Skocz do zawartości
Forum

Wieczne problemy z rodzicami


Rekomendowane odpowiedzi

Witam.
Nie wiem czy problem jest ze mną czy z rodzicami, a może z każdą ze stron.
Rodzice mi zarzucają, że zachowuje się jak zbuntowana nastolatka. Jestem też osobą bardzo terytorialną i zamkniętą. Cenie swoją prywatność i potrzebuje samotności, czego rodzice nigdy nie potrafili uszanować. Zamykanie się na klucz kiedy miałam potrzebę było dla nich nie do pojęcia. Tata ma od lat zwyczaj ćwiczyć w domu, bo ma problemy z kręgosłupem. Wielokrotnie zdarzało się tak, że gdy mama sprzątała ich, duży pokój, to tata przychodził do mnie i "rozwalał" się na podłodze na co ja reagowałam agresja i krzykiem. W pewnym momencie po prostu robiłam niezadowoloną minę i szłam do kuchni. Bardzo często reagowałam krzykiem czy agresją, na coś co mi nie odpowiadało. Z kolei mama od zawsze miała zwyczaj o wszystko wypytywać. Dwa, trzy pytania się ok, ale tego jest pełno. W pewnym momencie, nie mając ochoty na takie wypytywanie zaczęłam odpowiadać "nie wiem, nie pamiętam". Strasznie tego nie lubię, tak samo moje prośby "nie stój nade mną", "nie traktuj mnie jak psa/małą dziewczynkę". Mam oczywiście lepsze dni, kiedy jakoś to znoszę. Jednak ogólnie nie lubię dzielić się tym co emocjonalne z rodzicami. Z drugiej strony od partnera wręcz łaknę kontaktu emocjonalnego.
Mama ma do mnie wieczny żal, że nie rozmawiam z nią jak z przyjaciółką. Rodzice zawsze twierdzą, że traktuję ich jak wrogów przez moje zachowanie. Bardzo często tez nie mam ochoty odbierać telefonu, kiedy widzę na ekranie"Mama". Takie zdanie mają tylko o mnie. O moim bracie w kółko słyszę "On by tak nie zrobił/on by tak nie powiedział", czy "Twój brat nigdy nie narzeka jak zrobię mu zakupy/pranie", "-Jeszcze powinnaś podziękować, a nie marudzić -Ale nie prosiłam Cię o to". Maja ciągle żal, że nie jestem tak uległa jak mój brat.
Nie mieszkamy razem, ale też nie mieszkam daleko od siebie, bo w tym samym mieście. Staram się odwiedzać ich raz czy dwa na tydzień. Chcę często po prostu z nimi pobyć. Ale zaraz zaczyna się wypytywanie, czego nienawidzę. Odwiedziny często mnie męczą, a mieszkanie które dostałam od rodziców, mama uważa za swoje. "Chodź powiesimy Ci te nowe półeczki", "Naucz mnie obsługi swojego ekspresu, bo jak ciebie nie będzie, a przyjadę to sobie sama zrobię kawę". I tutaj kolejna lawina, że jestem niewdzięczna.
Tak na prawdę zdecydowałam się to napisać po ostatnim wydarzeniu. Ogólnie o moim obecnym partnerze dowiedzieli się jako ostatni. Najpierw powiedziałam przyjaciółce i cioci (siostra taty). Tak jak wspomniałam wcześniej, nie lubię się z nimi dzielić sprawami. Po jakimś czasie pochwaliłam się cioci zdjęciem z partnerem (wysłałam przez facebooka), potem przy odwiedzinach u matki chrzestnej tez pokazałam to samo zdjęcie. Przy ostatnich odwiedzinach u rodziców mama prosiła o pomoc w wysłaniu zdjęcia z telefonu. Prośbę spełniłam, ale strasznie się zdziwiłam skąd ma wcześniej wspomniane zdjęcie z moim partnerem. Zapytam skąd je ma, odpowiedziała, że od cioci. Poirytowałam się i od razu skasowałam zdjęcie. Mama miała od razu żal, że cioci wysłałam zdjęcie, a jej nie. Mimo, że mieszkamy w tym samym mieście, byliśmy już razem w odwiedzinach, więc mama go widziała, a nawet rozmawiała. Ciekawostka, idąc z partnerem do moich rodziców jestem w jakiś sposób spokojniejsza i rozmawia mi się dużo lepiej, bez tego wewnętrznego napięcia.
Czy to ze mną jest coś nie tak? Czy faktycznie jestem arogancja, niewdzięczna i na tyle egoistyczna, że nie potrafię docenić rodziców? Czy może wina rodziców?
Proszę o jakaś pomoc, radę co zrobić z sobą, z tą sytuacją, która ciągnie się w moim życiu od wielu lat.

Odnośnik do komentarza

Masz prawo do prywatności!
Mam dwoje przedszkolaków w domu a zawsze pukam do ich pokoju i wiem że potrzebują prywatności a co dopiero Ty!
Moja matka też jest taka, ciągle pyta "co? co?" czasem nawet człowiek kichnie a ona już "co co?" i też o wszystko wypytuje i się obraża jak nie odpowiem.
Rozumiem Cię doskonale, nie chciałabym rozmawiać z matką jak z przyjaciółką a z mężem chętnie. Nie uważam żebyś była egoistką zaś podejście Twoich rodziców takie jest.
Wiesz kiedyś matka wierciła mi dziurę w brzuchu o moje relacje z mężem, miałam tego już dość, więc opowiedziałem jej o poprzedniej nocy z nim spędzonej ze szczegółami i na kilka miesięcy miałam spokój;-)

Odnośnik do komentarza

Rowniez tak samo uwazam jak Bajkik.
Jestes dorosla i nie musisz mowic wszystkiego rodzicom.
Twoja mama traktuje Cie jak mala dziewczynke ktora sobie nie poradzi bez niej a zapomina ze jestes juz dorosla kobieta i masz prawo do prywatnosci oraz wlasnego zdania.
Podsumowujac to ty decydujesz co tak naprawde mowisz rodzicom.
Z Toba jest wszystko OK blad lezy w Twoich rodzicach iz za bardzo chca Cie kontrolowac. ;)

Odnośnik do komentarza

" Bardzo często reagowałam krzykiem czy agresją, na coś co mi nie odpowiadało. "
Pytanie co jest przyczyną a co skutkiem. Nadopiekuńczość rodziców, ciągły parasol nad Tobą, i efekt agresji z Twojej strony? Czy też może zamknięta w sobie dziewczyna "otwierająca" się na rodzinę agresją i krzykiem czyli tym bardziej zwiększona uwaga rodziców, co się dzieje w jej duszy, że tak żle na normalne rodzicielskie zagrywki reaguje.

Kupili mieszkanie, pomagali urządzać i chcieli wiedzieć jak się ekspres obsługuje, bo nie wiedzieli, że nie można znienacka do Ciebie wpadać, bo już jesteście we dwoje i trzeba chuchać i dmuchać, bo nowy związek się może rozpadnie. Zawsze był problem jak młodych odwiedzali rodzice i córka do matki mówiła" mamusiu ale Ty przyszlaś do mnie z wizytą a nie z wizytacją"- mama chciałaby wiedzieć jak sobie radzisz sama, na swoich śmieciach i może wg Ciebie troszkę Ci się panoszy.
Wiesz ,nowy osobnik się wprowadzil i jakoś najbardziej w stosunku do nich się jego obecnością nie chwalilaś. Mogą sobie myśleć wszystko, że jesteś skryta, że facet ma jakieś wady, których oni nie zaakceptują ( bo Ty to wiesz, bo znasz ich i jego, ale na razie nie zdradzasz, czy chodzi o światopogląd, czy może o to, że np .jest rozwodnikiem).
Mogą sobie myśleć, czy na pewno on się pojawil w Twoim życiu, bo zapałal do Ciebie milością, czy może mu sie spodobalo Twoje mieszkanko i taki przypływ niby uczuć do Ciebie. O to może też martwić się Ciocia skoro tak chyżo z Waszym wspólnym zdjęciem wskoczyla do komórki Twojej mamy.

Rodzice nigdy nie chcą żle dla swojego dziecka, może tylko tego nie umieją okazać jak się należy.

Odnośnik do komentarza

Wina leży po obu stronach.
Ich, bo zbyt ingerują w twoje życie.
Twoja, bo nie nauczyłaś się tolerancji i reagujesz agresją.
Obie nie potraficie normalnie z sobą rozmawiać.
Mnie też byłoby przykro, gdyby córka wysłała zdjęcie do rodziny, a mnie pominęła.
Czemu tak postąpiłaś? Innym opowiadasz o swoim życiu, a mnie, matce nie?- tak bym sobie pomyślała.
Ten twój upór przed ujawnieniem jej okruchów ze swojego życia, jest zbyt głęboko zakorzeniony i coś powinnaś z tym zrobić, powinnaś się trochę otworzyć.
Wg. mnie, idąc do niej powinnaś najpierw coś tam poopowiadać o sobie, by zaspokoić jej ciekawość. Jeśli pytania będą zbyt dociekliwe, to zbywaj je, ale spokojnie- np. mówiąc, że już wszystko opowiedziałaś i skieruj pytania do niej.
Może też zaczniesz dociekać, wypytywać o szczegóły, tak jak ona to robi?
Naśladuj ją, to może coś do niej dotrze i zrozumie, że takie wałkowanie nie jest zbyt miłe?
Posłuchaj też jej wypowiedzi, może od niej nauczysz się, jak się wykręcić od odpowiedzi.
A najważniejsze, to nie denerwuj się. Spokój i tolerancja, tego ci potrzeba.

Odnośnik do komentarza

Znając tą tematykę od podszewki z pozycji byłego na dzień dzisiejszy zięcia, to zdecydowanie problem jest po stronie Twoich rodziców, a dokładniej Ich toksyczności względem Ciebie. A to już zdążyłaś dość dobrze i nawet dobitnie zauważyć i nazwać po imieniu.

Dla kogoś wychowanego w normalnej rodzinie i na podbudowie prawidłowej relacji nie tyle między samymi rodzicami co rodzicami i dorosłymi w większości przypadków dziećmi, takie zachowania są nie do przyjęcia.
Paradoksalnie wielokrotnie pojawiającym się problemem w tego typu relacjach, jest istniejąca i podobna zależność wsteczna na linii Twoi rodzice i dziadkowie. To może być tak kolokwialnie mówiąc schematem ksero, którego pokłosie Ty odczuwasz.
Spróbuj się przyjrzeć dokładnie tej relacji i również ją skonfrontować z tym, co masz na co dzień.
Co do stwierdzenia, że

Ciekawostka, idąc z partnerem do moich rodziców jestem w jakiś sposób spokojniejsza i rozmawia mi się dużo lepiej, bez tego wewnętrznego napięcia.

to tutaj owe bycie spokojnym i bez stresu przy pogaduszkach z rodzicami może być podyktowane zachowaniem dobrej miny do złej gry ze strony Twoich rodziców. Schemat rodem z "moralności Pani Dulskiej", czyli byle tylko na zewnątrz było pozornie wsio na tip top, a wewnątrz siwy dym.
Do czego zmierzam, otóż tak to może wyglądać z pozycji Twojego partnera
Zapewne matka jest uzależniona (emocjonalnie) od córki. I w pewnym stopniu na odwrót (również finansowo).
Zapewniają sobie wzajemnie poczucie bezpieczeństwa. A jeśli Ty stanowisz zagrożenie dla teściowej to ona odpowiednio indoktrynuje córkę.
Nic na to nie poradzisz co matka mówi córce gdy tego nie słyszysz. A nawet jeśli słyszysz to zwracanie uwagi, żeby się nie wtrącała będzie tylko wywoływało niepotrzebne kłótnie.
U niej w domu jesteś tylko gościem. I musisz się w dużym stopniu podporządkować

gdy w takiej podbramkowej sytuacji będzie chciał wejść między Was.
To wspomniane tutaj w pierwszym zdaniu uzależnienie jest chore ze strony Twoich rodziców w Waszej relacji.
A ponieważ ma to mocne odbicie w szantażu emocjonalnym, stąd wynikają usilne próby pozbawienia Ciebie prywatności i w późniejszym czasie ograbienia z autonomii Twojej relacji z partnerem.

Odnośnik do komentarza

Specyfiką tego forum jest, że na problem odpowiada, kazdy, komu zechce usiąść się do klawiatury a my właściwie go nie znamy. Czyli piszemy w świat, aby obcy człowiek obiektywnie nam powiedział co on o tym sądzi. I to jest bardzo pozytywna rola forum. Piszemy, bo może nie mamy komu się wygadać. W realu jesli problem zgłosimy 3 przyjaciólkom i otrzymamy 3 różne odpowiedzi to dobrze rozumiemy dlaczego tak odpowiedziały, bo trochę je znamy, ich światopogląd, bo też znamy ich osobiste przeżycia i dlatego tak a nie inaczej patrzą na świat i dlatego takiej a nie innej odpowiedzi udzielily.

Tutaj gdy zainteresowana osoba pisze,że np. partner chyba niezbyt dokładnie opowiedział co będzie robil lub co robil w czasie gdy z nim nie byliśmy, to jedni piszą uważaj, bo chcesz go jak pieska do siebie przywiązać a to skutkuje tylko w przyszlości ucieczką od ciebie, bo nikt nie lubi przymusu. Natomiast ci, którzy przeżyli związki ze zdradą w tle ,od razu węszą objawy zdrady i zwracają uwagę, że już od dawna jesteś pewnie robiony/na w bambuko, tylko tkwisz w nieświadomości.

Tak też odbieram odpowiedz Bagsa.
Jeśli rodzice kupili Ci mieszkanie, to z założenia nie chcą chyba trzymać Cie na smyczy emocjonalne ani żadnej innej. Po prostu proces częściowego rozstawania się trwa i jest u innych spokojniejszy a u innych bardziej burzliwy. Nie uważałabym, ze jest między Wami jakaś patologia, tylko jak będąc w domu czasem Cię męczyli swoją obecnością, tak na odległość raz za nimi zatęsknisz a raz będzie Ci się wydawało, że Ci się narzucają. Odległośc jest krótka, to i więcej okazji do spięć.
Nie uwierzę, że dorosli ludzie, którzy juz w sumie nie mieszkają pod jednym dachem, nie mogą sobie wypracować względnie sprawnego systemu porozumiewania sie, czy odwiedzin. Rodzice sa jeszcze razem, gdy jedno zostaje samo na świecie, to i my dzieci mamy wyrzuty sumienia, że mamy dla niego za malo czasu, za malo uwagi. Ale to będzie potem.

Ty teraz reagujesz gwałtownie. Znalazlas Wasze wspólne zdjęcie u mamy w komórce, poczułas niechęć do cioci za taką jakby nielojalnosc w stosunku do Twojej osoby i szybko to zdjęcie wykasowałaś. I się denerwujesz, że przecież przedstawiłaś jej swojego chłopaka, to po co te cyrki z przesyłaniem zdjęć w rodzinie. Pomyśl, jak w gości wpadlaś do mamy i mama podaje Wam kawę to nie będzie się jak sroka w gnat wpatrywała w Twojego partnera, bo nie wypada, bo jest zajęta obslugą gości. A ona sobie w głowie kombinuje, że jak facet mieszka już z Tobą, to nie jest tylko kolega z którym chodzisz do kina, tylko to może być ojciec Twoich dzieci a jej wnuków. To mając takie zdjęcie przed sobą, to oprócz rozważań czy będzie dobrym partnerem dla Ciebie, patrzy na niego troszkę jak na materiał genetyczny dla swoich wnuków, czyli czy takie hipotetyczne wnuki będa miały jego oczy ,czy Twoje.
Ty może sobie myślisz, a co ją to obchodzi, to przecież będa moje dzieci i nic jej do tego. Będą to też jej wnuki i sobie o tym myśli - jeszcze nikt nikomu na świecie nie zabronil myśleć - skasowałaś zdjęcie, to tak jakby symbolicznie chcialaś jej powiedzieć, że nie powinnaś myśleć o mnie i o tym facecie, bo to moje życie.

Skoro niektórzy tak obrazowo piszą, to pewnie są patologie na linii rodzice dzieci, ale tutaj jakoś nie czuję tego. Tylko zwykly proces dorastania i szukania wlasnej autonomii.

Do Bajkik- masz obyczaj pukania do drzwi swoich przedszkolaków- odpowiedz sobie o co bardziej chodzi. O to, że szanujesz ich autonomię, czy o to aby one szanowaly Waszą, rodziców i nie wpadaly z nagla do Waszego pokoju, tylko dały Wam choć sekundę dla opanowania sytuacji?
Obyczaj świetny na dziś, zamykamy drzwi swoich pokoi, troszkę bardziej uwierający jak mlody człowiek powinien odrabiać lekcje a siedzi tylko w kompie i Ty nie wiesz czy ciągle do niego pukać i napominać, czy szanować automię i dać mu pokój. A już zupelnie fajnie będzie jak młodzież innej płci bedzie odwiedzała Twoje dzieci a Ty będziesz na te zamknięte drzwi patrzyła i zastanawiala się co się tam dzieje. Ale i to trzeba przejśc ze stoickim spokojem. W niektórych domach wszyscy drzwi maja do swoich pokoi otwarte i idąc do toalety kątem oka mniej więcej widzimy co młodzież robi bez zbędnego nagabywania i napominania (czego nastolatki strasznie nie lubią jak wiemy).

Odnośnik do komentarza

Klikunia55 zgadzam się z Tobą, natomiast uważam że relacje w rodzinie muszą opierać się na poszanowaniu prywatności i godności drugiego człowieka, jako budulec, by mógł
( szkrab ) kształtować swoją osobowość. Myślę że to pomoże byśmy mogli też mieć do siebie nawzajem zaufanie. Dodać do tego należy jeszcze ogromną dawkę miłości i myślę że to nie najgorszy przepis na wychowanie dobrych człowieczków;-)

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi :-)
Z mojej strony chciałam sprostować, z partnerem nie mieszkamy razem. Do tej pory chodziliśmy w odwiedziny tylko we dwójkę i mama zawsze biednego wypisuje o wszystko. Może dlatego właśnie jestem spokojniejsza, bo uwaga przechodzi na kogoś innego.
Właśnie chyba w tym największy problem, że nie potrafię spokojnie grzecznie i nie ranić ich uczuć, powiedzieć im, że poradzę sobie bez ich ciąglej ingerencji. Mam poza dziećmi i domem całe życie nie robiła nic innego. Psycholog niby stwierdził, że moi rodzice są właśnie toksyczni, ale kiedy tylko mama się obraża, staram sie to ignorować. Zwykle z marnym skutkiem, bo pojawia się ciągłe poczucie winy.

Odnośnik do komentarza

kikunia55
Specyfiką tego forum jest, że na problem odpowiada, kazdy, komu zechce usiąść się do klawiatury a my właściwie go nie znamy. Czyli piszemy w świat, aby obcy człowiek obiektywnie nam powiedział co on o tym sądzi. I to jest bardzo pozytywna rola forum. Piszemy, bo może nie mamy komu się wygadać. W realu jesli problem zgłosimy 3 przyjaciólkom i otrzymamy 3 różne odpowiedzi to dobrze rozumiemy dlaczego tak odpowiedziały, bo trochę je znamy, ich światopogląd, bo też znamy ich osobiste przeżycia i dlatego tak a nie inaczej patrzą na świat i dlatego takiej a nie innej odpowiedzi udzielily.

Tutaj gdy zainteresowana osoba pisze,że np. partner chyba niezbyt dokładnie opowiedział co będzie robil lub co robil w czasie gdy z nim nie byliśmy, to jedni piszą uważaj, bo chcesz go jak pieska do siebie przywiązać a to skutkuje tylko w przyszlości ucieczką od ciebie, bo nikt nie lubi przymusu. Natomiast ci, którzy przeżyli związki ze zdradą w tle ,od razu węszą objawy zdrady i zwracają uwagę, że już od dawna jesteś pewnie robiony/na w bambuko, tylko tkwisz w nieświadomości.

Tak też odbieram odpowiedz Bagsa.


Kikunia55 zaiste dokonałaś mocno przesadzonej nadinterpretacji pod moim adresem.
Bo co innego jest pisać o objawach toksyczności, co innego o objawach zdrady w związku, a już zupełnie co innego łączyć te fakty razem i budować na tym ewentualne podejrzenia o to, w przypadku wątku takiego jak ten.
Bo ja się tu oparłem na jednym fakcie - na toksyczności, która z mojego doświadczenia i przepracowania tego tematu jest bardzo złożona w tym poruszanym tutaj przypadku.
A tu to zagadnienie wymaga przyjrzenia się mu z wielu perspektyw, które ja sam przerobiłem na swoim przypadku i przekazuje w skrócie aspekty, na które Kejzi86 powinna wg mnie zwrócić uwagę.
U mnie nie ma tutaj kategorycznego osądu, że "tak było, jest i będzie", a jedynie zahaczam o to, co mnie z autopsji tutaj kłuje po oczach w wypowiedziach Kejzi86.
Gdyż jak wiem z autopsji, to w tą chorą grę może być wciągnięty partner autorki. Zresztą jak wynika z ostatniego postu autorki wątku, to paradoksalnie parol już na niego został zagięty...
O tematyce zdrady nie ma tu u mnie ani słowa i nie wiem skąd takowe spostrzeżenia wytrzasnęłaś.

Odnośnik do komentarza

Bags właśnie na innym przykładzie, nie zwiazanym z tym wątkiem ale związanym z tym forum chciałam zauważyć, że ktoś zgłasza problem a inni piszą tak jak czują- i czasem to " czucie" wydaje się być wyolbrzymione.

Napisałam przykładowo,że ktoś zgłasza problem:
A- czyli jego towarzysz niezbyt dokładnie jest mu skłonny opowiadać o swoim czasie spędzonym bez niego, lub zdarzyło mu się ,że plątał się w zeznaniach na ten temat- zadaje nam pytanie- czuję się bardzo niekomfortowo, cierpię , co o tym sądzicie?
Różnie ludzie sądzą, ale takie najbardziej ekstremalne sądy są:
B-partner ma duża potrzebę autonomii, nie chce się z tobą wszystkim dzielić, daj sobie spokój, będziesz naciskać , ucieknie od ciebie.
C-acha, kręci, plącze się, nie czuje radości w zwierzaniu się tobie ze wszystkiego, uciekaj od niego, bo juz od dawna jestes zdradzana.

Z faktu A jedni wysnują wniosek B, inni C. Drogi B i C ,są od siebie bardzo odlegle, ale kazdy odpowiadający napisał na podstawie swoich życiowych doświadczeń.

Ponieważ jak rozumiem, miałeś bardzo ciężkie przeżycia ze swoją bylą żoną i bylą teściową-rozwiodleś się, żeby jakoś stanąć na nogi , uwolnić się z poczucia winy, odzyskać godność w swoich własnych oczach ,rozpracowałeś relacje toksyczności perfekcyjnie, przytaczasz opracowania psychologów, odsylasz do wątków innych forów poruszających takie tematy- wykonałeś trudną pracę.
Jak wspomniałam, każdy odpowiada na podstawie własnych doświadczeń. Ponieważ Twoje były ciężkie i trudne to i Ty w kazdych bliskich relacjach między bliskimi widzisz ogromne zagrożenie, częstokroć wg mnie nieproporcjonalnie wielkie do przedstawionej sytuacji- tak to czuję.Ty nie tylko zgłaszasz, że na podstawie swoich przeżyć i czytanej na ten temat literatury sygnalizujesz, że są pewne niebezpieczeństwa, Ty piszesz, że będzie żle:"A ponieważ ma to mocne odbicie w szantażu emocjonalnym, stąd wynikają usilne próby pozbawienia Ciebie prywatności i w późniejszym czasie ograbienia z autonomii Twojej relacji z partnerem."
Dlatego na czymś innym i nie związanym z tematem, chciałam zobrazować, że czasem nasze doświadczenia są zbyt czarnowidzące dla rozważanego przypadku.

Natomiast autorka na wstępie się pyta, czy staruszkowie przesadzają, czy ona jest przeczulona, czy może obie strony coś nie tak reagują? Na potwierdzenie, że może ona też jednak troszkę przesadza mówi, że rodzice postępując podobnie w stosunku do swojego syna a jej brata, faceta uległego, dostają inna odpowiedz- ucieszyl się ze zrobionych zakupów, czy prania.Czyli to samo działanie rodzica niesie od dziecka różną odpowiedz, bo po prostu dzieci są różne.

Bags czesto piszesz, że relacje matka córka sa zbyt bliskie, juz toksyczne, bo to najbardziej przezyłęś na własnej skórze. Relacja partner- partnerka tez może być trudna- kiedy zainteresowanie i wpływ na drugą osobę to milość i chęć zespolenia a kiedy manipulacja?
Jak chować dzieci, co do nich mówić, żeby były samodzielne, odważne, ale zawsze wiedziały, że murem za nimi stoimy? W jakich przypadkach być im przewodnikiem, nauczycielem i osobą konsekwentnie wymagającą, egzekwującą polecenia, zobowiązania, wymagającą posłuchu? Kiedy to z czasem będzie postrzegane jako relacja toksyczna, a kiedy jako naprawdę bliskie więzi, które jednoczą rodzine i ją spajają?
Wszystko zależy od ludzi, ich indywidualności, to co dla jednego jest normalne i tylko dobrze świadczy o relacjach w rodzinie inny odbiera jako patologię, chęć zawładnięcia drugą osobą.

Przepraszam jeśli nie dość czytelnie się wypowiadam.
Ja naprawdę uważam ,że z rodzicami autorka wątku będzie umiała metodą prób i błędów wypracować sobie zachowania, które zadowolą obie strony( no może z lekkim niedosytem). I zalecany spokój a nie rozkręcanie rodzącej się agresji na zbyt szczególowe pytania mamy. Wcześniej koleżanka podpowiedziała, że ze szczególami opowiedziala swoją małżeńską noc mamie i ta z wrażenia na dłuższy czas się uspokoiła. To był spokojny, przemyślany manewr i właśnie spokojnych manewrów życzę, bo tylko z takimi dojdziemy do sukcesów.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...