Skocz do zawartości
Forum

Czy to że mną coś nie tak


Gość Luna255

Rekomendowane odpowiedzi

Ja i mój chłopak mamy problemy. Dużo się między nami wydarzyło. We mnie się wiele zmieniło. Rozmawialiśmy, mówiłam mu,że nie czuję tego samego, że nie da się ukryć ,e wiele rzeczy mnie zranilo i że tęsknię za tym, co było kiedyś. Potrafiliśmy spędzać razem czas, śmiać się godzinami, dzwonić do siebie, pisać i ogólnie czerpać radość z wspólnego czasu.
Teraz niby jest ok, spotykamy się, ale nie ma tych rozmów, głównie to jego monologi, na moje tematy zwykle odpowiada " aha" ( co się okazało,że to znaczy ,e go to nie interesuje). Gdy powiedziałam,że to trochę nie halo że nie interesuje go to co ja mam do powiedzenia i że ja go słucham pomimo tego,że mnie czasem to też nie interesuje to on na to " mamy różne zainteresowania, jak Ciebie nie interesuje to też mów" ...Wtedy nie mielibyśmy o czym gadać. Denerwuje mnie to, bo z innymi potrafi rozmawiac.
Dalej...Kiedyś już to odczuwałam, ale rozmowy pomogły. Często robi że mnie głupia. Czuje się czasami przy rozmowie jakby robił to specjalnie. No " jak są spalane kalorie w organizmie? Ah nie wiesz no tak" a sam nie wie. Ale jak się o to wkurzam to mówi, że z głupia by nie był i że nie uwaza mnie za głupia...Ale traktuje.
A głupia nie jestem.

Wczoraj już nerwy mi puszczaly,od dawna nie ma u nas namiętności. I jeszcze wczoraj właśnie czułam się taka zignorowana przez niego i wieczorem powiedziałam że tak nie może być.
Że powinniśmy się rozstać,że mi nie pasuje taki układ,że tęsknię za naszym i relacjami z kiedyś. Że mam ostatnio kiepska psychikę i potrzebuje więcej uczuć i przyjaciela w nim. Że nie chce kłótni a jak tak dalej będzie to ,znajdzie się nowa radosna dziewczyna, która go zainteresuje albo nowy chłopak.
Powiedziałam,że chce naszego szczescia, że chce się czuc kochana, jedyną wjego życiu. Powiedziałam mu ,e kiedyś czułam pewność że mu zależy i że jest ok a teraz już, nie. A on... Dla niego jest ok, tylko mogłabym skończyć te rozmowy. Ale ja się źle czuje. I z tej rozmowy wczoraj jak napisałam mu że powinniśmy się rozstac tylko powiedział " Przestań" " nie wiem" " nie mam pojęcia " "ech" " nie chcę się rozstać" " nie wiem" " idę spać"

Napisałam mu że mi brakuje uczuć w związku, że czuje że ten związek dopadła rutyna, że mu już nie zależy i że ja potrzebuję czuć się kochana i czuć chociaż trochę że mu zależy, bo inaczej to nie ma sensu.
Nie odpisal, nie przeczytał, nie odezwał się nic.

To nie tak że ja chcę księcia z bajki. Ale brakuje mi romantyczność i, zwykłych spacerów, oglądania razem filmów, nawet w seksie nie ma tej iskry....A ja kupuję seksowne ubrania staram się. Brakuje mi słów jak " kochanie" " misiu" ( kiedyś tak mówił, przyzwyczaił mnie ) brakuje mi tych zwykłych czynności, przytulania, czułości co by mi pokazywało ,że kocha. Teraz już nawet nie mówi, że kocha " bo wiadome".

Dodatkowo dowiedzialam się,że bycie gentelmenem jest głupotą,że jest równouprawnienie i odsuwanie kobiecie krzesła czy wyniesienia kubka po niej jest głupotą.
I ostatnio zapytał " co by mnie bardziej zranilo....Gdyby się z kimś przespał czy gdyby się zakochał i odszedł..." Tak o zapytał, z " ciekawości" .
Kiedyś na myśl o utracie mnie miał łzy w oczach...Teraz, nie.

Nie wiem, czy to we mnie jest coś nie tak, że on stracił zainteresowanie. Czy to jego wina.

Odnośnik do komentarza

Mam taką samą, a nawet gorszą sytuacje od Ciebie, bo sprawy zaszły już zdecydowanie za daleko. Bardzo chciałabym Ci pomóc, ale nie wiem czy jestem odpowiadnią osoba skoro sama nie potrafię się uporać z problemami w tej samej kwestii.
Jedyne czego jestem pewna to to, że jeżeli związek trwa dłużej niż te przelotne to po 2,3 latach może wystąpić takie coś jak chwilowe znudzenie, brak zainteresowania czy tego typu rzeczy... I nie sądzę, żeby to był wystarczający argument, żeby zakończyć związek, bo z tego co napisałeś to Twój chlopak nie wydaje się być specjalnie przekonany do tego związku mimo, że zachowuje się tak, a nie inaczej... ALE on nie chce kończyć mimo, że nie ma chociażby tematów do rozmowy.
Wiem jak się czujesz... odsunięta na boczny tor, przyzwyczajona do cudownego faceta jakim był na początku. Ja Ci radze, żebyś wytrwała w tym i przestała mu tak strasznie jęczeć nad uchem co Ci nie pasuje... wiem, że ciężko, bo sama musze dopowiedzieć zawsze swoje trzy grosze, ale uwierz mi, że facet jak nie pomyśli to przez takie coś może sam zechciec odejść. Po prostu, żebyś nie miała potem wyrzutów sumienia, że za bardzo na niego naciskałaś i dlatego On postanowił zakończyć wasz związek. Przeczekaj... jeżeli nie zdradza i nie kłamie, a dowodow twardych nie ma. Jezeli to będzie naprawdę długo trwało i nie wytrzymasz do zerwii... ale może takie coś wystąpić tez w kolejnym Twoim związku... wejdzie monotonia i zamiast tortu czekoladowego będzie szarlotka. A dlaczego? Bo takie kryzysy są czymś naturlanym, a świat upadł na tyle, że nie można już oczekiwać od faceta, że będzie księciem na białym koniu.
Kochaj Go, bądź doba dziewczyną, ale kolo niego nie skacz. Wyskakuj może częściej gdzieś z koleżankami, albo ubierz się ładniej niż zwykle nie wychodząc z nim. :)
A nóż coś się zmieni za jakiś czas i facet w którym się zakochałas wróci... bo na bank jeszcze w nim jest. :3
Życzę wytrwałości w związku! :)

Odnośnik do komentarza

Skoro nie potrafisz naprawdę tego znieść to przecież nie ma innej opcji niż zerwanie... przecież jeżeli się nie wachasz to rozstanie jest czymś jasnym.

A jeżeli się nie Odzywa to mam wrażenie, że jest Ci to na rękę. W takim razie skoro bardzo chcesz to wykorzystaj sytuacje i skończ to.

Odnośnik do komentarza

Panowie częstokroć lubią wpadać w rutynę i raz na kiedy trzeba może nimi wstrząsnąc. Niemniej opowiadanie, że jak związek jest taki marny to chyba lepiej się roztańmy jest raczej balansowaniem na ostrzu noża. Po prostu lekko leniwy mężczyzna i bardzo wygodny mężczyzna się robi nudny, ale nie myśli o zmianie związku. Jak mu same uslużnie podpowiadamy taką możliwośc to się może na nią skusić. Bląd kardynalny. Szturchamy lekko chlopaka, obserwujemy, jak nam mimo wszystko nie leży to proponujemy rozstanie i koniec- nie traktujemy takich gadek jako terapii.

Jak jesteśmy w małżeństwie to też przy byle aferze nie krzyczymy o rozwodzie. Wyciągamy takie slowa, jeśli jesteśmy przekonane, że chyba trzeba się rozstać.

Ja wiem ,wszystkie chciałybyśmy fajerwerków, ciągłej radości w oku, że nas widzą. Skoro z czasem związki trochę się uspokajają to może trzeba uznać, że tak po prostu bywa lub poszukać człowieka o innych, lepszych dla nas cechach.

A w każdym nawet najbardziej nudnym i zrutynizowanym związku są wzloty i upadki. Raz jest bardziej nudno a znów potem iskrzy.

Ani facet nie jest dla nas całym światem ani my nie jesteśmy calym światem dla niego. Sa jeszcze obowiązki, pasje, czasem u niego koledzy a u nas koleżanki.

Tak czulaś i zrobilaś aferkę, może i dobrze, może było tak nudno, że może dobrze, że to się rozpadnie- czas pokaże. Raczej z opisu wynika, że on nie wiedział czemu mu na głowę fundujesz tyle wiader wody. Pożyjesz, zobaczysz i tyle.

Odnośnik do komentarza

~Luna255, wasz związek stał się dla ciebie niesatysfakcjonujący, rozmowy nie pomagają, twój chłopak zdaje się, że ma skłonności do zamiatania problemów pod dywan.
Podstawą dobrego związku, to oprócz wielu innych składowych jest komunikacja. W waszym przypadku inicjatywa wychodzi raczej z twojej strony, a sama nic nie zdziałasz. Nawet jeśli już zaczynacie rozmawiać o problemach, to wygląda to jak zapasy. Niefajne jest to, że on bezustannie sprowadza cię do parteru, usiłując udowodnić brak kompetencji w wielu (swoich) tematach.
Rozmowa n/t analizy utraty kalorii jest tego przykładem. Mogłaś oczywiście zaproponować, żeby sam cię oświecił, ale to jak kopanie się z koniem, do niczego nie prowadzi.
Być może napisałaś tutaj pod wpływem emocji, czy ogólnego zwątpienia, jednak z tego co piszesz, wynika, że nie tylko komunikacja w waszym związku kuleje.
Wydajesz się osobą otwartą, jasno artykułujesz swoje potrzeby i...trafiasz na mur obojętności i lekceważenia.
Być może twój chłopak jest użytkownikiem, lub czyta specyficzne męskie fora, na których sfrustrowani, zawiedzeni postawą kobiet panowie, wylewają swoje żale, nie pozostawiając na płci przeciwnej suchej nitki.
Tam właśnie panuje tendencja do odwodzenia "braci w niedoli" od wszelkich przejawów tzw. "dżentemeństawa", dla nich tylko frajer się stara. Kobieta ma spełniać rolę użytkową, służyć, dostarczać seksu, nie wymagać, nie marudzić, a gdy w zasięgu ręki pojawi się nowa fascynacja, powinna usunąć się bez zbędnych problemów.
Weź kartkę i zapisz sobie po jednaj stronie to, co daje ci satysfakcje i szczęście w związku z nim, a po drugiej, co cie unieszczęśliwia. Porównaj, zastanów się i podejmij decyzję czy widzisz jeszcze szansę dla was.
Weź też pod uwagę, że każda twoja próba rozmowy, a w związku z tym poprawy waszych relacji jest dana mu szansą.
Na ile on je wykorzystuje?
Nie daj się zmanipulować jego niejasnymi odpowiedziami - " Przestań" " nie wiem" " nie mam pojęcia " "ech" " nie chcę się rozstać" " nie wiem" " idę spać"
Zwłaszcza z naciskiem na " nie chcę się rozstać" .
Jego aktualna niechęć, czy wątpliwości co do ewentualnego rozstania, nie musza być efektem jego uczucia do ciebie, a np. dostępem do łatwego seksu.
"I ostatnio zapytał " co by mnie bardziej zranilo....Gdyby się z kimś przespał czy gdyby się zakochał i odszedł..." Tak o zapytał, z " ciekawości" .
Kiedyś na myśl o utracie mnie miał łzy w oczach...Teraz, nie."

To faktycznie sygnał, co chodzi mu po głowie.
Niestety, tak nie zachowuje się facet, który kocha i szanuje swoją dziewczynę, któremu zależy na niej.

Odnośnik do komentarza

Otóż to. Ja rozumiem,że rutyna,że to normalne,że są wzloty i upadki. Ale ja ciągle walczę, ciągle proponuje różne rozwiązania, tłumacze mu żeby ten związek jakoś stanął na nogi a on nic.
A o rozstaniu zaczęłam mówić, bo jeżeli mnie ten związek teraz nie satysfakcjonuje, a jemu jest wygodnie ale nie ma już tego, że mu zależy jak powinno. To ja nir chce czekać aż on mnie zdradzi, albo pozna kogoś, kto go zainteresuje, bo u nas ja juz za bardzo nie jestem obiektem zainteresowania.
A jesCze tekstami" co by Cię bardziej zabolało.... " nie wiem, ale ja się nie zastanawiam co by go bardziej zabolało, tylko co by go usatysfakcjonowalo.
A bycie cicha i znosząca wszystko to przepis na nieszczęśliwe życie.
Ja naprawdę nie oczekuje dużo, chciałabym zwyczajnie mieć fajny związek, czuć się kochana, jedyna i pewna, że jest mu ze mną dobrze. A nir ze jest ze mną bo na te chwile tak wygodnie.

Odnośnik do komentarza

Luna255, z opisu Waszego związku wynika, że Twój chłopak po prostu przyzwyczaił się do status quo i nie chce nic zmieniać. Trochę z niego taki leniuch - zdobył Cię, nie musi się więcej starać, według niego wszystko jest w porządku, więc nie rozumie, o co masz w ogóle pretensje. Ty jednak zaczęłaś odczuwać rutynę i brak zainteresowania, którego doświadczałaś na początku Waszej znajomości. Twój chłopak, podejrzewam, że nie jest zły, tylko po prostu nie ma motywacji, by coś zmieniać i wykazać odrobinę inicjatywy. Wydaje się zapominać, że temperaturę w związku trzeba od czasu do czasu podgrzewać. Drugi Wasz problem, to problemy z komunikacją. Porozumiewacie się schematami, powierzchownie. Wasz dialog to: hasło - hasło. Brakuje inicjatywy komunikacyjnej, zainteresowania sobą, wzajemnego zaangażowania. Nie najlepszym pomysłem jest prowokowanie konfliktu przez telefon, kiedy w SMS-ie werbalizujesz chłopakowi swoje pretensje. Jeśli chcesz coś wyjaśnić, porozmawiać, najlepiej robić to w 4 oczy, a nie za pośrednictwem telefonu. Odsyłam do tekstu: Jak się kłócić?, z którego dowiesz się, jak spierać się w sposób konstruktywny, bez strat dla relacji. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Porozmawialam z nim. Chciałam porozmawiać o moim zdrowiu i o tabletkach, które biorę. To zmienił nagle temat o jakiejś głupiej grze.
Zapytałam go co miał na myśli przez to pytanie co by mnie bardziej zabolało. To się wkurzył. Zaczął pisać że wszystko widzę w złych barwach, że ciągle się zadreczam.
Napisałam ze jest mi źle bo ciągle ja się staram i ze ten związek się w końcu zakończy jeśli nic nie robimy żeby było lepiej i ze prędzej doczekam się, że mnie kupnie w tylek niż coś zrobi.
On się jeszcze bardziej wkurzył i powiedział ze ma dosyć,że skoro ja ciągle myślę negatywnie i czuje się udreczona to on ma to gdzieś i ze zablokowalby mnie ale nie jest dzieckiem i ze nawzajem psujemy sobie humor.
Wiec napisałam ze co dalej. Ze co on zamierza. On nic.
To zapytałam, czy to koniec znajomości? Żeby napisał raz a porządnie ze albo coś zacznie robić bo chce ze mną być albo nie i tyle.
Napisał " NIE CHCE ".
Zamurowalo mnie, napisałam " to po co tyle czasu się mną bawiłes?
I mnie zablokował.

Ja wiem,że ciągle kłótnie są destrukcyjne. Ale mówiłam wprost czego oczekuje,że się mną nie interesuje,że nie interesuje go moje życie, moje potrzeby nic. I teraz co? To ja plakałam całe noce, to ja się ciągle bilam z myślami ze jestem nieszczęśliwa, ale kocham wiec co miałam zrobić.... I okazało się ze tym naciskaniem na niego go zniechecilam i stwierdził,że on to zakończy.

Teraz mam poczucie winy. Teraz czuję się jak gów*o

Odnośnik do komentarza

Z nim rozmowy w 4 oczy tak samo nie wychodzą. Poza tym nie chciałam zaczynać rozmowy, tylko zapytałam o to jego pytanie.
Czuje ulgę, ale boję się teraz najbliższych dni. Przyzwyczajenia się do braku kontaktu. Byliśmy razem 3 lata. Chociaż patrząc na całokształt to był kiepski związek nie dający mi szczęścia ale jednak był...

Odnośnik do komentarza

Nie warto trzymać się tego, co nie daje satysfakcji.
Rozstając się, otwierasz sobie szansę na poznanie kogoś innego, z kim będziesz szczęśliwa.
Trochę czasu to zajmie, nim przyzwyczaisz się do nowej sytuacji, trochę łez wylejesz, bo każde rozstanie jest przykre.
Nieomal każdy z nas coś takiego przeżył, ale ból mija.
Teraz masz szansę na nowe, lepsze życie i cały czas pocieszaj się tą myślą.

Odnośnik do komentarza

Wiem. Ale mój organizm przeżywa tersz rewolucję. Wczoraj dużo plakałam, bardzo dużo. Każde słowo praktycznie wymuszalo łzy. Usiadłam i dałam sobie samej się wygadac i płakać. Wygadac cały związek. Oczywiście płacząc. Później gdy się uspokoiłam włączyłam sobie film, który mnie odciągnąl od myśli i nawet się posmialam. Wzięłam.tabletke na sen bo czułam adrenalinę ze nie zasne. Przed snem kotłowalo mi się miliony myśli,rozmów gdzie zrobiłam.blad. Kłótni o byle co. Ale później myślałam o tych rzeczach które on zrobił mi przykrość. Zasnęłam i cala noc miałam koszmary. Z nim w roli głównej. On i inna dziewczyna, że mnie nienawidzi, że był zmęczony mną, że się cieszy itp. Obudziłam się z pulsem chyba 200.
Wstałam niechętnie, brak apetytu brak chęci do jakiejkolwiek czynności. Moja głowa jest pusta, cała się tak czuję, pusta. I mam ogromne poczucie winy. Ze to te moje kłótnie i pretensje to zniszczyły.
Pomimo,że on zrobił mi wiele więcej przykrości co przy tym te kłótnie to nic, ale jednak. Ze ja wytrzymałam tyle, a on tych kłótni nie. Mój mózg jakby zaczyna go bronić.
Np " co ty zrobiłaś! Popatrz rozmawialiscie, widywaliscie się, było ok " ale nie bierze do wiadomości ze " przy rozmowach tylko liczyło się to co on mówi, czułam się głupio i ignorowana " tego juz nie bierze pod uwagę mój mózg...
Tak samo mam w głowie " mogłaś odpuścić, facet to facet swoimi drogami chodził a Ty miałaś spokój ze nie zwracał Ci głowy, nie interesował się co robisz ani nic " a ja argumentuje " ze przecież w tym wieku związek powinien być inny, wladnie powinnam interesować partnera i mieć z nim jakaś więź, przyjaźń czy coś a ten związek był pusty, bez namiętności, zaufania, przyjaźni "...
Jak sobie myślę,że idzie wiosna, lato, la to były nasze najlepsze pory roku... Gdzie się poznaliśmy, gdzie razem najwięcej czasu spędziliśmy :(

Odnośnik do komentarza

~Luna255
I mam ogromne poczucie winy. Ze to te moje kłótnie i pretensje to zniszczyły.

...Popatrz rozmawialiscie, widywaliscie się, było ok " ale nie bierze do wiadomości ze " przy rozmowach tylko liczyło się to co on mówi, czułam się głupio i ignorowana " tego juz nie bierze pod uwagę mój mózg...

...Tak samo mam w głowie " mogłaś odpuścić, facet to facet swoimi drogami chodził a Ty miałaś spokój ze nie zwracał Ci głowy, nie interesował się co robisz ani nic "


Najgorsze, co możesz teraz zrobić samej sobie, to wpędzić się w poczucie winy.
Nie rób tego.
Dobrze postąpiłaś, rozmawiałaś, mówiłaś o swoich potrzebach, próbowałaś, dawałaś szansę, a on...?
On po prostu cię olał.
Nie wmawiaj sobie, że było ok, bo nie było, że facet, to facet itd.
Bo co to znaczy "facet, to facet"? On niczego nie musi, to tylko ty masz dbać o związek???
Nie żałuj, bo nie masz czego i kogo. Jest ci przykro, to oczywiste, bo w końcu spędziliście razem jakiś czas, ale to minie, czas leczy rany.
Mało tego, podejrzewam, że on się odezwie prędzej, czy później. Zablokuj go wtedy, tak, jak on ciebie teraz. Nie pędź od razu na złamanie karku, bo tylko pokażesz swoją słabość.
Potrzymaj go trochę w niepewności, nich tym razem on się wysili i prosi o rozmowę i nie dawaj szansy od razu.
I broń cię boże, żebyś to ty szukała teraz z nim kontaktu, wypnij się teraz na niego.
Jeżeli on już się nie odezwie, to tym bardziej nie masz czego żałować. Ogarnij się, chodź z podniesioną głową, mało tego uśmiechnięta, wmów sobie, że wyzwoliłaś się od związku z byle jakim facetem.
Idź pobiegać, idź na imprezę ze znajomymi, umów się z kimś na randkę, jesteś wolna i możesz wszystko.

Odnośnik do komentarza

Proszę, zastanów się na przyszłośc jeśli w jakimkolwiek związku chcesz być sluchana i zauważana, "Napisałam ze jest mi źle bo ciągle ja się staram i ze ten związek się w końcu zakończy jeśli nic nie robimy żeby było lepiej i ze prędzej doczekam się, że mnie kupnie w tylek niż coś zrobi. "

-info- jest mi żle
- ja się staram ( czyli Ty jesteś do kitu, bo się nie starasz)
- ty mnie kopniesz w tyłek (znów sposób na rozwiązanie sytuacji z jego strony podsunięty na gotowca, tylko wykonać)

Z facetem trzeba okrąglo jak z dzieckiem.Nawet jak robisz analizę, że jest slabo, to go jak małe dziecko chwalisz za te elementy, które ostatnio były fajne, które Tobie się podobały. Dopiero potem wyrzucasz te, które nie były Ci mile. I nie ogólniki, tylko konkretne sytuacje. Wg ogólników to on tylko wie, że jesteś niezadowolona a nie rozumie czemu, skoro jemu jest dobrze. Jak wyrzucisz coś konkretnego co Cię boli to wtedy jest szansa, że się nad tym zastanowi- np. sprawa tych kalorii, Twojej wiedzy na ten temat i sposobu przez niego wygłaszania poglądów przy osobach trzecich itd.

"prędzej doczekam się, że mnie kopnie w tylek "- co to wogóle za zdanie. Jak dziewczyna może o sobie myśleć, ze może być przez kogoś kopnięta? Dziewczyna może się po prostu rozstać z facetem, który jej nie odpowiada. I tylko takie myśli dziewczyna formuluje u siebie w glowie. I nawet jak w euforii myśl z głowy wyleci, to on się dowie, że jeśli się nie poprawi to się z nim rozstaniesz.I tylko tyle i aż tyle.

To Ty w swojej głowie budujesz świadomośc, że jesteś taką samą panią sytuacji jak on próbuje być poprzez odzywanie się do Ciebie z nutą wyższości.

Ja się staram (to, to i tamto) a Ty mam poczucie, że odpuszczasz( to, to i tamto). Ja się staram i powoli już tracę do tego cierpliwość. Jak stracę zupelnie, to odpuszczę sobie ten związek- czyli moją decyzją on się rozpadnie.

"Zamurowalo mnie, napisałam " to po co tyle czasu się mną bawiłes? "
Co to znów za formulowanie zdania? To Ty sama o sobie używasz słow jakby kto miał prawo myśleć, że jesteś w jego rękach zabawką. Ty jesteś człowiekiem, który był z kimś drugim w parze tak długo ,jak dlugo to miało ręce i nogi. Ani Ty się nikim nie bawilaś a nikt Tobą się nie bawil. Poki oboje byliście dla siebie dośc ważni i chcieliście się słuchać, póty było dobrze. Teraz brak między Wami komunikacji- zacząl coś mówić o jakieś glupiej grze (czyli Ciebie tez nie fascynuje to co jemu się podoba) i albo się dogadacie, albo nie. Ale nikt nikim się nie bawil. A już tak mówić koledze, który pewnie tak nie myślał, a teraz mu podsuwasz gotowe słowa o Waszym związku- pobawiłem się troche i ją kopnąlem -to nieszanowanie siebie samej.

Ty chyba poprzez przerysowywane słowa do osoby bliskiej oczekujesz od niej zaprzeczeń. Ty nie rozumiesz, że podsuwając tak niemiłe słowa, Ty uczysz ją, że może na Ciebie patrzeć i tak myśleć, bo artykuując te słowa uczysz drugą stronę takiego nazywania sytuacji. Obrażliwego dla Ciebie nazywania sytuacji.

Odnośnik do komentarza

Ja wiem. Ale jestem młoda. Zakochałam się na zaboj. Przeżyłam z nim wiele. Zawsze wychodzilismy z tych konfliktów. Mamy inne charaktery. Uwierzcie mi ze wszelkich sposobów próbowałam. On jakiś czas temu nie był fair w stosunku do mnie. To spowodowało u mnie poczucie ze się oddalilismy. Jemu to pasowało a mnie nie. Bo bałam się ze takim zwykłym kontaktem, nierozniacym się niczym od relacji z innymi w końcu spowodują ze on odejdzie i mnie zrani. Próbowałam na sile go zmienić pod siebie, bo jestem młodą i chciałabym mieć mężczyznę który będzie mnie kochał i o mnie dbał. Nie chxe księcia z bajki który będzie latał za mną całe życie. Ale żeby też był zaangażowany, żeby interesował die mną chociaż trochę, żeby planował ze mną czas, żeby chętnie go spędzał i nie robił mi przykrości.
Ja przez te lata ciągle interesowałam się jego zainteresowaniami, chodziłam na mecze do pubów z nim i kolegami, grałam z nim kiedyś w grę która grał dniami i nocami. A on? Pręż ostatni rok pamiętam jedna sytuacje jak rozmawialiśmy przez telefon i powiedział, że " uwielbiam jak tam opowiadasz z fascynacja " bo raz w życiu mnie wtedy słuchał. Potrafił sam z siebie wziąć i mnie przytulic, złapać za rękę idąc ulicą. Kiedy ostatnio mnie złapał za rękę? jak pojawiły się pierwsze śniegi w grudniu bo miał śliskie buty. Kiedy ja chciałam go łapać albo przytulać to było takie " no dobra jak musisz ".
Czy takie są związki? Czy do końca życia tak życie wygląda? Ze żyje się z człowiekiem, którego się nie obchodzi? Może naogladalam się za dużo komedii romantycznych, ale chciałabym mirc mężczyznę który mnie będzie szanował, zapyta jak mi minął dzień po ciężkim dniu i usiądzie źr mną przytulony na kanapie pijąc wino czy herbatę i będę czuć ze pomimo.rutyny czy juz zasiedzialego związku, jestem dla niego tą jedyną.

A teraz? Czuje się beznadziejnie, bo chciałam zmienić mężczyznę który nie chciał dir zmienić dla mnie. Który potrafił pokazać mi wprost źr mnie nie szanuje,że się nie interesuje a ja pomimo wszystko walczyłam o jego uwagę i miłość. I doczekałam się tego,że nie chce ze mną mirc kontaktu i czuje się jeszcze bardziej niekochana, beznadziejna i jak widać nie Zasługuje na miłość.

Odnośnik do komentarza

~Luna255
I doczekałam się tego,że nie chce ze mną mirc kontaktu i czuje się jeszcze bardziej niekochana, beznadziejna i jak widać nie Zasługuje na miłość.

..."Niekochana" - niestety tak
..."beznadziejna" - absolutnie nie
Zasługujesz na miłość, tylko nie oczekuj jej z jego strony.
Wierzę, że ze swojej strony zrobiłaś wszystko, ale niestety, głową muru nie przebijesz.
Musisz pogodzić się z ty, że nikogo nie zmusisz do miłości, ani nie zmienisz go w innego człowieka.
Czymś ten facet przyciągnął cię kiedyś do siebie, z pewnością na początku (jak to zwykle bywa) starał się, jednak jak widzisz, były to tylko pozory, po to, żeby cię zmiękczyć. Myślę tez, że nie bez znaczenia jest jego wygląd zewnętrzny, coś cię w nim pociąga.
Jednak patrząc na całokształt, trafiłaś na oszusta, który z premedytacja cię omotał, wykorzystał, a teraz nie ukrywa, że ma cię gdzieś.
Twoja lista pobożnych życzeń względem niego, naprawdę na nic się nie zda.
Nie zależy mu na tobie, nie kocha cię, nie szanuje, pogódź się z tym wreszcie, przestań się oszukiwać i spisz go na straty.
Naprawdę nie masz czego żałować, po za niespełnionymi marzeniami - nie z nim.
Uwierz, jedyna przysługa, jaką ci wyświadczył to ta, że się nie odzywa.
Jak pisałam wcześniej, on prawdopodobnie odezwie się prędzej, czy później, gdy z braku innej chętnej pod ręką, będzie chciał pobzykać.
Sprzeda ci wtedy każdy kit, który zechcesz usłyszeć i tylko od ciebie zależy, czy posłużysz mu za materac.

Odnośnik do komentarza

"Czuje się beznadziejnie, bo chciałam zmienić mężczyznę który nie chciał dir zmienić dla mnie."

Jak Ci to wytłumaczyć? Żaden człowiek nie zmienia się dla drugiego, bo nawet jeśli to robi , to jest to działanie chwilowe, że względu na sytuacje.
W takie coś wierza naiwne panienki i to jeszcze najbardziej te, które mają osoby uzależnione za partnerów np. alkoholika czy narkomana.

Człowiek co najwyżej bardziej stara się dla kogoś na kim mu zależy.

Po to się spotyka partnera i się go spokojnie obserwuje, spotyka się z nim, bywa w różnych sytuacjach życiowych aby w końcu uwierzyć, że jest nadzieja, że z takim to przez cale życie można zaryzykować podroż.

Nikt nikogo nie zmienia, bo tak postanowił. Owszem z czasem bliscy nas obserwujący widzą, że na skutek obcowania długotrwałego z jakąs osobą jesteśmy w jakiś sposób zmienieni. Jest to taka sama zmiana jaką przynosi bliska przyjażń, przekazywanie sobie rożnych poglądów, dorastanie. I oczywiście, że ważna jest jakich mamy przyjaciol i jakich mamy partnerów- mamy jakieś wlasne tempo dorastania i rozwoju osobowościowego.

Ale partnera się nie zmienia, nie wychowuje- jęśli nam nie pasuje, to się z nim rozstajemy i tyle.To po prostu nie taki człowiek jak nam się wydawało, jakie mieliśmy o nim wyobrażenie. I taki jakim się okazuje, że jest. nie jest czlowiekiem w ktorego my umiemy się wpasować.

" Próbowałam na sile go zmienić pod siebie, bo jestem młodą i chciałabym mieć mężczyznę który będzie mnie kochał i o mnie dbał." - nie ,tak się nie da nikogo zmienić. Albo trafilaś na takiego, ktory Cię kocha i dba o Ciebie, albo to jeszcze nie ten. Na teraz, to możesz zakupić sobie małego pieska i go sobie wychowywać. Jak kiedyś urodzisz sobie dzieci, to będziesz je sobie wychowywać a i tak z czasem stwierdzisz, że mimo Twoich starań tylko cżęsciowo da się dziecko wychować, bo ono przynioslo na świat swój charakter i ma swoje uważanie na każdy temat od momentu jak na tym świecie się pojawilo. Ty poznając swoje dziecko z czasem się dowiesz w jaki sposob możesz na nie wplynąć a w czym masz marne szanse.

" a ja pomimo wszystko walczyłam o jego uwagę i miłość"- jeśli czujesz, że Cię nie kocha, nie poważa, nie interesuje się Tobą to o co tu walczyć? Trzeba przyjąć na klatę, że kiedyś bylam dla niego ważna ( opisujesz dobre chwile między Wami) ale z czasem się to zmienilo. Żadne uczucie na tej ziemi nie musi być wieczne. I to z jego strony też sie okazuje takim nie być.
"i czuje się jeszcze bardziej niekochana, beznadziejna i jak widać nie Zasługuje na miłość."-Ty jak kazdy człowiek zasługujesz na miłość, tylko może nie ze strony tego chłopaka. Tego kwiatu pól światu. Związek Ci nie odpowiadał to chyba dobrze,że się rozpadł. Jest Ci teraz zle, ale może najbardziej jest Ci żle, bo się przyzwyczaiłaś, że czekasz na czyis telefon, ze w sobotę pójdziesz z kimś na spacer.
Niemniej jak piszesz, już nic milego Cię nie spotykało, to po czym płakać?

Pomyśl jak zagospodarować ewentualne wolne popoludnia, co będziesz ciekawego robiła w najbliższy weekend i we wszystkie nastepne. Teraz chwilę jest Ci smutno, bo byłaś zaangażowana- ale sama wiesz, że związek byl ułomny, to bez sensu coś takiego ciągnąć.

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Prawda, że się też bardo przyzwyczaiłam. Zawsze był. Jak to się mówi " kiepsko ale stabilnie ". Wiele razy mnie zranił, nie szanował mnie ani mojego czasu, tylko mówił puste słowa bez czynów. A ja zawsze się nabieralam, bo mówił ze kocha i ze chce ze mną być więc ja wierzyłam,że po prostu taki typ który nie umie okazywać uczuć.
Ostatnio może nie było aż tak źle, ale chociażby te sytuacje, kiedy musiałam się przytulic widząc ze on nie jest super chętny, albo to ignorowanie moich wypowiedzi.
Potrafił mówić tylko,że " on nie umie mi dać miłości ", ale coraz mniej o nim wiedziałam, coraz mniej mieliśmy wspólnego i dodatkowo miał fuzo nowych znajomości z płcią damska i męska, o których dowiadywalam się przypadkiem.
Naprawdę przez te lata znajomości zrobił mi wiele przykrości. I była ciągła huśtawka.

Dlatego ja oczekiwałam teraz wzamian dobrego traktowania. A raczej na sile chciałam ze zwykłego, dość nieudanego związku zrobić coś wspaniałego. No cóż nie odzywam się do niego, on też nie. Mniej płacze ale dalej mnie to wszystko bardzo boli. I mam nadzieje,ze szybko to przejdzie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...