Skocz do zawartości
Forum

Mój brat nie ma znajomych i ciągle siedzi w domu. Jak mu pomóc?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Chciałam się podzielić moim problemem, który dotyczy mojego brata. Ma 25 lat i mam wrażenie, że cierpi na jakieś zaburzenie lub lęki i potrzebuje pomocy. Zacznę może od początku, cofając się trochę lat wstecz.

Jako dziecko, do mniej więcej gimnazjum był dzieckiem bardzo wesołym, rozbawiającym wszystkich wokół, lubił się wygłupiać i zapowiadało się, że wyrośnie z niego naprawdę lubiący życie i zaradny młody człowiek.

Niestety, w okolicach gimnazjum wszystko zaczęło się zmieniać. Przestał lubić chodzić do szkoły, unikał tego, wymyślał jakieś wymówki, odechciało mu się uczyć. Nauka i chodzenie na lekcje zaczęło go przerastać i wolał zostać w domu. Grono znajomych chyba zaczęło się kurczyć. Coraz rzadziej odwiedzał kolegów i odwrotnie.

Warto dodać, że moja mama nie pracuje od wielu lat. Zrezygnowała z tego, aby się nami (mną i bratem) zajmować w domu, a tata pracował. I myślę, że tutaj w dużym stopniu tkwi problem. Wiem, że mama żałuje tej decyzji, a tata jest po prostu pracoholikiem, który gdy byliśmy mali ciągle był w pracy i jakoś nie miałam z nim dużo kontaktu. Nie chodził z nami na spacery, ani na wycieczki. Brata nigdy nie wziął pokopać w piłę, czy na przysłowiowe ryby. Ale ma bardzo dobre serce i zawsze był pomocny. Jednak brakowało wspólnego czasu. Uważam po prostu, że nie przekazał mojemu bratu pewnych zachowań, czy prawd życiowych, jakie ojciec powinien przekazać synowi. A teraz widzę, że już machnął na niego ręką, co jest przykre.
Moja mama natomiast jest od zawsze samotna, tzn nie miała nigdy w tacie partnera do rozmowy, wspólnej podróży, wyżalenia się, bo on pracował na rodzinę. I wydaje mi się, że tymi "obowiązkami" obarczyła mojego brata. Tzw toksyczna miłość matki do syna.

Ja wyprowadziłam się jakiś czas temu i uwolniłam trochę od jej nadopiekuńczości. Natomiast mój brat mieszka z nimi. Właśnie kończy studia, więc wychodzi z domu parę razy w tygodniu na zajęcia, czasem do sklepu i tyle. Co ciekawe, na studiach znowu zaczęła go interesować nauka, tzn stał się bardzo sumienny i ma dobre oceny. Wiem też, że w zaciszu pokoju pisze jakieś opowiadania fantasy, które daje do wglądu tylko mamie. Nie wiem, co ma zamiar z nimi zrobić, ale dobre i to, że w ten sposób spędza czas. Nie pije, nie pali, więc kłopotliwy nie jest.
Problem w tym, że on po prostu nie wychodzi z domu, poza studiami i wyjściem po zakupy. Nie ma znajomych. Nigdy nie miał dziewczyny. Nigdy nie pracował (czasem tylko pomaga tacie w pracy w pracach bardziej fizycznych). Jest bardzo wrażliwy i skryty. Jest dobrym bratem, bo mogę na niego liczyć. Ale tak mi go szkoda i nie wiem jak mu pomóc.
Mój brat kiedyś miał nadwagę, ale poradził sobie z tym i tutaj przejawiła się jego silna wola i determinacja. Ale czemu nie jest tak w innych sferach? On po prostu nie żyje, tylko egzystuje. Całymi dniami siedzi przy komputerze. Gra i nie wiem co jeszcze, nie ma normalnego FB, tylko jakiś "fejkowy" i tam chyba rozmawia z jakimiś ludźmi, nie wiem o czym. To chyba jego jedyni "znajomi".

Nie wyobrażam sobie jak on miałby pójść do pracy. Chyba odkłada to wciąż zasłaniając się studiami. Ale w wakacje, kiedy miał chyba z 4 miesiące wolne nie szukał niczego i siedział w domu. Wydaje się mega niezaradny i przestraszony.
Jego relacja z matką jest dziwna. Widać, że mama próbuje nie zauważać problemu i mnie zbywa lub się denerwuje, jak zaczynam mówić o bracie. Mój brat, kiedy go gdzieś wyciągam i zapraszam (spotkanie towarzyskie itp) woli zostać z mamą w domu i coś obejrzeć w tv. Moja mama niby mówi niech idzie, ale wyczuwam w jej głosie, że myśli "a po co", "jak nie chce to na siłę niech nie wychodzi" i cieszy się, że on z nią zostaje. Nawet jak brat odwiedzi mnie raz na ruski rok, to mama dzwoni do niego o 22, że już późno i żeby wracał i już panikuje, że jest sama. Ona zwierza mu się ze wszystkiego, dużo rozmawiają, opowiada mu o swoich dolegliwościach i oczekuje zawsze wsparcia. Rozumiem to, ale to już się dzieje na zbyt dużą skalę. Nie miała/nie ma tego u taty, więc skupiło się na moim bracie. Oni nawet we dwójkę do tej pory jeżdżą na wakacje, ferie zimowe. Mama i 25 letni syn.

Obawiam się, że mój brat może cierpieć na depresję lub ma jakiś lęk przed kontaktami z ludźmi, poznawaniem nowych osób i podejmowaniem życiowych decyzji. Od zawsze żył pod kloszem, a mama broniła go przed szansą sprawdzenia na własnej skórze, co to porażka, zła decyzja, próbowanie nowych rzeczy. Dlatego siedzenie z nią w domu jest dla niego bezpieczne i wygodne. Dodam, że oczywiście nie dokłada się do żadnych opłat.
Boję się, co będzie z nim za te 5, 10 lat. Moi rodzice będą już starsi. Czy on będzie mieszkał nadal z nimi? Jeśli nie, to jak przeżyje to moja mama, na pewno trudno byłoby się jej z tym pogodzić, chociaż tak byłoby najlepiej. A jeśli tak, to czy on będzie w stanie ich tym razem utrzymać i wziąć to na klatę i się nimi zajmować kosztem własnego życia? A może będzie siedział wciąż w domu i korzystał z ich emerytury. Nie wiem już sama, jak to będzie.

A co będzie, jak rodziców już zabraknie? On nie ma nikogo. Będzie samotny? Zdziwaczenie i będzie żył we własnym świecie? On nawet nie przejawia zainteresowania płcią przeciwną. Nawet nie próbuje wyjść i kogoś poznać. Czy naprawdę dobrze mu tak jak jest? Może tak sobie wmawia, a jakiś strach i presja mamy blokują go. To mój brat, więc martwię się.

Co o tym myślicie? Co mogę zrobić? Co mogło spowodować taką zmianę? Czemu się taki stał? Rozmowy już mam za sobą, mama nie przyjmuje do wiadomości niektórych faktów i chyba nie chce myśleć i przyznać się do tego, że to nie jest już normalna sytuacja. Mój tata dalej pracuje i machnął chyba na niego ręką. A brata próbuje wyciągać, ale ile można.

Pomóżcie proszę.

Odnośnik do komentarza

Jeszcze nie tak dawno miałam podobnie jak Twój brat no i jeszcze mam zahamowania do poznawania nowych ludzi. Jednak to on musi w końcu wyczuć kiedy jest jego właściwy moment, aby otworzyć się na świat. Fakt może się skończyć podobnie tak jak sobie wyobrażasz i to jest najstraszniejsze z tego wszystkiego. Jeśli uważasz, że wasz tata machną na to ręką to nie idź do niego z tym bo może nic nie da się już zrobić. Może idź do psychologa i się zapytaj/dopytaj czy to takie normalne. Choć z własnego doświadczenia Ci powiem, że uważam iż to nie jest normalne bo za bardzo się zapętlam wokół siebie. Fajnie jest mieć chwilę tylko dla siebie. Ja jestem typem samotnika/domatora bardziej. Z jednej strony jest ta blokada, żeby poznać kogoś nowego ale jest też to, że teraz po x latach jest mi trudniej nawiązać nowe kontakty z kimkolwiek. Jednak zauważyłam, że jest coś nie halo ze mną jak już było o krok od tragedii i poszłam sama z siebie szukać pomocy. Próbuj coś z tym zrobić ale nic na siłę bo chęci masz naprawdę dobre ale możesz zrobić z tego niezłe bagno. A z pójściem z tą kwestią do psychologa jest dobrym pomysłem bo podpowie Ci co możesz zrobić żeby pomóc bratu nie naciskając go.
Trzymam kciuki żeby wszystko poszło dobrze :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...