Skocz do zawartości
Forum

Kochanka


Gość Lola66

Rekomendowane odpowiedzi

"Miłość może być rzeczą drobną i wielką".Chyba jak jest rzeczą drobną to nie jest to miłość. Tylko nie wszyscy ,co po tej ziemi stąpamy, umiemy swoje uczucia pięknie nazywać jak robią to w powieściach, poezji czy choćby na filmie, podbitym pięknym obrazem i muzyką ,na tle których rozwija się historia miłosna..

"kobiety które walczą o małżeństwo później są rozczarowane i żałują tego czasu"- w niedawnym przypadku na forum tak było, ale dlatego, że kobieta uznała, że kolega, który się pojawil obok męża, może być bardziej interesujący, powiało czymś nowym, co Ty świetnie rozumiesz.

" Nie chcę stabilizacji - to śmierć" czyli byłoby dobrze, gdyby wielki kochanek odszedl, bo jakby rzucil  żonę i byś się z nim związala to byłaby stabilizacja a potem rychla śmierć ( mam nadzieję, że tylko wielkiej miłości).

"Trzeba się rozwijać, iść do przodu." O cóż  tu chodzi? Zwyczajowo ludzie tego typu słow używają gdy myslą o swych umiejętnosciach zawodowych czy o swoim hobby.
Jak to się ma w kategoriach ja,kochanek, żona kochanka?

A może czasem iść do przodu, to cofnąć się kroczek i zobaczyć co moje postępowanie daje? Ile osób cierpi z powodu mojego egoizmu i niefrasobliwości faceta? A ja ? Czuję , że żyję, bo ciągle jestem na ekstremach uczuciowych- raz uważam, że doznania, których mi dostarcza kochanek są tak mnie uskrzydlające a i on mnie zapewnia, że moja osoba wwindowuje go w świat emocji, których nigdy nie zaznal. Innego dnia placzę, bo widzę ułudę tego związku- niby wszystko najpiękniejsze między nami, ale on grzecznie wraca do żony- czy aby na pewno coś istotnego dla niego znaczę?
Ale co tam, właściwie rola tej drugiej, tez nie jest zła- ja dostaję co najpiękniejsze od niego uśmiech, czulośc, kwiaty prezenty a dla niej co najwyżej znudzona twarz i wykonanie czegoś w domu w rutynie, a rutyna to śmierć. Czyli w tamtym związku z żoną jest co najwyżej szarzyzna a u nas fajerwerki- oboje czujemy, że żyjemy. Parę dni spokoju z radością w sercu i klująca myśl, a co jeśli on gra na dwa fronty i tam też żonie wynagradza te popoludnia ,wieczory i noce, które spędza ze mną?
I tu następuje poważne oburzenie na zastały kobiecy ród, Przecież ta żona czuje, wie, że on ją zdradza ( czy ze mną to nie wiadomo, bo jeszcze twarz mam całą). I co sobie myśli taka żona, że tak uparcie tkwi w tym rozpadającym się związku? Ja bym nie mogła żyć w takim zakłamaniu ( w innym zaklamaniu, że chwilami jestem jak najczulsza żona, nie będąc nią- mogę). Przecież ta żona powinna oczyścić sytuację. My, ja i kochanek rozrabiamy, a ona powinna posprzątać po nas czyli obrazić się na męża i wytoczyć mu sprawę rozwodową. Ja bym odetchnęła z ulgą, on może by chwile zaplakal ze względu na wspomnienia czy dorosłe dzieci, ale bym go pocieszyla. Jej życzyłabym wszystkiego najlepszego, tak jak wszystkim wokół, bo "warto w życiu przeżyć piękne chwile "

Odnośnik do komentarza

Czasem mówią, że niektóre kobiety przeżywają swoją wielką świetlaną miłośc w takich samych relacjach jak ćmy i światło świecy. Ćmy lecą na oślep do światła, w którym upalają sobie skrzydła i niejednokroć giną. Ty widzisz, że Twoja wielka miłość też może być taka i żądasz aby żona zrobila porządek, bo wolałabyś lecieć do żarówki. Swiatlo też ogromne a bezpieczeństwo dużo większe.

Odnośnik do komentarza

Lolu,
nie zwalaj całej odpowiedzialności za rozwiązanie tej sytuacji na żonę. Wybacz ale Twoje oczekiwanie ze ona po tylu latach małżeństwa grzecznie się usunie jest dziecinne.
To wielka rzadkość że kocha się kogoś w taki sposób że poświęci się dla niego i jego szczęścia własne szczęście i uczucie.
Czy ty sama tak byś umiała?
No i skąd pewność że ta następna miłość naszego partnera to nie tylko odskocznia i fascynacja, która owszem, w sprzyjających randkowych warunkach ładnie sobie kwitnie, ale w codziennej rutynie może zblakła by szybciej niż poprzednie uczucie.
Nie gniewaj się ale z tego co piszesz wyłania się obraz kobiety zakochanej, zauroczonej, ale niestabilnej emocjonalnie, egoistycznej i niedojrzałej.
Zachowujesz się i rozumujesz trochę jak zaborcza nastolatka.
Nie krytykuje uczucia, tylko podejście do sprawy.
Są wprawdzie kobiety dla których mężczyzna związany automatycznie jest poza kręgiem zainteresowań. Na rozwój uczucia tez sami dajemy sobie- lub nie - pozwolenie.
Ty poszłaś za głosem serca. Nie żałujesz.
Ale nie wiem jak rozumiesz stabilizację skoro uważasz ze to śmierć- bo stały związek własnie na tym polega ze jest stabilizacja, tzn mieszkacie razem z wszystkimi tego codziennymi konsekwencjami. Może wcale nie byłabyś szczęśliwa mając go na co dzień?

Odnośnik do komentarza

O stabilizacji ładnie powiedział Jacek Walkiewicz. Polecam na you tube jak ktoś nie lubi czytać jego wykłady.
Nie opisuję szczegółowo całej sytuacji bo zajęło by to dużo miejsca a i tak nie ma znaczenia. Chodziło mi o problem braku reakcji żony jako taki. Przecież mężowie nie mają otwarcie kochanek bo jak żona się dowiaduje to stawia warunki albo-albo. I to chciałam zrozumieć. Wiem, że społecznie nie jest to akceptowane i raczej chciałam poruszyć temat jako taki. Nie jestem wyrachowana i podła. W życiu staram się nie oceniać tylko zrozumieć. Oczywiście że jestem zakochana. Kończę jeszcze zamykać swoje sprawy majątkowe i jestem z byłym mężem w przyjacielskich kontaktach. To o czym piszecie ja wiem. Dlatego napisałam prośbę o nieocenianie.Mogłam napisać np. jako koleżanka żony ale w życiu jestem szczera i wobec siebie i wobec innych. Brak dojrzałości i odpowiedzialności, mocne słowa można komuś kogo absolutnie się nie zna zrobić dużą krzywdę taką oceną. Moje życie moje decyzje. Zapewniam, że płaczę, czasem mi smutno i żałuję, ale z każdym dniem upewniam się że zrobiłabym to wszystko jeszcze raz. Forum pełne jest ludzi zagubionych, proszących o wsparcie i to ludzi młodych. Dlaczego? Bo łatwo siedząc w domu w wygodnych kapciach ferować słowem. Nikomu nie życzę znaleźć się w podobnej sytuacji. Życie się toczy i zmiany są nieubłagane. Tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzono

Odnośnik do komentarza

Lolu napisałam- nie krytykuję uczucia tylko Twoje podejście do sprawy. Mam prawo do własnej opinii chociaż tez jestem gorącym zwolennikiem słów poetki że tyle wiemy o sobie ile nas sprawdzano. Dlatego zauważ ze nie potępiam Cie w czambuł za sam fakt ze ośmieliłaś się zabrać za zaobrączkowanego mężczyznę, tylko nadmieniam że sa kobiety które starają się sobie na to nie pozwolić.
Napisałam szczerze to co rzuciło mi się w oczy- Ty tego nie dostrzegasz bo dla Ciebie najważniejsza jesteś Ty sama i Twoje uczucie.
Naprawdę nie widzisz jakie to egocentryczne wymagać, wręcz oczekiwać od czyjejś długoletniej partnerki żeby pobłogosławiła nowy związek swojego męża i z miłości do niego spokojnie i bezproblemowo sobie sama odeszła, żeby on mógł być szczęśliwy, żebyś Ty była szczęśliwa, i żeby najdrobniejsza chmurka jego wyrzutów sumienia nie zasłaniała gorącego słońca Waszej Najważniejszej w Świecie Miłości?
Nie ma tak, Lolu, tak jak napisałam- takie uczucie zdarza się niesamowicie rzadko że pozwala się komuś odejść - poza tym nigdy nie wiadomo czy nie lepiej zawalczyć i każdy ma do tego prawo, tym bardziej żona.
A nie rozumiejąc tego to pokazujesz tylko ze nawet nie zasługujesz na taką ofiarę z czyjejś strony.

No a brak reakcji żony- tzn ona wie/domyśla się? poznałyście się -jako kto?

Odnośnik do komentarza

Współczuję ci. To jest trudna sytuacja, dla obu pań.
Ale gdyby mój mąż przedstawił mi swoją kochankę, to też byłabym wściekła i na pewno nie sprawiłabym miłego wrażenia.
Wiec nie oceniaj żony po tym spotkaniu tym bardziej, że jej mąż już wcześniej odpowiednio cię do niej nastawił.
Sytuacja jest taka, że obie go chcecie, obie o niego walczycie. Aby uzdrowić sytuację, to ten pan powinien opowiedzieć się za jedną z pań , jednak dla niego jest to komfortowa sytuacja, bo ma wszystko, na czym mu zależy.
On nie podejmie decyzji, to ty musisz sama zdecydować, czy cieszyć się z tego, co masz, czy zerwać tą znajomość.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

[quote="~Lola66"]Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Poznałam jego żonę bo on tak chciał. Kobieta zaborcza, despotyczna i egoistka. quote]

Trudno zrozumieć że mąż przedstawia żonie kochankę...
Skoro zaborcza,despotyczna i egoistka w dodatku nieobliczalna to w takim razie dlaczego " nic z tym nie robi"?
Przyszło mi do głowy że może przysięga małżeńska to nie puste słowa dla tej Pani ale coś co zobowiązuje do końca życia.

Odnośnik do komentarza

Ja chyba źle formułuję zdania. Wiem, że sytuacja jest niekomfortowa i trudna lekko mówiąc. Chyba nikt nie sądzi, że przedstawił mnie jako kochankę. Spotkania były w większym gronie. Spotkałam się z nią również prywatnie bo to ona chciała. Nie, nie oczekuję, że usunie się w cień a raczej dziwi mnie jej brak szacunku do siebie. Rozumiem, że się boi przyszłości. Gdyby ktoś prosił mnie o radę, co w tej sytuacji zrobić odpowiedziałabym krótko: rzuć. I o to mi chodziło. Co byście zrobili na jej miejscu. Tak szczerze.

Odnośnik do komentarza
Gość czekoladkas

bym czekała do konca co moj maz zrobi,ile bedzie utrzymywał kontakt ze swoja kochanica,on napewno nie wie co zrobic,bo gdyby wiedział to sprawa prosta rozwod i slub z kochanka.zona nie ma kochanka wiec czeka na ruch meza,ktory najwidoczniej sie boi rozwodu z zona.no tylko dziwne ze lola na taki uklad sie godzi i dalej z nim romansuje!!!

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

Nie rozumiem teraz już nic.To żona wie że jesteś jego kochanką czy nie?

Nie przedstawił Ciebie jako kochanki,a póżniej spotkałaś się z jego żoną...Jako kto? Koleżanka, przyjaciółka,powiernica?

Tak jak napisałam wczesniej,osoba dla której przysięga małżeńska jest niepodważalna to wytrwa w małżenstwie ze względu na wszystko.Inna zostaje ze wzgledu na dzieci albo na wspólny majątek którego dzielić nie chce.Jeszcze inna bo nie chce przeżywać piekła rozwodu, ...itd.A inna odchodzi.
Bardzo nurtuje Ciebie ten temat,ale właściwie dlaczego?

Odnośnik do komentarza

~Lola66
Co byście zrobili na jej miejscu. Tak szczerze.

Sprawa nie jest prosta ,a niby odpowiedź tak oczywista..,tylko trzeba by się znaleźć w tej sytuacji,bo z boku inaczej się patrzy.

To wszystko zależy od kobiety,nie znamy przyczyny w tej konkretnej sytuacji,ale jedne kobiety pozostają w takim układzie ze względu na majątek,sytuację materialną,wygodę,być może liczą ,że kochanka się znudzi i mąż wróci,
albo nie chce i nie może z nim uprawiać seksu i godzi się na taki układ,
drugie od razu wystawiają walizki...

Nie piszesz czy mają dzieci..,
wygląda,że on ma zamiar tak ciągnąć dopóki będzie mógł ,dopiero jak przyjdzie choroba, libido spadnie do zera,żona mu się przyda,
więc ma komfortową sytuację i widać psychicznie go to tak nie obciążą,tylko wy cierpicie,chociaż może nawet żona mniej,nie wiemy,wszystko zależy od przyczyny...,może jesteś kochanką którąś z kolei i się nawet przyzwyczaiła:P

Ja jestem ciekawa co on Ci mówi...,jak żona w ogóle reaguje na tą sytuację czy ona faktycznie wie,że on ma kochankę czy udaje ,że nie wie...,
chociaż tego się pewnie nie dowiemy,bo on mówi to co chcesz usłyszeć.

Tylko Ty jesteś w stanie uzdrowić sytuację postawieniem ultimatum ,bo nie wiem czy te chwile warte są Twojego zdrowia,ale to Twój wybór.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość czekoladkas

To maz powinien podac o rozwod,jak planuje ulozyc sobie zycie z kochanka.Zona nic nie traci czeka na dalszy rozwo.O chyba maz cos ukrywa,szkoda mu zony.Zostaw go kobieto i tak zmarnowałas ich zycie dlaczego masz zyskac.

Odnośnik do komentarza
Gość czekoladkas

ZOSTAW KOCHANKA I SPROBO ODEJSC DA MU ULTIMATUM,WTEDY ZOBACZYSZ EGO REAKCE ,BEDZIE WALCZYŁ O CIEBIE CZY Z PODKULONYM OGONEM ZOSTANIE PRZY ZONIE PROSZAC O WYBACZENIE.56 LAT TO DZIADEK Z ROZUMEM,A POZATYM MA CHYBA DOROSŁE DZIECI ,KTORYM NIE POWINIEN WSTYDU PRZYNOSIC.

Odnośnik do komentarza
Gość fatmagil

Droga zono 56 letniego meza to ty sie nie poddawaj,szkoda zdrowia na sady podziały majatku i wstydu dzieci co przezyja.Jednym słowem nie mozna budowac szczescia na czyims nieszczesciu.Wszystko ma swoj kres.To on zonie przysiegał w dniu slubu ze nie opusci jej az do smierci.Pisze to tobie Lolu i w oku kreci mi sie łezka...szczesliwego zakonczenia sprawy i dalszych szczesliwych dni kochanka ze swoja zona.!!!!!!!!!

Odnośnik do komentarza

~Lola66
Nie, nie oczekuję, że usunie się w cień a raczej dziwi mnie jej brak szacunku do siebie. Rozumiem, że się boi przyszłości. Gdyby ktoś prosił mnie o radę, co w tej sytuacji zrobić odpowiedziałabym krótko: rzuć. I o to mi chodziło. Co byście zrobili na jej miejscu. Tak szczerze.

Ileż pogardy w tobie dla tej kobiety.
Tak, jest twoją rywalką, jak bardzo nie chciałabyś się oszukiwać i zaprzeczałabyś.
Stąd twoja frustracja i ratowanie się czytaniem odpowiednich książek (bo raczej nie czytasz pozycji traktujących o odczuciach tej drugiej strony) i słuchaniem wykładów po to, żeby zagłuszyć w sobie świadomość niemoralnego zachowania.
Nie pisz proszę o braku szacunku, jeśli sama nie dostrzegasz go u swojego kochanka, a także u siebie.
W gruncie rzeczy nie szanujesz samej siebie, a przede wszystkim tej kobiety, która tobie osobiście nie wyrządziła żadnej krzywdy, po za tym, że istnieje, jest jego żoną od dawna i nie ma zamiaru rozwiązywać problemów za swojego męża. Problemów, które sam zainicjował.
Pytasz dlaczego ona nie odejdzie?
Któż to wiedzieć może, a może sama ją o to zapytaj?
Ja powiedziałabym, że ilu ludzi, tyle różnych zachowań.
Rozumiem, że po nieudanym małżeństwie byłaś spragniona bliskości, miłości, ale nie za wszelką cenę. Ty jednak nie zważasz na to, miłość (zwłaszcza miłość własna) w/g ciebie usprawiedliwia wszystko.
Tylko dlaczego płaczesz?
...no, tak, to wszystko przez jego żonę, tę złą, pozbawioną godności kobietę, tak, dokładnie oczekujesz tego, że usunie się w cień i zwolni od odpowiedzialności swojego męża, a twojego kochanka.
Uwierz, twoja historia jest do bólu banalna, twoje rozterki, cierpienie wynikające z pozycji tej drugiej (bez względu na deklaracje misia), obarczanie całym złem zdradzanej żony.
Czekaj więc, może się doczekasz i będziecie szczęśliwi, bo na skrupuły, czy wyrzuty sumienia raczej nie zdobędziecie się (w końcu należało się tamtej).

Odnośnik do komentarza

~Lola66
Czytam Kochanka lady Chatterley i widzę że pewne rzeczy są ponadczasowe. Czytam forum i widzę też, że kobiety które walczą o małżeństwo później są rozczarowane i żałują tego czasu. . Pomimo wielu łez, rozterek i wątpliwości warto w życiu przeżyć piękne chwile czego wszystkim życzę.
O stabilizacji ładnie powiedział Jacek Walkiewicz. Polecam na you tube jak ktoś nie lubi czytać jego wykłady.

Ależ nie mieszajmy zaistniałych tam pojęć z tymi, które masz na teraz na co dzień. Jest w nich odwaga i zuchwałość, podstęp i strategia, śmiałość i głupota. Cały wachlarz możliwości.
Szukasz wsrod Nas "instruktora", ktory poprowadzi cie jak dziecko za raczke przez ulice w Twoim problemie???
Wolne żarty, gdzie klasyka gatunku, w której Twoja rywalka w osobie pierwotnej żony rzeczonego Twojego kochanka jest meblowym zbędnym balastem na drodze do Twojego, wróć, Waszego szczęścia... jest do szpiku prehistorycznego mamuta powtarzalna niczym odbitka na ksero.
Parafrazując cytat z filmu o tej przewodniej tematyce z Twojego wątku
Marzy się Tobie non stop jak pewnej dziewczynce, by spotkać Twojego "haremowego kuriera" kiedyś przelotem w łazience... przelotem... przemiło... przelecieć.

I tu jest cały wic dlaczego jego żona vel metaforyczna kołdra w takiej sztampowej relacji jak Wasza - nie chce od niego odejść. Wiele wskazuje na to, że Ona sama ma na Niego z jednej strony haka, a z drugiej, cierpliwie czeka aż chłopu się te amorki znudzą i siądzie na doopie.
Bo nie jesteś zapewne ani pierwszą ani ostatnią jego kochanką...ot życie.
Orzesz za blisko bawełny, bo te jego głodne kawałki o martwym małżeństwie i "obmacywanie" Ciebie to tylko zalążek jak plotki do tego, by zepsuć samej sobie reputacje w Twoim otoczeniu.

Przerażający jest w tym wszystkim fakt, że nie tyle nie potrafisz zastosować Twoich dobrych rad dla kobiet będących w analogicznej sytuacji wobec samej siebie, co rozumujesz totalnie na opak wszelkie pojęcia z teoriami Walkiewicza włącznie jak dziewczynka mająca 5 lat, a nie tyle wiosen, ile sama posiadasz wedle Twojej wyblakłej metryki.
Jak już tak odwołujesz się do youtuba, to racz posłuchać sobie "czum jest i jak działa ego", to może zrozumiesz o czym mówię.

~Jacek Walkiewicz
będąc więźniem czegoś można się nauczyć tylko cierpienia. Nie można się nauczyć niczego nowego.

A co za tym idzie, to dysproporcja Twojej kobiecej siły równa się zniewoleniu poprzez puste farmazony Twojego kochanka.
Ale nie od dziś wiadomo, że tylko głupiec oczekuje innych rezultatów robiąc wciąż to samo. Bez generalizacji na płeć.

Odnośnik do komentarza

Szczerze mówiąc to tak z drugiej strony nie każda kobieta jest warta żeby przy niej trwać, a sam fakt że jest czyjąś żoną automatycznie jej nie uświęca ani nie oznacza że jest ona dożywotnią właścicielką swojego mężczyzny.
Ale to mężczyzna decyduje czy chce odejść.
W tym przypadku autorka sprawia wrażenie osoby skupionej wyłącznie na sobie. Czuje się bardziej "na prawach" niż ta której kto coś jednak ślubował i od której jakoś pomimo jej strrrasznych cech charakteru nie pali się odejść... No to szuka sposobu żeby zmotywować kobietę aby dogodnie usunęła się sama. To Lola próbuje zawstydzać żonę! :P
Tak sobie myślę ze gdybym zakochała się w kimś żonatym to na pewno przede wszystkim miałabym poczucie winy.
A tu to mamy sytuację że poczucie winy i wstydu że śmie nie opuścić swego miejsca zrzucane jest na... żonę :)

Odnośnik do komentarza

Czytając wszystkie komentarze na forum czuje ogromny smutek i rozczarowanie drugim człowiekiem. Myślałam, że piszą ludzie, którzy mogąc pozostać anonimowi będą chcieli pomóc drugiej osobie a nie ją oceniać. I nie dotyczy to tylko tego wątku (wiele z nich rozłożone jest w czasie). Można napisać np. weź się w garść dziewczyno, skoro jeszcze nie zostawił żony, to tego nie zrobi albo ja nigdy bym nie chciała znaleźć się w takiej sytuacji, bo... I to bym zrozumiała, ale ocenianie drugiego człowieka tylko po paru zdaniach (czasem wyrwanych z kontekstu) uważam za niestosowne. A wczoraj były dwa przypadki rzucenia się pod pociąg kobiet - pewnie też takie zrozumienie ich problemów dostały od otoczenia.

Odnośnik do komentarza
Gość do autorki

no widac ze masz ogromny problem niestety ty poniewaz maz jest przy zonie,to chyba ego chwilowe zauroczenie,czemu sie jego nie spytasz dlaczego nie podaje sprawy o rozwod i ciagnie na 2 fronty.w najgorszej sytuacji jest zona i ona naprawde jest odporna psychicznie,ona nie zaklada sprawy i czeka az maz załozy.eszcze jedno ona mu rozwodu nie podpisze i bedzie to sie ciagnac latami,a ty co dalej bedziesz ta trzecia???ty nie masz prawa tego co robisz,on tylko sie pobawi,zmasrzeje i zakonczy ten romans.mało ktory w takim wieku zaklada nowa rodzine.kobieto wyjdz z tego ukladu.!!!!

Odnośnik do komentarza

Chyba masz wyjątkowy dar widzenia świata takim jakim byś bardzo chciała aby on był.

Okarżasz ludzi o nie udzielenie Ci wsparcia. Zagaiłaś wątek w stylu jak się odkochać? Były rady pełne zrozumienia, że skoro się zakochałaś, to pewnie Ci trudno ( czarna mamba, pani ekspert), ochłon, wyjedz gdzieś, nabierz dystansu (kikunia). Kobietom się wydało, że chłop Cię zwodzi, jest nieuczciwy, szykuje rolę tej drugiej, to uciekaj z tego związku, no chyba, że taka rola Ci odpowiada, tej drugiej.
Wtedy się okazało, że on jest wspaniały, tak wspaniały, że nie rzuca od razu żony ze względu na przeżyte wspólnie lata, jest omnibusem, bo i zarobi i posprząta i upierze i ugotuje i z taką "trudną"kobietą żyje- wtedy panie się obśmialy i zwrócily uwagę, że masz różowe okulary, bo on Cię wspaniale wkręca dalej a nie zamierza konkretnie od żony się uwalniać i że takie trwanie w takim ukladzie niezbyt moralne jest. Na co Ty w kwestii tej moralności jakbyś odbila pileczkę i stwierdzilaś, że taki uklad jak Twój to ponadczasowy jest ,bo i w klasycznej literaturze o tym piszą tak ze zrozumieniem i pełnym oddaniem uczuć calej trójki. Można by pomyśleć malo czytacie to i mało o życiu wiecie. Grzecznie przyjęłyśmy odnośniki do wykladów pana Walkiewicza utwierdzających Cię w przekonaniu, że słusznie czynisz iż dalej tkwisz w tym ukladzie- bags tylko odważył się napomknąć, że u niego to zupełnie inne myśli po sluchaniu takich pouczeń w wykładach.
A potem wyszło,że nurtuje Cię najbardziej pytanie nie "jak się odkochać" tylko dlaczego żona, która jest niekochana tkwi w takim zaklamaniu i nie opuszcza męża? Jak ona może nie mieć w sobie dość honoru i godności, że znosi takiego męża? Czyli, że mogłaby się usunąć.

Sorry nie wiem jak inni, ale odczytałam, że jesteś zakłamana niestety Ty i chcesz światem kręcić jak Ci wygodnie. Sposób zagajenia " jak się odkochać" w tle ,był raczej wstępem do pytania "jak dojść do usunięcia się żony".

Piszesz. że placzesz. Wierzę. Zadaj sobie pytanie dlaczego placzesz? Spotkało mnie gwałtowne uczucie, do żonatego faceta i jest ono powodem cierpienia calej trójki. Wiem, że jest to niezdrowa sytuacja i powinnam się jak najszybciej odkochać.
Czy może dlatego placzę, że uczucie mi się podoba (brak stagnacji,stabilizacji, parcie do przodu, rozwój emocjonalny, intelektualny-duzo ksiązek i wykladów czytam), podoba mi się szalenie facet, ale nie wiem jakim sposobem wyrwać go z malżeństwa. Nie wiem, ktore więzy są słabsze, czy grac wobec niego na naszym wielkim uczuciu, czy jakoś kobiecie dać znać, że jej czas już się skończyl i honor wymaga aby już sobie poszła. Jak to przeskoczyć, czuję się bezsilna i płaczę, nie mam w sobie zgody na to aby odpuścić ten związek. Ja kocham, ja czuję, że żyję i żyć chcę dalej z celem, którego poządam i pragnę.Niczego nie żałuję i zapewniam ,że żalować nie będe. A inni tutaj wypowiadający się chyba już dawno nie slyszeli słow kocham cię, pożadam cię to i nic o życiu nie wiedzą.

"Można napisać np. weź się w garść dziewczyno, skoro jeszcze nie zostawił żony, to tego nie zrobi albo ja nigdy bym nie chciała znaleźć się w takiej sytuacji, bo... I to bym zrozumiała," Tak Ci chyba ludzie niektórzy pisali?

Niemniej to Ty, jakbyś wykazywała z czasem coraz bardziej, że ten uklad jest niewygodny, ale zgodny z Twoimi pragnieniami, z pragnieniami rozwoju tego związku.

Jak myślisz dlaczego ludzie się oburzyli, że to chyba nie w porządku jest wchodzić w czyjeś życie na trzecią i mieć duże oczekiwania nawet od żony, dla ktorej to Ty jednak jesteś zmartwieniem.

Tyle lat żyje na tym świecie i mogę nawet zrozumieć, że Twoje kręcenie światem jak mi się podoba to może też być wynik tego, że nie mialaś sama udanego malżeństwa. Może i Tobie inne kobiety czasowo podbierały męża i właściwie uważasz, że takie są prawa dzungli. Tyle, że jeśli Ci ktoś wcześniej wyrządzał taką krzywdę, to chyba wtedy nie uważałaś, że to Ty jestes winna temu, że masz wiarołomnego męza. Może miałas męza alkoholika i cierpialas bardzo zazdroszczac innym kobietom bardziej ułożonego zycia? To jednak nie jest powód aby swoje niedogodności zyciowe przenosić na inne małżeństwo. A może po prostu rutyna zabila wasz związek i jestes wolna i gotowa do wszystkiego co nowe. Tego nie wiemy, bo z tym za bardzo sie nie odkrywasz.

Pomyśl sobie, że może nasze wpisy byly jak czulas czasem niesprawiedliwe dla Ciebie. Jednak dośc dorosla już jestes aby jednak zobaczyć, że wiele bylo bliskich roznych brutalnych prawd, które Cie spotykają ( a o których w tym momencie nie pragnęłas czytac) i one powinny Cię utwardzić w przekonaniu, że niezależnie co się dzieje i jak życie rozmija sie z Twoimi oczekiwaniami, to Ty pod pociąg sie nie rzucisz. Nie rzucisz sie , bo życie Twoje jest piękne niezależnie czy motylki w brzuchu grają, czy może jest smutek niezrealizowanego związku.

"Czytając wszystkie komentarze na forum czuje ogromny smutek i rozczarowanie drugim człowiekiem."- to tylko świadczy,że jeszcze Twój romans budzi w Tobie szalone emocje, raz piękne ,innego dnia mysli czarnej rozpaczy.Mimo,że niedawno rutyna i stagnacja byly u Ciebie w pogardzie to życzę spokoju ducha i ustabilizowania Twojej sytuacji.Jak widać nie da się żyć ciągle na wysokim C, bo spadanie na niższe nutki jak w zyciu też bywa, boli wtedy duzo bardziej.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...