Skocz do zawartości
Forum

Kocham go ale nie lubie


Gość Asienkalipton

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Asienkalipton

Mam dziwny problem. Jestem ze swoim od ponad roku. Na początku wszystko było git. Ale zaczęły się między nami problemy i dużo się klocilismy. Mój problem polega na tym że kocham go, ale na sama myśl ze mam się z nim spotkać to lapie mnie stres i zdenerwowanie. To jest takie uczucie ze tęsknię, ale jednocześnie nie chce bo jestem zdenerwowana i na sama myśl jest mi źle. To przez te kłótnie i to jak on się zachowuje. Prościej... Kocham go Ale go nie lubie. Nie wiem co zrobić z tym :/

Odnośnik do komentarza
Gość Asienkalipton

Nie chodzi o to. Z powodów kłótni dużo się pozmienjalo między nami. Po prostu spotkania są w napięciu. Przez to ze sie klocimy. On tego nie widzi. Ale ja odczuwam stres mając się z nim spotkać czy " znowu dzisiaj będzie coś nie tak" . A nie chce tego czuć. On jest specyficzny nie widzieliśmy się dwa tygodnie, akurat jutro mamy się spotkać i ja zamiast się cieszyć już dziś się denerwuje co bedzie :/

Odnośnik do komentarza

Chyba mogę wiedzieć co czujesz. Mam tak samo. Wsztstko było ok dopóki nie zaczęły się ciągłe kłótnie i teraz nasza relacja kojarzy mi się tylko ze stresem, złością, złym samopoczuciem, smutkiem itd. I czym dłużej to trwa tym jest gorzej. Też się stresuje każdym spotkaniem, bo nie wiem czy znowu nie wyjdę z niego z płaczem i po kłótni. I też mogę napisać, że go kocham, ale nie lubię. Nawet straciłam ochotę na seks czy zwykłe dotykanie przez to wszystko. Wolę siedzieć sama niż z nim, bo przynajmniej wiem, że będzie spokój. I też chcę to zmienić, ale nie wiem jak...

Odnośnik do komentarza

Dziewczyny po co wam związki z takimi facetami ? Przeczytajcie dokładnie to co napisałyście. Spotkanie z ukochanym kojarzy wam się ze stresem, smutkiem, płaczem, złym samopoczuciem i brakiem ochoty na seks. Po czym za chwile piszecie, że kochacie swoich mezszczyzn. Nie rozumiem kompletnie. Przecież to się mija z celem. Domyślam się, że jesteście młode i całe życie przed wami.

Odnośnik do komentarza

To prawda, jestem młoda. Tylko, że w moim przypadku akurat obydwoje jesteśmy skłonni się dotrzeć i pójść na kompromisy. Tylko, że jest trudno i dużo zła za nami. Ale są momenty, kiedy uda nam się odstawić wszystko co złe i jest wtedy pięknie. Ostatnio dzieliliśmy się utworami i jeden był typowo o trudnościach naszego związku. I słuchaliśmy wtuleni w siebie i się rozpłakaliśmy i czuliśmy o samo, i powiedzieliśmy sobie, że się kochamy i damy radę. Przez takie momenty chcę walczyć. Bo wiem, że chcemy mimo jakiś złych nawyków z domu, mimo różnych charakterów, mimo wielu podobieństw. Tylko, że jest cholernie trudno, że czasami trzeba z kimś pogadać czy to z siebie wyrzucić by nabrać siły. Niestety nie wiem jak autorka. Napisała, że z drugiej strony nie ma chęci do zmian.

Odnośnik do komentarza

Asienkalipton, doświadczasz ambiwalentnych uczuć, ponieważ w Waszym związku pojawił się jakiś kryzys, z którym od dłuższego czasu nie potraficie sobie konstruktywnie poradzić. Z jednej strony tęsknisz, kochasz, a z drugiej strony stresujesz się przed spotkaniem z partnerem, obawiając się, że znowu dojdzie do kłótni, po której będziesz cierpieć. Twoje uczucia są uzasadnione i masz do nich prawo. Potrzebujecie z partnerem szczerej rozmowy na temat tego, co dzieje się w Waszej relacji. Powinnaś powiedzieć chłopakowi, co czujesz, że się denerwujesz przed spotkaniem z nim, bo bardzo bolą Cię kłótnie. Mam nadzieję, że razem znajdziecie sposób, by zapobiec tym kłótniom albo przynajmniej spierać się zdrowo, czyli konstruktywnie i bez agresji słownej. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Witaj,
wiele się wydarzyło, ale widać, że nadal żyjesz w więzieniu swojego związku, pytasz się co robisz źle... hmmm, to może wymienię na początek co robisz dobrze, tak będzie krócej :
-
-
-
-
-
-
-

no to by było na tyle.
Z tego wszystkiego jawi się jedno - nie rozmawiacie ze sobą - owszem wymieniacie zdania - ale to puste zdania, bez nici porozumienia i woli zrozumienia, w dodatku każde z Was nastawione jest na szukanie tego, do czego można się przyczepić. Mętlik i brak perspektyw zdrowego układu w przyszłości. To trwa za długo. To wygląda na wir, który Was wciąga.
Na chwilę obecną widać, że najmniejsza forma dialogu u Was leży i kwiczy tak kolokwialnie mówiąc; prowadzicie monolog, a jeśli już ma on znamiona dialogu, to jedynie o wyrwane z kontekstu zdania czy wyrazy.
Nie słuchacie siebie na wzajem i przede wszystkim tego, co ma konkretnie druga strona - Wam z osobna - do przekazania.
To co Ty określasz rozmową, to dla mnie wygląda na okupowanie z dwóch stron twierdzy przez armie które nie wiedza nic o sobie. Jeżeli nie było rezultatu anie w jedną ani w drugą stronę, to można by powiedzieć że rozmowy nie było.
Odpowiadając na Twoje pytania - rozmawiać, rozmawiać i jeszcze raz rozmawiać .... powiesz, że to nie takie proste. A i owszem, nie jest proste, ale często zaczynając rozmowę zapominamy o rzeczy, której uczą się przedszkolanki na pierwszych swoich zajęciach, a bez której nie ma mowy o jakiejkolwiek rozmowie.
Należy upewnić się przede wszystkim, że Twój rozmówca Cię słucha baaardzo uważnie! Powiedz mu że masz kolegę, który się Tobą interesuje i nie wiesz w jakiej bieliźnie iść z Nim na randkę, że monter telewizji kablowej robił Ci niedwuznaczne propozycje, ale powiedziałaś mu - choć był bardzo przystojny, że masz faceta którego kochasz. Że jakiś facet Cię uszczypnął w pośladki ostatnio i dałaś mu w gębę .... zazdrość przyciąga uwagę.
Albo ubierz się najseksowniejsza bieliznę i nie daj się schrupać dopóki nie zacznie z Tobą rozmawiać. (wiem wszystko kręci się wokół seksu, no cóż, ale gdy mundial się skończył, więc trzeba poszukać jakiegoś zastępczego tematu :)
A tak serio to rozmowa rozmowa i jeszcze raz rozmowa. Choć faceci gdy słyszą, o tym że ktoś podrywa ich drugą połówkę, rzadko kiedy pozostają obojętni.
Reasumując, na podstawie opisu Twojej wymiany zdań z partnerem, ciśnie mi się chyba najważniejsza z tego wszystkiego konkluzja - nadajecie na zupełnie innych falach. Nie tylko, nie potraficie znaleźć wspólnego języka, i nie chodzi o dobór słów, ale o to, że rozmawiacie o kompletnie odmiennych rzeczach, nie próbując słuchać siebie. Każdy ciągnie w swoją stronę, oczywiście nie oceniam tu ważkości argumentów. Wygląda to tak, jakbyście się okopali na swoich stanowiskach i stojąc plecami do siebie obrzucali, po obwodzie Globu, argumentami. Jeśli z tym czegoś nie zrobicie, to w
ogóle nic nie zrobicie i nie ruszycie do przodu we dwoje...

Asia, zerknij tu http://www.spotkaniamalzenskie.pl/pl/kryzys-malzenski/kto-kogo-pierwszy-przeprosi. Może między słowami znajdziesz wskazówki, jak postępować z partnerem i gdy przeczytacie to razem lub z osobna, to dojdziecie wreszcie do konkretnych wniosków.
Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Chce tylko powiedziec,że tego typu związki na dłuzszą mete nie maja sensu. Po co sie z kims meczyc ? Tak naprawde to meczyc sie z kims w kim powinnyście miec własnie oparcie,ciepło,milosc itp.

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...