Skocz do zawartości
Forum

Zostawił rodzinę dla kobiety uzależnionej od alkoholu!


Gość zonazdradzona11

Rekomendowane odpowiedzi

Gość zonazdradzona11

Mój mąż zostawił mnie kilka miesięcy temu, zarzadał rozwodu. Przechodziliśmy kryzys, już powoli z niego wychodzilismy. W tym czasie on miał kontakt z moją koleżanką z pracy- od niej odchodził mąż, ponieważ jest alkoholiczką. No i stało się- nasze wychodzenie z kryzysu nie powiodło się, on nagle zmienił się, prowokowac zaczyynał do kłótni, szukał zaczepki i powodów, by na mnie wszystko zwalać. Odkryłam wtedy, ze ma romans z nią! Że wspólnie wspominali na GG upojne noce! Prosiłam go, by przemyślał to wszystko, ze mamy 12 letnią córkę, ale on wyznał, ze już mnie nie kocha, ze kocha ją. Rozwiedliśmy się, on mieszka z nią, jej córką, a przychodzi do nich regularnie... jej były już mąż! Mój mąż jeźdz z nią na spotkania AA, pomaga jej w wychowaniu 7 letniej córki, z która sa ogromne problemy. On zajmuje się domem, dzieckiem jej, a naszedziecko odwiedza ledwo raz na miesiąc! Nie potrafie uwierzyć, ze on zostawił mnie- osobę, która prowadzi się porządnie moralnie, kocha go, dba o dom, dla mojej koleżanki, która nie dość, ze jest chora na alkoholizm, to do tego zawsze zmieniała facetów jak rękawiczki- szybko jej się nudzili. Piękna też nie jest- więc to nie kwestia urody. Na czym to polega, ze panowie zostawiają swe rodziny i odchodzą do czegoś innego, choć przecież nie doskonałego,. bo on sporo wysiłku musi wnosić w związek z kobietą chora na tę chorobę. Czy nasze dziecko jest gorsze od tej dziewczynki, której on poświęca więcej czasu, podczas, gdy nasze dziecko zaczyna sprawiać kłopoty szkolne, potrzebuje ojca.

Odnośnik do komentarza
Gość zonazdradzona11

W dodatku prosił mnie, bym go nie wymeldowywała z domu, ponieważ ona nie chce go zameldować narazie u siebie. Przystałam na to. Chyba dlatego, ze nadal go kocham i jeżeli on zechce wrócić, to przyjme go, bo rodzina jest najwazniejsza za wsze dla mnie Tak wiec, jest u mnie zameldowany, choć już sporo włożył kasy w jej mieszkanie, choć tam zameldowany nie jest. Cały czas mam nadzieję, ze on wróci. mam z nim kontakt. Jej wybaczyłam, nie chcę awanturować się, gdy mamy wspólną córkę i chcę, by widziała, ze między rodzicami nie ma nienawiści- mimo wszystko.

Odnośnik do komentarza

To twoje życie i postępujesz, jak uważasz.
Moim zdaniem popełniasz ogromny błąd.
To jest już twój były mąż, nie pozostawił ci żadnej nadziei, nie ukrywa też, że od dawna cię nie kocha.
Na własne życzenie postawiłaś się w roli pokornej, naiwnej byłej żony, wyczekującej, chciałoby się spytać na co i na kogo?
Nie rozumiem, jak można czekać na faceta, który tak potraktował własną rodzinę, a szczególnie dziecko.
Jak mogłabyś przyjąć takiego dziada z powrotem pod swój dach?
Oszukujesz sama siebie, jeśli ta baba porzuci go kiedyś (co wcale nie jest takie pewne), to powinien być tylko jego problem. Nie masz żadnej pewności, że nawet w takim przypadku on wróciłby do was, a jeśli nawet, to z pewnością nie z miłości do ciebie, tylko z czystej wygody.
Chciałabyś takie ochłapy?
Nie zasłaniaj się dobrem dziecka. Twoja córka i tak już wycierpiała z powodu jego odejścia, a teraz cierpi, bo ojciec ją olewa.
Stanowcza postawa wobec niego i konsekwencja, wcale nie musi równać się nienawiści.
Konsekwencją jego postępowania, zdrady i porzucenia rodziny powinno być twarde egzekwowanie alimentów, wymeldowanie go z mieszkania.
Nad czy się jeszcze zastanawiasz, pewnie jeszcze płacisz z tego powodu większe rachunki?
Sama jego propozycja o pozostawieniu jego meldunku i próba zabezpieczenia własnego tyłka jest skrajną bezczelnością.
Taką postawą marnujesz czas i odbierasz szansę na ponowne ułożenie sobie życia.
Myślę, że powinnaś udać się na terapię, żeby wyleczyć się z chorej miłości do byłego męża.
Jeśli chodzi o jego kontakty z córką, spróbuj przemówić mu do rozsądku, uświadomić, że dziecko za nim tęskni, potrzebuje go i cierpi z powodu odrzucenia.
Jeśli nic do niego nie trafia, to ewentualnie możesz mu powiedzieć, że podasz go do sądu za niewywiązywanie się z opieki rodzicielskiej.
Przecież on ma zapewne obowiązek zajmowania się córką w jeden dzień w tygodniu i co drugi weekend, po za tym ma jej zabezpieczyć miesiąc wakacji i tydzień ferii zimowych.
Zamiast czekać na łaskę pana, zacznij wymagać.
Jest taki paragraf, na podstawie którego można ubiegać się o odszkodowanie finansowe od rodzica, który zaniedbuje opiekę nad własnym dzieckiem. Sąd może nakazać wypłacenie kwoty na podstawie jego zarobków, za każdy dzień w którym odpuścił opiekę nad córką.
Szczerze mówiąc, nie rozumiem takich osób jak ty, które po doznaniu krzywdy, nadal pokornie godzą się na dalsze poniewieranie. Postaw się wreszcie, dla własnego dobra i dobra dziecka.

Odnośnik do komentarza
Gość zdradzonazona11

Byłam konsekwentna, zinmna po tym rozwodzie, wyzwałam go, milczałam, ale bardzo dało mi do myslenia i zmieniło to, co mi powiedział jakiś miesiąc temu- że mimo, ze jest tam, to cały czas o mnie mysli, że szkoda, ze tak się to między nami potoczyło i mówił także do mnie w samych superlatywach- jak to wspaniałą matką jestem, gospodynią i że mu szkoda tego wszystkiego. No i jeszcze raz podjął temat wymeldowania, ze prosi, bym tego nie robiła, że on sam jeszcze niczego pewien nie jest w życiu.

Odnośnik do komentarza
Gość zonazdradzona11

Zawsze zona walczy o męża. On chciał wziąc córkę na wycieczkę, ale córka nie chciała jeździć na wycieczki z inną kobietą i jej dzieckiem, a tylko taka opcja była wyjazdu. Z nia juz też normalnie rozmawi, wybaczyłam jej, co zrobiła, nie warto kierować się nienawiścią. Ja jestem osobą bardzo wierzacą, więc dla mnie wiernośc jest na pierwszym miejscu, tak więc nie zamierzam nikogo szukać, gdyby mąż nie wrócił. Sama bez winy nie jestem przy tym, bo wtedy, gdy on wpadł w romans my mieliśmy kryzys, ja sporo pracowałam, zmęczona byłam, nie miałam siły i ochoty na intymność, byłam dażliwa, wtedy to własnie ona sie pojawiła.

Odnośnik do komentarza

Naiwna jesteś i to bardzo. Kilkoma nic nieznaczącymi słowami, urobił cię na cacy.
Mieszka z kochanką, zajmuje sienią i jej dzieckiem, SWOJE OLEWAJĄC!!!! i sprytnie zabezpiecza sobie tyły gdyby tam mu nie wyszło.
A ty łykasz wszystko jak pelikan i czekasz, czekasz, a może mu się odmieni. Możesz tak czekać kolejnych kilkanaście lat.
Nie oszukuj się, że robisz to dla dziecka, bo raczej marny efekt, skoro tatuś odwiedza córkę zaledwie raz w m-cu.
Ty robisz to dla siebie, w nadziei na jego powrót.
Wymelduj go i stanowczo egzekwuj jego obowiązek rodzicielski.

Odnośnik do komentarza
Gość Kocicalwica

Ja dałabym,chamiu' popalić.Oskarżyć o Alimenty.Won z mieszkania,widać to mieszkanie jest TWOJE>

Nie czekać,na ochłapy,które kiedyś będą Tobie opowiadać jak z nią było w łóżeczku i jaka ponętna ona była.
Wystawić rachunek.Pozbawić praw rodzicielskich i tak się córką nie zajmuje.

Wiesz na co jemu u Ciebie meldunek BO bez meldunku nie otrzyma żadnej pożyczki w Banku.Telefonu,Internetu itd...
No myśl dalej a może tak popłaczesz nad jego losem.....

Odnośnik do komentarza

~zonazdradzona11
Zawsze zona walczy o męża.

Wybacz, ale skąd taka teoria?
Walka o kogoś, kto zdradza, nie szanuje, a przede wszystkim porzucił, nie ma sensu.
Przecież on nie jest już twoim mężem! więc o kogo chcesz walczyć? zwłaszcza, że jasno ci wyartykułował, że cię nie kocha, żyje i mieszka z inną kobietą!
Ocknij się dziewczyno.
Walczyć o małżeństwo można, gdy chcą tego obydwie strony, gdy na placu boju pozostaje tylko jedna strona, jest to walka z wiatrakami.
Nieprawdą jest też, że walczą wszystkie żony. Większość zdradzonych porzuconych żon, zbiera się do kupy prędzej, czy później i zaczynają nowe życie.
Zresztą ty, jako żona już przegrałaś (w sensie; walkę o to "cudo" jakim okazał się twój były mąż), jesteś już tylko byłą żoną.

Odnośnik do komentarza

~zonazdradzona11
Ja jestem osobą bardzo wierzacą, więc dla mnie wiernośc jest na pierwszym miejscu, tak więc nie zamierzam nikogo szukać, gdyby mąż nie wrócił.

Twoje życie, twoje wybory, ale może zacznij uświadamiać sobie, że męża już nie posiadasz. Ciągle piszesz o nim "mój mąż". On już nim nie jest.
Smutne, gdy w imię nieżyciowych zasad, marnujesz sobie życie, podczas gdy on żyje jego pełnią.
Dba o tamtą kobietę i jej dziecko, piszesz, że inwestuje w jej mieszkanie (to już akurat nie twoja sprawa, nie jest już twoim mężem), a czy inwestuje w twoje mieszkanie w którym jest zameldowany?
Troszczy się o tamtą rodzinę, kocha się z tą kobietą, chodzi z nią na terapię (czy jak ty jesteś chora, on pomaga ci w jakiś sposób, czy może jesteś zdana sama na siebie?), swoją córkę traktuje per noga, wyjadą razem na wczasy, razem będą spędzać święta, a ty będziesz ciągle sama i wyczekująca?
Jak można samemu tak się krzywdzić?
Wiara w boga nie ma tutaj nic do rzeczy, ty jesteś od niego uzależniona.
Nie licz na to, że on doceni twoją spolegliwość i pokorę.
Pomyśl o terapii, bo jak widać jesteś KKZB (kobietą kochającą za bardzo).
Za np. 10 lat, gdy samotność da ci się we znaki, pożałujesz, że byłaś tak naiwna, ale wtedy twoje szanse na ułożenie sobie życia z kimś innym będą znacznie mniej

Odnośnik do komentarza

~zonazdradzona11
Sama bez winy nie jestem przy tym, bo wtedy, gdy on wpadł w romans my mieliśmy kryzys, ja sporo pracowałam, zmęczona byłam, nie miałam siły i ochoty na intymność, byłam dażliwa, wtedy to własnie ona sie pojawiła.

Żal mi ciebie, naprawdę, skąd ty czerpiesz takie przekonania?
Małżonkowie powinni się wspierać. Składaliście sobie przysięgę "w zdrowiu i w chorobie..."
Tymczasem, gdy ty miałaś kryzys, on poszedł w tango, a ty jeszcze go tłumaczysz?
Nic nie usprawiedliwia zdrady i porzucenia rodziny . Byłaś przepracowana, zmęczona, on powinien pomagać ci, odciążyć w obowiązkach, a nie wskakiwać do łóżka innej. Teraz, jak widać, potrafi o tamtą zadbać...w zdrowiu i chorobie.
Jeśli sądzisz, że on doceni twoją dobroć, to jesteś w błędzie, co najwyżej zostaniesz wykorzystana.
Tutaj wcale nie chodzi o to, żeby pałać do niego i jego kochanki nienawiścią, ale kierować się zdrowym rozsądkiem, którego tobie, niestety brakuje.

Odnośnik do komentarza

Co ja bym zrobiła? Z pewnością cierpiałabym jak każdy zdradzony człowiek, cierpiałabym patrząc na rozpacz i cierpienie własnego dziecka, ale są sytuacje w jakich walenie głową w mur nie ma najmniejszego sensu.
Gdyby mój mąż odszedł do innej kobiety, musiałabym chcąc, nie chcąc pogodzić się z tym faktem, bo cóż innego miałabym zrobić?
Z pewnością nie byłabym tak spolegliwa, jak zdradzonażona.
Nie jestem w takiej sytuacji, ale znam z najbliższego otoczenia.
Ludzie (bez względu na płeć) odprawiają żałobę po zniszczonym związku i zaczynają nowe życie.
Tak bym zrobiła.
Żal mi osób, które latami nie potrafią pogodzić się z przykrymi faktami i żyją nadzieją (jak autorka), czy też pławią się w nienawiści.
...i na koniec jeszcze jedno, można starać się naprawiać, walczyć ale tylko wtedy, gdy zdrajca żałuje i sam chce walczyć, wtedy to nawet laskę można...
W/w wątku, były mąż jest już byłym, niczego nie żałuje, odszedł nie oglądając się za siebie, zaangażował się w życie nowej "rodziny", swoją dawną generalnie olewa i wciska byłej żonie głodne kawałki, żeby w razie, gdy jego ukochana alkoholiczka znowu pójdzie w tango, miał gdzie wrócić.
..a ona czeka, dlatego jest mi jej żal.

Odnośnik do komentarza

Jesteś bardzo mądrą i intrygującą osobą, dlatego toteż odpowiem Tobie jako człowiek, a nie troll :-)
To chyba nie jest takie łatwe. Zostawić kogoś, kto zdradził. Oczywiście można po roku bycia ze sobą, dwóch latach... no ale później?
Jakbym zareagowała na to, że on mnie zdradził?
No cóż.
Kiedyś myślałam, że w życiu bym zdrady nie wybaczyła. Teraz myślę, że w życiu nie mogłabym żyć bez tego, z kim byłabym tak długo, dlatego próbowałabym go odzyskać.
NNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNNN
A tutaj taka mała rada dla Autorki. Jak się kocha trzeba wytrwać. Szczera rozmowa powinna pomóc okazywanie uczuć. Niekiedy problemy wynikają z nudów w sypialni.Może jakieś urozmaicenie.

Pozdrawiam. Asia :*

Odnośnik do komentarza

Szkoda mi twojej córki.
Nie dość że tatuś ją zostawił, to jeszcze mamusia jest tak zajęta sobą i swoim BYŁYM mężem, że nie ma czasu dla niej.
Potrzeba jej ojca - piszesz. Ale go nie ma i ty powinnaś się nią zająć tak, by nie odczuwała jego braku.
Powinnaś z nią wyjść , pojechać gdzieś, wspólnie spędzać więcej czasu.
Zamiast tego proponujesz jej wyjazd z kochanicą męża.
Ona też cierpi i przeżywa rozstanie. Nie żal ci jej?

Odnośnik do komentarza

zonazdradzona11, jesteś po rozwodzie z mężem i teraz powinnaś pomyśleć przede wszystkim o sobie i córce. Odrobina zdrowego egoizmu nie zaszkodzi. Zachowaj zdrowy dystans w kontaktach z mężem. Myślisz, że dlaczego na początku tak Cię wychwalał, że jesteś dobrą gospodynią etc.? By potem poprosić, byś go nie wymeldowywała z mieszkania! Sprytnie to sobie obmyślił. Ty natomiast jesteś podatna na tego typu zagrania, ponieważ ciągle liczysz, że były mąż wróci. On odszedł do innej i nie pozostawił Ci złudzeń. Pytasz, dlaczego odszedł, skoro tamta jest alkoholiczką, nie radzi sobie i do tego nie jest zbyt urodziwa? Możliwe, że Twój mąż jest z gatunku tych, którzy lubią czuć się potrzebni. Skoro w Waszym małżeństwie był niezauważany, bo sama sobie ze wszystkim radziłaś, to odszedł do takiej, która jest nieporadna, chora, z problemami. Przy takiej kobiecie Twój mąż może się "wykazać", znowu poczuć się potrzebny. To tylko moja hipoteza, być może nietrafna, ale niewykluczone, że coś w tym jest. Radzę nie zadręczać sobie głowy motywacją, dla której Wasze małżeństwo przeszło już do historii. Teraz skup się raczej na córce, na jej uczuciach i problemach. Ona bardzo przeżywa Wasze rozstanie, a zachowanie ojca jej w tym nie pomaga. Otocz wsparciem córkę, rozmawiajcie ze sobą dużo. Jeśli problemy będą się nasilać, rozważcie wizytę u psychologa. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza
Gość zonazdradzona11

Ale ja postanowiłam walczyć o męża i cała moja rodzina radzi mi to samo! Zależy mi na tym małżeństwie, na pełnej rodzinie. Była jakiś czas temu rozmowa, bysmy pojechali na wakacje we 4- czyli ja z córką i oni. Wykorzystam to. Córka mówi, że jak ja pojadę, to ona też, ale ja pojadę po to, by być blisko niego, by nie zapomniał o mnie. Chodzi o to, by nie oddalac sie od niego, by mieć ten częsty kontakt, bo jak sie oddalę, to on może już całkiem odejść, a tak mamy częsty kontakt, on często nawet dzwoni by spytać, jak mi minął dzień- co motywuje mnie do walki o rodzinę. Moze z jego strony to zwykły kryzys wieku średniego, może to minie. Narazie minęło kilka miesięcy od rozstania i rozwodu. On jest moim koscielnym mężem, a nie jej, bo jej to nawet cywilnym nie jest. Ksiądz, u którego się spowiadam co miesiąc radził mi to samo- że mam walczyć o to małżeństwo, że on moim mężem pozostanie aż do śmierci, bo jesteśmy nierozerwalnie w kościele związani. To mnie bardzo motywuje.

Odnośnik do komentarza
Gość zonazdradzona11

Nie, nie rajcuje, ale chcę zrobić wszystko, by ratować swoje małżeństwo, a wiem, ze mam szansę, bo mąż sie do mnie przymila, wydzwania, czasem mówi, ze tęskni. Widzę i czuję, ze on jeszcze nie wie, czy z nią zostanie, widać wahanie z jego strony.

Odnośnik do komentarza

Niewiarygodna jest ta historia...,potem nie się co dziwić ,że faceci zdradzają,jak mają takie przyzwolenie:P
Może i do Ciebie wróci i co ,za jakiś czas znajdzie inną miłość, i tak może jeszcze mieć kilka kobiet, a Ty będziesz kołem zapasowym na jego trudne czasy,zawsze zwarta i gotowa:P
Nie do wiary...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...