Skocz do zawartości
Forum

Po co tu jesteśmy skoro wszyscy umrzemy?


Gość nenene

Rekomendowane odpowiedzi

Około miesiąca temu w jednej chwili wieczorem (zaczynalam czytac lekture i pomyslalam sobie ze te osoby juz nie zyja) nagle przyszly mi do głowy mysli skąd ja sie tu wziełam, kim jestem, czym jest ten świat, trwa miliardy lat i jeszcze tyle bedzie trwał, po co ja tu żyje, kiedyś umre i nie bedzie nic a swiat dalej sie bedzie toczył. po co tu jestesmy skoro wszyscy umrzemy? nie rozumiem tego, nie rozumiem całego tego świata, raczej nie wierze w zycie posmiertne a jesli nawet to nie wyobrazam sobie zyc tam tak na wieki wieków, co tam bedziemy robic na zawsze? kiedy o tym mysle czuje jakby cos wyzeralo mnie od srodka, jakbym miala zemdlec. nic nie robie bo po co mam robic cokolwiek jak i tak wszystko nic nie znaczy. błagam, pomóżcie mi, caly czas drecza mnie te mysli, nie moge sie na niczym skupic. czasem na chwile zdoła mi sie zapomniec, ale potem od razu powracają :C zastanawiem sie teraz po co miec inne problemy, po co sie nimi przejmowac, po co płakać smiać się...

Odnośnik do komentarza

nenene, brak poczucia sensu życia bardzo mocno koresponduje z obniżonym samopoczuciem. Nie chcę wchodzić w kwestie wiary, bo to Twoja prywatna sprawa. Nie masz jednak jakichś celów? Na czym Ci zależy? Co chciałabyś osiągnąć? Nawet jeśli nie widzisz sensu, by starać się dla siebie, możesz przecież pomyśleć o swoich bliskich, może o swoich przyszłych dzieciach?

Odnośnik do komentarza

Nie tyle co brak sensu ale rowniez ten swiat wydaje mi sie taki niepojety, na sile chce zrozumieć czym on jest, po co i po co my jestesmy. Po co mam sie starac dla bliskich skoro kiedys ich tu nie bedzie? Tak zeby teraz im sie zylo dobrze? No ale po co jak nic tu po tym skoro wszyscy umrzemy, moge tak w kolku. Nie mam zadnych celow, hobby, jak mnie cos cieszy to tylko w polowie bo w srodku mam caly czas te cholerna swiadomosc nie wiem kim chce byc w zyciu i nie wiem tez po co bym miala kimkolwiek byc.

Odnośnik do komentarza

Tak człowiek jest skonstruowany, że nie myśli ciągle o Końcu. W innym przypadku by zwariował. Tobie właśnie jednak włączyło się to myślenie, charakterystyczne chyba dla okresu dojrzewania.
Myślisz o rzeczach potężnych, a sama czujesz się maleńka. Zadajesz pytania, na które każdy filozof miał osobną odpowiedź. A ja rozmawiałam jakiś czas temu z psychoterapeutą poetą i powiedział, że odpowiedź na pytanie ,,po co tu jestem" jest najważniejsza. On znalazł tę odpowiedź (z tego co pamiętam - żeby pomagać ludziom) i od tej pory żyje mu się o wiele lepiej.
Jestem pewna, że prędzej czy później i tak rzucisz się w wir życia, będziesz dbać o to, żeby było piękne czy dobre czy wartościowe, czy radosne, czy szczęśliwe. A teraz przechodzisz kryzys, podczas którego szukasz odpowiedzi.
Rozumiem, że czujesz ogromną pustkę. Ale nic na siłę. Czekaj, może odpowiedź przyjdzie do Ciebie. Może w końcu sama sobie odpowiesz na te pytania i kryzys zostanie przełamany do następnego razu. Właśnie takie okresy sprawiają, ze najmocniej się rozwijamy i widzimy więcej, choć wydaje się, że otacza nas ciemność.
Ale słońce nadal świeci, nowi ludzie się rodzą i szukają tej jedynej prawdy.

Odnośnik do komentarza

Odpowiedzi jest wiele, ja opiszę tą, która mi się najbardziej spodobała.

Jesteśmy zmaterializowaną formą energii, a większość bytów nie posiada materialnego ciała.
Te byty czują przyjemność, ale nie odczuwają emocji.
Ziemia jest swojego rodzaju unikatem i ciekawostką, więc wiele z tych energii pragnie tego doświadczyć i przybiera materialną postać /poprzez narodziny/
Doświadczenie nie trwa długo, więc umieramy, czyli energia / w naszym słownictwie - dusza/ porzuca materialne ciało i wraca do świata energii.
Jednak gdy chce, może ponownie się narodzić.

Czy to prawda? Przekonamy się /lub nie/ , gdy umrzemy.

Inna wersja jest taka, że nie byłoby postępu, gdyby nie rodziły się nowe pokolenia, a stare nie odchodziły.
Młody człowiek jest chłonny wiedzy, nowości, jest twórczy i buntowniczy.
Starsi tracą to, często kostnieją w swych poglądach i zwalczają każdy przejaw indywidualizmu.
Tylko wymiana pokoleń, gwarantuje zmiany.

Gdy patrzysz na kwiat, cieszy cię jego widok. Podoba ci się maleńki pączek róży, który rozwija się i tworzy doskonałość. Ale potem płatki opadają, wreszcie róża zamiera, by odrodzić się na nowo w następnym pokoleniu.
Podobnie jest z ludźmi.
Naszym zadaniem tu, na ziemi, jest rozwój, nauka, poznanie i zdobywanie doświadczeń. Przekazujemy to w genach następnemu pokoleniu, które dalej się rozwija. Czyli przekazujemy cząstkę siebie, nie znikamy do końca.
Rodzaj ludzki doskonali się, właśnie dzięki cyklowi życia i śmierci.

Odnośnik do komentarza

Nie ma żadnego sensu życia. Dopóki myślisz, że jest, to tego szukasz i nie masz szans znaleźć, ale kiedy przestajesz szukać i wiesz, że nie ma sensu, to możesz zacząć myśleć jak poradzić sobie z brakiem sensu. Nie ma złych odpowiedzi, są tylko źle zadane pytania. To o sens jest najbardziej bezsensowne.

To co pisze unna... brak słów. Widzisz jakieś byty, których nie ma. A słyszysz głosy?

Te byty czują przyjemność, ale nie odczuwają emocji.

I mieszkają w kanałach i jak podniesiesz klapę od kanału na ulicy, to pod spodem są ukryte miasta i oni mają kontakt z UFO :D

Powiem Wam coś jeszcze - po śmierci ludzie znajdują się w swoim ciele duchowym i przebywają w świecie duchowym, który mieści się w korze drzewa na moim podwórku (kora drzewa - podobieństwo do kory mózgowej. przypadeg? nie sondze xD). I tam znajduje się karma, którą można zjeść, albo można jej nie zjeść. Jak nie zjesz to na siłę wsadzają Ci ją do duszy i potem jak się rodzisz to jesteś zmuszany na siłę żeby cierpieć, a jeśli Ci się nie chce i popełniasz samobójstwo, to za karę cierpisz potem bardziej.

Czy to prawda? Przekonamy się /lub nie/ , gdy umrzemy.

Dokładnie. Wtedy się przekonamy (lub nie) czy to prawda z tym drzewem i karmą. Dowiemy się też (lub nie) czy istnieje tam latający potwór spaghetti. Ja słyszałem, że nie istnieje i taka wersja mi najbardziej odpowiada, to w nią wierzę (wiarą zmienię rzeczywistość c'nie).

Inna wersja jest taka, że nie byłoby postępu, gdyby nie rodziły się nowe pokolenia, a stare nie odchodziły.

Mam jeszcze inną wersję (remix 2015): nie byłoby postępu gdyby nie bandyci, bo dzięki nim ludzie tworzą nowe zabezpieczenia przeciwko bandytom - to oznacza, że bandyci są dobrzy bo generują postęp, a postęp przecież jest potrzebny (kto by to negował?).

[uote]Młody człowiek jest chłonny wiedzy, nowości, jest twórczy i buntowniczy.
[/quote]

No tak, każdy młody człowiek jest taki sam...

Starsi tracą to, często kostnieją w swych poglądach i zwalczają każdy przejaw indywidualizmu.

No kostnieją w swoich poglądach, bo nie potrafią odrzucić wiary, więc ich postęp jest hamowany.

Gdy patrzysz na kwiat, cieszy cię jego widok. Podoba ci się maleńki pączek róży, który rozwija się i tworzy doskonałość. Ale potem płatki opadają, wreszcie róża zamiera, by odrodzić się na nowo w następnym pokoleniu.
Podobnie jest z ludźmi.

Że niby malutki płód najpierw się wszystkim podoba, a potem tworzy doskonałość? Potem ręce opadają, bo na starość głosi głupoty, by odrodzić się na nowo w korze drzewa. Ciekawa filozofia, trzeba zacząć ją głosić, to będziemy mieli dzięki temu lepszą karmę i korniki nie zjedzą naszych dusz! :)

Naszym zadaniem tu, na ziemi, jest rozwój, nauka, poznanie i zdobywanie doświadczeń.

I bozia krzyczy i bije duchowym pasem "stworzyłem cię fatalnie i masz się rozwijać i uczyć, zdobywać bolesne doświadczenia i robić to czego od ciebie wymagam! Po to dałem ci wolną wolę, rozumiesz?!".

Przekazujemy to w genach następnemu pokoleniu, które dalej się rozwija.

Życie to choroba przenoszona drogą płciową. Największy stygmat - wszystko przez seks.

Czyli przekazujemy cząstkę siebie, nie znikamy do końca

Osoba znika, przechodzą cechy - cechy to nie jest cząstka siebie, tylko cząstka matriksa.

Rodzaj ludzki doskonali się, właśnie dzięki cyklowi życia i śmierci.

Serio? Jak na to wpadłaś?
Hmm doskonali się strasznie.

Ehh unna czy Ty choć czasem analizujesz to co piszesz?

Odnośnik do komentarza
Gość ezożargon

nie lubię tego ezoterycznego żargonu wypaczającego pojęcia z nauk ścisłych. Energia to energia, świadomość to świadomość i co ma piernik do wiatraka. Owszem, w naszych układach neuronowych krążą impulsy elektryczne, ale to nie one same w sobie są świadome/są naszą świadomością.... W każdej chwili wypromieniowujesz energię cieplną - czy to znaczy, że to się wypromieniowujesz TY (twoje "ja", twoja świadomość)? Nie, to tylko nieświadomy i nieożywiony kompletnie strumień energii...

Odnośnik do komentarza
Gość ezożargon

jesteśmy tylko biologicznymi maszynami zaprogramowanymi na rozsiewanie swoich genów, całe nasze jestestwo jest temu podporządkowane. Nawet ta rzekomo wzniosła i wspaniała miłość, ten szajs służy tylko nawiązywaniu relacji rozrodczych i tylko osobniki dobrze rokujące genetycznie są obdarzane tym uczuciem. Resztę wszyscy mają gdzieś, reszta jest kompletnie przezroczysta i nie ma szans na zaznanie miłości!

Odnośnik do komentarza
Gość ezożargon

"Nie zgadam się z tymi osobnikami najlepiej wyposażonymi genetycznie. Często ludzie niepełnosprawni w związkach obdarzaniu są miłością i kochają"

- co to za miłość? To raczej zwykła kalkulacja. Nawet na tym forum znajdziesz dziesiątki "rad" dla samotnych w rodzaju: PEWNIE MASZ ZA WYSOKIE WYMAGANIA, OBNIŻ STANDARDY, SZUKAJ NA SWOJEJ PÓŁCE - to samo w sobie pokazuje, że ludzie podzieleni są na klasy jakości i jak ktoś jest Z NIŻSZEJ PÓŁKI to o większości innych PÓŁEK może zapomnieć!! Więc o jakiej miłości tu mowa, jeśli ktoś z najniższej półki ma tak ograniczone pole wyboru, że raczej wątpliwe, by w tej garstce, jaka mu/jej zostaje znalazł tę ukochaną osobę? Raczej marne, tu pozostaje tylko i wyłącznie myślenie z rodzaju LEPSZY RYDZ NIŻ NIC albo JAK SIĘ NIE MA CO SIĘ LUBI, TO SIĘ LUBI, CO SIĘ MA, a wszelkie gadki o miłości w takiej sytuacji to samooszukiwanie się.

Odnośnik do komentarza

datoya, ale ten wpis był raczej ogólny, a nie odnoszący się do tego przypadku. Każdy kto jest wśród tych gorszych jest z kimś żeby uniknąć samotności, a każdy kto jest na wyższej półce jest z kimś dlatego, że może, bo atrakcyjność decyduje, a nie miłość.

Czym jest dla Ciebie miłość? Uczuciem? Postępowaniem wobec kogoś? Wg mnie jednym i drugim, a do tego dochodzi jeszcze uznanie kogoś za najlepszą osobę dla siebie, idealnie dopasowaną i na tyle świetną, że nie chce się innej.

Wysokie standardy moralne to przecież norma u ludzi myślących, rozwijających się, chcących żeby na świecie było dobrze, a życie wartościowe.

Odnośnik do komentarza

Dark_Rivers
Oj tam sie nie chce tobie seksu:-)Wystarczy aby usiadła przed tobą rozkrokiem jakaś ładna cizia z dużymi cyckami w mini i bez majtek, rzecz jasna. Spojrzała by się na ciebie tymi wielkimi kuszącymi oczyma.Następnie zaczęła by się rozkładać jak jakaś kocica na wycieleniu, przegryzając seksownie wargę co jakiś czas. Aż w końcu zarzuciła by tanim tekstem typu prawdziwej lolitki- mój facet nie zaspokaja mnie seksualnie na tyle dobrze bym nie miała myśleć o innym tygrysku :P

Czy TY masz jakiś problem? Na wszystkich postach wypisujesz takie rzeczy, że zastanawiam się czy nie potrzebujesz pomocy psychologa.

Odnośnik do komentarza

Miłość to jest silny pociąg fizyczny i psychiczny, do drugiej osoby.
Nie zawsze jest to osoba wartościowa w takim sensie, jak sobie wyobrażamy tego odpowiedniego partnera.
Pierwsze zauroczenie przeradza się w przyjaźń i jest to głębszy poziom miłości.
Czasem nie ma tego pierwszego etapu, od razu jest przyjaźń, czułość i zadowolenie z bycia razem.
Każdy może kochać prawdziwie i nie ma znaczenia jego wygląd czy sprawność fizyczna.
Ani to, gdzie inni ich szufladkują.

Odnośnik do komentarza

unna
Miłość to jest silny pociąg fizyczny i psychiczny, do drugiej osoby.

unna
Każdy może kochać prawdziwie i nie ma znaczenia jego wygląd czy sprawność fizyczna.

Komentarz zbędny ;)

bezglutek
Może wielka miłość zmieni Twoje nastawienie do życia?
Rodzimy się chyba po to aby kochać, tworzyć i dawać nowe życie.

A po co żyją w takim razie ludzie bez szans na miłość? DO utylizacji? Po co dawać nowe życie? Żeby dziecko cierpiało?

Odnośnik do komentarza

Ahh... Pytanie na które dzisiejsza ludzkość jest za głupia aby poprawnie odpowiedzieć, i za mądra przez co często o tym myśli.
Ja od razu twierdzę, iż to wszystko nie ma sensu! Ale czy dlatego mam zakończyć swoje życie? Odcinam się od tej myśli i tworzę nowe cele. Może i mniej ambitne, lecz mimo wszystko pozwalają na nie trwanie w bezsensownej rozpaczy. Jakie? Żyję dla swojej rodziny, ojczyzny, otaczającej mnie społeczności i następnych pokoleń. Żyję po to aby później i teraz wszystkim żyło się lepiej.
A przynajmniej w teorii... A przynajmniej dążę aby tak czuć... i Wam też tego życzę.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...