Skocz do zawartości
Forum

Zmarnowane życie i brak chęci do czekogolwiek. Pomocy...


Gość agnieszka9090

Rekomendowane odpowiedzi

Gość agnieszka9090

Postanowiłam napisać tutaj na forum żeby dać upust moim emocjom oraz z prośbą o pomoc. Chodzi o to, że od dłuższego czasu nie jestem w stanie normalnie funkcjonować i bardzo się z tym męczę, a powodem jest to... że czekałam długo na ślub. Brzmi infantylnie, ale opiszę w całości o co chodzi. Chodzi o to, że 8 lat temu poznałam chłopaka, to on rozpoczął naszą znajomość. Na początku nie byłam zbytni zainteresowana, ale po jakimś czasie zakochałam się i to bardzo, za bardzo... Chłopak ten mówił piękne rzeczy, że chce ze mną wziąć ślub, mieć dzieci, a ja, że jestem osobą wierzącą i bardzo tego pragnęłam, byłam taka szczęśliwa, że takie szczęście mnie spotkało. Przed ślubem poszłam z nim do łóżka, zawsze miałam inne plany, chciałam ten pierwszy raz przeżyć po ślubie, ale o ślubie rozmawialiśmy i byłam go pewna, że to on zostanie moim mężem. Do łóżka poszliśmy i ja tylko czekałam na pierścionek zaręczynowy, w końcu się doczekałam, ale ślubu nie zaczeliśmy planować od razu a odbył się on dopiero do 4 latach od zeręczyn. W tym okresie zmieniło się całe moje życie, zmieniłam się ja i obecnie jestem cieniem, w ogóle nawet nie czuje się człowiekiem, kobietą... Ostatnio brat męża poznał dziewczynę i oświadczył jej się po roku znajomości i już mają wszystko załatwione, ja czekałam 7 lat! To niesprawiedliwe, nie mogę się z tym pogodzić, znienawidziłam tą pannę (nawet teraz jak o niej piszę to mam ochotę wbić jej nóż w plecy), nie mogę na nią patrzeć, nienawidzę męża, za to, że ja musiałam tyle czekać, czuję się gorsza, niedowartościowana, brudna. Do tego doszły problemy z zajściem w ciąże, nie mogę mieć upragnionego dziecka, rodziny, czyli tego co nadawałoby mojemu życiu sens. Nie mogę patrzeć na inne dzieci, na meża za to, że gdybym wcześniej wyszła za mąz, moze wcześniej zaczełabym się leczyć. Zostałam oszukana, upodlona, upokorzona, to, co czuję jest nie do zniesienia. Czy może m ktoś wytłumaczyć dlaczego tak się dzieje? Dlaczego dobra osoba jak ja, pragnąca rodziny dostała takiego kopa od życia? Dlaczego mnie to spotkało? Chciałabym już umrzeć i żeby skończył się ten ból, który mam w sobie. Dodam, ze to wszystko spotkalo mnie dosyc wczesnie, mam 26 lat

Odnośnik do komentarza

Dlaczego mnie to spotkalo ? --- a dlaczego nie . Chesz zyc wedlug twojego planu ? zycie koryguje nasze niby plany , pewnie ma to sens bo ludzie musza isc jakims torem miec cel i zalozenia ale tak naprawde to jest zluda , brakuje nam pokory do zycia . Myslimy oprzyszlosci w rozowych barwach a nie bierzemy pod uwage tego ze zycie koryguje to wszystko , nasza przyszlosc to nie jest schemat wedlug ktorego idziemy . Bijesz sie z tymi myslami i co to ci daje , niszczescia dotykaja nas bo to tez nas dotyczy nie mozemy spijac tylko smietanki . Przyjmij to z pokora w ten sposob nabiera sie chartu zyciowego bedziesz silniejsza i brnij dalej jestes mloda i to jest optymistyczne .

Dna moczanowa. Nerwy odpowiadajace za funkcjonowanie stopy.

Odnośnik do komentarza

Przesadzasz ,coś niedobrego dzieje się w Twojej głowie ,skoro tak myślisz.sama się nakręcasz ,ze szkodą dla siebie.
Takie tempo jak u was jest w większości związków i dobrze ,bo można się lepiej poznać,nie jedna może Ci pozazdrościć.

Myślę ,że problem z zajściem w ciąże Cię tak nakręca,nie można się przejmować tym co było a nie jest ,bo to nic nie da,nie wracaj do tego,
pamiętaj też ,że w związek nigdy nie spełnia naszych wszystkich oczekiwań,dlatego mówimy o kompromisach ,
miałaś za duże oczekiwania,dlatego czujesz rozczarowanie.

Weź się w garść i nie niszcz związku i siebie,nie narzekasz ,to widać masz dobrego męża i nie potrafisz tego docenić co masz,spróbuj przewartościować swoje życie.

Jeśli leczenie wpłynie pozytywnie na zajście w ciąże ,to nie ma specjalnie znaczenia, czy to by było 4 lata temu czy teraz,
będziesz dojrzalszą matką,chociaż wcześniej pewnie byś nie pomyślała o leczeniu.

Myślę ,że najbardziej pomogą Ci rozmowy z mamą czy przyjaciółką.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość agnieszka9090

ndjeree, tak myślałam, że ktoś mnie skrytukuje, ale zapewne nie byłaś w mojej sytuacji i nie wiesz jak to wyglada. Dla mnie ślub jest oznaką miłości jednej isoby do drugiej o na odwrot i że jestem tradycjonalistka uważam, że to mężczyzna powinien zrobić ten pierwszy krok, a jak go długo nie robi, to jego miłość jest nieprawdziwa, czuje się oszukana, bo zapewniał o miłości ale nie zrobił tego czynem jaki jest ślub, tak jak w przypadku np. jego brata, który slub weźmie po dwoch latach znajomości

Odnośnik do komentarza

~agnieszka9090
Dla mnie ślub jest oznaką miłości jednej isoby do drugiej o na odwrot i że jestem tradycjonalistka uważam, że to mężczyzna powinien zrobić ten pierwszy krok, a jak go długo nie robi, to jego miłość jest nieprawdziwa, czuje się oszukana, bo zapewniał o miłości ale nie zrobił tego czynem jaki jest ślub, tak jak w przypadku np. jego brata, który slub weźmie po dwoch latach znajomości

To tak nie działa jak myślisz,ślub a miłość to dwie różne rzeczy ,często współgrają i dobrze,ale nie zawsze,dlatego wyzbądź się trochę tego swojego tradycjonalizmu a będziesz szczęśliwsza.
Nie potrafisz się cieszyć ,że znalazłaś swoją miłość ,a nie każdemu to jest dane,
nie ma idealnych ludzi, ani idealnych miłości ,tych prawdziwych też jest mało ,pomijając co to jest ta prawdziwa ,dla każdego będzie miała inne znaczenie,zależy jakie kto ma wymagania spełniające warunki prawdziwej miłość,
Twoja ze strony męża ,ich nie spełnia wg Ciebie a np. wg mnie, nie da się tak twierdzić.
Zejdź na ziemię i nie niszcz sobie życia.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Dodam jeszcze ,że skoro tak trzymasz się tego tradycjonalizmu ,to nie 'śpiąc" z narzeczonym przed ślubem ,po roku znajomości być może już byś była mężatką lub... singielką,
bo obecny mąż nie chcąc jeszcze zakładać rodziny zrezygnowałby z tej miłości.

Sama wybrałaś jak wybrałaś,nie musiałaś przy nim tkwić tyle lat po to ,żeby dzisiaj odczuwać zmarnowane życie...,
nie wiemy co by było gdyby ,dlatego odpuść.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość agnieszka9090

ka-wa
Dodam jeszcze ,że skoro tak trzymasz się tego tradycjonalizmu ,to nie 'śpiąc" z narzeczonym przed ślubem ,po roku znajomości być może już byś była mężatką lub... singielką,
bo obecny mąż nie chcąc jeszcze zakładać rodziny zrezygnowałby z tej miłości.

Sama wybrałaś jak wybrałaś,nie musiałaś przy nim tkwić tyle lat po to ,żeby dzisiaj odczuwać zmarnowane życie...,
nie wiemy co by było gdyby ,dlatego odpuść.

Za każdym razem słyszę: sama chciałaś z nim być, sama dązylas do tego ślubu, a właściwie to wszyscy sa przekonani, że przecież sama jestem sobie winna. To naprawdę okropne słowa jakie może usłyszeć kobieta, która jest w takim stanie jak ja. Owszem, chcialam tego ślubu, bo pokochalam tego człowieka za to, jaki dla mnie był, nie myślałam wtedy, że jestem oszukiwana, bo sama bym tak nie potrafiła kogoś oszukać, bo właściwie na co i po co? Jeszcze jak słyszę, ze sama chciałaś, to już jestem pewna, że na świecie nie ma kszty sprawiedliwości ani dobroci. Chcialam być szczęśliwa, ale jakiś drugi czlowiek mnie tego pozbawił, chociaż tylko ten jedyny tak naprawdę moglby dac mi szczęście, taki paradoks. Teraz widzę już tylko wszystko w czarnych barwach, nie wierzę, że spotka mnie w życiu jeszcze coś miłego, dobrego, bo przez jego większość cierpię. Fajnie byłoby już odpoczac...

Odnośnik do komentarza

Agnieszko, czujesz się rozgoryczona, ponieważ masz problemy z zajściem w ciążę, jednak twoje pretensje wobec wszystkich dookoła są irracjonalne.
Ani to twoja wina, ani twojego męża, a już nienawiść do narzeczonej szwagra jest po prostu niezrozumiała.
4 lata związku przed ślubem, to optymalny czas. Twój szwagier zaręczył się po roku znajomości, ale ślubu jeszcze nie wzięli. Każdy ma swoje tempo, a rok znajomości, to mimo wszystko trochę mało, żeby planować już resztę wspólnego życia.
Zresztą, co to ma wspólnego z tobą i twoim mężem, masz jakieś wydumane standardy.
Prawda jest taka, że czas narzeczeństwa, nie ma żadnego wpływu na twoje problemy zdrowotne.
Takim zachowaniem, zniszczysz swojego męża i wasze małżeństwo. Stan psychiczny ma też ogromne znaczenie w czasie leczenia niepłodności. Skorzystaj z pomocy psychologa i nie trać nadziei.

Odnośnik do komentarza

A wiesz ,że wbrew pozorom, mówienie sobie samej w myślach ,mam co chciałam, pomaga,
natomiast może stresować, jak to ktoś mówi z boku ,tu Cię rozumiem.
Natomiast nie rozumiem w czym mąż Cie oszukał,bo ja tu nie widzę żadnego oszustwa.
Zastanów się czy Ty go kochałaś /kochasz prawdziwą miłością skoro czujesz do niego ,to co czujesz,tak objawia się prawdziwa miłość z Twojej strony?
Widziałaś i widzisz tylko swoje potrzeby,a w prawdziwej miłości wg mnie powinno być odwrotnie...,tylko czy ona istnieje?
Czy prawdziwa miłość może przerodzić się w nienawiść ,przecież to jest miłość mimo wszystko...,na logikę nie powinna,
choć ponoć od miłości do nienawiści krótka droga ,więc może ta prawdziwa miłość jest przereklamowana i nie warto jej przeżywać a tym bardziej się jej domagać?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

agnieszka9090, zdaję sobie sprawę, że nieudane próby zajścia w ciążę są dla Ciebie frustrujące. Niemniej jednak uważam, że zbyt pesymistycznie podchodzisz do sytuacji. Jesteś bardzo młodą osobą i wierzę, że uda Wam się z mężem począć upragnione dziecko. Niepokojący jest jednak Twój stan emocjonalny. Jest w Tobie wiele złości i próbujesz obarczać otoczenie poczuciem winy za swoją sytuację. A Twoja sytuacja nie jest wcale taka zła, jak próbujesz ją przedstawić. Jesteś w małżeństwie, masz za sobą długie narzeczeństwo, ale czy to musi być wada? Przecież ten czas był dla Was szansą na lepsze poznanie się. Niepotrzebnie też porównujesz się do innych. W czym zawiniła Ci przyszła szwagierka? Że niby brat męża jej się szybciej oświadczył? Czy szybsze nałożenie pierścionka na palec jest świadectwem większej albo silniejszej miłości? To tak nie działa. Doceń to, co masz. Pielęgnuj uczucie między Tobą a mężem - w ten sposób łatwiej będzie Wam o bliskość, intymność, nawet w czasie zbliżeń seksualnych. Nie sprowadzajcie też seksu do roli wyłącznie prokreacyjnej, by spłodzić dziecko. Cieszcie się seksem, żartujcie, bądźcie dla siebie czuli i wyrozumiali. Ciągłe pretensje, żale, kłótnie i utyskiwania na pewno Wam w niczym nie pomogą. Jeśli samodzielnie trudno Ci poradzić sobie z negatywnymi emocjami, rozważ konsultację u psychologa. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Gdyby Twój mąż choc trochę mial taki histeryczny charakter jak Ty to powinien usiąść i zacząć marudzić- pobraliśmy się , Sam chciałem tego, cieszylem się ,ale teraz to ja czuję się przez moją żonę oszukany. Niby znaliśmy się dlugo. ale w narzeczeństwie nigdy nie pokazywala takiej niechęci, takich łez, takiej zawiści wobec częsci mojej rodziny. Znaliśmy się dlugo, nie pobieraliśmy się od razu, bo chcialem pokończyć szkoly, uzbierać na wesele, poczekać na akceptację moich rodziców, bo wydawało im się ,że tylko uganiam się za spódniczką, nie przeżylem jeszcze zafascynowania kobietą i nie wiem co to prawdziwa miłość ( oczywiście wybierz co było prawdą, dopisz te fakty, które sama znasz, a których ja nie wytypowałam). Swoim wpatrzeniem się tylko w moją dziewczynę a potem moją narzeczoną udowodniłem wszystkim niedowiarkom, że tylko ona jest dla mnie ważna. Był ślub i wszystko miało być pięknie. Na dobre i na złe. A któż mógł przypuszczać, że tak szybko przyjdzie to zle. Staramy się o dziecko i jakoś nam to nie wychodzi. Moja żona się leczy i chcę mieć nadzieję, że kiedyś nastąpi sukces. Przyjmuje w trakcie leczenia hormony i to pięknie, bo może kiedyś będzie dzidziuś. Ale te hormony jej na głowkę trochę padają. Zrobila się placzliwa, ma o wszysto co było, jest i będzie pretensje. Co najśmieszniejsze nawet do mojego brata ma anse a jego narzeczonej wręcz nienawidzi. Za co? Oni zdecydowali pobrac się po 2 latach znajomości i to ją boli. Jakby czas narzeczeństwa (zbyt długi lub zbyt krótki) gwarantował szczęscie malżeńskie. Szkoda, gdyby bratowe się dogadywały, to może mozna byłoby z nowymi mlodymi fajnie spędzać czas po pracy a tak ,to nie wiem jak będą wyglądały nasz stosunki. No ,ale to nie jest takie wazne.
Ważne jest,że ona mnie obwinia , w jej wzroku widzę :"nienawidzę męża, za to, że ja musiałam tyle czekać, czuję się gorsza, niedowartościowana, brudna."Może mi się tak tylko wydaje, ąle czasem naprawdę ten jej wzrok jest pelen nienawiści.

Cały czas się łudzę, że to te hormony tak na nią wplywają. Co prawda ciąża to też burza hormonów, a i połóg to burza hormonów. Chyba będę musiał częsciej i dlużej pracować, żeby jakoś te jej hormony i mnie na głowę się nie rzuciły.

Trudne trochę to nasze małżeństwo. Staram sie wierzyć, że wszystko się wyprostuje. Jak będzie to trwało w nieszkończonośc to te jej niechętne spojrzenia spowodują ,że i ja będę popatrywał na nią ze złością. Już ktoś z sąsiadów dopytywał się czemu jeszcze nie ma dzieci. Ja wierzę,że kiedyś będą dzieci, ale ona jakby w to nie wierzy, bo tak dziwnie się zachowuje.Brakowało jeszcze żeby zapytał czy tyle chodzilem z dziewczyną , mogłem w pannach przebierać a wybrałem sobie wydmuszkę. Oj zycie, życie.

Odnośnik do komentarza
Gość agnieszka9090

Wszyscy piszecie, że przesadzam, wyolbrzymiam... Kiedy ja niby byłam już zaręczona, niby, bo przez to, że trwało to tak długo, czułam, że to jest niepoważne, osoby z mojego najbliższego otoczenia, koleżanki, koledzy, osoby z mojej rodziny brali śluby, rodziły im się dzieci, nawet młodsi od nas, kiedy już razem mieszkali, tworzyli rodzinę, ja w tych zareczynach jeździłam do narzeczonego a on do mnie na chwilę się spotkać a na wieczór do domu do swoich rodziców. Czułam się jak gowniara w jakimś niepowaznym układzie, nie czułam się ani narzeczona, ani dziewczyną, w sumie to nikim. Pewnie oskarżycie mnie, że przecież mogłam odejść, ze to mój wybór, że się na to zgadzałam itd. Ale to nie prawda. Było mi niesamowicie ciężko, ale nie chciałam zaczynać wszystkiego od nowa. Właściwie to żadna z opcji nie byłaby dobra. Odejść - źle, zostać też źle, bo z perspektywy czasu widzę, co ten układ ze mną zrobil. A dlaczego akurat nie mogło mi się przydarzyć tak jak innym moim znajomym, rodzinie, że poznaje kogoś, biorę z nim NORMALNIE ślub i zakładam rodzinę? Boli mnie to i czuję się przez to gorsza, że to właśnie ja jestem tą "czarną owcą". Czuję, że inni patrzą na mnie na zmianę raz z politowaniem a raz z pogardą.

Odnośnik do komentarza

Albo mylisz skutki z przyczyną, albo jeszcze coś gorszego dzieje się w Twojej głowie.

Jak ktoś dowiaduje się,że ma np. cukrzycę i zanim przywyknie do choroby, do ograniczeń z nią związanych ,to też bywa ,że się buntuje i ciągle myśli dlaczego mnie to spotkało, dlaczego inni nie musza biegać ciągle z glukometrem, ze strzykawkami. Jak już minie szok nieprawiedliwości to rozglądają się wokól, stwierdzają, że nie są samotnymi wilkami w spoleczeństwie, bo niestety takich jak oni tez jest iluś wokól, choć wcześniej tego nie dostrzegali. Patrzą,że tamci mimo ograniczeń ich choroby maja pogodny stosunek do życia i choć trudniej im na co dzień to jednak umieją i życ i obsprawiać swoja chorobę i jeszcze się wydaje ,że są szczęsliwi w życiu.

Ja myslę,że Ty nie spodziewalaś się tego,że możesz mieć trudności z zajściem w ciąże i jesteś teraz na etapie negowania tego faktu, przeżywania glębi nieszczęścia, że inni nawet się nie obejrza a tu ciąża. Ba, jeszcze tej ciąży nie chcą a tu czasem problem, bo ciąza i do ślubu trzeba szybko, nawet może jeszcze wbrew ich chęciom. Ty jesteś na etapie, dlaczego mnie to spotkało, buntu. Tyle ,że w ramach tego buntu szukasz wokól winnego i sukces-upolowalaś go. Winny temu jest Twój mąż. Mieliście dlugie narzeczeństwo, takie,że czasem Ci ono uwierało, ale nie uwieralo na tyle,żeby je zrywać. I teraz już wiesz czemu spotykaja Cię wszystkie nieszczęścia tego świata, mąż już jako narzeczony nie poważal Cię zbyt mocno.

Albo jeszcze masz jakąś przytomność swojego umysłu i umiesz rozróznić przyczyny od skutkow. Czyli teraz masz problem zdrowotny, trudność zajścia w ciąże i go wytrwale i długotrwale leczysz i rozumiesz, że wszystkie smutne i czarne mysli jakie Ci po głowie chodza ,dotyczące przeszlości, terazniejszości i przyszlości to efekt uboczny Twojej niezgody na to, czemu mnie akurat taka sprawa zdrowotna spotkala a może i przyjmowania hormonów.

Albo masz taką umiejętność rozróznienia przyczyny od skutków albo ja to czarno widzę- cale Twoje malżeństwo legnie w gruzach. Jak bylaś młodsza i nie pasowało Ci to długie narzeczeństwo, ale w malej miejscowości nie chcialaś na sobie nosić piętna tej, co to jakis przystojniak z drugiej m-scowości rzucil ( bo wiesz,że to Ty moglas powiedzieć nie takiemu narzeczeństwu, ale ludzie gadaliby jak chcieli). Wtedy tak bałaś się życia i opinii, że nie umialas narzeczonemu powiedzieć nie-albo się pobieramy niedlugo, albo spadaj, bo mnie się tak nie podoba. Teraz życie Cię trenuje poprzez pewne niedoskonalości Twojego zdrowia, to zamiast z godnością przyjąć to na klatę, cofasz się w rozwoju biadoląc do tyłu, oj jaki ten moj wtedy narzeczony byl nie w porządku wobec mnie. Co Ci da takie biadolenie? Rozpad Twojego malżeństwa. Może to jest Twoj cel. Może czujesz przez skórę, że otoczenie przyklaśnie jak męzczyzna zostawi kobietę, ktora nie może mu dac dziecka i próbujesz to uprzedzić i znaleść dziury w zachowaniu męża, aby na wypadek jakby wasze malżeństwo mialo się rozpaśc, abyś miala o czym opowiadać, czemu to ono się nie utrzymalo, bo już teraz gadasz jak nawiedzona, ze narzeczony nie był doskonaly, bo byl zbyt dlugoletnim narzeczonym.

Jesteś dorosla (26 lat) i czas wziąć za siebie i swoje życie odpowiedzialność. Teraz jesteś galaretka myślowa.
Idziesz do lekarza i go informujesz,że pragniesz leczyć swoją bezplodnośc, ale hormony, które Ci daje mają taki skutek uboczny,że nie umiesz sobie dawac rady z rzeczywistością. Może da podobne dla zdrowia w skutkach hormony, ale fizycznie troszkę inne i te nie bedą mialy takiego niesympatycznego dzialania na Twoją psychikę.

Ponadto nie wiemy jakiego rodzaju niedyspozycja to jest i czy może z czasem można będzie zastosować coś czego aktualne rządy nie popierają, czyli obejrzeć się gdzie najbliżej za granicą takie leczenie jest możliwe.

Należy tez w myślach przyjąć wariant najgorszy, czyli leczę się ileś lat i co zrobimy, jeżeli to bedzie bezskuteczne. Czy my jesteśmy takimi partnerami, którzy umieliby stworzyć dom adopcyjny innemu, obcemu dziecku, biednemu, bo jego rodzice z jakis przyczyn go odrzucili.

Zauważ, że ja w tych rozważaniach nie mówię o p r z e s z ł o ś c i tylko o p r z y s z l o ś c i. Jesli nie zastosujesz techniki - tylko liczy się terażniejszość i przyszlość, to nigdy nie ruszysz do przodu. Z żadną sprawą, nawet taką jak rodzicielstwo. Sorry ,masz obowiązek wobec siebie i wobec męża myśleć w przód. Inaczej po co brać sobie partnera na cale dlugie życie, który się cofa. Ja rozumiem,że strach przed odrzuceniem może z jego strony tak Cię cofa w Twoim mysleniu. Niemniej tez strach trzeba pokonać. Trzeba wierzyć,że może i jego niemiło zaskoczyła informacja,że teraz i natychmiast nie zostaniecie rodzicami, ale on kocha Cię na tyle mocno,że przetwa ten czas leczenia Ciebie.Nawet jak nie byłoby sukcesów, to i tak bedzie widzial rożne barwy Waszego malżeństwa, bo Cię po prostu kocha. A czas przyniesie mu decyzję, podjęta wspólnie z Tobą, że można być rodzicami dla zupelnie obcego dziecka. I takie różne trudne decyzje. o których najpierw myśli się ze smutkiem, potem z lekką obawą a potem wielką nadzieją,że i obce dziecko niesie radośc rodzicielstwa, bo jak się już je pokocha to nie jest obce ,tylko Nasze. To jest Twoja i Wasza przyszłość- myśleć z uporem i nadzieją o przyszlości. Porzuć dziewczyno przeszlośc, bo w tyl jej nie zmienisz. Za chwilę terażniejszośc będzie przeszlością a Ty nie reagujesz na nią teraz mając glupie mysli o przeszlości i znów za parę lat z nienawiscią będzie myslała o tej nowej przeszłości, bo Ty moglaś coś zrobić i on mógl jakoś inaczej reagować.Takie zapętlenie myslowe, bez racjonalnego działania.

Zmienisz Wasze młode życie w koszmar. Czyli albo nie bedzie małżeństwa, albo bedzie ono do luftu i kazde z Was będzie sie glowiło a po co ja się z nim, z nią związałem.

Twoje nastawienie do świata i do swojego malżeństwa masz obowiązek zmienić. Myslami można sterować. Nie trzeba się karmić glupimi o przeszłości ,tylko ruszać glową jak reagować na życie teraz i w przyszłości. Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem czy to Ty kiedyś pisałaś,ale pisała dziewczyna,miała podobnie...,wieloletnie narzeczeństwo dochodzące,miała mieszkania ale on nie chciał razem zamieszkać ,odpowiadał mu taki wygodny układ ,mieszkanie u rodziców,wyjazdy również z mamą,itp.,też nie miała odwagi na radykalny krok ,żeby dużo wcześniej podjął decyzję.,
tkwiła podobnie jak Ty, w układzie który jej nie odpowiadał.

Tak czy tak ,mleko się wylało i nie ma co rozkminiać przeszłości ,bo to prosta droga do depresji,pogódź się z faktami lub odejdź,
wcześniej,powinnaś wybrać się psychologa.

Odnośnie dziecka..., robiliście badania,wiesz w czym tkwi problem?

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tak myślałam,że to możesz być Ty...,naprawdę nie obawiaj się wizyt u psychologa ,bo tylko takie rozmowy ze specjalistą pomogą Ci przeżyć życie w miarę normalnie.

Jesteś młoda ,całe życie przed Tobą,staraj się o dziecko dostępnymi sposobami,bo widzę ,że jedynie ciąża by Cię uszczęśliwiła /być może mąż ma problem,a nie Ty/,
a tymczasem rób coś dla siebie,biegaj ,ćwicz,chodź na basen ,spotykaj się z koleżanką,po prostu rób to, co sprawia Ci przyjemność i podnosi nastrój.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

@agnieszka9090

Pytania jakie zadajesz śmiertelnikom, w rzeczy samej można kierować tylko do Stwórcy. Lecz od Niego też nic nie usłyszysz, bo najpierw zwyczajnie Go zlekceważyłaś...robiąc po swojemu. Lecz nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, w znaczeniu że nie warto roztrząsać minionych wydarzeń.
SKORO PYTASZ CO MASZ ZROBIĆ.
To moją skromną radą jest żebyś powierzyła całkowicie Swoje życie Temu który jedynie zna przyszłość...(my nie wiemy co mogłoby być w ciąży i z dzieckiem). Bóg kocha człowieka i chce dla niego tylko dobra, lecz nie zawsze tak jak my sobie wyobrażamy.

Odnośnik do komentarza
Gość agnieszka9090

Jaabes, jestem osobą wierząca i to bardzo, dlatego tak bardzo mnie to wszystko boli i nie mogę pojąć dlaczego właśnie mnie się to przydarzyło, skoro chciałam mieć rodzinę, męża, wszystko jak należy, jedyny jaki zrobiłam błąd, to współżycie przed ślubem, ALE ja nie robiłam tego z przypadkową osobą tylko z człowiekiem, którego kochałam i wiedziałam, że to z nim chcę spędzić życie, ponadto przed tym to mój obecny mąż mówił o ślubie, rodzinie, zapewniał, że mnie kocha, naprawdę wtedy jeszcze nie miałam najmniejszego powodu żeby mu nie wierzyć. Czasami mam też żal do Boga, że mnie w jakiś sposób nie uchronił. Jeżeli chodzi o problemy z zajsciem w ciążę, to jestem już po szeregu badań, wszystkie póki co wyniki dobre, mam jeszcze do zrobienia badania AMH, FSH, LH i E2. Nie jestem bezczynna w tej sprawie, cały czas działam. Ale tak się zastanawiam czy przyczyną tego nie jest właśnie to, przez co przeszłam. Tego nie da się opisać co ja czułam i czuję nadal w środku. Od niekontrolowanego wybuchu płaczu, złości, strachu, po okropne sny i wiele wiele innych. Niby wyniki są ok, ale ja nie czuję się zdrowa duchowo i psychicznie

Odnośnik do komentarza
Gość agnieszka9090

ka-wa, bardzo chciałabym żyć teraźniejszością jak i przyszłością, ale ta przeszłość niestety ma wpływ na to, co jest teraz. Bo jak patrzę na męża, to widzę, że on tak jakby nie do końca chciał ze mną być, bo, i tutaj znowu wchodzi ta przeszłość, gdyby chciał, to zdecydowałby się wcześniej. Gdyby nie moj upór, to dzisiaj nie bylibyśmy razem, co dla niego myślę, że nie miałoby znaczenia - właśnie dlatego, że mógł mnie wtedy stracić i nic z tym nie zrobił. Wiem, że strasznie męczę tymi wpisami, ale tak czuję, może za bardzo roztrzasam, ale taka jest prawda. Jestem bardzo emocjonalną osobą i ja osobiście np. nie zrobiłabym komuś czegoś takiego, bo nie robię nikomu tego, co mnie nie miłe. I tak też było w sprawie współżycia z obecnym mężem, chcialam mu udowodnić, że go kocham, żeby nie czuł się gorszy, tak jak ja się teraz czuję przez to, że on tak długo zwlekał ze ślubem. A jeżeli chodzi o psychologa, to raz byłam. Zostałam zapytana dlaczego nie zamieszkała z obecnym mężem przed ślubem żeby się "sprawdzić", czego ja nie uznaję. Zamieszkać to ja mogę wtedy, kiedy już jestem kogoś pewna i z kim planuję wspólną przyszłość.

Odnośnik do komentarza

~agnieszka9090
Jaabes, jestem osobą wierząca i to bardzo, dlatego tak bardzo mnie to wszystko boli i nie mogę pojąć dlaczego właśnie mnie się to przydarzyło, skoro chciałam mieć rodzinę, męża, wszystko jak należy, jedyny jaki zrobiłam błąd, to współżycie przed ślubem, ALE ja nie robiłam tego z przypadkową osobą tylko z człowiekiem, którego kochałam i wiedziałam, że to z nim chcę spędzić życie, ponadto przed tym to mój obecny mąż mówił o ślubie, rodzinie, zapewniał, że mnie kocha, naprawdę wtedy jeszcze nie miałam najmniejszego powodu żeby mu nie wierzyć. Czasami mam też żal do Boga, że mnie w jakiś sposób nie uchronił. Jeżeli chodzi o problemy z zajsciem w ciążę, to jestem już po szeregu badań, wszystkie póki co wyniki dobre, mam jeszcze do zrobienia badania AMH, FSH, LH i E2. Nie jestem bezczynna w tej sprawie, cały czas działam. Ale tak się zastanawiam czy przyczyną tego nie jest właśnie to, przez co przeszłam. Tego nie da się opisać co ja czułam i czuję nadal w środku. Od niekontrolowanego wybuchu płaczu, złości, strachu, po okropne sny i wiele wiele innych. Niby wyniki są ok, ale ja nie czuję się zdrowa duchowo i psychicznie

Widzę że masz bojaźń Bożą, ale najlepiej widzi to Wszechmocny i być może On poddaje Cię próbie. Spójrz na przeżycie Abrahama który miał pozbyć się tego na co czekał tak długo. Jednak zaufał bezgranicznie Bogu sądząc że On może wzbudzić z martwych, lecz wiesz jak Bóg to rozwiązał ?

Bez wątpienia Twoje przeżycia są trudne. Wiem coś o tym tylko że na innym polu. Zachęcam zaufaj Stwórcy, On daje mądrość (np. gdy chodzi o te badania) i zapewne pojawi się jakieś rozwiązanie. Zapewne powiesz że to jest ponad siły, wiedz że On zna nasze możliwości i obiecuje że więcej nam nie da (1 Kor 10;13).

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...