Skocz do zawartości
Forum

Czy jest sens trwać w takim związku ?


Rekomendowane odpowiedzi

Mam 28 lat , niecały rok temu rozstalam się z factem po 6 latach związku . To on odszedł bo jak stwierdził "nie jest na to wszystko gotów i ten związek go przerasta " -mieszkaliśmy razmem.
Było mi bardzo ciężko, jakieś 3 miesiące temu zwiazalam się z kimś innym . Między nami jest bardzo dobrze , on jest zakochany , dba o mnie , stara się . Ja jednak prócz tego że jest fajnie niewiele czuję i dopiero teraz po tych 3 miesiącach to zrozumiałam. Nie mam ochoty na kontakt fizyczny z nim , nawet nie mam ochoty na pocałunki , często drażni mnie jego zachowanie czego nie daje oczywiście po sobie poznać . Jedynie lubię z nim spędzać czas i zależy mi na tej znajomości ale nie czuję miłości która czułam to poprzedniego chłopaka . Nie wiem czy to jest chwilowe czy już raczej powinnam dac sobie spokój . Czuję że jestem nie fair wobec niego . Może to głupio zabrzmi i pewnie zostanę skrytykowana ale mam poczucie strachu przed samotnością , że mam już 28 lat i nigdy już nie znajdę miłości jak rozstane się z nim . Czy jest możliwość ze może potrzebuje więcej czasu ?a może to ewidentnie nie jest miłość i nie ma na nią szans ?

Odnośnik do komentarza

osoby pokrzywdzone w poprzednim związku zazwyczaj z następną osobą jaką się wiążą to ich tzw. "plaster". Są z nimi bo są ale nigdy nie poczują prawdziwego uczucia do tych osób. Więc sugerowałbym się rozstać i uwolnić chłopaka może do następnego coś poczujesz jeśli oczywiście pogodzisz się z zakończeniem tamtego związku.

Odnośnik do komentarza

A któż tak naprawdę może Ci odpowiedzieć?

Może za szybko się z kimś związałaś i jaki by nie był ,nie jest po prostu tym Twoim poprzednim, z ktorego się jeszcze nie wyleczylaś. Pamiętasz jego dotyk, jego pocałunki i tylko tego jeszcze pragnie Twoje ciało?

Może nie za szybko zaczęłaś się spotykać, ale za szybko wchodzicie w etap przytulania, pocałunków czy innych erotycznych zachowań, bo jesteś tak głęboko zraniona po poprzednim, że nie tego od życia jeszcze potrzebujesz?

Może Twoje i jego feromony nie są pasujące do siebie i nigdy strona erotyczna tego związku nie będzie Cię rajcowała, dawala radości, uniesień, satysfacji - a bez tego trudno tworzyć związek, bo jest to ważna sfera człowieczych kontaktów.

To niestety Ty sama musisz w sobie rozważyć.

Widmo żadnej samotności nie może być powodem do tworzenia nieuczciwego, niesatysfakcjonującego związku.

Niemniej ,zanim zaczniesz burzyć ten związek, to w wyobrażni sobie trenuj, że już nigdy go nie spotkasz i nareszcie nie będziesz musiala się poddawać jego uściskom czy pocałunkom. I wyobrażaj sobie co czujesz- czy żal, że jednak tak przyciskał Cie może misiowato, ale jednak czułaś ciepło od niego płynące. Może niezgrabnie całował, ale jednak spływało na Ciebie podniecenie i lekkie zaciekawienie co teraz będzie dalej i jak będzie? Niestety nie był tak zgrabny i sprawny jak Twój poprzedni chlopak do którego przywyklaś, ale po swojemu próbowal przekazać Ci moc swoich uczuć i było to miłe a czasem może i podniecające. Wyobrażaj sobie, że już definitywnie się nie spotkacie- co czujesz, jak tylko ulgę, że nareszcie jakiś niezgraba, dziwnie pachnący nie będzie Ci niby zalotnie zaglądał w oczy, przy byle kwestii znacząco szukal Twojej aprobaty, nie bedzie Cię tu ,czy tam obłapial i udawal, że to obślinianie to namiętny pocalunek. Nareszcie nie będziesz musiala tego znosić, co za ulga, kamień z serca.

Jeśli tylko takie myśli ,to niestety- Twoje cialo nie chce odpowiadać na jego fizyczność i nie po drodze Wam jest. Trzeba chlopaka przeprosić, że może mu narobilaś nadziei, ale widzisz po sobie, że jeszcze nie umiesz się wyleczyć po poprzednim związku, że wydaje Ci się ,że z Twojej strony, nie będzie dla niego od Ciebie należnej mu porcji chemii.

Zawsze trzeba być i zakochaną i trochę rozsądną ,oceniającą faceta na zimno- czyli jak taki facet, z takimi cechami charakteru, z takim wyksztalceniem i z takim stosunkiem do mnie rokuje na przyszlość. Chłopcy czytający ewentualnie, niech się nie obrażają, że to nauka wyrachowania, bo i Wy, nas kobiety, też pod różnymi kątami taksujecie, jeśli mamy być waszymi żonami, czy matkami waszych dzieci.
Niemniej jak w różnych ocenach facet rokuje świetnie, ale nasza fizyczność jakoś z nim nie wspólgra, to niestety ,czułybyśmy, że w tym związku kupczymy własnym cialem a tak ,to chyba nie da się, we wspólnym zadowoleniu iść przez życie.

Ty sama musisz potestować najpierw w myślach a potem w realu czy z tej mąki będzie chleb, czy jednak nie. Nikt za Ciebie tego nie zrobi.

Odnośnik do komentarza

lukasso i z moich obserwacji płynęlaby taka nauka jak mówisz. Po poważnym związku najczęściej ten natępny to tylko odzwyczajacz od poprzednich układów. Niemniej znam udane małżeństwo, gdzie dziewczyna rozstała się z długoletnim chłopakiem i bardzo szybko zakręciła się za nowym, wymyśliła szybki ślub i wygląda, że jest im ze sobą bardzo dobrze i opiekują się już drugim potomkiem. Zycie jakby nie do końca poddaje się regułom.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
lukasso i z moich obserwacji płynęlaby taka nauka jak mówisz. Po poważnym związku najczęściej ten natępny to tylko odzwyczajacz od poprzednich układów. Niemniej znam udane małżeństwo, gdzie dziewczyna rozstała się z długoletnim chłopakiem i bardzo szybko zakręciła się za nowym, wymyśliła szybki ślub i wygląda, że jest im ze sobą bardzo dobrze i opiekują się już drugim potomkiem. Zycie jakby nie do końca poddaje się regułom.

oczywiście, zawsze są wyjątki :) a na potrzeby moich statystyk możesz odpowiedzieć czy ta ów dziewczyna została porzucona przez swojego chłopaka czy to ona porzuciła ?

Odnośnik do komentarza

Jej mama dyplomatycznie mówiła, że się rozstali, ale po smutnej minie i poczuciu zagrożenia ,wyrobilam sobie zdanie, ze to chyba on z nią się rozstał (choć to tylko mój czuj a nie żadna pewność) . Jak jakiś czas potem słyszalam, że jest w nowym związku i że wybiera się za mąż, to w duszy ogromnie się dziwilam. Jej mama jest mamą 4 doroslych dzieci i jak jej dzieci wiążą się ze swoimi partnerami to dyplomatycznie nie za wiele się wypowiada, aby swoimi niepokojami,czy te młode wiedzą co robią, nie popsuć im szczęscia, nie zapeszyć czegoś. Niemniej w przypadku tej córki wyrażnie się cieszyła i mówila, że ma przeczucie, że oddaje swą panienkę w naprawdę dobre ręce, bo tworzą młodzi bardzo udany związek (czemu w duszy też się bardzo dziwilam, po czym mama i teściowa oglądająca w życiu już niejedno, ma taki optymizm). I jak na razie tak jest.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
Jej mama dyplomatycznie mówiła, że się rozstali, ale po smutnej minie i poczuciu zagrożenia ,wyrobilam sobie zdanie, ze to chyba on z nią się rozstał (choć to tylko mój czuj a nie żadna pewność) . Jak jakiś czas potem słyszalam, że jest w nowym związku i że wybiera się za mąż, to w duszy ogromnie się dziwilam. Jej mama jest mamą 4 doroslych dzieci i jak jej dzieci wiążą się ze swoimi partnerami to dyplomatycznie nie za wiele się wypowiada, aby swoimi niepokojami,czy te młode wiedzą co robią, nie popsuć im szczęscia, nie zapeszyć czegoś. Niemniej w przypadku tej córki wyrażnie się cieszyła i mówila, że ma przeczucie, że oddaje swą panienkę w naprawdę dobre ręce, bo tworzą młodzi bardzo udany związek (czemu w duszy też się bardzo dziwilam, po czym mama i teściowa oglądająca w życiu już niejedno, ma taki optymizm). I jak na razie tak jest.

czyli niestety nie możemy mieć nic pewnego do moich badań ;) na potwierdzenie podam, że ostatnio moja koleżanka rzuciła mojego kolegę po kilku latach związku i właśnie na jej twarzy jak tylko mnie widzi maluje się smutna mina i rozkleja się, że wcale tego nie chciała...więc nigdy nie wiadomo ;)

Odnośnik do komentarza

Właśnie, Ty go nie kochasz, tak naprawdę nigdy się w nim nie zakochałaś, nie czułaś do niego tego co do partnera powinno się czuć. Dlatego nigdy nie byłabyś w tym związku, już teraz się w nim męczysz, a to dopiero początek. Lepiej więc od razu odpuść, zanim stracisz kupę czasu, energii, i może jeszcze parę innych rzeczy.
Niestety wszystko wskazuje na to że faktycznie związałaś się z nim "na pocieszenie", a to ogromny błąd. Nawet w najtrudniejszej sytuacji nie powinnaś wierzyć w to że bez związku czy ogólnie bez innych nie dasz sobie rady, a tym bardziej tym się kierować i komplikować w ten sposób zarówno Twoje życie jak i innych. Najpierw trzeba otrząsnąć po ciężkich przejściach, odbudować swoje poczucie własnej wartości, generalnie odzyskać siebie, a potem się angażować w rozmaite sprawy na zewnątrz, szczególnie związki. No i nie jest to też fair wobec chłopaka z którym jesteś teraz. Krzywdzisz w ten sposób zarówno siebie samą, jak i jego. Powinnaś jak najszybciej uczciwie powiedzieć mu, jak się naprawdę sprawy mają.

Odnośnik do komentarza

"Ja jednak prócz tego że jest fajnie niewiele czuję i dopiero teraz po tych 3 miesiącach to zrozumiałam"
"Jedynie lubię z nim spędzać czas i zależy mi na tej znajomości "

Przez trzy miesiące było dobrze i nadal lubisz z nim być. To dobrze rokuje na przyszłość.
Teraz zaczęły się porównania, tęsknota za byłym. Już mu trochę wybaczyłaś to, że cię porzucił, zaczęłaś go trochę idealizować i nowy partner, spadł w twoich oczach.
Sześć lat to szmat czasu, przyzwyczaiłaś się.

Znajoma miała trzech mężów i mówiła, że każdy następny był podobny do poprzedniego, tylko w gorszym wydaniu.
Znajoma opowiadała o trzecim chłopaku swojej córki, każdy był podobny do pierwszego. Identyczny! Chodzi mi o zachowanie, problemy w związku.
Ja sama po rozwodzie zauważyłam, że szukam podobnego do byłego...nie chciałam powtórki.

Ty masz nowego, innego chłopaka, z którym świetnie się czujesz. Masz szansę na zmianę i trwały związek, nie zmarnuj tego.
Mieć prawdziwego przyjaciela, to dar od losu.
Jednak wszystko jest w twojej głowie.
Na ile zwycięży rozum, a na ile nostalgia za byłym?
Chcesz być uczciwa w stosunku do niego, to powiedz sobie, że z pełną świadomością decyduję się na ten związek i nie opuszczę go.
Ale wcześniej zrób tak, jak radzi Kikunia.
Zastanów się, czy jak go nie będzie, to odetchniesz z ulgą. Jeśli tak będzie, to lepiej się rozstać.

Odnośnik do komentarza

Nie napisała że się świetnie czuje w związku. Trudno żeby tak było skoro nie ma ochoty na fizyczny kontakt z nim, nie lubi pocałunków, jak pisze "niewiele czuje" itd. Tym bardziej ciężko mówić o dobrych rokowaniach na przyszłość. Co z tego że ma szansę na trwały związek? Pozbawiony prawdziwego szczęścia to jest wielkim problemem a nie szansą. Partner powinien być partnerem, a przyjaciel przyjacielem. Dziewczyna nie musi być z nim w związku, żeby się z nim przyjaźnić.
Nie napisała też nigdzie że wybaczyła byłemu, ani tym bardziej że go idealizuje czy porównuje z tym chłopakiem, nic nie przemawia za tym żeby tego typu pobudki kierowały nią przy ocenianiu bieżącej sytuacji. Natomiast to: " Może to głupio zabrzmi i pewnie zostanę skrytykowana ale mam poczucie strachu przed samotnością , że mam już 28 lat i nigdy już nie znajdę miłości jak rozstane się z nim" potwierdza że kierowała się m.in. strachem, i dlatego nic dziwnego że decyzja była kompletnie nietrafiona. Nie wiem czy nostalgia ma szansę tu zwyciężyć, nie wiem też czy rozum powinien, ani jedno ani drugie nie są tutaj tak ważne jak serce.

unna-1

Znajoma miała trzech mężów i mówiła, że każdy następny był podobny do poprzedniego, tylko w gorszym wydaniu.
Znajoma opowiadała o trzecim chłopaku swojej córki, każdy był podobny do pierwszego. Identyczny! Chodzi mi o zachowanie, problemy w związku.
Ja sama po rozwodzie zauważyłam, że szukam podobnego do byłego...nie chciałam powtórki.

Ale to jest zupełnie co innego, w odwrotną stronę, mogłabym powiedzieć. Przede wszystkim przyczyną są nieprzerobione lęki, urazy, programy, wierzenia z minionych sytuacji, w tym przypadku związków, po tym natrafia się na kolejnych, bardzo podobnych partnerów, dopóki dany człowiek nie skojarzy faktów i nie zorientuje się co ich do niego przyciągnęło, i nie zrobi porządku w swoim wnętrzu, nie uzdrowi tego co ma być uzdrowione. Wtedy przestanie takich ludzi spotykać. Czyli zanim do tego dojdzie to nie jest rzecz jasna tak że ktoś jest nieodpowiedni, bo jest przyciąganie między nami(stąd oczywiście dostalibyśmy absurdalny wniosek że wzajemne przyciąganie nie tylko nie jest czym pozytywnym, ale wręcz jest źródłem problemu), tylko w przeciwnym kierunku to idzie, czyli-ktoś jest przyciągany przez nas, dlatego że jest nieodpowiedni, bo życie tak to układa, bo w tym przypadku ma to swój cel, ma to sens.

Odnośnik do komentarza

"Przede wszystkim przyczyną są nieprzerobione lęki, urazy, programy, wierzenia z minionych sytuacji, w tym przypadku związków, po tym natrafia się na kolejnych, bardzo podobnych partnerów, dopóki dany człowiek nie skojarzy faktów i nie zorientuje się co ich do niego przyciągnęło, i nie zrobi porządku w swoim wnętrzu, nie uzdrowi tego co ma być uzdrowione. Wtedy przestanie takich ludzi spotykać."

Właśnie tak myślę na dany temat. I wszystko byłoby proste, gdyby każdy miał świadomość tego, że tak właśnie to jest. Wtedy pracowałby nad swoim wnętrzem, psychiką, dociekał przyczyny i próbował coś w sobie zmienić.
A tak powiela te same błędy i tkwi w następnym, nieudanym związku.
Niby w przypadku autorki może się wydawać, że znowu będzie szczęśliwa, bo było jej dobrze z poprzednim partnerem.
Ale jest duża szansa na to, że następny też powie, "że ten związek go przerasta" i odejdzie. I znowu ból i samotność.
Oczywiście, nie mam 100% pewności, że tak to jest.
Jednak ten drugi przykład, w którym dziewczyna trzykrotnie!!! była w związkach z chłopakami, którzy mieli dziecko, na które wydawali pieniądze nie licząc się zupełnie z potrzebami obecnej partnerki i jej dziecka jest tak nietypowy, że skłaniam się do właśnie takich teorii.
Miłość w związkach też się wypala, jeśli pozostają przyjacielskie stosunki, to jest to całkiem udane małżeństwo.

Odnośnik do komentarza

unna-1

Właśnie tak myślę na dany temat. I wszystko byłoby proste, gdyby każdy miał świadomość tego, że tak właśnie to jest. Wtedy pracowałby nad swoim wnętrzem, psychiką, dociekał przyczyny i próbował coś w sobie zmienić.
A tak powiela te same błędy i tkwi w następnym, nieudanym związku.

No właśnie.
To że miłość się z czasem wypala, czy jakikolwiek pesymizm odnośnie tego to też jest moim zdaniem tylko jedno z wielu negatywnych przekonań/schematów/programów jakie nosimy gdzieś w sobie, zanim się z nich nie oczyścimy. I w sumie nie jest możliwe żeby to było prawdą, skoro są naprawdę szczęśliwe, nawet od dziesiątek lat trwające związki, w których o wypaleniu nie ma mowy. Jednak jeśli będzie się żyło w takim przekonaniu, albo w jakiejś obawie że się tak stanie, to oczywiście tak w końcu będzie, na tej samej zasadzie przyciągania tego co się w sobie ma. Nieraz też w takich przypadkach okazuje się że była jakaś konkretna przyczyna, więź się rozpadła bo któryś z partnerów bądź oboje partnerów wykazało się wcześniej jakąś negatywną, destrukcyjną postawą. Nigdy nie spotkałam się z tym żeby wypaliło się od tak samo z siebie, bez żadnych okoliczności, bo tak się musiało stać, bo tak się dzieje, i nic na to nie można poradzić. Także nie jest to naturalna sytuacja, nie uważam takie związku za udany, i chyba nikt nie nie chciałby żeby z jego związkiem tak się stało.
No tak, jak nie przerobi tego co go do niej przyciągnęło to z następnym też tak będzie. Czyli wszystko zależy od niej.
Też słyszałam sporo o takich przypadkach, wielokrotnych, w kontekście związków i przeróżnych innych sytuacjach na które ciągle się trafia. Raczej ciężko mi widząc to wszystko uznawać to za czysty zbieg okoliczności za każdym razem. Tym bardziej że w ten sposób jak mówiłyśmy tutaj miało by to swój sens, i to powiedziałabym bardzo pozytywny.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...