Skocz do zawartości
Forum

Mściwy facet


Gość anielka333

Rekomendowane odpowiedzi

Gość anielka333

Kiedyś byliśmy razem- jako jeszcze młodzi- 20 letni ludzie, rozstaliśmy się przez to, zę byłam kłótliwa, często się go czepiałam. Odzyskaliśmy kontakt jako 30 letni ludzie, przeprosiłam go za tamto czepialstwo, zaczęliśmy sie znów spotykać, on stwierdził, ze chce ze mną być. No i jesteśmy, ale zauważam, ze chociaż staram się jak mopgę dla niego, kłótliwa juz nie jestem- wtedy byłam jeszcze młoda, to on wciąż wraca do przeszłości, wypomina mi to i lubi się mścić na mnie- np. kiedy przypomniałam mu, że mam urodziny i pytałam, czy nie zapomni pamiętać o tym dniu, to on akurat nie złożył mi życzeń- złośliwie. Wiele jest w nim takich złośliwych zachowań. Czasem mam wrażenie, ze chce mnie karać za przeszłość, choć ja zmieniłam się pod tym względem.

Odnośnik do komentarza
Gość nierozumiemw ogole

30letni facet mści się na swojej kobiecie za to co było 10lat temu.. Nie wiem, jaki sens takie coś? To jest miłośc czy bycie ze sobą przez złośliwość, żeby komuś uprzykrzyć życie?
Po pierwsze głupie, że go przepraszasz za coś co było 10lat temu, bo on sam powinien wiedzieć, że jak się ma 20lat to się jest młodym i głupim.. Skąd u niego ta złośliwość? W życiu mu się nie udaje, w pracy, w rodzinie , że robi sobie z Ciebie kozła ofiarnego? Nie rozumiem. Nienormalne. Tym bardziej, że ma 30lat i takie zachowania typu nieskładanie życzeń ze złośliwości to dziecinada.

Odnośnik do komentarza
Gość anielka333

Ja cały czas mam przez to wyrzuty sumienia, kiedy on wraca do tamtych starych spraw. Tłumaczę mu, ze przecież się zmieniłam, zeby zamknąć stary rozdział, ze przecież sam robił wszystko, by do mnie wrócić.

Odnośnik do komentarza

Takie zachowanie wyglada mi na "arogancje".
Twoj facet msci sie dlatego ze widzi przewage nad Toba i chce sie odegrac za dawne czasy.
Poczul sie urazony i teraz przy kazdej okazji pokazuje jak zostal skrzywdzony.
Nie przepraszaj go juz wiecej i musisz mu dac ultimatum albo sie zmieni i zacznie Cie szanowac oraz zachowywac sie jak prawdziwy facet albo do widzenia.
Szkoda z taka osoba sie meczyc i byc nieszczesliwa.
Powodzenia ;)

Odnośnik do komentarza
Gość anielka333

Ludzie po rozstaniach normalnie do siebie wracają, nawet po zdradach, a on teraz związał się ze mną, zeby wciąż mi dawne błędy wypominac. Chcę, by ten związek był normalny, dbam o to, a po takich jego przypominaniach o przeszłości mam po prostu wyrzuty sumienia.

Odnośnik do komentarza

Zeby zwiazek "normalnie" wygladal musza tego chciec oby dwie osoby u Ciebie w zwiazku widac ze tylko Tobie zalezy na ukochanym i tylko sie meczysz.
Nie masz o co miec wyrzutow sumienia bo przeprosilas i nic wiecej nie da sie zrobic.
Twoj facet nie jest do tego uprawniony aby caly czas Cie gnebic bo kazdy popelnia bledy i nikt nie jest doskonaly.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję Dark Rivers za rekomendację :)

Od czego by tu zacząć, jak w tym wszystkim końca nie widać... i tak ironicznie i paradoksalnie mówiąc droga autorko wątku masz ten sam problem ze swoim adoratorem od ponad dekady.
Facetowi się półkule mózgowe rozjechały z przytupem, gdzie ewidentnie odwraca kota ogonem i sławetnego liścia - mówiąc młodzieżowym slangiem 20 latka - odwija Tobie pod hasłem Twojej winy.
Dark, to nie tyle wampirek emocjonalny, co psychopata, a dosadniej mówiąc psychofag z domieszką bordera, co to wierzy w przeciągu 5 min w 3 różnych bogów.

Z najmniejszej igły robi wieżę eifla jak nie Mount Everest i klasyką faktu zwaną wymuszeniem na ofiarach i otoczeniu niczym permisywizm społeczny, bo przeca jest chory na cokolwiek i trzeba mu współczuć obwiniając siebie jako ofiarę...

Tak, to jest dziecinada, która w przypadku zdemolowanej psychiki u dorosłego osobnika jest problemem gigantycznych rozmiarów. Paradoks jest tym większy, że szanataż emocjonalny i drenowanie psychiki u ofiary odbywa się na tych samych zasadach rodem z piaskownicy.

Droga Anielko jakie byś nie przedstawiła argumenty z Jego strony względem Ciebie, to są one do obalenia w mgnieniu oka, bo już na starcie są one dla Ciebie absurdalne.
W jego mniemaniu dostałaś łomot dekadę temu, bo byłaś kolokwialnie mówiąc "be", tak teraz po 10 latach od tamtego okresu... jesteś "be" do kwadratu i dodatkowo razy "be" sprzed dekady, czyli do potęgi 10.
Tylko taki mały szkopół tu Ci umyka, gdzie klasyką chorego na cokolwiek czyli faceta zdrowego inaczej, to on jest idealny jak z salonu. Pies go drapał, że ma 10 lat przebiegu między wierszami Waszej znajomości.
Dostrzegasz ten absurd?

Co więcej, pojadę tu klasyką odnośnie kuli u nogi w relacjach: na początku znajomości było coś, co Cię drażniło w Jego sposobie bycia, ale na "ładne oczy" Ty to zignorowałaś.
To nie zniknęło, a urosło do sporych rozmiarów problemu.
Jedno z tych metaforycznych "dzieci" ma tu już 10 lat...
Jest jakieś oddziaływanie, które nie zniknęło...

Odnośnik do komentarza

DarkRivers
Bags problem polega na tym, że ja nie wierzę w żadnego boga. A co do reszty to myśl co chcesz o mnie mnie to i tak jebie.

Dark Rivers, ja to pisałem w odniesieniu do partnera autorki, a nie ad personam do Ciebie. Rozwinąłem tylko Twoją myśl, nic więcej.

Odnośnik do komentarza
Gość DarkRivers

To wygląda tak, jakbyś przedstawił to wszystko na moim przykładzie. Skoro jednak twierdzisz, że jest zupełnie inaczej niż ja to odebrałem. Więc powiedzmy, że Ci wierzę. Chociaż w sumie, jakby się temu bliżej przyglądnąć, to chyba jednak coś z tego wampira emocjonalnego, to i ja mam. Ostatnio sobie trochę o tym czytałem i tak doszedłem do wniosku, że wampir emocjonalny ma podobne cechy do moich. Będę musiał jeszcze trochę się podszkolić w tej dziedzinie, bo coś czuję, że w przyszłości to chyba może być moja wielka wada.

Odnośnik do komentarza

Tu jest taki wic, że nie koniecznie musisz mieć ten syndrom wampira emocjonalnego, co jest pochodną socjopaty i idąc dalej tym tropem docieramy do psychopaty/psychofaga.
Równie dobrze jesteś ofiarą takiej relacji, nawet w rodzinie która takie "wynaturzenia" przejęła zupełnie nieświadomie z poziomu podświadomości.
Taka mała dygresja na marginesie, że ja pisząc coś ad personam do osoby, której temat mojej wypowiedzi dotyczy, zachęcam Innych do przyjrzenia się również sobie poprzez niedomówienia, ironię - żartu niekiedy - i metaforę.

Eugenia Herzyk w książce "Toksyczne związki" mówi o tym w prosty sposób

toksyczny - nawet jeśli Twój takowych znamion nie miał, to schemat jest podobny - są bardzo uzależniające, są jak narkotyk. Twoja separacja - o ile do niej dojdzie, nawet poprzez czasowe rozstanie - jest jak odwyk, a na odwyku brakuje Ci tego, co Was od siebie uzależniło. Ponadto przez cały okres trwania związku Twoje życie było podporządkowane i zorganizowane wokół "szalejących" emocji Twojego partnera. Teraz brakuje Ci po prostu czynnika, który (paradoksalnie) nadaje Twojemu życiu kierunek.
Jak to w toksykach bywa: toksyczny, oparty na uzależnieniu związek często się rozpada. Mężczyzna, albo nie mogąc znieść ciągłej dominacji kobiety i z chęci odzyskania kontroli nad własnym życiem, albo po tym, jak ją skutecznie upokorzył, odczuwając do niej niechęć i brak szacunku ? odchodzi. Inicjatorką rozstania bywa też kobieta, która nie może już dłużej wytrzymać zadawanych przez mężczyznę cierpień, rozczarowana tym, że jej całkowite poświęcenie się związkowi zostało niedocenione i że jej wysiłki, by partner się zmienił, nie przyniosły żadnych efektów.
Myliłby się jednak ten, kto by sądził, że po takiej nauczce kobieta, dotknięta syndromem "kochania za bardzo" zdrowieje - nie ma mężczyzny, to nie ma uzależnienia. Niestety, tak nie jest. Po pierwsze, gdy toksyczny związek się rozpada, cierpienie kobiety trwa nadal. Teraz dopiero przeżywa prawdziwe katusze. Na przemian odczuwa złość, wręcz nienawiść do swojego ex oraz tęsknotę, połączoną z nadzieją, że znowu będą razem. Jej życie znów przepełnia mężczyzna, choć nieobecny ciałem, to obecny duchem. Nie jest w stanie normalnie funkcjonować, odczuwać żadnej przyjemności, robić żadnych planów - wciąż myśli o nim. Często jej obsesja prowadzi do prób nawiązywania kontaktu, różnych rodzajów agresji, śledzenia go, niekiedy do błagalnych próśb o powrót. Jeśli mężczyzna wciąż jest od kobiety uzależniony, bywa, że po jakimś czasie rozłąki ponownie do siebie wracają i na nowo rozpoczynają swój "toksyczny taniec".
Jest też inny scenariusz kobieta, by przerwać swoje cierpienie, tworzy nowy związek. Niestety, jeśli nie zrozumiała swojego syndromu, to najprawdopodobniej znów w nim będzie "kochać za bardzo" i uzależniać się od mężczyzny. Jej głód miłości wciąż przecież nie został zaspokojony, a lęk przed samotnością stłamszony. Nałóg nie rozwija się, tylko narkotyk zmienił swoją fizyczną postać.
Kobieta, która uświadomiła sobie swoje uzależnienie od mężczyzny, zrobiła już pierwszy krok. Pojęła, dlaczego tak naprawdę jest nieszczęśliwa i że droga do wyzdrowienia jest tylko jedna ? mozolna praca nad sobą. Mozolna i bardzo trudna, ponieważ gdy na nią wstąpi, co i raz dopadają ją wątpliwości, czy jest ona słuszna.

Ta zależność działa od początku aż po kres w obie strony identycznie.

Odnośnik do komentarza

Odnosząc się do Twojej wypowiedzi... Jeśli nie uregulujecie wspólnie tej kwestii to wasz związek nie prawa przetrwać dłuższy okres czasu - a jeśli tak to w wielkich katorgach i męczarniach.

Godząc się na ponowne związanie (podejmując taką decyzję) przeszłość koniecznie musicie odstawić na bok i nigdy do niej nie wracać. Porozmawiaj z nim o tym w ten sposób.

Czasami warto nie wchodzić 2 razy do tej samej rzeki, a czasami możemy mile się zaskoczyć gdyż nie widzieliśmy wcześniej tego co teraz.

Towarzystwo Psychopedagogiczne

https://www.psychopedagog.org

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...