Skocz do zawartości
Forum

Ortoreksja?


Rekomendowane odpowiedzi

Czytam to z uwagą od początku i sam już nie wiem...
Czy to imperatyw konieczny, czy może permisywizm społeczny, do którego autor usilnie szuka poklasku.

Danuta718
Zapewne 99% społeczeństwa już po 1 dniu a nawet po godzinie takiej dyskusji ,,uciekali by" z ,,krzykiem", już powoli widać pierwsze reakcje :D.

i z nogami do przodu.
JS, przeczytałem Twój watek bo jest naprawdę super napisany. Zajmuje się zagadnieniem medycznym o podobnym rdzeniu przedrostka "orto" jak Twoja choroba, nie tylko hobbystycznie i powiem Ci- masz talent. Jeszcze nigdy nie widziałem by ktoś tak perfekcyjnie łączył kretyńską treść wywodu 1 konowała z błyskotliwą forma przekazu, negując do cna wszystkie opinie rzutem na taśmę. Powinieneś dokumentować swoja nienawiść do świata oraz siebie samego w formie bloga; zrobiłby furorę na skalę światową!

We własnym ortopedycznym problemie, 30 lat temu jeden konował postawił mi dożywotnią diagnozę, że do grobowej deski będę przykuty do wózka, w najlepszym wypadku balkonik i szwedki, bo o chodzeniu samodzielnie mogę zapomnieć.
2 razy trafiłem na stół operacyjny w odstępie 10 lat, mianem absolwenta Trzebnicy też mogę siebie określać.
Dobrą dekadę temu poszedłem odwiedzić nemezis swojego życia, a dokładniej rzecz ujmując pojechałem na wózku.
Radość Jego jednak nie trwała długo na widok pacjenta na wózku, którego poznał po papierach. Zdziwił się mocno, jak wstałem i wyszedłem z gabinetu o własnych siłach zostawiając mu wózek gratis...
Wózek inwalidzki wymieniłem na fotel kierowcy klasycznych 4 kółek. Miałem nie chodzić o własnych siłach, a paradoksalnie szybkie bieganie czy pływanie dla mnie jest nie straszne.
Dzisiaj patrzę na historię wyczynów Jaśka Meli, Beaty Jałochy czy Moniki Kuszyńskiej i... to są ludzie, których nic nie złamie.
Nawet Beata Jałocha się zarzeka się ostatnio, że stanie na własnych nogach, przy wsparciu aparatury z USA na plecach, ale jednak. Oni rzeczy niemożliwe robią w 7 dni, a cuda w tydzień.

Odnośnik do komentarza

Bags
(Jeżeli o imperatywie i permisywizmie to było do mnie).
Nie wiem czy to permisywizm z mojej strony , bo z wieloma poglądami js_11 się przecież w ogóle nie zgadzam,
gdybym się zgadzała to nie byłoby wątku na ponad 500 wpisów.
Ale rozumiem jego cierpienie i wiem ze trudno znaleźć wyjście z tej sytuacji.
Myślę też że paradoksalnie może być To spawa duszy, której istnienia autor nie uznaje.
I myślę że nie musisz być dla niego niemiły, Bags.

Odnośnik do komentarza

~Datoja
Bags
(Jeżeli o imperatywie i permisywizmie to było do mnie).

Z zasady piszę w formie obiektywnej, czyli bezosobowej.
Dziwi mnie jedno, że mając z 3 tony na wagę wskazówek, porad, ukierunkowań z własnego przykładu od współuczestników dyskusji, wszystko sprowadza się do jednego "tak, ale...".
Dyskusję jakąkolwiek wykoleja na starcie i nie przyjmuje żadnych innych poglądów do siebie. A idąc w drugą stronę jest to samo. Czyjeś słowa, na które się tu nawet JS powołuje, a Danuta storpedowała to stwierdzeniem, że gość nawet książki o tym co głosi nie popełnił, ma dla Niego moc niczym wygasły i zalany tonami betonu reaktor w Czarnobylu.
Na żadnym wątku nie widzę konstruktywnej rozmowy przeprowadzonej z Jego udziałem inaczej niż po Kirgijsku: wrzucamy granat i patrzymy kto przeżyje. Wszystko storpeduje.
Kolejny wątek i kolejny gniot, bo nawet merytorycznego sensu on nie ma dla wielu postronnych obserwatorów, bo wiekszość wpada i ucieka szybciej niż przyszła...

Odnośnik do komentarza

Ale on nikogo nie zmusza do odpowiedzi, w sumie prosił psychologa.

Co do negowania, nawet bez poznania o co chodzi, wszystkich opracowań, książek, metod i odkryć, które nie są zgodne z mainstreamowym nurtem nauki - zgadzam się,
to nie jest mądre, tylko wkurzające.

Osobisty problem jest trudny do rozwiązania- można mieć nadzieje że rozwiąże się przez zmianę podejścia lub upodobań.

Odnośnik do komentarza

Datoja
Moze nie aż tak restrykcyjnie zwracać?

Co to znaczy? Albo coś jest szkodliwe i trzeba zwracać uwagę, albo nie jest aż tak szkodliwe jak się wydaje i wtedy nie trzeba, tylko nic na to nie wskazuje. Gdyby nie dało się z tym nic zrobić to nie trzeba zwracać uwagi, ale kobieta może schudnąć i to jest dla niej dobre.

Datoja
To jakim stworzył a to jaki jest świat -to dwie rożne sprawy.
Nie wiadomo skąd te upodobania- ale przecież nie ponosisz za nie winy.

Może mam obowiązek to zmienić? Jeśli Bóg istnieje to świat jest taki jaki stworzył. Chodzi o to, że powinniśmy być szczęśliwi w takim świecie, albo uznajemy, że świat jest zły i realizujemy swoje pragnienia i rozwijamy taką osobowość jaką chcemy, a nie taką jaka jest prawidłowa.

Datoja
Moze dla oderwania od ciągłych myśli o jednym.

Nie. Pracując myślałbym o tym, a jeśli nie, to robiąc coś czułbym ściskanie w sercu i klatce piersiowej związane ze świadomością, że ten problem jest nawet jeśli o tym nie myślę.

Datoja
Dla możliwości spotkania kobiety która Ci się spodoba a nie będzie gruba, nie możesz tego wykluczyć na 100%

Mogę to wykluczyć na 100%. Marzę o miłości z tego powodu, że takie kobiety mi się podobają, więc gdyby ich nie było, to pewnie nie miałbym z tym problemu. Nie mając żadnego celu zostałbym joginem. Gdybym mógł jeszcze raz wybrać dzieciństwo zostałbym sportowcem i trzymałbym się z dala od wiedzy. Uczyłbym się tylko przedmiotów ścisłych, bo jedynie z nich nie wynika nic złego.

Datoja
Czy jest coś co lubisz robić i mogłoby być pracą?

Nie uważam żeby cokolwiek na świecie miało wartość. Może ma, tylko tego nie dostrzegam przez ten problem. Sam fakt, że tak mam całkowicie zmienia myślenie. Patrzę już na świat z zupełnie innej perspektywy niż kiedyś, nie mam już poczucia bycia dobrym, nie mam poczucia, że moje marzenia i preferencje są dobre. Nie da się tego obronić, ani zmienić.

@Bags, gratuluję i współczuję.

Jednak walka ze swoją wolą jest w zasadzie z góry skazana na niepowodzenie, a psychika już na zawsze rozkłada się na kawałki, których nie da się pozbierać. Denerwują mnie ludzie, którzy mówią o woli, kiedy naprawdę pewne rzeczy są niemożliwe. Sam siebie nie oszukam i nie mogę walczyć ze złem, które jest jednocześnie dobrem. Nie zostaje wtedy nic własnego i mogę wtedy umrzeć, bo nie ma sensu żyć bez duszy.

Datoja
Co do negowania, nawet bez poznania o co chodzi, wszystkich opracowań, książek, metod i odkryć, które nie są zgodne z mainstreamowym nurtem nauki - zgadzam się,
to nie jest mądre, tylko wkurzające.

Wkurzające jest to, że teraz każdy może wydać sobie książkę i oszukiwać ludzi. Niektórzy wpadają, a inni jadą na tym całe życie, a jeszcze inni faktycznie mają coś do przekazania i giną przez nieuczciwy, niegodny zaufania rynek.

Datoja
Myślę też że paradoksalnie może być To spawa duszy, której istnienia autor nie uznaje.

Ale uznaję ten termin w odniesieniu do uczuć, emocji, myśli, przekonań, osobowości, preferencji, umiejętności - tego co składa się na to kim jesteśmy. Jest jeszcze świadomość, czyli "to w czym, żyje dusza". Jeśli zwalczę duszę to zostaje świadomość, która jest uwięziona w pustce tego świata. Życie ma sens tylko w odniesieniu do duszy, ale tego sensu nie ma, bo to jest iluzja i w moim przypadku coś z czym muszę walczyć.

Odnośnik do komentarza

js_11
To czyją są winą, skoro wierzysz w wolną wolę i odpowiedzialnosc za swoje czyny? Kazdy moze schudnac i kazda gruba tego chce. To kwestia rozwiazania wlasnych problemow tych kobiet i ich rozwoju albo choroby, wiec takie kobiety nie maja prawa mi sie podobac.

A bierzesz pod uwagę przypadłość niedoczynności lub nadczynności tarczycy w konfrontacji z potrzebą przytycia lub schudnięcia w tym wypadku u kobiet? Obawiam się, że nie.
Paradoks jest taki, że kobieta może sobie włosy rwać z głowy, bo chce z potocznej filigranowej figury modelki - brutalnego określenia potocznego wieszaka - przytyć i odwrotnie, z postury - bez urazy - słonia zejść do wyglądu wieszaka, ale... nie ma odwagi przebadać się, czy nawet nie wie, że tarczyca taki psikus Jej odwala tak delikatnie mówiąc.
To samo w innym przypadku zdrowotnym/genetycznym odnosi się do kobiecego biustu.
Koszmar, który wielu babeczkom spędza sen z powiek i spycha za margines... nie tylko depresji, bo chciałyby dorównać koleżankom, ale matka natura ma to w głębokim poważaniu, albo Ich atrakcyjność w oczach faceta jest bliska lub równa zeru.

Konia z rzędem temu facetowi, wróć, mężczyźnie z klasą, który te sprawy potrafi na swój chłopski sposób rozkminić, wesprzeć swoją partnerkę i sprawić, że u Jego boku kobieta - pomimo tych problemów lub będąca z nimi "na froncie" - jest w pełni wartościową partnerką.
Kuriozalnym tego przykładem z innej beczki jest fakt, że dla wielu facetów kobieta po ciąży nie jest już tą samą laską, którą była na początku... i dochodzi do wymiany na Jej nowszy model, bo jest równie zgrabny jak pierwotna partnerka, zanim zaszła w ciążę.
A tą regułę potwierdza nawet dzisiejsza pozycja kobiety w ciąży na rynku pracy - jest niezastąpiona w firmie, dopóki... no właśnie, nie znajdzie sobie męża tak kolokwialnie mówiąc.

Odnośnik do komentarza

Wiekszosc Twojego posta ma sie nijak do tematu. Sa chore kobiety, ale to garstka w porownaniu z tymi, ktore tyja od jedzenia. Tym gorzej jesli podoba mi sie choroba. Tym bardziej trzeba z nia wtedy walczyc, a mi powinno byc z tego powodu przykro, nie powinno mi sie to podobac. A jezeli dziewczyna nie wie ze trzeba sie przebadac to tym gorzej, a jak juz to zrobi to mozna to leczyc. Dlatego musze byc sam, bo kobieta moze sie wyleczyc, a moje upodobania nie.

Odnośnik do komentarza

" Ja nie rujnuję zdrowia przesadnym dbaniem o jedzenie, bo i tak póki co uważam, że nie mam powodu żeby żyć."
Wracam do początku tej dyskusji.
Ty nie przesadzasz z dbaniem o jedzenie - jak napisałeś- ale wymagasz, by dziewczyny to robiły. One mają liczyć kalorie, dobierać tylko to, co zdrowe, bo ty tak uważasz. Narzucasz im swoją wolę, swoje przekonania.
Dokładnie tak samo czyniła to kobieta z mojego przykładu z tym, że odnosiła to do siebie.Doprowadziło ją to do skrajnego wyniszczenia organizmu.
Oczywiście, że nie pogodzisz takiej filozofii z tym, że podobają ci się grube panie.
Świat byłby rajem, gdyby wszystkie nasze marzenia się spełniały, gdyby nie było problemów i konfliktów. One są, były i będą.
Na szczęście większość ludzi godzi się z tym, inaczej świat by się wyludnił.
Ale czy to byłoby takie złe?
Na świecie jest za dużo ludzi, ziemia nie jest w stanie już nas wyżywić.
I oglądamy przerażające praktyki sprzedawania dzieci, przez własne matki.
Dzieci, które potem są wykorzystywane do niewolniczych prac, lub do zabawy przez sadystów czy też pedofilii.
Tragedia, choć to się dzieje, daleko od nas.
U nas niechciane dzieci "są tylko"!!! bite, głodzone, bądź wyrzucane na śmietnik.
Nie jestem w stanie ci współczuć, bo twoje problemy są niczym, w porównaniu z tragedią milionów ciężko doświadczonych przez los, dzieci.
Zdaję sobie sprawę z tego, że dla nas samych, tylko nasze problemy są ważne.
Jednak dla postronnej osoby, te twoje problemy są sztuczne i wydumane.

Odnośnik do komentarza

Jak można być taką bestią żeby współczuć na podstawie porównania, a nie odosobnionej sytuacji? Są różne rodzaje cierpienia. Wg mnie jednym z najgorszych są problemy wewnętrzne, czyli świadomość, że to co mi sie podoba i jest piękne nie może takie dla mnie być. Lepiej ma ktoś prześladowany za swoje ideały, które są słuszne i faktycznie piękne.

Nie wymagam zeby dziewczyny przesadzaly, tylko zeby sie zdrowo odzywialy. Trzeba ulozyc optymalna diete, a nie porownywac za malo pozywna do niezdrowej tlustej albo slodkiej, ktora jest typowa dla wiekszosci dziewczyn z nadwaga.

Odnośnik do komentarza

Tak myślę sobie kiedy Ty js przestaniesz obrażać ludzi i Boga na tym forum?

Treści przez Ciebie pisane to jedna wielka nienawiść do wszystkich tych którzy mają inne zdanie niż Ty / biorąc również pod uwagę stare watki jeszcze przed zalogowaniem./

Jest jedna bardzo dobra rada dla Ciebie.Dobry,bardzo dobry psychiatra który jest terapeutą.

Dlaczego facet który palił marychę przez 7 lat robi teraz wyrzuty otyłym kobietom?

Unna,tyle razy js tak bardzo podle potraktował Ciebie a Ty udajesz że nic się nie stało.
Nie masz szacunku do siebie?

Odnośnik do komentarza

Wlasnie podajesz kolejny argument przeciwko otylym kobietom - czesto odbieraja osobiscie neutralne stwierdzenia o otylosci. Nie moglbym byc z taka egoistka, ktora mysli w ten sposob. Podejrzewam tez ze osoby z nadwaga z mechanizmem wyparcia maja tak jak psychopaci najmniej empatii w tej sytuacji. Co do marychy to moglem i brac here przez 10 lat, ale liczy sie chec zmiany i szkodliwosc. Marihuana pomagala mi na medyczny problem, a poza tym wg badan ma duzo plusow, ktorych nie ma otylosc i nie jest tak strasznie szkodliwa.
Nikogo nie obrazam i nie pisze nic nienawistnego, w przeciwienstwie do np Ciebie teraz i nieraz unny.

Odnośnik do komentarza

js,masz problemem z pamiecią.Otóż ...hmmm nie pamietasz co pisałałeś jakis czas temu.
Nie bedę wklejał twoich starych wątków z tej prostej przyczyny: nie chcę Ciebie pogrążać.

Po co ten cyrk?Kiedy pisałeś prawde wtedy czy teraz?
Chodzi mi o podstawowe kwestie.
Dlaczego nie pracujesz?
Dlaczego skonczyłes edukacje na średniej szkole?

Takie wielkie huurrra robisz wokół swojej empatii.

Nie piszesz nic nienawistnego?
O,proszę,przykład z poprzedniego watku.
" Nienawidzę ludzi którzy nie rozumieją mojego problemu"Pierwszy lepszy przykład którego nie trzeba daleko szukać.
Wyzywasz ludzi od bydła/ też poprzedni watek/.
Własciwie nie ma watku przez Ciebie założonego zebyś nie wylewał jadu na ludzi w których wciagasz w dyskusję i wszystkich tych którzy w twoim mniemaniu postepują " niemoralnie"

Przemyśl zanim kolejny raz wyzwiesz kogoś od egoistów.

A poza tym....to jesteś znakomitym manipulatorem co zresztą wszyscy zauważają.

Odnośnik do komentarza

Nazywanie rzeczy po imieniu nie jest obrazą, a jak ktos ma silny mechanizm wyparcia, to obraza osoby ktore mowia niewygodna prawde. Pamietam co pisalem i nie bylo tam zadnej manipulacji. Za to widac czarno na bialym kto podawal argumenty, a kto powolywal sie na swoje projekcje i bez argumentow narzuca swoje zdanie.

I po co udajesz faceta? Pewnie jeszcze szczuplego...

Odnośnik do komentarza

js_11
Jeśli Bóg istnieje to świat jest taki jaki stworzył. Chodzi o to, że powinniśmy być szczęśliwi w takim świecie, albo uznajemy, że świat jest zły i realizujemy swoje pragnienia i rozwijamy taką osobowość jaką chcemy, a nie taką jaka jest prawidłowa.

No niekoniecznie- świat został zepsuty przez rządy człowieka, a jeśli w to wierzyć- również przez inne moce świata niedostępnego dla naszych zmysłów.
Niewinni cierpią za wybory winnych- ale jest to naturalna konsekwencja przynależnej inteligentnym istotom możliwości wyboru, bez której nie bylibyśmy ludźmi tylko marionetkami.

js_11
To czyją są winą, skoro wierzysz w wolną wolę i odpowiedzialnosc za swoje czyny?

Twoja sytuacja jest patowa, to fakt, ale Twoje upodobania mogą być jakimś genetycznym następstwem tego psucia świata przez człowieka , albo wpływem negatywnych oddziaływań świata w który nie wierzysz ze istnieje.

Wiem ze jeśli przyjąć ze świat został stworzony- to stwórca odpowiada za wszystko co się dzieje.
Jednak kiedy weźmiemy po uwagę element możliwości wyboru i „czynienia sobie Ziemi poddanej” –to już sprawa nie jest taka oczywista.
Wtrącanie się zawsze byłoby ingerencją w wolny wybór,
w końcu skończyłoby się na świecie policyjnym.

js_11
Jak można być taką bestią żeby współczuć na podstawie porównania, a nie odosobnionej sytuacji?

Co do tych sformułowań które maja zastraszyć i obezwładnić „przeciwnika”’- to wobec mnie na moja prośbę przestałeś tak się zachowywać- a rzeczywiście wobec unny przejawiasz to nadal.
Użycie określenia "bestia" tylko dlatego ze ktoś Ciebie nie rozumie jest wg mnie co najmniej niestosowne,
bo kobieta z tego co pisze wyszła z wielu trudnych sytuacji i życiowo to pewnie mógłbyś jej czyścić buciki:)
To naturalne że można dokonywać gradacji nieszczęścia- człowiek z natury wszystko porównuje.
Akurat ja jestem w stanie Tobie współczuć-(nie mylić z litością bo nie o to chodzi) - a unna nie - i też to rozumiem.

Odnośnik do komentarza

Datoja
No niekoniecznie- świat został zepsuty przez rządy człowieka, a jeśli w to wierzyć- również przez inne moce świata niedostępnego dla naszych zmysłów.

Jest to klasyczne zrzucenie odpowiedzialności na ludzi za to jacy są. Tu podawałem twarde argumenty i jestem pewny swojej racji, bo po prostu odmienne punkty widzenia są w tym przypadku nielogiczne. No i do tego mamy wzmiankę o ciemnych siłach, czyli demoniczne wierzenie.

Wszystko po to żeby usprawiedliwić wiarę w dobrego Boga.

Niewinni cierpią za wybory winnych- ale jest to naturalna konsekwencja przynależnej inteligentnym istotom możliwości wyboru, bez której nie bylibyśmy ludźmi tylko marionetkami.

Czyli niewinni są marionetkami winnych i cierpią, bo ci winni nie mogą być marionetkami i muszą mieć możliwość złego wyboru i akurat z winy "ciemnych sił" dostali złe geny i złe wychowanie po to żeby móc wybrać zło.

Naprawdę nie brzmi to dla Ciebie strasznie absurdalnie?

Twoja sytuacja jest patowa, to fakt, ale Twoje upodobania mogą być jakimś genetycznym następstwem tego psucia świata przez człowieka , albo wpływem negatywnych oddziaływań świata w który nie wierzysz ze istnieje.

Najprawdopodobniej, to normalne przystosowanie ewolucyjne. Gdyby Bóg był estetą, to stworzyłby puszyste kobiety jako zdrowe i podobnie byłoby ze smacznym jedzeniem. Dobry Bóg nie stworzyłby podświadomości, która steruje człowiekiem i nawet jeśli postępuje się wbrew złemu programowi, to się cierpi, bo nie jest się w zgodzie ze sobą. Ale gdyby było tak jak piszesz to tym gorzej dla ewentualnego Boga... Dawniej takie kobiety po prostu kojarzyły się z płodnością, dlatego że te chude umierały z głodu lub przy porodzie. Chyba właśnie z tego powodu tego zboczenia nie ma na liście zboczeń i terapeuci zamiast zrozumieć problem podchodzą do niego książkowo.

Wiem ze jeśli przyjąć ze świat został stworzony- to stwórca odpowiada za wszystko co się dzieje.

No właśnie i nie sposób tego zrelatywizować, choć widzę, że bardzo się starasz. Ja tak najpierw próbowałem relatywizować swój gust żeby jakoś obronić to co kiedyś wydawało się najpiękniejsze w moim życiu. Tylko, że im mocniejsze mam argumenty, tym mocniejsze powstają kontrargumenty jeśli coś nie przystaje do prawdy. Potem cała układanka nie pasuje przez istnienie takiego problemu lub złe ujęcie jakiejś sprawy, która potem zniekształca cały proces myślowy na ten temat.

Jednak kiedy weźmiemy po uwagę element możliwości wyboru i „czynienia sobie Ziemi poddanej” –to już sprawa nie jest taka oczywista.

Co tak się upierasz przy tej demonicznej możliwości wyboru? Próbujesz właśnie bronić największego zła, z którego wynika większość cierpienia zadawanego ludziom przez ludzi.

Nawet gdyby wolna wola istniała i była winna za zło, to ten kto dał ją ludziom jest temu winny. To tak samo jak ojciec da dziecku pistolet, a ono kogoś zabije i zrobi sobie krzywdę, to nie dziecko jest odpowiedzialne, tylko ojciec. Ale wybór jest tylko pozorem - mózg go dokonuje. Nawet jeśli nie chcesz się zgodzić z naukowymi tezami o mózgu, to wcale nie musisz. Zostańmy przy logice - gdyby istniała dusza, to ona zastępowałaby mózg w równaniu i to dalej coś poza nami podejmowałoby decyzje. Byłaby to dusza, która jest taka, a nie inna, bo tak, a nie inaczej została stworzona. To dokładnie tak samo jak w przypadku genów, wychowania i mózgu. Od której strony nie podejdziesz, to tak będzie, bo osoba, za którą się uważasz nie istnieje, a wybór jest sumą czynników, które się na niego złożyły.

Wtrącanie się zawsze byłoby ingerencją w wolny wybór,
w końcu skończyłoby się na świecie policyjnym.

No pewnie, jak biją i szantażują to nie iść na policję - taką mentalność zaszczepia kat u ofiary. Bóg pozwala na ingerencję w wolny wybór ofiary, ale sam nie chce naruszać woli kata, bo to byłoby naruszenie woli. To ten Bóg jest jakiś skorumpowany, czy to kumoterstwo?

Co do tych sformułowań które maja zastraszyć i obezwładnić „przeciwnika”’- to wobec mnie na moja prośbę przestałeś tak się zachowywać

Zastraszyć i obezwładnić? Niektórzy czują się zastraszeni i obezwładnieni kiedy mówi się im "dzień dobry".

wobec unny przejawiasz to nadal.

To unna przejawia wobec mnie nieładne zachowania, a ludziom radzi coś co prędzej im zaszkodzi na głowę, a opiera się o to co unna kiedyś oglądała, albo o to co powiedziała jej ciocia i wujek kuzyna, lub co napisano w ezoterycznej książce.

Użycie określenia "bestia" tylko dlatego ze ktoś Ciebie nie rozumie jest wg mnie co najmniej niestosowne,
bo kobieta z tego co pisze wyszła z wielu trudnych sytuacji i życiowo to pewnie mógłbyś jej czyścić buciki:)

Czyli gdyby nie wyszła z trudnych sytuacji, to mógłbym tak pisać, ale że z nich wyszła, to nie mogę, ale ona może mnie obrażać? Określenie bestia dotyczy osoby bez empatii dla poważnych problemów, tylko dlatego, że wg jej subiektywnej oceny istnieją inne, poważniejsze. Poza tym jak typowa psychopatka obarcza innych odpowiedzialnością, wmawia nachalnie swoje wierzenia ludziom proszącym o pomoc (nie przyjmuje do wiadomości, że może się mylić) i napisała, że mój problem jest... wyimaginowany.

Odnośnik do komentarza

js_11
Zostańmy przy logice - gdyby istniała dusza, to ona zastępowałaby mózg w równaniu i to dalej coś poza nami podejmowałoby decyzje. Byłaby to dusza, która jest taka, a nie inna, bo tak, a nie inaczej została stworzona. To dokładnie tak samo jak w przypadku genów, wychowania i mózgu.

Jeszcze muszę dodać, że gdyby to Bóg stworzył taką duszę, to powinna być lepsza niż twór przypadkowych mutacji genów, a właśnie na to drugie wskazuje natura świata i to jakie "dusze" ludzie otrzymali na starcie.

Odnośnik do komentarza

"Unna,tyle razy js tak bardzo podle potraktował Ciebie a Ty udajesz że nic się nie stało.
Nie masz szacunku do siebie?"- Napisał/a/ 123467
Mam szacunek do własnej osoby, ale nie mam szacunku do chłopaka, któremu jak brak argumentów, to obraża ludzi, to takie niskie! . Dlatego zwykle nie reaguję na chamstwo, do niego i tak nic nie dotrze.

" Nie jestem w stanie ci współczuć, bo twoje problemy są niczym, w porównaniu z tragedią milionów ciężko doświadczonych przez los, dzieci."- to ja napisałam

' jak typowa psychopatka obarcza innych odpowiedzialnością, wmawia nachalnie swoje wierzenia ludziom proszącym o pomoc (nie przyjmuje do wiadomości, że może się mylić) i napisała, że mój problem jest... wyimaginowany."- to napisał js. w odpowiedzi na powyższe moje zdanie.

Nie dość że obraża, to jeszcze przekręca moje wypowiedzi.
Nie dotyka mnie to, bo to nie mnie leczono psychiatrycznie, tylko jego, czyli js.
I o ile dobrze zrozumiałam, to nadal się leczy.
A skoro się leczy /czy leczył/ to traktuje go jak chorą osobę, która nie do końca odpowiada za siebie. Zresztą narkotyki i alkohol, też mu nie pomogły.
Nie współczuję mu, ale trochę mi go szkoda.

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

~unna-1
Nie dość że obraża, to jeszcze przekręca moje wypowiedzi.
Nie dotyka mnie to, bo to nie mnie leczono psychiatrycznie, tylko jego, czyli js.
I o ile dobrze zrozumiałam, to nadal się leczy.
A skoro się leczy /czy leczył/ to traktuje go jak chorą osobę, która nie do końca odpowiada za siebie. Zresztą narkotyki i alkohol, też mu nie pomogły.
Nie współczuję mu, ale trochę mi go szkoda.


Z tego co czytam wychodzi jedna ocena. Po prostu nie radzi sobie z życiem. Po drodze obarcza innych, obraża, przekręca słowa. Pytanie po co? Czy to alkohol i narkotyki do tego doprowadziły? A może całe życie tak miał i coraz bardziej się to uzewnętrznia? A może ma jakiś ukryty cel, który zna tylko on? Nie ma sensu dyskutować na ten temat, bo jak tylko się obejrzysz a już Ciebie zdyskredytuje. Niekiedy doszczętnie...
Tylko js pamiętaj jedną ważną rzecz. Choćbyś nie wiem jak to komentował większości z nas to nie dotyka. Bo po pierwsze nie znamy Ciebie a po drugie to Ty ciągniesz i ciągniesz to wkółko bez sensu. Inni biorą sobie często rady do serca. Ty- przeciwnie, jeszcze próbujesz przeciągnąć na swoją stronę... może chcesz po prostu potwierdzenia Twoich wierzeń? proszę bardzo: ciężki z Ciebie przypadek i marne szanse że z tego wyjdziesz. I zanim mnie zlinczujesz pamiętaj że sam zacząłeś twierdzić że nie ma dla Ciebie ratunku więc odbijanie piłeczki niewiele da...

Odnośnik do komentarza

unna
Mam szacunek do własnej osoby, ale nie mam szacunku do chłopaka, któremu jak brak argumentów, to obraża ludzi, to takie niskie! . Dlatego zwykle nie reaguję na chamstwo, do niego i tak nic nie dotrze.

W tych rozmowach to nie mi zabrakło argumentów. To co nazywasz obrazą było stwierdzeniem faktów. Twoje posty mają na celu obarczenie kogoś cierpiącego odpowiedzialnością za to czemu nie jest winny.

To podłe obrażać kogoś kto prosi o rady i cierpi i podłe jest pisanie takiej osobie, że problem jest wyimaginowany. Tak robią psychopaci.

Nie dość że obraża, to jeszcze przekręca moje wypowiedzi.

Nie przekręcam, tylko to właśnie napisałaś. Skoro dzieci cierpią, to już nie można mieć innego problemu, tylko trzeba zaciskać zęby i cierpieć po to żeby żyć, bo ktoś powiedział, że tak trzeba i jeszcze niby tak jest dobrze - mnie to obraża. Wiele "rad", które tu dostałem zwyczajnie mnie obraziło.

Nie dotyka mnie to, bo to nie mnie leczono psychiatrycznie, tylko jego, czyli js.
I o ile dobrze zrozumiałam, to nadal się leczy.

Nie psychiatrycznie, tylko chodziłem na psychoterapię, ale zakończyła się fiaskiem, bo terapeutka nie miała nic do powiedzenia i próbowała mi wmówić, że mam się z tym pogodzić.

A skoro się leczy /czy leczył/ to traktuje go jak chorą osobę, która nie do końca odpowiada za siebie. Zresztą narkotyki i alkohol, też mu nie pomogły.

Smutne, że na tym forum ktoś używa takiej erystyki ad personam, która na dodatek mija się z prawdą i opiera się na opacznie zrozumianych stwierdzeniach.

Nie współczuję mu, ale trochę mi go szkoda.

To jeszcze zapewne karma Cię dopadnie, skoro w nią wierzysz. Żeby coś takiego pisać trzeba być bestią.

Danuta,

Z tego co czytam wychodzi jedna ocena. Po prostu nie radzi sobie z życiem. Po drodze obarcza innych, obraża, przekręca słowa. Pytanie po co?

Nie obarczam innych, bo ludzie nie są winni temu, że mam taki problem. Które słowa przekręcam i kiedy obrażam? Tyle razy mnie tu obrażono za to, że mam takie problem, że to nie ja powinienem się wstydzić.

Czy to alkohol i narkotyki do tego doprowadziły? A może całe życie tak miał i coraz bardziej się to uzewnętrznia? A może ma jakiś ukryty cel, który zna tylko on?

Nie piję aż tyle żeby tak się stało, a narkotyków nie biorę.

Przecież problem przedstawiłem, więc po co tak gdybasz? Przez to, że pragnę tylko miłości z kobietą, która mi się podoba, ale nie mogę, powstają problemy. Nikt nie jest w stanie mi pomóc - ani terapeuci, ani nikt inny. Wiele osób obraża mnie przez to, że mam taki problem. To, że piszę o szkodliwości nadwagi jest odbierane jakbym obrażał osoby z nadwagą. Zupełnie tego nie rozumiem.

Nie ma sensu dyskutować na ten temat, bo jak tylko się obejrzysz a już Ciebie zdyskredytuje. Niekiedy doszczętnie...

Jeśli ktoś mnie obraża pod płaszczykiem dawania "rady", no to odpowiem żeby się obronić.

może chcesz po prostu potwierdzenia Twoich wierzeń?

Nie, rozmawiam z osobami mającymi inne zdanie żeby obalili moje wierzenia, ale jest na odwrót. Upewniam się tylko, że miałem rację i to pogłębia moje cierpienie. Bo gdyby były jakieś argumenty, to już na pewno dawno ktoś by mi je podał zamiast tylko rzucać suche stwierdzenie, że nie mam racji.

Odnośnik do komentarza


(oczywiście znów zdjęcie przesadzone, ale w samym filmiku już nie)
Chodzi o to, że osoby, które próbują mi pomóc nie odnoszą się do faktów. Nie umiem pojąć co tu jest grane, bo sprawa wydaje mi się jednoznaczna i nie otrzymałem tu ani jednego argumentu, którym mógłbym sobie usprawiedliwić związek z taką kobietą.

Ciekawe jak unna byś się czuła na moim miejscu i co byś zrobiła.

Odnośnik do komentarza

"Zdaję sobie sprawę z tego, że dla nas samych, tylko nasze problemy są ważne."- napisałam to na str. 2-giej.
Resztę napisałam po to byś spróbował zrozumieć, że na świecie jesteś nie tylko ty, "cierpiący męki", ale jest mnóstwo ludzi, mających większe problemy od twoich, a mimo to walczą, nie poddają się.
Może byłoby ci łatwiej w życiu, gdybyś nie miał troskliwych rodziców, którzy ciebie karmią, ubierają i jeszcze dają pieniążki na twoje przyjemności.
Nigdy nie zaznałeś prawdziwego życia, więc wyolbrzymiasz swoje cierpienie.
"Nie chce ci się żyć, życie nie ma sensu" -często tak piszesz.
Nie dziwię ci się, bo takie "gnicie " w domu, prowadzi do poczucia bezsensu.
Ty nie żyjesz, tylko wegetujesz.
Ale to tylko twój wybór, twoja wola, żyjesz tak, jak chcesz tym bardziej, że nie musisz martwić się o sprawy ekonomiczne.

"Nie, rozmawiam z osobami mającymi inne zdanie żeby obalili moje wierzenia, ale jest na odwrót. Upewniam się tylko, że miałem rację i to pogłębia moje cierpienie. Bo gdyby były jakieś argumenty, to już na pewno dawno ktoś by mi je podał" - napisałeś.
Argumentów dostałeś mnóstwo, rzeczowych, z uzasadnieniem i to od wielu osób, ale ty ich nie przyjmujesz do wiadomości, nie zastanawiasz się nad nimi, odrzucasz je.
Przedstawiasz swoją teorię, w kółko na okrągło to samo i twierdzisz, że to ty podajesz argumenty!!!
To nie są żadne argumenty, tylko twoje wierzenia, twoje spojrzenie na rzeczywistość a sam fakt, że się nimi zachwycasz, że wpadasz w samouwielbienie, nie podnosi wartości tych twoich stwierdzeń.

Czasem czytam to co piszecie, bo inni, nie ty, dość ciekawie i sensownie piszą.

Odnośnik do komentarza

js_11
Nie umiem pojąć co tu jest grane, bo sprawa wydaje mi się jednoznaczna i nie otrzymałem tu ani jednego argumentu, którym mógłbym sobie usprawiedliwić związek z taką kobietą.

Jeszcze tylko dodam...
Cała sprawa tkwi w tym,że masz problem natury psychicznej i żaden argument Cie nie przekona.

Wcale nie jest prawdą,że osoby z nadwagą są chore.
Miałam ciocię ,które całe życie miała nadwagę ,żyła w zdrowiu przeszło 90 lat,więc nie wkręcaj nam ,że nadwaga to choroba.

Pomyśl lepiej jak sobie dasz radę w życiu po śmierci rodziców.

Ja widzę ,że jedynie mogła by Ci pomóc intensywna terapia psychologiczna ,choć też pewna nie jestem,na pewno nie forum....,/raz skrzywioną psychikę, ciężko wyprostować/
bo sam chyba widzisz ,że tu jest przelewanie z pustego w próżne.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

ka-wa
Pomyśl lepiej jak sobie dasz radę w życiu po śmierci rodziców.

Też czasem się zastanawiam jak by sobie poradził gdyby rodzice go nie wspierali. Albo jego życie skończyło by się wraz z ich odejściem albo zaczęła by się dopiero twarda szkoła życia... Poza tym nawet jeżeli rodzice długo pożyją to nie jest nigdzie powiedziane że całe życie będą w stanie pracować. I co wtedy? Będzie się o nich troszczył tak jak oni teraz o niego czy odwróci się d..ą bo jakby nie patrzeć sam sobie wymyślił ,,problem"?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...