Skocz do zawartości
Forum

Schizofrenia


Gość Asiaxxx..m

Rekomendowane odpowiedzi

Gość jadwiga60

moja mama choruje 35 lat na schizofrenie.caly czas brala leki. w czasie tym miala zalamania gdzie musiala isc do szpitala.od 3 miesiecy nie chce brac lekow.jej stan jest bardzo zly. kazda proba rozmowy z nia na temat lekow koniczy sie awantura.ostatnio nawet zaczela tluc szklanki.co robic ona nie chce isc do lekarza ,nie spi w nocy ,jest bardzo pobudzona,mowi sama do siebie .jest bardzo zle co robic aby jej pomuc

Odnośnik do komentarza

Twoja mama nie powinna przerywac leczenia, ponieważ choroba może wrócić i to z silniejszymi objawami. W takiej sytuacji jedynym dobrym rozwiązaniem jest kontynuowanie leczenia, ale z tego co piszesz, Twoja mama nie chce brac leków ani iść do lekarza. Dlatego, może warto jednak wezwac pogotowie, kiedy mama będzie w złym stanie i powiedzieć jaka jest sytuacja. Wtedy lekarze podadzą odpowiednie leki i zaopiekują się mamą, ponieważ schizofrenia jest bardzo poważną chorobą. Nie jest wykluczone, że po interwencji pogotowia, Twoja mama może zostać na leczeniu w szpitalu, ale w razie gdyby tak się stało, musisz być silna i wiedziec, że lekarze uznali to za koniecznie. Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich,
Bardzo proszę o pomoc gdyż u mojego męża zdiagnozowano schizofrenię paranoidalną. Zaczęło się od dziwnego zachowywania się, mąż zaczął się izolować, nie wychodził z domu bo twierdził, że ktoś go śledzi, potem zaczął odsuwać się od nas. Siedział w swoim pokoju. Zaczęłam podsłuchiwać go ponieważ nie raz zdarzało mu się na kogoś krzyczeć, śmiać się czy płakać. Nie bylo by w tym nic dziwnego gdyby nie to, że pokój był pusty a telefon leżał w drugim pokoju. Jak pytałam się go co mu jest najpierw odpowiadał, że nic się nie dzieje i żebym się nie martwiła. Potem, że on się wszystkim zajmie bo ma kłopoty w firmie. W końcu pewnego razu spotkałam kolegę mojego męża który oświecił mnie, że mój maż nie pokazał się w pracy od miesiąca. Byłam w szoku, ponieważ wychodził codziennie rano i wracał tak jak zawsze. Zaczęłam się bać. Gdy się go zapytałam zacząl na mnie krzyczeć i mówić że też jestem z nimi., na pytanie z jakimi nimi nic nie odpowiedział tylko stwierdził sama wiesz. To było co raz gorsze. Maż przestał używać zegarków, telefonów, nawet elektrycznej szczoteczki do zębów bo twierdził , że oni chcą go zabić. Podstępem zaprosiłam do domu psychiatrę, który zdiagnozował chorobę. Walczę z nią od przeszło miesiąc. Muszę bardzo pilnować aby mąż brał leki, bo inaczej znowu zaczyna mieć te omamy.
chciałabym się dowiedzieć jak żyć z chorym na schizofrenię paranoidalną, kocham swojego męża i nie zostawię go, więc chciałabym się dowiedzieć jakiś rad, zasad jak postępować z nim. chciałabym jeszcze wiedzieć jak postępować w przypadku nawrotu choroby? Bardzo proszę o pomoc.

Odnośnik do komentarza

Jeśli Twój mąż ma urojenia bądź halucynacje, czyli objawy wytwórcze, mozliwe, że ma omamy słuchowe, stąd jego rozmowy w drugim pokoju. Ważne jest, że nie ma zaburzeń świadomości i kiedy zapytałas go czy wszystko jest w porządku - odpowiedział, żebyś się nie martwiła. Nie mniej jednak powinien byc pod stałym nadzorem psychiatry. Jeśli bierze leki, powinna być poprawa i choroba nie powinna postepować, jeśli jednak nie zauważysz żadnych zmian przy stosowaniu leków, warto powiedzieć o tym lekarzowi i zastanowić się nad leczeniem zamkniętym, ponieważ w przypadku schizofrenii paranoidalnej, jest to praktycznie konieczność.
Więcej możesz przeczytać pod tym linkiem:
Schizofrenia paranoidalna

Powodzenia!

Odnośnik do komentarza

ja mam schizofrenię ale mnie juz po pierwszym dniu zabrali do szpitala bo chcialam kogos zabic i bylam agresywna myslalam ,ze wszyscy o mnie wszytsko wiedza dali mi leki i mi przeszlo teraz juz normalnie funkcjonuje i jestem spokojna , pani maz jest juz w duzym stadium wiec niech dadza mu jakies silne leki i mu przejdzie ... w sumie nie wiem jak postepowac z takimi osobami najwazniejsze to strac sie je rozumiec duzo rozmawiac bo to pomaga najlepiej by bylo zeby taka osoba miala wsparcie i zajęcie jakies zeby nie zaprzątala sobie mysli glupotami tak jak nieraz ja mam i musi byc spelniona zyciowo wtedy powroci energia

Odnośnik do komentarza

W tym o to pytaniu chciałabym opisać swoją sytuację, która wystąpiła w listopadzie roku 2011 i chciałabym zapytać o radę czy mam dobrze postawioną diagnozę. A mianowicie zdiagnozowali u mnie schizofrenie paranoidalną. Było to tak przekułam sobie język by spróbować mieć kolczyk, który wyjęłam po dwóch dniach, ponieważ nie wytrzymywałam opuchlizny języka. Nie chciałam też pokazać mamie, ponieważ jestem pełnoletnia ale jej podejście do kolczyków było takie (zrób sobie ale jak będziesz miała jakieś komplikacje, infekcje to nie będę chodziła z Tobą po lekarzach). Przez te dwa dni ukrywałam przed mamą posiadanie kolczyka w języku i ciągle wracając po szkole kładłam się do łóżka nakryta po same uszy kołdrą by mama nie zauważyła troszkę sepleniłam i mało jadłam. Nadmienię też, że miałam dużo nadmiernego stresu, który był spowodowany kilkakrotnym podchodzeniem do egzaminu państwowego w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego podchodziłam do niego trzy razy, za trzecim razem oblałam na placu manewrowym a dwa poprzednie egzaminy było świetnie pozaliczane ale niestety wyłożyłam się na głupotach. Powiem też, że miałam małe problemy z nawiązywaniem kontaktów z rówieśnikami, byłam zamknięta w sobie przez pewien okres czasu. Po wyjęciu kolczyka, przez trzy tygodnie miałam jakieś urojenia ponieważ chodziłam z lusterkiem i ciągle przyglądałam się czy opuchlizna mi zeszła. Pewnego dnia wybrałam się do koleżanki na spacer zapytałam czy mam opuchnięty język gdy wróciłam do domu wzięłam lusterko i znowu przyglądałam się na język po czym wystąpiły u mnie następujące objawy chyba było to podwyższenie ciśnienia i mocne bicie serca, i lęk przed śmiercią i życiem. Myślałam, że zemdleje, upadnę i nie wstanę. Zawołałam szybko mamę, ponieważ mieszkam jeszcze z rodzicami zmierzyła mi ciśnienie i pojechaliśmy na SOR do Szpitala Bielańskiego w Warszawie. Tam domagałam się ciągłej opieki lekarskiej, wykryli mi zaburzenia elektrolitowe a mianowicie spadek potasu w organizmie miałam go 2, 43. Dostałam kroplówkę na uregulowanie spadku i potas do picia. Wróciłam do domu i pojawiły się te same objawy strach przed śmiercią, życiem, mierzenie tętna, bezsenność, wrażenie, że sinieją mi ręce. Nie spałam i nie zmrużyłam oka kilka dni, mało jadłam i nie wstawałam z łóżka. Kolejny raz trafiłam na SOR do Szpitala Bielańskiego poleżałam tam z dwa dni czekając na wolne miejsce na oddziale tam dostawałam witaminki i kroplówki, domagałam się opieki lekarskiej. Po czym trafiłam na oddział chorób wewnętrznych - by zrobiono mi badania kontrolne. Leżałam na korytarzu, tam na tym oddziale sami starcy i jeszcze przyszedł do mnie ksiądz myślałam, że oszaleje nie mogłam zmrużyć oka dostałam takiego silnego ataku, że krzyczałam przez całą noc i wołałam lekarzy myślałam, że serce mi wyskoczy miałam wrażenie ciężkiego jak kamień, dostawałam też kroplówki i zastrzyki na uspokojenie - popchnęłam pielęgniarkę i szafkę. Zawieziono mnie do szpitala psychiatrycznego gdzie stwierdzono mi psychozę i rok brania leków, cały czas jestem pod kontrolą psychiatry, która zdiagnozowała mi schizofrenie ale czy to schizofrenia?? Byłam na terapii na Wilanowie na oddziale F9 - pomogło mi mój stan się unormował tylko, że strasznie przytyłam po lekach z 60 kg zrobiłam się wielkim potworem przytyłam aż 30 kg przez niewielki okres czasu bo tylko przez trzy miesiące. Pytanie jest czy schudnę czy te myśli o śmierci kiedyś miną?? Na początku faszerowali mnie pernazyną 350mg/d, po której wystąpiły zmiany hormonalne, następnie olanzapinę 20 mg/d. W szpitalu psychiatrycznym napatrzyłam się na różne choroby i byłam wystraszona. Z powodu powtarzających się stanów lękowych włączono Asentra 50 - 100 mg/d uzyskując znaczną poprawę. Nadmienię, że myśli samobójczych nie miałam. Moje zaburzenia hormonalne występujące po tych lekach to podwyższona prolaktyna aż do 1 633.00 mlU/I. Obecnie leczę się lekiem abilify - 60 mg, który odstawiłam z spraw prywatnych, które wniknęły w moim życiu. Pytanie czy to schizofrenia i czy warto jeszcze się leczyć i na nowo brać leki, bo bez leków inaczej mi się funkcjonuje jestem bardziej uspokojona tyle, że wróciła mała bezsenność.

Pozdrawiam i czekam na odpowiedzi co do moich pytań. I mam nadzieje, że ludzie, którzy to przeczytają nie odbiorą mnie za osobę głupią, ponieważ lubię opowiadać o tym co mi zdiagnozowali i o swoich paranojach ponieważ lepiej się z tym czuje gdy się komuś wyżalę.
Dziękuje z góry za szczerą odpowiedź :) Aleksandra.

Oczekuje porady psychologicznej, lekarskiej i porady dietetyka.

Odnośnik do komentarza

Justynko, rozumiem, że korzystasz z porady lekarza. Jeżeli chodzi o leki to wygodnym sposobem jest przyjmowanie raz na dwa tygodnie zastrzyku. Np. Rispolepte. Jest w trzech dawkach. Odnośnie tego jak postępować z pacjentem musisz porozmawiać z lekarzem. Najlepiej z lekarzem-terapeutą który udzieli Ci kilku wskazówek. Najważniejsze, nie popadaj w panikę. Chroń męża przed alkoholem. Wiele osób cierpiących na schizofremię, biorąc systematycznie leki, funkcjonuje normalnie w społeczeństwie i nikt o tym nie wie. Różnorodność obrazów tej choroby nie pozwala radzić na forum a i subtelność materii też nie jest bez znaczenia.
Pozdrawiam i życzę wytrwałości.

Odnośnik do komentarza

Współczuję Ci, ponieważ wiem co to znaczy. Cztery lata temu moja mama zachorowała na schizofrenię paranoidalną. Z tego co mi wiadomo ona objawia się na skutek doznania jakiegoś szoku. Z doświadczenia mogę powiedzieć tyle żebyś za wszelką cenę nie starała się zostawiać męża samego. Mimo, że to są ciężkie chwile w Waszym życiu on naprawdę potrzebuje Twojego wsparcia mimo, że czasem będzie je odrzucał twierdząc, że chcesz dla niego źle. Choroba mojej mamy zaczęła się nasilać kiedy wszyscy się od niej odwrócili. Miewała częstsze urojenia aż w końcu trafiła do szpitala psychiatrycznego... Dziś wiem, że w tej chorobie najważniejsza jest cierpliwość oraz wykazanie chęci zrozumienia dla chorego. Tobie życzę cierpliwości, jestem przekonana, że za jakiś czas wszystko się unormuje, kwestia czasu. Wiadomo, że wskazane jest, by Twój mąż leczył się u psychiatry, ale wątpię, by wykazywał na to chęci. W każdym razie warto z nim delikatnie rozmawiać i uważać na każde wypowiadane słowo, by nie wyprowadzić go z równowagi.

Odnośnik do komentarza

Obawiam się ,że rozpoznałam u siebie schizofrenię.
Proszę o podanie objawów, przyczyn i jak najwięcej informacji. Abym mogła wykluczyć, lub jeszcze bardziej upewnić się w swojej diagnozie.
Zastanawiam się nad lekarzem, ale nie stać mnie na wydanie ok 100 zł na godzinę...

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie,
Pod poniższymi linkami znajdziesz informacje, których szukasz:
Schizofrenia
Przyczyny schizofrenii
Objawy schizofrenii
Rodzaje schizofrenii
Jakie niepokojące objawy zauważyłaś u siebie? Jeśli masz wątpliwości, czy to naprawdę jest schizofrenia umów się na wizytę u lekarza psychiatry - nie musisz iść prywatnie, umów się w poradni zdrowia psychicznego na NFZ.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość nela2013

Witam,
mój były mąż wczoraj trafił do szpitala w Drewnicy w Ząbkach, powiedział że źle się czuję i miał już omamy, . Czy dobrze jego rodzice zrobili wzywając karetkę i zamykając go w zakładzie zamkniętym dla psychicznie chorych? Czy nie można było tego załatwić w inny sposób? Przecież w takich szpitalach to co się dzieje to tragedia, pierwszy raz znalazła się w szpitalu na Nowowiejskiej (2 tygodnie na detoksie), potem po kilku latach w Ząbkach w oddziale zamkniętym (2 miesiące), stwierdzono początki schizofreni, po 3 latach znowu do Ząbek z tymi wariatami, byłam tam i widziałam jak tam się dzieję, czy są inne sposoby pomocy dla takiej osoby? Proszę o pomoc. Mimo że to mój były mąż, ale martwię się o niego ;(.

Odnośnik do komentarza
Gość nela2013

Witam,
przepraszam za te określenie, ale tam są naprawdę bardzo chore osoby, najgorsze jest to że nie ma żadnej selekcji, kobiety z mężczyznami leżą. Jak wczoraj byłam u niego to tak go nafaszerowali proszkami, że nie mógł nic jeść, bo to co zjadł to od razu zwymiotował, do tego taka sztywność karku, że głowy nie mógł odchylić do przodu (brak możliwości czegokolwiek przełykania), nie wiem co to by było jak byśmy z siostrą nie za reagowały, pewnie by się odwodnił i znowu pod kroplówkę. To co dzieje się w szpitalach, ta znieczulica, te pielęgniarki niczym się nie interesują. Na pewno jak by wyszedł i brał leki to dużo szybciej by z tego wyszedł. Dzisiaj widzę się z lekarzem prowadzącym i zobaczymy co on mi powie. Dziękuję za odpowiedź.

Odnośnik do komentarza
Gość nela2013

Wystarczyło go zabrać do prywatnego ośrodka psychoterapeutycznego i podać leki, człowiek w miarę świadomy widzący takie miejsce (szpital) to od razu moim zdaniem robi się bardziej chory. Jak by choć trochę te pielęgniarki interesowały się pacjentami to może by było lepiej. Mam nadzieję, że lekarz stwierdzi depresje a nie schizofrenie.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam, obecnie zmagam się z depresją, zażywam leki antydepresyjne. Natomiast od dłuższego czasu podejrzewam iż zachorowałem na schizofrenię poniżej opiszę sytuację:

Jako młody chłopak (15 lat) paliłem marihuanę aby uciec od kłopotów rodzinnych. Miałem mocne, lecz przyjemne fazy w sensie rozluźniało mnie to, nie myślałem o problemach, po roku czasu zaprzestałem palić. Popalałem później od czasu do czasu. Pewnego razu po zapaleniu poczułem jak serce zaczęło mi bardzo szybko bić, myślałem że umrę. Miałem TYLKO negatywne myśli, o czymkolwiek bym nie pomyślał, było to wyłącznie w czarnych barwach. Do tego miałem wrażenie że ludzie mnie obgadują, zacząłem miewać halucynacje oraz głosy. Od tego momentu postanowiłem że już nigdy nie zapalę.
Wierzę w reinkarnację, czuję że jestem inny niż wszyscy, na swój sposób wyjątkowy. Wierzę iż nasze myśli odzwierciadlają rzeczywistość tzw teoria przyciągania. Zacząłem mieć problemy z logicznym myśleniem, wysławianiem się, skladaniem zdań( nigdy tak wczesniej nie mialem, w szkole zero problemow mimo mega ciezkiej sytuacji materialnej). Czuje ze w glowie mam rózne naprzemienne fazy, raz odczuwam mega szczescie, innym razem jestem zalamany, widze wszystko w szarych barwach, innym razem czuje otepienie by po jakims czasie wszystko rozumiec bez najmniejszych problemow. Jestem do tego strasznie wrazliwa i mega emocjonalna osoba( wiem u faceta te cechy nie sa plusem). Czasami czuje sie bardzo pewnym siebie, ze moge przenosic gory by po chwili czuc sie jak smiec, ktory nic nie potrafi.
Zaczalem odczuwać strach przed interakcja z ludzmi, boje sie ich reakcji oraz tego co powiedza. Nieraz ludzie do mnie mowia a ja mam problem z zinterpretowaniem informacji by po czasie znowu wszystko interpretowac jak nalezy. Czuje jakby osobowosc mi się rozdzieliła. Nieraz nie potrafie opanować myśli. Czuje ze mam ich setki na raz, ciezko mi podjac decyzje. Staram sie z tym walczyc ale jest mi niezwykle ciężko.
Czy to sa objawy schizofrenii czy po prostu przesadzam i jestem przewrazliwiony, prosze o opinie, pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Gość f dwudziesty

mi się wydaje, że jak wiesz , że coś się z tobą dzieje to nie jest źle. schizofrenik niezdiagnozowany nie ma poczucia , że coś z nim nie tak. rzadko kiedy zauważa u siebie objawy swojej choroby. a ludzie wierzą w różne głupoty typu właśnie reinkarnacja, ufo czy magia. nie myśl o sobie jak o chorym na schizofrenie bo się pogrążysz. pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość Asiaxxx..m

Witam. Od kad pamietam mam leki przed tym, aby byc zamknieta w jakim kolwiek powieszczeniu, dostaje ataku paniki gdy nie moge szybko znalezc drogi ucieczki lub gdy trace kontrole nad sytuacja.
nasilily mi sie te dolegliwosci, bedac w szkole-nauczucielka wychodzi z klasy,a ja biegne za nia z obawy przed tym, ze zamknie drzwi na klucz...
Trzese rekami dziwnie gdy jestem sama, czasami wmyslach rozmawiam z jakas osoba, nie wiem kto to nawet jest. Zyje sobie w swoim swiecie, nie chce mi sie z nikim spotykac, ani nigdzie wychodzic... wole zdecydowanie lezec w lozku lub byc z telefonem... gubie tez literki w pisaniu recznym, przestawiam je. Nie mialam nigdy takiego problemu, zaczelo sie to od niedawna. Czesto odwracam sie za siebie idac gdzies lub wydaje mi sie, ze czlowiek idacy obok lub za mna chce mnie zabic lub skrzywdzic.... ostatnio nad miastem latal helikopter, mialam wrazenie ze wlaci zaraz do mojego domu... ze sie rozbije i zabije mnie. Kiedys tez mylam rece co chwile, obecnie juz chyba mi to przeszlo...
Dodam jeszcze ze palilam nakis czas temu marichuane, na wakacjach palilam codziennie... czy moglo miec to wplyw na rozwoj jakies choroby?

Odnośnik do komentarza
Gość efdwudziesty

mało jest osób chorych na schizofrenię, które same u siebie jej doszukują! aczkolwiek zdarzają się tacy np. ja ;) po tym co tu przeczytałem wnoszę, że nie masz schizofrenii i nie polecam sobie jej wmawiać i o niej myśleć bo to nic dobrego do Twojego życia nie wniesie... pozdrawiam :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...