Skocz do zawartości
Forum

Ogarnąć życie po rozstaniu


Gość taakaaaa

Rekomendowane odpowiedzi

Hej wszystkim... Moja historia zaczęła się dwa lata temu, wtedy też zaczęłam żyć... Poznałam fantastycznego faceta, czułam sie jakbym znała go od zawsze, uwielbialiśmy spędzać ze sobą czas, nigdy nam sie w swoim towarzystwie nie nudziło przynajmniej tak mi sie wydawało. Po kilku miesiącach od poznania wyszło coś więcej, pokochałam go a on mnie, zostaliśmy parą... Myślałam ze złapałam Pana Boga za nogi, ze w końcu jestem szczęśliwa, naprawdę szczęśliwa! Wszystko zaczęło sie układać.... były plany na przyszłość, odkładaliśmy na wspólne mieszkanie, ślub, dzieci... były sprzeczki, kłótnie ale żadne z nas nie pomyślało żeby się rozstać... Po jednej dosć ostrej kłótni stwierdził ze odchodzi... wrócił po miesiacu, zaczęliśmy od nowa i nasz zwiazek się wzmocnił... obiecywał ze nigdy więcej nie odejdzie, ze przeprasza, ze kocha... uwierzyłam i mijały kolejne miesiące aż do maja. weekend majowy to nasz ostatni wspólny weekend gdzie na pożegnanie powiedział że kocha i razem na zawsze, Kilka dni później coś sie zmieniło, unikał kontaktu nie tylko fizycznego ale w ogóle, nie odzywał sie, nie chciał sie spotykać... Któregoś dnia powiedział ze chce przerwy, ma problemy w pracy i potrzebuje pobyć sam ale wróci bo kocha. Nie wrócił... Zadzwonił któregoś dnia i powiedział zebym wzięła swoje rzeczy bo to koniec. Odszedł z dnia na dzień,bez słowa... minęły trzy miesiace od rozstania a ja nie potrafie ogarnać życia... Próbowałam sie dowiedzieć co sie stało, błagałam zeby powiedział, nie reagował na maile, telefony, sms... po prostu zniknął z dnia na dzień z mojego zycia. Jakiś czas temu dowiedziałam sie od osób trzecich że po około roku związku zaczął wątpić w to że mnie kocha ale był ze mna bo nie chciał być sam... Poczułam sie upokorzona i zmiażdzyło mnie to totalnie, teraz z tego co wiem sie z kimś spotyka. Jak to możliwe że przez pół roku mówił że kocha i tak się zachowywał a nie był tego pewien?! nie rozumiem. Nie usłyszałam nawet słowa przepraszam.. jakby te dwa lata nic dla niego nie znaczyły. A ja go kocham wciąż tak samo i nie umiem żyć tak jakby go nigdy nie było, cały czas o nim myśle, tęsknie, kocham:(

Odnośnik do komentarza
Gość wieczniesama

nóż się w kieszeni otwiera jak czytam takie historie! i może cierpieć nie tylko kobieta-mężczyznom też się przytrafiają przecież takie historie.Nic ciekawego Ci nie powiem,nic mądrego nie doradzę,poza jedną refleksją: jeśli ludzie się kochają to nie ma przerw,głupich cichych dni,rozstań i powrotów,odpoczynkow...bo niby po co?! w przeciwnym razie coś nie gra,i o wiele łatwiej byłoby osobom,które cierpią w takich relacjach i są dla kogoś opcją,gdyby po takich numerach od razu mówiły:żegnam.Szkoda czasu...człowiek czeka,czeka,nakręca się i analizuje,a te osoby to jakieś k...księżniczki i książęta,które jakby conajmniej wracały z wojny,że trzeba na nich czekać.Mówmy im częściej do widzenia i tyle! Ludzie w podobnej sytuacji! ja przerabiałam takie zachowania i wierzcie mi-w 99% przypadków prędzej czy pozniej nadchodzi koniec albo okazuje się,ze ktoś zajął wasze miejsce,jeszcze "w trakcie"albo zaraz po ;)

Odnośnik do komentarza

czuje sie tak jakbym była nic nie warta skoro tak mnie potraktował.. to wartosciowy facet, tego jestem pewna i bardzo boli mnie ze zastąpił moją osobę kimś innym, nic nie zapowaiadało końca, to stało sie z dnia na dzień. Zaczęłam sie zastanawiać co jest ze mna nie tak, co takiego zrobiłam... moze mnie nie da sie kochać? To mój pierwszy prawdziwy, poważmny związek i wydaje mi sie ze ostatni...

Odnośnik do komentarza

Czas leczy rany...
Faceci tacy są ,nie lubią się tłumaczyć,wysłuchiwać pretensji,itp.najlepiej wycofać się rakiem,
zrobił wg siebie tak ,żeby jak najmniej Cię zranić ,
nie ma dobrego sposobu na rozstanie,jakby wcześniej oznajmił ,że odchodzi ,bo Cię nie kocha...,byłoby Ci lżej,podejrzewam ,że nie...,a ile by było łez ,pretensji,dlatego chciał tego uniknąć, bo faceci tego nie znoszą.
Nie ma sensu domniemywać dlaczego,bo my w sumie nie wiemy dlaczego kochamy i dlaczego miłość mija,tak ,że siebie nie obwiniaj za zaistniałą sytuację,jedynie może za bardzo kochałaś,
w związku trzeba mieć też własne życie,wtedy zawsze jest łatwiej przez nie przejść.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Tylko ja jestem osobą która wolałaby jasne i konkretne nie kocham cie spie... niż takie pieprzenie kocham cie ale lepiej ci będzie beze mnie i takie tam... czas leczy rany ale ile jeszcze tego czasu ma minąć?! trzy miesiace minęły a ja wciaz nie umiem życ

Odnośnik do komentarza

Trzy miesiące to bardzo długo. Może wybierz się do psychologa zanim popadniesz w depresję. Moje rozstanie miało miejsce 3 dni temu ale dopiero wczoraj to do mnie dotarło i boli cholernie boli. Sama myślałam aby się wybrać do psychologa no bo jak Ty funkcjonować gdy ktoś zrywa z Tobą przez fb? Zero sensownych wyjaśnień. Samej nie chce mi się wstawać z łóżka nie mogę spać w nocy. Czy to musi aż tak boleć?

Odnośnik do komentarza

Iriga1 ile masz lat? ja mam prawie 27... chciałam mieć rodzine, dom, dzieci i teraz te moje marzenia musze odłozyć na półke... to z nim chciałam tą rodzinę! Wątpię w to ze kiedykolwiek jeszcze bede szczęsliwa. Moje koleżanki wychodzą za maż, rodzą dzieci, przyjaciółki zareczone, przygotowują wesele, biała suknia itp a ja siedze i rycze bo to ja miałam wybierać niedługo suknie ślubną... u mnie minęły aż trzy miesiace a czuje sie podobnie, jeszcze to do mnie nie do końca dotarło i żyje złudzeniami ze wróci

Odnośnik do komentarza
Gość wieczniesama

nie żyj presją społeczną,odłóż te wszystki pragnienia z tym związane...może bardziej poddajesz się temu na co patrzysz dookoła,że inne wychodzą za mąż,białe sukienki,dzieci itd...chyba ważniejsze jest zdanie sobie sprawy z tego,że na świecie jak widać mnogo jest ludzi niedojrzałych,niezdecydowanych i zwykłych tchórzy.Pytanie brzmi,jak się w tym odnaleźć i nie pogubić,i następnym razem wiedzieć jak podejść do tematu związku z kimś.

Odnośnik do komentarza

watpie żebym kiedykolwiek miała szanse kochac tak bardzo... Nie mam powodzenia u facetów, nie jestem ani ładna, ani szczupła, taka zwykła, prosta z niesamowitą liczbą defektów wiec nie będzie łatwo zacząć nowe zycie wiedząc ze raczej napewno będe singielką i starą panną...

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Mówią że faceta poznajesz jak kończy a nie jak zaczyna. Jak wyglądał jego poprzedni związek? Wiesz coś na ten temat? Może zawsze tak kończy?
Może on się wystraszył odpowiedzialności, może tempo dla niego za szybkie? Może samolub i tchórz. Sporo tych może, a odpowiedź mógłby dać tylko on, albo Ty gdy uda Ci się spojrzeć na sprawę z dystansu, może okaże się że czegoś niezauważałaś, a sygnały były?
Dobrze że nie zmarnował Ci kolejnych lat i wyzwolił ze swojej miłości/niemiłości teraz, chociaż przy takim gościu to możesz się spodziewać że za rok sie odezwie i znów będzie kochał.

Odnośnik do komentarza

~taakaaa
watpie żebym kiedykolwiek miała szanse kochac tak bardzo... Nie mam powodzenia u facetów, nie jestem ani ładna, ani szczupła, taka zwykła, prosta z niesamowitą liczbą defektów wiec nie będzie łatwo zacząć nowe zycie wiedząc ze raczej napewno będe singielką i starą panną...

Czy aby nie oceniasz się tak krytycznie, przez pryzmat tego, co Cię spotkało?
Piszesz o nim ,że to taki wartościowy facet?
Chyba nie do końca, przede wszystkim zabrakło uczciwości, okazał się zwykłym tchórzem i oszustem, potraktował Cię podle.
Przestań analizować "dlaczego Ci to zrobił".
Czas leczy rany i nie nastawiaj się z góry, że nigdy nikogo tak nie pokochasz - pokochasz, tylko nie jesteś jeszcze na to gotowa.

Odnośnik do komentarza

Już tyle czasu minęło a mi wcale nie jest lpiej... nie moge przestać o nim myśleć, wszystko kręci sie w okół tego co robi, z kim jest, czy o mnie myśli, czy tęskni. Jak ja mam przestać kochać i żyć z myślą ze w każdej chwili moge go spotkać? mieszkamy niedaleko siebie w małym miasteczku

Odnośnik do komentarza

Jest tutaj mnóstwo wątków, gdzie można przeczytać rady, co zrobić po porzuceniu.
Generalnie, nie ma złotego środka, trzeba odcierpieć, ale ile i jak długo, zależy od cierpiącego.
Nie idealizuj go, wręcz przeciwnie, pomyśl, jakie świństwo Ci zrobił, jak źle Cię potraktował, zajmij sobie czas maksymalnie, wysiłek fizyczny pomaga, spotykaj się z ludźmi, nie śledź go na FB, nie rozmawiaj na jego temat ze znajomymi itd.
Spotkanie po takich przejściach, nie należy do łatwych, cóż, w takich okolicznościach trzeba się zmobilizować i przejść obok z podniesioną głową i kamiennym wyrazem twarzy, gdy powie "cześć" odpowiesz i pójdziesz dalej.
Osobiście odradzam, jakiekolwiek rozmowy z nim, gdyby go nagle naszło, Ty już nie powinnaś mieć z nim tematów do rozmowy, nie zapominaj o godności.

Odnośnik do komentarza

~taakaaa
Iriga1 ile masz lat? ja mam prawie 27... chciałam mieć rodzine, dom, dzieci i teraz te moje marzenia musze odłozyć na półke... to z nim chciałam tą rodzinę! Wątpię w to ze kiedykolwiek jeszcze bede szczęsliwa. Moje koleżanki wychodzą za maż, rodzą dzieci, przyjaciółki zareczone, przygotowują wesele, biała suknia itp a ja siedze i rycze bo to ja miałam wybierać niedługo suknie ślubną... u mnie minęły aż trzy miesiace a czuje sie podobnie, jeszcze to do mnie nie do końca dotarło i żyje złudzeniami ze wróci

Mam 24 lata. Mam dziecko z innego związku i to z nim chciałam stworzyć rodzinę ale nie wyszło
Tez mam koleżanki które wychodzą za mąż są w szczęśliwych związkach ale każdy ma przypisany swój bieg życia i to się toczy swoim tempem. Wiem ze taka wizyta u psychologa dużo pomoże. Pomoże nam zrozumieć dlaczego aż tak to boli. Życie jest czasami okrutne ale toczy się dalej i trzeba mieć dużo siły na podniesienie się. Wierzę w Ciebie i wiem ze dasz rade. Ja tez dam rade ale potrzeba czasu dużo czasu

Odnośnik do komentarza

Dobrze, że za wczasu 'wyszło szydło z worka'. Ja bym miała wątpliwości co do tego, czy to wartościowy facet. Może powierzchownie to tak wyglądać, może prowadzi 'normalne' życie i wygląda na przyzwoitego człowieka. Ja staram się ludzi po wyglądzie nie oceniać, raczej ich poznaję po czynach. Tak naprawdę, to (przepraszam za określenie) wywalił Ci świnię i to się liczy. Pamiętaj to co złe a łatwiej Ci będzie o nim zapomnieć.
I gdyby to szydło nie wyszło teraz z worka to pewne wyszłoby później... pewnie miałabyś to piękne wesele, cudowną suknię, tylko kto wie, czy w środku nie kotliłyby się wątpliwości... W końcu i tak pokazałby 'różki' i pewnie prędzej czy później doszłoby do rozwodu... Już lepiej za wczasu się rozstać, bo rozwód to jeszcze trudniejsza sprawa... Wiem co mówię.
3maj się, pogadaj z psychologiem i się wypłacz, ból w końcu minie bo nie trwa wiecznie.
'Po każdej burzy wychodzi słońce'.
Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Witam wszystkich.
Długo zastanawiałam się czy podzielić się swoim problemem na forum, ale doszłam do momentu, w którym nie radzę sobie z sytuacją, w jakiej się znajduję.
Od trzech lat jestem żoną człowieka z kraju arabskiego, mamy roczne teraz bliźnięta, dwóch synów. Zawsze wiedziałam jak bardzo się różnimy i że nasz związek może napotkać z tego tytułu więcej problemów, ale wierzyłam, że ze miłość wystarczy, aby sobie z nimi poradzić (przynajmniej ta z mojej strony). Znaliśmy się przed ślubem, zdarzały się między nami nieporozumienia, ale nigdy nie pomyślałam nawet przez chwilę o rozstaniu. W grudniu zeszłego roku pokłóciliśmy się i mąż się wyprowadził. Krzyczał na dziecko, a ja stanęłam w obronie syna. Nigdy nie wyraził chęci powrotu do rodziny, twierdząc, że to ja i moja rodzina wszystko zepsuliśmy. Zostawił mnie, kiedy synowie mieli cztery miesiące, przed pierwszymi świętami z nimi.. Teraz jestem w trakcie rozwodu, który jest i będzie jeszcze bardziej bolesny ze względu na walkę o dzieci i szerokość władzy rodzicielskiej nad nimi. W tej chwili nie mieszkamy razem od 8,5 miesiąca. Nie będę wnikać w szczegóły rozwodu, ogólnie mówiąc ten człowiek zrobi wszystko, żeby zniszczyć do końca moje życie i przede wszystkim chciałby zabrać dzieci, powiedział to kilka razy i z tego wynika największy tragizm mojej obecnej sytuacji. Ale chciałabym skupić się na tym, że coraz bardziej nie radzę sobie ze swoim życiem. Nie wiem do końca co się stało i jakie były motywy jego zachowania, niesamowicie dziecinnego i niedojrzałego. Myślę o tym od 8 miesięcy i nie mogę dojść do żadnego wniosku. Przychodzą mi na myśl dwie opcje, ale to nie jest ważne w tej chwili. Wzięłam z tym człowiekiem ślub z miłości, był i w pewnym sensie nadal jest osobą, którą kochałam najbardziej na świecie do chwili obecnej (mam prawie 30 lat). Z dnia na dzień jest ze mną coraz gorzej, nie chce mi się wstawać z łóżka i zaczynać kolejnego dnia, ale muszę, ponieważ mam dzieci i muszę się nimi zajmować przez całą dobę, z pomocą mamy na szczęście. Nie mam nawet czasu na to, żeby przetrawić i przemyśleć to wszystko, co się wydarzyło, a jak mam już chwilę w nocy, tak jak teraz, to fizycznie nie daję rady ze zmęczenia. Tylko osoba wychowująca bliźnięta jest w stanie zrozumieć o czym mówię. Jestem bez pracy, na utrzymaniu rodziców plus śmieszne alimenty zasądzone chwilowo na czas procesu, co jeszcze bardziej mnie dołuje. Poza tym, mąż przyjeżdża do dzieci, bo ma zasądzone widzenia póki co na czas trwania procesu, więc traumą jest dla mnie jego przyjazd. Często wracam myślami do dawnych czasów, kiedy mieszkaliśmy chwilowo w UK, potem w Polsce, kiedy wszystko było inaczej. Czuję, że moje życie nie ma żadnego sensu, że nie czeka mnie już nic dobrego. Jestem strasznie zmęczona fizycznie i psychicznie. Najbardziej nie radzę sobie ze świadomością, że muszę walczyć z człowiekiem, z którym chciałam spędzić całe swoje życie. Boję się, że spróbuje zaatakować moją rodzinę i zabrać dzieci siłą (mam ku temu podstawy). Boję się spać w nocy, nie wychodzę z dziećmi daleko poza ogrodzony teren wokół domu, w każdym samochodzie widzę męża.. Nie wiem co może zrobić i do czego się posunąć, może być człowiekiem nieobliczalnym i jest nieprzewidywalny. Oczywiście mam prawnika i z prawnego punktu widzenia zrobiłam już wszystko, co mogłam, teraz wszystko w rękach sądu, ale proces jeszcze potrwa. Muszę znaleźć sobie psychoterapeutę, bo czas niestety pogłębia moje rany i wcale ich nie goi.
Jedna prośba do osób, które ewentualnie chciałyby do mnie napisać, darujcie sobie wykłady o Arabach, o tym, że mogłam się tego spodziewać i myśleć wcześniej, że to było do przewidzenia, bo oni są tacy a nie inni. Naprawdę nie po to dzielę się z wami problemem. Miłość jest ślepa, a czasem i głucha, myślę, że wielu z was o tym wie. Chciałabym raczej dowiedzieć się, jak sobie radzicie po swoich rozstaniach i znaleźć osobę, która czuje to, co ja teraz czuję i przechodzi przez to samo ... Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza

Tylko ja mam wrażenie że jak spotka kogos kogo naprawdę pokocha będzie cudownym mężem i ojcem... mnie w przeciagu tych kilkunastu miesięcy na rękach nosił, mogłam zawsze na niego liczyć, wierzyłam ze kocha bo to okazywał... wiec nie wiem co się stało:( Jego poprzedni związek skończył się po dwóch latach, nie wiem dlaczego, powiedział tylko ze sie nie dogadywali i że to była ich wspólna decyzja... Bardzo bym chciała wiedzieć co nim kierowało i kim dla niego byłam. Wszyscy twierdzą ze to wartościowy facet, ma dużo znajomych, przyjaciół którzy go uwielbiają.. Znam go na tyle żeby wiedzieć że już nie wróci, jego znajomi twierdzą ze dla niego było minęło i nawet o tym nie wspomina tylko szuka innej miłości. Jak ja mam przestać kochac i żyć normalnie jak kompletnie sobie nie radze...

Odnośnik do komentarza

A jeśli naprawdę kochał to co się zmieniło ze nagla przestał? Nie da się przestać kochac z dnia na dzień... Znaczy już od jakiegoś czasu przed rozstaniem było "inaczej", kochaliśmy się dużo rzadziej niż zwykle, jak sie spotykaliśmy to tylko z mojej inicjatywy głównie wpadałam niespodziewanie co go bardzo złościło bo nie lubił takich niespodzianek... ale mówił że kocha, że na zawsze, tłumaczył sie problemami w pracy. Myślałam że faktycznie wiec dałam spokój. Któregoś razu powiedział ze go wku... i jestem trudna w obyciu... Może juz wtedy zaczęło mu świtać że nie kocha? Tylko czemu wtedy nie odszedł? Tysiace pytań bez odpowiedzi... może to faktycznie ja zawiniłam...

Odnośnik do komentarza

Dlaczego Ty się obwiniasz ciągle. Nie wyszło wam tak się zdarza. Jeśli Odszedł do innej to znaczy ze nie był Ciebie wart daj spokój weź się wgarsc pójdź do psychologa wygadaj się bo popadniesz w depresję ja wiem ze to boli ale taki jest kolej rzeczy. Rozstania zawsze bolą. Przestań się obwiniać i zejdź na ziemię zacznij żyć bez niego
Przynajmniej spróbuj.

Odnośnik do komentarza

Hej, jestem tutaj gościem i pisze anonimowo. Jeszcze raz się udzielam, bo tak mnie ten Twój wątek zaciekawił... sama kiedyś przeżyłam coś podobnego i nie chciałabym tego przeżywać ponownie.
Jak czytam Twoje opinie to czuję smutek i przypominam sobie dawne czasy... bardzo przeżywałam rozstanie z pewnym facetem... na tamte czasy byłąm tym rozstaniem tak zdruzgotana, że nawet nie wiedziałam co czuję... wspominałam go podobnie jak Ty - jako cudownego człowieka, duszę towarzystwa (był taki zabiegany, że miał mało czasu dla mnie, więcej czasu miał dla znajomych więc może dlatego go tak lubili...).
Miałam koleżankę, której opowiadałam moje przeżycia i to mi pomogło - wystarczyło tylko tyle, że mnie wysłuchała. Poszłam też do psychologa, ku mojemu zdziwieniu rozpłakałam się jak bóbr, Pani podała mi chusteczki higieniczne, brałam jedną za drugą i płaczu powstrzymać nie mogłam. Opwiadałam racjonalnie jak się zachowywał (w głowie miałam ten obraz jego cudowności). Pytałam, dlaczego tak z dnia na dzień się zmienił, dlaczego odszedł, chciałam podjąć próbę naprawy tego związku....
Pani mnie wysłuchała i usłyszałam:
"Jak mężczyzna kocha, to się tak nie zachowuje". Mało tego, później dotarło do mnie, że stosował wobec mnie perzemoc psychiczną, ograniczał wyjścia (a ja sobie naiwna tłumaczyłam, że zazdrosny jest i że to z miłości). I w takim oto bagnie przeżyłam z hakiem 5lat, myśląc że to miłość jest.
A dlaczego miał tak mało czasu dla mnie? Jak się potem okazało miał dziecko z inną...

Napisałaś, że powiedział Ci, że go wk...? no rzeczywiście 'cudowny' człowiek;)
Naprawdę współczuje systuacji ale weź się w garść!
PS przepraszam za cynizm.

Odnośnik do komentarza

w mojej rodzinie jest tak sytuacja moj kuzyn chodzil ziewczyna 10 lat bylo piekne wesele a po dziesieciu miesiacach powiedzial ze jej nie kocha . wszystko owiane tajemnica rodzina w szoku dlaczego? ona prosila zeby sprobowali a on ze nie . pytam to po co bylo wesele i te 10 lat chodzenia .

Odnośnik do komentarza

Bardzo przeżywam to że mnie nie kocha bo podejrzewam ze nie kocha... nie rozumiem dlaczego :( Przeszło mi przez myśl nawet ze może nie da się mnie pokochać... ja też mam z tym problem, bardzo szybko przywiązuje się do ludzi ale pokochac moge nielicznych... on był pierwszym facetem którego pokochałam! Mam 27 lat a nigdy wcześniej nie miałam żadnego związku nawet krótkiego epizodu... byłam zauroczona ale nie kochałam!!!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...