Skocz do zawartości
Forum

Kompleksy a związki


Gość forumowiczka1

Rekomendowane odpowiedzi

Gość forumowiczka1

Witam,
Mam 26 lat, od bardzo dawna jestem sama, w zasadzie miałam tylko 1 go chłopaka przez ok 1 roku. Myślę, że mam problem z nieśmiałością i mam kompleksy. Kiedyś już zwrócił na mnie uwagę chłopak, który wydawało mi się, że jest zbyt idealny dla mnie- lepiej wykształcony (to przede wszystkim) i ..udawałam, że nie widzę. Co prawda ja też studiowałam, właściwie to już skończyłam uniwersytet, ale nie ułożyło mi się tak jak planowałam i nie miałam ochoty na naukę. Nie chciałam też zostać bez niczego, więc najadłam się wstydu i jakoś to wszystko pozdawałam, ale to były dla mnie prawie całkowicie stracone 5 lat mimo iz wcześniej bardzo lubiłam się uczyć, mogłam siedzieć całymi dniami sama z książką. Teraz mam kompleksy nie tylko dlatego, ale też kiedy ze znajomymi rozwiązujemy sobie dla żartów jakieś testy wiedzy itp. to ja nic nie pamiętam np. z historii, nie wiem kto namalował jakiś obraz itp. Historii jakoś specjalnie nie lubiłam, ale nie moge też powiedzieć, ze uczyłam się na zasadzie 3z, a teraz...mam poczucie, że nie mam nawet przyzwoitej wiedzy ogólnej. Sama czytam sobie w internecie o psychologii, choć sama na psychologa nie nadawałabym się, to jakoś bliski jest mi ten dział, uczę się ciągle angielskiego i właściwie to posługuję się nim na poziomie komunikatywnym, lubię słuchać muzyki, uważam, że mam dobry gust muzyczny i mimo to, gdyby ktoś mnie zapytał o jakiegoś wykonawcę niewiele bym mogła powiedzieć. Zmierzam generalnie do tego, że boję się zbłaźnić przy jakimś oczytanym facecie. Boję się, że taki nie będzie miał ze mną o czym rozmawiać, że w towarzystwie przyniosłabym mu tylko wstyd. Teraz w pracy zauważyłam, że pewien młody specjalista odwiedza nas coraz częściej, popisuje się swoją wiedzą (chyba, że mi się wydaje??), spogląda mi w oczy. Na początku nie było mi głupio, bo byłam tym zaskoczona, ale teraz..co prawda narazie ciągle jesteśmy na etapie:" dzień dobry" i "do widzenia", właściwie to dziwnie to wygląda, bo on jest pewnie zaledwie pare lat ode mnie starszy..a tak na marginesie, to jeśli założmy on jest wyżej w hierarchii to on powinien (jesli zechce) pierwszy zaproponować przejście na "TY"? tak zrobił mój przełożony, ale też słyszałam, że to kobieta powinna?? czy to dotyczy też miejsca pracy?
wybaczcie wielowątkowość, dzisiaj miałam zły dzień. Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Gość scrappy_coco

a spieszy ci się do czegoś?
do np. 7 straconych lat i potem do odpoczywania przez następne kilka lat po tym? nic tak nie potrafi wyje***człowieka z sił jak kilka straconych lat. potem ci sie odechce wszelakich "bliskości".

Odnośnik do komentarza
Gość PełnaNadziei

Witam mialam podobny problem. Niedawno rozstalam sie z chlopakiem(lecz tego nie chcialam) z ktorym bylam w zwiazku 4 lata zaczelo sie to niewinnie ale z czasem zaczynalam czuc ze jest mi bliska osoba. Przezylismy wspolne chwile. On poznal nowa dziewczyne i no stad ni zowad ze mna sie rozstal ale powiedzial mi ze zaluje i ze jestem dla niego wazna osoba i dodam jwszcze jedno ze zarwczylismy sie 24.10.2014 roku planowalismy slub.. Co mam teraz myslec?? Zapisalam sie na terapie do psychologa lecz nie wiem czy to mi pomoze doradzcie mi . pozdrawiam

Odnośnik do komentarza

Po prostu Twój mózg wyrzuca z pamięci to co uznaje za nieistotne. Ja też tak niestety mam... ale za to mam znakomitą pamięć do drobiazgów z przed lat. Co zrobić... Nic :)
Jeżeli wybierzesz sobie za partnera jakiegoś profesorka to nie dziw się, że nie będziesz umiała wiedzą przed nim świecić.
Nie skupiaj się na tym. We wszystkich widzisz popisujących się widzą... nie myśl o tym :)

Hmm wydaje mi się, że to on powinien zaproponować przejście na Ty.

Odnośnik do komentarza

I tak jesteś bardziej oczytana niż 80% społeczeństwa. Nawet ode mnie, bo ja edukację zakończyłem na licencjacie, też miałem ważniejsze sprawy niż magisterka, która niczego by w moim życiu nie zmieniła. Moja żona zakończyła edukację na jeszcze niższym etapie. I co z tego. Nie uważam jej za idiotkę, może nie wie nawet kto to był Machiavelli i inni z fajnymi nazwiskami, ale co z tego ? Dla mnie liczy się osoba jako jako człowiek a nie encyklopedia albo bankomat.
Powiem więcej, jeżeli na Twoim poziomie intelektualnym liczą się takie "smaczki" żeby brylować wiedzą po salonach, a potem ci dupę obrabiają bo nie wiedziałaś kto nasmarował jakieś bohomazy, to nie żałuję że tam nie doszedłem, strasznie nudne to musi być. Wolę swoje życie z osobą jeszcze mniej oczytaną od siebie, ale jesteśmy szczęśliwi, a Ty jeżeli będziesz się zadręczać takimi kompleksami to nigdy nie będziesz.

Odnośnik do komentarza

forumowiczka1, nie musisz być chodzącą encyklopedią, by ktoś zwrócił na Ciebie uwagę. Możesz mieć szerszą wiedzę, np. w jednej dziedzinie, a w pozostałych np. orientować się pobieżnie albo w ogóle. Jeśli wpadniesz komuś w oko, to zakres wiedzy nie będzie chyba najistotniejszą kwestią. Najważniejsze, żebyś była komunikatywna, otwarta i ciągle chciała się uczyć. Przecież uczymy się całe życie.

Jeśli chodzi o relacje w Twoim nowym miejscu pracy, uważam, że to Twój przełożony powinien zaproponować przejście na "Ty". Pozdrawiam i powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...