Skocz do zawartości
Forum

Psychoterapia


Gość Liliane

Rekomendowane odpowiedzi

Prosze o glos osoby uczeszczajace na terapie. Chodze na terapie od kilku miesiecy i od dluzszego czasu terapeuta zasypia na sesji. Jest aktywny piersze 20 minut, a pozniej "odpływa" zdarza sie ze odpowiada nie na temat. Czy taka terapia jest mi w stanie pomoc i co dzieje sie z terapeutą?

Odnośnik do komentarza

Mam wrazenie ze terapeutka walczy ze sobą. Odnosi sie do moich słow, a zaraz potem siedzi z zamkniętymi oczami i jest jakby"nieobecna" mam wrazenie ze zostaje sama w gabinecie. Schemat od 3 miesiecy czyli prawie do poczatku jest taki sam, zaczyna sie tak dziac po 20-25 minutach na kazdym spotkaniu. Ostatnio sama zaczęła ten temat, ze "płynie" ode mnie cos takiego, co jej nie pozwala zachować uwagii i ze musi jeden kanał wyłaczyc, zeby sie skupic, ale zasypia do tego stopna, ze co chwile zrywa sie w fotelu. Dodam tez ze jesli ja sie ozywiam to ona tez tak jakbym ja ją wykanczała. Poza tym jest to kompetentna osoba, wyrozumiała i cierpliwa. Z reklamy wynika, ze jest w procesie certyfikacji i pod stałą superwizją.

Odnośnik do komentarza

Psychoterapeuta powinien być w dyspozycji przez całą sesję, nie może się wyłączać, bo czuje się "przeciążony" klientem. Może terapeutka jest najzwyczajniej w świecie przemęczona, dlatego zasypia w czasie spotkania? Chcąc wyjść z twarzą, tłumaczy się, że musi się "wyłączyć". Nie podważam kompetencji terapeutki, ale zasypianie podczas sesji jest niedopuszczalne. Chyba, że Tobie jako klientce to nie przeszkadza. Osobiście nie chciałabym uczestniczyć w takiej sesji, bo czułabym się ignorowana.

Odnośnik do komentarza

Cala ta sytuacja nie jest bez znaczenia dla mnie, dlatego rozmawiałam z terapeutka o zakonczeniu terapii tym bardziej ze to terapia prywtna. Usłyszałam oczywiscie, ze coraz bardziej jestem swiadoma, wiec chce uciekac, chociaz rozmowe zaczełam od tego, ze mam wrazenie, ze ona sobie ze mną nie radzi. Ogolnie mysle, ze terapia mi pomaga, ale dzieje sie jakby bez jej udziału. Gdybym miała teraz juz całkowicie zakonczyc przygode z psychoterapia to czuje jakbym nigdy nie miała w niej relacji. W trakcie rozmowy o końcu terapii terapeutka sie ożywiła, ale mylsle, ze jesli z powrotem zacznie "słuchac" to znowu nie bedzie wytrzymywać. Ja nadaje charakter tym sesjom, jesli ja jestem przybita i zmeczona, ona jest tez praktyczne'niezywa" nie wydaje mi sie zeby to bylo normalne, ze terapeuta podąża w taki sposob za pacjentem, a nie odwrotnie. Mysle powaznie o zerwaniu terapii, poniewaz najzwyczajniej w swiecie boje sie, ze ona calkiem zasne w trakcie sesji i nie wiem co mialabym wtedy zrobic i jak sie zachować. Probowałam siebie ustawic do pionu i jakos sie bardziej ożywić na sesji ale nie umiem jeszcze az tak nad tym zapanowac, a jelsi ja nie panuje to ona tez sie wyłącza, stajemy w martwym punkcie i nikt nic nie mowi. Nie bez znaczenia chyba jest tez fakt, ze uslyszalam ze moja zlosc, ktora w sobie dusze ją wykancza a martwy terapeuta to brak terapii. tak wiec mysle o zakonczeniu mimo, ze terapeutka uwaza , ze terapia działa i dzie w dobrym kierunku.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...