Skocz do zawartości
Forum

Nie radzę sobie z własną emocjonalnością


Gość Collider

Rekomendowane odpowiedzi

Te przeklęte emocje....Nie rozumiem tego, nie ogarniam. Do 20. roku życia nawet nie byłam świadoma tego, że emocje mają jakiekolwiek znaczenie w życiu człowieka. Wydawało mi się, że to zupełnie niepotrzebny dodatek do rzeczywistości, że liczą się tylko fakty, matematyczne kalkulacje, a ludzie kierują się w życiu tylko korzyściami materialnymi. I nagle, w 20. wiośnie mojego życia ktoś zwrócił mi uwagę na to, że jestem osobą niestabilną, niedojrzałą emocjonalnie. Kompletnie mnie to wytrąciło z równowagi. Wydawało mi się, że jeżeli ktoś ma wysokie wyniki w nauce, sukcesy akademickie, nie jest upośledzony umysłowo i jest sprawny intelektualnie, to wszystko jest w porządku, a emocje to nic nieznacząca rzecz. Obecnie mam 22 lata i widzę, że od tamtej pory nic się nie zmieniło. Cały czas mnie ponoszą nerwy, mam tak już od dzieciństwa, wydawało mi się, że jak wyjdę z wieku nastoletniego, to automatycznie, w dniu 20. urodzin, się uspokoję, ale tak się nie stało. Żyję w ciągłej wściekłości, strachu i nerwach. Najbardziej na świecie nie mogę zdzierżyć, gdy ktoś ma zupełnie inne poglądy, światopogląd, zdanie niż ja. Doprowadza mnie to do szaleństwa, bo mam wrażenie, że ta osoba mnie krytykuje i wypowiadając swoje poglądy, odbiera mi prawo do wyznawania swoich i mnie atakuje. A dla mnie moje poglądy są moim największym skarbem. Uważam, że ludzie powinni mnie szanować, poważać, liczyć się z moim zdaniem i prawić mi komplementy. Marzy mi się własny, odrębny świat, który byłby urządzony wedle moich reguł i który zamieszkiwaliby ludzie o takich samych preferencjach, zainteresowaniach i upodobaniach, co ja. Studia mnie przerosły. Dwa razy zawaliłam ten sam kierunek, teraz od października rozpoczynam od zera zupełnie inny. Nie chodzi o to, że przerosła mnie nauka, przyswajanie materiału. Nie. Wykończyło mnie to nerwowo. Wszystko przeżywam, każdą krytykę, każdą uwagę, wszystko mnie załamuje, mam ochotę uciec przed każdym kolokwium, przed każdym egzaminem. Wydawało mi się, że na studiach spełnią się wszystkie moje marzenia, a okazały się być największym koszmarem mojego życia. Nieukończenie ich to moja największa życiowa porażka, wstydzę się pokazać znajomym, bo jak mam im powiedzieć, że mam zawalone studia w życiorysie, podczas gdy oni już obronili prace licencjackie i inżynierskie? Ja też chcę spełnić swoje marzenia, czego mi brakuje, że nie zdołałam skończyć studiów?! Czy ja mam IQ poniżej 90?! Chyba nie! Poradźcie, co mam zrobić. Mam wrażenie, że mnie oszukano. W moim domu tylko nauka była najważniejsza. "Masz się tylko uczyć"-powtarzali. Imprezy-zabronione, koleżanki-zabronione, randki-tylko dla głupich dziewczyn, zabronione, inne poglądy niż mają rodzice-zabronione. Szkoda, że mi nie poszło w nauce. Gdyby mi poszło dobrze w nauce, byłoby mi lżej, a tak moje życie to wegetacja. Co robić? Skąd się wziął mój problem? Czy naprawdę emocje mają znaczenie? Czy można coś zrobić, żeby w ogóle przestać je odczuwać?

Odnośnik do komentarza

Teraz nikt nie odpowiada.Wnerwiam się, że nikogo nie interesują moje problemy. Nikogo. Na wszystkie inne tematy tutaj inni użytkownicy odpowiadają, a na mój nikt nie raczy spojrzeć. Mam wrażenie, że cały świat o mnie zapomniał. Świat mnie nie potrzebuje. Jakby mnie kosmici porwali, to nikt by nawet nie zauważył.

Odnośnik do komentarza

Masz widać jakąś dziwną osobowość chwiejną emocjonalnie, dziwne myśli,nie radzisz sobie ze stresem, do tego dochodzą złe wzorce z domu," ... inne poglądy niż mają rodzice-zabronione"... - to jakiś koszmar.

Forum ,niestety Ci nie pomoże, na początek wybierz się do psychiatry ,żeby Ci powiedział ,czy ten Twój stan nadaje się na psychoterapię,czy w ogóle można coś tu zmienić ,
będzie ciężko,bo jesteśmy, jacy jesteśmy,ale próbuj.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Mam wizytę za kilka dni, ale już teraz mnie rozrywają różne myśli. Ciągle tylko wątpliwości, strach. Krewni, z którymi mieszkam (nie mieszkam już z rodzicami) zarzucają mi lenistwo. Ale to nieprawda. Mnie po prostu paraliżuje strach przed robieniem czegokolwiek, bo zawsze się boję, że skończy się to katastrofą, porażką, że nic mi nie wyjdzie.

Odnośnik do komentarza

Podstawowym wg mnie problemem u ciebie jest wpojenie niewłaściwych wzorców przez twoich rodziców (a właściwie ich złe "wyskalowanie). Mianowicie, nauka jest ważna i potrzebna, ale umiejętność zabawy, zdolności społeczne są równie ważne. Nie możesz uważać że zawsze masz rację - nikt nie ma zawsze racji. Ludzie się mylą i ty też możesz. Może ktoś zna jakiś problem lepiej niż ty, może sam go przeżył. To trochę tak, jakbyś ty twierdziła że depresja to nic takiego, bo jej nie miałaś. A stwierdzono że to paskudna choroba :/ .

Ja np uwielbiam motocykle, które przez 90% narodu są znienawidzone, gdyż są niebezpieczne, szybkie itp. Ale dla mnie są przede wszystkim wolnością. Tutaj widać coś czego ty musisz się nauczyć: różni ludzie różnie widzą tą samą rzecz, stąd różne opinie, zdania itp. Dochodzimy do wniosku, że dwie różne opinie (teoretycznie sprzeczne ze sobą) są właściwe.
Naucz się szanować odmienne zdanie innych ludzi, gdyż nikt, absolutnie nikt nie zniesie twojej obecności. Pomyśl sobie jak ty byś się czuła, w obecności osoby, która uważa tak jak ty (że zawsze ma rację), ale jednocześnie ma odmienne zdanie niż ty. Nie da się :) .
Nie piszę tego po to aby cię dobić, zrównać z dziwolągiem itp. Po prostu wskazuję ci "palcem" gdzie są źródła twoich problemów - przyjmij to jako konstruktywną krytykę.

Emocje są mega ważne w życiu, nierzadko mają większy wpływ na nasze życie niż rozum czy logika. Dlaczego? Bo kochasz sercem (emocjami) a nie rozumem. Emocja jest czymś "pierwotniejszym" niż rozum a przez to silniejszym. Nie lekceważ siły uczuć. Ile razy zdarzyło się że ktoś się zabił gdyż ukochana osoba zmieszała kogoś z bagnem? Myślisz że to przypadek? Niestety - taka osoba nie potrafiła sama sobie poradzić ze złymi emocjami.
U ciebie jest to samo. Ty ignorowałaś swoje emocje, wlewałaś do "słoika" swojego umysłu, dałaś sobie limit - 20 lat i ma być git. Minęły 20 urodziny i co? I nico :) . Samo nie przeszło. Teraz wszystko ci runęło, gdyż się zwyczajnie przeliczyłaś. Wszystkie przez lata nagromadzone emocje, przeżywasz teraz, w jednym czasie. Nie dziw się że aż tak bardzo tobą miota :) .

Wg mnie (jak wspomniałem), zacznij od akceptowania zdania innych ludzi (nawet gdy nie do końca się z nimi zgadzasz). Porzuć również wizję "świata takiego jakiego pragniesz" gdyż to nierealne i utrudni ci życie na dłuższą metę. Marzenia to jedno, a takie fantazje są toksyczne :).
Tyle ode mnie na początek i trzymaj się ciepło - jesteś nieco skrzywiona, jak my wszyscy na tym forum :)

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

No, rafik, mów za siebie ,wszyscy tu nie są skrzywieni na forum,bynajmniej ja nie czuję się skrzywiona,raczej staram się "naprawiać" skrzywionych,z różnym skutkiem:)

Łatwo powiedzieć co zrobić,co myśleć,tylko,że to nie jest proste,a czasem niemożliwe,
tak jak powiedzieć komuś ,nie stresuj się,to jest silniejsze od nas ,jak widać,
trzeba szukać sposobów na opanowanie nerwów i dobrze ,że szukasz pomocy.

Wszystko siedzi w genach i wychowaniu,/ w domu to miałaś rygor jak w wojsku:P/ jest niezależne od Ciebie w dużym stopniu,ale musisz też nad sobą pracować,
to jest nie do "wyleczenia" ,ale musisz nauczyć się wyciszać,być może joga byłaby tu pomocna,próbuj.

Napisz co powie lekarz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

ka-wa
No, rafik, mów za siebie ,wszyscy tu nie są skrzywieni na forum,bynajmniej ja nie czuję się skrzywiona,raczej staram się "naprawiać" skrzywionych,z różnym skutkiem:) [...]

Ok, wybacz. Troszkę uogólniłem ;) . Większość osób która tu radzi też ma swoje jakieś przeżycia.
PS Bynajmniej =/= przynajmniej ;) . To taka moja mała "złośliwość", na rozluźnienie tematu ;) . Pozdrawiam.

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Mnie zaszokował nauczyciel, który mi powiedział, że na sukcesy w nauce składają się następujące czynniki:
-intelekt
-motywacja
-emocjonalność.
Kompletnie mnie to wytrąciło z równowagi. Wydawało mi się, że nauki to tylko i wyłącznie sprawa intelektu, inteligencji. A teraz widzę, że ludzie, którzy byli znacznie mniej uzdolnieni niż ja, ale nie przejmowali się, nie bali się, tak ja ja, to ukończyli już studia licencjackie. Prześcignęli mnie, a ja mam trzy lata w plecy! Nie mogę tego znieść. Jestem intelektualnie sprawna, ale psychika robi mi takie numery, że nauka czegokolwiek mnie przerasta. Wszędzie widzę porażkę. Myślę, że nie podejdę do egzaminu, bo i tak go nie zdam. To jest straszne. Mówi się, że kobiety mają świetny kontakt ze swoimi emocjami, a ja jestem emocjonalnym analfabetą. Czasami wydaje mi się, że jestem psychopatą.

Odnośnik do komentarza

Jak ci się ma wiedza w głowie układać skoro masz tam burzę myśli wywołanych emocjami?

Rób swoje, nie myśl czy zdasz, czy nie zdasz. Skoncentruj się na tym aby go po prostu napisać. Niech egzamin będzie czymś takim samym jak luźne odpytanie w trakcie lekcji, po prostu czy dobrze rozumiesz. Ufaj swojemu ciału i umiejętnościom. Skoro się uczyłaś i wiesz że umiesz, to ufaj temu - idź na egzamin na luzie. Przecież to wszystko umiesz :) .

Inni ludzie po prostu potrafili wykorzystać pewne rzeczy o których ty nie wiedziałaś - to jeszcze nie jest błąd. Po prostu nie wiedziałaś o nich.

Nie wmawiaj sobie choroby psychicznej, bo jej NIE MASZ, jednakże jeśli dalej będziesz tak myśleć, to z pewnością jej dostaniesz...

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Collider, słusznie, że szukasz dla siebie pomocy i umówiłaś się na wizytę. Trzymam za Ciebie kciuki! Nauka, owszem, jest ważna, ale nie może być całym światem. Istotne są też nasze zainteresowania, pasje, kontakty towarzyskie, zawierane przyjaźnie etc. To też nas kształtuje. Emocje nie są "dodatkiem do życia". Powiedziałbym, że one pełnią doniosłą rolę w naszym życiu. Niejednokrotnie trudno je zahamować. Racjonalnie możemy sobie wiele wytłumaczyć, ale nad emocjami trudno zapanować. Przez Internet nie stwierdzę, co Ci dolega. To pozostawiam specjaliście podczas wizyty. Na pewno masz niestabilną samoocenę, bo z jednej strony domagasz się uwagi, komplementów, tego, by inni szanowali i podzielali Twoje zdanie, a z drugiej strony wycofujesz się z działania z obawy przed porażką. Z jednej strony zachowujesz się tak, jakbyś miała zawyżoną samoocenę, a z drugiej, jakby Twoja samoocena była bardzo niska. Podejrzewam, że duży wpływ na to miało wychowanie - sterylne, ograniczone tylko do nauki. Niemniej jednak ufam, że systematyczną pracą nad sobą możesz wiele zmienić. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

~Collider
Wydawało mi się, że nauki to tylko i wyłącznie sprawa intelektu, inteligencji. A teraz widzę, że ludzie, którzy byli znacznie mniej uzdolnieni niż ja, ale nie przejmowali się, nie bali się, tak ja ja, to ukończyli już studia licencjackie.

Dlatego ,bo stres nas "zjada",paraliżuje,nie wiń się,bo to tylko pogorszy Twoje samopoczucie,czasu nie cofniesz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Pewnie mnie wyśmiejecie. Powiecie, że mam swoje lata, jestem dorosła, to jest moja życie i matka już nie ma na nie żadnego wpływu. Ale to nieprawda. Mam 22 lata. Już nie mieszkam z matką. Cały czas się zastanawiam, czy jej słowa naprawdę mogły mieć na mnie taki ogromny wpływ. Nie wiem już, co wolno w tym temacie, a co nie. Co jest dobre, a co złe. Mam 22 lata. W moim wieku niektórzy są w związkach małżeńskich, mają dzieci. A ja....pragnę tego, czego pragną nastolatki. Chcę wyjść z chłopakiem do kina, do restauracji, przytulić się do niego. Nic więcej. A tego nie przeżyłam. Boję się, że jestem już za stara na randki, że dla mnie już za późno. Ludzie idą na swoje pierwsze randki w wieku 16-17 lat, a nie prawie 23! Nagle, nie wiadomo skąd, nie wiadomo dlaczego, w wieku 20 lat wzięła mnie taka żałość, taka tęsknota...Dziwne pragnienie. Pragnienie znalezienia bratniej duszy. Nie chodzi mi o seks. Boję się seksu. Uciekłabym, gdyby miało do niego dojść. Jeżeli o seks chodzi, jestem totalnym analfabetą. Nigdy nie przeżyłam swojego pierwszego pocałunku, nie trzymałam się z chłopakiem za ręce, nawet się nigdy do chłopaka nie przytuliłam. A chciałabym. Czy to coś złego? Widzę w chłopakach osoby, ludzi. Zastanawiam się, czy wychowanie mogło mieć na to wpływ. I chyba miało. Ja się wszystkim przejmuję. Niektóre dzieci mają gdzieś, co im rodzice mówią, ale ja wszystko do siebie zawsze przyjmowałam. Próbuje sobie przypomnieć sytuacje z mojego życia dotyczące zainteresowania płcią przeciwną i dochodzę do wniosku, że mama zawsze to u mnie potępiała i nawet nie dopuszczała do siebie myśli, że mogłabym mieć chłopaka. Płakać mi się chce. Jestem zupełnie bezsilna, zupełnie bezradna. Najgorsze jest, że boję się, że gdy spróbuję chodzić z jakimś chłopakiem, to on mnie zaciągnie do łóżka, unieruchomi, zgwałci, zajdę w ciążę, a moja matka mnie wyśmieje i powie, że miała rację, że mężczyźni to diabły i sama jestem sobie winna, a pewnie chciałam. Wiem, że czas płynie. I tak minie 5, 10, 20, 30 lat, będę się bać, zamartwiać, nigdy nie spróbuję. Przyjdzie starość. Będę stara, będę się kłaść do grobu, już nikt mnie wtedy nie zgwałci i nie zajdę w ciążę, ale na łożu śmierci będę płakać, że nie korzystałam z życia i nigdy się nawet do mężczyzny nie przytuliłam. Mama zawsze mówiła, że jak jest romans, to chłopakom nigdy nie szkodzi, bo dla nich to jest sport, zabawa, a dziewczyny nawet jeżeli nie zostaną zgwałcone, to głupieją i gwałtownie pogarszają im się wyniki w nauce. Ludzie, jak ja tego nienawidzę! Jak sobie przypomnę tą wypowiedź, to mnie wściekłość bierze! Kiedy w wieku 14 lat, po raz pierwszy w życiu zauroczyłam się w chłopaku (nic z nim nie robiłam, moja "zbrodnia" polegała na tym, że wpatrywałam się w niego jak obrazek i często o nim myślałam), tata się o tym dowiedział i się na to uśmiechną i powiedział, że ten chłopak to jest całkiem fajny, a mama wzięła mnie na "dywanik"i powiedziała, że koniec tej zabawy. Że nie jestem już tą samą osobą, co kiedyś, bo zaczynam się rozglądać za chłopami. Powiedziała, że jeżeli nie przestanę się na niego patrzeć, to przestanie mi płacić za korepetycje z matematyki. Możecie mi wierzyć lub nie, ale wystraszyło mnie to. Uświadomiłam sobie wtedy, że nie wolno mi interesować się chłopakami. I to działało. Do matury nigdy z żadnym nie chodziłam (chociaż zauroczyłam się w innym, ale już nie powiedziałam rodzicom, ale to było tylko w mojej wyobraźni, też nigdy z nim ani słowa nie zamieniłam, a bardzo chciałam, ale strach mnie powstrzymywał). Aż po maturze, na początku studiów....Ktoś mi powiedział, że w pewnym wieku pojawia się takie pragnienie...Ono jest straszne. Taka straszna tęsknota. Brakuje mi takiej relacji z chłopakiem. Ale nie chodzi mi o seks, on wydaje mi się obrzydliwy. Brakuje mi tego duchowego aspektu miłości. Marzę o takiej miłości platonicznej. Wiem, powiecie, że to nierealne. Ale co ja mam zrobić, na samą myśl o penisie robi mi się niedobrze! Brakuje mi męskiego przyjaciele (nie śmiejcie się, ze kochanka, bo nie o to mi chodzi!), takiego towarzysza do rozmów, do dyskusji, do spacerów. Ale się boję, że jakiś mnie poderwie na "artystę", a potem zaciągnie do łóżka i zgwałci. Tak się boję penisów, a czasem mnie ogarnia zazdrość o ten organ. I nie ma w tym nic śmiesznego. Też chciałabym to mieć, być mężczyzną, mieć 100% kontroli nad swoim życiem. A nie słabą, głupiutką, naiwną kobietką. Ale na to już nie mamy żadnego wpływu. Nie wybiera się płci. Co ciekawe, moja mama była zaledwie rok ode mnie starsza niż ja teraz, gdy brała ślub! Do ślubu mi niespieszno, tylko zadziwia mnie ten szczegół. Jej było wolno spotykać się z chłopakiem w moim wieku, a mnie nie wolno do teraz.22 lata i nawet nie wiem, co to pierwszy pocałunek. Kiedy zwróciłam jej na to przez telefon uwagę, ona mi na to odpowiedziała; "Tylko że ja miałam wtedy studia ukończone i prawo jazdy." Zdębiałam. Jak zawsze. Tak, zgadliście, nie mam jeszcze ukończonych studiów, ani prawa jazdy. Wiem, że jestem życiowym nieudacznikiem. Chyba muszę się z tym pogodzić. Do końca życia żadnych chłopaków. Płakać mi się chce. Jestem bezradna. Jeżeli nie spróbuję, nigdy nie dowiem się, jak to jest ( a chcę wiedzieć). Jeżeli spróbuję, zostanę zgwałcona, pobita, okradziona, albo zadręczona psychicznie. Nie ma wyjścia.

Odnośnik do komentarza

Słuchaj. Nie wiem co jest, ale wydaje mi się że twoja matka ma jakiś uraz do facetów który wszczepiła tobie. Jednakże jest to CHORE! Wcale tak nie jest. Nie każdy facet to świnia, nie każda kobieta to suka :) .
Czasy są takie że 95% związków opiera się na pożądaniu czy sexie :/ . Ale jest te 5% ludzi takich jak ty, gdzie ew sex to dodatek, dopełniający całości (i tak powinno być). Te 5% ma rację, a 95% się myli :) .

Swojej matce możesz dowalić że ona w twoim wieku brała ślub, a tobie zabrania? To co, wg niej masz od razu brać ślub w ciemno? Bo zabrania ci poznać swojego ew przyszłego męża? Skoro faceci są tacy źli to czemu ona wyszła za twojego tatę... Nie bój się jej odszczekać - na prawdę ci ulży i poczujesz swoją siłę :) .

Ja ciebie rozumiem. Sam też do 20 roku życia całkowicie się nie interesowałem kobietami, zero dotyku itp... Ale jak z dobroci serca zbierałem do kupy pewną dziewczynę (w której się później niestety zakochałem i skończyło się b. źle), to wtedy coś mi się w głowie zmieniło... Doskonale cię rozumiem, dla mnie twój problem całkowicie nie jest ani głupi, śmieszny, żałosny czy poniżający.
Twoje obawy odnośnie sexu - wynikają z braku doświadczenia z facetami, jak również chorego, panicznego lęku przed tym aktem (który sprezentowała ci matka :/ ).
Tutaj ważne abyś trafiła na odpowiedniego faceta, który zrozumie że boisz się sexu i delikatnie, powoli cię go nauczy :) . Ale do tego jeszcze dłuuuga droga więc nie ma co ci tym teraz głowy zawracać :) .
Każdy (zdrowy) facet będzie oczekiwał sexu, bo to nic złego. Z tym że ci wartościowi faceci nie będą nalegać, zaczekają...

Twoje pragnienie randkowania - też jest normalne. Nie ma drogi na skróty w rozwoju. Ty jesteś na początkowym etapie, "nieśmiałości i podchody". Chcesz, ale się boisz zagadać itp. Większość ludzi w naszym (tak naszym - ja rocznik 93r :P ) wieku jest już doświadczona i wie jak zagadać, jak zakręcić aby to szło. U ciebie taka "sprawność" we flircie jest odstraszająca bo kojarzy ci się z manipulacją i wykorzystaniem :) .

Podpowiem ci pewną książkę, która powinna cię nieco "uzbroić" i przygotować względem relacji damsko-męskich. "Księga związków, podrywu i sexu" Krzysztofa Króla. Brzmi może "nieapetycznie", ale rzuć okiem chociaż na spis treści, a dowiesz się co tam jest. Wcale nie tylko tematy o podrywie czy sexie, ale też jak kształtować swój charakter tak, aby się nie bać facetów czy nie dać się wykorzystać.

Jeśli chcesz pogłębić temat, chętnie popiszę z tobą, sam borykam się z podobnym problemem, jakoś średnio mi to idzie, ale idzie :) .
Pozdrawiam i trzymaj się ciepło...

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Nieeee! Zdrowy będzie zawsze chciał seksu? To chcę chorego, bardzo chorego! Ludzie, ja się boję. Tak bardzo się boję. Tak, możecie się ze mnie śmiać, ale dla mnie seks to tylko wymiana obrzydliwych, kleistych wydzielin za pomocą ohydnych narządów rozebranych ludzi. Jestem bezradna. Męczę się z tym wszystkim, i to bardzo. Nic nie mogę zrobić. Nikt i nic mi nie może pomóc. Chcę, żeby chłopak we mnie zobaczył człowieka, a nie maszynkę do uprawiania seksu. Ale moje życzenia się nie liczą.

Odnośnik do komentarza

Słuchaj. Moja znajoma kiedyś również miała okropny wstręt do penisów, gdyż jako mała dziewczynka widziała jak jakiś menel sobie "dogadzał" w krzakach :/ . Dziś jednak sama namawia swojego faceta do sexu :) .

Wszystko po kolei. Nie odrzucaj sexu, na amen. Załóż że to się po prostu może zmienić, tak jak nagle zapragnęłaś faceta przyjaciela tak możesz nagle zapragnąć czegoś więcej :). Ok? Tyle.

Powoli. Pisałaś że potrzebujesz przyjaciela z którym będziesz mogła pisać. Spoko - ja mogę pisać. Przez internet na pewno nie zrobię ci krzywdy (bo po prostu się nie da, prawda?). Facet może chcieć sexu i widzieć w tobie anioła, miłość, kobietę, przyjaciółkę, największy skarb itp. Jedno na prawdę niczego nie wyklucza. Sex =/= wykorzystanie, przymus i wszystko co złe. Wcale tak być nie musi. Na prawdę - troszkę odwagi :) .

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

Dziewczyno, a skad matka wie ze chcesz sie umawiac z kims? Nie mow o niczym, to nie bedzie miala do Ciebie pretensji. Naprawde uwierz, ze nie warto mowic o wszystkim osobom, ktore to wykorzystuja przeciwko nam. A jak boisz sie sexu, to co za problem? Czy ktos zmusza Cie do niego? No sorry, bierzesz na meza informatyka z powolaniem, i problem z glowy :-)

Odnośnik do komentarza

Ja już jako dziecko miałam uraz do seksu (uświadomiła mnie telewizja). I nie, nie zmieniło mi się z wiekiem, wręcz przeciwnie-jeszcze bardziej tego nienawidzę. Przecież po tylu latach zahamowań nie stanę się nagle demonem seksu! Poza tym, to nie jest zabawa. To jest bardzo poważna sprawa, bardzo poważne konsekwencje. Co w tym złego, że chcę chłopaka-przyjaciela, towarzysza rozmów? Ech, przypomniało mi się, jak zagadałam kiedyś chłopaka, który czytał książkę o antropologii. Właśnie to zwróciło moją uwagę-że czytał książkę na taki temat (jestem miłośnikiem paleontologii). Tak dobrze nam się ze sobą rozmawiało. Rozmawialiśmy o polityce, historii, książkach. Ale to była tylko chwila. Nigdy więcej się nie widzieliśmy. Marzy mi się własnie takie porozumienie dusz. Nie chcę żadnego ślubu, dziesięcioosobowej rodziny, seksu. Nie. Ja chcę tylko jednego-wyjść z chłopakiem na spacer. Czy to źle?

Odnośnik do komentarza

kazdy zwiazek to najpierw przyjazn :-)
wiec chcesz tego, czego chce kazda para na poczatku.
no, dziewczyno, chcesz robic tutaj cyrk, zwrocic na siebie uwage. bierz za meza komputerowca, bedziesz z nim prowadzic inteligentne rozmowy z poczuciem humoru, ale nie bedzie Cie on ani przytulal, ani nie bedzie chcial seksu.

Odnośnik do komentarza

~mellannie
kazdy zwiazek to najpierw przyjazn :-)
[...]

Nie każdy - niektóre zaczynają się od przygodnego sexu w barze XD... Ale dość żartów.

~Collider
Ja już jako dziecko miałam uraz do seksu (uświadomiła mnie telewizja). I nie, nie zmieniło mi się z wiekiem, wręcz przeciwnie-jeszcze bardziej tego nienawidzę. [...]

Nie rozumiem jak możesz nienawidzić czegoś, z czym nie miałaś styczności.
Powoli wychodzi na to, że ty sama nie wiesz czego tak na prawdę chcesz. Raz piszesz że chciałabyś chodzić na randki, dotknąć czy coś. A teraz piszesz że nie chcesz chłopaka. Zdecyduj się dziewczyno.
Ubzdurałaś sobie że sex jest błee, a nawet cię nigdy facet nie przytulił. Uważasz że błee jest coś o czym nie masz najmniejszego pojęcia, nie wiesz co to kontakt fizyczny i jak bardzo jest on przyjemny... A już z góry mówisz NIE. Ale pójdźmy dalej. Sex to odpowiedzialność, nie musi mieć konsekwencji (jeśli stosuje się antykoncepcję i zabezpieczenia przed chorobami). Nie chcesz - nie chciej. Nikt cię nie zmusza. Twoje wyobrażenie zderzy się z rzeczywistością i się wykolei. Nie taki jest świat...

Czy dla ciebie pragnienie sexu jest równoznaczne z byciem prymitywem, który nie ma mózgu, chce tylko bzykać wszystko ci się rusza? Że jest gwałcicielem, socjopatą i bóg wie co jeszcze?

Chłopak będzie chciał fizycznego kontaktu, nawet jeśli byłby impotentem, nawet jeśli byłby aseksualny... Po prostu taka jest ludzka psychologia...

Nie pisz że chcesz chłopaka, bo ty go nie chcesz. Chcesz kolegę. Ale znowu ty, nie chcesz z nikim nawiązać znajomości... Chcesz mieć ciastko i zjeść ciastko - tak się nie da. Musisz wybrać.

Chcesz wyjść - to wyjdź, w czym masz problem? Po prostu. Idź zobacz który facet siedzi sam (jeśli jest smutny to najpewniej samotny) i z nim idź...

Odwalasz tu wielki cyrk, piszesz tak emocjonalnie i krytycznie że aż się nie chce tobie pomagać. Jak chcesz uzyskać pomoc nawet od specjalisty gdy ty nie przyjmujesz absolutnie żadnego obcego zdania? Zastanów się czy NA PRAWDĘ chcesz tej pomocy, czy tylko chcesz zwrócić na siebie uwagę... To już taki drugi twój temat, przy czym z pierwszego nic (jak widać) nie wynikło.

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza

~Collider
Nie, proszę, nie denerwuj się na mnie. Poniosło mnie, wiem. Po prostu mnie to nerwowo wykańcza, przerasta mnie to i nie wiem, jak to ugryźć. Ale poszukam pomocy u fachowca. Nie zostawię tego problemu nierozwiązanego.

Jestem na tle wyrozumiały że się na ciebie nie denerwuję. To było celowe - trzeba było tobą troszkę potrząsnąć, żebyś w końcu zaczęła słuchać ;) .
Szukasz osoby z którą mogłabyś porozmawiać o zainteresowaniach. Coś o dinozaurach wiem, za małolata uwielbiałem oglądać filmy przyrodnicze w stylu "wędrówki z dinozaurami" itp, więc temat podchwycę ;) . Myślę że takie pisanie to półśrodek między tym co masz teraz a tym co chcesz... Małymi kroczkami ale w jednym kierunku. Ale nic na siłę.
Pozdro.

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza
Gość Mozart rules

Dziwne to co piszesz. Coś się grubo nie zgadza. Sama nie wiesz czego chcesz. Jesteś niezrównoważona. Najpierw idź do psychologa, bo po co ci kolega, jak tylko będziesz mu płakała w mankiet, aż się wszystkiego odechce i znowu będziesz poszkodowana. Poukładaj z kimś kompetentnym emocje i wtedy szukaj przyjaciela.

Odnośnik do komentarza

Nie ma przyjaźni damsko-męskiej? Dzięki. Dziękuję. Bardzo się z tego powodu "cieszę". Tak, masz rację. Liczy się tylko penis i pochwa. Kobieta i mężczyzna myślą tylko, co sobie włożyć, jak włożyć i jak długo to potrwa. Mężczyzna myśli tylko penisem, a jedynym marzeniem kobiety jest zostać nabitą na penis i napełnioną od środka białym-kleistym płynem. Cóż za budująca, krzepiąca świadomość. Miło.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...