Skocz do zawartości
Forum

Brak szacunku ze strony partnera. Jestem załamana.


Gość aze

Rekomendowane odpowiedzi

Witam!
Piszę, ponieważ potrzebuję opinii kogoś postronnego, kto pomoże mi podjąć jakieś jakieś działanie w moim życiu. Od dawna nie potrafię sobie poradzić z emocjami, które mi towarzyszą. Ale od początku.
Jestem z moim chłopakiem od ponad 1,5 roku. Początkowo tworzyliśmy świetną parę, każdy brał nas za wzór. Jednak po pewnym czasie on zdecydował się wyjechać na 3,5 roku na studia za granicę. Nie miałam nic do powiedzenia w tej kwestii, bo było dla mnie niesamowitym ciosem. Zdecydowałam się jednak z nim być dalej. Od tego czasu moje życie stawało się coraz bardziej szare, pozbawione jakiejkolwiek radości. Żyłam tylko wtedy, kiedy on do mnie przyjeżdżał. Czułam się samotna, bo również przeprowadziłam się do innego miasta (specjalnie takiego, z którego mam dobre połączenia do niego). Spotykaliśmy się co 2-3 tygodnie. Jednak czułam, że on mnie coraz bardziej odrzucał. Nigdy nie powiedział mi, że jestem dla niego najważniejsza. Nigdy mi tego nie pokazał. Ale kochaliśmy się i planowaliśmy wspólną przyszłość, co pomagało mi jakoś sobie radzić. Po 4 miesiącach rozłąki byłam już wrakiem człowieka, wielokrotnie robiłam różne testy internetowe na depresję, wychodziło mi zawsze, że jestem w "stanie ciężkiej depresji". Byłam nawet porozmawiać z moim lekarzem rodzinnym, który stwierdził to samo i skierował mnie do psychiatry. Ale nie wybrałam się.
Liczyłam, że kiedy mój kochany się o tym dowie, to zrobi coś, żeby mi pomóc. Tymczasem on ciągle miał siebie i swoje sprawy wyżej, niż mnie w jakiejś jego dziwnej hierarchii wartości. Ja starałam się robić wszystko, żeby było mu ze mną jak najlepiej. Kiedy miał przyjechać, przygotowywałam się na to kilka dni wcześniej. Traktowałam go, jak mojego księcia. Kiedy byliśmy razem było mi lepiej, jednak w środku ciągle czułam ogromny ból i strach przed tym, że on mnie znowu zostawi.
Niedawno, kiedy miał jechać poprosiłam go, aby został ze mną dłużej. Płakałam, błagałam. Wiedziałam, że nie dam sobie już bez niego rady. Jednak on nie został. Mój świat runął. Zadzwoniłam do niego i powiedziałam mu, że to koniec naszego związku, że jeśli nie wróci, to się zabiję. Nie widziałam już innej opcji. Nie wrócił. Kupiłam alkohol, mocne leki i chciałam to zrobić. Wyłam w pokoju trzymając w garści te wszystkie tabletki. Byłam zdecydowana. Jednak sekundę przed ich połknięciem coś mnie zatrzymało i szybko wyrzuciłam je wszystkie do toalety rycząc do utraty tchu. W emocjach szybko się spakowałam i pojechałam za nim (jechał wtedy do naszego rodzinnego miasta, do swoich rodziców). Dopiero kiedy byłam w naszym mieście, zrozumiałam, co ja zrobiłam. Przyjechałam za nim taki kawał. Nie odpuściłam. Napisałam mu, w którym miejscu czekam. Pojawił się dopiero po paru godzinach i to jeszcze z kolegą. Porozmawialiśmy chwilę. To było okropne. Siedział, jakby niewzruszony. "Bo przecież z nim zerwałam". Nie interesowało go to, że mogłam leżeć gdzieś nieżywa, po prostu sobie normalnie żył. To był dla mnie kolejny okropnie bolesny cios. Potem spotkaliśmy się jeszcze raz, wieczorem. To ja ciągle o niego walczyłam, bo wiedziałam, że go ogromnie kocham. Stanęło na tym, że nadal jesteśmy parą, ale on potrzebuje czasu, po tym, CO JA MU ZROBIŁAM OSTATNIO (!!!!!!!!!!!). Zgodziłam się. Spotkaliśmy się następnego dnia, odbyła się kolejna rozmowa, podczas której było już lepiej, przeprosił mnie za wszystko. Jakby przyznał się do tego, że mnie źle traktował. Dostrzegł swoje winy. Jeszcze następnego dnia było cudnie. Dziwnie, bo sztywno, ale widziałam w jego oczach tę miłość do mnie i chęć bycia ze mną. Po tym wszystkim wróciłam do miasta, gdzie studiuję i znowu czuję się odrzucona. Czuję, jakby to wszystko, co się wydarzyło było moją winą. To ja do niego dzwonię, piszę, a on nie. Nie stara się. Sądziłam, że po tej chorej akcji wszystko będzie już lepiej, ale nie wiem. On tłumaczy, że jest taki zimny, bo potrzebuje czasu, żeby się przestawić. Nie mam pojęcia, co ja mam dalej robić. Wiem, że go kocham i chcę z nim być, ale nie czuję w żaden sposób, żebym była dla niego ważna. Skoro w momencie, kiedy chciałam sobie odebrać życie, kiedy mówiłam mu, że sobie nie radzę, on nie zrobił nic, to jak mam z nim dalej być? Nie wyobrażam sobie życia bez niego. Czuję się potwornie zraniona. I mimo, że to ja po raz kolejny wyciągnęłam do niego rękę, znów czuję, że on ją odrzuca. Nie wiem, co mam robić. Czuję się strasznie. Jestem w stanie zrobić dla niego wszystko. On dla mnie nie. Mówi mi, że mnie kocha i jeśli przebrniemy przez te 3 lata rozłąki, to już będzie dobrze i będzie miał pewność, że chce być ze mną do końca życia. Ale ja wątpię, że wtedy się cokolwiek zmieni. Proszę o radę, totalnie sobie nie radzę z tym wszystkim.

Odnośnik do komentarza

Widzisz,traktujesz go jak księcia,a to raczej on powinien traktować Ciebie jak księżniczkę,faceci nie lubią desperatek,osaczyłaś go i to jest największy błąd,
/rozumiem to ,bo masz taką naturę/,
dlatego weź się w garść ,nie pisz ,nie dzwoń,korzystaj z pomocy psychologa,żyj swoim życiem,
na siłę i tak go nie zatrzymasz.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Wiem, że nie urwiesz kontaktu, ale ogranicz go do minimum. Może dotrze do niego, że powoooli zaczyna Cie tracić. A jeśli sam nic nie będzie pisał? No cóż.. Przyjmij to na klatę i odwróć się na pięcie. Kobiet w Twojej sytuacji jest mnóstwo, ale czy warto przepłacać to zdrowiem czy.. życiem ?
Wiedz, że nękaniem, osiągniesz więcej strat niż pożytku

Odnośnik do komentarza
Gość zalamana konicznoscia istnienia

chlopak mowi ze cie koch ,niezrywa zwiazku ,a to ze wyjechal zagranice to nie koniec swiata .Moim zdaniem potrzebujesz pomocy specjalisty jestes kobieta bluszcz masz bardzo duzo obaw ktore niepokrywaja sie z zeczywistoscia. Niezlapalas go na zdradzie ,musisz zrozumec ze w kazdym zwiazku jest potrzebne troche przestrzeni tylko dla siebie.

Odnośnik do komentarza

Miłość to nie same słowa to czyny,to jak traktuje Cię chłopak,czy możesz na niego liczyć?.Jeśli on tak długo się zastanawia tzn nie jest pewny dla niego nie jest to prawdziwa miłość.Daj sobie spokój, nie marnuj życia na czekanie.Myśl o sobie i zajmnij się sobą.Nie zmusisz nikogo do miłości.Znajdziesz jeszcze kogoś kto pokocha Cię mocno i będzisz szczęśliwa.I nie myśl o odbieraniu sobie życia ,jeszcze wszystko co najlepsze przed Tobą ,trzymaj się.

Odnośnik do komentarza
Gość cytrynowa babeczka

Potrzebny Ci psycholog ew. psychiatra.
Mysle podobnie jak P_ulina.Po prostu kochasz za bardzo.
Postaw sie na jego miejscu.Chciałabyś tak osaczona jak on?
Poza Tobą ma jeszcze rodzicow i przyjaciół z ktorymi też chciałby się spotkać po przyjeżdzie do Polski.Wybacz że to napiszę ale jeśli rzeczywiście jesteś w depresji to powinnas szukac pomocy u specjalistów.Piszesz że on Ciebie nie wspiera chociaz wie o Twoim stanie.Może po prostu nie wie jak to zrobić.Tez może być mocno już zmeczony ciągłymi pretensjami o to że zbyt mało poświeca Ci czasu,że nie jest z Tobą gdy go potrzebujesz...

Powodzenia.

Odnośnik do komentarza

Chłopak wyjechał na studia i to właśnie jest teraz dla niego najważniejsze , uważam że słusznie. Myślę że odnalezienie się w obcym kraju nie jest takie łatwe i pewnie też przezywa różne trudne sytuacje a jest tam sam ,ale co Ciebie to obchodzi to Ty przecież powinnaś być najważniejsza . Wybacz ale zachowujesz się egoistycznie jak rozkapryszona gówniara. Szantaż że jak nie wróci to się zabijesz był chwytem poniżej pasa, nie dziwię się że ma Ciebie dość . Miałam podobną sytuację chłopak napisał mi że nie może żyć beze mnie ,że wsiądzie w samochód i walnie w drzewo i wiesz żałowałam że kogoś takiego spotkałam w swoim życiu , bo jakim prawem mnie chciał obarczyć taką odpowiedzialnością , nic mu nie zrobiłam, bo żeby było śmieszniej to on zerwał ze mną . Uznałam go za niezrównoważonego psychicznie i uznałam że trzeba trzymać się od niego z daleka. Każda osoba ma swoje życie i potrzebuje trochę wolności . Miłość to nie tylko przytulanie i bycie blisko siebie ,to coś znacznie więcej .

Odnośnik do komentarza

Ale nie warto liczyć na litość chłopaka! Też nie każdy to rozumie, że kobieta może mieć problemy sama ze sobą ! Miłość to nie tylko serduszka i kwiatki, ale bycie w najgorszych chwilach, wierność i zaufanie.Nie można kogoś w związku szantażować własnym życiem? Ogarnij się! On się odizoluje od Ciebie, Najlepiej idź do lekarza lecz się. Zajmij się sobą. tylko nie zachowuj się tak

Odnośnik do komentarza

wik09 i niki500 mają rację. To Ty masz problemy a nie on i dostałaś receptę na nie.
"Liczyłam, że kiedy mój kochany się o tym dowie, to zrobi coś, żeby mi pomóc." - a co ma zrobić? Studia rzucić i przyjechać do Ciebie? Nie tak się okazuje miłość. Kobieta, która oczekuje dowodów na miłość jest niezrównoważona i egoistyczna. Skoro żądasz od niego dowodów to znaczy, że mu nie ufasz. Albo się zmienisz a on w końcu zapomni o tych cyrkach, które mu urządziłaś albo licz się z tym, że on w końcu przestanie Cię kochać i zostawi. Bo w końcu pokochał normalną kobietę a teraz kim jesteś i jak się zachowujesz? Zmieniłaś się i jeśli nie będziesz taka jak przed wyjazdem to po prostu nie będziesz tą, którą pokochał.

Odnośnik do komentarza
Gość przeczytałam

Najtrudniej jest spojrzeć prawdzie w oczy. Dla Ciebie to że kogoś kochasz bardzo oznacza że zrobisz dla tej osoby wszystko, poświęcisz siebie, swoje życie, oddasz siebie całą i oczekujesz że z drugiej strony będzie tak samo. Dla Twojego chłopaka te same słowa " kocham Ciebie bardzo" mogą znaczyć tyle że jesteś mu miła dla oka i Cie lubi i chce z Tobą spędzać czas, nie będzie się natomist poświęcał.
To czy on Cie kocha czy nie trudno stwierdzić, ale napewno nie jest zaangażowany tak jak Ty i napewno nie jest w stanie zrobić dla związku tyle co Ty. Ty natomiast w swojej niepewności chcesz dowodów na uczucie, takich jakie sama byś mu dała.
Chłopak stworzył swój nowy świat, w nowym środowisku i właściwie Ty sobie w nim wywalczyłaś kawałek przestrzeni dla siebie, bo on jakoś nie bardzo chciał się wysilać ( tak wynika z Twoich relacji) aby być z Tobą. To że sie przeprowadziłaś do innego miasta było Twoim pomysłem, a zrobiłaś to tylko po to aby być blizej niego. Twoje miłość jest pełna poświęcenia, ale czy to jest dobre i potrzebne, zwłaszcza że robisz to dla kogoś kto nie odwzajemnia i docenia takich gestów. Pewnie najprędzej można powiedzieć że robisz to dla siebie, żeby mieć jakąkolwiek kontrolę nad tym co się dzieje, aby móc go częściej widzieć.
Wydaje mi się że tracisz swój czas na tego chłopaka. On jest Twoim słońcem i Ty jak ćma latasz wokół niego, a dla niego jesteś pewnie jedną z wielu planet które go otaczają, on jest tym centrum, to on o sobie stanowi, on rządzi swoim życiem tak aby dla niego było jak najlepiej. Jeśli Ty będziesz trwała w tej postawie którą teraz przyjęłaś to spędzisz kawał życia, jak nie całe na takim poczuciu że się poświęcasz i dajesz więcej.
Problem w tym, że on tego nie chce a Ciebie to wyniszcza.
Czyli można powiedzieć że Twoje poświęcenia, Twoje starania nie dają nic dobrego żadnemu z Was.
Musisz odciąć myśli od niego, zamknąć oczy i oddalić się od tego słońca na tyle, aby widzieć też inne planety. Oddalić na tyle, aby dostrzec że Ty też masz coś co Ciebie wyróznia, ża też świecisz, że też jesteś ważna, a może oddalić się na tyle żeby stwierdzić że jesteś najważniejsza dla siebie i że nie warto tracić czasu, życia i energii na to orbitowanie wokół niego.
Radzę odnaleźć samą siebie, póki nie jest jeszcze za późno.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...