Skocz do zawartości
Forum

Brak celu i chęci


Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam 17 lat i od roku-dwóch, straciłem cele, marzenia i plany na przyszłość. Ogólnie nic mnie już nie cieszy i nie obchodzi, dawniej w wolnych chwilach ćwiczyłem i ogólnie byłem aktywny, ogólnie marzyłem o zostaniu siatkarzem, dobrze mi szło, ale doszedłem do wniosku, że to nie ma celu bo jestem za niski na siatkarza. Później zainteresowałem się sportami walki, bo miałem jakieś tam predyspozycje, nawet wysoki byłem jak na swój wiek, ale po latach okazało się, że do tego też się nie nadaję, bo przestałem rosnąć w 1-2 klasie gimnazjum i z wysokiej osoby stałem się niską, teraz królują w praktycznie wszystkich dyscyplinach osoby wysokie, lub z talentem. Wszystko mnie dobija, najbardziej to, że osoby które dawniej trenowały ze mną i były na moim lub niższym poziomie, teraz spełniają swoje marzenia, a mi zostało się tylko przyglądać, bo ich genetyka lepiej obdarzyła. Pogodziłem się, trochę z tym, że z moich marzeń i celów nic nie będzie, to zaczęły mnie dobijać różne dla wielu osób nieznaczące błahostki, ale dla mnie dość ważne i w dużej ilości dość dobijające, takie jak: wszyscy koledzy patrzą na mnie z góry, bo mnie sporo przerośli, chociaż byli niżsi, czasami muszę prosić kogoś o pomoc bo nie dostanę do jakiegoś miejsca, jestem jednym z najniższych chłopaków w szkole, zawsze na uboczu i jedynie się przyglądam wszystkim jak oni są w centrum uwagi. Od kilku lat nie mogę znaleźć fajnych butów w moim rozmiarze, bo wszystkie są za duże, wyglądam bardzo śmiesznie bo mam małe dłonie i stopy co do wzrostu (173-174 i nr buta 38). Wszyscy pomyślą, że ja tak piszę, że jest mi strasznie źle i mówię, że jestem niski a 174 to wcale nie tak mało. Taka jest prawda, że jest teraz każdy ma praktycznie +180, w moim otoczeniu koledzy mają średnio 185cm, a ja jedyny taki niski. Podsumowując to wszystko i to, że się to kumuluje, doszło do tego, że nic mnie już nie obchodzi, interesuje, nie mam planów na przyszłość i z aktywnego i zdrowego trybu życia, przerzuciłem się na praktycznie wegetację z dnia na dzień, 2-3 razy w tygodniu ledwo wrócę do domu, a przez resztę tygodnia zbieram pieniądze na następny weekend. Żadne rzeczy mnie nie wzruszają i w niektórych momentach wychodzę na jakiegoś psychopatę, bo dzieje się coś co na każdym wywiera jakieś emocje, a po mnie spływa. Największy problem jest taki, że nie potrafię się zaakceptować inni mają taki problem, że ,,jestem niski i nie znajdę sobie dziewczyny bo one wolą wysokich", w moim przypadku, miałem dziewczynę, ale później gdy to wszystko się zaczęło dziać, to nie chciało mi się z nią chodzić, bo uznałem, że to nie ma sensu, ponieważ stała mi się obojętna i nie chciałem aby traciła swój czas.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

W sportach walki jest wielu niskich ludzi i zdobywają medale.
Koledzy są lepsi od ciebie, bo nadal ćwiczą, ty się poddałeś i odsunąłeś.
Popatrz na Lewandowskiego. Uznano, że jest zbyt niski na piłkarza, nie chcieli go, ale on CHCIAŁ, WIERZYŁ, ŻE MU SIĘ UDA.
Dziś jest znany i zarabia miliony.
To nie wzrost, nie geny, tylko ty zadecydowałeś o rezygnacji.
Poddałeś się i wegetujesz. Jak tak dalej będzie, to przegrasz całe życie.
Życie nie jest proste, ciągle są jakieś przeszkody.
Wygrywa ten, kto radzi sobie z trudnościami, kto walczy o spełnienie marzeń.Więc walcz, nie poddawaj się.

Odnośnik do komentarza

Ant123, może zabrzmi to banalnie, ale rzeczywiście wzrost 174 cm to nie jest tragedia. Prawdopodobnie za bardzo przejmujesz się swoim wyglądem, dlatego masz wrażenie, że wszyscy wokół Ciebie to 180 cm+. To nie prawda! unna słusznie napisała, że poddałeś się na wstępie, dlatego zmierzasz w kierunku równi pochyłej. Nie odnosisz sukcesów sportowych, bo nie trenujesz. Nie masz dziewczyny, bo sam przestałeś się o nią starać i z nią spotykać. Zasklepiasz się w swoim pesymizmie i malkontenctwie i myślisz, że problemy znikną? Nic bardziej mylnego. Są dyscypliny, w których mogą realizować się osoby niskie. Jeśli sport nadal Cię interesuje, poszukaj, poczytaj, zacznij ćwiczyć. Nie zamykaj się w sobie, wychodź do ludzi. Zobaczysz, że świat zacznie Ci się jawić w bardziej kolorowych barwach ;) Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

unna-1
W sportach walki jest wielu niskich ludzi i zdobywają medale.
Koledzy są lepsi od ciebie, bo nadal ćwiczą, ty się poddałeś i odsunąłeś.
Popatrz na Lewandowskiego. Uznano, że jest zbyt niski na piłkarza, nie chcieli go, ale on CHCIAŁ, WIERZYŁ, ŻE MU SIĘ UDA.
Dziś jest znany i zarabia miliony.
To nie wzrost, nie geny, tylko ty zadecydowałeś o rezygnacji.
Poddałeś się i wegetujesz. Jak tak dalej będzie, to przegrasz całe życie.
Życie nie jest proste, ciągle są jakieś przeszkody.
Wygrywa ten, kto radzi sobie z trudnościami, kto walczy o spełnienie marzeń.Więc walcz, nie poddawaj się.

Prawda jest wielu niskich, ale są albo obdarzeni niesamowitym talentem, albo o nich w ogóle nie słychać. Poza tym jeśli osoba z 170 walczy z osobą z 190, to jej szanse na wygraną są praktycznie nikłe, zasięg i masa przemawiają na niekorzyść niższego. Koledzy technicznie są ma moim poziomie, tylko są brani pod uwagę zawsze na pierwszym miejscu, bo mają lepsze warunki fizyczne. Przykład z zawodów szkolnych, od kiedy w 3 gim koledzy mieli +/- 185cm, to cały skład składał się głównie z osób 180-195, a ja z pierwszego składu zostałem przeniesiony na ławkę, poza tym ciężko mi było grać z osobami, które mają dużo większy zasięg, to samo w sportach walki, praktycznie wszyscy na sekcji byli wysocy i sporo ważyli, więc ja nie miałem jak nawet sparować. Co do Lewandowskiego, on ma 185cm, tyle ile czołówka piłkarzy, głównie napastnicy mają 180-190, są wyjątki, ale mają talent, np Messi.

Odnośnik do komentarza

mgr Kamila Krocz
Ant123, może zabrzmi to banalnie, ale rzeczywiście wzrost 174 cm to nie jest tragedia. Prawdopodobnie za bardzo przejmujesz się swoim wyglądem, dlatego masz wrażenie, że wszyscy wokół Ciebie to 180 cm+. To nie prawda! unna słusznie napisała, że poddałeś się na wstępie, dlatego zmierzasz w kierunku równi pochyłej. Nie odnosisz sukcesów sportowych, bo nie trenujesz. Nie masz dziewczyny, bo sam przestałeś się o nią starać i z nią spotykać. Zasklepiasz się w swoim pesymizmie i malkontenctwie i myślisz, że problemy znikną? Nic bardziej mylnego. Są dyscypliny, w których mogą realizować się osoby niskie. Jeśli sport nadal Cię interesuje, poszukaj, poczytaj, zacznij ćwiczyć. Nie zamykaj się w sobie, wychodź do ludzi. Zobaczysz, że świat zacznie Ci się jawić w bardziej kolorowych barwach ;) Pozdrawiam i powodzenia!

Tragedią nie jest, ale aktualnie, osób z wzrostem -180 jest coraz mniej, Założę się, że jeśli ktoś by sprawdził średni wzrost w Polsce, to było by to około 180. To prawda przejmuję się wyglądem, bo wyglądam śmiesznie, małe ręce i stopy, poza tym, znam np kilka osób i wiem ile mają wzrostu i wystarczy, że one są w okolicy tych których nie znam i można porównać i wywnioskować kto ile ma. A że ja mam większość znajomych +180-200 i w rodzinie jest sporo osób +180, to nie mam z tym problemu. Właśnie o to chodzi, że już za późno aby same problemy znikły, kiedyś miałem nadzieję, że jeszcze trochę podskoczę do góry i to, że nie rosnę to tylko zastój, ale tak stoję i stoję 4 lata i nic, więc raczej problemy nie znikną. Sport mnie dalej interesuje, ale w tym sporcie, w którym widziałbym siebie, nie mam szans, a reszta mnie nie interesuje. Wychodzę do ludzi, ale gdy wracam do domu, to znów łapię doła i koniec. A co do dziewczyny, to zerwałem z nią, bo źle się przy niej czułem, ponieważ przerosła mnie o 4cm i jak z nią wychodziłem gdzieś to nie czułem się przyjemnie.

Odnośnik do komentarza

Problem w tym ,ze nie chcesz zaakceptowac siebie takim jaki jestes,czy ludzie nizszego wzrostu sa mniej wartosciowi-przeciez nie,musisz poszukac wlasnej drogi,nikt nie jest idealny i kazdy w twoim wieku mial sobie w wygladzie cos do zarzucenia,to mija z wiekiem,ale zostawic dziewczyne bo byla 4 cm wyzsza to juz przesada-najlepsze wyjscie- siebie zaakceptowac,takim jakim sie jest.

Odnośnik do komentarza

Widocznie Lewandowski, tak jak twoi koledzy, urósł. Powinnam napisać, że na początku swej drogi...itd..
Tu nie tyle chodziło mi o sam wzrost tylko o przykład, że nie należy się poddawać.

Poznałam kiedyś chłopaka, ćwiczył wschodnie sztuki walki.
Opowiadał, że kiedyś przyjechał do nich "mistrz". Był niewielkiego wzrostu, chudziutki i już dość stary.
Chłopak opowiadał, że jak go zobaczył to pomyślał, że w starciu z nimi on się "rozsypie". Ku jego zaskoczeniu, on powalił ich wszystkich, po kolei.
Mistrzostwo to nie tylko talent, geny, wygląd, to przede wszystkim ciężka praca w doskonaleniu umiejętności.

Poznałam też kiedyś faceta, był ochroniarzem na stadionie /gdy jeszcze był tam bazar/
Jakiś dwóch Rosjan wymuszało haracze od kupców, więc postanowili się z nimi rozprawić. Skrzyknęli się w dziesięciu, a byli silni i sprawni, więc byli pewni swego. Walka trwała parę minut. Oni leżeli na ziemi, Rosjanie wyszli zwycięsko.
Okazało się, że to byli członkowie specnazu, czyli elitarnej jednostki .

Co czyni tych ludzi wyjątkowymi? Niesamowicie ciężki trening, samozaparcie, poświęcenie i upór.
Wszystko można osiągnąć, jeśli się chce.
Ja myślałam, że by być przysłowiowym Bondem, to trzeba być wysokim i silnym. Ostatnio przeczytałam, że szuka się osób niepozornych, którzy potrafią wtopić się w tłum. Reszta to kwestia treningu.

Jak ci się nic nie chce, to siedź i płacz. Jak chcesz coś osiągnąć, to walcz o swoje.

Odnośnik do komentarza

Przepraszam, że nie odpisywałem, ale nie miałem dostępu do internetu.

~kales
Problem w tym ,ze nie chcesz zaakceptowac siebie takim jaki jestes,czy ludzie nizszego wzrostu sa mniej wartosciowi-przeciez nie,musisz poszukac wlasnej drogi,nikt nie jest idealny i kazdy w twoim wieku mial sobie w wygladzie cos do zarzucenia,to mija z wiekiem,ale zostawic dziewczyne bo byla 4 cm wyzsza to juz przesada-najlepsze wyjscie- siebie zaakceptowac,takim jakim sie jest.

Nie chce zaakceptować i nie zaakceptuję, u nikogo nie widziałem podobnych wad co u mnie. Nie mogę kupić sobie żadnych butów, które mi się podobają, bo nie ma w moim rozmiarze. U mnie w rodzinie, nikt nie ma podobnego problemu co ja, wręcz przeciwnie.

Odnośnik do komentarza

unna-1
Widocznie Lewandowski, tak jak twoi koledzy, urósł. Powinnam napisać, że na początku swej drogi...itd..
Tu nie tyle chodziło mi o sam wzrost tylko o przykład, że nie należy się poddawać.

Poznałam kiedyś chłopaka, ćwiczył wschodnie sztuki walki.
Opowiadał, że kiedyś przyjechał do nich "mistrz". Był niewielkiego wzrostu, chudziutki i już dość stary.
Chłopak opowiadał, że jak go zobaczył to pomyślał, że w starciu z nimi on się "rozsypie". Ku jego zaskoczeniu, on powalił ich wszystkich, po kolei.
Mistrzostwo to nie tylko talent, geny, wygląd, to przede wszystkim ciężka praca w doskonaleniu umiejętności.

Poznałam też kiedyś faceta, był ochroniarzem na stadionie /gdy jeszcze był tam bazar/
Jakiś dwóch Rosjan wymuszało haracze od kupców, więc postanowili się z nimi rozprawić. Skrzyknęli się w dziesięciu, a byli silni i sprawni, więc byli pewni swego. Walka trwała parę minut. Oni leżeli na ziemi, Rosjanie wyszli zwycięsko.
Okazało się, że to byli członkowie specnazu, czyli elitarnej jednostki .

Co czyni tych ludzi wyjątkowymi? Niesamowicie ciężki trening, samozaparcie, poświęcenie i upór.
Wszystko można osiągnąć, jeśli się chce.
Ja myślałam, że by być przysłowiowym Bondem, to trzeba być wysokim i silnym. Ostatnio przeczytałam, że szuka się osób niepozornych, którzy potrafią wtopić się w tłum. Reszta to kwestia treningu.

Jak ci się nic nie chce, to siedź i płacz. Jak chcesz coś osiągnąć, to walcz o swoje.

To wszystko się tyczy, początkujący przeciw mistrzowi. Oczywiste jest, że ktoś niepozorny, który trenuje sztuki walki, powali ,,osiłka", który jedyne co robi to przewala ciężarami, ale walka się zaczyna kiedy jest dwóch mistrzów na tym samym poziomie, którzy w ciężko trenowali. Jeden niski i lekki, drugi wysoki i ciężki, ten niski i lekki, ma zapewne lepszą szybkość i kondycję, a wysoki, siłę, zasięg, masę i kondycję, która nie dorównuje temu niskiemu, ale przy dobrze wytrenowanej sile, masie i zasięgu, to szybkość i kondycja nie wiele zdziała, chyba jedynie do uciekania. A w oktagonie jest 3 rundy po 5 min i za uciekanie jest dyskwalifikacja. Co do wschodnich sztukach walki, to kiedyś były skuteczne, opierały się o szybkość, więc niski wzrost tam nie był przeszkodą, teraz one nie są skuteczne, liczy się siła, zasięg, kondycja i masa, technika oczywiście też, ale już nie tak jak w wschodnich sztukach walki.

Odnośnik do komentarza
Gość Muminki113

Może przestańmy skupiać się na czym innym jak tylko na celu i motywacji. Bo...w życiu tak naprawdę niski wzrost nie jest najważniejszy. Brak celu i motywacji to klucz. A więc myślę że jest zbyt dużo przyczyn demotywacji. Powszechnie mówi się, ze zmiany są dobre. To TY musisz zastanowić się jakie zmiany są adekwatne do TWOJEJ sytuacji, by bylo lepiej. Być może jesteś wobec siebie zbyt wymagający, zbyt ambitny. W tym wypadku rada jest prosta daj sobie na luz i nie rób nic poza sprawianiem sobie przyjemności.

Odnośnik do komentarza

Nie możesz się poddawać, pamiętaj ze nie talent a wytrwałość pomagają osiągnąć sukces.Mój brat ma 172 i był najsilniejszy w szkole, na osiedlu, wszędzie.Uprawiał kulturystykę mimo takiego niby niskiego wzrostu a dziewczyn miał na pęczki.Wzrost nie jest żadnym wyznacznikiem sukcesu w czymkolwiek.Uwierz w siebie, jesteś tyle wart ile razy dźwigniesz się z kolan.Jesteś młody wiesz ile osób zamieniłoby się z Tobą.

Odnośnik do komentarza

~Muminki113
Może przestańmy skupiać się na czym innym jak tylko na celu i motywacji. Bo...w życiu tak naprawdę niski wzrost nie jest najważniejszy. Brak celu i motywacji to klucz. A więc myślę że jest zbyt dużo przyczyn demotywacji. Powszechnie mówi się, ze zmiany są dobre. To TY musisz zastanowić się jakie zmiany są adekwatne do TWOJEJ sytuacji, by bylo lepiej. Być może jesteś wobec siebie zbyt wymagający, zbyt ambitny. W tym wypadku rada jest prosta daj sobie na luz i nie rób nic poza sprawianiem sobie przyjemności.

W moim przypadku, nie potrafię sobie dać na luz, wszystko staram się robić idealnie i jak coś zrobię i zobaczę, że dało się lepiej to mam wyrzuty sumienia przez kilka dni. Co do tego, że jestem zbyt dla siebie wymagający i zbyt ambitny to masz rację, zawsze chciałem być nr 1 i ciężką pracą, zawsze doszedłem na sam szczyt, inne miejsca mnie nie interesowały. Ale teraz jak wszystko to co chciałem osiągnąć lub osiągnąłem, mi przepadło, to zrezygnowałem z dalszego dążenia do celu. Aktualnie sprawiam sobie przyjemność, ale wiele osób uznało by to za niszczenie sobie życia.

Odnośnik do komentarza
Gość Muminki123

Wiem o czym mówisz, tez tak mam ;/ wiesz co może uwierz w to, że silni ludzie nie zrywają się raz na tydzień by trenować 5godzin, a trenują np. co 2dni, ale systematycznie. Male kroki,lecz systematyczne są kluczem do sukcesu. Tak naprawdę nie dla wszystkich jest jeden lek na nabranie motywacji. Może akurat Twój organizm potrzebuje tych przerw między treningami. Rzecz w tym by mimo wszystko nigdy nie przestawać próbować.jak nie to to co innego. Szczerze? Mam 20lat a zaczelam trenować coś co powinno się zaczynać w mlodym wieku. Mimo to nie poddaje się. Bo to pierwsza zasada, aby mimo upadków, wstawać. Wkoncu człowiek staje się coraz silniejszy i nadal ma upadki :) ale mimo to okazuje się pewnego dnia "kurde ciągle upadam, ciągle próbuję, i...udalo mi się zrobić coś, np.szpagat. Warto bylo? Warto. A wcale kolorowo nie byli ale probowalam. Dobrze jest mieć jakiś motywatorów, ja proponuje Ci blog White Pointe Shoes oraz profil na fb o tej samej nazwie.

Odnośnik do komentarza

Czasem ludzie stawiają sobie cele, ale 3dni później kompletnie o nich zapominają. Polecam zrobić na ścianę plakat albo kartkę i wpisać tam 1-3 najważniejsze cele. W tytule swojego posta napisałeś "brak celu". To oznacza, ze możliwe iż przeznaczona jest Ci zupelnie nowa dziedzina. Zastanów się co Cię pasjonowali jako malego chłopca. Czy byla to jedna rzecz? Czy może więcej? Być może powinieneś spelnic ten cel o którymś kiedyś marzyłeś ale to zgaslo bo nikt nie pomogl Ci tego realizować. Jesteś w takim wieku, ze jeszcze wiele sie zmieni, Twój punkt widzenia bardzo się zmieni. A jeśli mowa o motywacji - polecam filmiki Erica Thomasa. Takich filmików jest pelno na youtube

Odnośnik do komentarza

~Muminki123
Wiem o czym mówisz, tez tak mam ;/ wiesz co może uwierz w to, że silni ludzie nie zrywają się raz na tydzień by trenować 5godzin, a trenują np. co 2dni, ale systematycznie. Male kroki,lecz systematyczne są kluczem do sukcesu. Tak naprawdę nie dla wszystkich jest jeden lek na nabranie motywacji. Może akurat Twój organizm potrzebuje tych przerw między treningami. Rzecz w tym by mimo wszystko nigdy nie przestawać próbować.jak nie to to co innego. Szczerze? Mam 20lat a zaczelam trenować coś co powinno się zaczynać w mlodym wieku. Mimo to nie poddaje się. Bo to pierwsza zasada, aby mimo upadków, wstawać. Wkoncu człowiek staje się coraz silniejszy i nadal ma upadki :) ale mimo to okazuje się pewnego dnia "kurde ciągle upadam, ciągle próbuję, i...udalo mi się zrobić coś, np.szpagat. Warto bylo? Warto. A wcale kolorowo nie byli ale probowalam. Dobrze jest mieć jakiś motywatorów, ja proponuje Ci blog White Pointe Shoes oraz profil na fb o tej samej nazwie.

Zgadzam się z tobą w 100%, ale sam trenowałem 3-5 razy w tygodniu, po 45min-2 godziny, zależy od treningu. Jeśli 45 min, był to intensywny trening, jak 2 godziny to lekki, np w siatkówkę. Co do upadków, to nigdy tak nie miałem, że coś nie wychodziło, po prostu jak nie wychodziło, to znaczy, że jeszcze tego nie potrafisz i wszystko przyjdzie powoli, gdy grałem w siatkówkę to dobrze mi szło, później gdy wszyscy mnie przerośli z którymi grałem w klubie, to pomyślałem, że ja za niedługo im dorównam i znów będziemy grać na równi, ale się tak nie stało i zrezygnowałem z tej dyscypliny. Ponieważ na zawodach szkolnych grały osoby z wzrostem 180-195, a w klubie 185-200, więc co ja miałem tam robić, skoro oni nawet bez wyskoku mieli praktycznie taki zasięg jak ja gdy starałem się jak najwyżej podskoczyć.

Odnośnik do komentarza

~roshen
Czasem ludzie stawiają sobie cele, ale 3dni później kompletnie o nich zapominają. Polecam zrobić na ścianę plakat albo kartkę i wpisać tam 1-3 najważniejsze cele. W tytule swojego posta napisałeś "brak celu". To oznacza, ze możliwe iż przeznaczona jest Ci zupelnie nowa dziedzina. Zastanów się co Cię pasjonowali jako malego chłopca. Czy byla to jedna rzecz? Czy może więcej? Być może powinieneś spelnic ten cel o którymś kiedyś marzyłeś ale to zgaslo bo nikt nie pomogl Ci tego realizować. Jesteś w takim wieku, ze jeszcze wiele sie zmieni, Twój punkt widzenia bardzo się zmieni. A jeśli mowa o motywacji - polecam filmiki Erica Thomasa. Takich filmików jest pelno na youtube

Jako dziecko zawsze się pasjonowałem sportami walki takimi jak: Boks, MMA, kick boksing, tajski boks i jeszcze podnoszenie ciężarów jak w ,,StrongMan", do tej pory został mi tylko Boks i MMA, jako połączenie tych stylów. Ale w tych sportach wysoki wzrost jest bardzo ważny, jak nie najważniejszy. Technikę da się wytrenować, siłę, szybkość itd też, ale wzrostu się nie da wytrenować.

Odnośnik do komentarza

Dziś myślałam nad tym jak to jest z tą motywacją. Czy jeśliby zapłacić najlepszemu psychologowi dużo kasy, to czy dałby on radę, wskazówkę, a może skuteczny przepis na motywację. Później stwierdziłam że gdy ma się z czymś problem, należy szukać analogiczne rozwiązania. Tak jak lekiem na nieśmiałość jest akceptacja, tak lekiem na brak motywacji jest pogodzenie się z faktem, że aby coś osiągnąć, nasza codzienność będzie krwią, potem i lzami. Tylko akceptacja tego pozwoli by jasno sobie powiedzieć czy ja chcę coś osiągnąć. Jeśli tak - wylej dziś krew, pot i lzy. Jeśli nie - przyznaj się do tego uczciwie i siedz na tylku, lamentując. Takie przemyślenia miałam dziś. Takie, że piękno jest oplacone cierpieniem codziennym. Często poddajemy się, bo gdy jest ciężko, jesteśmy wielce zdziwieni. Ponadto uważam, że należy jakoś nauczyć się oddzielić życie zwykłe typu rodzina, dom, szkoła, od właśnie sportu. Jak ktoś nie ma własnego pokoju to ma ciężko. I tu z mojego punktu widzenia jest spory problem. Ponieważ sportowiec powinien mieć wolną przestrzeń. A większość roku na dworze nie będzie mial możliwości ćwiczyć. Tak więc, pozostaje trenować na oczach rodziny, gdzie nastrój w domu nie zawsze sprzyja treningowi. W tym celu dobrze jest zrobić plakat, na ścianę który napędza nas do tego by iść pod prąd i dźwigać trud. Jak widać, od rodziny sporo zależy w naszym życiu.

Odnośnik do komentarza

~roshen
Dziś myślałam nad tym jak to jest z tą motywacją. Czy jeśliby zapłacić najlepszemu psychologowi dużo kasy, to czy dałby on radę, wskazówkę, a może skuteczny przepis na motywację. Później stwierdziłam że gdy ma się z czymś problem, należy szukać analogiczne rozwiązania. Tak jak lekiem na nieśmiałość jest akceptacja, tak lekiem na brak motywacji jest pogodzenie się z faktem, że aby coś osiągnąć, nasza codzienność będzie krwią, potem i lzami. Tylko akceptacja tego pozwoli by jasno sobie powiedzieć czy ja chcę coś osiągnąć. Jeśli tak - wylej dziś krew, pot i lzy. Jeśli nie - przyznaj się do tego uczciwie i siedz na tylku, lamentując. Takie przemyślenia miałam dziś. Takie, że piękno jest oplacone cierpieniem codziennym. Często poddajemy się, bo gdy jest ciężko, jesteśmy wielce zdziwieni. Ponadto uważam, że należy jakoś nauczyć się oddzielić życie zwykłe typu rodzina, dom, szkoła, od właśnie sportu. Jak ktoś nie ma własnego pokoju to ma ciężko. I tu z mojego punktu widzenia jest spory problem. Ponieważ sportowiec powinien mieć wolną przestrzeń. A większość roku na dworze nie będzie mial możliwości ćwiczyć. Tak więc, pozostaje trenować na oczach rodziny, gdzie nastrój w domu nie zawsze sprzyja treningowi. W tym celu dobrze jest zrobić plakat, na ścianę który napędza nas do tego by iść pod prąd i dźwigać trud. Jak widać, od rodziny sporo zależy w naszym życiu.

Ja od rodziny się odbiłem dawno i nie liczę na nich, ogólnie to nie interesuje mnie ich opinia w żadnym stopniu, zazwyczaj sobie coś tam mówią, a ja i tak myślę o czymś innym, szkołę również oddzieliłem, nigdy nie miałem problemów w szkole, ale bardzo rzadko odrabiałem zadania domowe i się uczyłem w domu. A co do motywacji to byłem mistrzem motywacji, nigdy nie było tak, że sobie odpuszczam trening bo coś tam, jeśli odpuściłem sobie trening dziś, to jutro musiałem to nadrobić, ogólnie miałem zasadę 100% albo nic i te treningi były na tyle intensywne, że czasami ledwo stałem na nogach. Ale moja motywacja i cele zniknęły, zawsze zbierałem plusy i minusy, danego celu i oceniałem czy warto. Ale ostatnio ciężko mi znaleźć takie plusy, aby zakryły minusy.

Odnośnik do komentarza

Ant123
Przepraszam, że nie odpisywałem, ale nie miałem dostępu do internetu.

~kales
Problem w tym ,ze nie chcesz zaakceptowac siebie takim jaki jestes,czy ludzie nizszego wzrostu sa mniej wartosciowi-przeciez nie,musisz poszukac wlasnej drogi,nikt nie jest idealny i kazdy w twoim wieku mial sobie w wygladzie cos do zarzucenia,to mija z wiekiem,ale zostawic dziewczyne bo byla 4 cm wyzsza to juz przesada-najlepsze wyjscie- siebie zaakceptowac,takim jakim sie jest.

Nie chce zaakceptować i nie zaakceptuję, u nikogo nie widziałem podobnych wad co u mnie. Nie mogę kupić sobie żadnych butów, które mi się podobają, bo nie ma w moim rozmiarze. U mnie w rodzinie, nikt nie ma podobnego problemu co ja, wręcz przeciwnie.

Dobrze by bylo zeby wszystkim marzenia sie spelnialy,jednak kazdy wie,ze roznie z tym bywa,sa przypadki, ze wybitnym sportowcom,kontuzje przekreslaja kariery,dolowanie siebie,placz nic tu nie pomoze,musisz poszukac w sobie innego celu,ktory bedzie fundamentem twego doroslego zycia a sport zawsze pozostanie z toba nie zawodowy to amatorski.

Odnośnik do komentarza

~kales
Ant123
Przepraszam, że nie odpisywałem, ale nie miałem dostępu do internetu.

~kales
Problem w tym ,ze nie chcesz zaakceptowac siebie takim jaki jestes,czy ludzie nizszego wzrostu sa mniej wartosciowi-przeciez nie,musisz poszukac wlasnej drogi,nikt nie jest idealny i kazdy w twoim wieku mial sobie w wygladzie cos do zarzucenia,to mija z wiekiem,ale zostawic dziewczyne bo byla 4 cm wyzsza to juz przesada-najlepsze wyjscie- siebie zaakceptowac,takim jakim sie jest.

Nie chce zaakceptować i nie zaakceptuję, u nikogo nie widziałem podobnych wad co u mnie. Nie mogę kupić sobie żadnych butów, które mi się podobają, bo nie ma w moim rozmiarze. U mnie w rodzinie, nikt nie ma podobnego problemu co ja, wręcz przeciwnie.

Dobrze by bylo zeby wszystkim marzenia sie spelnialy,jednak kazdy wie,ze roznie z tym bywa,sa przypadki, ze wybitnym sportowcom,kontuzje przekreslaja kariery,dolowanie siebie,placz nic tu nie pomoze,musisz poszukac w sobie innego celu,ktory bedzie fundamentem twego doroslego zycia a sport zawsze pozostanie z toba nie zawodowy to amatorski.

U mnie nic się nie spełnia, zawsze jak coś idzie dobrze to się posypie i koniec. Co do szukania fundamentu, to ja nie planuję na dalej niż 1 dzień.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...