Skocz do zawartości
Forum

czy to maminsynek?


Gość onmaminsynek

Rekomendowane odpowiedzi

Gość onmaminsynek

Witam. Sytuacja wygląda tak że od 2 lat jestem w związku.W tym jakieś 1,5 roku było na odległość bo mieszkamy na dwóch krańcach Polski. Skończyłam studia i przeprowadziłam się do jego domu w ktorym są jego rodzice i dziadek. Codzienny dzien wygląda tak że on chodzi do pracy a ja siedzę w domu bo jest to wioska i nie mam możliwości znaleść godną mnie pracę. Chciałam wynając kawalerke w większym mieście i zacząc poszukiwania w koncu pracy wiec on tak jakby nie chciał ciągle ma jakieś ale i tylko ja wspominam ten temat bo jemu jest tu dobrze i stwierdził że nas nie stać na kawalerke. Ogranicza mnie tak naprawde zawodowo. Teraz codziennie się kłócimy. Nie czuję się już ani kochana ani bezpieczna. Mieliśmy załatwić wakacje i oczywiście ja to musiałam zrobić bo jemu to nie w głowie. Jak wypisaliśmy numery i mowiłam by dzwonił on po jednym telefonie stwierdził że już więcej dzwonić nie będzie. Obraziłam się a on do mnie że ,ma już dość moich fochow,. W kłótni nawet nie jest uczuciowy tylko krzyczy a jak płaczę jest niewzruszony. Niedawno była sytuacja że piliśmy z jego tatą i zaczeło mi sie kręcić w głowie więc chciałam isć pochodzić. On stwierdził że trzeba było tyle nie pić i z łaską poszedł ze mna. Siedział i milczał wiec poczułam się samotna nawet obok niego i wrociłam. Po czasie przyszedł położył się i tyle. Więc poszłam spać gdzie indziej. Nie jest już opiekuńczy. Jak go plecy polały to nawet mu kazałam usiąść a jak mnie obtarły buty to kazał chodzić bo ,co on bedzie sam szedl?, ehhh już nie wiem co robić. Coś mi się wydaje że już się nie dogadamy bo przez chwile jest dobrze a potem znowu to samo.

Odnośnik do komentarza
Gość kinia_25

może nie tyle maminsynek.
co poprostu związałaś się z niewłaściwym człowiekiem. trochę was dzieli. jak widać, to nie takie proste związek człowieka ze wsi z człowiekiem z miasta. I takie podziały będą się zwiększać

Odnośnik do komentarza

Swoje życie weż w swoje ręce.

Jesteś na wiosce i nie ma tam zajęcia godnego Ciebie, to jedz do najblizszego większego miasta za pracą i tam ją podejmij wynajmując tylko pokoik. Kawalerowi do Ciebie będzie w miarę blisko i będziecie się częściej widywać niż jak byliście na dwóch końcach Polski. Ty od pół roku nic nie robisz zawodowo to i nerwowa jesteś. Za chwilę nerwowa będzie rodzina chłopaka- jeśli to wioska, to nie żona syna z nimi mieszka, tylko kto? Pewnie, żeby nie było,że chleb darmo jesz to do cięższych prac też z nimi powinnaś ruszyć. Chłopak sam z siebie się nie pcha do miasta, bo tu ma pracę i nie wie jakby się zawodowo tam sprawdzil, gdzie Ty chcesz jechać, Jak Ty pierwsza zrobisz krok, bedzie Ci dobrze szło ,to może i on się odważy.

Wakacje kazalaś jemu wspólnie z Tobą zalatwiać i on się nie garnął- może nie uważal, że Wam one się należą ( w sensie wydawania takich pieniędzy) a może uważal, że jak Ty do pracy nie chodzisz, to chociaż powiś sobie na telefonie, a jemu daj święty spokój. Ponadto jak Ty zorganizujesz, to przynajmniej do niego nie będziesz miala pretensji, że jest nie tak- zrobiłaś jak chciałaś i są takie, jakie Ty wymyślilaś.

W kwestii alkoholowej imprezki. Jak chłopak się zanadto upije, to zawsze dziewczyna ma do niego pretensje, że nie uważal na siebie i dal się kolegom podpuścić , wypił za dużo i teraz z nim kłopot. Tu jest odwrotna sytuacja. Ty wypilaś za dużo i z tego powodu chcesz go dodatkowo angażować w spacerki ,na które on po akoholu nie ma ochoty. To Ci dogadał, że trzeba było pić z umiarem a nie marudzić teraz.

Jak sobie znajdziesz prace i swoje miejsce w życiu to się zastanowisz, czy do siebie pasujecie, czy po prostu Twoja sytuacja w jego domu Cie irytowala i stąd te niesnastki między Wami.

Jak na razie nic maminsynkowego jeszcze nie opisałaś, najwyżej niezgodność Waszych charakterów.

Odnośnik do komentarza

Chłopak ma dom, pracę, to po co ma się wyprowadzać do miasta?
Bo ty nie masz "godnej " pracy? Bo się nudzisz?
Twoje wyobrażenia na to wspólne życie minęły się z realiami, więc jesteś rozczarowana i masz do niego pretensje.
Jeśli tam zostaniesz, to zaakceptuj to życie.
Jeśli nie dasz rady, to się wyprowadź, znajdź pracę ...co dalej? Nie wiadomo.
Może chłopak pojedzie za tobą, może sam ma już tego dosyć i ucieszy go twój wyjazd.

Odnośnik do komentarza
Gość on maminsynek

Co do waszych wypowiedzi powiem tak. To nie jest wioska z krowamy kurami itp ze musi tyrać tak non stop tylko jego rodzice mają duży dom i w sumie narzucają byśmy z nimi mieszkali a oni se robią teraz dół przez co on MUSI im pomoc a nie ukladac se swoje zycie. Tak dobrze trafiliscie jestem nerwowa bo od poczatku znajomosci powiedzialam mu że nienawidzę mieszkać z innymi ludzmi. Po to jest chlopak by ukladac te zycie wspolnie a nie zeby ktos mi je ukladal prawda? A zo do maminsynka. on jest jedynakiem a ja mam dwie siostry. stwierdzil ze on bedzie pomagal rodzica jak bedzie trzeba bo ja swoim nie musze bo zrobi to najmlodsza siostra. wnioski:mimo ze wiedzial ze jestem tu nieszczesliwa to nie zrobil kompletnie nic bym byla i by w koncu ukladac swoje zycie i moze slub? moze dzieci? moze mieszkanie?nic na to kompletnie nie wskazuje. Mamy juz 24 lata a nic w moim zyciu sie nie zmienilo a on ogolnie mnie tylko hamuje. co do wakacji:on sam chcial ale jak stwierdzil nie ma czasu tego zalatwic mimo ze w niedziele zawsze rozpacza ze mu się nudzi bo nie ma gdzie sie podziac wiec zamiast wtedy myslec o naszej przyszlosci jest marnowanie czasu na siedzenie na dupie. co do tego ze ja mam se wynajac kawalerke i zaczac tam sama zyc.to po co mi on? moje miasto jest lepsze i bardziej rozwiniete od niego, tez mam rodzicow ktorych widze zadko, mlodsza siostre,wszystko blisko? rzucilam to dla niego majac nadzieje ze o mnie mysli powaznie i ze jak juz zamieszkam z jego rodzicami (jakiś mały czas) to bedzie juz wszystko odlozone i zaplanowane.czemu to ja musze myslec za 2 osoby?czemu go zmuszać do tego że chcę w końcu żyć!!!wcale ta jego praca nie jest taka fajna w dodatku bo jest na czarno wiec im szybciej by ją rzucił i znalazl normalna tym lepiej ale podczas moich studiow nic sie nie zmienilo nawet nie szukal nawet nic nie organizowal.kompletnie nic! a co do picia: czy to takie trudne naprawde jak dziewczynie sie kreci tylko w glowie przejsc sie z nia przytulic i isc spokonie spac?naprawde trudne zrozumiec ze mi wtedy trzeba duzo uczucia dac a dostaje tylko glupie slowa albo darcie sie?rzucilam wszystko dla niego nawet studnia niby mam ale bez mgr, nie pracuje a chce, nie mieszkam z nim tylko z jego rodzicami bo to jego dom,sprzatam, gotuje, piore, a on co zrobil dla naszego zwiazku??co teraz robi?? kompletnie NIC! zawsze myslalam ze trzeba rozmawiac i planowac razem a teraz wyjezdzam na 2 tyg bysmy od siebie odpoczeli.to nie tak powinno byc. on wraca z pracy i sie cieszy ze są rodzice ja siedze jak kura na tylku, jest jego dom, jego przyzwyczajenia, jego wszystko takie same. a ja?a ja jestem tu nieszczesliwa i coraz bardziej staje sie nieszczesliwa przez niego.

Odnośnik do komentarza
Gość on maminsynek

dodam jeszcze że on sam nie raz mowil ze ma wszystkiego dosc tutaj. ze pracy ze rodzicow co nie mozna miec prywatnosci nawet ze tego wszystkiego i z checia by wyjechal za granice.ale tylko tak gadal i nadal jest tak samo a nawet gorzej.mowi ze dla mnie by wszystko zrobil ze nawet nie wie jak mnie kocha ale widzac mnie placzaca i mowie ze jestem tu nieszczesliwa jednym uchem wpuszcza i wypuszcza.Bo mu tak dobrze.Ja nawet jego rodzicom pomagam z nudow juz przy plewieniu,rabaniu drewna itp a pieniadze dalej jak nie zarabiam tak nie zarabiam. nienawidze siedziec w domu.ostatnio 1,5godz chcialam isc na spacer po rower bo juz tu nie umiem wysiedziec.wiecej z jego rodzicami gadam bo musze niz z nim. jak wraca z pracy to siedza wszyscy gadaja razem a on ze mna 30 min przed snem i to takie NASZE zycie. tak sie cieszyl ze mnie poznal, tak obiecywal ze nie bedzie jak moj byly, itp itd. kiedys jak wypilismy i chcialam isc pochodzic i znowu zaczely sie z jego strony wrzaski i trzymanie mnie i rzucanie na lozko (bo ponoc sie bal ze mu uciekne).plakalam chcialam sie wyrwac, czulam sie jak smiec. jak juz troche sie wyrwalam znowu mnie zlapal polozylam sie wiec juz z bezsilnosci na ziemie bo mialam nadzieje ze moze wtedy mnie juz zostawi to niby niechcacy ale przytrzymal wlosy mi noga amoja glowa uderzyl o beton. powiedzialam ze to koniec ze go nienawidze.balnal piescia w sciane co potem 2 miesiace mu sie goila.a co wystarczylo zrobic?przejsc sie i przytulic a wyszla klotnia przez jego agresje i brakczulosci.ehhh

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

w kwesti jego mamy ktora mnie coraz bardziej irytuje. ciagle ale to ciagle powtarza pytania:jadlas cos?moze cos zjesz?chodz jeść. nie jestem gruba (jeszcze) a jedynym jej zmartwieniem jest wobec mnie jedzenie. lwdwo wstalam a slysze ,jadlas?, jakis czas pozniej ,naloze ci jedzenie, ,a moze glodna jestes,? i tak non stop. Z rana mojemu chlopakowi kanapki robi gdzie ja juz bym dawno taka relacje zlikwidowala ale to jego sprawa. ja jak wstaje wlasnie nie chce nikogo spotkac na swojej drodze chce zrobic wszystko sama tak jak ja chce. i tak jest tez w zyciu.jestem juz samodzielna a moj chlopak niekoniecznie. jak juz cos zrobi w koncu raz to sie do tego upiera i nie zmieni. tak bylo z jazda np. uparl sie ze pojedzie autostrada gdzie wychodzi o wiele dluzej i gorzej i naokolo a jak powiedzialam ze logicznie jest jechac krotszymi drogami to klotnia kolejna byla jak jednak w koncu sie mnie posluchal i raz zle wjechalismy ze to moja wina ze to do dupy droga itp. a wyszlo i tak na to ze bylo i taniej i krocej i lepiej. nawet mnie nie przeprosil. albo sprawa noclegu ze raz zadzwonil i wedlug niego trzeba to brac zamiast szukac czegos lepszego i tanszego. ja jestem osoba naprawde oszczedna i wazne jest dla mnie czy cos jest drozsze nawet o pare zl czy nie. nie jestem lala co tylko doi go z kasy bo jeszcze mam swoje oszczednosci wiec on do zwiazku w sumie nic kompletnie nie wnosi. jego zycie sie nie zmienilo jak mnie poznal dalej jest tak samo i dalej pracuje tam gdzie pracowal.a moje jest totalnie zawalone bez jakichkolwiek perspektyw przez jego zachowanie.

Odnośnik do komentarza

On chyba jednak realniej patrzy na świat niż Ty, albo Ci nie szlo na studiach, albo jesteś za bardzo egzaltowana. Masz studia, a nie zrobilaś dyplomu, bo trzeba było do chlopaka lecieć. Po co? Zyliście w związku na odległość, to moglaś jeszcze chwilę tak pociągnąć i zakończyć studia dyplomem. Teraz siedzisz od pól roku, to nie możesz na odleglość pisać dyplomu i dojeżdzać na konsultację do promotora?

Chłopak ma pracę na czarno, czyli pewnie za dużego wykształcenia nie ma , więc tu mając część domu, pilnuje tego co ma. Jak ma słaby zawód, slabe wyksztalcenie to do końca swoich dni nie dojdzie materialnie do połowki domu. Jeśli teraz mu rodzice oddają pól domu, to musi im pomagać przy budowie, remoncie ich części, bo to chyba normalne. Nawet jak teraz rodzice są zdrowi i mógłby pojechać w świat, to lojalnie Cię uprzedza, że jak zachorują, lub zostanie tylko jedno z nich, to on czuje się za nich w ich starości odpowiedzialny. Teraz u nich mieszka jego dziadek, bo tak pokolenia się wspierają, żeby nie lądować w domach starców, domach dla bezdomnych i to jest chyba naturalne i godne pochwały. Może gdybyś miala z nim być to trzeba się zastrzegać,ż e również na stare lata , któreś samotne z Twoich rodziców zawsze będzie mialo prawo z Wami przebywać, bo mimo, że masz rodzeństwo, to nigdy nie wiadomo jak sprawy sie potoczą. Tak jak on Twoją glowę już zaprogramowal, że dla niego jego chory czy samotny rodzić będzie ważny, tak i Ty zaprojektuj jego głowę.

Ty sobie z nim daj może lepiej spokój, bo chyba do siebie nie pasujecie. Ty jesteś kształcona w stylu "ja se", to masz duże wymagania, a chłopak jest chyba nie dość do Ciebie pasujący. Majątkowo on Ci odpowiadałby, jakbyś to, w co mogą go wyposażyc rodzice mogla jakoś spieniężyć i z nim i z tymi zasobami w świat pojechać. Ponieważ majątek rodziców jest związany z nimi, to nie pasuje Ci mieszkanie z teściami. A chlopak widzi, że sami to mocno od zera byście zaczynali i byś nie miala żadnego komfortu, którego oczekujesz i też byłoby żle.

Moja rada abyś wyniosla się do pobliskiego miasta jest zwiazana z Twoim dobrym samopoczuciem w związku z tym, że podjęlabyś pracę. Gdybys za dużo nie zarabiala, to przeżylabyś w pokoiku przy rodzinie, bo kawalerka to jednak większy wydatek. I stamtąd byś utrzymywala związek ze swoim chlopakiem. Miałabyś czas przemyśleć czy to na pewno taki związek jakiego oczekujesz. Jesli Twoje miasto lepsze to i pewnie chłopcy w nim lepsi, to faktycznie tam jedz i nie denerwuj siebie i pewnie rodziny chłopaka, bo jak piszesz on nawet nic czuly nie jest.
Wlaściwie można zrozumieć, że ma same wady. Nie chce się żenić, lubi mieszkać przy rodzicach, pracę ma żadną (taka na czarno), więc nie zabezpiecza go.

Swoją drogą to ciekawe,że zawsze tam mieszkal a teraz jak chodzi do pracy i pomaga rodzicom przy remoncie domu to jak przyjdzie niedziela, to nie cieszy się wolna chwilą tylko :" ze w niedziele zawsze rozpacza ze mu się nudzi bo nie ma gdzie sie podziac wiec zamiast wtedy myslec o naszej przyszlosci jest marnowanie czasu na siedzenie na dupie".

Ty zrobilaś dla mariażu swojej przyszłości dużo. Nie zakończylaś dyplomem swoich studiów i polecialaś mieszkać do chłopaka. On wg Ciebie nic. Może nie opowiadal Ci,że jednak troche trzeba było z rodzicami powalczyć,że panna o nie wiadomo jakim statusie będzie z nimi pod jednym dachem mieszkala- to tak przeszło bezboleśnie? Przyjechałaś opowiedziałaś, że nienawidziśz mieszkać z innymi ludzmi (czyli można pomysleć, że z nim też). Pokazałaś ogromne swoje chęci. Natomiast nie pokazalś czy umiesz zarobić na chleb, czy zostalaś jakoś przez rodzinę wyposażona materialnie. Wierzysz, że ze swoim brakiem dyplomu znajdziesz dobrze platną pracę, on w dużym mieście dostanie jeszcze lepiej platną pracę legalna, oplacicie wynajmowaną kawalerkę ( czyli będzie na Was zarabial inwestor tej kawalerki), pobierzecie sie i urodzisz w tej kawalerce ze 2 wspanialych dzieci- Ty podolasz i wychowaniu ich i zarabianiu pieniedzy, bo kawalerka będzie kosztowala i jeszcze będziecie chcieli z zarobionych pieniędzy odłożyć na swoje wlasne metry.

On chyba tak rózowo na świat nie patrzy i jest oporny. Myślalam, że go kochasz, to dlatego poradziłam Ci pobyt, pracę w mieście nieopodal, abyś zobaczyła, czy jemu na Tobie jednak zależy, ewentualnie się sama zastanowila, czy na pewno chcesz iśc z nim przez życie.

Jednak sama mówisz, że Twoje życie się do przodu nie posuwa, to lepiej sobie daj spokój z kolegą co ma rodziców i pól domu, bo to dla Twojej niezależności żadna para.

I jeszcze taką matkę, co z charakteru zawsze swoich karmi i przyjęła Cię jak swoją, to pyta, czy głodna nie jesteś ciągle i wciąż. On pewnie wyczuwa, że przy Tobie to kanapeczki sam by sobie musiał robić a może i obiadek ugotować, to tym bardziej Twoje radykalne zapędy go przestraszają- ostatnie to oczywiście żart.

Raczej nie pasujecie do siebie z tego co piszesz. Czasu może i nie straciłaś, bo przez pół roku dowiedziałaś się, że chyba nie po drodze Wam jest ze sobą. Lepiej to odkryć po 2 latach znajomości ,w tym ,półrocznym urlopie od zawodowych planów niz po 10 lub 20 latach wspólnego życia.

Odnośnik do komentarza

Pisałyśmy równolegle i doczytałam się dopiero potem:" kiedys jak wypilismy i chcialam isc pochodzic i znowu zaczely sie z jego strony wrzaski i trzymanie mnie i rzucanie na lozko (bo ponoc sie bal ze mu uciekne).plakalam chcialam sie wyrwac, czulam sie jak smiec. jak juz troche sie wyrwalam znowu mnie zlapal polozylam sie wiec juz z bezsilnosci na ziemie bo mialam nadzieje ze moze wtedy mnie juz zostawi to niby niechcacy ale przytrzymal wlosy mi noga amoja glowa uderzyl o beton. powiedzialam ze to koniec ze go nienawidze.balnal piescia w sciane co potem 2 miesiace mu sie goila.a co wystarczylo zrobic?przejsc sie i przytulic a wyszla klotnia przez jego agresje i brakczulosci"

Chyba nie chcesz mieć męża, który lubi nadużywać- wtedy cięzko po alkoholu oczekiwac czułości. Ty może chcialaś wyjśc jako, że niby za dużo wypilaś i w głowie Ci się kręci, aby skrócić czas jego picia a on był wściekly, że mu skracasz czas picia. Sorry, ale zawsze po alkoholu najbardziej prawdziwy charakter z człowieka wychodzi. Myślę, że Twoi teściowie są lepszymi ludzmi niz on kandydatem na męża . On o nic nie musi zabiegać, bo jest mu tak dobrze jak jest. Ma pracę , ma gdzie mieszkać, ma rodziców z ktorymi mu dobrze, ma pod bokiem dziewczynę. Gada sobie o wyjeżdzie za granicę, bo właśnie ktoś o krociowych zarobkach opowiadał, lub mysli,że na Tobie zrobi wrażenie ,że sobie pogada- on nic nie musi zmieniac, jemu jest dobrze. Ty jak chcesz to zmień swoje życie, ale raczej wyjdzie Ci,że bez niego. On zawsze na podobnych warunkach może Ciebie zamienić na inną i będzie miał tak samo dobrze. Ty jesteś bardziej ambitna to szukaj dużo bardziej ambitnego chłopaka ( który, może Ciebie będzie rozliczal,że jestes nie dośc ,jak na jego wymagania ambitna)

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

powiem ci ze nie zgadzam sie z twoja wypowiedzia. Studia skończyłam posiadam inżyniera i to mi wystarczy bo nie zamierzam być żadnym dyrektorem ani nic w tym stylu.no widzisz rzucilam dla chlopaka wszystko a nie widzisz ze on nie robi nic zeby mi zycie ulatwic i sprawic bym byla zadowolona. co do kasy? kupilam mu na walentynki skarbonke i od tego czasu troche sie kasy nazbieralo tylko dzieki wlasnie tej skarbonce bo sam by na to nie wpadl by zaoszczedzic na wakacje ( zazwyczaj robi cos na ostatnia chwile zamiast np. są jakieś święta popatrzec prezent z miesiac wczesniej). co do alkoholu:racja to juz zaliczyc mozna do naduzywania i nie raz go prosilam zebysmy nie pili w tygodniu ale jak dają to przeciez trzeba brac? a ja wole z nim wypic i miec chociaz jako taki dobry humor niz patrzec na niego wypitego.a ze moze mam gorsza glowe do tego to inna sprawa. nie bylo tak wczesniej. jak sie poznawalismy nawet jak wypilam to martwil sie zeby mi bylo dobrze,podtrzymywal mnie bym nie upadla, chodzil wszedzie za mna,przytulal... to nie tak ze ja chce nie wiadomo co ze mam za duze wymagania! ja [po prostu chce zyc! a co moi rodzice są mniej wazni od jego? tylko ze to ja wszystko zmienilam dla niego a nie on.nie chce sie rozstawac bo naprawde go kocham ale jak wiecej ostatnio przez niego placze niz sie usmiecham to porazka.dla mnie nie jest problemem robieniem obiady tylko chce miec swoja juz rodzine a nie byc wrzodem na dupie innej i przynies podaj pozamiataj.czy to takie trudne?

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

ale ja nie chce zadnego komfortu!!! jak kawalerka to 4 sciany i wc to co ty do mnie w ogole mowisz? ze to willa z basenem? ja chce miec swoj kąt swoją prywatność. to wlasnie on uwaza ze nie chce bym w jakiejs melinie mieszkala a ja mu ze juz bym wolala mieszkac ale RAZEM nic tak jak jest!meczylismy sie bardzo na odleglosc bo spotkania byly co miesiac albo i gorzej. a jechanie 700km to wymaga z 4 dni wolnego wiec nie takie proste. nawet nie mamy sie jak kochac bo wszyscy podsłuchują!nawet nie mozemy powaznie porozmawiac bo wszyscy są przy tym i slysza!nic nie mamy razemy tylko jest on z rodzicami i ja jako dodatek !

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

a co do jego mamy.jak ktos ciagle ci narzuca nawet najlepsza rzecz to potem sie chce tym rzygac. nie masz tak? bo ja mam. nawet jak wczoraj mowilam ze jade do domu bo sie poklocilismy to jej pierwsze pytanie nie bylo czemu ?co ?jak? moze pogadajcie? tylko A JADLAS MASZ KASE I KANAPKI?jak ktos by ci sie co pare godz pytal to samo uwierz mi dzialaloby to na nerwy nawet najprzyjemniejsza rzecz.jak wlazenie w dupe komus nazywasz ze sie interesuje to wybacz.

Odnośnik do komentarza

Kiedyś zawsze mówili.
Przed ślubem: uważaj złotko, bo błotko!
Po ślubie: gdzie leziesz, cholero!

U Ciebie sie sprawdzilo :po zamieszkaniu razem.
Wydaje mi się, że tego alkoholu jest za dużo i taki jest chyba model spędzania czasu w jego rodzinie. Po co Ci chłopak uzależniony. Jeszcze sama się uzależnisz, bo jak piszesz:" a ja wole z nim wypic i miec chociaz jako taki dobry humor niz patrzec na niego wypitego".

Sorry, pewnie Cię to bardzo denerwuje, ale lepiej zapytać o kanapki niż zapytać, dlaczego się kłocicie, bo wtedy uznasz,że sie jego mama wtrąca,że nie możesz nawet się ze swoim lubym pokłocic.

Naprawdę ten chlopak do Ciebie nie pasuje a Ty do niego i chyba dlatego wszystko co piszę Cię irytuje.Tyle zaiwestowałaś i pora go pożegnac. Ty kochasz dobre wyobrażenie o nim a nie jego samego. On w żaden sposób nie jest taki jakbyś chciala, to po co na sile się przypasowywać?

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

nie ma ludzi idealnych to wiadomo od zawsze. napisałam tutaj po to by poznac opinie moze jakies rady, moze to ja czegos nie widze.wyobrażenie bylo na samym poczatku takie jak chcialam i nawet mu mowilam wtedy ze ma nigdy sie nie zmieniac. problem rzeczywiscie powstal jak zamieszkalismy w jego domu bo jak sie spotykalismy na neutralnym terenie to on sie staral i ja a teraz to tylko wyglada ze to ja wszystko robie by jemu bylo i dobrze i latwo a sobie pod gore i nic nie nie zmienia tak jak bym chciala. wtracanie a martwienie sie o kogos to dwie inne sprawy.wlasnie wtedy mialam nadzieje ze ja sie wygadam ona z nim pogada i jako osoba posrednia spojrzy to z innej perspektywy.ale nie :/ to nasze zycie i za nas jego nie rozwiaze czyli olewka totalna czy bedziemy razem czy nie.a ze ja chce zyc swoim zyciem to juz malo wazne.nie czuje sie juz bezpiecznie gdzie wczesniej sie czulam, to on wlasnie nalegal na spotkania bo tesknil i jechal od razu po pracy,martwil sie,przejmowal,pocieszal jak bylam z bylym ktory mnie wyniszczal psychicznie a teraz w sumie on sam sie taki staje.juz nie wiem co robic.jak narazie to mam nadzieje ze jak wyjade to se wszystko przemysli a jak nic nie zrozumie to bedzie wolny.

Odnośnik do komentarza

" wtedy mialam nadzieje ze ja sie wygadam ona z nim pogada i jako osoba posrednia spojrzy to z innej perspektywy.ale nie :/ to nasze zycie i za nas jego nie rozwiaze "
Jeśli kandydatka na teściową tak reaguje, to raczej dobrze. Ty masz swój p-kt widzenia, ale on jest jej synem i ona trochę go też rozumie a przynajmniej jej serce jest za nim. Jeśli naprawdę reaguje spokojnie i z dystansem, to nie jest olewka, to wyższa szkola jazdy. To jest jego mama i będzie Ci, jeśli jest mądra zawsze życzliwa, jeśli między Wami jest dobrze. Jak są między Wami spory, to ona też cierpi, ale niekoniecznie musi rozumieć Twoją opcję, zważywszy, że oni jako rodzina ustalili, ze dom będzie podzielony na piętra i na jednym poziomie Wy, na drugim oni- a Ty chcialbyś jej uprowadzić syneczka- czyli niekoniecznie jest po Twojej stronie. Chyba ,że chodziło o alkohol, to pewnie jej sie też za bardzo to nie podoba.

Ogólnie nie uważam, żeby tesciowa tu jeszcze byla problemem. Po prostu Twoje od życia oczekiwania są inne niż Twojego chłopaka. Martwi mnie tylko zdanie, że poprzedni chłopak, był straszny i psychicznie tak okropnie sie nad Toba znęcał, a teraz ten jest tez taki sam.
To tak trochę wygląda jakbyś słabo przy poznawaniu chłopaka rozpoznawala co po takim sie spodziewac i czego Ty od niego oczekujesz. Potem może za bardzo byś chciala myśleć za dwoje, rewolucjonizowac, żeby bylo jak Ty dobrze uważasz, a na sam koniec wychodzi, że chłopak Cię męczy, dręczy i nic nie rozumie.

Oczywiście jestes jeszcze młoda i masz prawo przypasowywać się do chłopaków, bo chcialabyś dobrze wybrac na cale życie.

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

z tamtym byla roznica tylko taka ze zmuszal mnie do seksu i9 jesli nie zrobie tego to koniec.i tak w kolko a ja ryczalam bo nie bylam gotowa a on mnie szantazowal emocjonalnie. ale w reszczie coraz blizej mu do tamtego bo tez miewa agresywne zachowania, niby mowi ze chce bym byla szczescliwa a nie robi kompletnie nic w tym kierunku, tylko gada bez robienia, umie juz mnie olewac i moje zdanie, nie stara sie (a to ze zarabia kase to nic sie przeciez nie zmienilo odkad mnie poznal, zreszta tez bym chciala zarabiac dla siebie!), kwiatka bez okazji to moge se pomarzyc,.siedzimy tylko na dupie i czasami do sklepow ot taka tylko rozrywka. kiedys przegial to przyjechal na jeden dzien 700km tylko po to by sie pogodzic. a teraz ma wszystko na talerzu,starac sie nie musi bo po co ?a co do mamy: ona byla kiedys po mojej stronie i powiedziala ze jak mnie skrzywdzi to oberwie od niej a teraz zamiast sie udzielic i pomoc w rozwiazaniu to sie cieszy ze ja sobie pojade.

Odnośnik do komentarza

a ja powiem tak, dziewczyna powinna bardzo uwazac z kim sie zwiaze, bo jak juz sie zwiaze, to odwrotu nie ma. Nie mozna podejmowac pochopnych decyzji, bo chlop po slubie zawsze rzuca skarpetkami po pokoju, sika za deske i charka.

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

naiwna bylam w tym ze on cos zorganizuje. ja jak wspomnialam nigdy nie chcialabym ani z moimi alni z jego rodzicami mieszczac dlugo ale sie zgodzilam bo bylam po studiach i nie mialam juz zobowiazan a wolalismy sie widziec codziennie. raczej tu chodzi o to ze jest jedynakiem i tym wszystkim sie usprawiedliwia a ja jestem w tym wszystkim na ostatnim miejscuja jakos moglam wszystko rzucic by byc razem a on co zrobil? nawet jak dalej bedzie mial blizej do rodzicow niz ja to dla niego problem

Odnośnik do komentarza

kochana, to moze z zycia wziete: maz mojej siostry jest jedynakiem. Mamusia i koledzy sa wazniejsi od zony i od dziecka :) . No i rozeszli sie. Teraz spokojnie zastanow sie, co bedzie rozsadne. Bo jak widze, nie macie jeszcze slubu, to droga wolna, abys wrocila do swoich rodzicow, a z nim skonczyla rozdzial.

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

serio sporo juz facetow poznalam i albo zalezalo tylko na jednym albo ogolnie woda w mozgu nic wiecej. jak bede tak wybrzydzac to serio wyjdzie ze bede cale zycie sama a on przegina niby wie ze jest zle ale nic z tym nie robi,niby chce byc razem a nic z tym nie robi,juz widocznie uznal ze mnie zdobyl i na takich warunkach i nie oplaca sie cos wiecej.byla tez rozmowa ze jakbym to ja miala prace u siebie to on by sie przeprowadzic ale jakos w to watpie.daje mu dogodne warunki by sie dogadac a w szedzie widzi jakies pulapki i brak checi cos zalatwiac.

Odnośnik do komentarza

Z Niego jest taki mamisynek, jakie Ty masz o tym pojęcie. A nie masz go za grosz. A mówię Ci to jako osoba, która w tym temacie wraz z jego składowymi zrobiła doktorat w systemie 24/7 bez wychodzenia z domu.

Jest takie dobre powiedzenie

Kiedy mężczyzna chce zdobyć serce kobiety, uczy się Jej. Co lubi, czego nie lubi, jakie ma zwyczaje. Ale gdy już Ją zdobędzie i poślubi... przestaje się uczyć. Jeśli wiedzę zdobytą przed ślubem porównamy do matury, mężczyzna powinien dalej się uczyć aż zdobędzie licencjat, magisterium i w końcu doktorat. To podróż przez całe życie, która wciąż przybliża Jego serce do Jej serca.

które identycznie działa w obie strony. A sądząc po Twoich wywaodach, to przerobienie Go na Twoją modłę jest Twoim celem. Z prostego chłopaka ze wsi zrobić miastowego celebrytę. A cały wic jest taki, że partner dla Nas, to towarzysz drogi, nie celu samego w sobie.
I tu się Wasze drogi zdrowo rozjechały.

Pokazując palcem na partnera wytykasz mu hektary niedociągnięć, a odwróć dłoń i co widzisz?
3 palce (w tym jeden partnera) są skierowane ku Tobie! To nie żeś bardziej winny, ale 3 krotnie bardziej przyjrzyj się sobie i swojej roli i winie w związku.
Sprowadzając Wasz związek do meritum w postaci jednego zdania, to wygląda to tak: stoicie odwróceni do siebie plecami i obrzucacie się na wzajem argumentami po obwodzie kuli ziemskiej i jesteście jak dwie armie w okopach na linii frontu, które nic o sobie nie wiedzą.
Paradoks jest w Waszym przypadku taki, że jak głosi odwieczna definicja poprawnej relacji, to

związek dwojga ludzi to partnerstwo, czyli równe prawa, jeden drugiemu jest partnerem, wsparciem i pomocą. Chodzi o odrobinę wyrozumiałości, a nie dyktowanie komuś co i jak ma mówić, jak się zachować, ubierać, wyglądać, co robić w każdej chwili, a czego nie.
Piękno w tym, aby pozwolić drugiemu człowiekowi w związku być sobą, realizować się i rozwijać swoje dobre strony, dostrzegać w ukochanej osobie jej ogromny ukryty potencjał i to, co w tej osobie kochamy najbardziej. Nie ma co się oszukiwać... dyktatura to nie miłość w pełni dojrzała... a już na pewno nie miłość, którą darzy się ukochaną osobę, to skrzywiona "miłość", ale we własnym kierunku. Szkoda niszczyć w taki sposób swoje życie w związku.

A w tym wypadku Wasza relacja wygląda na dyktaturę niczym stalinowski zamordyzm, której pałeczkę dowódcy trzymasz Ty.

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

jakbym ja trzymala wladze to nie sadzisz że raczej bym miala wszystko co chce? a tak serio to chcialabym wille z basenem i wielkim ogrodem ale wiem jak jest na swiecie i nie licze na cud tylko normalny zwiazek z ta osoba a nie jego rodzicami.pisalas niby doktorat cytuje madre slowa a sama raczej ich nie rozumiesz. tak racja ze trzeba sie poznac temu nie owijalam nigdy w bawelne i mowilam co ja chce by nie musial sie domyslac (a kobiety zazwyczaj sa takie ze wes i sie domysl) wiec mu wszystko uproscilam.czy pragnienie swoich 4kontow wraz z osoba ktora sie kocha nazywasz egoizmem? w twoim rozumieniu wszystko co by ktokolwiek powiedzial wlasnie tak dziala.egoizm to robienie cos co kogos unieszczesliwia i robienie cos wbrew woli i checi drugiej osoby a uszczesliwianie wylacznie siebie. a te mieszkanie ja chce dla siebie czy dla nas? by nam sie ulozylo w koncy? by zaczac zycie z facetem a nie ze ja jestem tylko dodatkiem w jego zyciu!nic nie rozumiesz.to tak jakby ktos ci kazał żrec lody czekoladowe jak ty lubisz tylko truskawkowe.masz na to zjesc bo ktos ci tak kaze kupil ci tylko to i nie mozesz oczekiwac czegos innego.mimo ze wie ze nienawidzisz ich!jak narazie to ja spelniam wszystko co on chce a nic kompletnie nic nie jest dlamnie a co tu mowic O NAS!

Odnośnik do komentarza
Gość onmaminsynek

,,związek dwojga ludzi to partnerstwo, czyli równe prawa, jeden drugiemu jest partnerem, wsparciem i pomocą. Chodzi o odrobinę wyrozumiałości, a nie dyktowanie komuś co i jak ma mówić, jak się zachować, ubierać, wyglądać, co robić w każdej chwili, a czego nie.
Piękno w tym, aby pozwolić drugiemu człowiekowi w związku być sobą, realizować się i rozwijać swoje dobre strony, dostrzegać w ukochanej osobie jej ogromny ukryty potencjał i to, co w tej osobie kochamy najbardziej. ,,

twoj cytat a w ogole go nie rozumiesz. przeprowadzilam sie tu dla siebie czy dla nas by bylo nam latwiej i moglibysmy zyc razem?nie mam pracy i siedze na dupie przeze mnie?piekno w tym by się realizowac?a ja jak sie rezlizuje?no powiedz doktoranciku jak ja sie realizuje?jakie rozwijam swoje dobre strony?powiedz co ja robie takiego że ja dyryguje a ktos tylko spelnia moje rozkazy?rownie dobrze moglam tu w ogole nie przyjezdzac i by bylo na odleglosc i by bylo lepiej?widac dziewczyno ze duzo siedzisz w domu i tylko czytasz ksiązki wcale z nich nic nie rozumiejac.

Odnośnik do komentarza

Podziwiam: nadużywa alkoholu, bywa agresywny, pracuje na czarno i chce mieszkać tylko ze swoimi rodzicami- to co lepsze jeszcze trochę szukća wsród innych chłopaków, czy martwić się, że jak sobie będziesz wybrzydzala, to starą panną zostaniesz? Mnie 2 pierwsze argumenty zupełnie by od chlopaka odrzuciły.

Przecież dzieciom trzeba stworzyć spokojne warunki do życia a tu alkohol i agresja.

On juz teraz nie musi się tak starać, bo mu wszystko oferowalas i jest tak jak zawsze sobie marzyl, trochę pomoże rodzicom przy wykańczaniu dla nich pomieszczeń i on wszystko ma. Tobie ani te warunki się nie podobają, ani jego alkoholizm i agresja, to po to ciągnąć? Chyba lepiej być singielką, niż nieszczęśliwą małżonką z dziećmi. Gdzie pójdziesz wtedy, u swoich będziesz z dziećmi mieszkala, jak potem on będzie jeszcze więcej pił i sfrustrowany będzie agresywny a Ty wtedy wymyślisz aby go porzucić? Chyba lepiej zrobić to teraz?

On jak pójdzie za Tobą to Ty tego nie docenisz, bo on za malo sobą przedstawia gdzieś dalej. Sama za dobrze nie znasz swojej wartości na rynku pracy.A swój charakter czyli alkoholizm i agresję przecież ze sobą weżmie - czyli nic tu różowo nie wygląda.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...