Skocz do zawartości
Forum

Czy warto?


Gość Justyna507

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Justyna507

Pytanie to krąży mi dzisiaj po głowie od samego rana i to nie pierwszy raz jak znów docieram do granicy...
Moje życie to seria pomyłek upokorzeń i upadków.
Moje życie mi ciąży, bezsens z jakim się ścieram od 5 lat doprowadza mnie na skraj wytrzymałości.
Od 5 lat wmawiam sobie że sama sobie ze wszystkim poradzę że nie potrzebuję pomocy... Okłamuję się.
W ciągu tych kilku lat zdążyłam siedem razy zmienić miejsce pracy i nie nawiązać żadnej dłuższej ani bliższej czy ciepłej relacji z kimkolwiek. Wiem... to żałosne, jestem żałosna we własnym żaleniu się lecz wiem też że właśnie takie myślenie doprowadza mnie na ten skraj. Ja już nawet głodu nie czuję... Tylko cynizm i ironia... Nie potrafię się uśmiechać. I nie potrafię sobie pomóc...
Myślę czy warto? Czy ma sens wstać ubrać się i pójść z tym gdziekolwiek? Czy ma sens ratowanie tego czego w sumie już nie ma? Życia? Siebie? Mam w sobie tylko obojętności względem własnej osoby i przyszłości.
I zaczynam pragnąć śmierci po prostu przestać się męczyć.
Myślę o tym co mi to da? Że pójdę do specjalisty? Bo w sumie co to da? Dostanę parę recept? Nieszczery udawany uśmiech?I kilka udawanych słów pocieszenia na do widzenia? Szukam sensu w czymkolwiek, gdziekolwiek aby tylko móc się złapać czegokolwiek jakiejś najdrobniejszej rzeczy która pomogła by mi ruszyć z miejsca. Żyć...

Odnośnik do komentarza
Gość podmuch_wiatru

Justynko !

Zaczynałem odpowiedź dla Ciebie kilka razy, czytałem i kasowałem, bo były to same banały. Nie wiem, jak Ci pomóc czy jak Cię pocieszyć w sytuacji, kiedy też mi się zdaje, że życie jest czy bywa "ujowe" i nie ma wielkiego sensu. Jednak pchałem do przodu, bo wierzyłem, że najlepsze jest to co jeszcze przed nami. Tak się w końcu stało i życie przyniosło mi coś bardzo dobrego . Tobie też tego serdecznie życzę.

Odnośnik do komentarza
Gość Mahometka_A

To zależy o jakiej samotności też mówimy. Bo jeśli o takiej, kiedy ktoś nie ma partnera życiowego, to nie jest to równoważne z brakiem znajomych, przyjaciół etc...
Bo jeśli o takiej, kiedy ktoś nie ma partnera życiowego, to nie jest to równoważne z brakiem znajomych, przyjaciół. Jeśli natomiast mówicie o braku znajomych, to nie mogę się wypowiedzieć, bo na ten typ samotności nie cierpię, gdyż w pracy mam ich w brud.

Odnośnik do komentarza
Gość Mahometka_A

Ja widzę plus....żaden garb mi nie siedzi na plecach, nie zrzędzi i nie marudzi. Szczerze mówiąc to, czasami chciałabym być jeszcze bardziej samotna. Odciąć się od świata od internetu i chociaż z tydzień udawać, że mnie nie ma. Och po prostu bajka :P

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna507

Hm... nie wiem tak jakoś wyszło. Ciągłe zmiany miejsca pracy, otoczenia a teraz w pracy jakoś tak nikt za bardzo mnie nie rozumie. Są nie mili dla mnie. I nie wiem o czym mam z tymi ludźmi rozmawiać. Nie mam o czym z nimi rozmawiać. Tak jakoś po prostu. Często jak mówię to po prostu nie patrzę na tego kogoś i przez to mówią że gadam do siebie a wcale tego nie robię. Ja po prostu nie lubię patrzeć ludzia w oczy jak mówię bo czuję się jakoś tak dziwnie nie swojo.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna507

Mam stanowisko indywidualne. Zawsze mnie dają na stanowiska samodzielne. Nie wiem czemu. Ludzie źle się czują w moim otoczeniu ja w ich zresztą też. Nie do końca wiem jak mam się zachować co powiedzieć czy czego nie mówić i zawsze pie****ne coś głupiego. I ciągle mam spine. W każdym zakładzie jakieś problemy. Po prostu... Idę spać bo zmęczona jestem. Miłej Nocy.

Odnośnik do komentarza
Gość Mahometka_A

Może spróbuj się trochę na nich zobojętnić?
Może znajdź sobie koleżankę, która Cię będzie akceptować taką, jaka jesteś?
Może wyobraź sobie, że czytasz w pustej sali i dzięki temu nie będziesz unikała kontaktu wzrokowego?
Pamiętaj, że nieśmiałość możesz zwalczyć, spróbuj! A ludziom w pracy trzeba zawsze stawiać czoła, bo inaczej zawsze będą wchodzili Tobie na głowę.

Nie wiem czy Ci to w jakiś sposób pomoże...ale cóż spróbować zawsze możesz.

W takim razie dobranoc, bo ja też zmykam już do łóżeczka :)

Odnośnik do komentarza

Nie patrzysz ludziom w oczy, spinasz się, nie uśmiechasz - czyli to ty swoim zachowaniem, odcinasz się od ludzi.
Każdy człowiek jest cudem natury, niepowtarzalny, wspaniały i każdy jest inny.
I tą inność, indywidualność, trzeba cenić. Trzeba zauważać dobre strony siebie, trzeba zauważać, co osiągnęło się w życiu, czyli jak z tą szklanką - dla jednych jest do połowy pusta, dla innych do połowy pełna.
U ciebie jest ona pusta.

Co radzę?
-Napisz sobie wszystko, co osiągnęłaś w życiu. /praca, samodzielność itp./
Opisz wszystkie pogodne momenty, w swoim życiu. Wszystko, co ci sprawiło radość, z czego byłaś dumna.
Zastanów się nad tym, przypominaj sobie coraz więcej szczegółów, smakuj te momenty, myśl o tym.

Ja sama byłam kiedyś w podobnym stanie psychicznym, jak ty. Tak się złożyło, że ze znajomym zaczęliśmy wspominać zabawne epizody z naszego życia i okazało się, że było ich dużo.
Poszłam dalej- czyli zaczęłam wspominać, co mi się udało w życiu.
Doszłam do wniosku, że to moje życie jest całkiem udane, z czego nie zdawałam sobie sprawy.
Mamy taką naturę, że większość z nas skupia się na minusach, całkowicie zapominając o plusach.
A więc przypomnij sobie te dobre chwile, a od razu poczujesz się lepiej.

- Usiądź przed lustrem i patrząc sobie w oczy, ćwicz uśmiech.
Rozciągaj wargi do uśmiechu, nawet taki wymuszony pozytywnie na nas działa. Dość szybko zaczniesz uśmiechać się naturalnie.
-Słuchaj pogodnej, rytmicznej muzyki / np. samby itp/ tańcz przy tej muzyce, podśpiewuj sobie.

To na początek.
Dość szybko zauważysz zmiany w swej psychice, bo to od niej zależy, czy życie będzie udane, czy też nie.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna507

~Mahometka_A
Może spróbuj się trochę na nich zobojętnić?
Może znajdź sobie koleżankę, która Cię będzie akceptować taką, jaka jesteś?
Może wyobraź sobie, że czytasz w pustej sali i dzięki temu nie będziesz unikała kontaktu wzrokowego?
Pamiętaj, że nieśmiałość możesz zwalczyć, spróbuj!

hm... Ale ja nie jestem osobą nieśmiałą a przynajmniej tak mi się wydaję. Lubię rozmawiać z każdym indywidualnie.
W grupie się nie odnajduję. Czasami ludzie z mojego środowiska wydają mi się strasznie płytcy. Nie znam się na głupich żartach, odstręcza to ich ode mnie. Czasami po prostu nie chce mi się z nimi rozmawiać a czasami jak mam spoko dzień to pogadam. Ale nie wykazuję jakiegoś takiego większego zainteresowania. Odczuwam albo niechęć albo obojętność. Zdarza mi się wszystko analizować w głowie przez co czasami długo zbieram się do odpowiedzi na pytania.

Odnośnik do komentarza

~myśliciel 44
Nie dziwie się, że jest jak jest. Nawet tutaj krucho z komunikacją. Ludzie ja podtrzymują na duchu a ona nic. Nawet "dziekuje" Odpowiada wybiórczo jednej osobie.

Ach Justyno nie zapomnij podziękować dla użytkowniczki uny, bo kobiecina tak się napracowała gdy pisała posta dla ciebie, a ty nawet jej nie podziękowałaś za ten jakże ciężki wysiłek Podziękuj jej bo się sierotka jeszcze popłacze hahaha

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna507

Nie ma szans. Nie mam predyspozycji ani wykształcenia aby podjąć pracę na wyższym szczeblu społecznym.

Ostatnio bardzo się nad czymś zastanawiam.
Mam w rodzinie osobę bardzo chorą psychicznie a na domiar złego jakiś czas temu powiesiła nam się kuzynka. Miała 30 lat i nie wiadomo dla czego ani co się stało. Osierociła syna 10 letniego. Powiesiła się na jego łóżku piętrowym. Była bardzo do mnie podobna... Z postury, wyglądu itd. Nurtuję mnie to.
W mojej rodzinie nie brakuje czubków. Zastanawiam się czy to nie jest jakieś genetyczne.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna507

~mc duck
~myśliciel 44
Nie dziwie się, że jest jak jest. Nawet tutaj krucho z komunikacją. Ludzie ja podtrzymują na duchu a ona nic. Nawet "dziekuje" Odpowiada wybiórczo jednej osobie.

Ach Justyno nie zapomnij podziękować dla użytkowniczki uny, bo kobiecina tak się napracowała gdy pisała posta dla ciebie, a ty nawet jej nie podziękowałaś za ten jakże ciężki wysiłek Podziękuj jej bo się sierotka jeszcze popłacze hahaha

Ja nie rozmawiam z każdym. Wybieram człowieka na podstawie wewnętrznego przeczucia. Ja tak jakbym Wyczuwała energię człowieka. Jakby moje wewnętrzne ja intuicyjnie mi podpowiadało o intencjach innych.

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna507

Moje wewnątrzne ja mówi mi iż.
Podmuch wiatru - próbowała mnie pocieszyć ale nie do końca to czuła. Uznała że trzeba coś napisać.

Mahometka_A - próbowała zrozumieć ale jej się to nie udało.

Unna-1 - chciała zaprezentować swoją wiedzę i wyższość ale nie było w tym jakiejkolwiek empatii.

jasne co z toba - albo jesteś unna-1 albo roshen zmieniasz nicki jak rękawiczki, wiec zakładam iż ludzie tutaj już mają na twój temat wyrobiona pewną opinie.

Tak to widzę.
Miłego dnia.

Odnośnik do komentarza
Gość jasne co z toba

Chce ci tylko dziewczyno pomoc. Unna to super babka i wielu osobom tutaj pomogla jak nikt. Podmuch to facet, nawet tego nie raczylas zauważyć, wiec o czym my tutaj piszemy. Mahonetka jest mila gdy jej sie chce. Ważne, że probowali, a ty analiza na zimno i zadowolona. Nikt tutaj nie zmieni życia za ciebie.ogarnij się. Tobie lepiej nie pomagać. Bez odbioru.

Odnośnik do komentarza
Gość obserwatorka

W sumie nie chcialam nic pisać w tym wątku ale fakt faktem że czytalam wiele wypowiedzi unna-1 i musze przyznać ze daje ona bardzo cenne rady, takie jak dla przyjaciela czy wlasnego dziecka. Naprawdę stara sie i dala Ci dobry sposób. Swoją drogą Jystyna ile masz lat?

Odnośnik do komentarza

Justyna
Zacznę od tego że od pierwszego wpisu Cię polubiłam i to bez znaczenia że nie ze wszystkim się z Tobą zgadzam.
Za co? Za szczerość wobec innych i siebie. Za to że ciężko pracujesz a mimo to nie skreślałaś chłopaka nie mogącego znaleźć pracy. Za Twoją alienację wynikającą myślę że w jakiejś części
z bezkompromisowości,
a w części z niedostosowania.

Ja też nie mam przyjaciółki, i z wielu powierzchownych znajomych to wiem że
w jakichś bardzo sprzjających okolicznościach może 1 -2 osoby mogłabym tak nazwać?

Myślę że być może na Twoje samopoczucie wpływa też fakt że przeżyłaś rozstanie- rozczarowanie w miłości,
a dodatkowo jest Ci ciężej bo to że nie jesteś hetero nie jest powszechnie akceptowane.
Też mam problem z tą akceptacją
a dokładniej mówiąc z narzucaniem politycznie poprawnego uznawania pewnej odmienności za normę.
Poza tym myślę że wiele osób odczuwa tak a nie inaczej z różnych powodów, np lęku przed płcią nomen omen, przeciwną :)

W każdym razie spróbuj może popatrzeć na siebie i innych z większą wyrozumiałością.
Miej swoje zdadnie ale nie kop się z koniem:)
Trochę dyplomacji jest niezbędne do funkcjonowania.
No i jeśli to możliwe może spróbuj inaczej spojrzeć na matkę, może ona również jest w jakiś sposób ofiarą sytuacji rodzinnej?

Pozdrawiam i życzę Ci żebyś poczuła się w życiu lepiej

Odnośnik do komentarza
Gość Justyna507

Dzięki ludziska naprawdę jestem wdzięczna za okazanie zdania itd. Ale z mojej strony koniec z pitoleniem.
Podjęłam decyzję i szukam dobrego specjalisty.
Bo to nie może być tak żebym przez cały czas odczuwała tak ogromne napięcie w głowie że niemożliwym staję się otwarcie oczu czy normalne funkcjonowanie. Trzeba się wziąć w garść i zrobić ze sobą porządek.

Odnośnik do komentarza
Gość Mahometka_A

Nigdy nie korzystałam z pomocy psychologa, ale wiem, że warto. Osobiście znam wiele przykładów gdzie osoba, której pomagał psycholog stała się kimś niemal nie do poznania. Oczywiście mam na myśli zmiany pozytywne.
Idź, sprawdź, zobacz, przekonaj się sama, w najgorszym wypadku będzie tak jak teraz, a wnoszę, że jest Ci niedobrze z samą sobą:(
Powodzenia Justynko
:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...