Skocz do zawartości
Forum

jak uwolnić się od rodziców, którzy zniszczyli mi życie?


Gość help2

Rekomendowane odpowiedzi

Naprawdę nie potrzebuję was żebyście mówili czy mam rację czy nie i czy przesadzam z dużymi literami czy nie.
Przestańcie cytować w kółko całe posty na pół wątku.
Help książka nie jest po to żeby zmienić twoich rodziców.
Ty mam wrażenie nie potrafisz czytać ze zrozumieniem choć wyglądasz na inteligentnego i elokwentnego.
I znowu zaczynasz:
"na pomoc nie mam chłopaka co mam zrobić???"
"wyjdź z domu...? podejmij akcję...?"
"nie, dzięki, może kiedyś. Nie mam chłopaka, to może być problem w przyszłości, nawet już jest, co robić?"
"podejmij działanie, wyjdź z domu, chłopak sam do ciebie nie przyjdzie, nic się nie zmieni jeśli nie podejmiesz działania...?"
"dzięki za rady może kiedyś. ale teraz nie mam chłopaka to jest trudne, co robić?"
...

Odnośnik do komentarza

Awantura,awantura a ty rob swoje,musisz przyzwyczaic mamusie ze juz jestes dorosly,dobrze zebys zaczal pracowac albo chodzic na jakis kurs,nie dzwon ze wychodzisz i wrocisz pozno ale zostaw karteczke na stole-wroce pozno do godz. .....,musze zostac dluzej w pracy ,ewentualnie sms i telefon wylacz,malymi kroczkami musisz zdobyc sie na postawienie na swoim a ze potem bedzie gadanie ,musisz do tego sie przyzwyczaic i uzbroic w cierpliwosc.

Odnośnik do komentarza

"zaczynam powoli już wychodzić. dzisiaj awantura o to że wcześnie wstałem i ponoć ją "obudziłem" :
Awantura to tylko słowa, którymi ty się nadmiernie przejmujesz.
Gdy matka zacznie gadać, to wyobrażaj sobie np. kwokę, która gdacze.Wyobraź ją sobie dokładnie, myśl o tym, jak bezradnie trzepocze skrzydełkami, jaki ma kolor, jak śmiesznie podskakuje.
Myśl o tym, twórz ten obraz w swoim umyśle a zobaczysz, jak stopniowo przestaniesz się jej gadaniem, przejmować.
Gdy zaczniesz się przejmować, co powie, to natychmiast myśl o kurze, która gdacze.

Tytuł - rodzice, którzy zniszczyli mi życie, jest przesadny.
Przez lata żyłeś w ciepełku, otoczony troską i opieką i było ci z tym dobrze.
Teraz dorosłeś i zauważyłeś, że nie potrafisz żyć samodzielnie.
To nie rodzice trzymają cię na uwięzi, tylko ty sam. Tylko ty możesz się tym gadaniem nie przejmować, zacząć nowe, samodzielne życie, ale się boisz.
Ty się boisz, więc to ty musisz przestać się bać i nie zwalaj całej winy, na nich.
Oni się do takiej sytuacji przyzwyczaili, nigdy się nie buntowałeś, akceptowałeś to.
Teraz jest ci trudniej, ale to twoje życie i to ty musisz wywalczyć sobie trochę swobody.
Odwagi.
Jej słowa zbledną, przestaną cię ranić.

Odnośnik do komentarza

To zacznij uczyć się tego życia. Jeśli tylko będziesz chciał, ale tak na prawdę, to uda ci się.
Można zmienić swoje życie, w każdym wieku. Ale nie czekaj aż ktoś za ciebie to zrobi, bo nie doczekasz się tego. Ty sam musisz zacząć działać. Zapisz się na jakieś zajęcia dodatkowe, więcej czasu spędzaj po za domem, to ci pomoże w usamodzielnieniu się.

Odnośnik do komentarza
Gość klaudia09

masz 22 lata i co robisz?siedzisz w domu i nic nie robisz?to Ci powiem co zrob poszukaj sobie prace i sie wyprowadz bo zaraz zwarjujesz.Obraza sie na chwile moze na pare lat ale potem im przejdzie. Uwierz ze nie ma innego wyjscia!!!i wtedy zrozumieja co odstawiaja za cyrk

Odnośnik do komentarza

Po co obwiniasz o wszystko rodziców? Masz 22 lata i albo pracujesz, zarabiasz na siebie, zaczynasz żyć na własny rachunek, wynajmujesz pokój, albo studiujesz, mieszkasz w akademiku bądź w lokum wynajętym wspólnie z innymi i masz od nich spokój. Czy to z czym masz do czynienia nie stanowi dla Ciebie wystarczającej motywacji do opuszczenia gniazda? Niektórzy wybierają użalanie się nad sobą i narzekanie na innych, oczywiście najlepiej na rodziców albo męża alkoholika, ale już nie na pieniądze, które się od nich pobiera. Czy i Ty do takich należysz? Rozumiem, że to w Twoim przeżywaniu zdejmuje z Ciebie odpowiedzialność za swoje życie. Przyda Ci się psychoterapeuta, obawiam się jednak że go nie polubisz.

PSALM 91

Odnośnik do komentarza
Gość Zmarnowane życie

Do gość help2.

Rozumiem twój ból, jak najszybciej udaj się do psychologa. Moja historia jest podobna, z małymi różnicami.

Rodzice nie interesowali się mną od małego, w wieku 12 lat ojciec złamał mi nos przy matce i do dzisiaj mam problemy z zatokami. Nie dbali w ogóle o mnie, nie chodzili do lekarza ważniejszy byli starsi bracia. Opowiem ci co napisano na komisji lekarskiej do wojska pracy oraz: brak pięć zębów w jamie ustnej, zaawansowana próchnica, dwa zęby do eskalacji, kolejne 4 zęby do pracy.

Oparzenia na udach 3 stopnia, zabliźnione nieleczone (tak dbali jak byłem mały), wada wymowy nigdy nie konsultowana (na RTG oraz rezonansie wyszło że mam na szczęce dodatkowe ślady po złamaniach które zrosły się same z siebie w miarę dobrze, przesunięcie na szczęce 0,1-0,15mm). Z powodu nieleczonych "lania zatok" rozregulowany  cały organizm od najmłodszych lat (niekontrolowany rozrost, rozstępy 4mm-6mm).

A teraz opowiem co do tego doprowadziło. Mój ojciec do mojego 10 roku życia zanim się nie dorobił był normalnym człowiekiem, później stał się alkoholikiem i katem całej rodziny. Zniszczył życie 4 osób, niszczył ludziom innym życie dookoła.

Szczuł każdego na każdego. Opowiadał niestworzone historie, manipulował wszystkimi byle wyjść na swoje. 

Matka tak była wyprana psychicznie i fizycznie że gdyby ojciec powiedział żeby nas zabiła to by nas zabiła. (Za bierną postawę przypłaciła nerwami, wyniszczeniami organizmu a w końcu rakiem).

W skrócie całe życie zastraszał, nie interesował się, straszył życiem po za jego domem, uniezależnił finansowo, miał firmę gdzie pracując nigdy mnie nie ubezpieczył oraz nie wypłacał należytej wypłaty za pracę. Ciągle wymagał żebyśmy mu pomagali najlepiej rzucając wszystko i ponosząc pełne koszty. Całe życie bałem się uciec od niego ze względu na matkę, bo reszta pouciekała z domu. A okazało się że matka stała się tym samym co ojciec. Człowiek ten 2 razy doprowadził mnie do skrajnej głodówki, świadomie i z premedytacją, co skutkowało rozregulowaniem łaknienia przez kolejne długie lata (brak czucia). Raz w życiu poprosiłem go o pomoc bo po powrocie do Polski, miałem zatrucie poważne pokarmowe, ważniejsze dla niego były czy mam ubezpieczenie, bo płacić nie zamiaru oraz spotkania z kolegami.  Mimo niewyleczenia wyrzucił jak psa z domu w starych szmatach. Po powrocie za granicę wylądowałem w szpitalu na 2 tygodnie. To jest właśnie mój ojciec. Gdyby nie jego tymczasowa partnerka życiowa, z dużym prawdopodobieństwem nie uzyskał bym żadnej pomocy.     

Najważniejsze dla niego były w szczególności samochody, alkohol, pełna micha, jego pozycja w rodzinie oraz pokazywanie się obcym jaki to on nie bogaty. To jest człowiek wszechwiedzący w swoim mniemaniu, nieomylny. Skutki są takie jakie są. 

Do dzisiejszego dnia, zamiast mieć rodzinę i cieszyć się życiem, pracuję tylko po to żeby chociaż na 1 minute być w pełni zdrowym, walcząc z demonami przeszłości. 

Moim katem był Zbigniew Adam Panek, zam. obecnie ul. Świderska, Warszawa.

Tel. 602 333 666, 600 388 344   

 Więc ten list jest po to żeby przestrzec innych, żeby nie byli bierni lecz szukali pomocy jak najszybciej. Uciekajcie jak najszybciej się da. Bo w rzeczywistości wy poniesiecie tego konsekwencje, wasz kat będzie się śmiał w twarz i nie poniesie odpowiedzialności. 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Zmarnowane życie

Do gość help2.

Rozumiem twój ból, jak najszybciej udaj się do psychologa. Moja historia jest podobna, z małymi różnicami.

Rodzice nie interesowali się mną od małego, w wieku 12 lat ojciec złamał mi nos przy matce i do dzisiaj mam problemy z zatokami. Nie dbali w ogóle o mnie, nie chodzili do lekarza ważniejszy byli starsi bracia. Opowiem ci co napisano na komisji lekarskiej do wojska pracy oraz: brak pięć zębów w jamie ustnej, zaawansowana próchnica, dwa zęby do eskalacji, kolejne 4 zęby do pracy.

Oparzenia na udach 3 stopnia, zabliźnione nieleczone (tak dbali jak byłem mały), wada wymowy nigdy nie konsultowana (na RTG oraz rezonansie wyszło że mam na szczęce dodatkowe ślady po złamaniach które zrosły się same z siebie w miarę dobrze, przesunięcie na szczęce 0,1-0,15mm). Z powodu nieleczonych "lania zatok" rozregulowany  cały organizm od najmłodszych lat (niekontrolowany rozrost, rozstępy 4mm-6mm).

A teraz opowiem co do tego doprowadziło. Mój ojciec do mojego 10 roku życia zanim się nie dorobił był normalnym człowiekiem, później stał się alkoholikiem i katem całej rodziny. Zniszczył życie 4 osób, niszczył ludziom innym życie dookoła.

Szczuł każdego na każdego. Opowiadał niestworzone historie, manipulował wszystkimi byle wyjść na swoje. 

Matka tak była wyprana psychicznie i fizycznie że gdyby ojciec powiedział żeby nas zabiła to by nas zabiła. (Za bierną postawę przypłaciła nerwami, wyniszczeniami organizmu a w końcu rakiem).

W skrócie całe życie zastraszał, nie interesował się, straszył życiem po za jego domem, uniezależnił finansowo, miał firmę gdzie pracując nigdy mnie nie ubezpieczył oraz nie wypłacał należytej wypłaty za pracę. Ciągle wymagał żebyśmy mu pomagali najlepiej rzucając wszystko i ponosząc pełne koszty. Całe życie bałem się uciec od niego ze względu na matkę, bo reszta pouciekała z domu. A okazało się że matka stała się tym samym co ojciec. Człowiek ten 2 razy doprowadził mnie do skrajnej głodówki, świadomie i z premedytacją, co skutkowało rozregulowaniem łaknienia przez kolejne długie lata (brak czucia). Raz w życiu poprosiłem go o pomoc bo po powrocie do Polski, miałem zatrucie poważne pokarmowe, ważniejsze dla niego były czy mam ubezpieczenie, bo płacić nie zamiaru oraz spotkania z kolegami.  Mimo niewyleczenia wyrzucił jak psa z domu w starych szmatach. Po powrocie za granicę wylądowałem w szpitalu na 2 tygodnie. To jest właśnie mój ojciec. Gdyby nie jego tymczasowa partnerka życiowa, z dużym prawdopodobieństwem nie uzyskał bym żadnej pomocy.     

Najważniejsze dla niego były w szczególności samochody, alkohol, pełna micha, jego pozycja w rodzinie oraz pokazywanie się obcym jaki to on nie bogaty. To jest człowiek wszechwiedzący w swoim mniemaniu, nieomylny. Skutki są takie jakie są. 

Do dzisiejszego dnia, zamiast mieć rodzinę i cieszyć się życiem, pracuję tylko po to żeby chociaż na 1 minute być w pełni zdrowym, walcząc z demonami przeszłości. 

Moim katem był Zbigniew Adam Panek, zam. obecnie ul. Świderska, Warszawa.

Tel. 602 333 666, 600 388 344   

 Więc ten list jest po to żeby przestrzec innych, żeby nie byli bierni lecz szukali pomocy jak najszybciej. Uciekajcie jak najszybciej się da. Bo w rzeczywistości wy poniesiecie tego konsekwencje, wasz kat będzie się śmiał w twarz i nie poniesie odpowiedzialności. 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Zmarnowane życie

Do gość help2.

Rozumiem twój ból, jak najszybciej udaj się do psychologa. Moja historia jest podobna, z małymi różnicami.

Rodzice nie interesowali się mną od małego, w wieku 12 lat ojciec złamał mi nos przy matce i do dzisiaj mam problemy z zatokami. Nie dbali w ogóle o mnie, nie chodzili do lekarza ważniejszy byli starsi bracia. Opowiem ci co napisano na komisji lekarskiej do wojska pracy oraz: brak pięć zębów w jamie ustnej, zaawansowana próchnica, dwa zęby do eskalacji, kolejne 4 zęby do pracy.

Oparzenia na udach 3 stopnia, zabliźnione nieleczone (tak dbali jak byłem mały), wada wymowy nigdy nie konsultowana (na RTG oraz rezonansie wyszło że mam na szczęce dodatkowe ślady po złamaniach które zrosły się same z siebie w miarę dobrze, przesunięcie na szczęce 0,1-0,15mm). Z powodu nieleczonych "lania zatok" rozregulowany  cały organizm od najmłodszych lat (niekontrolowany rozrost, rozstępy 4mm-6mm).

A teraz opowiem co do tego doprowadziło. Mój ojciec do mojego 10 roku życia zanim się nie dorobił był normalnym człowiekiem, później stał się alkoholikiem i katem całej rodziny. Zniszczył życie 4 osób, niszczył ludziom innym życie dookoła.

Szczuł każdego na każdego. Opowiadał niestworzone historie, manipulował wszystkimi byle wyjść na swoje. 

Matka tak była wyprana psychicznie i fizycznie że gdyby ojciec powiedział żeby nas zabiła to by nas zabiła. (Za bierną postawę przypłaciła nerwami, wyniszczeniami organizmu a w końcu rakiem).

W skrócie całe życie zastraszał, nie interesował się, straszył życiem po za jego domem, uniezależnił finansowo, miał firmę gdzie pracując nigdy mnie nie ubezpieczył oraz nie wypłacał należytej wypłaty za pracę. Ciągle wymagał żebyśmy mu pomagali najlepiej rzucając wszystko i ponosząc pełne koszty. Całe życie bałem się uciec od niego ze względu na matkę, bo reszta pouciekała z domu. A okazało się że matka stała się tym samym co ojciec. Człowiek ten 2 razy doprowadził mnie do skrajnej głodówki, świadomie i z premedytacją, co skutkowało rozregulowaniem łaknienia przez kolejne długie lata (brak czucia). Raz w życiu poprosiłem go o pomoc bo po powrocie do Polski, miałem zatrucie poważne pokarmowe, ważniejsze dla niego były czy mam ubezpieczenie, bo płacić nie zamiaru oraz spotkania z kolegami.  Mimo niewyleczenia wyrzucił jak psa z domu w starych szmatach. Po powrocie za granicę wylądowałem w szpitalu na 2 tygodnie. To jest właśnie mój ojciec. Gdyby nie jego tymczasowa partnerka życiowa, z dużym prawdopodobieństwem nie uzyskał bym żadnej pomocy.     

Najważniejsze dla niego były w szczególności samochody, alkohol, pełna micha, jego pozycja w rodzinie oraz pokazywanie się obcym jaki to on nie bogaty. To jest człowiek wszechwiedzący w swoim mniemaniu, nieomylny. Skutki są takie jakie są. 

Do dzisiejszego dnia, zamiast mieć rodzinę i cieszyć się życiem, pracuję tylko po to żeby chociaż na 1 minute być w pełni zdrowym, walcząc z demonami przeszłości. 

Moim katem był Zbigniew Adam Panek, zam. obecnie ul. Świderska, Warszawa.

Tel. 602 333 666, 600 388 344   

 Więc ten list jest po to żeby przestrzec innych, żeby nie byli bierni lecz szukali pomocy jak najszybciej. Uciekajcie jak najszybciej się da. Bo w rzeczywistości wy poniesiecie tego konsekwencje, wasz kat będzie się śmiał w twarz i nie poniesie odpowiedzialności. 

 

Odnośnik do komentarza
Gość Gosc 1234
W dniu 25.03.2016 o 19:42, Gość help2 napisał:

Postaraj się o tym nie myśleć (wiem, ze to trudne)

Byłem/Jestem w podobniej sytacji (bo wciąż jeszcze się nie wydostałem z domu. „Byłem” , bo zaczalem myśleć inaczej.)

Postaraj skupić się na tym że, nie jesteś niczego winien, ani tego ze twoja pomoc rodzicom jest konieczna. Odetnij się od jakiejkolwiek zależności od rodziców (tym bardziej finansowej) - pozwoli Ci to bardziej myśleć o tym co mozesz zrobić dla samego siebie i jak odpowiednio zadbać o samego siebie. Mi pomogło myślenie o tym jaki byłem w czasach liceum/gimanazjum, zanim zaczalem wchodzic w dorosłość (kiedy to na moment w dużej mierze zależało to jakie będę miał oceny w szkole, jak bede się starał itd..) „Dorosłość” - to złe słowo. Wg.mnie nie ma żadnego określonego czasu. Jeśli wpływ rodziców wg nas moze działać na nasza niekorzyść, powinnismy zacząć działać. Może zaczynać się równie dobrze po ukończeniu załóżmy podstawówki, liceum, studiów , nie ważne. Ważne jest pomyslec o swoim dobru w takim momencie w którym uważasz za odpowiedni. 

Odnośnik do komentarza
W dniu 27.03.2016 o 18:03, Gość tell napisał:

Zarób i sie wyprowadź. Dopóki jesteś na ich utrzymaniu to maja prawo decydować o Tobie. Sama praca nic nie zmieni, musisz odciac sie calkowicie , przestać sie kontaktować.

chyba zartujesz- dlaczego maja prawo dwcydowac o nim?! Bo mieszka pod ich dachem serio??? Maja prawo decydowac o swoim majatku ale nie o tym co robic ma dorosly dzieciak ludzie!

Odnośnik do komentarza
W dniu 30.03.2016 o 13:13, Gość help2 napisał:

 

kikunia55
-viowa poleca Ci książkę,jak sądzi najbardziej odpowiednią w Twojej sytuacji a Ty grzecznie i uprzejmie dziękujesz i mówisz może kiedyś przeczytam. Czy dlatego,że wydaje Ci się,że ona zbyt gwałtownie z dużymi literami, wykrzyknikami i znakami zapytania próbuje Cię zmotywować i dlatego lektura polecana przez nią, może też będzie na Ciebie pokrzykiwała a krzyków to Ty masz juz dość w domu, więc uprzejmie dziękujesz.
Obruszyłeś się na Dark-Riversa bo taki bez serca i chyba coś się nabija z mamusi? Nic chłopak nie ma zrozumienia dla Ciebie.

 

Masz 22 lata i jeśteś dorosły. Fizycznie już silniejszy i doroślejszy nie będziesz. Mentalnie z powodu domu w którym wyrastaleś trudno nazwać Cię doroslym. Może tak Cię rodzice traktowali, bo jako chłopczyk byles chorowitym, drobnym chucherkiem i tak izolacją chronili Cię i tak im zostalo do dziś.
Ty wiesz,że coś trzeba zmienić i to już jest pierwszy krok. Niemniej za nim trzeba stawiać drugi i trzeci. Rozpisujesz się o traktowaniu przez rodziców a nie piszesz co każdego dnia oprócz wykonywania wydanych przez nich poleceń (pewnie typu pozmywaj, skoś trawnik itp) robisz. Chodzisz do szkoły, pracy, na studia?Uczęszczasz na zajęcia sportowe?
Wygląda jakby nie.

Po pierwsze, każdy młody człowiek powinien albo się uczyć albo pracować, albo jedno i drugie.Przy okazji świadczyć pewne czynności na rzecz domu, w którym mieszka (czyli owo zmywanie, koszenie trawnika itp). Jeśli nie pracujesz lub sie nie uczysz, nie masz do siebie samego s z a c u n k u. Jak nie masz do siebie szacunku, to byle zdanie ze strony rodziców wyprowadza Cię z równowagi i to jest zrozumiale. Tak Tobie przyrodzona energia życiowa rozmywa się na jakieś kłotnie, dąsania i oni są zdenerwowani a Ty nieszczęsliwy.
Musisz podjąć pracę lub naukę- być może im dalej od domu tym lepiej, ale nie jest to takie pewne, bo nie wiadomo do jakiego stopnia jesteś nieżyciowy i za daleko to tylko utoniesz.

Po drugie , wskazane jest aby każdy młody czlowiek po pracy lu szkole uprawial jakąś dyscyplinę sportu. Korzyści będziesz mial dwie, dłużej będziesz poza domem i nabierzesz pewności siebie. Fizycznie jesteś dojrzaly, ale niewytrenowany, nie panujesz nad wlasnym ciałem, nie niesie Ci ono pewności siebie to i Twoje myśli są niepewne. Jak zawsze podrzucam link dla doroslych zachęcanych aby zapisywali oni swoje dzieci na naukę a zapewniam ,że na sali treningowej są i dużi i mali i uprawiający ten sport dłuższą chwile i nowicjusze. Zalety treningu dla dzieci nie są obce doroslym.
http://www.karatebielanski.com.pl/wko---bc/co-daje-karate/co-daje-karate-dzieciom

Oczywiście nie musi być karate, może być inna dyscyplina sportu bardziej Ci odpowiadająca.

Pisze Ci Unna- próbuj zmienić sposób myślenia.

Pytanie, czy ironia lub poważne porady, zalecana lektura są Ci naprawdę potrzebne, czy wyniosleś z domu poczucie, że jesteś dla swoich rodziców pępkiem świata, środeczkiem i z braku przyjaciół, znajomych zapragnąłeś na chwilkę być w centrum uwagi u innych ludzi i niekoniecznie są Ci potrzebne ich rady, ich czasem przewrotna lub gwałtowna motywacja Ciebie do dzialania. Tobie wystarczy chwilowe poczucie bycia w środku, bo w domu jesteś w środku a wcale nic nie chcesz zmienić, bo to w środku jest po prostuyCi wygodne.

Sam się zastanów. Jesli chcesz coś zmienić ,to nie rozpraszaj się na utarczki z rodzicami tylko spokojnie idz do celu.

A ksiązka choć jej nie czytałam może być Ci potrzebna abyś zrozumiał, ze jak np wychodzisz z domu to nie pytasz się rodziców o pozwolenie tylko ich informujesz. Nie dzialasz z pozycji malego dziecka, które pyta czy ja mogę wyjść na spacer, tylko informujesz: ja wychodzę na spacer i wróce o tej i o tej aby w tym czasie się o Ciebie nie martwili i nie zasypywali Cię niepotrzebnymi telefonami. Trochę asertywności jakoś musisz się nauczyć. Może w księgarni coś o asertywności sobie wypatrz jeśli hasło tosyczni rodzice jest dla Ciebie zbytnią rewolucją.

Pozytywnych zmian zyczę.

 

Bardzo dziękuje ci za ciepłe słowa. Wiem że to jest problem. Jeśli pytasz jak bardzo się posunęła moja toksyczna relacja, i jak bardzo głęboko jestem nią przesiąknięty to powiem ci że jestem jednym wielkim lękiem. Życie mnie przeraża. Przeraża mnie wszystko wokół. Wszelkie relacje mnie przerażają. To jest trudne dla mnie, ponieważ nie odnajduję się w rzeczywistości.

To sie risz i idz do psychologa. Bo ja widze ze lamentujesz ciagle a tu juz padly konkretne podpowiedzi. Nie uzalaj sie juz tyle nad sobą bo zero efektow z tego.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...