Skocz do zawartości
Forum

Życie Z Depresją.


Gość Mirvelithx

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Mirvelithx

Witam, piszę tutaj ponieważ uważam iż jest to najlepsze miejsce na rozważanie takich kwestii. Zacznę moją opowieść od początku. Być może ktoś udzieli mi rady, wskaże jak dalej "iść".

Mam 20 lat. Urodziłam się w USA. Gdzie do lat 4 mieszkałam. Później zgodnie z życzeniem matki, wróciłam do Polski gdzie musiałam nauczyć się języka polskiego. Opanowałam go do perfekcji uczęszczając do lokalnych szkół. Niestety, już od wieku dziecięcego (6 lat) przez całą szkołę podstawową dzieci mnie bardzo nie lubiły. Szykanowały mnie wyzwiskami, i izolowały mnie od swojej grupy. Szybko nauczyłam się jak być "outsiderem". Gimnazjum jakoś przeszło, nie miałam większych kłopotów w nauce chociaż do egzaminu gimnazjalnego mogłam się bardziej przyłożyć gdyby nie fakt, że moja matka wyjechała zagranicę do Irlandii. Wtedy zaczął się koszmar. Miałam 16 lat. Zostałam pod opieką babci, wujka i jego żony. Wujek zawsze był dla mnie jak ojciec, z kolei babcia... To zupełnie inna kwestia. Nigdy mnie nie darzyła miłością, troską, opieką, zrozumieniem. Bardzo mnie nienawidziła. Zazwyczaj rzeczy a nawet osoby stawiała wyżej niż mnie.

Właśnie przez sytuacje jaką miałam w domu "nabawiłam" się tego co teraz mam. Moja siostra również przez to samo przechodziła, po osiągnięciu pełnoletności opuściła dom. Ja niestety musiałam swoje odczekać. Mama wyjechała, a jak była pilnowała aby w domu był porządek. Coraz gorzej się uczyłam. Ledwo do liceum zdałam. Klasę maturalną całkowicie oblałam z powodu mojej choroby.

Myśli samobójcze pojawiły się po pierwszym krzyku w moją stronę. Z czasem ignorowałam je bo w końcu chciałam żyć jak normalny człowiek. W społeczeństwie. Ale sytuacja w domu zaczęła się coraz mocniej na mnie odbijać. Przestałam się uczyć, a zaczęłam się coraz bardziej izolować. Spać po 20h. Unikałam kontaktów z rodziną i równieśnikami. Wreszcie po jakimś czasie zdecydowałam się zrobić badania lekarskie. Lekarz stwierdził u mnie depresję z łagodnym stopniem.

Sytuacja się poprawiła gdy poznałam mojego obecnego partnera, z którym jestem 3 lata już. Ale jak w każdym życiu również i w moim był haczyk. Mój partner cierpi na inną chorobę psychiczną przez co czasami się nie rozumiemy. Dodatkowo przez jakiś okres radził sobie "z tym" poprzez alkohol. Teraz w końcu wyszedł na prostą i może powoli normalnie żyć. A u mnie z kolei tylko się pogorszyło. W domu rodzinnym już jakoś lepiej się zrobiło odkąd wujkowi urodził się syn.

Ale szczęście długo nie trwało. Znowu wróciły awantury i krzyki. Tym razem babcia posunęła się do agresji w moją stronę. Załamana uciekłam do mojego partnera. Razem postanowiliśmy wcielić w życie plan, który opierał się na moim zamieszkaniu u niego. Oczywiście Łukasz mieszka z matką, która bardzo skutecznie uprzykrza nam życie co nie raz było powodem do awantur z naszej strony. Nie mamy możliwości aby zamieszkać na razie "na swoim". Kiedy powróciłam do domu tymczasowo po papiery potrzebne mi do pracy babcia się nawet nie przejęła moim zniknięciem (2 tyg). Gdy wychodziłam z domu rzuciła bardzo bolesne słowa w moim kierunku, że mam się wynosić i nigdy więcej nie wracać. I to właśnie przyczyniło się do pogorszenia mojego stanu psychicznego. Matce nie mam odwagi o tym powiedzieć, sama ma swoje problemy. Siostrze się wypłakałam na ramieniu. Zrozumiała. Mój partner również wyraził zrozumienie.

Byłam ostatnio się przebadać kontrolnie. Stwierdzono u mnie już wyższy stopień depresji. Słyszę głosy w momencie, gdy mam napady płaczu. Głosy namawiające mnie do zrobienia sobie krzywdy. A czasami zrobienia krzywdy komuś kto mi krzywdę zrobił. Myśli samobójcze są intensywniejsze. Autoagresja się znowu pojawiła. Lekarz przydzielił mi antydepresant i neuroleptyk. Pomaga na jakiś czas. Zazwyczaj objawy nasilają się po kłótni. Mam również lęki, i natłok myśli.

Nigdy nie uciekałam z powodu depresji w alkohol lub narkotyki. Nie palę. Nie biorę. Staram się żyć normalnie. Już nawet podjęłam jakąś pracę, aby "teściowa" nie marudziła. Nigdy nie byłam hospitalizowana.

Może ktoś mi poradzi jak mam dalej żyć? Napady płaczu są coraz częstsze. Boję się już nawet z domu wyjść. Partner mi pomaga. Mieszkam z nim i bardzo mnie wspiera. Ale to już nie wystarcza. A najgorsze jest to, że z powodu awantur domowych obwiniam się o wszystko.

A może ktoś ma podobny problem? Już sama nie wiem co robić. Na swoją rodzinę oprócz wujka, matki i siostry mogę już nie liczyć.

Dziękuję.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...