Skocz do zawartości
Forum

Czy powinno się zapomnieć o traumie sprzed lat?


Dan87

Rekomendowane odpowiedzi

Witam! Od 2 miesięcy chodzę na terapię indywidualną do psychologa i początkowo rozmawiało mi się bardzo dobrze, zacząłem odczuwać poprawę, natomiast obecnie czuję się lekko zdołowany po wizycie. Mój główny problem to, to że jako nastolatek byłem ofiarą przemocy domowej. Od kilku lat biegałem non stop po lekarzach, jestem ogólnie zdrowy, stwierdzono nerwicę lękową. Myślałem, że na terapii jakoś to zostanie przepracowane, obgadane, a tymczasem mam wrażenie, że psycholog próbuje jakby negować, to że źródłem tej nerwicy jest to co przeżyłem, i mówi w tym sensie, że to było tak dawno temu, że obecny stan psychiczny nie może być od tego. Tylko, że nic innego się nie wydarzyło w międzyczasie co by było dla mnie jakimś dużym stresem, czy traumą. Mam wrażenie, że psycholog się dziwi, czemu ja to nadal przeżywam skoro minęło już ładnych parę lat, a ja jestem dorosły i powinienem myśleć o rodzinie. No ludzie, czy każda osoba 25+ musi już być po ślubie i mieć dziecko ? bo czuję się trochę wciskany w stereotypy. Moje pytanie brzmi, czy psycholog ma rację, że ja już nie powinienem przeżywać tego, że partner mojej matki przez kilka lat mnie bił, bo jestem dorosły i mam o tym z czasem zapomnieć ? Poproszę o szczere odpowiedzi, nawet jeśli z hejtem. Zawsze się wstydziłem tego i swoich emocji z tym związanych i chyba miałem rację, bo widzę, że źle zrobiłem mówiąc o tym na terapii.

Odnośnik do komentarza

Podejrzewam, że Pana terapeuta nie pracuje w nurcie psychodynamicznym, dlatego nie bierze pod uwagę możliwości wpływu przeszłych doświadczeń (tych z dzieciństwa także) na aktualne życie. Czy wie Pan, w jakim nurcie pracuje Pana psycholog? Jaką szkołę psychoterapii ukończył? To pozwoliłoby uzasadnić jego podejście do rozumienia problemów klientów/pacjentów.

Pyta Pan, czy przeszłe przeżycia, traumy, złe doświadczenia mogą oddziaływać na to, co dzieje się aktualnie w Pana dorosłym życiu. Jak najbardziej mogą. Tutaj można podać chociażby przykład PTSD, który może rozwinąć się po okresie latencji, trwającym od kilku tygodni do kilku miesięcy.

Odnośnik do komentarza

Niestety nie wiem jaką szkołę psychoterapii skończył mój psycholog, ale wiem, że pracuje w nurcie behawioralno-poznawczym. Mówił, że w terapii chodzi o to, żeby dotrzeć do źródła lęków. Ja jeszcze nie mam konkretnej diagnozy, nerwice lękową zasugerował mój lekarz rodzinny, bo od kilku lat chodziłem do niego po różne skierowania itp, z coraz gorszym samopoczuciem, na szczęście okazało się że fizycznie jestem zdrowy i lekarz kazał udać się na terapię. Dla mnie to był ogromny stres opowiedzieć o tym, co mnie spotkało, a przez sugestie psychologa, że jestem już dorosły i powinienem o tym zapomnieć tak o, po prostu, to czuję jeszcze większy wstyd niż wcześniej. Próbuję sobie z tym radzić, chciałbym zapomnieć, założyć rodzinę itp ale jakoś nie potrafię

Odnośnik do komentarza

Teraz wszystko jasne ;) W nurcie poznawczo-behawioralnym, w jakim pracuje Pana terapeuta, zaburzenia/problemy wyjaśnia się za pomocą procesów uczenia się, np. warunkowania instrumentalnego (kary, nagrody), modelowania, niewłaściwej percepcji i interpretacji zdarzeń, a nie jak w nurcie psychodynamicznym - za pomocą traumatycznych doświadczeń, szczególnie z okresu wczesnego dzieciństwa. Podejrzewam, że terapeuta wychodzi z założenia, że niewłaściwie interpretuje Pan sytuacje, dlatego nie może Pan ruszyć do przodu, a próbuje Pan szukać "alibi" w trudnej przeszłości. Zdaję sobie sprawę, że taka sugestia może być dla Pana krzywdząca. Proszę jednak tak uczciwie się zastanowić, czy rzeczywiście nie szuka Pan usprawiedliwienia dla swojej aktualnej sytuacji w tym, co Pana niegdyś spotkało ("Zostałem pokrzywdzony przez los")? To oczywiście pytanie tylko do Pana. Nie musi Pan tutaj odpowiadać. Poza tym, nie chodzi o to, by zapomniał Pan o przeszłości, by się Pan od niej odciął, ale by ją Pan zaakceptował. By wyciągnął wnioski i potrafił żyć, był silniejszym w oparciu o to trudne doświadczenie i potrafił spojrzeć na swoją sytuację z innej perspektywy. Nie na zasadzie: "Nie poradzę sobie, bo spotkało mnie tyle złego", ale na zasadzie: "Poradzę sobie, mimo że spotkało mnie tyle złego. Jestem przecież silniejszy, bo przeżyłem już trudne sytuacje. Teraz wiem, jak sobie z nimi radzić". O to chodzi ;) Powodzenia na terapii! Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Jedyna metoda, to wybaczyć.
To trudne, bolesne, ale to ciebie boli, ty od wielu lat się zmagasz z bólem i nie umiesz się go pozbyć.
Zrób to dla siebie, dla swojego spokoju i dla swojej przyszłości. Zamknij przeszłość, ona już nie istnieje, jest DZIŚ.

Jak to zrobić?
Ja pisałam , tobie to też polecam.
"Ja, Dan /prawdziwe imię/ wybaczam mojemu ojczymowi to, że mnie bił, katował..
Pisz to, lub podobnie. Pisz i pisz, w kółko, na okrągło.
Początkowo aż skręca , bo to takie nieprawdziwe. Jak mam wybaczyć, skoro tak mnie krzywdził?
Z czasem pisząc to, jest się coraz spokojniejszym, ból powoli znika, zaczyna czuć
się ulgę.
Aż w końcu przychodzi obojętność i dopiero wtedy jest koniec naszej pracy nad sobą.

Przeczytałam o tej metodzie. Zastosowałam, poczułam ulgę, odcięłam się od przeszłości.
Pomagała mi tez myśl, że innym się udało, to i mnie się uda.
Udało mi się.
Tobie też się uda.
Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z p. Kamilą że fajnie jest mieć takie podejscie "poradzę sobie pomimo ze spotkało mnie tyle złego".
Tylko żeby do tego móc dojść, to trzeba najpierw komuś uznać i przyznać, że spotkało go - no właśnie!- tyle złego.
A z tego co pisze tu Autor to wynika, ze ten psycholog w ogóle neguje możliwość negatywnego wpływu przeszłości na teraźniejszość.A takie podejscie zamiast wzmocnić- dodatkowo osłabia i zawstydza.

Człowiek po pierwsze nie jest białą kartką.
Po drugie to jak widać wpływ przeżyć przemocy domowej z dzieciństwa tak naprawdę możne chyba zrozumieć jednak tylko ktoś kto tego sam doświadczył.
A po trzecie ten specjalista robi dokładnie to co wtłaczają do głowy ofierze "oprawcy" - że nic się nie dzieje, a jeśli nawet - to zasłużyłeś i nie masz prawa nikomu o tym mówić.. Wstydź się!
On powtórnie wiktymizuje swego pacjenta.

Dan, wg mnie to masz dwa wyjścia.
Poszukać innego specjalisty albo, potraktować tą terapię jako poligon doświadczalny, i spróbować znaleźć w sobie silę żeby przekonać specjalistę że się myli.
Ale nie wiem czy to wykonalne, bo skoro nikt Tobie jak dotąd nie pomógł to nawet ciężko Ci będzie dobrać argumenty,
No a specjaliści, jak to specjaliści, wiadomo, rzadko przyznają się do błędu.

To często nie jest tak że człowiek zgania na coś winę, tylko po prostu nie umie funkcjonować no i szuka przyczyny.
Ja nie jestem specjalnie za kartkowym wybaczaniem szczególnie jeśli chodzi o krzywdy dzieci.
Mnie tak naprawdę pomogło dopiero zdanie sobie sprawy jak mnie krzywdzono i powiedzenie po tym głośno.
No i to ze jest osoba która to rozumie.

Odnośnik do komentarza

Pani Kamilo dokładnie tak, terapeuta sugeruje, że szukam sobie kozła ofiarnego, na którego można że się tak brzydko wyrażę zwalić winę. Tylko, że tak nie jest, nie uważam, że los mnie skrzywdził więc teraz będę siedzieć płakać i nic nie robić ze sobą. Pracuję, wróciłem na studia, mam przyjaciół, byłem w kilku związkach, a to że nie mam jeszcze własnej rodziny, no to nie każdy ma szczęście szybko trafić na swoją drugą połówkę. Nie wiem, czemu psycholog się tego "uczepił" że tak powiem. Ja właśnie chciałbym i próbuję spojrzeć na to w ten sposób, że trzeba to zaakceptować i żeby przez te doświadczenia mimo że złe stać się silniejszym, tylko trudno to zrobić, gdy nie ma się znikąd wsparcia

unna-1 - nie słyszałem o takiej metodzie ale wypróbuję to. co mi szkodzi, najwyżej nie pomoże, a może jednak się okaże, że podziała :)

Sinnn - dziękuję za tego posta :) no właśnie, chciałbym usłyszeć od kogoś, że mnie rozumie, a nie że nic się nie stało, a jak stało to dawno i czemu w ogóle nadal to przeżywam. Dokładnie to mi wmawiał mój ojczym, co przytoczyłaś, że zasłużyłem sam sobie, na to że mnie bił i żebym nikomu nie mówił, bo się będą ze mnie śmiać, że nastoletni chłopak z liceum nie umie sobie radzić. I faktycznie, wstydzę się tego do dziś, bałem się go, straszył że wyrzuci mnie z domu, on rządził budżetem domowym, matka mi nie wierzyła nawet jak pokazałem siniaki, nie reagowała jak mnie wyzywał i wyśmiewał. Cieszę się że Ty masz osobę, która Cię rozumie :) myślę że mi właśnie tego najbardziej brakuje, zrozumienia.

Odnośnik do komentarza

Myślę, że to nie tylko samo bicie tak ci utkwiło w pamięci, ale też poczucie niesprawiedliwości, osamotnienia i tego, że matka nie stanęła w twojej obronie.
Musisz wybaczyć też i matce, i sobie...
Sobie za to, że czułeś się bezradny, że było ci wstyd..
Ale co miałeś robić w tej sytuacji? Też się z nim bić?
Oprócz przemocy fizycznej, była też przemoc psychiczna, która często nawet boleśniej rani.
Ja dzięki "wybaczaniu" uporałam z poważnymi sprawami, ale zauważyłam, że przypominają mi się ostatnio jakieś głupoty a dotyczą one zawsze czegoś, co oceniałam jako niesprawiedliwość.
Jednak łatwiej radzić sobie z takimi złymi wspominkami, niż z poważnymi sprawami. A te na moje szczęście, umilkły. " Przepracowałam" te sprawy.

Tylko nie zrażaj się trudnymi początkami. Wszystko aż krzyczy że to nie jest prawda, co piszę.
Jednak potem jest coraz łatwiej.
Ja jeszcze sobie powtarzałam, że od dziś zaczynam nowe, lepsze życie, czego i tobie z całego serca życzę.

Odnośnik do komentarza

Dan zdaje sobie sprawę z tego, co jest przyczyną jego traumy.
Można powiedzieć że pisząc tu, " wykrzyczał " cały swój ból.
W moim mniemaniu, on szuka pomocy, a nie potwierdzenia tego, że go skrzywdzono. On to wie.
Można wierzyć lub nie, w różne metody. Nie ma to znaczenia, czy ktoś wierzy.
Ważna jest postawa tego, kto był skrzywdzony. Czy zechce skorzystać z rad innych, czy też nie.
Ja szukałam pomocy, bo nie radziłam sobie z bólem. Dużo czytałam i akurat ta metoda, przyniosła mi ukojenie, więc z pełnym przekonaniem ją polecam.

Odnośnik do komentarza

Unna, nie zgodzę z tym co napisałaś :)
Tobie ta metoda być może pomogła- chociaz i tak uważam że nie do końca, stąd może te nagle pojawiające się wspomnienia niesprawiedliwości która Cię spotkała.
Może ja się mylę, ale dla mnie takie odklepywanie formułek nie mających przełożenia na prawdę jest oszukiwaniem siebie.
Oczywiście co do pewnych sytuacji możne to zadziałać pozytywnie, bo wyobraźnia możne być naszym wrogiem lub sprzymierzeńcem, ale wobec niewyjaśnionych spraw, szczególnie z dzieciństwa, myślę że jednak nie o to chodzi.
Poza tym Czym innym są bolesne doświadczenia osoby dorosłej, a zupełnie czym innym łamanie wolnej woli, charakteru, elementarnego poczucia bezpieczeństwa, wartości i godności własnej bezbronnemu dziecku przez osoby teoretycznie najbliższe.
Naprawdę wtedy cały świat wydaje się być wrogi i oceniający, każdy obcy dorosły ma karcącą twarz, wszyscy mają pełne prawo Cię hejtować i się z Ciebie śmiać, bo czujesz się gorszy. Przepraszasz że żyjesz.

Napisałaś że Autor wykrzyczał tu cały swój ból. Ty tu widzisz gdzieś krzyk? Bo ja to raczej niepewność i wątpliwości. Dan nawet grzecznie uprzedza że jest w stanie przyjąć hejt, byle wiedział czy ma rację.

"W moim mniemaniu, on szuka pomocy, a nie potwierdzenia tego, że go skrzywdzono. On to wie."

On wcale nie jest tego taki pewien czy został tak bardzo skrzywdzony, a psycholog jeszcze go odwodzi od wyjaśnienia sprawy, peszy i ponownie zawstydza.
A największą pomocą wg mnie jest właśnie uznanie że postępowanie dorosłych było złe, że nas skrzywdzili.
Takie uznanie to jest miód na znękane serce każdego Dorosłego Dziecka z rodziny Dysfunkcyjnej,w skrócie DDD.
I dopiero na tym, na uczciwości i prawdzie, można budować swą wartość od nowa. Niezależnie już od tego czy ci dorośli kiedyś się poczują do winy i odpowiedzialności czy nie. Ważne, że zrzuca się ciężar z własnych ramion.

Gdybym ja miała pisać takie karteczki co do np mojego ojca, to chyba bym zwariowała.A paradoksalnie- nie ma we mnie nienawiści.
Myślę że w tej sytuacji żeby mieć realny wpływ na swoje życie to niezbędna jest prawda, nie oszustwo.
Kazdy z nas ma jakieś korzenie, a okłamywanie swej świadomości powoduje chyba w tym wypadku tylko to, że stajemy się jak latawiec któremu odcięto linkę. Niby poleci sobie, niby lekko, ale dokąd?

Odnośnik do komentarza

Przez lata powtarzaliśmy sobie te wspomnienia z dzieciństwa, które nas bolą.
Powtarzaliśmy, cierpieliśmy, mocno to utkwiło w naszej podświadomości, jest jak cierń, który ciągle rani.
A przecież dziś nikt nas nie rani, nikt nas nie bije!
Więc czemu dziś cierpimy?
Przecież to już przeszłość, dziś powinniśmy cieszyć się życiem, więc skąd ten ból?

Ból jest stąd, że nasza podświadomość nam o tym przypomina.
Obecnie to wszystko są tylko nasze myśli!
A podświadomość, nasze myśli, można "przeprogramować"
W sposób świadomy, można je zmienić.
Jak?
Tak samo, jak robiliśmy to uprzednio, czyli przez powtarzane sobie pewnych myśli, tych nowych myśli.
Przez tyle lat powtarzaliśmy myśli o bólu, więc teraz trzeba "nadrobić" ten stracony czas nowymi myślami, pozytywnymi.
Stąd pisanie w kółko, na okrągło.
Uczymy się nowych myśli, chcemy by zakorzeniły się w podświadomości, by wyparły te stare.
Uczymy się tak samo jak wiersza, przez wielokrotne powtarzanie.

Nie, nie zapomina się, ale nie boli!!
A nawet jak się pojawi wspomnienie, to wystarczy powiedzieć sobie - wybaczyłam, to już przeszłość, a liczy się dziś.

Nie twierdzę, że wszyscy muszą w ta metodę wierzyć. Ja chciałam sobie pomóc, zmienić swą psychikę, odzyskać radość życia... i udało mi się.
Też miałam ojczyma, który mnie bił dyscypliną /rzemienie/ na goły tyłek - ale i tak nie było to tak drastyczne, jak u Dana.
Załamałam się po rozwodzie.
Trauma z dzieciństwa, trauma z nieudanego małżeństwa, myśli samobójcze...
Wszystko zniknęło. Nadal cieszę się życiem, więc warto było.

Odnośnik do komentarza

Rozumiem, dobrze to wyjaśniłaś, tylko uważam że czym innym jest tzw myślenie pozytywne, a czym innym takie fikcyjne wybaczanie.
Dla mnie wybaczanie to proces i nie może się tak naprawdę odbyć bez tego że winny przeprosi i naprawi, a przynajmniej będzie się starał.
No i nawet jeśli coś takiego pomaga się uwolnić np po nieudanym małżeństwie, to w tym przypadku chodzi o relacje osób dorosłych.
A wiem po sobie że w dzieciństwie samo bicie, nawet drastyczne, nie jest jeszcze czymś najgorszym.
Najgorsze jest zawstydzanie, łamanie charakteru i wyrabianie poczucia winy i gorszości. Fizycznie już Cie nie biją, ale to nie myśli o tym co się działo nie dają spokoju tylko to co się stało z Twoja psychiką utrudnia Ci życie.
Wcale nie myślisz o przeszłości , tylko zastanawiasz się czemu tak trudno Ci się żyje, sprawy dla innych łatwe dla ciebie są jak survival.
Jeśli spotkasz kogoś o podobnych przeżyciach, to od razu się rozumiecie i pierwszym co odczuwasz jest ogromna ulga. Ze w końcu nie ma tego ponownego obwiniania Ciebie tylko jest wspólna realna przyczyna. Co z tym zrobisz- to już odrębna sprawa.
No ale co masz wybaczyć, skoro wszyscy łącznie z psychologiem mówią Ci ze to co przeżyłaś nie ma już znaczenia.?

To dobrze ze Tobie to pisanie pomogło, może po prostu miałaś też inną sytuację.
We mnie wszystko się na coś takiego buntuje , może dlatego że do tej pory odczuwam z dziećmi szkodliwą działalność moich "bliskich", a może dlatego że dla mnie prawda, a nie uciekanie od niej jest w tym przypadku wartością.

Odnośnik do komentarza

Lubiłam fotografikę. Zrobiłam kilka albumów zdjęć, sama je wywoływałam i byłam z tego dumna.
Znajoma mnie poprosiła, bym zrobiła jej zdjęcia ze ślubu. Wpadłam w panikę - na pewno coś sknocę! No i sknociłam. Źle wywołałam zdjęcia, większość przepadła.
Ten przykład ma uzmysłowić, jak wielką rolę odgrywają nasze myśli, jak ogromny wpływ ma nasze dzieciństwo.
Przecież umiałam to robić! Mnie powtarzano, że jestem do niczego, nic nie umiem i w ważnych momentach, dopadał mnie stres.
Ale też to nauczyło mnie, by nie dopuszczać tych niszczących myśli. Nauczyłam się tego i wiele w życiu osiągnęłam.

Tak, dzieciństwo ma wpływ na całe życie. Można się poddać, a można powiedzieć sobie, że jestem osobą wartościową i iść swoją drogą.
Tej myśli też musimy się nauczyć, bo to dla nas nowość.

Wybaczanie - kat ma przeprosić ofiarę, a ona poczuje ulgę i od dziś będzie pełna miłości....
To tak nie działa.
To my mamy uwolnić się od niszczącej przeszłości, to my mamy pozbyć się bólu.
To my musimy wyleczyć swoją psychikę i nikt za nas tego nie zrobi.
A najważniejsze to uwierzyć, że można to zrobić i CHCIEĆ to zrobić.
Trzeba chcieć zmienić swoje życie, na lepsze.
Jak się bardzo CHCE, to się szuka metod, które w tym pomagają.
I próbuje się, ćwiczy, korzysta z podpowiedzi innych i nie muszą to być moje sposoby, można znaleźć przykłady innych ludzi, którzy sobie poradzili z traumą.

Odnośnik do komentarza
Gość Słoneczko

Witam mam 32 lat mam na imię Patrycja i nie radzę sobie z pewną sprawą. Nie mogę zapomnieć o Policjancie jest on żonaty ma dzieci a nie mogę o nim zapomnieć. Najgorsze to jest to że jestem gdziekolwiek to myślę o nim. Czy na jakimś wyjeździe czy gdziekolwiek  myślę o nim. On się do mnie nie odzywa wcale i boli mnie ze on mnie tak traktuje zero reakcji nic. On jest dzielnicowym naszej miejscowości. Co robić jakieś porady.. 

Odnośnik do komentarza

Policjant jest fajny, za mundurem panny sznurem, ale ja lubie wojskowe mundury.

Musisz sie zastanowic, czy nie wykorzystujesz jakiejs tam traumy, by uzalac sie nad soba. Czasami takie cos sluzy do usprawiedliwiania sie: ah! ja nie moge czegos tam bo mialem/mialam traume i jojczymy nad soba. to trzeba przeskoczyc.

ale jezeli w trauma byla dlugo odtwarzana, np latami, w dziecinstwie jak u Ciebie, to pewnie nagromadzilo sie to w podswiadomosci i zapamietalo w ciele. to trzeba wygrzebac, oplakac, zakopac i zyc dalej, ale to dlugi proces. mozna tez zyc, jakby tego nie bylo ale wtedy bedziemy kierowani nieswiadomym, jakt to sie mowi trzeba spojrzec na nieuswiadomione, zeby nami nie kierowalo. jak bedziemy kierowani nieswiadomym, to zapetlimy swoje zycie, tak dobierzemy osoby i dzialania, ze najprawdopodobniej powtorzymy toksyczne schematy, ktorych chcielismy uniknac.

i z tym was dzis zostawie, to jest taki absurd, ktory sie czesto zdarza, ze koncymy wlasnie tak, po latach, jak nie chcielismy np. dziecko alkoholika z partnerem/partnerka alkoholikiem albo chcielismy uniknac przemocy a sami jej doswiadczamy/ja stasujemy i to wszystko przez nieuswiadomione schematy. ciekawie sie to obserwuje wsrod ludzi, ale pewno najciemniej pod latarnia i swoich sie nie widzi. Ludzie zyja w takich bańkach informacyjnych/swoich własnych iluzjach, że aż strach sie bać ;) łącznie ze mną, ale to jest właśnie cały fun. się przez to przebijać i sobie tego doświadczać.

A pod koniec zycia i tak wszyscy wychodza podobnie. Smiem twierdzic, ze zbior doswiadczen pozytywnych i negatywnych jest podobny u kazdego. bo i szejk tak samo cierpi i kali z powodu smierci, utraty zdrowia czy xxxx, a jedynie szejkowi jest wygodniej. kazdy ma do przebycia ta sama droge ale jednak ja bym sie nie zdecydowala urodzic w wiosce w afryce, jesli mialabym wybor, chyba.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...