbym chciała odejść to nie mam gdzie i tu jest problem kobiet nie mają gdzie się podziać, nie pracują, przez facetów mamy wyprany mòzg przez ciągłe wmawiane że jesteśmy głòpie,tempe,nic nie robimy w domu ,jesteśmy leniami śmierdącymi,grube,brzydkie itd można wymieniać jeszcze więcej ostatnio powiedział mi że jestem pier...niętą babą pomimi że nic mu nie zrobiłam ani nie powiedziałam.

Odnośnik do komentarza
Gość Lillianna

Smutna kobieto, nic bardziej mylnego. Kobieta ma wybór. Nie jesteśmy niczyją własnością. Ubezwłasnowolnione też nie jesteśmy.
Być może nie zdajesz sobie sprawy ale tkwisz po uszy w związku z którego twoja poprzedniczka chce się wyrwać i ma rację.
Dlatego zostałaś z tym sama?
Dlaczego dzieje się tak, nie inaczej?
Próbowałaś zasięgnąć rady psychologa?
Czasami warto skorzystać z porady osób trzecich .

Aniu/Aneto? (Przepraszam nie znam imienia) Gdybyś potrzebowała rady , wsparcia, wiedz że służę pomocą . Pisz śmiało. Będę odwiedzać twój post i kibicować z całych sił . Zaintrygowalaś mnie swoją osobą.
I wierzę, że jesteś jedną z tych osób, które wybiorą mądrą życiową drogę.

Odnośnik do komentarza

Lilianna.... i pozostali którzy mi kibicowali - ZROBIŁAM TO !!! Jestem poza granicami kraju
Z jednej strony super , jednak gdzieś tam jest jakaś obawa muszę to przetrwać, już czuję się lepiej już czuję się swobodniej on pisze ....Ale kasuje odrazu wiadomości
Chce to wytrwac chce być silna ... chcę dać radę!!
Smutna, spróbuj zawalczyć!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...