Skocz do zawartości
Forum

Przewlekły problem ze zdrowiem a sens życia?


Gość Art91

Rekomendowane odpowiedzi

Ogólnie chciałem podziękować wszystkim bez względu na ich propozycje, bo marnują swój czas żeby mi odpisać. Raczej chciałem to wrzucić w neta z myślą "dobra nikt nie odpisze, ale przynajmniej próbowałem znaleźć jakieś rozwiązanie".

A co do obwiniania się to powiem tak. To jest w tym chyba najgorsze. Już mam co najmniej kilkanaście sytuacji kiedy żałowałem, że coś robiłem co normalnemu Kowalskiemu nie przechodzi przez myśl. Żałowałem, że wyszedłem z hali nie do końca wysuszony, żałowałem że musiałem przebywać chwilę w zadymionym pomieszczeniu, żałowałem że zapaliłem kiedyś papierosa jak byłem nietrzeźwy a dym papierosowy to jest coś co odrzuciłem absolutnie bo przy żadnych problemach, a szczególnie z gardłem to nie służy.

To niestety prowadzi do takiego błędnego koła i zaciskam sobie pętle na szyi ograniczając wszystko bezefektywnie. Trudno sobie wyobrazić, że życiowym błędem kogoś może być to że zaspał i nie zdążył dosuszyć włosów. albo niepotrzebnie się tego dnia umawiał na rano, niepotrzebnie itd. itd.

Kiedy nic się nie składa w logiczną całość, to jest to bardzo męczące psychicznie.

Odnośnik do komentarza

W Afryce powstał nowoczesny instytut medyczny, a obok niego ośrodek, w którym przyjmował szaman. Pacjenci samodzielnie wybierali sposób leczenia, a zespół badawczy sumiennie sprawdzał, jakie wyniki kto uzyskał.
Ku zaskoczeniu wszystkich, ilość wyleczeń, przy podobnych przypadkach, był prawie identyczny.

Nie, nie posyłam nikogo do szamana, ale warto sobie zdawać sprawę z tego, że nie wszystko wiemy i nie wszystko rozumiemy.
Do niedawna uczono nas, że tylko oficjalna medycyna ma sens, podczas gdy na zachodzie wielu lekarzy medycyny oficjalnie stosuje niekonwencjonalne metody leczenia bo zrozumieli, że nie wszystko da się wyleczyć pigułką.

Mnie przy fizycznej chorobie pomogła zmiana psychiki, wiara w to, że się poprawi, że będzie lepiej, to czemu mam w to nie wierzyć?
A wg oficjalnej medycyny, miało być tylko gorzej /bo to nieuleczalne, bo postęp choroby itd../
Jest lepiej, zdecydowanie.
----
Art..na razie jesteś przywiązany do swej choroby, pielęgnujesz ją / a w każdym razie ja cię tak odebrałam/ nie wyobrażasz sobie życia bez niej.
Zmień myślenie, uwierz w siebie, w swoje zdrowie, w moc jaka jest w każdym człowieku, a jestem głęboko przekonana, że wyzdrowiejesz.

Odnośnik do komentarza

Oglądałem kiedyś program Cejrowskiego i on mówi, że w Europie czy USA idzie do lekarza, a jak jest gdzieś w dziczy to w pierwszej kolejności chce, żeby go leczył ktoś kto ma styczność z danym terenem od lat. Oczywiście wszystko to jako ciekawostka. U mnie w rodzinie czasem tylko akupunktura stawiała na nogi, bo problemy natury ortopedycznej są na porządku dziennym.

Mój problem wiary w to, że będzie lepiej polega na tym, że jak jest lepiej a później gorzej przez wiele tygodni to ta cała wiara się wali.

Powiedziałbym, że nie wyobrażam sobie życia Z a nie BEZ, ale można to tak odebrać. Teraz wyglądam na idealny przykład hipochondryka, ale tak na prawdę dopiero po 7 latach zacząłem dokładnie analizować objawy, co mogło dać poprawę, co pogorszenie, jakie są wyniki badań i dlaczego.

Wcześniej żyłem na zasadzie - jest lepiej to zajebiście, pewnie już tak będzie do końca. Tak więc nawet jak będzie lepiej w co wierzę bo czemu by nie, to nawet jest logiczne bo zawsze było lepiej tylko czasami po prawie roku, to dalej nie będę wiedział czemu jest lepiej i kiedy będzie gorzej.

Odnośnik do komentarza

unna proszę Cię, daruj sobie te anegdotki, bo możesz tylko komuś zaszkodzić, a w najlepszym przypadku zdenerwować. Pamiętam Twoje rady jak ja miałem problem i próbuję się postawić w sytuacji kogoś komu udzielasz tego typu odpowiedzi i to jest coś okropnego.

Jeżeli ktoś stawia jakąś tezę to powinien ją udowodnić. Takie anegdotki są przesłanką na to, że nie wiesz o czym mówisz i nie widziałaś wyników badań opartych na statystyce. Jeśli chcesz wypowiadać się w ten sposób to powinnaś mieć jakieś dane na podparcie tych niepopularnych twierdzeń. Co innego kiedy ktoś pisze, że Ziemia krąży wokół Słońca, a co innego jak ktoś stawia przewrotne tezy, że układ planetarny działa, bo cyborg odpowiedzialny za to steruje nim za pomocą myśli :D

A to, że nie wszystko wiemy i rozumiemy, to pożywka dla tego typu szamanizmów i bzdur, bo zawsze można się odwołać do niewiedzy i powiedzieć, że szarlatańśkie metody przynajmniej próbują działać, a nie mówią, że się nie da. To jest właśnie wyzyskiwanie ludzi, którzy toną i chwytają się brzytwy.

Jeżeli faktycznie szaman leczył podobnie jak szpital, to należy zlikwidować szpital, bo jest nieskuteczny. Czy to, że szpital źle leczy jest jakimś plusem dla szamana, który leczy tak samo? :D

To, że Ty unna wierzyłaś w wyzdrowienie i Ci się poprawiło, to może być zwykły zbieg okoliczności. Człowiek szuka zależności przyczynowo skutkowych tam gdzie ich nie ma, jeśli nie potrafią wyjaśnić jakiegoś zjawiska.

Wiara w wyzdrowienie jest tylko jednym z potrzebnych składników żeby wyzdrowieć, ale sama w sobie rzadko wystarcza (ale się to czasami faktycznie zdarza).

Odnośnik do komentarza

@kwiatuszek

Robiłem testy alergiczne, ale to jedyna część, której nie mam dobrze udokumentowanej, bo mam tylko świstek, który mi mówi że alergologicznie jest OK. Nie wiem jakie to były testy, wiem tylko że w roku 2011 i że mnie odesłali, tzn. nie znaleźli tam źródła problemu. Zapewne to były jakieś testy podstawowe.

Odnośnik do komentarza

@js_11
Tak czy siak do końca świata problemem medycyny będzie to czy ktoś jest hipochondrykiem czy faktycznie ma jakieś problemy.

Zresztą już obecnie problemem jest też to że w przypadku wielu chorób nie zawsze diagnoza musi oznaczać złe samopoczucie pacjenta - często jak ktoś ma sprawny układ immunologiczny to w badaniach mu wyjdzie wiele chorób, których nie odczuwa i być może nigdy nie odczuje.

Choć oczywiście jako ścisłowiec chcę na pewno wykluczyć takie choroby, których reemisje są niekontrolowalne i nieprzewidywalne i pasują do objawów. Jak już będę twardo postawiony jako zdrowy człowiek to będę musiał z tym walczyć siłą woli, jakąś dziwną dietą i nic innego mi nie zostanie.

A jak już stracę cierpliwość i nadzieję to wiadomo.

Odnośnik do komentarza

~Art91
Przepraszam wszystkich , nie przeczytalam calego watku bo nie mam teraz czasu- ale chcialam sie tylko odniesc do tego mojego wpisu o chorobie gardla wynikajacej byc moze z problemow z wyrazeniem siebie, bo napisales ze nie bardzo to rozumiesz.
Otóż wcale nie chodzi tu w zadnym razie o jakiekolwiek obwinianie siebie, w ogole nie rozpatrywalabym tego w pojeciach wina- kara, tylko szczerosci wobec samego siebie i brania odpowiedzialnosci.

Nasze ciało to skomplikowane polaczenie matreii i ducha, czyli odczuc, emocji, tzw "wnętrza". Ktos kto nie wierzy w duchowosc moze przyjac ze to dzialanie mozgu.

Dysponujemy okreslonym zasobem energii. Jezeli zyjemy, robiąc cos wbrew sobie, swoim przekonaniom czy glebokim pragnieniom- zmuszeni jestesmy funkcjonowac w przewleklym stresie. Niechciane uczucia spychane w podswiadomosc i tłumione musza gdzies miec swoje ujscie.
I wtedy moze pojawic sie np przewlekly bol.
Oczywiscie wiekszosc z nas nie wiaze tego z przyczynami o podlozu psychicznym, poniewaz objawy sa czysto somatyczne.A to nasze ciało w jedyny dostepny dla siebie sposob daje nam ostrzegawcze sygnaly ze cos jst nie halo z ukladem sterowania.

Stad pomyslalam sobie ze być moze moze przed chorobą zyles w stresie lub niezgodzie z soba, moze bales sie wyrazac glosna swoje zdanie, bales sie pokazac innym jaki jestes naprawde.
Oczywiscie to nie jest zarzut- tylko proba pokazania jakiejs mozliwej sciezki wyjscia z tego blednego kola w ktorym aktualnie jestes.
Choroba to nie jest dopust bozy ktory na nas spada nie wiedomo skad. Choroba w takim rozumieniu to po prostu odpowiedź naszego ciala na to jak je traktujemy lub jak tarktujemy naszą psychike badz jak zostala ona potraktowana przez innych.

Polecam ksiazke dwoch uznanych angielskich lekarzy pt"Paradoks uzdrawiania czyli jak zmienic nasze podejscie do choroby". To nie zadni naturopaci czy homeopaci- nic w tym stylu. Powazni lekarze medycyny akademickiej ktorzy na wlasnym przykladzie przekonali sie ze ta medycyna czesto nie uzdrawia a wrecz przeciwnie- poprzez sztywne oddzielenie chorob psychicznych od chorob cielesnych uniemozliwia pelne wyzdrowienie.
Mysle ze intuicyjnie sam to czujesz poniewaz nie wstawiles wątku w dziale "zdrowie" tylko "psychologia", prawda?
Dla mnie swietna ksiazka, wrecz bestseller i byla prawdziwym swiatelkiem kiedy dwa lata zmagalam sie z bolem ma ktory nic nie mogli pomoc lekarze.

Dziekuje ze odniosles sie do moich wypowiedzi i zycze Ci pełni zdrowia:)

Odnośnik do komentarza

@Art91 - wygląda na to, że masz ciężki orzech do zgryzienia. Są różne problemy i różne poziomy cierpienia (np cierpienie fizyczne lub psychiczne i różne rodzaje tych cierpień). Nie każdy problem da się rozwiązać, choć pewne osoby zawsze będą mówić, że wszystko jest możliwe i będą promować różne ideologie lub metody przynoszące zysk finansowy.

@datoya - a jakie są dowody na to co piszesz?

Ktos kto nie wierzy w duchowosc moze przyjac ze to dzialanie mozgu.

Nikt nie musi przyjmować, że to działa tak jak piszesz, tzn że jest połączone. Ciekawe czemu człowiek nie umiera kiedy myśli, że chce umrzeć, tylko musi powiesić sznurek, stanąć na krześle itd :)

Dysponujemy okreslonym zasobem energii.

Tzn jak określonym i kto go określa i w ogóle skąd bierze się ta energia?

Jezeli zyjemy, robiąc cos wbrew sobie, swoim przekonaniom czy glebokim pragnieniom- zmuszeni jestesmy funkcjonowac w przewleklym stresie. Niechciane uczucia spychane w podswiadomosc i tłumione musza gdzies miec swoje ujscie.
I wtedy moze pojawic sie np przewlekly bol.

No i skąd wiesz, że tak jest? Czyli ja jestem skazany na chorobę, skoro zawsze muszę wybierać między swoimi przekonaniami, a głębokimi pragnieniami, czyli jedno zawsze trzeba odrzucić? Dzięki, że uświadomiłaś mi, że nie ma rozwiązania dla moich problemów :D

Oczywiscie wiekszosc z nas nie wiaze tego z przyczynami o podlozu psychicznym, poniewaz objawy sa czysto somatyczne.A to nasze ciało w jedyny dostepny dla siebie sposob daje nam ostrzegawcze sygnaly ze cos jst nie halo z ukladem sterowania

Bzdura bez żadnego pokrycia w badaniach naukowych. Ciało daje znać, że coś jest źle kiedy faktycznie jest źle, a czasem nerwica może spowodować objawy somatyczne, ale to inna bajka, bo to dla medycyny jest oczywiste.

Stad pomyslalam sobie ze być moze moze przed chorobą zyles w stresie lub niezgodzie z soba, moze bales sie wyrazac glosna swoje zdanie, bales sie pokazac innym jaki jestes naprawde.

~95% osób może dopasować taki opis do siebie i w ogóle większość opisów z tego typu książek.

Powazni lekarze medycyny akademickiej ktorzy na wlasnym przykladzie przekonali sie ze ta medycyna czesto nie uzdrawia a wrecz przeciwnie- poprzez sztywne oddzielenie chorob psychicznych od chorob cielesnych uniemozliwia pelne wyzdrowienie.

Utytułowani lekarze też mogą chcieć zarobić na naiwnych, albo mogą sami ulec jakiejś ideologii i ją promować na siłę. Liczą się dowody, fakty, a nie tylko tytuł przed nazwiskiem.

Odnośnik do komentarza

unna to jest coraz bardziej niesmaczne i w dodatku atakujesz mnie, a ja chcę dobrze, bo obalam wpisy mogące zaszkodzić.

Ja nie mam odpowiedzi na wszystkie pytania. Podważam jedynie istnienie latających dywanów, poprzednich wcieleń, działania homeopatii. Nie trzeba być tuzem wiedzy żeby podważać takie głupoty. To Tobie zdaje się, że wiesz więcej, bo instalujesz sobie do głowy głupie wierzenia wyczytane w manipulujących źródłach, a tak naprawdę to są bzdury.

Np. ból brzucha był spowodowany tym, że został przebity włócznią w poprzednich wcieleniach

Hahaha :D

Niektóre z opisywanych zdarzeń udało się sprawdzić.

LOL

No, ale masz szansę wyjść z tego z twarzą i to UDOWODNIĆ. Pokazać, że faktycznie są dowody na Twoje twierdzenia, a to ja się mylę.

Już wcześniej o to pytałem, ale nie doczekałem się odpowiedzi. Jeśli ktoś rzuca jakieś stwierdzenie i go nie udowadnia, to albo jest kłamcą, albo plotkarzem. Naprawdę w to wierzysz, więc to drugie.

Odnośnik do komentarza

Proszę moderatorów o zrobienie z tym porządku. Ludzie przychodzą tu po fachowe porady, a otrzymują homeopatię, wróżki, senniki i bajki o kosmicznej energii i życiu po życiu. Idźcie sobie zbawiać na forum o new age, a to jest forum psychologiczne i tu nie ma miejsca na takie tematy. Jest za to felieton o parapsychologii przestrzegający przed tego typu bredniami.

datoya:

Znane są sytuacje kiedy człowiek nie mający woli życia- umierał.

Znane są też takie, że człowiek mający wolę życia umierał (znacznie więcej przypadków) i takie, że człowiek niemający woli życia nie umierał i mający wolę życia żył. Nic z tego nie wynika.

Każdy organizm ma energie życiową -fale mózgowe to tez energia.

No i co z tego? Jak się to ma do tezy, że ktoś chorował bo był przebity włócznią w poprzednim wcieleniu?

Napisałaś coś takiego we wcześniejszym poście:

Dysponujemy okreslonym zasobem energii. Jezeli zyjemy, robiąc cos wbrew sobie, swoim przekonaniom czy glebokim pragnieniom- zmuszeni jestesmy funkcjonowac w przewleklym stresie. Niechciane uczucia spychane w podswiadomosc i tłumione musza gdzies miec swoje ujscie.
I wtedy moze pojawic sie np przewlekly bol.

No to wypadałoby to udowodnić. To, że mózg zużywa energię, którą pobiera z pożywienia, powietrza i światła to są oczywistości, ale mają się nijak do głoszonych przez Ciebie kaznodziejskich tez. Podaj jakiś dowód na to, że jest tak jak napisałaś w powyższym cytacie. Szczególnie ten zasób energii jest ciekawy (tak jakbyśmy byli zużywającą się baterią, a przecież codziennie ją ładujemy, więc określony zasób energii odpada). Masz na myśli chi, pranę, vis vitalis?

Ty sobie kpisz ze uświadomiłam Tobie ze nie ma rozwiązania dla Twoich problemów- a ja myślę ze faktycznie przy takim podejściu to nie ma.

No to kpię czy nie, bo nie wiem już czy jest rozwiązanie, czy nie? :D Nie ma rozwiązania dla moich problemów tylko gdybym zastosował Twoje podejście. Stosuję swoje i muszę wybrać właśnie między tłumieniem głębokich pragnień, albo robieniem czegoś w niezgodzie ze sobą. Tak postawiona sytuacja sprawiałaby, że cokolwiek bym wybrał spowodowałoby to i tak chorobę, bo wierzysz w takie teorie, nie wiem skąd wzięte.

Dla Ciebie jedynym wyznacznikiem jest Intelekt .

I na tym polega mądrość. Jest jeszcze przeciwieństwo mądrości, czyli głupota i jest wtedy gdy ktoś nie kieruje się intelektem w ocenie świata i zamiast skupiać się na wiedzy, skutkach i przyczynach, wierzy w jakieś głupoty, które nie mają żadnego potwierdzenia w niczym.

Autorzy książki dają przykład banknotu. Wiadomo ze ma on awers i rewers,ale patrząc tylko na jedna stronę druga w danej chwili dla naszych zmysłów nie istnieje.Co nie znaczy ze jej nie ma.

No i co, pokazanie, że wiele rzeczy ma swoje 2 strony i to na przykładzie banknotu przemawia do Ciebie?

Unna i Ty macie bardzo rozbudowane systemy wierzeń i włączone mechanizmy obronne żeby to utrzymywać - to dopiero musi wymagać zużycia energii.

Nie jestem pragmatyczny, a wręcz przeciwnie. Jestem konsekwentny w obalaniu bzdur.

Jak naukowo wytłumaczyć ewolucję? Miałem to w 4 klasie na biologii. Wujek google pomoże Ci znaleźć wytłumaczenie.

Poza tym jeżeli wyjaśnienie czegoś przekracza możliwości intelektu, to dzięki intelektowi wiemy, że nie mamy wyjaśnienia na wiele rzeczy, np powstanie wszechświata. Ktoś kto ma słaby intelekt zaśmieca sobie percepcję wierzeniami. Wierzenia zaczynają żyć swoim własnym życiem i pochłaniać nosiciela. Tylko zimny prysznic z wiedzy może to odmienić. Medycyna akademicka nie jest idealna, ale zawiera jakąkolwiek wiedzę, a jakakolwiek wiedza > wierzenia będące bezsensem. Słabość wiedzy, którą mamy wcale nie jest oczywista (wiemy jednak dość sporo) i wcale nie działa to na korzyść wiary, która nadal jest zerem nawet jeśli wiedza także jest zerowa. Wtedy trzeba by przyznać, że nic nie wiemy.

Więc takie propagandowe przykłady jak ten z antybiotykami mogą sobie podać ręce z przykładami unny o reinkarnacji. Puste słowa bez pokrycia i nic więcej.

Co do leczenia raka nie mamy lepszego leczenia niż to wyniszczające. Niestety taka jest smutna prawda i trzeba ją przyjąć zamiast mydlić sobie oczy wiarą w szarlatańskie metody.

Ogranicza nas niewiedza i tyle. Świat jest bardziej zły niż dobry, więc to nic dziwnego.

Co do snów i hipnozy - mózg tworzy takie iluzje pod wpływem pewnych sugestii i podobnie działają niektóre narkotyki.

Także nie każdy problem ma rozwiązanie. Czas pozbyć się mydlanej bańki pt "mogę wszystko, nie ma ograniczeń, każdy problem da się rozwiązać, życie ma wartość bo tak".

Odnośnik do komentarza

Js...nic nie obalasz. Przedstawiasz jedynie to, w co ty WIERZYSZ.
To twoje wierzenia, które nie muszą być prawdą dla innych.
A już śmieszy mnie to twoje "moderatorze, ratuj!"
Co to jest psychologia? Czy to jest dziedzina wiedzy, w której wystarczy podać pigułki? Nie. Lekarz działa na podświadomość pacjenta, próbuje dojść do przyczyn , które mogą tkwić np. w dzieciństwie itd.
Czytałam książki o parapsychologii i o psychologii, tej naukowej. Zauważyłam jedno. Język jest inny, ale sens jest bardzo podobny.

Odnośnik do komentarza

Bzdura. Sens jest dla Ciebie podobny, bo jesteś laikiem i nie czytasz ze zrozumieniem, nie znasz podstawowych założeń, sposobu badań i dochodzenia do wniosków. Opierasz się tylko na książkach opisanych w ten sam marketingowy sposób, który ma oddziaływać na podświadomość czytelnika i instalować mu w głowie głupoty. Wszystko po to żeby autorzy zarobili. Oczywiście pewne materiały są też wartościowe, ale tych jak mniemam nie czytałaś, skoro wnioski z fachowych książek uważasz za zbliżone do tych pseudonaukowych. To tak jakby laik oglądał mecz tenisa i ocenił Federera na równi z jakimś debiutantem, który jest ogórkiem.

Psychologia to dziedzina wiedzy o ludzkiej psychice, więc nie deprecjonuj tak nauki żeby bronić swoich głupich wierzeń, bo tylko się w ten sposób ośmieszasz.

Ja nie przedstawiam żadnych wierzeń. Mówię o faktach - WIEMY, że pseudonauka NIE DZIAŁA, bo to zostało wiele razy przebadane i nic, zupełnie nic nie wskazuje na to żeby miało to być prawdą. Mało tego - są naukowe wytłumaczenia dla takich zjawisk jak OOBE, pamięć wcieleń i innych halucynacji. Są także przypadki wymykające się znanym mechanizmom, które wydają nam się zaskakujące. Od zawsze tak było i nie ma w tym nic nadzwyczajnego. To ludzki egotyczny umysł halucynuje sobie fantastyczne wyjaśnienia i dorabia temu aurę tajemniczości, dodaje do tego elementy religii i przesądów. Pamiętajmy, że taki dogmatyzm i wierzenia też spełniały swoją rolę w procesie ewolucji - ten kto cały czas sprawdzał i analizował przeważnie był ponadprzeciętny, ale żeby móc tak robić potrzebował mieć zapewnioną pomoc w walce o przetrwanie od tych, którzy nie myślą, tylko wierzą i robią.

Odnośnik do komentarza

Ty wierzysz w jedno, ja wierzę w coś innego.
Gdyby wszyscy wierzyli tylko w naukę, jako coś stałego, niezmiennego, to nie byłoby żadnego postępu.
Nauka to jest tylko stan wiedzy, na dzień dzisiejszy. Na szczęście są ludzie o światłych umysłach, którzy nie poprzestają na dogmatach i szukają nowych rozwiązań.
Tak było np. z Frojdem /spolszczyłam nazwisko/, który obalił ówczesną mu wiedzą na temat psychologii. Dziś już tylko nieliczni uznają jego pomysły za wiążące, większość ma bardziej nowatorskie pomysły.
A gdyby tu stosować twoje rady, to wystarczyłoby pisać - idź do psychologa.
Ludzie pisząc tu, oczekują konkretnych porad i każdy z nas stara się ich udzielić.
Mając różnorodne opinie, rady, piszący mogą wybrać to, co im pasuje, co odpowiada.
Nie wykluczam, że akurat twój sposób myślenia komuś odpowiada, ale mnie, nie.
Czemu? /mam na myśli poprawę jakości życia i zdrowia/
Ja opowiadam o sukcesie, jaki odniosłam.
Ty opowiadasz o porażkach, jakich doznałeś. I co, inni mają się wzorować na porażkach, na tej beznadziei, którą promujesz?

Odnośnik do komentarza

Jeszcze raz powtarzam: ja w nic nie wierzę.

Przeciwstawianie nauce jakiejś wiary w szarlataństwa to tak jak przeciwstawianie teorii ewolucji jakiejś wiary w kreacjonizm, albo teoria heliocentryczna z geocentryczną. Choćby był nie wiadomo jak wielki poziom nauki to zawsze znajdą się tacy, którzy będą to podważać (na tym polega nauka), znajdą się tacy co będą chcieli zarobić na głoszeniu kontrowersyjnych tez (a inni wtedy na ich obalaniu) i będą osoby, które w to wierzą.

Nauka to nie wiara, tylko sposób myślenia. Twój błąd tkwi w podejściu i nie wiem czy jestem w stanie Ci to wytłumaczyć, bo jesteś do mnie wrogo nastawiona. To właśnie nauka polega na podważaniu obecnie istniejących teorii. Codziennie naukowcy pracują nad obalaniem różnych obowiązujących teorii, a inni pracują nad wyjaśnianiem różnych zagadnień. Gdyby te wszystkie paranormalizmy działały to nauka włączyłaby je w swój obręb, ogłoszono by nowe obowiązujące teorie i przedstawiono by na to badania. Powstałyby firmy, które by na tym zarabiały, państwo dofinansowywałoby takie terapie. Tak nie jest z prostego powodu, że to po prostu nie działa. Jest do odebrania nagroda Randiego, bodajże milion dolarów za udowodnienie czegoś paranormalnego. Nikomu nie udało się jej odebrać, ale jak chcesz to możesz się zgłosić.

Oczywiście hochsztaplerzy wymyślają nowe sposoby celowania w potrzeby wierzących. Wiedzą czego nauka nie może obalić ani udowodnić i wymyślają teorie z kosmosu - manipulacje, które uwzględniają sprawdzalne czynniki. Na takiej zasadzie funkcjonują religie i dokładnie tak samo działa Twoja wiara. Najgorsze z wiarą jest to, że nieraz porzucenie jej wiązałoby się z przebudową psychiki, pracą nad sobą, a przeważnie po prostu z przyznaniem się do błędu. Najmocniej wierzą i są niechętne do zmiany zdania osoby, które nie znoszą sprzeciwu i są despotyczne, surowo oceniają moralnie innych. Nie mówię, że to o Tobie, ale tak zazwyczaj jest z wiarą i badania przeprowadzone nad altruizmem dzieci jasno pokazują, że właśnie taki mechanizm istnieje.

Zwracam Ci uwagę, że rzucasz stwierdzenia, które nauka wyklucza - poza reinkarnacją, która w ogóle nie dotyczy nauki, bo nie ma jak tego badać. Możesz sobie pisać co chcesz, ale jak stawiasz takie tezy, to powinnaś podać jakieś dowody zamiast rzucać manipulacyjnymi anegdotami o dziecku przebitym włócznią w poprzednim wcieleniu.

Także jeśli ktoś obali dzisiejszą psychologię to możemy pogadać. Np o ile stwierdzenia Freuda dziś wydają się być często bez sensu, to psychoanaliza okazała się działającą metodą na wiele problemów. Powstają nowsze, lepsze terapie i o to właśnie chodzi. Żadne badania nie wykazują skuteczności promowanych przez Ciebie metod, ale np autorowi może pomóc medytacja, której pozytywne działanie jest udowodnione naukowo. A protoplastą obecnych sprawdzonych technik był buddyzm. Jeśli coś działa to prędzej czy później zostanie udowodnione naukowo, a jeśli nie działa to można o tym mówić latami i w to wierzyć, zniekształcając swoją percepcję. Jaki sukces odniosłaś? Wg mnie masz przed sobą dużo pracy nad własnym pojmowaniem świata (albo i nie, bo przecież nie musi Cię interesować prawda), a ja osiągnąłem duży postęp w pracy nad swoją percepcją. Wierzeń należy się pozbywać, zamiast nabywać nowe.

Jaką beznadzieję promuję? Ja niczego nie promuję, tylko poprawiam błędy w wiedzy i logice. Uświadomienie sobie tych błędów prowadzi do rozwoju i pomaga w osiągnięciu zdrowia psychicznego. Z drugiej strony ktoś może się zdołować jak usłyszy, że nie ma rozwiązania dla jego problemów. Lepiej dawać takiej osobie złudną nadzieję i narażać ją na koszty, szkody mentalne i emocjonalne (percepcja, system wierzeń, obwinianie siebie za swoje choroby i instalowanie przekonań na swój temat, które mogą nie być zgodne z prawdą (poczytaj o zimnym odczycie, to zobaczysz jak działają Twoi guru marketingu).

Odnośnik do komentarza

Wierzysz. Wszystko o czym piszesz, jest twoją wiarą, że tak właśnie jest.
Jak już ci kiedyś napisałam, i tak lepiej mi się podobasz w takim wydaniu, czyli osoby o czysto materialistycznym nastawieniu.
Przypomniało mi się, że kiedyś liznąłeś trochę parapsychologii i że psycholog wybił ci to z głowy. Chwała mu za to.
Błąd, który robiłeś polegał na tym, że szukałeś jakiś obłędnych teorii, które całkowicie cię zdołowały.
Teorie różnego rodzaju może snuć każdy, każdy może wydać książkę, czy znaleźć grono zwolenników.
Dobrym przykładem są sekty.
Mądry człowiek szuka czegoś, co mu pomoże poradzić sobie z problemami i polepszy jakość jego życia.
Tylko musi sobie zdawać sprawę, że od jego dobrej współpracy z psychologiem, ogromnie dużo zależy.

Odnośnik do komentarza

unna przestań kłamać, pomyśl o moralności i nie kompromituj się już więcej, albo przedstaw DOWODY. Ucz się, czytaj, ćwicz intelekt, to pogadamy, bo póki co nie rozumiesz czym jest nauka skoro bezmyślnie porównujesz ją do wiary. https://pl.wikipedia.org/wiki/Metoda_naukowa

Każda parapsychologia prowadzi u refleksyjnych osób do złych rzeczy. Jak ktoś bezmyślnie coś przyjmuje i bezrefleksyjnie broni tego do końca życia to może być ok, ale jak ktoś faktycznie weźmie to na serio i prowadzi analizę i tworzy sobie w głowie spójny obraz świata, to zaczyna być tragedia - dokładnie to samo co u ofiar sekt, czy w nerwicy o podłożu religijnym. Teorie różnego rodzaju może wymyślać każdy - np ci od biologii totalnej, albo Louise Hay, albo np jakiś Murphy bredzący w malignie o podświadomości. Ja akurat analizowałem poważniejsze teorie i choć były mocno logiczne, to nie spełniały jednego kryterium - ucinała je brzytwa Ockhama. Nie ma nic na obronę parapsychologii, homeopatii, ezoteryki itd. NIC i takie coś powinno być zakazane dopóki ktoś nie udowodni, że to faktycznie działa i nie przedstawi mechanizmu działania.

Odnośnik do komentarza

@datoya
Trudno mi powiedzieć czy byłem sobą mając 17 lat kiedy to było tyle lat temu. W takim wieku ludzie są zawsze pod wpływem czegoś/kogoś.

Wpis umieściłem w tym wątku, bo po prostu uważam, że każda przewlekła choroba "ryje beret". Być może (i zapewne) 90% to dalej problemy czysto fizyczne/medyczne ale udział psychiki w sytuacjach przewlekłych na pewno się zwiększa, choć raczej jako "ścisłowiec" nie mógłbym uznać jej za czynnik decydujące, ale różne rzeczy warto przemyśleć. Książkę zapisałem, jak będę miał czas po semestrze to się zapoznam, bo rozszerzanie różnej wiedzy na pewno nie zaszkodzi. Pod warunkiem, że ktoś się nie skupi tylko na jakimś "podejrzanym" tropie.

Odnośnik do komentarza

@unna
Mi się raczej nigdy nic nie śniło. Od kilku miesięcy mam może nieco bardziej zryte sny o tematyce bardziej nawiązującej do tego co robiłem jak było OK na zasadzie "żalu", ale tutaj raczej bym niczego nie szukał bo jak byłem w miarę spokojny to raczej po prostu mi się nic nie śniło, a teraz jest to czysto na zasadzie sugestii z ostatnich dni.

Odnośnik do komentarza

@e51
Dietę miałem trzy miesiące, ale jadłem chleb żytni (100%) bez drożdży.

W grudniu planuje zastosować różne diety (właśnie planuję zacząć miesiąc-dwa od bezglutenowej z dużą ilością owoców żeby dostarczyć organizmowi co potrzebuje) i zobaczę co z tego będzie. Jakaś przeciwgrzybiczną/przeciwpasożytniczą, ewentualnie też uwzględniając dietę rozdzielną. Nic innego niż zdrowe odżywianie mi nie zostało.

Jeśli chodzi jeszcze o sprawy czysto medyczne to dwa aspekty mam do sprawdzenia:
- konsultacja z laryngologiem-alergologiem (znalazłem lekarza mającego pełne wykształcenie w obu dziedzinach). Niby jakieś podstawowe testy miałem trochę lat temu, ale zacząłem czytać i objawy nawet pasują. Wiele rzeczy mi się tutaj nawet skleja.
- a druga sprawa to wirusy CMV/EBV i jeszcze chlamydia. Można by tego wiele namnożyć, ale te mi się nawet kleją z logiką.

A wszelakiej psychologii czy homeopatii jako uzupełniania nie odrzucam, mam nawet listę leków homeopatycznych ale zawsze u mnie jednak wygrywa taka chęć sprawdzenia tego co obecna medycyna oferuje. Oczywiście po gruntownym riserczu a poświęciłem w zasadzie miesiąc na przeczytanie wielu różnych tekstów.

Odnośnik do komentarza

"Mimo zastosowania wszystkich środków ostrożności i zaleceń, może zdarzyć się, że wystąpią powikłania po usunięciu migdałków. Stosunkowo często okazuje się np. że ich usunięcie nie eliminuje powtarzających się chorób górnych dróg oddechowych. Jeśli pojawiają się kolejne anginy, zapalenia gardła, zatok czy ucha, można mieć spore wątpliwości czy zabieg był konieczny. Dlatego coraz więcej lekarzy jest ostrożnych przy zalecaniu wycięcia migdałków, zwłaszcza że wiedza medyczna się powiększa i diagnozowane są kolejne choroby, których wcześniej nie znaliśmy. Jedną z nich jest np. Zespół Pfaffa, czyli syndrom nawracających gorączek. Bardzo często mylony jest z anginą i leczony antybiotykami, ale białe naloty na gardle, a nawet czopy znikają samoistnie po trzech dniach, więc wystarczy leczenie paliatywne, czyli po prostu zbijanie gorączki, by uniknąć niepotrzebnych antybiotyków, które na dłuższą metę osłabiają układ immunologiczny."

Tyle cytat,a poszukałam tego artykułu tylko dlatego ,że po przeczytaniu pierwszego postu,przyszło mi na myśl,że przez usunięte migdałki możesz mieć ten problem,jakby nie było chronią gardło,być może u Ciebie ten zabieg był konieczny.
Z twojego opisu wynika,że masz bardzo niską odporność,gardło też się teraz szybciej wysusza,musisz je nawilżać,polecam ziołowe tabletki do ssania Gardlox z prawoślazem,poszukaj jeszcze innych sposobów na nawilżanie i kombinuj jak tu zwiększać odporność,na pewno pomocna jest zdrowa dieta, wysypianie się,ruch na świeżym powietrzu.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

@ka-wa
Byłoby to możliwe, tylko migdałki wyciąłem właśnie dlatego, że cały czas miałem anginy i ból gardła (trudno mi porównać ten ból) i migdałki same w sobie wyglądały fatalnie. Już sam ich widok mnie męczył psychicznie zdecydowanie bardziej niż ich brak. Przed wycięciem też brałem szczepionkę Buccalin i od pierwszych problemów do wycięcia minął rok i brałem w tym czasie multum leków. Na chwilę to pomogło.

Inną jest też kwestią przyzwyczajenie. Inny ból mi przeszkadza teraz, inny mi przeszkadzał wtedy. Inny 3 lata temu itd. Ja nie pamiętam kiedy wstałem i mnie nie bolało gardło tylko że jak wstaje i mnie boli średnio to za dnia jest OK, a jak wstaje i mnie boli bardzo to za dnia jest średnio.

Natomiast taki stan że dzień w dzień się wstaje z bólem gardła też podlega leczeniu ale on już mi nie przeszkadza a pewnie jakbym do wczoraj był zdrowy to by mi nie przeszkadzał.

Co do odporności, to 10 dni temu bym Ci przyznał rację, tyle że im więcej sprawdzam badań, czytam tekstów to zmieniam zdanie. Mi się wydaje, że to jest kombinacja wielu patogenów i jeśli są problemy z odpornością to jest to czynnik na końcu a nie na początku tego drzewa. Bo ja jestem tak klasycznie bardzo rzadko chory. Przez ostatnie dwa lata byłem RAZ. Natomiast nie raz mnie gardło bolało tak, że nie mogłem jeść, ale nigdy mi się to nie rozchodziło na nic, nie zarażałem nikogo. Chociaż inna sprawa, że jestem bardzo uważny i taką sytuację, że wychodzę z lekko niedosuszonymi włosami przy 15-18 stopniach na zewnątrz, słonecznej pogodzie, to nawet ten kawałek do samochodu idę w kapturze. Tak więc też nie narażam się w ogóle na czynniki chorobowe ale tak klasycznie nie choruje.

To są takie remisje co do których się próbuję doszukiwać wielu czynników ale nic się tu nie klei bo te czynniki nie mają pełnej zbieżności. Raz mi się zdarzyło wypalić dziesięć papierosów (na sucho - nic nie wypijając) ze względu na problemy rodzinne. Wstałem rano i pomyślałem, że się pewnie dorobiłem ale okazało się, że nic mi specjalnie nie było.

Tak czy siak palenie i alkohol już od wielu miesięcy odrzuciłem całkowicie, bo nawet jak nie szkodzi to na pewno nie pomaga. W diecie mam teraz chwilę przerwy bo straciłem do niej siły. Nie wytrzymałem psychicznie tego że jestem na diecie i jest tak beznadziejnie, ale wrócę bo skoro bez diety i tak będzie słabo to powrót do niej będzie łatwiejszy;)

A co do nawilżania to oczywiście jest to polecane w każdej możliwej sytuacji, bez względu na to jaki byłby to patogen więc oczywiście staram się to robić. Planuje kupić nawilżać bo oddychanie w nocy odpowiednio wilgotnym powietrzem też jest podstawą w wielu tekstach w internecie. Ale tak na prawdę większość już wyeliminowałem.

Na razie się jeszcze nie poddaje;)

Odnośnik do komentarza

@Art91
Przyszło mi do głowy ze może ta szczepionka w której skład wchodzą osłabione ale jednak bakterie Tobie zaszkodziła?
Bo ból przed i po operacji jest jednak inny.

Doskonale znany jest mi stan kiedy człowiek budzi sie rano i jego myśli od razu koncentrują sie na newralgicznym miejscu, testując czy i w jakim stopniu boli.A zmiana temperatury- jak to już przedtem dobrze opisałeś- człowiek popada w paranoję bojąc sie wyjść z łazienki do zimniejszego pomieszczenia.

Jeżeli chodzi o te przyczyny psychologiczne- oczywiście może tak być a nie musi.
W sumie to bardziej chodziło mi o jakąś presję wywieraną na Tobie, lekceważenie, że nie mogłeś wypowiedzieć sie swobodnie, nie dawano ci prawa głosu w sensie nieliczenia sie Twoim zdaniem.
Teraz właśnie przy okazji sama sobie uświadomiłam ze tak miałam w domu kiedy byłam dzieckiem- karano mnie dosłownie za kazde słowo "nie" no i... non stop chorowałam na to gardło- nie było miesiąca bez penicyliny przez kilka dobrych lat.
No ale to oczywiście nie oznacza ze z Tobą jest podobnie- po prostu szukam czegoś innego skoro konwencjonalne naukowe sposoby nic nie dają.

Książkę Nunna i Greenwooda"Paradoks uzdrawiania czyli jak zmienić swoje podejście do choroby" tak czy inaczej mogę polecić kazdemu- nie jest to new age, ktory to akurat mnie nie przekonał i nie pomógł. To po prostu świetnie i przejmująco opisane bardzo inne spojrzenie- bez nacisku,bez jakiejkolwiek presji.Dla mnie mój osobisty kamień milowy.Bardzo prywatny-nawet trochę dziwnie mi się jest tym dzielić tak na forum.

Oprócz tego jest metoda o której już komuś wspominałam chyba w związku z krtanią- refleksologia- czyli ucisk, masaż punktów - tzw receptorów- które odpowiadają rożnym narządom.Te receptory sa na dłoniach, uszach, stopach - ja akurat masowałam stopy.

www.faceci.com.pl/receptory_mapa.html

zobacz sobie te mapki stop- ale takie gdzie jest tez widok stopy z góry nie tylko od spodu- bo receptory okolic migdałków gardła i krtani znajdują sie na górnej powierzchni palucha nad paznokciem oraz pomiędzy nim a drugim palcem stopy.
Należy masować kłykciami lub opuszkami palców dłoni, albo jakimś oble zakończonym przedmiotem, np rączką szczoteczki do zębów.
Tylko najpierw dobrze jest zacząć od układu moczowego- potem przejść do chorego narządu.
W związku z tym polecam tez bardzo książkę Hedi Masafret "Ku zdrowej przyszłości"
Tam są konkretne opisy pomocnego działania tej prostej i dostępnej dla każdego metody.
Ucisk receptora- jeśli narząd choruje - sprawia pewien ból, ale tak ma być , stopniowo jest lepiej w miarę zdrowienia narządu,tylko trzeba to robić z wyczuciem.
Ale naprawdę pomaga.Spróbuj:)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się

×
×
  • Dodaj nową pozycję...