Skocz do zawartości
Forum

Ja On i reszta


Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Hmm nie wiem jak zacząć..chce też zostać dobrze zrozumieniana. Jeśli ktoś po przeczytaniu ma obrazić itd to proszę nie odpowiadać.

Poznałam mężczyznę żonatego (ja jestem też mężatką). Poznaliśmy się w momencie gdy nasze związki chyliły się ku upadkowi. Najpierw były rozmowy potem pojawiła się miłość. Jak to bywa nikt nie planował ale powoli zaczęły pojawiać się rozmowy o byciu razem. Bardzo ostrożne bo byliśmy nadal w związkach. On w pewnym momencie wyprowadził się od zony. Ona przez ten czas mieszkania osobno nie robiła nic żeby związek ratować..taki stan Jej odpowiadał a my coraz bardziej zbliżaliśmy się do siebie. Mojego małżeństwa też w zasadzie nie było. Zachowywaliśmy się troszkę jak dzieci bo trzymaliśmy to w tajemnicy. Potem wszystko się wydało, On powiedział żonie, ze ktoś jest kogo kocha i z kim wie, że byłby szczęśliwy. Ja powiedziałam mężowi. i Wszystko układało się dobrze między Nami. Jednak gdy Jego żona uświadomiła sobie, ze to nie zabawa zaczęła o Niego zabiegać i to spowodowało, że On zaczął się zastanawiać. Poza tym pojawiły się obawy z Jego strony, że krzywdzi ludzi, że odbiera komuś rodzinę itp. Takie myśli spowodowały pewien paraliż w Jego myśleniu. I żona, która teraz obiecuje poprawę, choć miała na to mnóstwo czasu ale nie wykorzystała go. Sam mówi, że ma mętlik w głowie. Widze, że Ona Nim manipuluje bo argumentuje czymś co dla Niego jest wartością, jednak przez ponad 10 lat o te wartości nie dbała.

Nie mam pytania w sumie. Zastanawiam się tylko czy walczyć czy odpuścić. Kochamy się bardzo, jednak obawiam się, że to może nie wystarczyć.

Odnośnik do komentarza

Powstrzymać się od moralniaka nie mogę - ze swoim mężem (a on swoją żoną) mimo wszystko gracie mega nie fair. Jeśli małżeństwo się sypało - po co w nich trwać? Albo naprawiać gdy się sypie, albo je skończyć... A nie trzymać się jak małpa - nie puścić jednej gałęzi póki nie złapie drugiej... Koniec moralniaka...

Ale załóżmy że ciebie nie sądzimy...
Co powinnaś zrobić - mniej więcej tyle ile robi twój kochanek. Nie rób więcej bo się sparzysz. Nie rób mniej, bo wepchniesz go w ramiona żony.
Sama możesz kochankowi powiedzieć, że skoro on wie że ona udaje, to co będzie jak do niej wróci? Znowu będzie taka jak była? Ty też możesz zaznaczyć że nie będziesz na niego czekać (bo on pewnie by chciał mieć was obie).
I co do rozbijania rodzin - lepsza połowa normalnej, niż cała patologiczna...

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza
Gość Innaaaaaaa

Ja bym odpuściła przynajmniej na razie. Pan musi sam zdecydowac. Daj mu / sobie czas. Skoro on ma jakieś wątpliwości, to pewnie nadal coś czuje do żony. Jeśli by tak bardzo Cię kochal, to myślę że nie byłoby rozterek z jego strony, tylko stanowczo zakończył by związek z nią, postarał się o rozwód i zaczal budować nowy związek z Tobą, a tak nie jest. Daj na wstrzymanie, nie dzwon, nie kontaktuj się. Niech sobie Pan przemyśli, czego i kogo tak na prawdę chce. W tym czasie zajmij się sobą, rób to co lubisz. Przecież nie chodzi o to żebyś czekała całe dnie, i noce zerkajac na tel czy może zadzwonił / napisał.
Swoją drogą zawsze najlepiej jednak zakończyć jeden związek, zanim zaangazujemy się w kolejny, właśnie po to żeby uniknąć takich sytuacji. Ka rozumiem, że czasem małżeństwo po prostu nie wyjdzie a ludzie się rozstaja. Znam mnóstwo ludzi, którzy są po rozwodach, i maja nowe rodziny a nawet dzieci z pierwszego malzenstwa.

Odnośnik do komentarza

Sęk w tym, że z Niej jest dobra manipulantka. Przez prawie rok czasu nie zależało Jej, wyganiała Go z domu, itp. Teraz snuje mu wizje wspólnego nowego życia w nowym miejscu. Coś do Niej na pewno czuje, bo łączy wspólna historia, dzieci. Kontaktuje się ze mną sam, dzwoni, mówi o swoich rozterkach ja sprawę postawiłam jasno, że chce konkretnej decyzji, dałam tez ograniczenie czasowe. To tak w ramach dopowiedzenia

Odnośnik do komentarza

I tak trzymaj,jak nie będziesz konsekwentna ,jeszcze długo będziesz zawieszona w próżni,
a on może wrócić do rodziny za rok ,dwa czy pięć, nigdy nie będziesz pewna,cały czas będziesz żyła jak na rozżarzonych węglach...,
dlatego jakby to zrobił teraz ,nie przeszkadzaj mu w tym,nie warto,tym bardziej jak ma dzieci,bo to im zrobił największą krzywdę odchodząc...,chociaż rozumiem,że miał swoje powody,
widać,że za bardzo nie wie czego chce ,może wrócić do rodziny i się znowu wyprowadzić jeszcze ze dwa razy:P

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Klasyk, biedni, nieszczęśliwi w małżeństwach, odnaleźli swoją drugą połówkę?
To może najpierw należało zająć się ratowaniem własnych rodzin, zwłaszcza, że są dzieci.
Czasami wstrząs w postaci perspektywy odejścia działa otrzeźwiająco na zgnuśniałego małżonka, co nie oznacza przyzwolenia na zdradę.
Czy ty już jesteś po rozwodzie?
Nie pisz proszę, że wasze małżeństwa prawie nie istniały, istniały jak najbardziej, tyle, że uśpiła je rutyna, a tutaj takie atrakcje w postaci nowej fascynacji.
Problem w tym, że fascynacja mija z czasem, motylki w brzuchu zdychają śmiercią naturalna i zaczyna się proza życia. Po co on ma zamieniać jedną żonę na drugą?

Odnośnik do komentarza

Znam podobną historię. Gorący romans w grupie towarzyskiej, rozwalone dwie rodziny z małymi dziećmi.
Kochanek wyprowadził się z domu na wyciągnięcie ręki, bzykali się niemal na oczach współmałżonków.
Kochanka szybko rozwiodła się z mężem, bo była pewna swojego lovelasa na 100%, przecież to dopiero była wielka, prawdziwa miłość, nie to, co ze współmałżonkami.
Cała historia trwała prawie 2 lata! Po czym kochanek nagle wrócił na łono rodziny (nieszczęsna zdradzona żona walczyła jak lwica).
Mąż kochanki, pozbierał się do kupy, ułożył sobie życie z nową, młodą i ładną żoną, mają dzieci, a jego była została na lodzie i oczywiście mąci i nastawia ich wspólne dzieci przeciwko ojcu, którego sama kiedyś porzuciła.
A były kochanek...wyjechał z rodziną daleko i wiodą spokojne życie, czy szczęśliwe, nie wiadomo, podobno tak.

Autorko, ty jako matka z dziećmi masz duże szanse zostać sama, zwłaszcza, że pierwszą młodość masz pewnie już za sobą, więc zamiast mącić w małżeństwie kochanka, zajmij się lepiej ratowaniem swojej rodziny.

Odnośnik do komentarza

Halinkaaa
Poznałam mężczyznę żonatego (ja jestem też mężatką). Poznaliśmy się w momencie gdy nasze związki chyliły się ku upadkowi.

Mylisz się nawet bardziej niż myślisz po tym co tu piszesz, bo cały wic jest w tym, że Wasze małżeństwa nie powinny powstać z braku umiejętności dialogu między partnerami w związku, co od lat jest kluczowym gwoździem do trumny w każdej relacji, a nie tylko w małżeństwach.
A umiejętność dialogu opiera się na umiejętnym słuchaniu drugiej strony bez wcinania się w zdanie i budowania oskarżeń na podstawie zdań wyrwanych z kontekstu.
Halinkaaa
Najpierw były rozmowy potem pojawiła się miłość. Jak to bywa nikt nie planował ale powoli zaczęły pojawiać się rozmowy o byciu razem

Dyduś bajduś, bo to co się pojawiło rzekomo między Wami, to nawet nie stało obok miłości. To nie miłość a zauroczenie/fascynacja drugą osobą porównywalna z oklepanym sloganem, że trawa za płotem u sąsiada jest bardziej zielona niż ta w Twoim i jego ogródku. Lub jak to ma miejsce w przypadku zdrad, metaforycznej wymiany malucha na mercedesa.
Prawda jak widać po Jego stronie wespół z małżeństwem tą regułę potwierdza.
Halinkaaa
Widze, że Ona Nim manipuluje bo argumentuje czymś co dla Niego jest wartością, jednak przez ponad 10 lat o te wartości nie dbała.Jednak gdy Jego żona uświadomiła sobie, ze to nie zabawa zaczęła o Niego zabiegać...
Przez prawie rok czasu nie zależało Jej, wyganiała Go z domu, itp. Teraz snuje mu wizje wspólnego nowego życia w nowym miejscu.

Mówi się, że "choć miłość można wyrażać na wiele sposobów, tak słowa są odzwierciedleniem stanu duszy".
Najwidoczniej informacja zwrotna dla Jego żony o Waszym romansie była kubłem zimnej wody na łeb, że obrała dobry kurs ku naprawie Ich małżeństwa, ale kierunek wskazywania mu drzwi z nakazem zamknięcia ich z drugiej strony był co najmniej niewłaściwy.
Halinkaaa
Teraz snuje mu wizje wspólnego nowego życia w nowym miejscu. Coś do Niej na pewno czuje, bo łączy wspólna historia, dzieci.Kontaktuje się ze mną sam, dzwoni, mówi o swoich rozterkach

Poszli oboje po rozum do głowy, aczkolwiek on nadal stoi jeszcze w rozkroku...
nieporadnik małżeński Jerzego Grzybowskiego
dlatego, że na ogół jesteśmy bardzo nieporadni w naszym codziennym życiu małżeńskim. Nie potrafimy kochać, nie potrafimy rozmawiać ze sobą, nie rozumiemy siebie nawzajem, jesteśmy nieprzygotowani do małżeństwa... Nasze najlepsze intencje często spotykają się z zupełnie opaczną interpretacją współmałżonka i stają się konfliktogenne. Uczymy się wciąż na własnych błędach, a nierzadko okazuje się, że mądry Polak po szkodzie, czyli po rozwodzie...

Reasumując waszą świetlaną przyszłość na bazie historii z wypowiedzi Yonki, to ciśnie się na usta jedno zdanie
Mieli być na zawsze lecz doczekali końca... i w romansie i w małżeństwach

Nie wyciągając wniosków z popełnionych błędów z przeszłości, to jest bardziej jak pewne, że wrócą one w przyszłości z nawiązką do kwadratu gratis...

Odnośnik do komentarza

Nie będę moralizowała, bo już poprzednicy zrobili to dosadnie. Jednak podzielam stanowisko, że póki nie uporządkuje się jednego związku, nie zamknie się jednego rozdziału, nie skacze się do drugiego. Jednak stało się. Czasu się nie cofnie. Co teraz możesz zrobić w sytuacji, kiedy Twój wybranek zaczął mieć wątpliwości w stylu: "zostać z Tobą czy wrócić do porzuconej żony"? Zająć konkretne stanowisko, tzw. krótka piłka - masz czas do wtedy i podejmujesz decyzje, co z nami. Czy budujemy nasz związek i bierzesz rozwód, czy wracasz do żony? Krótko i na temat. Dajesz facetowi czas - niech się określi. Jeśli zacznie lawirować, mieszać, gubić się, odpuść. Zdaję sobie sprawę, że łatwo mi pisać z perspektywy osoby emocjonalnie w sprawę niezaangażowaną. Jednak zauważ, że sama sprowokowałaś (wspólnie z kochankiem) tę sytuację. Musieliście się liczyć z ryzykiem, wchodząc w relację ze sobą - osobami (przynajmniej formalnie) zajętymi. Uporządkujcie swoje relacje z aktualnymi małżonkami i dopiero zacznijcie myśleć o Was.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedzi. Zdaje sobie sprawę, jak to powinno być, że nie moralne ale stało się. Jak słusznie zastało zauważone czasu się nie cofnie. Nasza znajomość trwa ponad rok. Więc nie jest to tylko fascynacja czy też zauroczenie. Rozstawaliśmy się2 - 3 razy ale zawsze wracaliśmy do siebie. Dlaczego? Bo wiedzieliśmy, że najpierw należy uregulować swoje sprawy. Ale to się nigdy nie udawało. Bardzo dużo też rozmawialiśmy o Naszych związkach czego Nam w nich brakowało, co według Nas było powodem takiego kryzysu. Temat przerobiony. Jeszcze raz dziękuje za odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...