Skocz do zawartości
Forum

Nie mogę pozbierać się po rozstaniu


Gość maska 165

Rekomendowane odpowiedzi

Witam

Chciałbym podzielić się z wami moją historią, bo już nie radzę sobie z tym shitem, który aktualnie mam w głowie. Ból po rozstaniu i emocje jakie temu towarzyszą są po prostu nie do opisanie :/ Może ktoś podpowie jak sobie z tym poradzić albo przechodził coś podobnego.

Ale od początku.

Dziesięć miesięcy temu poznałem dziewczynę na treningach które prowadziłem, miła, towarzyska, zawsze uśmiechnięta od ucha do ucha, co mi się niezmiernie podobało.
W sumie od pierwszych zajęć złapaliśmy dobry kontakt, dużo rozmawialiśmy, śmialiśmy się itp.
Ja w tym czasie zakończyłem dosyć skomplikowaną znajomość, więc trzymałem wobec niej dystans i traktowałem jako atrakcyjną koleżankę , czy też partnerkę treningową w późniejszym czasie, tym bardziej wiedząc, że ona ma chłopaka od 5 lat. Z czasem poznawaliśmy się coraz lepiej i dowiadywałem się o niej coraz więcej i więcej zarówno o tych dobrych sprawach jak i złych w jej życiu. Z tych rozmów wynikło że ma nieuleczalnie chorą mamę.
Kiedy się o tym dowiedziałem i widziałem że potrzebuję wsparcia to bardzo się zbliżyliśmy do siebie.
Pomagałem jej w każdym możliwym aspekcie życia jak tylko potrafiłem rozmieszając ją czy zajmując jej czas rozmową, nawet i do samego rana kiedy nie mogła spać.
W między czasie przestało jej się układać z chłopakiem, i w sumie po każdej kłótni czy tam jakimś problemie przylatwywała do mnie lub pisała żeby się wyżalić, spotkać czy przytulić. Pomału zaczynało mi na niej coraz bardziej zależeć i ona dawała mi jasno do zrozumienia że jej na mnie też, ale chciałem być fair wobec gościa więc nie chciałem jej się wpierdzielać w związek co nie raz jej podkreślałem. Później On dowiedział się o tym że się widujemy i jej pomagam, robił jej awantury że za dużo czasu ze mną spędza i kilka razy kazał wybierać między mną a nim, zawsze kończyło się tym, że mówiła że ze mnie nie zrezygnuję i wszystko u nich wracało po kilku dniach do normy, a mnie już to pomału zaczynało boleć .
W międzyczasie jej mama zmarła :( co było na pewno traumatycznym przeżyciem i to zbliżyło nas jeszcze bardziej do siebie , w wyniku czego okazało się, że bezgranicznie się zakochałem. Po licznych kłótniach z chłopakiem zaczęła testować moje uczucia i sprawdzać co do niej czuję i kiedy już się w tym utwierdziła, po dość burzliwej awanturze rzuciła chłopaka i powiedziała że chce być ze mną.
Wiedziałem że może być to przypływ emocji więc podchodziłem do tego z ostrożnością, ale utwierdzała mnie jaki ja jestem fantastyczny, najwspanialszy na świecie, mówiła że przy nikim w życiu tak się nie czuła i że chcę być ze mną na dobre i złe. Więc w to uwierzyłem.
Dwa miesiące związku to może mało, ale pierwszy raz w życiu z kimkolwiek byłem tak szczęśliwy, biorąc pod uwagę że mam bardzo sceptyczne nastawienie do świata i ograniczone zaufaie do ludzi to powiedziałbym nawet że byłem najszczęśliwszym człowiekiem świata.
Mimo że sporo pracowałem, to każdą wolną chwilę spędzaliśmy ze sobą na wspólnej pasji jaką w niej zaszczepiłem. Trenowaliśmy razem, gotowaliśmy dla siebie, robiliśmy zakupy , wieczorne spotkania były bardzo bardzo gorące i namiętne . Była między nami ta chemia, bo o ile słowami można oszukiwać drugą osobę mówiąc jej czułem słówka , to reakcji organizmu nie da się oszukać.
Było nam wspaniale, ale jej były nie odpuszczał.
To raz przyszedł coś oddać, to pisał i się żalił że o nas na miescie mówia i jak ona mogło mu to zrobić itd. No ale każdy by się tak zachowywał więc przymykałem na to oko.
Pojechaliśmy na krótkie wakacje, tam wszystko było idealnie, powiedział bym że aż nad to bo nigdy nie dopuszczałem do siebie myśli że będę taki szczęśliwy ona też twierdziła że było przecudownie.
Wróciliśmy z wakacji ,normalny tydzień jakby nigdy nic, w niedziele planowała jeszcze co zrobimy w następny weekend, a co w środę zrobimy itp. A tu nagle w poniedziałek nie wiadomo skąd napisała mi że, nie jest w stanie teraz się wiązać i musi całkowicie zamknąć tamten rozdział. To zamknięcie rozdziału wyglądało tak że pojechała z nim na krótki wyjazd i powiedziała, standardowy tekst że nie zasługuję na mnie, że znajdę o wiele lepszą. No to już wtedy mnie niesamowicie załamało ale chciałem żeby mi to w twarz powiedziała a nie sms'em.
Spotkalismy się nie była w stanie wydusić z siebie żadnego słowa, popłakała się i rzuciła mi się w ramiona.
Podchodziłem już do tej znajomości z dystansem, bo wmówiłem sobie że rozstanie takie stopniowe będzie lepsze niż takie jedno chirurgiczne cięcie, więc dalej utrzymywalismy kontakt. Tu już zaczęły się dziać rzeczy niewytłumaczalne dla mnie bo ona bedąc z nim dalej dążyła do kontaktu ze mną, mówiąc że nawet nie chce z nim rozmawiać, że nie widzi z nim swojej przyszłości itp.
Znów wrócił nam dobry kontakt i się co jakiś czas widywaliśmy. On jej znów zrobił awanturę i powiedziała że to definitywny koniec że nie chce go już dłużej znać. Oczywiście schronienie znów znalazła w ramionach zakochanego idioty czyli moich, powiedziała o wszystkim ojcu, ojciec zaakceptował to że będzie ze mną czemu wcześniej był zupełnie przeciwny i kolejnych kilka dni było jakby zupełnie się nic nie wydarzyło.
W weekend pojechalismy do kina i na zakupy , to był pt i sb. Piątek był bardzo miły i przyjemny i zostalismy u moich znajomych na noc. Na drugi dzień wróciliśmy do domu i mieliśmy spotkać się na grillu u znajomych, ale mówiła że źle się czuję i jest zmęczona więc jej nie namawiałem na siłe, ale zaniepokoiło mnie to że w drodze powrotnej zacząłem wyczuwać od niej jakiś dziwny dystans i widziałem że się stresuję. Spytałem czy coś jest nie tak czy coś się dzieje , to mówiła że nic , tylko strasznie zmęczona jest. Pojechałem na grilla, mieliśmy cały czas konakt ze sobą i rozmawialismy jakby nigdy nic wysyłała słodkie buziaczki całuski itp, a tu w niedziele od rana no contact i się nic nie odzywa. W końcu zdenerwowany napisałem o co znów chodzi, to odpisała wieczorem, że już nie czuje tego tak mocno, a bardzo by chciała i nie jest w stanie teraz się wiązać i że bardzo mnie przeprasza i bla bla bla, po czym w poniedziałek była już z tamtym i są teraz przeszczęśliwi. :(
Wiem że nie można nikogo zmusić do miłości i to w pełni akceptuję, ale wierząc w nią bezgranicznie i cały czas pomagając jej w trudnych chwilach, podnosząc jej poczucie własnej wartości, pomagając odnaleźć pasję i kierunek w jakim chce zmierzać, bo zapisała się na kurs trenerski , który jej poleciłem, ona po prostu mnie olała, wyrzuciła z życia i wszystko to czego nauczyła się ode mnie wykorzystuję do tego by być szczęśliwa z nim :(
No i tego niestety nie jestem w stanie znieść :(
Ból po rozstaniu jest nie do opisania. Mam wahania nastrojów raz mi się chcę śmiać raz płakać , raz ją kocham raz nienawidzę za to jak mnie wykorzystała . Nic nie sprawia mi radości , nic nie cieszy. Z jedzeniem i snem jest bardzo kiepsko, trening który był dla mnie największą przyjemnością dnia omijam szerokim łukiem , bo duuużo czasu spędziliśmy na wspólnych treningach.
Staram się zmotywować i zapłeniać ten czas jak tylko mogę, ale niestety wszystko co sprawiało mi w życiu największą radość przeniosłem na nią i teraz żadna z tych rzeczy mnie nie cieszy, kiedy mam robić to sam , to wszystko mi ją przypomina :( Stworzyłem sobie w moim mniemaniu związek idealny, który okazało się był tylko idealny dla mnie. Teraz najbardziej doskwiera mi samotność i że nie przytrafi mi się już takie szczęście jak ten dwumiesięczny związek. Moje ego cierpi maksymalnie a poczucie wartości nad którym dłuuugo pracowałem nagle gdzieś zniknęło.
Nie wiem już jak sobie z tym mam poradzić :(

Odnośnik do komentarza

Są takie dziewczyny, które maja chłopaka którego chcą,lub dwóch na wymianę. i takie które nie mają wcale...

Jak jej się tamten znudzi ,wie ,że do Ciebie w każdej chwili może wrócić ,bo ją przyjmiesz z otwartymi ramionami i tak będzie przechodziła od jednego do drugiego ,a na stale wybierze jednego z was lub całkiem kogo innego,
życie...
Jak masz sobie poradzić? Odciąć się całkowicie od tej chorej znajomości,a otworzyć się na nowe...

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tak, wykorzystała Cię i nie uszanowała Twoich uczuć. To co napisała, że zasługujesz na coś lepszego to nie powinno być zwykłą formułką, ale jej silnym przekonaniem.

Przykro czyta się takie historie. I człowiek od razu się zastanawia czy sam kogoś choć w małym stopniu tak nie skrzywdził.

Zgadzam się z Ka-Wa. Odciąć. Odciąć całkowicie.

I będziesz jeszcze tak szczęśliwy. Dlatego, że to Ty. Jeśli już taki byłeś to i możesz być taki ponownie. Prędzej to ją ominie, niż Ciebie :)

Odnośnik do komentarza

Czyli wynika z tego, że byłeś dla niej jak 'zapasowe koło'? Przejechała się w potrzebie i z powrotem wrzuciła do bagażnika...

Wahania nastrojów to wg mnie naturalna reakcja. Jak się z kimś rozstajesz, to przechodzisz kilka etapów od niedowierzania do pogodzenia się ze stratą.
Co będzie dla Ciebie najlepsze? Sam powinieneś to wiedzieć;) Między innymi zajęcie się swoimi pasjami i sobą przede wszystkim. Rób sobie często przyjemności, takie drobne rzeczy które Cię zrelaksują, ucieszą, czy ogólnie poprawią nastrój. Sam wiesz najlepiej;)
Co do treningów, które Ci zbrzydły (zrozumiałe), może jest szansa na zastąpienie ich jakąś inną aktywnością?
Szkoda, że z nich zrezygnowałeś. Może jest szansa, żeby trenować gdzie indziej? Zawsze są jakieś możliwości, rózne wyjścia, trzeba tylko zdjąć klapki z oczu i je zobaczyć;)
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Gość wieczniesama

rada jest prosta.nie zbliżać się do ludzi,którzy tkwią w jakimkolwiek związku!trzeba szukać osób,które są faktycznie same,dojrzałe i gotowe na prawdziwe otwarcie się na drugiego człowieka,inaczej potem takie historie.

Odnośnik do komentarza

maska 165, Twój stan po rozstaniu jest pewną "normą". Nic dziwnego, że podupadła Twoja samoocena, że jesteś smutny, masz wahania nastrojów. Rozstanie boli, ale na szczęście ten ból mija. W Twoim przypadku również tak będzie, tylko potrzebujesz czasu. Dziewczyna najwyraźniej traktowała Cię jako zapasowe koło. Jeden chłopak zaspokajał jej inne potrzeby, Ty zaspokajałeś jeszcze inne. Działała na dwa fronty, tak naprawdę raniąc Was obu. Jak sobie poradzić? Zakończyć definitywnie związek, nie kontaktować się z nią i dać sobie czas. Nie rezygnuj ze swoich pasji. Jeśli obawiasz się, że spotkasz swoja byłą w miejscu, gdzie razem trenowaliście, zapisz się gdzieś indziej. Pomyśl o sobie i uszanuj swoje emocje. Z czasem powinno być lepiej. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi.

Co do zmiany miejsca gdzie mogę trenować, to sytuacja jest o tyle trudna, że jest to też moje miejsce pracy :/

Zerwanie całkowite kontaktu jest niesamowicie trudne. Staram się nie myśleć, staram się zapomnieć, ale jak gdziekolwiek tylko wyjdę z domu to z niewyjaśnionych mi przyczyn chcę ją spotkać (masochizm ?).
Chcę też jej powiedzieć jak się z tym wszystkim czuję,
bo zawszę mówię co czuję i co myślę, a nawet jak spotkam ją przez przypadek to jakoś nie wyobrażam sobie, że powiem jej, że wszystko jest dobrze jak w rzeczywistości w środku będzie się we mnie gotować :/

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...