Skocz do zawartości
Forum

Zwiazek-walczyc czy odpuścić


Rekomendowane odpowiedzi

Poznaliśmy się 4 lata temu. On przeprowadził się do mnie z innego miasta. Był bez pracy...tylko ze swoim bagażem. Na tamten moment mogliśmy liczyć na siebie. Pomogłam jemu w znalezieniu pracy, wspierałam i byłam zawsze kiedy tego potrzebował. Kiedy nasza sytuacja finansowa się poprawiła, postanowiliśmy zamieszkać razem. Było ciężko- każdy z Nas poznawał swoje przyzwyczajenia, dzieliśmy obowiązki domowe..ale byliśmy szczęśliwi ze jesteśmy razem.Po 2,5 latach zaręczyliśmy się. Zdecydowaliśmy się na dziecko. Nie doczekaliśmy się bycia rodzicami, gdyż poroniłam. Był smutek, żal...długo dochodziliśmy do siebie. Po jakimś czasie straciłam pracę, zaczęły się miedzy nami kłótnie- On przejął wydatki domowe ja zajmowałam się domem. W miedzy czasie szukałam pracy bo wiedziałam ze muszę odciążyć budżet domowy. Przeszło pół roku minęło zanim znalazłam kolejną-choć okazała się pomyłką- lecz łapałam się czegokolwiek, by stanąć na nogi. Jako ze sytuacja Nam się powtórzyła zdecydowaliśmy, iż rezygnujemy z dalszego wynajmu i zaproponowałam zamieszkanie u moich rodziców. Usłyszałam ze chciałby sam zamieszkać, ze ma dość braku stabilizacji której nie potrafię dać. Próbowałam rozmawiać...lecz tylko narasta konflikt miedzy nami. Kocham go...ale wiem jak mam trafić do niego czy walczyć o nasz związek czy tez ...

Odnośnik do komentarza

Skoro kochasz to walcz! Ja jestem tego zdania. A co do tych jego wywodow ze to Ty nie jesteś w stanie zapewnic stabilizacji to jestem w szoku ze Ci tak oznajmił...
No a za przeproszeniem on to co? A czy on sie stara zeby byla z jego strony ta stabilizacja??

L'amore non ha un senso, L'amore non ha un nome , L'amore bagna gli occhi, L'amore riscalda il cuore
L'amore batte i denti, L'amore non ha ragione
L'amore esiste...

Odnośnik do komentarza

"Usłyszałam ze chciałby sam zamieszkać, ze ma dość braku stabilizacji której nie potrafię dać.

Ucieka jak szczur z tonącego okrętu.
Stabilizację powinniście budować wspólnie.
Jak wyobrażasz sobie przyszłość z człowiekiem, który wycofuje się, gdy tylko życie niesie jakiś problem.
Równie dobrze jemu mogła się przydarzyć utrata pracy, co wtedy zrobiłby, uciekł, czy też wyrzuciłabyś go z życia?
Pół roku, to nie jest jakaś tragedia.
Zresztą, gdyby urodziło się dziecko, też czasowo byłabyś wyłączona z pracy zarobkowej i co wtedy?
Prawdopodobnie zostałabyś sama z dzieckiem.
Szkoda, że Twój partner nie docenił tego, że mimo wszystko szukałaś tej pracy, chwytałaś cokolwiek, żeby dorobić.
Uważam, że nie ma sensu walczyć o kogoś takiego, pan nie zdał egzaminu, okazał się egoistą po którym nie można spodziewać się wsparcia i odpowiedzialności, a gdzie jego miłość do Ciebie?
Skończyła się wraz z Twoją ostatnią wypłatą.

Odnośnik do komentarza

Dziękuje ze cenne wskazówki i "trzeźwe" spojrzenie. Przyznam szczerze, szukałam w necie odpowiedzi na swój problem i przez przypadek trafiłam na te forum.
Pomogło mi to otworzyć oczy,że "dogadzając swojemu parterowi" straciłam szacunek do siebie samej, swoje potrzeby przedłożyłam na boczny tor mimo sytuacji jaka nas spotkała. Może myślę trochę stereotypowo, ale uważałam ze troska i wzajemne wspieranie się jest czymś oczywistym nawet jeśli podłoże na którym się stoi nie jest równe.
Jeśli chodzi o rozumienie stabilizacji wg niego -jest dumny ze potrafi utrzymać się sam. Nie twierdzę, że nie jest pracowity ale nigdy nie pokazałam jemu ze "forma utrzymywania" Nas obojga mi pasuje. Kiedy pracowałam-a zarabiałam naprawdę dobrze, usłyszałam, że za dużo pracuje i on szedł na drugi plan. Jak nie pracowałam a dom doprowadzałam do perfekcji zarzucał , ze nie umiem znaleźć pracy. Oczywiście nie jestem idealna i jak każdy człowiek popełnia błędy potrafiłam przyznać jemu racje. On natomiast zawsze się wypierał. Życie przecież nie opiera się tylko na wytykaniu błędów czy kto ma chwilę obecną zasobny portfel.
Wczoraj oznajmił mi, że tak dla niego nie ma znaczenia z kim będzie dzielił mieszkanie, bo przecież mnie kocha.

Czas i oddzielny adres pozwoli mi przede wszystkim na poukładanie swoich wartości i zastanowienie się nad sobą gdzie tak naprawdę się znalazłam

Odnośnik do komentarza

Usłyszałam ze chciałby sam zamieszkać, ze ma dość braku stabilizacji której nie potrafię dać.

O proszę, jaka roszczeniowa postawa! Tylko Ty masz dbać o stabilizację w związku? A on niby co? Czeka aż Ty mu wszystko zapewnisz, a on będzie tylko stał z założonymi rękami? Kobieto, nie będę Ci radziła: ratuj ten związek albo zostaw go, bo to wyłącznie Twoje życie i Twoje wybory. Nie mam prawa decydować za Ciebie. Nie daj się jednak wykorzystywać. Pomyśl też o swoich potrzebach. Pozdrawiam i wierzę, że dokonasz słusznego wyboru!

Odnośnik do komentarza

Zgadzam się z panią ekspert dodam tylko ,że jesteś wykorzystywana i postawa Twojego męża jest nie do przyjęcia.Mogę zrozumieć,że nie chce mieszkać z rodzicami ale skoro tak to niech coś zrobi (dodatkowa praca) i mieszkajcie osobno.Niech pokaże i coś wymyśli lepszego.

Odnośnik do komentarza

Dziękuję za odpowiedź pani Kamilo. Nie wiem co już mam myśleć gdyż wykonał ruch który zbił mnie. Poprosił o miesięczna przerwę ze musi poukładać sobie wiele kwestii, oznajmił ze nie jestem jego własnością ze mogę spotykać się z kim chce. Ja natomiast nie powiedziałam nic na to gdyż zamurowaLO mnie. Przemyśleć swoje zachowania. Raz do mnie jest miły, uczuciowy za chwile chłodny, zimny. Zatem moje pytanie powielam czy walczyć czy on chce odejść a robi to w okrutno-delikatny sposób. Nadmienię ze między nami mimo prosby nie odbyła się bardzo szczera rozmowa.

Odnośnik do komentarza

Powinnaś odejść. Możesz się starać, możesz padać na pysk, a on i tak tego nie doceni. To taki typ.
Inna sprawa, że częściej wygrywają ci, co się nie starają, tylko chcą , żądają - i dostają to.
Nie daj się wykorzystywać, bo będzie tylko gorzej.

Odnośnik do komentarza

Zachowaj zdrowy rozsądek i puść go wolno.
W takich sytuacjach, jak Twoja , wygrywają osoby, które są stanowcze, potrafią opanować emocje, nie zasłaniają się uczuciem do partnera, który zawiódł.
Twój chłopak to egoista dbający przede wszystkim o siebie.
Na prawdę, ogchodząc, możesz tylko zyskać.

Odnośnik do komentarza

Skoro nie jest pewny tego, czy kocha, czasem nawet mówi że nie...to odpowiedź jest raczej prosta. Walczyłaś, nie poddałaś się od razu i bardzo dobrze. Nie masz sobie niczego do zarzucenia, nie skreśliłaś go z góry. Ale w momencie kiedy okazuje się, że druga strona nie wie czy kocha, to sprawa zakończona. Nie da się w pojedynkę podtrzymać związku. Nic na siłę.

Odnośnik do komentarza

W relacje Nasze wtrąciły jeszcze się dwie osoby : jego matka oraz udzielający życiowych rad kolega który sam nie potrafi mieć jednej kobiety. Nikt nie liczył się z moimi uczuciami. Poprostu podjął decyzję. Wiele dni, m-cy przede mną zanim zaufam komuś ponownie. Przykre jest to ze oddając wszystko drugiej osobie nie dostajemy nic w zamian.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...