Skocz do zawartości
Forum

zdrada, a nowy związek


Rekomendowane odpowiedzi

Od ponad 3 miesięcy spotykam się z chłopakiem, którego niecały rok wcześniej zdradziła dziewczyna. Na początku układało się nam naprawdę spoko. Lecz w momencie kiedy zapytałam czy sądzi, że to przerodzi się w coś więcej odpowiedział, że lubi mnie itd. ale nie jest gotowy na nic nowego, nie chce niczego obiecywać, ranić. I chcę się dalej tylko spotykać. Po tej rozmowie przestał się też starać. Co powinnam zrobić w takiej sytuacji? Odpuścić? Czy czekać na coś co może nie nadejść?

Odnośnik do komentarza

summer, nie będę Ci doradzała w sprawach związku, bo to zbyt poważna decyzja. Podejrzewam jednak, że chłopak mógł poczuć małą presję z Twojej strony na poważniejszy związek, a nie czuje się na to gotowy. Zauważ, że niecały rok temu zakończył relację, bo został zdradzony przez partnerkę. Pojawiła się u niego niepewność, brak zaufania do kobiet, lęk, ból, rozczarowanie. I chociaż przy Tobie może czuć się bezpiecznie, to jednak potrzebuje czasu, by zaangażować się bez poczucia ryzyka. Czy warto czekać na niego? Czy się doczekasz? Nie wiem...

Odnośnik do komentarza

Jesteś z pewnością młodą dziewczyną, czy nie chciałabyś, żeby początek twojego nowego związku był "tradycyjnie" gorący , a wy zafascynowani sobą???
Oczywiście początkowa fascynacja nie gwarantuje wiecznego szczęścia, ale tymczasem pozbawiasz się tych wszystkich fajnych przeżyć, tylko dlatego, że on prawdopodobnie nie przetrawił jeszcze tamtego związku, ewentualnie nie jesteś dla niego tak atrakcyjna, żeby obudzić tę chemię.
Jeżeli odpowiada ci taka sytuacja, to czekaj, ale czy dobrze się z tym czujesz?
Nie uważasz, że jesteś traktowana przedmiotowo; może mu się zmieni, a może nie, może spotka kogoś lepszego, a tymczasem zadowoli się tobą???
Spotykacie się od trzech m-cy, z jednej strony to krótko, ale z drugiej na tyle długo, żeby przynajmniej poczuć jakieś motylki w brzuchu (mam na myśli jego, bo tobie najwyraźniej zależy).
Chyba jesteście za młodzi na związek z rozsądku?
Mam dla ciebie taką radę, jak zachować godność i wyjść obronną ręką z tej niezręcznej dla ciebie sytuacji:
skoro jak piszesz, on nawet przestał się starać, to ty zrób dokładnie to samo, w żadnym wypadku nie pokazuj, jak bardzo ci zależy, bo stawiasz się na pozycji żebrzącej, czekającej na łaskę pana.
Traktuj go jak tylko kolegę, umawiaj się z innymi, nie leć na każde jego zawołanie (możesz nie mieć czasu, albo być zajęta itd.), nie rób maślanych oczu, nie narzucaj się.
Okaż mu obojętność, tak, jak on tobie, nie będzie miał prawa mieć do ciebie pretensji, bo skoro chciał niezobowiązujących spotkań, to niech nie oczekuje wyłączności i zobowiązań - proste?

Odnośnik do komentarza

Pozwolę sobie zabrać głos z pozycji zdradzonego faceta i osoby która to zagadnienie przerobiła od deski do deski nawet w zaciekłych dyskusjach ze zdradzonymi kobietami, bo może to rzuci jakieś nowe światło na Twój problem.
Fundamentalną kwestią, która poczyniła swego rodzaju falstart Waszej relacji na dzień dzisiejszy do punktu wyjścia, było przede wszystkim podyktowane bardzo niestosowny pytaniem do Niego Twoje pytanie.
I popierając tutaj w całej rozciągłości wypowiedź Pani Kamili zgadzam się z Jej stwierdzeniem, że

mgr Kamila Krocz
Zauważ, że niecały rok temu zakończył relację, bo został zdradzony przez partnerkę. Pojawiła się u niego niepewność, brak zaufania do kobiet, lęk, ból, rozczarowanie. I chociaż przy Tobie może czuć się bezpiecznie, to jednak potrzebuje czasu, by zaangażować się bez poczucia ryzyka.

Niejako z własnej autopsji doskonale wiem, co czuje, z czym się musiał się zmierzyć i jak to przechodzi Twój partner. To, co Ty widzisz w Jego zachowaniu, to raczej jest zaledwie wierzchołkiem góry lodowej.
Przewrotnie mówiąc, to pewność tego, że wiesz jak się czuje taki człowiek po zdradzie jest pozorna, bo paradoksalnie by wiedzieć jak to jest na prawdę, to trzeba niestety tego doświadczyć.
Tutaj po wojskowemu mówiąc, że poprzez zdrady - zarówno te fizyczne jak i te bardziej destrukcyjne dla psychiki i emocji człowieka zdrady emocjonalne - zmusiły Go do połknięcia granatu bez zawleczki.
Mówiąc w telegraficznym skrócie, to On po takim ciosie - powalony jak Gołota na deski - budował swoją tożsamość od nowa w samotności; musiał się metaforycznie mówiąc narodzić na nowo, a co za tym idzie dosłownie wszystko w sobie przewartościować od zera.
Odbudowywał się niespełna rok,lecz tym niepotrzebnym pytaniem po 3 miesiącach waszej znajomości, zafundowałaś mu powrót do przeszłości sprzed roku.

Reasumując i zarazem odpowiadając na Twoje pytania, to na Twoim miejscu zastanowiłbym się, czy nie tyle jesteś w stanie Mu pomóc, co być dla Niego wsparciem i oparciem w wychodzeniu z tej w dużym stopniu tragicznej sytuacji dla Niego (metaforycznie mówiąc być dwa kroki z tyłu z ręką wyciągniętą na pomoc).
Paradoksalnie może wystąpić tutaj i na mój gust występuje u Niego, co paradoksalnie potwierdza to nawet jeden ze stanów psychicznego załamania, porównywalny do 5-cio stopniowej traumy po śmierci kogoś bliskiego:
ZAPRZECZENIE – Nie, to nie może być prawda. To na pewno jakaś pomyłka.
GNIEW – Za co to spotyka akurat mnie? Są na tym świecie gorsi ludzie, którzy na to zasłużyli.
TARGOWANIE – Jak bardziej o siebie zadbam, to może się poprawi. Jak będę się więcej modlił, to wyzdrowieję.
DEPRESJA – To wszystko nie ma najmniejszego sensu.
AKCEPTACJA – Teraz już nic nie zmienię, muszę się pogodzić z losem;
Paradoks jest tym większy, gdyż tą samą formę żałoby przypisuje takim zazwyczaj zerwanym nagle relacjom. Przykre ale prawdziwe, bo takiego psikusa robi nam nasza psychika.
Definicja czasu jaki jest potrzebny do względnego wyjścia na prostą - bo o powrocie do stanu pierwotnego sprzed zdrady można bezpowrotnie zapomnieć nawet trwając nadal w tej zniszczonej relacji - dla każdego z Nas jest inna, ale i tu ten oklepany slogan, że czas leczy rany jest zbawienny.
Masz jako Jego bliska znajoma szansę go z tego marazmu wyciągnąć, widząc Go nawet w roli przyszłego partnera dla Ciebie. Tylko ogólnie rzecz ujmując, jest to jest bardzo delikatna sprawa, której rozwijania i na swój sposób prostowania tematu Ty nie możesz sama rozpoczynać.
Nie ukrywam, że być może pomoc psychologa w na pewnych etapach byłaby wskazana, gdzie Twoja asekuracja Jego wychodzenia na prostą bardzo by pomogła.
Jeśli Ci na tej relacji zależy, to nie naciskaj na kontakt i nie inicjuj go teraz jako pierwsza, daj Mu czas na ochłonięcie i obserwuj rozwój wydarzeń.

Odnośnik do komentarza

Bags, dzięki za odpowiedź. Przybliżyła mi ona trochę spojrzenie na sprawę z jego perspektywy. Jednak nie wydaję, mi się, aby zadane pytanie było w jakiś sposób nieodpowiednie. To chyba nic dziwnego, że chciałam wiedzieć czy traktuję mnie poważnie. Nie namawiałam go przecież do niczego, a jedynie zapytałam. Myślę, że teraz faktycznie najlepiej będzie zdystansować się do wszystkiego i nie inicjować spotkania. Ciągle zastanawiałam się nad tym, dlaczego raz się stara daję prezenty itd. a za chwilę widzę wyraźne wycofanie z jego strony. Nie wiem też czy w jakiś sposób nie próbował szukać zapomnienia i pocieszenia w nowej relacji ale to nie pomogło.

Odnośnik do komentarza

summer16
Jednak nie wydaję, mi się, aby zadane pytanie było w jakiś sposób nieodpowiednie. To chyba nic dziwnego, że chciałam wiedzieć czy traktuję mnie poważnie. Nie namawiałam go przecież do niczego, a jedynie zapytałam.

Widzisz, i to jest cały wic tej Waszej sytuacji z podziałem na role; to co dla Ciebie przez to pytanie jest normą, dla Niego - wręcz przeciwnie. Zwłaszcza po tym co przeszedł z poprzednią partnerką.
Dla Ciebie to tylko pytanie, dla Niego albo wóz albo przewóz. Jeśli się do końca nie wyleczył z przeszłości, to nie oczekuj konkretnych odpowiedzi w takich sytuacjach, które poprzedzają takie życiowe zdarzenia losowe.
summer16
Ciągle zastanawiałam się nad tym, dlaczego raz się stara daję prezenty itd. a za chwilę widzę wyraźne wycofanie z jego strony.
Ciągle zastanawiałam się nad tym, dlaczego raz się stara daję prezenty itd. a za chwilę widzę wyraźne wycofanie z jego strony.

Odpowiedź na to masz w wypowiedzi Pani psycholog...
summer16
Nie wiem też czy w jakiś sposób nie próbował szukać zapomnienia i pocieszenia w nowej relacji ale to nie pomogło.

Metoda klina klinem po zdradzie u ofiary... baaardzo mało prawdopodobne, tym bardziej zaangażowanej emocjonalnie. Człowiek w tym stanie to jest prędzej gotów zapaść się pod ziemię z rozpaczy, lub jak japoński kamikadze stojący u progu depresji...

Odnośnik do komentarza

Bags

summer16
Nie wiem też czy w jakiś sposób nie próbował szukać zapomnienia i pocieszenia w nowej relacji ale to nie pomogło.

Metoda klina klinem po zdradzie u ofiary... baaardzo mało prawdopodobne, tym bardziej zaangażowanej emocjonalnie. Człowiek w tym stanie to jest prędzej gotów zapaść się pod ziemię z rozpaczy, lub jak japoński kamikadze stojący u progu depresji...

Bags, wyjątkowo nie zgodzę się z tobą w tej konkretnej kwestii. Niestety, wiele poranionych osób stosuje właśnie metodę "klin klinem", po to, żeby poczuć się lepiej, dowartościować się, bez przekonania wypełnić pustkę po ex, czy nawet wzbudzić zazdrość u byłego partnera.
Najczęściej nie ma to nic wspólnego z zaangażowaniem emocjonalnym w nowy związek, a nowy partner traktowany jest przedmiotowo, jest tylko substytutem.
Wyżej opisany "nieszczęśliwiec" jak widać nie jest gotowy na nowy związek, a tym bardziej miłość. Po co więc zawraca dziewczynie głowę i wykorzystuje jej zaangażowanie, które z pewnością dostrzega?
Kiedy usłyszał konkretne pytanie, wycofał się, przestał starać, a odpowiedź "nie jestem gotowy na nic nowego", powinna rozwiać nadzieję zainteresowanej na miłosne uniesienia.
Chce mieć kumpla w jego osobie - ok, ale niech nie łudzi się, nie czeka, a przede wszystkim nie bawi się a matkę Teresę, dla własnego dobra.
W tym konkretnym przypadku, zdrowy egoizm nie zawadzi, on jest tego doskonałym przykładem.

Odnośnik do komentarza

~Yonka
Odezwał się wielki znawca od zdrad. Taki niby fachowiec w te klocki, a sam przez kilka lat nosił tak wielkie rogi, aż sufit mógł nimi rysować haha

Yonka jeśli już krytykujesz kogoś, to rób to przynajmniej z szacunkiem i w oparciu o sprawdzone fakty. Bo nie uważam się za fachowca ani tym bardziej za wielkiego znawcę w tej materii. Bo suma sumarum, to nie wiem skąd taki okres czasu wytrzasnęłaś jak piszesz.

Odnośnik do komentarza

Bags
~Yonka
Odezwał się wielki znawca od zdrad. Taki niby fachowiec w te klocki, a sam przez kilka lat nosił tak wielkie rogi, aż sufit mógł nimi rysować haha

Yonka jeśli już krytykujesz kogoś, to rób to przynajmniej z szacunkiem i w oparciu o sprawdzone fakty. Bo nie uważam się za fachowca ani tym bardziej za wielkiego znawcę w tej materii. Bo suma sumarum, to nie wiem skąd taki okres czasu wytrzasnęłaś jak piszesz.

Bags, zapewniam cię, że to nie jest mój wpis, ten następny, owszem. Publikując go nie zwróciłam nawet uwagi na ten poprzedni.
To jest już druga taka sytuacja, gdy ktoś podszywa się pod mój nick i w obraźliwy sposób odpowiada innej osobie.
W poprzednim wypadku ktoś podszywając się pode mnie, w równie arogancki sposób odpowiedział na wpis Sinn.
Wiem, że czytasz niektóre moje wypowiedzi, więc mam nadzieję, że sam dojdziesz do wniosku, że to nawet nie mój styl.
Pozdrawiam i przykro mi ze względu na ciebie, a także na siebie.
Jestem nawet pewna, że tego wpisu nie było, gdy publikowałam swój.

Odnośnik do komentarza

summer16
Teraz tak myślę i analizuję Wasze odpowiedzi i całą sytuację i stwierdzam, że on chyba próbował zrobić coś, aby nie czuć się samotnym. Dlatego zaczął spotykać się ze mną ale najwyraźniej było za wcześnie i po prostu to nie miało szans.

Dobrze myślisz. On zachowuje się bardzo egoistycznie.
Doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że nie jest jeszcze gotowy na nowy związek, więc po co zawraca ci głowę?
Zwłaszcza, że nie mógł nie dostrzec twojego zaangażowania.
On myśli przede wszystkim o sobie, a ty wystąpiłaś w roli królika doświadczalnego.
Na ten moment także chce trzymać cię w odwodzie, w końcu lepiej mieć kogoś chętnego do niezobowiązujących spotkań, niż nie mieć.
Myślę, że mogłabyś ewentualnie mieć w nim kolegę, jednak jeśli czujesz się w jakiś sposób wykorzystana, to już od ciebie zależy, czy pójdziesz na taki układ.

Odnośnik do komentarza
Gość elixir88

@Yonka, @unna-1

Dobrze powiedziane drogie Panie. Skoro facet jest za murem emocjonalnym bo został zdradzony i nie można go wydoić bez wysiłku to trzeba mu dać do zrozumienia, że jest zerem.

Do autorki tematu: najlepiej skorzystaj z rad koleżanek i zrób wszystko, żeby zobaczył w Tobie cechy kobiety, która zdradza. Umawiaj się z innymi, jego olewaj i traktuj z góry, kłam i generalnie "niech zobaczy co traci" bo jesteś księżniczką i nie dasz się traktować inaczej. Niech on to widzi.

Pamiętaj, cytując Yonkę, "Chyba jesteście za młodzi na związek z rozsądku?". Jednym słowem jeśli jeszcze nie jesteś na tyle stara żeby nikt Cię nie chciał i masz kasę na wygodne życie (albo on Ci nie jest w stanie takiego zapewnić) to nie ma co się starać. W szczególności nie ma sensu zrozumieć go i potraktować jak człowieka. Są inni w kolejce.

Odnośnik do komentarza

~elixir88
@Yonka, @unna-1

Dobrze powiedziane drogie Panie. Skoro facet jest za murem emocjonalnym bo został zdradzony i nie można go wydoić bez wysiłku to trzeba mu dać do zrozumienia, że jest zerem.

Do autorki tematu: najlepiej skorzystaj z rad koleżanek i zrób wszystko, żeby zobaczył w Tobie cechy kobiety, która zdradza. Umawiaj się z innymi, jego olewaj i traktuj z góry, kłam i generalnie "niech zobaczy co traci" bo jesteś księżniczką i nie dasz się traktować inaczej. Niech on to widzi.

Pamiętaj, cytując Yonkę, "Chyba jesteście za młodzi na związek z rozsądku?". Jednym słowem jeśli jeszcze nie jesteś na tyle stara żeby nikt Cię nie chciał i masz kasę na wygodne życie (albo on Ci nie jest w stanie takiego zapewnić) to nie ma co się starać. W szczególności nie ma sensu zrozumieć go i potraktować jak człowieka. Są inni w kolejce.


elixir88 my o niebie, ty o chlebie.
Nikt nie nazwał onego "zerem", żadna z nas nie wspominała także o pieniądzach.
Czyżbyś sugerował, że autorka jest niewydolna finansowo i w owym panu szuka sponsora?
Gdzie ty to wszystko wyczytałeś?
Jej chodzi przede wszystkim o uczucia i brak zaangażowania z jego strony. Mało tego oczekiwanie, że ona będzie trwała w zawieszeniu i cierpliwie czekała, czy może jakaś iskierka się w nim zatli?
Patrzysz na problem ze strony tego faceta, owszem pokrzywdzonego w przeszłości, zdradzonego, ale dlaczego ona ma godzić się na rolę plastra?
To summer16 zwróciła się tutaj po poradę i my radzimy jak jej ma być dobrze, a nie temu panu, który ją po prostu wykorzystuje. On, jak widać potrafi zadbać o siebie, zawrócić dziewczynie w głowie, a potem stwierdzić, że on nie jest gotowy. OK, ma prawo nie być gotowy, tylko niech nie bawi się czyimiś uczuciami.
Ona nie ma żadnego obowiązku ponosić konsekwencji za zdradę jaka go kiedyś spotkała, to nie ona go zdradziła.

Odnośnik do komentarza

summer16, przeczytaj proszę wątek na tym forum pt. "Powrót do ex żony..."
Autor najpierw pisze:
"Obecnie od 2 lat jestem w nowym związku, jest on udany i spokojny, jednak wciąż czuję miłość do żony, bo ona nigdy nie wygasła."
Gdy zwróciłam uwagę na to, że po prostu oszukuje i wykorzystuje tę kobietę, napisał:
"Co do obecnego związku to wiele o tym nie piszę, ponieważ ja luźno do niego podszedłem, własnie z tą nadzieją, ze kiedyś uda mi sie wrócić do rodziny, a przecież tyle lat samotności nikt by nie wytrzymał, mam nadzieję, ze moja partnerka mnie zrozumie, kocha mnie, więc napewno nie utrudni mi bycia szczęśliwym"

Zwróć uwagę na schemat postępowania, zwłaszcza, że takich wątków było tutaj kilka. Co prawda dotyczyły rozwiedzionych małżonków, jednak w momencie gdy była żona kiwnęła palcem, będący w "szczęśliwym" związku były mąż, bez większego zastanowienia, a przede wszystkim skrupułów porzucał dotychczasową, często wieloletnią partnerkę i wracał na stare śmieci.
W/w opisywanym wątku autor, jak się wydaje ciągle żyje z tą niczego nieświadomą kobietą, która zapewne dba o niego, gotuje, opiera, a przede wszystkim kocha (czego on ma pełną świadomość) itd. i nie ma zielonego pojęcia, że ten za jej plecami planuje wraz z byłą żoną terapię małżeńską i powrót do życia rodzinnego.
Bądź pewna, że gdyby była twojego hmm... niedoszłego, odezwała się do niego i poprosiła o szansę, ty dostałabyś kopa w trybie natychmiastowym.
Odpuść go sobie i nie gódź się na rolę matki Teresy, stać cię na kogoś, dla kogo będziesz najważniejsza.

Odnośnik do komentarza
Gość elixir88

@ Yonka
Przeczytaj jeszcze raz swój i mój post bo mam taką zasadę, że nie tłumaczę postów i dowcipów.

Drogie panie, po raz kolejny przekonujecie mnie, że nie warto być szczerym i uczciwym. Trzeba wam mówić to co chcecie usłyszeć, wtedy nie będzie takich tematów na forum.

Człowiek zmienia swoje myślenie po zdradzie. Tak jak pierwsza miłość miała być na całe życie i łatwo było składać deklaracje "na całe życie" tak przy kolejnych to już nie jest takie proste.

Radzicie aby zachowywała się jak wredna samica psa bo on ze względu na swoją przeszłość nie może jej teraz niczego obiecywać (i powiedział jej to) a ona "nie jest plastrem".
Rozumiem więc, że gdy jesteście chore to nie oczekujecie od swoich facetów opieki bo przecież nie są lekarzami. Jak jesteście niedysponowane to to jest ok, żeby oni załatwiali swoje potrzeby na boku bo przecież nie są księżmi. Oni was nigdzie nie wożą bo przecież nie są taksówkarzami, itd.

I owszem Yonka, zgodzę się, że radzicie autorce jak będzie najlepiej z jej perspektywy. Najlepiej będzie zawsze brać, nie dawać niczego w zamian. Zaliczać kolejnych facetów i doić ich jak krowy z usług, kasy i emocjonalnie.

Droga autorko tematu jeśli bierzesz pod uwagę rady koleżanek to raczej powiedz mu prawdę, że Ty chcesz po prostu chłopaka a nie problemów. Powiedz mu, zgodnie z prawdą, że jego osobowość i to jakim jest człowiekiem nie jest warte zachodu. Rozstań się z nim i znajdź sobie łatwiejsze żerowisko ale przynajmniej zaniechaj gnębienia go jakie radzą Ci koleżanki.

Odnośnik do komentarza

~elixir88

Człowiek zmienia swoje myślenie po zdradzie. Tak jak pierwsza miłość miała być na całe życie i łatwo było składać deklaracje "na całe życie" tak przy kolejnych to już nie jest takie proste.

Owszem, człowiek powinien wyciągać wnioski z życiowych doświadczeń, ale to nie oznacza, że za swoje dawne niepowodzenia ma obarczać, czy nawet karać przyszłych partnerów.
~elixir88
Radzicie aby zachowywała się jak wredna samica psa bo on ze względu na swoją przeszłość nie może jej teraz niczego obiecywać (i powiedział jej to) a ona "nie jest plastrem".

"Wredna samica"???
Jeśli on dba o swoje dobro (tzn. asekuruje się, trzyma dystans oczekując jednocześnie żeby ona przy nim trwała) to nie jest wrednym samcem, jeżeli ona chce zrobić to samo tzn. zadbać o swój komfort psychiczny to jest "wredną samicą"? Patrzysz na problem jednostronnie.
~elixir88
Rozumiem więc, że gdy jesteście chore to nie oczekujecie od swoich facetów opieki bo przecież nie są lekarzami. Jak jesteście niedysponowane to to jest ok, żeby oni załatwiali swoje potrzeby na boku bo przecież nie są księżmi. Oni was nigdzie nie wożą bo przecież nie są taksówkarzami, itd..

Cały problem polega na tym, że on nie był jej chłopakiem, bo sam za takiego nie uważał się. Ona, chciała, a on wycofał się, oczekując jednocześnie, żeby czekała, aż jemu się zmieni.
Właściwie nawet nie to, bo przecież gdy przyparła go do muru zaczął się dystansować.
~elixir88
I owszem Yonka, zgodzę się, że radzicie autorce jak będzie najlepiej z jej perspektywy. Najlepiej będzie zawsze brać, nie dawać niczego w zamian. Zaliczać kolejnych facetów i doić ich jak krowy z usług, kasy i emocjonalnie.

No teraz, to już poszedłeś na całego, wylewasz nie tylko na mnie, ale i na autorkę wątku całą swoją frustrację, bo kiedyś jakaś panna cię wystawiła.
Halo! pobudka!
Piszesz w wątku summer16 , ona nic nie wspominała o tym jakoby czerpała jakiekolwiek korzyści, w tym finansowe, ze związku z tym chłopakiem. spotykali się od 3 m-cy i ona zagaiła w celu ustalenia jej pozycji w tym związku, a wtedy dowiedziała się, że jest ..hmmm...kim?
Panienką z doskoku, na przeczekanie.
Dziewczyna, w przeciwieństwie do niego zaangażowała się, a ty oczekujesz, żeby trwała wiernie i czekała, a nuż się panu odmieni, dbała o niego, była tym właśnie plastrem nie dbając o swoje samopoczucie, bo...on jest taki pokrzywdzony przez los.
Nie bądź śmieszny, on dba o siebie, a my namawiamy summer16, żeby zadbała o siebie.

~elixir88
Droga autorko tematu jeśli bierzesz pod uwagę rady koleżanek to raczej powiedz mu prawdę, że Ty chcesz po prostu chłopaka a nie problemów..

Przecież powiedziała, wycofał się. Nie ma chłopaka, nie ma wspólnego rozwiązywania problemów.
~elixir88
Powiedz mu, zgodnie z prawdą, że jego osobowość i to jakim jest człowiekiem nie jest warte zachodu.

On dla niej był wart zachodu, ona dla niego nie.
Nie upieraj się więc, że czytasz ze zrozumieniem.
~elixir88
Rozstań się z nim i znajdź sobie łatwiejsze żerowisko ale przynajmniej zaniechaj gnębienia go jakie radzą Ci koleżanki.

Ona już się rozstała (mam nadzieję), bo chłopak po prostu się wypiął. W jaki sposób, twoim zdaniem ona go gnębi???
...że nie chce całować go po wypiętym w jej stronę tyłku?
Obrażasz ją sugerując, że szukała żerowiska, nigdzie o tym nie wspomina.
Frustracja, aż kipi w tobie, powinnam chyba ci współczuć, ale jakoś nie mogę.
Wrzucasz wszystkie kobiety do jednego worka, miotasz się, obrażasz - smutne.

Odnośnik do komentarza
Gość elixir88

~Yonka

Owszem, człowiek powinien wyciągać wnioski z życiowych doświadczeń, ale to nie oznacza, że za swoje dawne niepowodzenia ma obarczać, czy nawet karać przyszłych partnerów.

W jaki sposób on ją kara? Że ona spędza z nim miło czas (bo rozumiem, że nie spotykają się dla negatywnych tylko dla pozytywnych emocji). Spotykają się od 3 miesięcy a ona chciała z niego wyciągnąć deklaracje na przyszłość. Dojrzali emocjonalnie ludzie nie dają zobowiązań "do podpisu" przed ślubem. Co ona chciała tym zyskać? Na jego miejscu też bym zastanawiał się co ona kombinuje.

~Yonka

~elixir88
Radzicie aby zachowywała się jak wredna samica psa bo on ze względu na swoją przeszłość nie może jej teraz niczego obiecywać (i powiedział jej to) a ona "nie jest plastrem".

"Wredna samica"???

I tutaj kłania się znowu brak zrozumienia czytanych tekstów. Widać muszę pogwałcić swoją złotą zasadę nietłumaczenia postów ale "wredna samica psa" to nie to samo co "wredna samica".

~Yonka

Jeśli on dba o swoje dobro (tzn. asekuruje się, trzyma dystans oczekując jednocześnie żeby ona przy nim trwała) to nie jest wrednym samcem, jeżeli ona chce zrobić to samo tzn. zadbać o swój komfort psychiczny to jest "wredną samicą"? Patrzysz na problem jednostronnie.

Gdyby był takim wrednym wykorzystywaczem na jakiego go próbujesz wykreować to raczej by zadeklarował głębokie uczucie bo tak to ani on, ani ona, ani wy drogie panie, nie zakładacie, że ich relacja teraz rozkwitnie. To albo coś jest nie tak z jego inteligencją, że robi rzeczy, które przyniosą mu odwrotny skutek do zamierzonego albo z waszą.

~Yonka

Cały problem polega na tym, że on nie był jej chłopakiem, bo sam za takiego nie uważał się. Ona, chciała, a on wycofał się, oczekując jednocześnie, żeby czekała, aż jemu się zmieni.
Właściwie nawet nie to, bo przecież gdy przyparła go do muru zaczął się dystansować.

Nic nie napisała, że on jej kazał czekać a w tym czasie on ją będzie wykorzystywał. Napisała, że jej zdaniem on czuł się samotny. A więc czuł się samotny, chciał kogoś poznać, spędzać miło czas, poznał ją. Ona po 3 miesiącach przyparła go do muru a on jej powiedział prawdę.
Abstrahując od tego czy on miał ją za przyjaciółkę czy może kogoś więcej, to gość powiedział prawdę.
Gdzie ta perfidia? Lepiej by było gdyby jej truł kłamstwa? Yonka brzmisz jak ktoś kto nigdy nie miał przyjaciela mężczyzny i jak ktoś kto po mężczyznach spodziewa się tylko tego, że szukają kobiety. Otóż nie, ludzie mogą się też przyjaźnić, z tej przyjaźni może się potem zrodzić miłość lub nie. Ty byś pewnie chciała, żeby chłopak prosił cię "o chodzenie" (ale nie później niż po 3 miesiącach).

~Yonka

No teraz, to już poszedłeś na całego, wylewasz nie tylko na mnie, ale i na autorkę wątku całą swoją frustrację, bo kiedyś jakaś panna cię wystawiła.

Nic nie pisałem o sobie i tam gdzie pisałem do summer16 to zwracałem się do niej a tam gdzie do ciebie to do ciebie.

Rozumować w sposób w jaki ty rozumujesz to jedno a indoktrynować inne kobiety to drugie. Na to się nie godzę.

~Yonka

Piszesz w wątku summer16 , ona nic nie wspominała o tym jakoby czerpała jakiekolwiek korzyści, w tym finansowe, ze związku z tym chłopakiem. spotykali się od 3 m-cy i ona zagaiła w celu ustalenia jej pozycji w tym związku, a wtedy dowiedziała się, że jest ..hmmm...kim?
Panienką z doskoku, na przeczekanie.
Dziewczyna, w przeciwieństwie do niego zaangażowała się, a ty oczekujesz, żeby trwała wiernie i czekała, a nuż się panu odmieni, dbała o niego, była tym właśnie plastrem nie dbając o swoje samopoczucie, bo...on jest taki pokrzywdzony przez los.

To co napisałem o dojeniu facetów to była hiperbola. Ponadto skierowana nie do summer16 a do pozostałych pań. Ale zaniecham używania figur retorycznych bo widać one nie trafiają do osób do których miały trafić.

~Yonka

Nie bądź śmieszny, on dba o siebie, a my namawiamy summer16, żeby zadbała o siebie.

Umawiała się z innymi, ignorowała jego, bo "przecież nie będzie mógł mieć pretensji". To to chodzi o jej dobro czy o pokazanie jemu czegoś? Trudno dyskutować z taką moralnością, gdzie jej dobrem jest udowadnianie jemu nie wiem czego. Poza tym jeszcze raz, jeśli powiedzenie tego co powiedział miało mu przynieść jakieś korzyści to raczej efekt będzie odwrotny.

~Yonka

On dla niej był wart zachodu, ona dla niego nie.
Nie upieraj się więc, że czytasz ze zrozumieniem.

W jaki sposób ona się tutaj musiała postarać? Że zaszczyciła go swoim towarzystwem? Zejdź na ziemię. Moim zdaniem byli w relacji bardzo neutralnej, tzn. nikt nikomu nie wyznawał miłości, nikt o nikogo nie walczył.

Dobrym przykładem byłoby tutaj przygarnięcie psa ze schroniska. Nie wiem czy miałaś okazję, ale taki pies w przeciwieństwie do normalnego zwierzęcia, zachowuje dużą rezerwę wobec ludzi. Właściciel musi się wykazać cierpliwością i wyrozumiałością, postarać się.
Przekładając to na relacje damsko-męskie, (z nadzieją, że tym razem zrozumiesz porównanie) ty radzisz takiemu właścicielowi, żeby pozbył się takiego psa bo są inne, np. szczeniaki, które od razu pokochają.

Ja twierdzę, że jeśli ten chłopak jest generalnie w porządku człowiekiem, a być może jest, skoro nie chce jej robić nadziei jeśli sam nie jest pewien. To może nie warto snuć planów "jak by tu mu pokazać" albo robić z niego dupka na siłę.
Takie jesteście bezinteresowne a nie ważny jest dla was człowiek tylko deklaracje.

Nie chce mi się nawet odnosić to pozostałych twoich wypowiedzi Yonka bo ewidentnie nie widzisz wyrachowania i księżniczkowatości w swoich słowach. Krytyka kobiecej wredności jest zawsze przejawem frustracji i generalizacji.

Odnośnik do komentarza

Dyskusja z tobą, to jak kopanie się z koniem.
Generalizujesz, nad interpretujesz, przypisując autorce zachowania o których nawet nie było mowy.
Tak, wrzucasz wszystkie kobiety do jednego worka, przypisując im cechy tych na których być może się zawiodłeś.

~elixir88
Widać muszę pogwałcić swoją złotą zasadę nietłumaczenia postów ale "wredna samica psa" to nie to samo co "wredna samica".

Faktycznie, brzmi znacznie lepiej, prawie jak komplement.
Od razu zrobiło mi się lepiej :D

Nie chce mi się już odnosić bezpośrednio do twoich argumentów, ale opisana historia jest jasna.
summer16, spotkała chłopaka, zaangażowała się w tę relację, on także spotykał się z nią, więc mogła mieć nadzieję na dalszy rozwój związku. Właśnie związku, a nie niezobowiązującej znajomości.
Gdyby chłopak był uczciwy, to już na początku powinien to zastrzec, przyznając, że nie jest jeszcze gotowy na nowy związek, wtedy ona miałaby szansę na podjęcie decyzji, czy chce w to wchodzić angażować się, czekać z nadzieją aż coś w nim drgnie, czy pozostać w relacji koleżeńskiej, czy w ogóle wycofać się.
On jednak tego nie zrobił, a ponieważ stwarzał pozory związku, ona miała prawo czuć się jak jego dziewczyna.
On widział, że ona się angażuje, a gdy w końcu o to spytała, on się wycofał.
Ona przeżywa i pyta co zrobić?
Odpowiedź prosta, zająć się sobą, nie czekać, szkoda czasu ponieważ została wystawiona do wiatru, potraktowana w sposób nieuczciwy.
Gdzie tu widzisz brak moralności w propozycji spotkań z innymi?
Ona jest wolna, może teraz robić co chce, trudno żeby teraz przywdziała habit i sypała głowę popiołem, bo on się wycofał.
Jego dawne przykre doświadczenia nie mają tu nic do rzeczy, to jego problem z którym musi sam się uporać.
Zasada jest prosta i wcale nie przeze mnie wymyślona:
nie przenosi się starej traumy, uprzedzeń na nowy związek, bo nowy partner nie jest winien temu, co wydarzyło się w przeszłości.

Ty natomiast reagujesz nerwowo, że rady z naszej strony nie są typu; czekaj, dbaj o niego, staraj się, zdobywaj, walcz, on ma prawo mieć wątpliwości, bo taki poraniony itd.
W przeciwnym razie jesteś niczym "samica psa".
NIE, jego rany, to jego sprawa, niech najpierw je wyleczy, a potem z czystą kartą zaczyna nowy związek.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...