Skocz do zawartości
Forum

Nienawidze swojego domu, nienawidze siebie tutaj,


Gość andreassiina

Rekomendowane odpowiedzi

Gość andreassiina

Problem mam taki, że wróciłam z podróży do domu po 3 tygodniach.. I jak wyjeżdzalam to byłam przyzwyczajona, że wmoim domu nie jest zbyt fajnie, że atmosfera do kitu, że mój brat ćpa, że w ogóle trochę patologia, awantury czasem i tym podobne.. Byłam do tego przyzwyczajona.. A teraz wróciłam i nie mogę dojśc do ładu ze sobą. Chce mi się wyć, nie mogę usiedzieć w miejscu, próbuje zagłuszyć się muzyką, filmami, ale nawet nie chce mi się niczego słuchać czy oglądać, przedtem mogłam siedziec godzinami na internecie i oglądać jakieś głupoty teraz to wszystko co robiłam wydaje mi się nudne, puste i głupie. Nie wiem czym mam się zająć. Jeszcze jest taka kwestia, że ja tutaj w moim domu i mieście niczego, nikogo nie mam. Miałam depresje, zamknęłam się na ludzi, tutaj boję się wychodzić z domu, wstydze się siebie. Nienawidze swojego miasta, nienawidze siebie tutaj. Nienawidze tu być. O ile wcześniej byłam przyzwyczajona tot eraz nie daje rady.. Tam jak byłam to poznałam swietnych ludzi. To tak jakby zacząć na nowo oddychać, poczułam się znowu jak człowiek, jak ktoś kto jest coś warty.. Ostatnie 5lat mojego życia to jedynie depresja, uciekanie, wycofywanie się, samotność.. A teraz przez 3 tygodnie mogłam nacieszyć się ludzmi, widokami. Byłam szczęsliwa, smiałam się i ogólnie przeżywałam coś, chociaż też było mi trudno wyjść stąd i zacząć być "normalną", co niecałiem mi wychodziło, ale się starałam.. Ale teraz nie wiem co zrobić.. Wiem, że się przecież przyzwyczaję i tak dalej, ale te ostatnie dni są straszne...Nie mam nawet z kim o tym pogadać.. Życie znowu wydaje się bez snesu, bez perspektyw, bez radości, pustka, samotnośc.. Nie wiem właściwie po co to tutaj pisze, nie wiem na co licze, bo nie da się nic zrobić w mojej sytuacji, ale po rpostu jest mi ciężko..

Odnośnik do komentarza
Gość andreassiina

Widzisz, wiem. Teraz ide na studia i pewnie pójde na stancje. Tyle, że te studia są w miejscowosci oddalonej tylko o jakieś 24km. I to nie zmienia mojej sytuacji. Bo w tym miescie czuje się tak samo źle, tak samo pusto, samotnie. Do tego wszyscy ludzie z mojego miasta studiują czy pracują tam, więc i tak predzej czy póxniej kogos spotkam.. I tu i tam się boję. I tu i tam jestem zamknięta, cicha i wstydze się siebie.. Do tego jeszcze zostawie tu rodzica z tą sytuacją.. Na wycieczce byłam za granicą, kiedyś byłam na wycieczce jakieś 200km od domu i tam też mogłam się troche rozluźnić.. A tak nie umiem tutaj. Boję się, że nigdy nie zacznę żyć, że awsze będzie tak szaro. Nie widze sensu i perspetyw. Nawet jak ide na te studia to nie czuje, że coś się zmieni. Nie wiem co mam zrobić ze sobą..

Odnośnik do komentarza

Witam serdecznie!

Napisałaś, że cierpisz na depresję, że zamknęłaś się w czterech ścianach, że nie widzisz dla siebie perspektyw. Wyjechałaś z domu, przeżyłaś fajną podróż, zobaczyłaś, że można żyć inaczej i po powrocie załapałaś "doła". Mam pytanie, czy leczysz się jakoś? Bierzesz leki albo korzystasz z terapii? Czy liczysz, że samo przejdzie? Pozwól sobie pomóc i idź do specjalisty. Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza
Gość andreassiina

Miałam depresje jak miałam jakieś 16lat, potem 17,18też trochę, ale teraz już w tym roku 20 i już nie mam depresji. To nie jest depresja. wcżęsniej brałam lekkie antydepresanty, ale potem mi przeszło to przestałam. Mam teraz namiar na psycologa, myśle może nawet o terapii grupowej. Ale z drugiej strony to ile moge gadać o tym samym? Już byłam u pedagogów, u psychologa, u psychiatry, bralam leki a dalej się boję, dalej zachowuje się jak dzikuska w tym mieście. Nie widze sensu. Bo co będzie dalej? Pójde na studia, przeleci te 5 lat na nauce..Wcale się nawet z tego nie ciesze, nawet mi nie zależy za bardzo.. Chce się uczyć, ale to tylko tyle.. "Poznasz ludzi".. Poznam. Na "cześć" i "do zobaczenia".. Bo takie są moje zdolności do zawierania bliższych kontaktów. Do tego jestem prawie jak niemowa, czuje się pusta, z pustką w głowie..Nawet nie chodzi mi o głupote tylko o normalną pustkę, nic w głowie, brak myśli czasem.. Nie umiem gadać z ludzmi, bo jak przychodzi do rozmowy to większośc czasu mam pustkę w głowie i tylko słucham.. A jeszcze jest kwestia tego, że na niczym mi nie zależy. Nie wiem czego chce. Gdy ktoś mnie pyta o coś w stylu "co wolisz" albo "wybierz" albo "co chciałabyś zjeść/obejrzeć/zobaczyć/zwiedzić".. a moja odpowiedz to zawsze "niewiem" albo wzruszanie ramionami. Bo naprawdę nie wiem. Nie zależy mi. Wszystko mi jedno czy bedzie slonce, deszcz czy snieg. Wszystko jedno czy zjem chleb czy bułke, wszystko jedno czy obejrze to czy tamto, wszystko jedno czy coś bedzie o 4 czy o 9. Wszystko mi jedno. Nie wiem własciwie po co się tak rozpisałam, bo to nie bardzo do tematu, ale taki też mam problem i nie wiem do konca co ze mną nie tak.. Wiem jedynie, że to nie depresja. OT taki stan jakbym prawie nic już nie miała w środku.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...