Skocz do zawartości
Forum

Kochanka


Gość Lola66

Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Ja w sprawie pewnie dla innych prostej. Łatwo jest oceniać ludzi. Proszę o poradę. Jestem po rozwodzie mam 50 lat. Zaangażowałam się w związek z mężczyzna 56 letnim, który ma żonę. To już trwa 8 mies. Żona wie o nas i nic z tym nie robi. On twierdzi, że mnie kocha a jej nie może teraz zostawić bo jest nieobliczalna. Jego zdaniem małżeństwo jest martwe. Serce nie sługa. Jak się odkochać? Ta sytuacja bardzo mnie stresuje i martwi. Spotykamy się prawie codziennie.On twierdzi że jestem dla niego najważniejsza.

Odnośnik do komentarza

Bym rzekła, że zawsze ta druga, bo chłop otwarcie mówi,że żona nieolbliczalna i nie można jej zostawić. Zona nic sobie nie robi, bo już może niejedno zauroczenie męża musiala przeżyć i wie że ich więzy sa na tyle silne,że on i tak z podkulonym ogonem wraca po czasie na łono rodziny. Może też żona dlugo nie reaguje , udaje,że nic jej nie rusza a jak już zdenerwowana rusza do akcji to nie ma się czym chwalić, tylko dobrze twarz zasłanić, bo nie wiadomo czy to co trzyma w ręku to wiadro pomyj czy kwas solny.

Może wyjedz gdzieś na wczasy , do rodziny i ochłoń -związek bez innej przyszłości niż zaszczytny tytul tej drugiej. Jesli i to jednak Ci odpowiada to spokojnie kontynuuj. Zobaczysz jakie atrakcje Ci życie przyniesie. Czy najwiekszego uczucia nie zabija poczucie bycia nie w porządku wobec rodziny faceta, czy brak jakiś ogólnych kontaktów Was jako pary ze spoleczeństwem, jawnych wyjść na zewnątrz ,do kina ,teatru nie męczy?
Teraz widzisz się z nim codziennie i on codziennie Cię urabia jak chce i opowiada co mu wyobrażnia aby Cie zmiękczyc podpowiada.
Swoje lata masz i wiesz co byś myślala gdyby takie coś spotkalo Twoja koleżankę.

Odnośnik do komentarza

Rozumiem, że samotność nie jest przyjemna (dla wielu osób), ale żeby robić sobie dobrze kosztem innych, to po prostu świństwo. Należy nazwać rzecz po imieniu.
Jesteś dojrzałą kobietą, a dajesz się nabierać na teksty o "złej żonie". Przecież on musi jakoś usprawiedliwić przed sobą i tobą także fakt, że jest gnojem, który zdradza żonę.
Nie znasz całej prawdy n/t wiedzy jego żony o waszym romansie. Jeśli faktycznie jest taka "nieobliczalna", to raczej nie przychodziłby taki radosny i w "całości" na wasze spotkania.
Wpitalasz się droga autorko w wieloletni związek dwojga osób, które przeżyły z sobą kawał życia. Jakie to było życie? To nie twoja sprawa.
Twój kochanek, jak widać zgłupiał na stare lata, ale nie na tyle, żeby porzucać bezpieczny dom i tę "nieobliczalną" żonę.
Kto, jak kto, ale ty sama powinnaś wiedzieć o tym, że motylki w brzuchu mają dość krótki żywot.
Dotyczy to zarówno waszej "wielkiej miłości", ale także jego małżeństwa. Naiwnością jest sądzić, że miłosne uniesienia będą trwały całe życie, a "nowe" kusi i tylko od dojrzałości i kręgosłupa moralnego zależy na ile dajemy się ponieść pokusom.
Po co on ma zostawiać żonę, dzielić majątek (o ile jest co dzielić), narażać się na ostracyzm rodziny, żeby za chwilę znaleźć się w podobnym układzie?
~Lola66, musisz być bardzo zdesperowana, jeśli świadomie wyrządzasz krzywdę innej kobiecie (kochanka także ponosi odpowiedzialność), jednocześnie odbierając sobie szansę na nowy prawdziwy związek.
Tymczasem zadowalasz się namiastką, zbierasz resztki z cudzego stołu (spędziłaś z nim ostatnie święta?).

Odnośnik do komentarza
Gość czrnamamba666

Lolu !

To że zakochałaś się w żonatym mężczyźnie mogło się zdarzyć. To że się z nim związałaś budzi pewne wątpliwości natury moralnej, no bo co by nie rzec , "podbierasz" innej kobiecie męża. Nie zamierzam Cię jednak potępiać, bo tak jak Ty robi mnóstwo ludzi .
Niepokoi mnie natomiast postawa Twojego ukochanego, który z góry Ci oświadczył, że nie ma zamiaru rozstawać się z żoną i to w dodatku jakby z troski o nią . Nie wierz w jego słowa. Kłamie zapewne jak najęty. Być może jego małżeństwo jest "martwe" w tym sensie, że od kilku lat nie uprawia z żoną seksu ale znając życie to ta żona świetnie się sprawdza w roli gosposi, gotuje mu jego ulubione dania na obiad, pierze gacie i prasuje koszule a on z tego nie zamierza wcale rezygnować, bo tak jak teraz jest mu bardzo dobrze, bo ma jedną kobietę do domowych obowiązków a drugą do miłości.
Myślę, że Ty sama zdajesz sobie sprawę z tego, że ta sytuacja jest mało komfortowa, bo to wynika z tego, co napisałaś. Pytasz, jak się odkochać i piszesz, że jesteś zestresowana.
Widzę dwie możliwości . Albo spróbuj się nie stresować i ciesz się chwilą albo szybciutko zakończ z tym panem znajomość . Sama musisz zdecydować, co będzie dla Ciebie lepsze .

Odnośnik do komentarza

Lola66, tak jak napisałaś, serce nie sługa. Niemniej jednak znajdujesz się w niebezpiecznym układzie, w którym jesteś "tą drugą". Rozumiem, że jesteś zauroczona partnerem, ale nie do końca bym ufała temu, co mówi. Możliwe, że wygodnie mu mówić, że nie może opuścić żony, bo "coś tam", a w rzeczywistości wraca do niej, bo ma wyprane, wyprasowane, a z Tobą jedynie mile spędza czas. Jeśli odpowiada Ci taki układ, kontynuuj znajomość. Jeśli jednak coś Cię uwiera w tym układzie, proponuję porozmawiać z partnerem, co zamierza zrobić w najbliższym czasie, czy Wasz związek ma szansę wejść na inne tory? Obawiam się jednak, że kiedy przedstawisz mu konkretne oczekiwania, może zacząć się wycofywać się z tej relacji. Cokolwiek nie postanowisz, życzę powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Bardzo dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Poznałam jego żonę bo on tak chciał. Kobieta zaborcza, despotyczna i egoistka. To on w związku małżeńskim pierze, sprząta i gotuje. A gotuje bardzo dobrze. Teraz mniej bo czas spędzamy razem. Dba o kobietę w sposób, który zawraca w głowie. Ja to wszystko o czym napisano wiem. Jestem kobietą świadomą. Przeczytałam dużo na temat zdrad i rozwodów. Czytam książki motywacyjne, aby dać radę przetrwać, nie być zazdrosną, dać czasowi czas. Może mi przejdzie. Samotność jest trudna. Trudno też jest nie oceniać. Wcześniej powiedziałabym że ja nigdy w takiej relacji nie będę bo to nie moja bajka. Miłość wymaga odwagi. Twierdzi, że jestem tą pierwszą i jedyną.

Odnośnik do komentarza

On mówi to ,co chcesz usłyszeć...,wiesz na co się piszesz,
czas tu nic nie zmieni,
tu już nawet nie chodzi o zazdrość, ale o dzielenie się kimś bliskim ,braku jego obecności w ważnych chwilach,braku komfortu psychicznego,itp.
Pomyśl co będzie za 10 czy 20 lat,czy psychicznie to wytrzymasz,bo na pewno nic się w waszych relacjach nie zmieni się na lepsze.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

On z żoną jest i wychodzi ,że ona godzi się na taki układ ,bo nie chce z jakiś względów uprawiać z nim seksu ,a ma w domu męża+kucharkę i sprzątaczkę...,jej jest wygodnie,
jemu też ,bo ma kochankę na boku,
najgorzej ma autorka i pisząc tu liczy na wsparcie,a nie ocenianie ,bo nam najłatwiej oceniać...,
pozostaje pytanie ,czy da radę funkcjonować w takim trójkącie,bo jeśli o miłości tu mówić, to raczej o takiej wyrachowanej.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

W komentarzach przeważa stwierdzenie: niech bije i pije aby był. Nie kupuję tego. Czy życie razem ale osobno to spełnienie marzeń? Czy nie lepiej dać sobie i innym szansę na lepsze życie. Są mężczyźni zajmujący się domem. Wykształceni lub nie. Znam osobiście paru, w tym obecnego partnera.Mnie to nie dziwi. Są kobiety zołzy, które pod maską uśmiechu kryją zazdrość o wszystko. Każdy taką zna. Łatwo ocenić. Trudniej zrozumieć. Wiedziałam czego się spodziewać pisząc tutaj. Wiem też, że wśród wielu złych znajdą się słowa, które pomogą mi zmienić istniejący stan rzeczy. Żona cierpi, ja też. Czy moje uczucia są inne, gorsze? Tylko proszę bez frazesów typu: obiecał, na dobre i na złe. Bo nigdy nie wiemy jak byśmy postąpili w danej sytuacji. Niektórych rzeczy trzeba doświadczyć, aby wiedzieć o jakich uczuciach mowa. A jak czytam komentarze to jestem pewna, że większość osób słów: kocham i pożądam nie słyszała ani nie mówiła od bardzo dawna.

Odnośnik do komentarza

~Lola66
Żona cierpi, ja też. Czy moje uczucia są inne, gorsze?

A więc zdajesz sobie sprawę, (a raczej obydwoje zdajecie), że ona cierpi. W pierwszym poście napisałaś, że żona o was wie, co mogłoby sugerować, że wie i nic z tym nie robi. A co ma robić? Na pewno z nim rozmawia, być może próbuje walczyć?
Nie porównuj swoich uczuć do jej uczuć. Ona jest jego żoną, a ty i jej mąż wdaliście się w klasyczny romans, który niczym nie różni się od innych - "żona zła", kochanka "pierwsza i jedyna" :D.
Nie ma nic nadzwyczajnego w waszej "miłości".
Nie jesteś ani pierwsza, ani jedyna, swojej żonie mówił kiedyś to samo, tylko po 30 latach małżeństwa zapomniał.
Skoro jego żona jest taka i owaka, dlaczego nie rozwiódł się z nią?
~Lola66
A jak czytam komentarze to jestem pewna, że większość osób słów: kocham i pożądam nie słyszała ani nie mówiła od bardzo dawna.

Uważasz się za lepszą i szczególnie wyróżnioną?
Ze swoim egoizmem i brakiem skrupułów nie różnisz się od podobnych tobie kochanek. Cóż, polecę frazesem - jesteście siebie warci. Zauroczenie zaćmiło wam zdrowy rozsądek i poczucie moralności.
Kiedyś przyjdzie codzienność i masz także dużą szansę usłyszeć, że "zła kobieta z ciebie była".
Wypada tylko współczuć jego żonie.

Odnośnik do komentarza

~Lola66
Niektórych rzeczy trzeba doświadczyć, aby wiedzieć o jakich uczuciach mowa. A jak czytam komentarze to jestem pewna, że większość osób słów: kocham i pożądam nie słyszała ani nie mówiła od bardzo dawna.

Tu masz rację,bo te słowa są zarezerwowane generalnie dla początków związku i to najlepiej "dochodzącego":D
Tak jest w Twoim przypadku ,tylko w tym wieku myślimy innymi kategoriami ,myślimy o przyszłości.
Zresztą same słowa nic nie znaczą ,tym bardziej z ust faceta dla którego pożądanie=miłość.
A Tobie chyba nie zależy tylko na seksie,a on tylko to Ci zapewni i ten slogan ,że miłość wymaga poświęceń to chyba z jego ust usłyszałaś ,bo czy Ty masz się poświęcać w imię jego zaspokojenia seksualnego...,
gdyby Cię faktycznie kochał to chciałby tylko z Tobą spędzić resztę życia i nic by nie stanęło na przeszkodzie ,a on co ,w imię miłości zrobił z Ciebie tylko kochankę i nie zanosi się na nic innego.

Ja piszę tylko ,żeby Ci otworzyć oczy /bo masz jeszcze różowe okulary/,jeśli się na to godzisz ,Twoja sprawa,jak to się mówi jak sobie pościelisz. tak się wyśpisz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~do autorki
Jeśli jakimś cudem będziesz tą pierwszą, to za kilka lat i tak będziesz tą drugą.Sorry,ale to taki typ.

Dokładnie, zawsze znajdzie się "coś", do czego można się doczepić żeby usprawiedliwić samego siebie, gdy sumienie uwiera.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za wszystkie komentarze. Pytam siebie czasem po co to wszystko? Bo warto żyć. Bo teraz żyję. Wiele rzeczy musiało się wydarzyć aby tak się stało. Nic nie dzieje się bez przyczyny. Ona również zapracowała na ten układ: brakiem rozmów, uwagi poświęcanej mężowi (tak,tak), brakiem czułości i czasu razem spędzanego (a nie w internecie i tv). Czytam teraz "Pełną moc życia" - Jacka Walkiewicza i czytam: będąc więźniem czegoś można się nauczyć tylko cierpienia. Nie można się nauczyć niczego nowego. Polecam. Warto doświadczać życia w każdej minucie a nie próbować je przetrwać. Mnie ta sytuacja boli, czasem przerasta. Wiem, że różnie może się skończyć. Ale zawsze, zawsze warto próbować. Pozdrawiam wszystkich i życzę miłego dnia.

Odnośnik do komentarza

Jak widzę mniej bulwersuje jak mąż pije niż jak zdradza. Tak, rozwiodłam się bo chciałam być uczciwa wobec siebie. Nie potrafiłam żyć podwójnym życiem. To moja decyzja i ja za nią poniosę odpowiedzialność. A tutaj chciałam zrozumieć co kieruje żoną, że nie potrafi powiedzieć - nie, nie chcę tak żyć, zdecyduj się. To że z nią mieszka mówi tylko o tym jak trudno zamknąć tyle lat, nie każdy mężczyzna tak potrafi. Szanuję te uczucia i liczę się z każdym możliwym zakończeniem tej relacji.

Odnośnik do komentarza

W prawie do życia i do miłości w szczególności jesteś już daleko.
Wydaje się zrozumiałe iz masz o "tłumie" zdanie, że dawno nie słyszeli słow kocham Cię czy pożądam, bo w regularnych związkach pod wspólnym dachem to"po czynach ich poznacie"- widzisz codziennie partnera i jego stosunek do siebie i wiesz czy kocha, czy pożada bo i malżeńskie życie bywa ze wzlotami i upadkami a czasem jest monotonne i troszkę żal czasów różowych okularow.

Niemniej slowa o żonie, że przez 30 lat to ona sobie zapracowala na taki a nie inny stosunek mojego kochanka a jej męża do siebie samej ,wydaje mi się taki w stylu, teraz jest mój czas i teraz mi się wszystko należy, życie jest krótkie i muszę z niego brać garściami a czas pokaże co z tego wyjdzie. I najprawdopodobniej chodzi o czas i jego działanie na moją korzyśc, czyli jak juz spowodowac, aby malżeństwo ich obojga nie istniało i aby go sobie zaklepac na amen.

Pozwolilaś sobie na ocenę jego malżeństwa i wtedy ból tej żony ma się nijak do bólu Twojego. Ona sobie zapracowała na swój ból przecież , a Ciebe trudne koleje losu nabawiły tego bólu. I takie myslenie już pięknie prowadzi do uważania ,że to mnie się należy od życia ten sliczny kąsek jakim jest jej mąż a mój kochanek.

Tylko w tym lekkim zdaniu , że ona przeciez zapracowała sobie na takie traktowanie przez męża, nie była dla niego dość uważna, dość czula, przesiaduje tylko w internecie lub w fotelu przed telewizorem. Ty to wszystko wiesz od niego i to jest j e g o prawda o ich malżeństwie. Natomiast ponieważ jesteście konkurentkami nie spotkasz się z nią tyle razy ile razy z nim omawiałaś jego malżeństwo i nie usłyszysz j e j prawdy o ich małżeństwie. Dlatego z Twoich ust zdanie , że przecież sobie zapracowała na takie traktowanie przez męża wydaje się bardzo niestosowne. I jeśli tak naprawdę głęboko w sobie myślisz , to jest pewne, że jesteś w sobie gotowa budować swoje szczęście na nieszczęściu innych.

Myślę, że napisanie tutaj też było małym Twoim blędem. Być może liczylaś, że odezwą się panie, które są biegle w odciąganiu mężczyzn od malżeństw wcześniej zakładanych przez tych mężczyzn dobrowolnie i rzekomo po grób.

Odezwały się kobiety, które są tak mądre, że mogą zrozumieć, że jeśli trafiło Ci się zauroczenie żonatym mężczyzną, to jest to powód do emocjonalnych cierpień Twoich, ale one jednak widzą nieczystość moralną tej sytuacji, o ile związek swój zamierzasz kontynuować.

Odnośnik do komentarza
Gość misjonarka

no widzisz jak on z zona mieszka to dzieli go wiele,jak by chciał to by odszedł do ciebie,po prostu zrobi z toba seks,pozatym z zona tez ,a ty pchasz sie w ten trojkat,tak cie kocha ze od zony nie odchodzi i na pewno nie odedzie w wieku 58 lat.jak ma zona mowic mu piekne słowka jak ja zdradza z toba.58 lat to juz długo nie bedzie sie seksował...

Odnośnik do komentarza

Pisałyśmy równolegle.
"Jak widzę mniej bulwersuje jak mąż pije niż jak zdradza. " często piszesz o tym piciu i biciu i prawie, że domniemywałam, że dlatego rozstałaś się ze swoim ślubnym, bo był taki okrutny. Kochanek Twój nie z tych co bije i pije, a Twój mąż też chyba nie, bo" Nie potrafiłam żyć podwójnym życiem", czyli nie wiem czemu o tym biciu i piciu czasem mówisz.

"A tutaj chciałam zrozumieć co kieruje żoną, że nie potrafi powiedzieć - nie, nie chcę tak żyć, zdecyduj się. To że z nią mieszka mówi tylko o tym jak trudno zamknąć tyle lat"

Czyli dla niego masz taryfę ulgową, szlachetny człowiek, któremu żal zamknąć tyle lat. A może żonie też trudno zamknąć tyle lat, może już przerabiała jego wiarołomstwo i po jego mentalnym powrocie do domu i jakimś czasie fochów było przez jakiś czas jak w sielance- czyli to on może funduje jej glęboką huśtawkę emocjonalną i egzystencjalną a ona kiedyś może dla dzieci nie chciała tego swoimi gwałtownymi reakcjami psuć, przecinać. Przeżyla to może kiedyś, to może i teraz przeżyje maskując się internetem czy telewizorem.

Ty ją i jej zachowanie, domniemane myśli znasz tylko z jego opowieści. Fizycznie ją poznalas ale mentalnie ona się przed Tobą nie odsłoni.

Ty "Tak, rozwiodłam się bo chciałam być uczciwa wobec siebie. Nie potrafiłam żyć podwójnym życiem" postawilas wszystko na te kartę, bo uznalaś, że już Ci milość do męża przeszla. On nie chce jeszcze jak widać stawiać wszystkiego na jedną kartę. Ona nie ma czego stawić na jedną kartę. Ona jest tylko żoną faceta, który jest wobec niej nielojalny. Ona może się zbuntować prawnie i zażadać rozwodu, ale nie musi. Jej o ile kochala i kocha swojego meża w stanie rozwiedzionym nie bedzie lżej, bo i tak teraz mentalnie nie są ze sobą aktualnie, bo teraz tu Ty jesteś wybranką jego mysli przecież. Czyli czy jest zdradzaną żoną, czy żoną która się rozwiodła z wiarołomnym to ona i tak cierpi. Jej najmniej z Waszej trojki jest ciężko żyć w zakłamaniu. Tobie jest cięzko, bo nie jesteś zaklamana wobec swojego byłego męża, ale niestety żyjesz w trójkącie i jak Cię nie pogłaskali po głowce na forum to pewnie i w realu też za bardzo nie glaszczą. On ma rozdwojenie jażni bo i żona i kochanka. Ona ma największy luksus- jest tylko i aż żoną, nikogo nie zdradza, nie przyczynia sie do czyjegoś bólu, spokojnie czeka co przyniesie czas. Ile trudu jest w tym "spokojnie" to tylko ona wie.

Odnośnik do komentarza

No i poużywali sobie żółć wylali bo zazdroszczą że w takim wieku można się zakochać i mieć do kogo się uśmiechać! Kochaj i bądź kochana -życzę Ci wszystkiego najlepszego. Nie ma się co oglądać na innych .Nikt nie wie w jakiej sytuacji w życiu się znajdzie! A rzucać caly dorobek życia nie jest łatwo bo nie wiadomo czy w następnym związku ułoży się wszystko po naszej myśli, dopiero 8 miesięcy to bardzo krótko żeby wiedzieć czy i jak będzie. Pozdrawiam i życzę szczęścia. Na nikogo się nie oglądaj , rób co Ci serce dyktuje bo zawsze się czegoś żałuje.;)))

Odnośnik do komentarza

Raczej nie ma czego zazdrościć...,można by było gdyby nie była to miłość tzw.zakazana,bo jak autorka sama pisze ,ta sytuacja jest dla niej stresująca i trudno,żeby nie była..., jakby nie miała wątpliwości to by nie szukała porady...
i tak sama podejmie decyzję ,nam nic do tego,my możemy jedynie wyrazić swoje zdanie, a to na pewno daje szerszy obraz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

~Lola66
Jak widzę mniej bulwersuje jak mąż pije niż jak zdradza.

Temat dotyczy zdrady, która zawsze bulwersuje.
Nie założyłaś wątku n/t pożycia z alkoholikiem, tylko romansu z żonatym facetem, dlatego odnosimy się akurat do tego problemu.
Ktoś tu wcześniej napisał, że zazdrościmy, że w tym wieku...itd.
Wiek nie ma tu nic do rzeczy, Twoje rozterki , romans, bezkrytyczne przyjmowanie "bajek" kochanka n/t żony, to standard, bez względu na wiek.
~Lola66
Tak, rozwiodłam się bo chciałam być uczciwa wobec siebie. Nie potrafiłam żyć podwójnym życiem. To moja decyzja i ja za nią poniosę odpowiedzialność.

...a Twój kochanek potrafi.
Jest nieuczciwy zarówno wobec swojej żony, jak i ciebie.
Współczuję ci życia z alkoholikiem, myślę jednak, że twoje odejście nie tyle było podyktowane "uczciwością wobec siebie", co zmęczeniem "materiału". Domyślam się, że doszłaś do ściany i dłużej nie byłaś w stanie tak żyć.
A teraz przyczyniasz się do tego, że życie innej kobiety zamieniło się w piekło.
~Lola66
A tutaj chciałam zrozumieć co kieruje żoną, że nie potrafi powiedzieć - nie, nie chcę tak żyć, zdecyduj się. To że z nią mieszka mówi tylko o tym jak trudno zamknąć tyle lat, nie każdy mężczyzna tak potrafi. Szanuję te uczucia i liczę się z każdym możliwym zakończeniem tej relacji.

Kikunia słusznie zauważyła, że stosujesz taryfę ulgową wobec swojego kochanka, (biedny misiu, ty potrafiłabyś się nim zaopiekować, nie musiałby podejmować żadnych trudnych decyzji, nie to co ta zła i pozbawiona godności żona).
Zapewne obydwoje czekacie na to, że to właśnie ona podejmie decyzję o rozwodzie (jakie to wygodne).
Czy nie dostrzegasz tej różnicy, że to jej mąż -prowadzi podwójne życie, to jemu rzekomo się znudziło, dlaczego rozgrzeszasz go i zwalniasz z konieczności powiedzenia "B",, jeśli zrobiło/ powiedziało się "A"?
"A tutaj chciałam zrozumieć co kieruje żoną, że nie potrafi powiedzieć - nie, nie chcę tak żyć, zdecyduj się. " - zapewniam cię, ona powtarza mu to codziennie, a co nią kieruje?
Pewnie miłość, przyzwyczajanie, 30 lat wspólnego życia.
On przestał ją kochać, bo na stare lata poczuł miętę do innej kobiety, to dlaczego nie odejdzie?
Myślę, że mimo pięknych słów kierowanych do ciebie, zdaje sobie sprawę m.in. z tego, że żadna miłość (przynajmniej ta gorąca) nie trwa wiecznie i pewnie ta jego żona nie jest taka straszna jak ja tobie przedstawia.
Tak naprawdę, nie znasz prawdy o niej i ich pożyciu, to co słyszysz, to tylko jego wersja na potrzeby waszego romansu.

Rozumiem, zakochałaś się...w żonatym, "uczciwość wobec siebie" na ten moment schowałaś gdzieś głęboko, frustrację skoncentrowałaś na jego żonie (najlepiej jakby szybko wniosła o rozwód i wyjechała na drugi koniec świata) i będziesz tak tkwić w nadziei na lepsze jutro.
Mówi się, że odrobina zdrowego egoizmu nie zawadzi, Twój niestety zdrowy nie jest, lecz rozumiem, że postrzegasz to zupełnie inaczej.
Jedno mogę ci doradzić, tak szczerze i bez złośliwości - postaw mu warunek, daj mu np. miesiąc czasu na złożenie pozwu i powiedz, że do czasu pierwszej rozprawy nie będziesz się z nim spotykać, że nie odpowiada ci rola kochanki. Jeśli naprawdę cię kocha i jesteś tą "pierwszą i jedyną", jak deklarował, to zrobi to dla was.

Odnośnik do komentarza

Teraz na fali jest film o Michalinie Wisłockiej, znanym seksuologu, autorce popularnej kiedyś książki "Sztuka Kochania". Kobieta ta żyła otwarcie w trójkącie pod jednym dachem z mężem i swoją przyjaciółką- jego kochanką .
Obie, na tych samych warunkach "miały" jednego mężczyznę :)
Akurat dupka, no ale nie w tym rzecz.
Chodzi o to ze takie codzienne życie to nie to samo co randki i Twój wybranek Lolu pewnie o tym doskonale wie.
Mieszka sobie prozaicznie ale bezpiecznie w domu gdzie ma przewidywalną ale pożywną pomidorową, no a z Tobą ma tylko dodatkowy wypad na ciastko z kremem. Nie ma ryzyka ze się sobą znudzicie, że poznacie się od tej szarej mniej ekscytującej strony. I jemu być może dlatego nie spieszy się w tym wieku do definitywnego rozwiązania sprawy - po co mu zamieniać jedną żonę na drugą żonę, kiedy może mieć żonę i kogoś extra.
Ty nie miałaś dobrego męża i dlatego tęsknisz do bezpiecznej stabilizacji z kochanym człowiekiem- on tą stabilizacje najwyraźniej ma, i jeśli zona nie jest obłożnie chora to nie wierzyłabym w żadne bajki o opiece.
Pytanie czy w tej sytuacji stawiać sprawę na ostrzu noża i walczyć o niego tylko dla siebie - czy zadowolić się rolą kochanki, czy odejść.

Odnośnik do komentarza

Dobre pytanie Sinnn. Nie znam na nie odpowiedzi. Gdybym potrafiła odejść zrobiłabym to. Jeszcze nie mogę. Zapłaciłam już swoje za to uczucie. Miłość może być rzeczą drobną i może być wielką. Czy jestem sentymentalna? Zawsze chciałam doświadczyć życia i miłości. Czytam Kochanka lady Chatterley i widzę że pewne rzeczy są ponadczasowe. Czytam forum i widzę też, że kobiety które walczą o małżeństwo później są rozczarowane i żałują tego czasu. Jak będzie w moim przypadku nie wiem. Nie chcę stabilizacji - to śmierć. Trzeba się rozwijać, iść do przodu. Jestem wykształconą kobietą, pracuję i utrzymuje się sama. Przeraża mnie przyszłość. Ale gdybym musiała wybierać jeszcze raz - zrobiłabym to samo. Pomimo wielu łez, rozterek i wątpliwości warto w życiu przeżyć piękne chwile czego wszystkim życzę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...