Skocz do zawartości
Forum

Uzależnienie od matki?


Gość niesamodzielna

Rekomendowane odpowiedzi

Gość niesamodzielna

Witam

Piszę tutaj z takim problemem, którym jest niestety moja matka....
Nasze relacje od zawsze były "patologiczne".
Ja byłam trudnym dzieckiem, dzisiaj mam zdiagnozowane zaburzenia osobowości (leczę się psychiatrycznie), a moja mamuśka niestety tylko pogarsza ten problem...
Ale o co chodzi? Może wypiszę w punktach.
1. Matka mnie poniża. Nie tak wprost oczywiście, bardzo rzadko mówi mi, że jestem nieudacznikiem, sierotą itp. ale sugeruje to... Np. potrafi jęczeć mi,że tego i tego nie potrafię zrobić, że zawsze będę z nią mieszkać, że na starość będę starą panną, że jestem do niczego itp. ale gdy proszę ją wprost, żeby powiedziała,że jestem nieudacznikiem to się wymiguje od odpowiedzi i twierdzi, że wcale tak nie jest, chociaż przez cały czas mi to sugeruje. W konsekwencji mamy piękne oszczerstwa w białych rękawiczkach. Mamuśka ma sumienie czyste, bo przecież mnie nie obraziła, ja natomiast mam mętlik w głowie i zaniżoną samoocenę, bo z tego co powiedziała wynika jasno i wyraźnie,że jestem nieudacznikiem. To taki przykład ale jechanie po mnie jest codziennością w chacie.
2. Wmawianie mi braków, które posiada także masa innych ludzi. Czyli, wyśmiewanie,bo noszę trampki i spodnie zamiast spódniczek i sugerowanie, że wszyscy się ze mnie śmieją, bo wyglądam jak fleja (kiedy nikt tak naprawdę ze mnie się nie śmieje, niektórzy wręcz mówią mi,że podoba im się mój styl), albo braków w wiedzy np. że nie potrafię wypełnić PITu (jestem ogólnie studentką, mam 21 lat), czy znaleźć pracy, chociaż praktycznie żadna moja koleżanka nie potrafi tego wypełnić, a z pracą też masa ludzi ma problem i otwarcie mi się przyznają, sugerowanie,że mam dziwne zainteresowania i że wzbudzam śmiech w innych ludziach, chociaż podczas dyskusji nie widziałam,żeby ktoś się ze mnie wyśmiewał. Wgl. chodzi tutaj o to,że matka wmawia mi,że WSZYSTKO co robię, lubię, czym się interesuję, co noszę jest ZŁE, że wzbudza to śmiech w innych, że POWINNAM wyglądać inaczej, ubierać się inaczej (bardziej dziewczęco), myśleć inaczej i wgl. być inną osobą. Wmawia mi braki, wady,które rzekomo tylko ja mam (i z których inni się niby śmieją) chociaż kiedy rozmawiam z ludźmi, to okazuje się,że nie jestem żadnym dziwadłem i że naprawdę mnóstwo ludzi ma podobne rozterki do mnie, że mnóstwo ludzi myśli tak jak ja, że nikomu nie przeszkadza mój wygląd i nie uważają za dziwne tego, że np. się nie maluję.
Mamuśka chce ze mnie zrobić "ideał kobiety", chce wykreować mnie według własnych zachcianek. Wiem,że nie tylko mnie. Młodsza siostra ma podobny problem. Jest dobrym sportowcem, dobrze biega i skacze w dal ale wgl. jej to nie interesuje, ma inne hobby, woli się uczyć czy grać na gitarze. Oczywiście mamuśka drze mordę na nią za każdym razem, gdy ta nie chce jechać na zawody organizowane przez szkołę. Zmusza ją do tego cholernego sportu, chociaż młoda wcale nie chce. I bynajmniej nie zmusza jej w "miły" sposób ale drze te mordę jakby świat się walił.
I wmawia jej, że jest dziwaczka, że się zachowuje nienormalnie (dziwne,bo ja znam mnóstwo ludzi,którzy postąpiliby tak samo, gdyby nie lubili sportu).
Pewnie ktoś zapyta w czym problem, otóż w tym,że matka tak ryje banie od dziecka i tak wmawia mi,że różnię się od innych ludzi, że samooceny to ja wcale nie mam, do ludzi wyjść się boję i oczywiście jestem sztuczna w kontakcie, bo mam wrażenie,że jak będę sobą to się skompromituję, bo przecież mamuśka mi to wmówiła.
Nie mówiąc już o tym,że mam ogromny problem z samookreśleniem i autoprezentacją. Nie wiem jaka jestem bez konsultacji mamuśki. Oczywiście, wiem,że jestem nieudacznikiem, tchórzem, sierotą, "Miecią" (Miecia to taka nasza ciotka, która przez całe życie mieszkała z rodzicami i nigdy nie wyszła za mąż, z racji,że jestem bardzo do niej podoba to moja matka ciągle porównuje mnie z nią i twierdzi,że tak samo skończę) ale za cholerę nie wiem jakie mam zalety. Gdy pojawi się jakaś iskierka, np. stwierdzę,że jestem odważna bo coś tam kiedyś zrobiłam to automatycznie pojawiają się w mojej głowie myśl "co by powiedziała na ten temat moja matka?". Czasem pytam się jej nawet czy posiadam taką,a taką zaletę, bo sama nie jestem w stanie tego stwierdzić.
3. Robienie ze mnie na siłę damulki i oskarżanie mnie o to,że się bronię. Tyle pisałam, że matka wmawia mi,że się ze mnie śmieją. Bo tak kiedyś było. Mieszkam w małym,zaściankowym mieście, gdzie każdy każdego zna,każdy wygląda tak samo i siłą rzeczy w gimbazie przeszkadzało tym ludziom,że ubieram się inaczej,że mam tzw. "swój styl". Wyzywali mnie, pojawiło się gnębienie. Mamuśka oczywiście wyciągnęła z tego korzyści i teraz przy każdej okazji, gdy staram się być sobą straszy mnie,że "będą się śmiali". Aktualnie studiuje w dużym mieście, tu nikogo nie obchodzi jak wyglądam, mogłabym w piżamie przyjść na uczelni i pewnie każdy miałby wylane ale co moją mateczkę to obchodzi? Ona z tych, co to martwią się tym, co "ludzie powiedzą".
Co do bronienia się. No właśnie.. mateczka poszła raz,drugi,trzeci po dyrektorach i nauczycielach, kiedy nic nie zrobili to złożyła broń i "nic więcej nie mogła zrobić". Psycholog jej nawet proponował,żeby pozwała szkołę za bierność (poważnie miałam tam piekło, czasem nawet po mnie przyjeżdżali, bo gówniarze grozili pobiciem) ale oczywiście, co ludzie powiedzą? Skończyło się to na tym,że musiałam zacisnąć zęby i czasem powdawać się w parę bójek z tymi co gorszymi uczniami. Bójki pomogły, osoby,które dostały po łbie przestały mnie męczyć ale mateczka zaczęła. Że niby ośmieszam się, że robię z siebie psychiczną, że nikt nie traktuje mnie poważnie tylko się ze mnie śmieją i pewnie dlatego przestali mnie zaczepiać, bo stwierdzili,że takiej sieroty nie warto. Bo przecież jestem dziewczyną, dziewczynie nie wypada się bronić, dziewczyna ma siedzieć cicho z założonymi rękoma i olewać, że obrzucają ją gównem, ktoś pluje,a ja mam myśleć,że deszcz pada.....
4. Uderzanie w czułe punkty. Wygląda to mniej więcej tak: zrobię coś, z czego jestem dumna, pochwalę się matce,a ona znajdzie w tym jakąś "dziurę". Przykładowo, ostatnio skoczyłam sobie na bungee o czym zawsze marzyłam. Byłam zadowolona i dumna z siebie, bo wiem,że nie każdy by dał radę. Wrzuciłam filmiki i zdjęcia na fejsa. Po chwili dzwoni matka i zaczyna drwić ze mnie, że taka przestraszona byłam u góry, że pewnie nie słyszałam co instruktor do mnie gada.... Kiedy ubiorę się elegancko, to doczepi się do włosów, twierdząc, że mam fryzurę jak stara babcia albo fleja. Czasem wyzywa mnie,że jestem gruba i dupa mi urosła (chociaż sama widzę po sobie i wszystko na to wskazuje łącznie z poradami lekarzy, że wagę mam w normie).

To tak z grubsza. Trochę się rozpisałam. Prosiłabym o rady, jak olewać takie docinki i nie przejmować się tym. Jestem studentką i logiczne jest,że od razu po studiach się nie wyprowadzę, będę zmuszona mieszkać przez jakiś czas z tą osobą, chciałabym się uodpornić na to pieprzenie. Mam wrażenie,że ona jako osoba starsza, bardziej doświadczona życiowo ma 100% racji (chociaż życie udowadnia mi,że niekoniecznie) i że faktycznie sobie w tym świecie nie poradzę. Co z tym zrobić? Tylko błagam, nie piszcie mi,żebym z nią porozmawiała, to nie działa, do niej logiczne argumenty nie trafiają, ona nawet czasem nie ogarnia co ja do niej wgl. mówię, słyszy to co chce słyszeć i tyle, nie zmienię jej, chcę zmienić swoje nastawienie do tego co ona mi mówi.

Odnośnik do komentarza
Gość picca_vol

ciekawe to co piszesz. u mnie w domu "wszyscy" też myślą, ze mam zaniżone poczucie własnej wartości a wcale tak nie jest. nikt już nie sprawi, że od jego opinii będę uzależniać postrzeganie swojej osoby. lubie swój styl ubierania, jest stosowny do charakteru (bardziej męskiego niż "dziewczęcego"). nie daj sobie wmawiać coś o spódnicach, bo trzeba mieć szczupłe uda i łydki, żeby się dobrze prezentować, a bez sensu jest zakładać coś w czym sie wyglada niekorzystnie (dobija mnie to, że tyle kobiet chodzi tak ubranych jakby lustra nie miało).
ogólnie musisz sama nad tym pracować, ale nie przesadzać też w drugą stronę jak ja, bo wydaje mi się że zrobiłam się zbyt narcystyczna, uważam swoje zdanie za najważniejsze, gadać też mi się z innymi tak średnio chce. lubię większość swoich cech i zainteresowań. przeszkadza mi aktualnie tylko brak pracy i zmarszczki na czole;/

możliwe, ze przez to skończę kisząc się sama we własnym sosie, trudno.

Odnośnik do komentarza
Gość niesamodzielna

~picca_vol

Dzięki za odpowiedź :)

No ogólnie ciężko mi wmówić, żebym nie przesadzała. Od dziecka mam problemy z własnym charakterem, moje relacje z ludźmi też,że tak to nazwę leżą. Jednak najbardziej drażni mnie ta cholerna matka, bo mi wmawia,że życie jest ciężkie,że każdy ma mnie w dupie,że mogę liczyć tylko na siebie. Serio, skoro to życie jest rzekomo takie ciężkie, to po co żyć?
Chciałabym,żeby ktoś mi jasno i wyraźnie pokazał, że ona nie ma (lub ma, ja tam nie wiem) racji, że nie muszę skończyć mieszkając z nią w domu przez całe życie,że mogę znaleźć pracę i mieć normalne życie. Ja sama tego nie widzę,jestem uzależniona od opinii dojrzalszej, starszej osoby, która wie więcej o życiu niż ja ;/ ;/

Odnośnik do komentarza
Gość margolcia_63

Na wózki widłowe trzeba mieć "kursa", na bycie rodzicem niestety nie.
Twoja matka nie ma zielonego pojęcia, jak motywować dziecko do zachowań pożądanych przez siebie, zakładając, że chce dla Ciebie dobrze, bo są też matki zazdrosne!
Nic z tym nie zrobisz. Ludzie którzy żyją wg modelu, co ludzie powiedzą są niereformowalni, bo dla nich opinia ludzka jest najważniejsza, a ta jest inna w sferze deklaratywnej niż rzeczywistej. Po prostu hipokryzja i galimatias.
Jak się bronić? Tylko pozostaje się uodpornić i rozpoznać jak bez zbytniej agresji matkę a raczej tej jej - nie jej opinie olewać, ale Ty znasz ją najlepiej.
I nie idź w jej ślady, bo już przejawiasz zbytnią uwagę do jej zdania.
Ona ma niby prawo wyrazić swoja opinię ale nie w takiej formie, trochę wychodzą braki nawet nie wiedzy psychologicznej a kultury osobistej.
Możesz po prostu podkreślać, że jesteś dorosła i to twój wybór i prosić by pozwoliła Ci popełniać własne błędy a robić to co uważasz za słuszne.
Zastanów się jaki masz swój własny sys. wartości, co jest najważniejsze, mniej ważne, nieistotne i żyj wg takiego gradientu. A jak nadarzy się okazja wybędziesz.

Odnośnik do komentarza
Gość niesamodzielna

Dziękuję wszystkim za odpowiedzi.
Jakoś to muszę przeboleć niestety..
Nie chcę demonizować. Wydaje mi się,że moja matka nie ma złych intencji, wręcz przeciwnie ale po prostu jest z tych osób,które myślą,że czułością i dobrym słowem nie da się człowieka wychować, rzadko zresztą jakieś zalety we mnie widzi,a nawet jeśli już coś powie,że np. jestem inteligentna to nawet nie potrafi tego rozwinąć, za to ma mnóstwo do powiedzenia na temat moich wad.
Książkę na pewno też przeczytam. Pani psycholog trafiła dobrze, bo czytać akurat uwielbiam i na pewno po tę pozycję sięgnę :)

Odnośnik do komentarza

A dlaczego nie myślisz np : po studiach wyprowadzam się z domu i jestem niezależna.Mama jak piszesz nie ma złych intencji poprostu taka jest. Jakaś przyczyna musi być,może tak była wychowana, może nie rozumie że robi źle.Jedyny ratunek to usamodzielnienie się.Niektórzy na studiach pracują i mieszkają samodzielnie.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...