Skocz do zawartości
Forum

Zniszczony swoją rolą w domu


Gość przegrany26

Rekomendowane odpowiedzi

Gość przegrany26

Ojciec jest taka osobą, że mama ciągle wiesza na nim psy, ciągle udowadnia mu że jest głupszy od niej i wszystko robi źle i nie tak jak powinien. Ojciec jest oporny na to i, i tak robi wszystko po swojemu. Nie mogę tu opisywać tej atmosfery w domu bo nie mam siły. Brat który jest ,,po mamie'' jak to się mówi nie daje się mu, żyje swoim życiem a jak ojciec coś mu mówi co mu nie pasuje to olewa go odpyskując mu coś a pracuje z ojcem. Ojciec go przyjął do siebie do zakładu. Ja i siostra jesteśmy ,,te po ojcu" . Ja cały czas przy ojcu robię z siebie gorszego głupca od niego żeby nie czół się ciągle jedyny atakowany. Tak to sobie wydedukowałem. Ojciec też mnie uczy fachu i w domu jest warsztat przy którym się robi, brat przy nim robi, ojciec, i ja kilka rzeczy robię co mi da ojciec (sama najłatwiejsze) żebym miał te parę groszy na mięsiąć 300-400zł bo mam 26 lat bez pracy, bez oszczędności żadnych. Kiedyś miałem kolegów z osiedla z którymi sam zerwałem kontakt bo z kolegami dawnymi pracowało się po budowach a w wekeendy tygodniówki wydawało się po barach i klubach. Zerwałem z nimi kontakt jak miałem 22 lata bo czułem się jak jedyna czarna owca w rodzinie pracując na budowach, pijąc kawe 3 razy dziennie przy papierosie.Od tamtej pory siedzę w domu jak odludek, chodzę palić do kotłowni przy piecu, a jak słyszę, że ktoś wchodzi to szybko wyrzucam do pieca fajkę. Robię w domu to co mi ojciec daje, głównie naprawy ale ja wewnętrznie nie chce tego robić bo przez to że on i brat już to robi i mimo, że ojciec już mi jedną rzecz wytłumaczy to ja przy następnym zleceniu ciągle wołam go żeby mi pomógł bo wypieram tą wiedzę, żeby nie stać się taki jak on, a on wtedy myśli o mnie że ja jestem taki głupi, że ciągle muszę go prosić o pomoc. Rzucić tego nie mogę bo dzięki temu mam jakieś pieniądze na ciuchy na piwona czipsy do piwa czy te fajki jedą paczkę na tydzień a iść do innej pracy też nie mogę bo znowu czuję się jak czarna owca jak tylko pracuje gdzie indziej i nie gadam z nikim na przykład na zakładzie bo pracowałem miesiąc w zakładzie produkcyjnym i po miesiącu zwolniłem się bo tak dłużej już ciągnąć nie mogłem. Już się wypisałem na tą chwilę, a i tak chyba całkiem sporo napisałem

Odnośnik do komentarza

Powinieneś niestety pójść do pracy a nie zarabiać u ojca ,bo to zarobek tymczasowy i nie da Ci się utrzymać ani być niezależnym.
Piszesz ,że masz kłopoty z kontaktami z ludźmi i pewnie z rówieśnikami.Tylko terapia z psychologiem może Ci pomóc.
Sam sobie nie poradzisz bo gdyby tak było to byś nie siedział w domu sam tylko miałbyś kolegów oczywiście tych pozytywnych.
Można uprawiać sport, chodzić na siłownię mieć jakieś zainteresowania to dobrze wpływa na psychikę.Siedzenie w domu i brak celu w życiu to tylko wpędzi Cię w depresję.

Odnośnik do komentarza

Zapomniałam Ci jeszcze napisać ,żebyś nie przejmował się tym jak rodzice się traktują skoro wytrzymali ze sobą tyle lat to pewnie tak będą trwali.Im też przydałaby się pomoc.Takie złe traktowanie się na wzajem to objaw ich całego życia, zła komunikacja,nie szanowanie zdania innego niż swoje itp.
Mając na głowie jeszcze już dorosłe dzieci również dobrze nie wpływa na ich pożycie.Chcieliby jak każdy rodzić zmęczony już życiem odpocząć. A tu jeszcze na głowie więcej niż na początku wspólnego życia.

Odnośnik do komentarza
Gość staramsiepomocs

Pisałeś tu już nie raz. Przykro mi, że masz taką sytuacją w domu, ale moim zdaniem jedynym rozwiązaniem jest odcięcie się od rodziców, może nie całkowite i zaczęcie budowania własnego życia. Znalezienie pracy gdzieś indziej niż u ojca byłoby dobrym początkiem. W ogóle uważam, że najlepiej by Ci pomógł psycholog i zamiast pisać kolejnego postu tutaj powinieneś zacząć na takie spotkania uczęszczać. Nie możesz całe życie być w roli którą Ci nadali i w którą się wpasowałeś w swoim domu. Masz już 26 lat nie 16. Tylko do Ciebie należy decyzja czy chcesz w tym siedzieć czy wolisz coś zmienić. Bo Twoje życie jednak zależy od Ciebie. Nie powinieneś też nazywać samego siebie przegrańcem, to że jesteś w takiej sytuacji jakiej jesteś - trudno, tak wyszło. Ale pora wyjść z momentu jęczenia i zwalania na to, że rola w domu Cie zniszczyła, bo tylko ty możesz to zmienić. Pora przejść na fazę "wydobęde się z roli,w której byłem".

"Rzucić tego nie mogę bo dzięki temu mam jakieś pieniądze na ciuchy na piwona czipsy do piwa czy te fajki jedą paczkę na tydzień a iść do innej pracy też nie mogę bo znowu czuję się jak czarna owca jak tylko pracuje gdzie indziej... "
Tu wychodzi Twoja decyzja, czy ważniejsze są ciuchy, piwo, czipsy, fajki czy Twoje życie, przyszłość? Sam wybierasz tutaj..
Za dużo powtarzasz o tej czarnej owcy, o roli, o tym, że cie coś niszczy chociaż tego chyba sam nie chcesz zmienić.
Właściwie powiedz czego chcesz? Zresztą ja w sumie cie rozumiem, w domu czujesz sie bezpiecznie, masz prace, rodziców, znasz schematy, znasz swoją rolę, bez tego nic nie masz i jak wychodzisz to czujesz się samotny. Jestem w podobnej. Ale problem w tym, że to Ci zabiera własne życie, którego nie masz i które boisz się stworzyć. Może jesteś za bardzo przywiązany do rodziców, myślisz, że bez ciebie ojciec sobie nie poradzi. Zacznij myśleć o sobie. Zastanów się jak Twoje życie b edzie wyglądało za 10lat? Powienieneś iść do psychologa i usłyszeć to od takiej żywej osoby.
Ale powienienś odpowiedzieć sobie najpierw na pytanie czy nprawdę chcesz coś zmieniać? Czy fizycznie chcesz coś zmienić czy zostaniesz na etapie gadania?

Odnośnik do komentarza
Gość przegrywam26

Wiem. Tylko żebym winił tylko ich obojga i to jaką tworzymy rodzinę to było by łatwo się odciąć ale ja dusze gniew w sobie na wszystkich a potem jak dochodzi do kłótni zazwyczaj z mamą, ojciec po prostu nasłuchuje gdzieś w drugim pokoju, mama mi mówi, że powinienem mieszkać w lesie ja powiem coś czego wcale powiedzieć nie chce i zaczynam obwiniać siebie i z powrotem wracam do tej roli. Do psychologa trudno mi jest iść bo nie potrafię otworzyć się poza domem. To mnie dręczy tylko jak jestem w domu a poza domem mam blokadę, zaczynam udawać normalnego i że jest wszystko w porządku. mam uczucie, że jestem głupi że mam ochotę wywlekać to poza dom do do jakiejś osoby czyli psychologa. Mam takie etapy, że tak jak wczoraj potrafię to wyrzucić a np. tak jak już dzisiaj pustkę w głowie jakby wszystko było jednak normalne. Sama decyzja o wyjściu z domu do psychologa byłaby już dla mnie wyleczeniem więc nie musiał bym już do niego iść. Coś takiego mam w głowie.
Z bratem, z którym wogóle nie gadam bo ciągle czuje gniew do niego kim on jest i nie chce być taki jak on mijamy się w korytarzu czy na schodach i patrzymy się na siebie bez słowa albo jak ja siedzę w pokoju którymś to on przechodząc zawsze obróci głowę w głąb pokoju i spojrzy na mnie, ja na niego i taki mamy kontakt wzrokowy, który mnie już męczy i dobija a jednocześnie czuję żal.

Odnośnik do komentarza

Zakładanie nowych wątków na forum raczej niczego nie zmieni w Twoim życiu. Ludzie coś tam Ci radzą, a Ty i tak masz to gdzieś. Napisz jakiej pomocy oczekujesz ? co chciałbyś zmienić w swoim dotychczasowym życiu ? Jakie masz dalej plany ?
Twoja sytuacja nie nalezy do jakiś strasznie skomplikowanych. . Więc napisz nam wreszcie jak zamierzasz dalej żyć? Bo chyba nie masz zamiaru żyć tak jak teraz ? I nie zakladaj kolejnych wątków, pozwól ludziom doradzać w jednym , znajac całą sytuację od początku. Poza tym jaki ma sens pisanie wszystkiego po kilka razy.

Odnośnik do komentarza

No właśnie co Ty chcesz usłyszeć.?
Jeśli sam człowiek nie będzie się starał zmienić coś w życiu i uzyskać pomoc i wskazówki np psychologa a potem trzeba samemu wprowadzać zmiany.Bez stawiania sobie celów,bez pracy w końcu bez robienia sobie przyjemności nie ma dobrego życia.Pozostaje wegetacja i narzekanie.
Masz rodzinę , widzę ,że mama stara się z Tobą rozmawiać ale Ty jesteś nastawiony źle.Masz dach nad głową i co jeść.A co by było, przecież jesteś pełnoletni jakby Ci kazali się wyprowadzić i radź sobie jesteś dorosły.No chyba,że jesteś niepełnosprawny?
Tylko psycholog będzie mógł Ci pomóc zmienić swoje życie i postrzeganie świata.
Albo pozostanie Ci ciągłe narzekanie i współczuję Twoim rodzicom, kochają Cię i nie są w stanie dać Ci takiego solidego kopa na abyś wreszcie się przebudził.

Odnośnik do komentarza
Gość przegrywam26

No widzisz mama stara się rozmawiać ze mną i to widzę i za każdym razem, kiedy wychodzę jak próbuje albo kończy się wymianą niepotrzebnych słów czuje ból psychiczny, albo pogardę do tej sytuacji. Tylko ona próbuje pojąć to na swój rozum i nie rozumie, że to ojciec tak na mnie działa a ojciec podskórnie musi to wiedzieć bo on siedzi i tylko przeciera czoło a ja mam ochotę powiedzieć mu ,,Nie przecieraj czoła idioto bo dobrze wiesz, że ty mnie takiego stworzyłeś a umywasz ręce". Ojciec i mama to są dwie osoby które żyją ze sobą za sprawą jakiegoś głupiego/okrutnego żartu albo skrzywionego naturalnego porzadku w moich oczach i nie i brat i jego zona to taka sama para. On mysli, że jest taki jak ojciec, że jest lepszy a ja mam ochotę powiedzieć mu, że za 20 lat będziesz taki sam jak on i jak będziesz miał syna albo córke podobnego do siebie to będzie taki jak ja, a syn po twojej żonie będzie ci ciągle odszczekiwał i olewał tak jak ty teraz robisz z ojcem. Ojciec tez razem z mamą mówi na swoich rodziców (czyli moich dziadków) a głównie na ojca jaki on jest niemożliwy i głupi o on nie widzi tego, oboje nie widzą tego, że są tacy sami więc to już 3 pokolenia. I ojciec jest po babci, brat jego (tyle samo młodszy co ja od swojego) jest po dziadku i mieszka u dziadków do dziś i regularnie pił całe życie ale mimo, że ojciec mówił że to pijak to wcale tego nie widać żeby to był zły człowiek tylko pogubiony.Mieszkają on, ciotka i 3 rodzeństwa ciotecznego, mimo że wujek jak to wszyscy mówią ,,jest pijakiem" to ciotce i rodzeństwu ciotecznemu nigdy nic nie groziło z jego strony. Miał taką pracę gdzie nie było go w domu i dużo zarabiał, połowę przepijając ale z drugiej połowy biedy reszta nie miała.

Odnośnik do komentarza

Zajmij się swoim życiem je analizuj i coś rób, aby być szczęśliwym.Zacznij od pozytywnego myślenia i pracy taką jaką jesteś w stanie wykonywać.
Może w ochronie to nie trudna praca.I koniecznie jakieś hobby, może sport coś na powietrzu dobrze ruch wpływa na psychikę.
Zaczynam rozumieć mamę, rozmawia z Tobą i nic.Nie dociera do Ciebie,że trzeba zmienić swoje myślenie i zacząć coś robić nie siedzieć.Jak ona ma być nie nerwowa czy nie za dużo wymagasz od rodziców a od siebie nic.

Odnośnik do komentarza
Gość przegrwam26

być może na to by tak teraz wychodziło, że od siebie nie wymagam nic/ już sam nie wiem. Codziennie budzę się z inną falą myśli niż poprzedniego dnia, ale to co myślałem np. wczoraj wróci za tydzień i tak w kółko. Mama mówi że ją denerwuje to, że nie chce nic zmienić i ratować swojego życia a ja w myślach mówię, że mnie denerwuje że postawili mnie w sytuacji w której muszę iść do obcego człowieka po ,,pomoc" bo mam jakieś rozchwianie osobowości i boję się jakiegokolwiek wyboru kim mam być, bo oznaczało by to rezygnowanie z innych pozostałych możliwości kim mógłbym być, a jednocześnie każda inna możliwość niż ta żeby być jak ociec (tak jak brat wybrał), robić w jego fachu i zakładzie, wiąże się z tym, że musiałbym tak jakby znaleźć sobie nową rodzinę albo i o tej zapomnieć. Bo z ojcem z którym jedyny sensowny temat to temat pracy, tak jak brat rozmawia z ojcem (tylko na tematy związane z pracą) bo na inne nie ma sensu z nim rozmawiać. Ja nie pracując u niego nie rozmawiam z nim w ogóle na przykład jadąc z nim w samochodzie. Odwożę go do pracy i całą drogę w ciszy i to takiej w której skręcają mi się wnętrzności i leczy tylko metry do celu kiedy wysiądzie i zostanę sam.

Odnośnik do komentarza
Gość chciałabymbycpomoc

Słuchaj, olej swojego ojca, brata i wujków! PRzestań rozmyślać o tym jak było, kto cie takiego "stworzył" i przestan gadać o tym rozmowach z kimś tam! Zacznij myśleć o sobie i o swoim życiu. Przestań myśleć o swoich żalach do rodziców, a jeśli tak ci to przeszkadza to weź ich do pokoju i wszystko im to powiedz. Nie chcesz iść do psychologa, bo co? Powinieneś. Nic się nie zmieni jak będziesz się zastanawiał nad życiem swojego brata/ relcji miedzy twoimi rodzicami i kto, co o tobie myśli.. Powiedz czego Ty tutaj oczekujesz, próbujemy Ci pomóc, ale Ty tylko opisujesz dalsze jakieś sytuacje z życia, a to jest niepotrzebne, a jeśli już to powinieneś rozgadac sie na ten temat u psychologa. Ważne jest to czy ty coś zmienisz, czy coś zaczniesz robić w kierunku zmiany własnego życia a nie ojca, matki, brata. Oni są dorośli, poradzą sobą. Pytanie jest czy ty uważasz, że sobie bez nich poradzisz? Bo wydaje się, że nie. Więc zacznij cos robic, czymś sie interesować, zrób sobie plan jak krok po kroku coś się bedzie zmieniać. Ale powinienieś isc do psychologa i to przegadać. I nie mów, że nie możesz gadać, bo to jest żaden argument to jest twoja decyzja. Jeśli nie chcesz to nic sie nie zmieni i będziesz tu siedział i pisał o tym do 40tki

Odnośnik do komentarza
Gość przegrywam26

Tak, rozumiem to wszystko, i jak by to na mnie spadło jak grom z nieba to nagle zaczął bym mieć grubą plekse dźwiękoszczelną w głowie odgradzającą mnie od nich byłbym szczęśliwym człowiekiem a tak czuje, że mam w głowie zaszczepionego jakiegoś chochlika który mi zaszczepia mśli, że nie mogę się odciąć, że taki mam być, że tak jest dobrze a inaczej będzie jeszcze gorzej a nie lepiej, że psycholog jest tylko moją chorą fantazją i że nie mogę do niego iść bo zdradził bym rodzine. Rodzice są/tworzą taka parę ludzi do których nie ma się ochoty z czymkolwiek przychodzić osobistym. Z nimi można rozmawiać o ich problemach na tematy związane z nimi ale usiąść z nimi jak z rodzicami takimi którzy potrafią wysłuchać i pomóc jest niemożliwe bo ojciec to Kargul a mama to Pawlak. Takie pierwsze porównanie jakie mi przyszło do głowy. Ojciec sobie uważa, że on może mówić co chce, do kogo chce i jak chce i nie musi słuchać nikogo jaki on jest, mama przez to ciągle mu złośliwie docina i przybrała sobie taką taktyke, że jeżeli nie może go zmienić to będzie z nim walczyć i doprowadzać go do nerwów.

Odnośnik do komentarza
Gość Przegrwam26

Trudno mi się zdecydować na umówienie wizyty u psychologa bo myśli które chciałbym mu przekazać, które przekazuje tu i teraz wam kumulują mi się od momentu kiedy wstanę do momentu kiedy pójdę spać i tylko w domu. Jak raz byłem u psychiatry to poczułem się jak zagrożone dziecko, podniosłem gardę i pochowały mi się te myśli w najgłębsze zakamarki. A w domu mam je na wierzchu tak jak teraz i tu mogę napisać. To jest po prosu masakra. jak byłem w tym gabinecie to mój umysł był jak sejsmograf podczas trzęsienia. a tu w domu mam jest bez ruchu.

Odnośnik do komentarza
Gość przegrywam26

Przet te dwa dni ostatnie jak z wami pisze tak uspokiło mi nerwy, że przez chwile nawet czułem się jak bym nie miał już tego problemu i aż poczułem jak bym wypędzał z siebie to co mnie dręczy. Przespałem spokojnie dwie noce bez pamiętania przez całe dzień moich chaotycznych snów. Teraz siedze i próbuję utrzymać w rydzach ten stan, żebym tylko nie wrócił z powrotem do poprzedniego. Chciałbym odpowiedzieć na jedno zdanie chyba ,,doś", że rodzice tak mocno mnie kochają, że nie potrafią dać mi kopa. To nie jest tak. Oni nie dają mi kopa bo podskurnie czy podświadomie wiedzą jak nieudolnie pełnią rolę rodziców jak bardzo im to nie wychodzi i nawzajem się rozgrzeszają. Ojciec to praktykuje swoją rolę bycia ojcem do takiego czegoś jak niektórzy wierzą, że ,,jak zamknę oczy i nic nie widzę to mnie też nie widzą'' . Brat nigdy nie miał stuacji czy problemó w któych potrzebny by był mu ojciec wiec ojciec nigdy chociaż raz nie musiał zachować się jak ojciec czy podjć decyzje ojcowską z minimalną odpowiedzialnością. A ja ze swoimi problemami do 20-stki uciekałem poza dom do kumpli z którymi już od gimnazjum paliło się fajki i piło piwo, potem wódke w latach licealnych, chociaż ja nie chodziłem do liceum jak brat tylko do zawodówki i nie dletego, że miałem słabe wyniki bo mógłbym iść do liceum potem zdać maturę. Mama zawsze mi mówiła, żecto koledzy mnie namówili żebym z nimi poszedł do zawodówki a to ja namówiłem kolegę na taką syfiastą szkołę w której tylko zmarnowało się te lata szkolne i zdobycia jakiegokolwiek wykształcenia przydatnego w życiu.

Odnośnik do komentarza

Dlaczego ty wciaz ludzi oceniasz? Jak sedzia na rozprawie.
Ty wciaz zadasz, nie chcesz nic dac w zamian . I dlatego masz zal do rodzicow. Problem jest w tym ze ty nic nie dajesz w zamian i szukasz rozgrzeszenia na forum.
Ale to jest oszukiwanie samego siebie. Dlatego drecza cie koszmary i masz natretne mysli. Bo to nie jest uczciwe, w stosunku do rodzcow i do samego siebie.
Ludzi ktorych kochamy akceptujemy takimi jakimi sa, nie zmieniamy ich. Widzimy ich wady, zalety ale wlasnie dlatego sa tak unikatowi. Ty tez taki jestes.
Zaakceptuj siebie takim jaki jestes, celebruj swoje male sukcesy, gratuluj sam sobie ze cos ci sie udalo. Badz z siebie dumny. Cale zycie przed toba, nie chcesz go chyba zmarnowac.

Odnośnik do komentarza
Gość przegrywam26

~ityles
Problem jest taki, że ty nie chcesz nic zmieniać

w pewnym sensie masz racje. Tylko jeżeli nie chcę nic zmienić to czemu tak mnie dręczy? Ja poprostu chyba jestem taki bo jestem synem swojego ojca i musiałbym przestać nim być żeby to zmienić i zmienić swoje życie. Bo to ojciec taki ma wpływ i charakter że będąc jego synem jestem wszystkim i jednocześnie niczym.
Ja myśle, że nie tyle nie chcę nic zmienić co poprostu nie wiem i nie wierzę w to czy mogę to zminić, czy da się to zmienić.

Odnośnik do komentarza
Gość jaiefdsgfsgdfg

Brzmisz jak mój ojciec. A bardziej obrazowo nie wiem może ktoś z was oglądał Rolnik szuka żony to brzmisz tak filoz stanisław. Pie$$$lenie takie, że szok. Masakra. Znalazłeś sobie wymówkę i to ci wystarcza. Ojciec ci daje prace i dach nad głową a ty mimo 26lat siedzisz na doooopie i narzekasz jacy oni są źli. bo brat/ bo swat/ bo jak byłem mały.. Tak można gadać jak sie ma 16 i nie da się nic zrobić, ale ty nie chcesz nic robić. Rodzice owszem są często toksyczni i tak dalej, ale wtedy idzie sie do psychologa/ odcina pępowine i zaczyna zyc własnym zyciem jeżeli obecne ci się nie podoba a przynajmniej sie robi cokolwiek by to zmienić. Podoba ci się takie gadanie i użalanie się nad sobą i myślisz, że ktoś cie bedzie żałował? A siedz sobie do 50 i narzekaj. Ciekawe co zrobisz jak ich zabraknie. Nie znosze takiego gadania. Jak urzędnicy w urzedach "nic się nie da zrobić ojej" Jsk człowiek chce to zmieni. A Ty chcesz usprawiedliwienia dla swojego lenistwa chyba, bo innego wytłumaczenia chyba nie ma. Mam nadzieje, że się kiedyś ockniesz bo najwyższa pora

Odnośnik do komentarza
Gość przegrywam26

To nie jest wymówka. To po prostu wierzchołek całości. Chodzi o to że tak to ja opisuje aktualnie że wychodzę na lania z wyboru ale to nie jest lenistwo bo lenistwo sprawia przyjemność leniowi a ja po prostu robię codziennie rzeczy w stylu spanie do 11, robię sobie kawki 3 razy dziennie, jak jest placuszek na stole to sobie ukroję do kawki, wieczorem zrobię sobie na kolację jakieś danie, naleje kieliszek wina albo coś innego ale czuję, że to nic nie znaczy, robię to bo robię nie odczuwając z tego żadnej przyjemności ani korzyści. Dlatego mama też widząc tylko czyny uważa, że ja specejalnie nic nie robię bo tak jak teraz jest jest mi za dobrze. Owszem było by mi dobrze gdybym odczówał przyjemność ale ja robiąc te rzeczy wyobrażam sobię, że jestem kimś komu te rzeczy (3 kawy dziennie, pichcenie) sprawia przyjemność.

Odnośnik do komentarza
Gość niemogeniemongggg

Nie no.. Albo to jest prowokacja albo jakiś głupi żart. Nie wierze w to co czytam. Słuchaj a co by ci się stało jakbyś wstał o 6? Jestem ciekawa, czy dałbyś radę, ale pewnie napiszesz - ojej, nie mam siły, nie mam ochoty, po co, mój ojciec coś tam.. Musisz wstawać o 11? I nie, wcale. Nie sprawia ci przyjemności byczenie się do południa w łóżku, jedzenie słodkości, które ktos przecież przygotował i się namęczył a ty nie ruszyłeś palcem tylko spałeś. Po prostu nie mogę, sorry no kurde. Lenistwo nie musi sprawiać euforii. Lenistwo to lenistwo. Co bym Ci tu nie napisała to ty sie widze wytłumaczysz. Głupio, ale znajdziesz jakieś słowa by się "obronić". A prawda jest taka, że Ci tak wygodnie, a że społecznie jest to nie zbyt akceptowalne w tym wieku siedzieć rodzicom na głowie to się tłumaczysz tym, że rodzice są źli i niedobrzy i to ich wina, chociaż dają ci mieszkać w ich domu, dają ci prace, nie jęczą a jeszcze twoja mama chce Ci uświadomić, żebyś się ogarnął. Oczywiście trudno jest stanąć na własne nogi i tak dalej, ale trzeba przynajmniej próbować. Jakieś zwichnięcia psychiczne też nie wyleczy się w noc, ale trzeba robić coś żeby to zmienić. Nie można siąść i wymyślać. W którymś momencie trzeba wziąć za siebie odpowiedzialność, sorry.. Owszem trudne, ale da się. Inni tak robią, więc czemu nie Ty? Sorry no..

Odnośnik do komentarza
Gość niemogeniemongggg

Dobra, ja chciałam Ci tylko pomóc. Jak się ma psychiczne problemy to powinno się sobie pomóc i pójść do psychologa/ psychiatry. Po prostu wraz z upływającym czasem będzie Ci trudniej..

Odnośnik do komentarza
Gość Danuta718

niemogeniemongggg przyłączam się do opinii :). Bardzo spodobał mi się przykład z tym wstawaniem o 6. Idę o zakład że autor zwyczajnie nie dał by radę. Wolę nie myśleć gdyby przyszło mu wstawać o godzinie, o której ja muszę wstawać albo wracać o tej, o której wraca moja siostra... A nie tylko my tak pracujemy tylko duża część Polaków więc jak ktoś chce to ma, wymaga to tylko chęci...
Wybacz autorze ostre słowa, ale choćbyś nie wiem w jak piękne słowa to ubierał wynik i tak będzie taki sam. Czyli że to jest zwykłe lenistwo. Bo jakby nie patrzeć, żeby coś mieć trzeba zapracować...

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...