Skocz do zawartości
Forum

problem kobiecej natury?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam. Mam 23 lata. To, że piszę na tym forum jest dla mnie nowością. Od roku tkwię w stanie zawieszenia i będąc osobą pozytywnie nastawioną do życia oraz pełną entuzjazmu od dawna zauważam u siebie symptomy depresyjne (chociaż nie chciałabym nadużywać tego słowa). Spowodowane są one trudnym rozstaniem po 5 letnim związku, które ja zainicjowałam ze względu, a do tej pory walczę jak lew o to aby odbudować tę relację i wszystko niestety kończy się na tym, że starania wynikają jedynie z mojej strony, natomiast druga osoba również tego chce, aczkolwiek podając wszystko jak na tacy, nie otrzymuje niczego w zamian lub nawet jestem odrzucana - a mimo to wracam, bo trudno mi wyobrazić sobie życie z kimś innym. Nie chce brzmieć, jak nastolatka, ale niestety ta sytuacja spowodowała u mnie objawy, z którymi nie radzę sobie od grudnia 2014. Przede wszystkim są okresy bardzo silnych wahań nastrojów uzależnionych od sytuacji w jakiej się znajduję - mianowicie wracając z pracy potrafię położyć się w łóżku przed komputerem i przepłakać pół, a kiedy jestem w towarzystwie z reguły doskonale się bawię i jestem w świetnym humorze - aczkolwiek zdarzało mi się również pod wpływem alkoholu, który stał się również częstszym kompanem weekendowych spotkań, uciekać z płaczem, ale po kilkunastu minutach wracałam udając, że wszystko jest w idealnym porządku. Nie lubię obarczać innych swoimi problemami, bo uważam, że wszyscy mają swoje życie, ale kiedy idę ulicą i myślę, że dobrze by było, gdyby akurat na pasach ktoś nie wyhamował i mnie potrącił - dodam, że nigdy bym się nie targnęła sama na swoje życie, bo kocham rodziców i swoich przyjaciół i nigdy bym tego nie zrobiła, ale zaczynam się bać, że kiedyś sobie zrobię krzywdę. Proszę o pomoc, bo mam wrażenie, że jakaś część mnie umiera i nie wiem, co robić.

Odnośnik do komentarza
Gość spinka34

No cóż...po takim czasie istnieje "uzależnienie " od swojego partnera. Na początku jest ciężko nauczyć się żyć samemu, brakuje czułości, wspólnych rozmów. Najlepszym lekarstwem na miłość jest następna miłość i CZAS. W tym okresie możesz zachowywac się jak desperatka, ale to tylko będzie źle o Tobie świadczyć, zapewne sama inicjujesz smsy, telefony, spotkania...Jest Ci cięzko wyrwać się z tej spirali. Spróbuj przez jakiś czas nic do niego nie pisać, daj mu czas (nie mówię tu o kilku dniach, ale tygodniach). Faceci zwykle są dość prości-skoro rozstaliście się z twojej inicjatywy, to on został skrzywdzony i może się bać ponownego zaangażowania. Dlatego nie od razu złapie haczyk.

Odnośnik do komentarza

ja to wszystko oczywiście TEORETYCZNIE wiem, ale mam problem z racjonalnym podejściem do tej sytuacji, szczególnie że już odrobinę jestem tym wszystkim zmęczona i szczególnie, że w ubiegłym tygodniu doszło do tak dużego zbliżenia kilkakrotnie, że byłam o krok od stwierdzenia, że już wszystko będzie dobrze, ale wczoraj kolejny raz zostałam wystawiona przez niego, więc no.. huśtawka emocjonalna w ciągu tygodnia zapewniona

Odnośnik do komentarza
Gość brenda_łolsz

nie piszesz z jakich przyczyn się rozstaliście.
dziwie się troszkę Tobie, bo jeśli kończysz związek o długim przebiegu, to chyba powinno to być dobrze przemyślane i bezpowrotne?
ja zakończyłam prawie 8 letni związek, może było mi jakoś tak nieswojo przez 4-5 miesięcy, ale ostatecznie wyszło mi to na dobre, raczej nie myślę o tej osobie, nie inicjuję kontaktu, każde poszło w swoją stronę.

nie masz może odniesienia do innych sytuacji typu "jakieś dziwne relacje na odległość" czy nieszczęśliwe zauroczenie. takie stany są najgorsze, bo wysysają z Ciebie całą pozytywną energię, rodzą frustrację, bo nie mają szansy na spełnienie i choć rozum wie, że jeśli by się spełniły, to prawdopodobnie okazałoby sie tak, jak to opisują poeci i literaci, że nie ma większej miłości niż niespełnione uczucie :) a w drugą stronę to już wiadomo jak się kończy :P

ale ludzie powinni dawać sobie szanse i próbować chociaż, nawet po to żeby po pół roku się rozejść i powiedzieć sobie, że to jednak nie to. wtedy człowiek nareszcie zostanie wyzwolony z tych kajdan niespełnionych uczuć, a wtedy świat znów nabierze kolorytu, bo zostanie sie z lekką głową i duszą :)

z tego co opisujesz, to chłopak albo nie wie co chce, albo jest borderline, albo rozmyślnie chce Cię zniszczyć, bo mu nadepnęłaś kiedyś na odcisk, zatem najprawdopodobniej będzie Cię przyciągać i odpychać, a w międzyczasie szukać sobie innej/innych :)
jak masz czas i siły psychiczne, to rób to samo, baw się - przyciągaj i odpychaj - dzięki temu zabijesz w sumie nudę, może nawet się zniechęcisz, a w międzyczasie szukaj sobie innego/innych.

a te rady z czasowym niekontaktowaniem to sobie darujcie. to jakie są wg was optymalne przerwy w kontakcie, co tydzień, 3 miesiące, raz na pół roku?
jak coś gra to się nie patrzy na takie bzdety typu częstotliwość kontaktu.

Odnośnik do komentarza

Na rozstanie wpłynęło bardzo dużo niewielkich problemów, on poszedł do szkoły wojskowej i troche to go zmieniło, ja chciałam go mieć ciągle przy sobie, mimo tego, że wiedziałam, że póki co nie mamy takiej możliwości, później był moment kiedy mój przyjaciel nagle zaczął mnie widzieć w innych barwach, a ja zaczęłam się zastanawiać nad tym wszystkim, ale to na szczęście minęło bezszelestnie i ostatecznie zapomniał o moich urodzinach, powiedział mi, że nie jest mnie pewien, a ja doszłam do wniosku, że to on chce rozstania tylko się boi i już poszło wtedy..tylko nie wiedziałam o pierścionku zaręczynowym, ale było już za późno i w ogóle o tym dowiedziałam się pare miesięcy później. Po prostu okres kryzysu chyba był dla mnie dosyć trudny, a on nie jest osobą, która pokazuje jak bardzo mu zależy, a ja tego potrzebowałam i w tej chwili również potrzebuje.
Co do opcji, że chciałby się mścić i na boku kogoś szukać, to mam pewność, że to całkowicie odpada, bo on nie jest tym typem :)
Mam pewność tylko tego, że się bardzo boi i wcale się mu nie dziwię, ale nie umiem zrozumieć dlaczego tak właśnie się zachowuje - prócz tego, że przyjaciele są dla niego najwazniejsi pod słońcem i to dla nich mnie zawsze wystawia.

Zawsze sobie obiecuje, że nie będę się kontaktowała, ale nie umiem i się łamię szybciej niż ktokolwiek by się spodziewał ;)

Odnośnik do komentarza
Gość pękniętyjeżtwojejsta

szkoła wojskowa wszystko tłumaczy. wojskowi nie są normalnymi ludźmi :/

to, że przyjaciele są ważniejsi od Ciebie, hmm.. to sama sobie odpowiedziałaś na pytanie. nie ma sensu marnować czas na kogoś kto chętnie pomaga przyjaciołom i się tym jeszcze chwali, a Tobie odmawia takiej samej pomocy :) wiem o czym mówię bardzo doskonale :) co lepsze, zdziwiłabyś się że taką samą pomoc możesz uzyskać od kogoś nowo poznanego. widać z upływem czasu ludziom coraz mniej zależy.

bójmy się wszyscy, nie wychodźmy z domu i tak pier... za 5 lat meteoryt :)

ile lat zamierzasz jeszcze tracisz dziewczyno, czas raczej nie działa na twoją korzyść. nie sądzisz, że powinnaś aktywnie poszukiwać nowego partnera? Nie skupiaj się na kwestiach uczuciowych żeby nie stracić kilku lat, lepiej zacząć od łóżka, bo jakby sie facetowi nie spodobała twoja wagina to bierzesz następnego i tak aż do skutku :)

Odnośnik do komentarza

bawi Cię to?
niespecjalnie, jak widać ;)

pękniętyjeżtwojejsta obawiam się, że masz całkowitą rację.. póki co, trudno jest mi wyobrazić sobie taką sytuację, ale może czas pokaże :) nie chce też robić z niego bezdusznego idiotę, bo prawdę mówiąc, to ja mam dużo bardziej obniżone morale niż on, bo krzywdy mi nigdy w życiu nie zrobił, a mnie się zdarzało, ale za to ja walczę, a on niby mówi, że nie jest tak jak mi się wydaje (znaczy, że nie jestem mu obojętna blabla), ale pokazać mi tego nie potrafi.
Ciężko jest odpuścić, jak tyle starań się w coś włożyło :)

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...