Skocz do zawartości
Forum

Chce coś z siebie wyrzucić a nie mam z kim porozmawiać


Gość Serena66

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Serena66

Wszystko to co się u mnie dzieje utwierdza mnie w przekonaniu, że wyniesienie się z domu to będzie bardzo dobra decyzja. Wczoraj pomagałam mamie przy ogórkach. Mojemu bratu nie podobało się to że zwracam mamie uwagę, że jest inna kolejność wkładania składników do słoików. Powiedział mi że to mamy dom. Stwierdziłam że on najwyraźniej stał się podobny do mamy która jest toksyczna. Opisywałam kiedyś wszystko w wątku o tytule nie mam siły walczyć o siebie.
Widzę że nie podoba się w domu domownikom że ja też mam swoje zdanie. Do tego z mojego bezrobocia robią sobie żarty że jestem w sytuacji jak Ferdek ze świata według kiepskich. Zmuszają mnie nawet do tego by się z nimi napić choć nie mam ochoty. Przez to nie jestem asertywna. Widzę też że nigdy nie obchodziło ich moje zdanie, to co ja czuję. Wbijają mi nóż w plecy. Nie czuje że mnie wspierają. Rodzice wzięli psa bo tamtego nie byli w stanie wychować. Poświęcają mu bardzo uwagę co trochę boli. Mi tak nigdy nie robili.
Pasje mam owszem. Motoryzacja mnie bardzo interesuje. Dużo czasu jej poświęcam.

Odnośnik do komentarza

Kobieto - gdzie jesteś?! Fajnie by było mieć koleżankę - mechanika, tym bardziej że i ja to uwielbiam :) . Ale dość żartów...

Słuchaj, to że twoi rodzice są jacy są to NIE JEST TWOJA WINA! Nie daj sobie wmówić inaczej!
Rozumiem że głównie chcesz się wygadać, wiec gadaj :) . Ja na pewno to przeczytam. Wierzę że Serenko dasz radę :)

Pamiętajcie że poczta priv nie działa na forum :/

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

Nie chcę ich nawet usprawiedliwiać. Czym dłużej z nimi mieszkam czuję do nich niechęć jak i do brata. Czuje się samotna przyznaję. Poza tym czuje się tak jakby mentalnie z tej rodziny mnie dawno temu wyrzucili. Wiem że do nich nie pasuje. Nie czuje w nich wsparcia. Nie zależy mi na tym zwłaszcza jak ostatni okres czasu mi pokazał że nigdy nie mogłam na nich liczyć. Zdana byłam na siebie samą. Szukam pracy w innym mieście bo chce iść na swoje. Nie to że mieszkanie wynajmować, ale pokój. Czuje że moja psychika potrzebuje odpoczynku. Czuje się zmęczona tą dwulicowością i sztucznością jaka jest w rodzinie. Nie mam żadnych znajomych bo gdy mi rówieśnicy dokuczali słyszałam że to przeze mnie. W domu narzekają i krytykują. Wiele razy to samo słyszę. Na brata nie liczę nawet bo on się już do nich upodobnił.

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

Mojej mamie nigdy się nie podobało to, że się z kimś zadaje. Zawsze jak się wtrącała to potem mi coś odbijało i wszystkie moje znajomości się kończyły.
Poza tym mam 25 lat. Nie miałam nigdy życia prywatnego. Gdy gdzieś wychodzę to rodzice chcą wszystko wiedzieć. Muszę kombinować i kłamać.
Czasami mi się wydaje, że do mojego laptopa mi zaglądają choć tylko ja z niego korzystam.

Odnośnik do komentarza

Faktycznie, chyba musisz się sobie wygadać i nie masz gdzie i do kogo. Już dawno jak pamietam zostało ustalone, że jak się ma 25 lat i się ma wrażenie, że najbliżsi denerwują a i my ich denerwujemy, to ten dorosły wiek już upoważnia nas do pójścia swoją drogą. Wiesz doskonale, że skoro "muszą"wszystko wiedzieć, spowiadają Cię z każdego kroku, to bardzo się Tobą interesują, tylko ten sposób ich dbałości o Ciebie już Ci nie podchodzi.

Jak widzisz konkurencję w szczeniaku, który zamieszkał w Waszej rodzinie i chwilowo jest pod najnowszym nadzorem i opieką Twoich domowników, to już jest żle, ale nie z nimi tylko z Tobą.

Mialaś mieć załatwiony staż i co nie wypaliło, że siedzisz w domu i podwójnie nerwowa jesteś, bo pewnie w nieciekawy sposób mamę przy tych ogórkach pouczalaś, skoro brat zaczął się wtrącać.

Dlaczego, jeśli nie masz widoków na ten staż do nie idziesz "na pokój" do Gdańska jak planowałaś?

Odnośnik do komentarza

Tez kiedyś miałam takie odczucie ze rodzina mnie nie szanuje i jest na to jedna rada poprostu to co mówią nie brać do siebie. Ostatnio zaczeli byc dla mnie nadgorliwi-pytali co ze mną nie tak bo calymi dniami milczalam. To bylo wkurzające bo ja poprostu mam taki charakter :) i dziwi mnie to ze milczalamcaly rok a zauważyli to dopiero przy gościach.

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

Miałam iść ale nie wiedziałam że staże oferowane przez gdański Urząd Pracy są dla osób bezrobotnych, a nie dla osób poszukających pracy. A rodzice mi nie dadzą ani złotówki na to bym poszła wynająć pokój i mi gadali, że nikt obcy cie nie zamelduje.
Jedyne co robię teraz to szukam pracy w Trójmieście i jak znajdę to się wyprowadzę z domu.
Ogólnie to czuje się samotna. Nie miałam na studiach zaufanych osób. A do tego w domu narzekają na ludzi, obgadują.
Jestem umówiona w poradni zdrowia psychicznego na początek września. Idę na nfz dlatego taki termin.
Dlatego też się chce wyprowadzić bo czuje, że ze mną jest źle. Nie odbieram tego w negatywny sposób że skoro ktoś mi mówi że źle ze mną to że dziwna jestem. Musiałam sama to zrozumieć, że potrzebuje pomocy. Rodzina nawet nie wie. Nie chce by wiedzieli.
Nie przejmuje się tym co się w domu dzieje. Czuje że nie pasuje do nich i że nie będę tu mieszkała całe życie.
Tylko trudno nie jest brać czegoś do siebie osobie wrażliwej, która nie ma w nikim wsparcia i w sobie go musi szukać.

Odnośnik do komentarza

Oczywiście, że nikt Cie nie zamelduje, chyba, że czasowo. Najczęściej się nie melduje najemców.
Ty ,po ukończonej uczelni masz prawo składać papiery na status osoby bezrobotnej, ale bez świadczeń pieniężnych, bo sobie niestety prawa do tych świadczeń nie wypracowałaś, ale chyba masz prawo wtedy korzystać z NFZtu.Teraz jeśli nigdzie się nie zarejestrowałaś, to w którymś momencie "Ewuś "może Cię z systemu wywalić.

Naprawdę przez całe studia przeszlaś bez żadnych kontaktów z koleżankami, aby od nich się dowiedzieć gdzie się zahaczyły, gdzie może i Ty byś miala szansę, czy nie słyszały o jakiejś pracy tam gdzie się teraz obracają?
A na tym mechanicznym hobby nie odłożyłaś sobie jakiejś kasy, aby mieć na pierwsze miesiące poza domem?

Teraz jest lato, to na Wybrzeżu wisi wiele ogloszeń w knajpkach, że przyjmą do pracy, w hotelach. Potrzeba kelnerów, pań pokojowych- może taką chwilowa pracę potraktować jako przerywnik wakacyjny i urlop od denerwującej rodzinki?

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

Jako iż jestem zameldowana w Elblągu to tylko tam mogę być zarejestrowana jako osoba bezrobotna. Jestem zarejestrowana i mam ubezpieczenie zdrowotne. Na studiach nie byłam lubiana. Rozmawiali ze mną jedynie wtedy jak było potrzeba wziąć od kogoś notatki czy coś się dowiedzieć. Poza tym nie chcieli zadawać się z taką osobą niepełnosprawną jak ja. Mam lekki stopień ze względu na wysoką wadę wzroku. Miałam dzięki temu stypendium.
Co do pozostałych osób to mojej mamie nie podobało się że z nimi się zadaje i potem jak się wtrącała w to, to kontakty się urwały.
Nie szukam pracy w gastronomii ze względu na to że trzęsą mi się ręce jak mam przenieść kubki z zawartością. Jak chciałam iść sprzątać to awantura była że nie po to masz studia byś sprzątała. Do tego mi gadali że za 1300 złotych netto to ty w Gdańsku nie przeżyjesz.

Odnośnik do komentarza

A mąż to spada z nieba?

Chwycenie się byle jakiego faceta może być gorsze niż "denerwujące stosunki" w domu.

Ponadto jest chętna do pracy, to coś musi sobie ją wydreptać. Może polączyć pasję motoryzacyjną z pracą? Może jakiś salon samochodowy-księgowość, recepcja, pracownik do zaznajamiania klienta z najnowszymi ofertami?

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

Nie chce mieć chłopaka, bo boje się związków. Nie chce żeby było w moim związku tak jak u rodziców. Poza tym się boje że facet by mnie zranił i upokorzył.
Co do pracy prócz gastronomii nie chce jedynie pracować jako sprzedawca ani w spedycji. Nie dałabym sobie rady będąc pod presją czasu. Cv wysyłam do Trójmiasta gdzie się da i gdzie mam predyspozycje psychiczne. Narazie dążę do tego by znaleźć tam prace i się wyprowadzić. Zostać sama ze sobą i poznać siebie. Nie miałam okazji zobaczyć co lubię. Zawsze słyszałam że to nie dla dziewczyn jak sztuki walki. A kiedyś chciałam dla siebie to trenować. Ostatnio spodobało mi się siedzenie w basenie, taniec też fajny zwłaszcza zumba.

Odnośnik do komentarza
Gość Dark_Riwers

kikunia55
A mąż to spada z nieba?

A czy ja napisałem, że spada z nieba. Po prostu zasugerowałem jedynie takie rozwiązanie. Jakby nie patrzeć to raczej nic nam z nieba nie spadnie i trzeba zawsze szukać tego co nas uszczęśliwi.

kikunia55
Chwycenie się byle jakiego faceta może być gorsze niż "denerwujące stosunki" w domu.

Przecież nie musi brać pierwszego lepszego z grubym portfelem. Zresztą jest to już mało istotne, bo autorki nie interesuję żaden typ faceta.

kikunia55
Ponadto jest chętna do pracy, to coś musi sobie ją wydreptać. Może polączyć pasję motoryzacyjną z pracą? Może jakiś salon samochodowy-księgowość, recepcja, pracownik do zaznajamiania klienta z najnowszymi ofertami?

Z tego co się orientuję to do takich salonów w ogóle niełatwo jest się dostać, ponieważ rozmowa kwalifikacyjna przebiega w kilku etapach i dopiero jak wszystkie przejdziesz to, masz jakąś szansę na zostanie przyjętym.
Zresztą do takiej pracy trzeba mieć umiejętność wciskania kitu, a jak myślisz autorka ją ma:)

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

I jeszcze do tego koleżanka mojej mamy mi gada idź na studia magisterskie, bo masz potencjał. A potem mama mi w domu o tym samym zaczęła gadać. Oni nie rozumieją, że nie chcę iść na studia magisterskie. Zmarnowałam 7,5 roku na ekonomię (byłam 4 lata w technikum ekonomicznym i 3,5 roku studia). Nie wiem co do tego co chcę w życiu robić. A humanistyczne kierunki mnie nudzą. Byłam rok na filologii bo sądziłam, że jestem dobra z języków (tak mi mówili) tylko, że mnie to nudziło. Mimo, że nie byłam orłem ze ścisłych przedmiotów to zawsze je lubiłam, bo mnie ciekawiły.
Poza tym ja wolę mieć jakieś doświadczenie zawodowe. Studia magisterskie mi nic nie dadzą na rynku pracy.
Nie umiem za bardzo wciskać komuś kitu.

Odnośnik do komentarza

Chcesz do samodzielnego życia a boisz się związków? Zycie to kontakty międzyludzkie. Jak na uczelni nie budowałaś relacji międzyludzkich i teraz chcesz iść przez życie sama, ale boisz się, że będziesz powielała blędy rodziców? Albo wiesz co u nich Cię denerwuje i świadomie to w sobie wypleniasz, albo wszystkiego się boisz?

Oni sobie siebie nawzajem znależli i zgodnie sobie obgadują cały świat. A Ty chcesz wejść w życie bojąc się, że facet mnie zrani. Trochę odwagi, każdy może zranić. Po to poznaje się życie i innych ludzi aby trochę asertywności nabrać.

Praca przy sprzedaży w salonie samochodowym, to nie sprzedawanie ciepłych bułeczek, gdzie chyba presja czasu dziala. To powolny dośc system bez wciskania kitu, tylko z umiejętnym uwypukleniem tej marki samochodu w której się pracuje i poszczególnych zalet poszczególnych modeli. Jeśli chodzi o samochody używane, bo przeciez i takie salony oferują, to też trzeba umiec uwypuklić zalety tego sprzętu.

Nie masz pracy a właściwie choć tylko teoretycznie to wybrzydzasz jak przysłowiowa baletnica co to jej rąbek u spódnicy przeszkadza.

Logistyka nie dla Ciebie, bo czas i szybka orientacja. Sprzedaż nie dla Ciebie, bo kitu ludziom wciskać nie będziesz. Kelnerowanie- argument zrozumiały. Sprzątanie, nawet jako przygoda wakacyjna- nie, bo rodzice zawetowali.

Z wykształceniem ekonomicznym idz na kurs księgowych, będziesz siedziała w tylnych rzędach biura, nie będziesz się stresowała, że za dużo ludzi Cię ogląda. Kariera od fakturzystki poprzez wszystkie stopnie do głownej księgowej. Sama jak nie teraz, to po czasie się utrzymasz i to dobrze- bo głowni księgowi zarabiają dobrze.

W sztukach walki nie wiem, czy nie powinnaś z szacunkiem podejśc do swojego wzroku, bo dostawszy czasem niechcący w czapę mogłabyś swój delikatny wzrok uszkodzić.

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

kikunia55
Chcesz do samodzielnego życia a boisz się związków? Zycie to kontakty międzyludzkie. Jak na uczelni nie budowałaś relacji międzyludzkich i teraz chcesz iść przez życie sama, ale boisz się, że będziesz powielała blędy rodziców? Albo wiesz co u nich Cię denerwuje i świadomie to w sobie wypleniasz, albo wszystkiego się boisz?

Oni sobie siebie nawzajem znależli i zgodnie sobie obgadują cały świat. A Ty chcesz wejść w życie bojąc się, że facet mnie zrani. Trochę odwagi, każdy może zranić. Po to poznaje się życie i innych ludzi aby trochę asertywności nabrać.

Praca przy sprzedaży w salonie samochodowym, to nie sprzedawanie ciepłych bułeczek, gdzie chyba presja czasu dziala. To powolny dośc system bez wciskania kitu, tylko z umiejętnym uwypukleniem tej marki samochodu w której się pracuje i poszczególnych zalet poszczególnych modeli. Jeśli chodzi o samochody używane, bo przeciez i takie salony oferują, to też trzeba umiec uwypuklić zalety tego sprzętu.

Nie masz pracy a właściwie choć tylko teoretycznie to wybrzydzasz jak przysłowiowa baletnica co to jej rąbek u spódnicy przeszkadza.

Logistyka nie dla Ciebie, bo czas i szybka orientacja. Sprzedaż nie dla Ciebie, bo kitu ludziom wciskać nie będziesz. Kelnerowanie- argument zrozumiały. Sprzątanie, nawet jako przygoda wakacyjna- nie, bo rodzice zawetowali.

Z wykształceniem ekonomicznym idz na kurs księgowych, będziesz siedziała w tylnych rzędach biura, nie będziesz się stresowała, że za dużo ludzi Cię ogląda. Kariera od fakturzystki poprzez wszystkie stopnie do głownej księgowej. Sama jak nie teraz, to po czasie się utrzymasz i to dobrze- bo głowni księgowi zarabiają dobrze.

W sztukach walki nie wiem, czy nie powinnaś z szacunkiem podejśc do swojego wzroku, bo dostawszy czasem niechcący w czapę mogłabyś swój delikatny wzrok uszkodzić.


Co do sztuk walki to wolałabym najpierw z okulistą to skonsultować, a nie wchodzić w to i jeszcze dostanę w czapę i problemy z oczami będę miała.
Co do sprzedaży nie umiem wciskać komuś kitu. Nie jestem osobą przekonującą.
Przyznam ci rację co do asertywności. Muszę się jej nauczyć. Nie jestem osobą asertywną. Nie mogłam nigdy nic odmówić i nikogo moje zdanie nie obchodziło.
Szukam ogólnie pracy jako pracownik biurowy. Nawet coś na magazynie próbuję znaleźć.
Ekonomia to nie jest coś czym chcę się w życiu zajmować. Nie wiem nawet czym chce się w życiu zajmować. Nie miałam nigdy okazji w czymś się sprawdzić, w tym sensie, że popracować w jakimś zawodzie i zobaczyć jak to jest. Jak miałam wybrać szkołę średnią, to wybrałam ekonomik, bo moja mama jest po tej szkole. Studia na szybko były wybierane.

Odnośnik do komentarza

Wiesz ,pójscie na dalsze studia to jest alternatywny pomysł dla nic nie robienia. Jak masz siedzieć w domu i cięzko idzie się zahaczyć do pracy, to zawsze uzupełnianie wykształcenia to taki czas, który jak nie dziś to może jutro się zwróci. Może po swoim licencjacie możesz się zahaczyć o jakiąś europeistykę, o rozliczanie projektów unijnych. Po prostu sprawdz jaki rodzaj studiów możesz podjąc po swoich ekonomicznych a jeszcze może wydać Ci się on ciekawy. Może drogą studiów trafisz do Gdańska na Uniwerek, lub na Polibudzie Gdańskiej Zarzadzanie i Ekonomia- zawsze to papierek porządnej uczelni- może pozwolą Ci studiować daleko od domu i pomogą trochę a tu będziesz mogla i studiować i rozejrzeć się z czasem za m-cem pracy chociażby po praktykach wakacyjnych, które sobie wyszukasz. A i z domu, który Cie denerwuje byś prysnęła.Jeszcze są na Wybrzeżu dwie szkoly morskie i one mają takie towaroznawstwa i inne wynalazki, ale to już dokładnie sobie postudiuj w inernecie.

Tyle,  że pewnie teraz zostaną już tylko wolne m-ca na drugą rekrutację wrześniową, bo ta lipcowa właśnie się pewnie skończyla.

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

Studiowałam Ekonomię o specjalności ekonomika menadżerska. Miałam miszmasz wszystkiego i coś ze stosunków międzynarodowych, organizacja transportu drogowego, socjologia, psychologia było.
Nie wiem czy będę studiować dalej. Zniechęcona jestem do ekonomii. Oglądałam z początku nawet programy ekonomiczne, ale to mi się przejadło.
A nie chcę zaocznie robić studiów, no bo skoro nie mam pracy to z czego zapłacę. A nie chcę by rodzice mi finansowali studia. Bardziej skupiam się na szukaniu pracy by prysnąć z domu. Rodzice nie pojmą, że teraz polskie realia są takie, że pracy szuka się długo. Ja to rozumiem. Oni nie. Potrafią mnie dobić tym, że jak ty możesz być poszkodowana.
Z kolei na dzienne nie mogę iść, bo jestem w urzędzie pracy zarejestrowana i bym nie miała ubezpieczenia zdrowotnego.
To że skończę studia to jedno tylko, że nie chcę czegoś takiego, że pójdę na jakiś kierunek studiów i będę się nudzić jak w przypadku ekonomii. I jeszcze nabiorę niechęci do jakiejś dziedziny.

Odnośnik do komentarza

Chcesz powiedzieć, że studia dzienne Cię nie chronią powyżej 24 roku życia w kwestii ubezpieczenia zdrowotnego? Trudno mi uwierzyć, ale nie chce mi się tego sprawdzać w internecie.

Zaproponowałam te studia mając na myśli dzienne, bo rodzice Twoi tego chcą ,to może i to by sfinansowali a Ty byłabyś w Gdańsku o którym marzysz. Mogłabyś przestudiować pierwszy rok a może jakaś praca by Ci się trafiła i ją byś ciągnęła a zocznie skończyła to co zaczęłaś dziennie.Z tą samą pomocą rodziców, ale kończyłabyś studia i miala pracę.

Wiesz, że już troszkę przespałaś, bo masz 25 lat i nie chwycilaś na studiach żadnych zatrudnień w czasie wakacyjnym w ciągu ostatnich 5 lat ( technikum skończyłaś jak miałaś 20). Dlatego podsuwam takie rozwiązania, aby nie wyszło,że znów śpisz.
Wiem, że o pracę trudno, bo znany mi młody człowiek po architekturze pierwszy rok pracował w różnych dwóch firmach, w dwóch dużych miastach w Polsce centralnej przez jeden rok zupełnie za darmo i był na utrzymaniu rodziców w tym czasie. Rodzice jego wyszli z założenia, że szczęśliwie jeszcze ich stać na utrzymanie go w czasie łapania zawodowego stażu i to na terenie obcym, choć psychicznie jego tata byl tym udreczony (on sam pracował zawodowo za pieniądze od swego 18 roku życia- czyli syn wprowadzał mu dyskomfort). Jakoś i delikwent i rodzice temat przeżyli i facet teraz ma dużo pracy ale ma się dobrze- oczywiście platnej pracy.

Rozumiem,że ekonomia Ci sie przejadla tylko teoretycznie, bo praktycznie jeszcze żadnej pracy nie wykonywałaś z nią związanej?

Odnośnik do komentarza
Gość Serena66

kikunia55
Chcesz powiedzieć, że studia dzienne Cię nie chronią powyżej 24 roku życia w kwestii ubezpieczenia zdrowotnego? Trudno mi uwierzyć, ale nie chce mi się tego sprawdzać w internecie.

Zaproponowałam te studia mając na myśli dzienne, bo rodzice Twoi tego chcą ,to może i to by sfinansowali a Ty byłabyś w Gdańsku o którym marzysz. Mogłabyś przestudiować pierwszy rok a może jakaś praca by Ci się trafiła i ją byś ciągnęła a zocznie skończyła to co zaczęłaś dziennie.Z tą samą pomocą rodziców, ale kończyłabyś studia i miala pracę.

Wiesz, że już troszkę przespałaś, bo masz 25 lat i nie chwycilaś na studiach żadnych zatrudnień w czasie wakacyjnym w ciągu ostatnich 5 lat ( technikum skończyłaś jak miałaś 20). Dlatego podsuwam takie rozwiązania, aby nie wyszło,że znów śpisz.
Wiem, że o pracę trudno, bo znany mi młody człowiek po architekturze pierwszy rok pracował w różnych dwóch firmach, w dwóch dużych miastach w Polsce centralnej przez jeden rok zupełnie za darmo i był na utrzymaniu rodziców w tym czasie. Rodzice jego wyszli z założenia, że szczęśliwie jeszcze ich stać na utrzymanie go w czasie łapania zawodowego stażu i to na terenie obcym, choć psychicznie jego tata byl tym udreczony (on sam pracował zawodowo za pieniądze od swego 18 roku życia- czyli syn wprowadzał mu dyskomfort). Jakoś i delikwent i rodzice temat przeżyli i facet teraz ma dużo pracy ale ma się dobrze- oczywiście platnej pracy.

Rozumiem,że ekonomia Ci sie przejadla tylko teoretycznie, bo praktycznie jeszcze żadnej pracy nie wykonywałaś z nią związanej?


Ubezpieczenie zdrowotne miałam z zakładu pracy w którym rodzice pracują jako członek rodziny pracownika przy czym tam jest, że do 25 roku życia tylko jeśli się uczy może to ubezpieczenie mieć. Jeżeli jestem zarejestrowana w urzędzie pracy to jak pójdę na dzienne studia mnie wykreślą z rejestru dla bezrobotnych i nie mam ubezpieczenia.
Miałam praktyki w biurze rachunkowym w którym byłam wyzyskiwana i wyzywana od tępaków. Ludzie się dziwili czemu stąd nie uciekłam.
Za póżno myślałam o szukaniu czegoś tylko, że nie miałam o tym pojęcia. Wszystkiego dowiaduję się sama, nawet o tak oczywistych rzeczach ucząc się na błędach.
Nie chcę by mi coś finansowali. Mój brat zarobił sobie na studia i poszedł.
Jak chciałam jechać do Gdańska nawet na takie 2 dniowe dorywcze prace to już miałam zakaz od mamy, bo dla niej najważniejsza była obrona mojej pracy licencjackiej. Nie obchodziło ją to, że chciałabym już pracować. Dla niej tylko moje studia były ważne bym je skończyła.
Wysyłam cv do Trójmiasta korzystając z różnych portali. Byłam u doradcy zawodowego. Jedynie mi poradził to, że albo cv funkcjonalne mam pisać, albo inny profil zawodowy się daje. A tak to cv mam dobrze napisane.
List motywacyjny mam dobry.
Jakbym się wcześniej obudziła i zobaczyła jaką mam sytuację w domu to bym inaczej robiła. A dopiero pod koniec studiów ekonomicznych się obudziłam w tym temacie. Miałam iść do pracy na wykładanie towarów. Tylko, że pani zrezygnowała ze mnie przed rozpoczęciem mojego szkolenia i to było przed podpisaniem umowy zlecenie. Raz na czarno nawet sprzątałam. Zrezygnowałam.
Jak chciałam znaleźć prace jako sprzątacz w salonie samochodowym to słyszałam, że nie po to studia robiłaś. Nie przeżyjesz, za 1300 złotych.
Nie chcę od nich ani złotówki, ani wsparcia skoro tak się w stosunku do mnie zachowywali przez 25 lat.

Odnośnik do komentarza

A co myślisz na ten temat?

http://kadry.infor.pl/ubezpieczenia-spoleczne/ubezpieczenie-studenta/684315,Kto-zglasza-studenta-do-ubezpieczenia-zdrowotnego.html

O ile nie są to przestarzałe przepisy to jednak moje na wierzchu w kwestii ubezpieczenia.

Gadka,że nie chcesz od nich ani złotówki w czasie, gdy u nich mieszkasz i jesz ich chleb jest taka troszkę dziwaczna.
Ponadto to rodzice Ci proponują Ci studia dalej- jesli dla Ciebie jest to dobre, to jak do tej pory korzystałaś z ich pomocy to czemu odrzuciłabyś teraz gdybyś coś sensownego znalazła?

Odnośnik do komentarza

kikunia55
A co myślisz na ten temat?

http://kadry.infor.pl/ubezpieczenia-spoleczne/ubezpieczenie-studenta/684315,Kto-zglasza-studenta-do-ubezpieczenia-zdrowotnego.html

O ile nie są to przestarzałe przepisy to jednak moje na wierzchu w kwestii ubezpieczenia.

Gadka,że nie chcesz od nich ani złotówki w czasie, gdy u nich mieszkasz i jesz ich chleb jest taka troszkę dziwaczna.
Ponadto to rodzice Ci proponują Ci studia dalej- jesli dla Ciebie jest to dobre, to jak do tej pory korzystałaś z ich pomocy to czemu odrzuciłabyś teraz gdybyś coś sensownego znalazła?


Jak pracę bym miała ok to coś nawet bym pomyślała w tym temacie. Tylko, że mam nieco inne priorytety. Mam zbyt nadopiekuńczą mamę. Chce ona wszystko wiedzieć. Zagląda mi nawet do mojego komputera przenośnego. Nie mam swojej własnej przestrzeni życiowej. Jeżeli pójdę na te studia i oni mi sfinansują to uznają, że mogą ingerować dalej w moje życie. Potem jak będę chciała się postawić i powiedzieć, że coś mi się nie podoba ona powie, że nie po to ci pomagaliśmy byś tak się nam odwdzięczała. Następne co będzie z kimś mnie zeswata, zmusi do ślubu i bym miała dziecko. Następnie będzie powtórka z rozrywki jaką widziałam wiele lat temu. Jak póżno będę wracać bo coś tam to będą krzyki, wrzaski, kontrole. Widziałam to jako dziecko jak moja babcia zachowywała się w stosunku do niej. Mama wracała póżno z pracy to zaraz było co tak długo cię nie było. Nie chcę by znów to się powtórzyło. Ona sobie i tak z tego nie zda sprawy, że zmierza do tego by to błędne koło trwało.

Odnośnik do komentarza

Ja ,z kolei uważam,że nie dałabyś rady skończyć następnego kierunku,bo to po pierwsze trzeba chcieć i mieć silną psychikę ,bo skończenie jednego kierunku,kosztuje dużo zdrowia psychicznego,
po drugie,nie ma za bardzo sensu ,jak już się ma jedne ukończone,
jak ktoś w takiej sytuacji chce się dokształcać,to lepiej iść na studia podyplomowe.

Ale w sumie w pracy liczy się bystrość i umiejętności,można skończyć studia i mieć trudności w każdej pracy,
można też pracować w zawodzie nie mającym nic wspólnego z ukończonym kierunkiem,
w pracy najważniejsze jest to ,żeby to co się robi, robić dobrze.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Dlaczego zakładasz, że jak poszłabyś na studia do Gdańska, to byś jeszcze w życiu wrociła mieszkać do domu?
Najczęściej wyjazd na studia do innego miasta, to już wyjazd na cale życie. Tam zdobywamy wyksztalcenie, tam plasujemy się w jakimś m-cu pracy, tam kombinujemy czy jeszcze dalej w świat nie pojechać, tam częstokroć poznajemy swojego partnera,

Wg Ciebie to mama bardzo jest nadopiekuńcza i nie chce popuścić pępowiny. A ja zastanawiałabym się,czy to Ty nie masz obaw, lęków i malo rozbudowanej wyobrażni. Wyjeżdzając na studia i choć jeszcze jesteśmy na garnuszku rodziców (bo nam pomagają finansowo) uczymy się samodzielności i swojej autonomii jak nigdy w życiu.

Ty prorokujesz, że jakby rodzice Ci pomogli, to mogliby Cię potem w nagrodę dla siebie i Ciebie wydać za mąż. A co Ty krowa jesteś na postronku, żeby Cię siłą do oltarza prowadzić? Przecież jak w domu jesteś, im na widoku i do pracy nie chodzisz, bo jeszcze żadnej nie zalapalaś , to szybciej wymyślą, że możnaby Cię za mąż wydać, bo jakby " niezagoaspodarowana" jesteś a nauki już pokończyłaś.
Jak poprzez studia w Trójmieście wyrwałabyś się z domu, to uważaliby, że czas pracowicie na nauce spędzasz i żeby nie przerywać Ci wiekopomnego procesu nauki ,nie bedą Ci myśli jakimiś propozycjami małżeństwa bałaganić, bo niech dziecko skończy tę magisterkę co ją zaczęło.

Tak jakbyś chciała wolności i wyjścia z domu i jakbyś się jej ogromnie bala.

Zawsze, w kazdym momencie jak będzie rodzicom po drodze, to Ci powiedzą, że tyle dla Ciebie zrobili a Ty nieposluszna jesteś, masz wybory życiowe nie po ich myśli. Jeśli maja taki charakter, że tak sobie umieją i lubią gadać to żadnym postępowaniem swoim tego nie zahamujesz, chyba, że będziesz od nich daleko i malo ku temu okazji będzie.

A co Ty wracasz do relacji Twoja mama i Twoja babcia. Mama już mężatką byla ,skoro Ty na świecie bylaś i jak babcia miala charakter wtrącalski to nie zapomniala Twojej mamy ćwiczyć, bo mieszkały pod jednym dachem, bo starszej pani było nudno, bo martwila się o calość małżeństwa Twoich rodziców (po co kobieta ma tak dużo pracować- męzowi obiadki robić i domu doglądać, ot co).

Jeśli wracasz do takiej historii to znaczy, że Twoja głowa ciągle widzi wizje, że ja do śmierci będę z rodzicami mieszkać i u nich zaloże swoją rodzinę, z partnerem, którego oni mi znajdą.

Furtka, którą moglaby by być magisterka w Gdańsku, to...

No wlaśnie sama sobie odpowiedz. Za duża odpowiedzialnośc, czy dam radę na tych studiach za ich pieniądze, czy polegnę i glupio mi będzie? Czy będę umiala bez nich tak daleko i długo wytrzymać? Czy będe musiała z konieczności nawiązć kontakt z innymi ludzmi na studiach i już sie tego boję? Czy może szkole skończę ale i tak mnie nikt do pracy nie będzie chciał i jak ja będe wyglądala? Czy ...???

Odpowiedz sobie sama dlaczego ewentualna możliwość magisterki w Gdańsku to takie NIE w Twojej głowie?

Odnośnik do komentarza
Gość MarysiaKary

Za bardzo się skupiasz na rodzicach. Masz możliwośc robienia magisterki to mówisz nie, po co, rodzice będą wypominać. PRzeciez równie dobrze teraz mogą wypominać. Tak jakbyś szukała wymówki żeby czegoś nie zrobić zasłaniając się babcią, mamą, tatą, bratem. Powinnaś najpierw sama przed sobą przyznać czy ty się życia boisz czy ci się nie chce po prostu.
Poza tym raczej lepiej by było nawet pod względem szukania pracy jakbyś zrobiła magisterkę. A poza tym mniejszao te pasje i o to czego się nie lubi, już lepiej nie zaprzepaszczać tych 3 lat i dokończyć niż tak stać i ani w prawo ani w lewo.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...