Skocz do zawartości
Forum

Syn zraził się i nie podejmuje pracy


Gość matka_50

Rekomendowane odpowiedzi

Mam problem z synem, który za 2 miesiące skończy 25 lat. Syn po ukończeniu szkoły średniej nie chciał się dalej uczyć (do skończenia szkoły średniej go pilnowaliśmy, by ukończył). Więc powiedzieliśmy, by zaczął szukać pracy. Syn zaczął szukac pracy, ale po jakimś miesiącu jeżdzenia i składania CV odparł, ze już tego nie będzie robił, bo nigdzie go nie chcą i dostał urazu do pracy przez to. No i tak już sie zbliżają 25 urodziny, a syn nadal twierdzi, ze ma uraz, bo go nigdzie nie przyjęli i nie będzie szukał pracy. Wujek mu proponował, bo zwolniło się miejsce w jego zakładzie pracy, ze po znajomosci mu załatwi, to syn nie poszedł, bo znowu to praca fizyczna, a on sie do fizycznej pracy nie nadaje i za 2 dni go zwolnią, więc bez sensu, by się przyjmował nawet, bo on ma uraz i mamy mu dac spokój. Mamy już powoli dosyć tego z mężem, ze my pracujemy, wracamy zmęczeni z pracy, a syn śpi do południa, w domu nic nie zrobi, ja przyjdę, to ledwo butów nie zdejmę, a on mówi mi już, że jest głodny, ze mam mu obiad zrobić lub ciągle na wszystkie kosmetyki, ciuchy, piwko bierze od nas, a odmawiać nie chcemy, bo też jakoś chłopak młody musi dobrze wyglądać i cieszymy się przynajmniej, ze o siebie dba. Prócz tego z synem nie ma problemów, jest cały czas w domu i całymi dniami gra na konsoli i komputerze lub czasem jakiś kolega do niego wpadnie, ale ogólnie to bardzo inteligentny i zrównoważony chłopak, ale jak poradzić sobie z tym jego urazem psychicznym do pracy? On na terapię nie chce iść, a przecież jak tego nie wyleczy, to do końca życia nie będzie mógł pracować.

Odnośnik do komentarza

Ten uraz psychiczny to on Wam wmawia,doszedł do wniosku że tak mu dobrze ,to po co ma pracować,
na pocieszenie mogę Ci powiedzieć ,że nie jesteś jedyną która ma ten problem,podobne przypadki były opisywane tu na forum,
co to żadna praca ani studia były nieodpowiednie dla chłopaka,więc siedzi się na garnuszku rodziców,
jest to na pewno jakaś przyczyna natury psychicznej ,bo raczej każdy młody człowiek chce się usamodzielnić i nie siedzieć na karku rodzicom.

Nie ma na to rady,jedynie odciąć finansowanie ,ale jaki będzie efekt ,nie wiem ,trzeba by spróbować.
Jeszce jakbyście go od razu po szkole "przycisnęli" do jakiejś pracy ,dzisiaj by była inna sytuacja.

Ja to zawsze mówię ,że dzieci są z naszej krwi i kości ,dlatego jacy są zależy od nas,więc z pretensjami "idźmy" do siebie,
sorry ,ale taka prawda.

Odnośnik do komentarza

On dostał ultimatum po szkole- albo dalsza nauka w szkole policealnej, albo praca. Uczyć się już nie chciał, to wybrał pracę. Jeździł i składał CV przez miesiąc, po czym powiedział, ze jest załamany, ze nigdzie go nie chca i on już szukał nie będzie, bo dostał urazu i na samą myśl o załatwianiu pracy źle się czuje. Myśleliśmy, ze mu minie, ze kilka miesięcy, albo nawet rok, zobaczy, ze jego kuzyni i kuzynki w tym samym wieku co on zarówno uczą się jak i pracują- wiec ma jakby wzór młodych do naśladowania, ale nie, nie przeszło mu, mówi, ze nadal ma te uraz i do pracy nie pójdzie. Odciąć go finansowo nie możemy, bo to nasze dziecko, dbamy o niego mimo, ze jest dorosły i bardzo nam ciężko, ze nasz jedyny syn ma taki problem, bo domyślamy się, ze jest mu z tym okropnie, ze nie moze pracować jak inni w jego wieku, mieć dziewczyny ani nic. Bo za każdym razem, jak dziewczyna jakaś sie pojawi, to dowiedziawszy się, ze on nie pracuje lub po tym, gdy ona musi mu fundować np. pizzę w pizza hut po spotkaniu odchodzi i zrywa kontakt. Syn ma jedynie pieniądze z różnych okoliczności, bo zawsze dają mu dziadkowie z okazji świąt, urodzin, dnia dziecka. Tak więc na rok może z jakieś 500 zł ma uzbierane, ale jak sobie te swoje gry pokupuje to szybko mu się rozchodzi kazdy grosz. Nie wiemy, jak mu pomóc. Za miesiąc wyjeżdzamy wszyscy do Egiptu na wczasy, przy okazji wypoczynku napewno będziemy mu z mężem mówić o tym, jak to rozwiązać, bo będziemy mieli wszyscy wtedy więcej czasu dla siebie. Może te wakacje przyniosa jakiś efekt, moze mu przegadamy, by zwrócił się o pomoc.

Odnośnik do komentarza

A ten uraz to on napewno ma, bo widzę, jak rozmawiamy z nim o pracy, jak nerwowo zaczyna nogą huśtać siedząc, lub nerwowo mruga oczami i ogólnie widać w nim wtedy niepokój, gdy bierzemy go do salonu na rozmowę o pracy, dlatego jestem przekonana, ze nie wymyślił sobie tego urazu.

Odnośnik do komentarza

Nie wierzę w ten uraz ,taka reakcja o niczym nie świadczy,jakby tak było, to sam by szukał pomocy chociażby u psychologa ,coś z jego psychiką jest nie tak,skoro nie chce korzystać z takiego wsparcia.
Może po znajomości do jakiejś pracy by się wkręcił,żeby się gdzieś zaczepić ,
jak nie chce się uczyć to niestety ale pracować musi fizycznie,
podejrzewam,że za wiele rzeczy też nie umie robić i nie widzi się w żadnej pracy ,
zawsze będzie jakaś wymówka ,a to praca nie taka ,a to płaca nie taka...
Wydaje mi się ,że już wcześniej pisałaś,bo była dokładnie opisywana taka sytuacja,
niestety, forum nie jest w stanie wam pomóc,jedynie specjalista mógłby coś więcej powiedzieć ,sama się wybierz do psychiatry czy psychologa ,przedstaw problem ,tylko tam możesz uzyskać pomoc.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

Uraz to on ma ale do pracy. Nie chce mu się pracować i tyle. A że ma różne tiki to świadczy jedynie o tym że boi się o dotychczasowe przywileje. A inteligencji to faktycznie mu nie odmówię. Bo widać jak kombinuje byle tylko wyszło na jego stronę. Ludzie szukają miesiącami a nawet latami i się nie zniechęcają. A nie zrezygnował po zaledwie miesiącu! Wpuszcza Was w maliny i tyle. Odciąć kurek z pieniędzmi to w końcu ,,depresja" mu minie bo będzie musiał zadbać o swoją przyszłość. On już się od tego uzależnił i jak każdy uzależniony będzie kombinował na wszelkie sposoby byle by tylko wyszło na jego rację. Czy pójście do specjalisty to dobry pomysł? Nie sądzę, bo dopóki sami się z tym nie uporacie to i żaden psycholog niewiele pomoże.

Odnośnik do komentarza

Syn ma średnie wykształcenie, wiec fizycznie pracować nie musi. Jakby to powiedzieć- on jest też bardzo wrażliwy. Fizycznie jest dobrze zbudowany, bo bardzo wysoki, ale też otyły, więc szybko się męczy, więc fizyczna praca napewno przyniosłaby mu rozczarowanie. jest bardzo wrażliwy, od dziecka był bardzo wrażliwym chłopakiem, wszystko go zawsze zrażało, niepowodzenia natychmiast działały na niego tak, ze już nic z tych rzeczy nie podejmował- tak też było z szukaniem pracy- niepowodzenie i koniec. On sam nie chce narazie z tym niczego zrobić, szukać pomocy, a my nie mamy serca go jeszcze dobijać i karcić go brakiem kosmetyków lub ubrań za to, ze i tak mu się cięko w życiu ułożyło, bo jego rówieśnicy mają chociażby pracę- sa w tym sensie niezależni, a on musi o zwykłe piwo prosić rodziców, podejrzewam, ze już i tak przez tą swoją fobię i brak pracy on czuje się gorszy., bo takim młodym mało inteligentnym nieudacznikom się udaje, a chłopakowi, który ma szkołę średnią, zawód, tylko jest wrażliwszy nie udało się usamodzielnić. Nawet już mąż ostatnio skrzyczał mojego kuzyna, który gdy syn prosił męża, by ten kupił mu hot doga odparł "moze byś sobie poszedł zarobić, bo śpisz do południa, a ojciec pracuje" i potem głupie inne uwagi synowi robił, syn czuł się głupio, odszedł od stołu. Mąż kuzynowi nagadał później za to, ze syn ma czas, jest jeszcze młody, musi poczuć się na siłach i jak jest taki, to niech mu pomoże, a nie ocenia. Nam jest ciężko, bo chcielibyśmy, by nasze dziecko miało w życiu łatwiej, by pozbył się tego urazu, a nie by ktoś z rodziny wypominał mu, ze śpi do południa lub że tata kupuje mu hot doga.

Odnośnik do komentarza

Sama sobie ostatnim postem odpowiedziałaś dlaczego Twoj syn jeszcze nie pracuje.
-skoro ma technikum to nie powinien pracować fizycznie- jeśli by mu się zdarzyla praca fizyczna, a ona by mu nieodpowiadala i sytuacja w rodzinie bylaby taka, ze coś musiałby robić, to logiczne że oglądalby się szybko za niefizyczną lub by chciał się doksztalcać- ale coś by robil
-skoro byl i jest delikatny- to nie można mu nic mówić, bo np. uraz się powiększy i biedakowi będzie przykro
-dokladnie wie, że to co sobie umyślil, mam uraz i już, nie bede nic szukal, jest już w Was rodziców wdrukowane-"Mąż kuzynowi nagadał później za to, ze syn ma czas, jest jeszcze młody, musi poczuć się na siłach i jak jest taki, to niech mu pomoże, a nie ocenia."

Szczęście, że na mądre dziewczyny trafia i same szybko się wycofują jak widzą, że chłopak od 5 tat z czystym sumieniem się byczy na garnuszku rodziców. Jakby jaka się na niego zaparła i przyjęła jego technikę np. po szybkim urodzeniu dziecka- to trojeczkę byście mieli do wyżywienia i opierunku.

Przypomnij sobie co robilaś w życiu jak miałaś 25 lat i co w tym wieku robił Twoj mąż. Przypomnij sobie, czy Wasi rodzice wobec Was byli rownie subtelni jak Wy wobec Waszego syna.

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

Sami wychowaliście lenia i pasożyta więc o co teraz wielkie halo? I zamiast samemu stawić temu czoła to jeszcze u innych szukacie pomocy. Nic dziwnego że syn jest gruby i ociężały skoro nie ma żadnych obowiązków, śpi do południa, przesiaduje przed komputerem i ma wszystko podsunięte pod nos. Żyć nie umierać. A jeszcze synuś jest usprawiedliwiany bo zawsze delikatny, że taki pokrzywdzony. Większość osób pomyśli, gdzie tu krzywda mu się dzieje? I faktycznie można to rozpatrywać pod tym kątem, ale jednak poprę, tak, jest pokrzywdzony. Przez rodziców. Bo zamiast od razu pognać do roboty to teraz narzekania i lamenty. Tylko teraz nie będzie tak prosto jak na początku. Teraz synuś będzie kombinował na wszelkie sposoby żeby nie pójść do pracy. Zaczną się choroby, lamenty żale itd. Jednak nadal nie widzę innego rozwiązania niż zakręcić kurek z pieniędzmi. Być może ten tekst nie przejdzie bo jednak pojadę z grubej rury ale uważam że gdyby poszedł do tej pracy u rodziny to, delikatnie ujmując, przynajmniej by zrzucił trochę nadprogramowych kilogramów. Tyle osób, i to po studiach, pracuje fizycznie i jakoś żyją więc synowi wielka krzywda się nie stanie jeśli też tak będzie miał :P.

Odnośnik do komentarza

Mając do czynienia z wieloma podobnymi przypadkami do Waszego, również z autopsji, to popierając w całej okazałości wiele szczerych do bólu wypowiedzi moich poprzedniczek mogę powiedzieć jedno:
książkowy schemat nadopiekuńczych rodziców; potoczny mamisynek, który w konfrontacji tych dwóch przypadłości potwierdza regułę emocjonalnego i finansowego uzależnienia dziecka od rodziców i odwrotnie.

Pokazujesz palcem na syna, a odwróć dłoń i co widzisz? 3 palce - w tym jeden syna są skierowane na Ciebie Matka_50 i bez wątpienia cięgi rykoszetów w tym wszystkim powinny dosięgnąć Twojego męża.

Próbując nawet na to wszystko spojrzeć z perspektywy kobiety, a co za tym idzie przyszłej niedoszłej partnerki Waszego syna, to przy pierwszej lepszej okazji będzie Ona uciekać gdzie pieprz rośnie.
A od strony ew. pomocy psychologicznej, bo i w tej materii miałbym sporo do powiedzenia, to pierwszy z brzegu specjalista będzie miał z marszu na dzień dobry pełne ręce roboty nie tyle z Waszym dorosłym synem, co z Wami.

Odnośnik do komentarza

W dzisiejszych czasach szkoła średnia nie daje gwarancji pracy umysłowej ,a wręcz przeciwnie,
chyba ,że jest się bystrym, to można założyć firmę czy spółkę,zatrudnić ludzi i sobie tylko prezesować.

Tym bardziej jak ma fobię pracy ,powinniście swoje kroki skierować do psychiatry,sami jak widać nic nie wskóracie
a ,że on nie chce iść, więc sami wybierzcie się na konsultacje jak mu pomóc ,jak go przekonać,żeby się leczył.
http://weblog.infopraca.pl/2013/06/ergofobia-co-to-takiego/

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jesteście po prostu zbyt nadopiekuńczy w stosunku do swojego syna. Jestem w podobnej sytuacji jak on tylko z tą różnicą, że ja chcę pracować tylko też mam nadopiekuńczych rodziców, którzy najchętniej by mnie w domu uwiązali i nie chcieli mojej wyprowadzki.
Jak chcecie go zmusić do pracy to przestańcie mu dawać pieniądze. Do tego niech zacznie wam pomagać w domu. Nauczyliście go, że od robienia w domu jest kobieta to nic nie robi. Ja widzę podobnie u siebie to.

Odnośnik do komentarza

Nie jesteśmy nadopiekuńczy, po prostu bardzo kochamy syna i chcemy dla niego jak najlepiej, chcemy by było mu łatwiej niz mnie i mężowi w życiu. Mąz i ja mieliśmy bardzo wymagających rodziców, przez co mąż już pracował jeszcze chodząc do szkoły w wieku 16 lat. Jego ojciec był dla niego bardzo surowy i wymagający. U mnie natomiast surowa była matka. Nie chcieliśmy naszemu dziecku zafundować takiego życia, ze tylko wymagania w stosunku do niego. Nigdy też na niego nie krzyczeliśmy, nawet jak był nieznośny za dziecka, staraliśmy się bardzo spokojnie go traktować, zapewnić mu maximum poczucia bezpieczeństwa i wszystko, co zapragnie. Przez to moze teraz jest wrażliwszy i w tym wyścigu szczurów nie potrafi się odnazleźć, ale jest dzięki temu bardzo wartościowy i inteligentny. Chcielibyśmy jedynie, by nie bał się podjąc wyzwania związanego z pracą. Nie chcemy go karcić za jego lęki w taki sposób, że odetniemy go od pieniędzy, nie zabierzemy na wakacje lub nie kupimy wymarzonego i phona bo nie można karać kogoś za jego słabość.

Odnośnik do komentarza

Syn nigdy w związku nie był, nie ma też za sobą żadnych kontaktów z kobietami- typu np. pocałunek lub nawet chodzenie za rękę. Jest bardzo nieśmiały, gdy dzwoni do jakiejś dziewczyny z internetu, to ciężko mu przez telefon nawet rozmawiać, opowiada jej o grze w jaką grał lub co jadł na obiad, widać, ze cięzko mu nawet znaleźć temat z dziewczyną, więc też podejrzewam, ze ten problem póki co będzie miał z głowy, bo nie szykuje się, zeby jakąś w najbliższym czasie znalazł, więc kazałam mu się skoncentrować na pracy i na pokonaniu lęku z pracą związanego, a potem na walce z nieśmiałością w stosunku do dziewczyn. Syn też jest bardzo kochliwy- jak kilka razy popisze z jakąś przez internet to odrazu mówi, ze się zakochał, na szczęście nie cierpi, jak mu nie wychodzi z daną dziewczyną nic, a następna potrafi go zainteresować. Jest wrażliwy i uczuciowy, wystarczy więc jedna rozmowa, by się zakochał w dziewczynie, ale żadna nigdy go nie ośmiela, nie chce się spotkać z nim realnie. Nie ma też do tego szczęścia, by poznał jakąś, która poda mu rękę, pokona jego nieśmiałość, a nie po pierwszej rozmowie przez telefon ucieknie lub powie, ze nie jest dla niej materiałem na chłopaka. Wszystkie też niestety na kasę patrzą i syn mówił, ze każda pyta, gdzie pracuje i jak zarabia- jakby to było najwazniejsze.

Odnośnik do komentarza

Jestem w podobnej sytuacji to też coś nieco powiem. Moi rodzice też również by chcieli bym miała lepiej w życiu niż oni. Tylko, że czasy się zmieniają.
Poza tym podobno jest tak jest coś takiego, że wzorce dotyczące wychowania się przenosi na swoje dzieci nieświadomie. Sama nie mam dzieci tylko czytałam coś na ten temat. Moi rodzice też nie krzyczeli na mnie za bardzo.
Owszem nie można karać kogoś, bo jest wrażliwy. Tylko, że powinno się komuś temu mówić by nad sobą pracował.
Kupowanie iphone'a?. Sam nie może iść sobie wybrać telefonu. Wszystkie telefony jakie ja miałam do tej pory wybierałam sama. Rodzice w to nie ingerowali.
Mam brata. Jak szukał dziewczyny to mówił, że tak się zachowują. Jak wiedzą, że facet ma mieszkanie i pieniądze są bardziej takim zainteresowane niż przeciwieństwem.
Widać chyba wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia skoro jest kochliwy.
Troska troską, ale co zrobi jeżeli Was zabraknie. Nikt wiecznie nie żyje.

Odnośnik do komentarza

My mu kupujemy wszystko- od telefonów po bieliznę. Nigdy tak nie było, by on sobie coś sam chciał wybrać. Kiedyś ojciec chciał go wziąć do sklepu- rok temu, by sobie kupił zestaw do nurkowania na wakacje, powiedział, ze nie chce mu wybierać, na to syn odparł, ze nie pojedzie z nami do sklepu, żebyśmy my mu wybrali, że co kupimy, to będzie się podobało. Tak samo było pół roku temu z pokojem. Postanowiliśmy wymienić mu dziecinne meble i wystrój pokoju na nowoczesny, chcieliśmy, by wybrał meble i dodatki, ale też sam nie chciał, powiedział, ze my mamy wybrać, bo mamy dobry gust. On nigdy sam nic wybierać nie chciał i z nami jeździć, by coś sobie kupić. Zawsze mówi tylko, co mu trzeba i żebyśmy jechali kupić. I zawsze mu się podoba, co wybierzemy- czy to o telefon chodzi, czy o parę skarpet.

Odnośnik do komentarza

Jak to było u niego w dzieciństwie, też tak samo się zachowywał ?. Gdzieś to ma swoje źródło.
To takie wygodnickie podejście. Niech rodzice wybierają i mu kupują wszystko. Tylko że to doprowadzi do tego, że zostanie takowym kaleką, bo nic bez rodziców nie zrobi. Widzę to u siebie. Moi rodzice podobnie się zachowują tylko u mnie to było, że pieniądze dostawałam. Telefon, laptopa wybierałam sobie sama zwłaszcza, że u mnie się nie znają na technicznych dziedzinach.

Odnośnik do komentarza

Przyjmując za wykładnię, że człowiek żyje na poziomie emocjonalnym małego dziecka; nie nastolatka a małego dziecka, gdzie problem odrzucenia sięga max wieku 8 lat, to Wasz syn ma jakieś 20 lat rozwoju emocjonalnego w plecy. Sądząc po liczbie przy Twoim nicku, to u Ciebie jest to... w porywach 45 lat.
W konfrontacji sposobu wychowawczego Was i Waszego syna, totalnie popadliście ze skrajności w skrajność, robiąc z Niego totalną kalekę; nie tyle emocjonalną co życiową.
Jeśli nie jesteście nadopiekuńczy, to pełną gębą przyklaskujecie zasadzie bezstresowego wychowania, bo paradoksalnie wedle powiedzenia "najbardziej przytłacza Nas to, czemu się opieramy" i to bez wątpienia do Was pasuje.
Może to Ci uświadomi poziom spustoszenia jaki serwujecie własnemu dziecku


Przy takim trzymaniu dziecka pod kloszem, to mi też by się nie chciało szukać pracy, gdzie czasem obrany kierunek szkoły średniej czy też studiów jest zupełnie nie trafionym zawodem, bo technika idzie z kopyta do przodu, a system edukacji sięga niekiedy zamierzchłych lat 70.
Odnośnik do komentarza

Ty miałaś surową mamę a Twój mąż surowego ojca.Pewnie nie raz było sztraszno i cięzko, ale kazde z Was umie sobie radzić w życiu, umieliście się jako partnerzy znaleść, umiecie być partnerami sobie- nie umiecie być tylko rodzicami i to na calej linii. Być może syn ma tak duże problemy, że od dawna powinien być pod opieką jakiegos sensownego psychologa.
Ma 25 lat i zakochany jest w dziewczynie z internetu na podstawie paru wpisów i np. jednej rozmowy telefonicznej- jednocześnie w razie braku zainteresowania z jej strony szybko o znajomości zapomina. Czyli mimo ogromu uczuć jakim go darzycie on jest uczuciowym kaleką. Jakby nie rozumial regul uczuć.

Odnośnik do komentarza

Powinniście zrozumieć,że 25 letni chłopak jeśli nie chodzi do pracy lub do szkoły, robi się coraz większym kaleką życiowym , emocjonalnym i pod każdym innym względem. On żyje w internetowym świecie iluzji, telewizyjny wątek filmu zastępuje mu jego własne prawdziwe emocje.

Żaden człowiek nie jest tak samowystarczalny,żeby brak kontaktu ze światem dał mu równowagę psychiczną. Jego niechęć do wspólnej wyprawy na zakupy na jego potrzeby, to jakaś ucieczka od konieczności otarcia się o świat realny. Brak potrzeby chodzenia do pracy, to ogromna wygoda i lenistwo, ale i ulga, że nie trzeba się kontaktować ze światem.
Nie czynienie, mu wyrzutów, że jest stary koń i żyje na koszt rodziców, to dla Was delikatność i subtelność w stosunkach z synem a dla niego poglebianie jego problemów ( niestety wieloletnie).

Nie wiem jak Ci to powiedzieć.
Przecież malutki człowieczek sika sobie w pieluchę i mu nic nie przeszkadza. Czynisz trening czystości, bo wiesz, że on tak przez życie nie przejdzie. Dziecko nie chce myć ząbków, rzuca szczoteczką a Ty czy w formie zabawy, czy miniszantażu ciągle podejmujesz próby,żeby jednak się nauczylo.
Syn nie chce podjąć pracy a Wy oboje prze 5 lat utrwalacie jego naganne zachowanie, choć wiecie, że nie sluży mu to na przyszłość.

To nie jest żadna zlośliwa rada, że wszyscy razem powinniście iść do psychologa. Wam ktoś musi pomóc być twardym wobec postanowienia, że chlopak musi pracować ( i nie ma zmiluj czy praca jest fizyczna, czy umyslowa- praca musi być i już). Jemu trzeba pomóc na wszystkich frontach, bo go chronicie, wlaśnie dlatego, że wiecie, że trafil się Wam taki inny, taki wyobcowany ze świata. To są wieloletnie zaniedbania, to i też praca ,z nim w szczególności ,będzie pewnie dlugotrwała. Dobrze się rozejrzyjcie za jakimś dobrym psychologiem, bo na slabego, to szkoda czasu i atlasu.

Na wakacjach możecie go już uprzedzać, że od pracy się nie wymiga, ale tylko wakacyjne gadki to kropla w morzu Waszych potrzeb w stosunku do Waszego syna.

Jeszcze między Wami może z czasem dochodzić do glębokich spięć, ponieważ jedno z Was już dorośnie do wiedzy, że chłopak w domu to super nieszczęscie, wlaściwie w obecnej sytuacji dla niego samego ( bo Wy jeszcze na tym świecie jesteście i stać Was na jego utrzymanie). Drugie jeszcze ciągle będzie w pozycji rodzica od maluśkiego dziecka- czyli po pierwsze chronić przed jakimkolwiek upadkiem i potknięciem. Wy między sobą też możecie się w jakiejkolwiek stanowczości wobec syna blokowac nawzajem.
Zresztą podejrzewam, że obecna sytuacja to też wynik zaślepionej milości jednego z Was i umiejętności w łagodnej formie sprzedania tego faktu drugiej osobie.Ten drugi z milości i do dziecka i do partnera przyjmuje to za dobrą monetę i siedzi cicho i o ile się nie mylę to jesteś to Ty. Ty do tej pory siedzialaś jak mysz pod miotlą, mimo,że niejednokrotnie targały Tobą wątpliwości, czy tak jest dobrze ,jak jest teraz.

O czasie nie POZWOLELIŚCIE dziecku dorosnąć, to teraz trzeba go ZMUSIĆ do dorośnięcia. I zeby, to bylo możliwie ,jak najbardziej kulturalne i do przełknięcia dla Was wszystkich, to trzeba udać sie do dobrego psychologa.
Zyczę godnego przejścia przez rewolucje jakie czekają Was w domu i ogromu wytrwalości aby z drogi dorastania syna ( i Was w jakiś sposób) nie zboczyć. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Mieliśmy dosyć podobny problem ze swoim synem, choć on nie potrafił przez długi czas znaleźć pracy po studiach (trzeba przyznać, że wybrał delikatnie rzecz mówiąc, niezbyt życiowy kierunek). Oczywiście cały czas naciskaliśmy na niego, ale on reagował na to strasznie negatywnie... mam wrażenie, że mogliśmy przesadzić, bo w pewnym momencie przeszedł prawdziwe załamanie, po którym wszyscy podjęliśmy decyzję o konieczności konsultacji z psychologiem. Ostatecznie skończyło się również na psychiatrze, ale rzeczywiście jego stan się polepszył - udało mu się już dwa razy znaleźć pracę (niestety za pierwszym razem nie pracował zbyt długo), ale niepowodzenia nie wpędzają już go w samo nakręcającą się spiralę niechęci do podejmowania prób.

Odnośnik do komentarza

Temat stary ale problem bardzo bardzo poważny dlatego pokuszę sie i odświeże wątek. Ale najpierw na coś odpowiem..

kikunia55
Powinniście zrozumieć,że 25 letni chłopak jeśli nie chodzi do pracy lub do szkoły, robi się coraz większym kaleką życiowym , emocjonalnym i pod każdym innym względem.

kikunia55 owszem, 25t lat zobowiązuje do czegos takiego jak samodzielnosc. A taka samodzielnosc czytaj zarabianie na siebie umozliwia praca. Z tym sie zgodzę. Ale sa rożne powody dlaczego młoda zdrowa mogloby wydawac sie osoba pracy nie podejmuje czy nie szuka. Nad tym nalezy sie zastanowic a nie tak uogólniać,że od razu ktoś jest kaleką, leniem, pasozytem, nierobem itd.

Jest taki rodzaj fobii spolecznej a nazywa sie ergofobia i tyczy sie on wlasnie panicznego lęku przed pracą. Uraz moze się do tego przyczynić zwlaszcza gdy osoba jest niepewna siebie i o obnizonej samoocenie. To temat rzeka ale nadmienie tylko ze to bardzo krzywdzące przykleic łątkę pasożyta i nieroba takiej osobie.
Ta fobia jest straszna, potrafi czlowieka sparalizować i znacznie utrudnic życie a nawet doprowadzic do tego by je zmarnował.
To sa podstawowe objawy tej fobii i zachowania chorych:

- unikają sytuacji ekspozycji społecznej i wystąpień publicznych,
- unikają jedzenia i picia w miejscach publicznych,
- unikają nawiązywania kontaktu wzrokowego, zwłaszcza z obcymi,
- odczuwają nieuzasadniony lęk przed telefonowaniem,
- wskazują na swoisty brak tematów do rozmów, lek przed rozmową z innymi ludźmi,
- nie odzywają się w towarzystwie innych i unikają rozmów, zwłaszcza z osobami, które są dla nich autorytetem, na przykład z przełożonymi,
- nie mogą efektywnie pracować, gdy ktoś na nich patrzy,
- prowadzą najczęściej samotniczy tryb życia, izolują się od ludzi.

Warto o tym mówic bo to problem ktory wg niektorych badaczy co 200 osoby. Mało tego wiele codziennych spraw, takich jak załatwienie czegokolwiek w urzędzie, w banku, wizyta u lekarza, zakupy w sklepie innym niż samoobsługowy, umówienie się z kimś, wykonanie telefonu może być po prostu torturą. Moze to dla kogos smieszne ale to po prostu paniczny lęk.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza
Gość Przodownica Pracy

Ja podjęłam pracę dopiero mając 25 lat i to żadna bajka takie życie na bezrobociu. Wy mówicie, że to lenistwo i wygodne życie a nawet nie wiecie, jakie piekło psychiczne odczuwałam czując się niezaradna i dodatkowo napiętnowana społecznie plus lęk o przyszłość, jak ja sobie poradzę. Pamiętajcie, że praca nie zależy tylko od kandydata ale także od osoby dokonującej selekcji na dane stanowisko więc jak ktoś ma niską samoocenę to może mieć ogromne trudności ze znalezieniem pracy bo ma słabą autoprezentację i popada w błędne koło, bo jego i tak niska samoocena z każdą porażką rekrutacyjną jest jeszcze bardziej dewastowana. A to wcale nie są przyjemne wakacje!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...