Skocz do zawartości
Forum

Trudna rozmowa z mezem


Rekomendowane odpowiedzi

6 miesiecy temu moj maz oglosil ze sie chce rozstac. Opisywalam szczegoly naszej "telenoweli" w watku "kryzys malzenski". Dopiero dwa tygodnie temu powiedzial mi dlaczego. Przez wszystkie te miesiace chodzilam kolo niego jak kolo jajka martwiac sie ze ma depresje. Probowalam sie domyslec o co chodzi, szukalam wine w sobie. Nie bylam idealna zona i zanim doszlo do rozstania duzo popelnilam bledow. Nie klocilismy sie ale zabraklo mi zrozumienia, cierpliwosci. Naciskalam na niego by konczyl doktorat, zloscilam sie jak wracal pozno z pracy. Poniewaz sama mialam za duzo wolnego czasu to go nagabywalam smsami o kazda pierdole, czy dzwonilam do niego. Wiem ze moje zachowanie bylo poprostu zle. Od czasu ogloszenia rozstania maz porzucil mnie emocjonalnie i w sumie fizycznie tez bo chociaz razem mieszkamy to nie pozwala mi sie dotknac. Czesto nie wraca na noc, czasami nie przyjezdza do domu przez caly weekend. Nie zdeklarowal sie czy chce rozwodu. Powiedzial ze nie wie czego chce i nie wie czy mu zalezy na naszym malzenstwie. I tak jest o 6 miesiecy. Dwa tygodnie temu po tym jak juz nie wytrzymalam nerwowo jego kolejnego wyjazdu na weekend wykrzyczalam mu przez sluchawke co mysle o jego zachowaniu. Wrocil w niedziele. Myslalam ze powie ze miedzy nami koniec. Jednak on tylko spytal co u mnie, powiedzial ze jest zmeczony i ze idzie spac. Poprosilam by ze mna w koncu szczerze porozmawial. Zapytalam wprost co nie dzialalo w naszym zwiazku. Odpowiedzial "nasz zwiazek". Poprosilam o dokladniejsze wyjasnienie. Powiedzial ze go nie wpsieralam, nie rozumialam jego zmartwien, za duzo od niego oczekiwalam, dawalam na niego za duza presje. Powiedzial ze kiedys z niego zazartowalam w towarzystwie i on sie z tego wtedy smial ale tak naprawde go to urazilo. Czesc z tych rzeczy ktore wymienil domyslilam si wczesniej ze moga byc powodem. Zaczelam nad soba pracowac by to zmienic. Jesli chodzi o ten zart to nie mialam pojecia ze czyms takim go urazilam. Nigdy mi wczsniej nie powiedzial ze cos nie tak, ze go za duzo naciskam, za malo wspieram itd.. Przeprosilam go za te wszystkie rzeczy. Wie ze tego bardzo zaluje. On tez mnie przeprosil ze mnie skrzywdzil swoim zachowaniem. Jednak to nie przerodzilo sie na zadne zmiany miedzy nami. Przez dwa dni po tej naszej rozmowie jakos lepiej bylo miedzy nami. Nie jakas drastyczna zmiana ale rozmawialismy ze soba przyjaznie, bylo milo. Jednak po dwoch dniach cos mu sie znow odwidzialo. Nie mial ochoty ze mna gadac i pojechal do znajomych na impreze. Pozniej wyjechal z pracy na delegacje i nie odezwal sie ani razu. Ja tez sie do niego nie odzywalam az do wczoraj. Zadzwonilam ale nie odebral. Dzis zadzwonilam znowu. Nie odebral, ale pozniej oddzwonil. Spytalam co u niego i czy wrocil juz z delegacji. Powiedzial ze wrocil ale ze wyjechal sobie na wycieczke. Nie wiem z kim, nie wiem gdzie. Moj limit zostal osiagniety. Powiedzialam mu ze chce wiedziec na czym stoje. Powiedzialam mu tez ze jego zachowanie jest niedojrzale i moze zawazyc na calej naszej przyszlosci. Powiedzialam mu zeby sie powaznie zastanowil nad tym co robi i nad tych co chce zrobic w sprawie naszego malzenstwa. Wiem ze kazdy kto to przeczyta pomysli ze ona ma kogos. Rozmawialam z nim na ten temat kilka razy. Za kazdym razem mowi ze nie ma, ze w nikim sie nie zakochal i nikogo nie szuka. Mozecie mnie nazwac naiwna ale wierze mu. Jutro on znow wyjezdza z pracy. Powiedzial ze wroci do domu na weekend. Nie wiem czy dobrze robie probujac z nim porozmawiac, czy powinnam dac mu jeszcze wiecej czasu na przemyslenia a sama zajac sie swoimi sprawami. Ciezko na czykomkolwiek sie skupic gdy ciagle sie mysli o tym wszystkim. Nie wiem czy ktos tutaj moze mi cos poradzic. Chcialam sie wygadac..

Odnośnik do komentarza

Nie ważne, czy on kogoś ma. czy po prostu ma dość ciebie.
Ważne jest to, jak długo ty wytrzymasz taką sytuację, czy chcesz tak dalej żyć.
Ty musisz powziąć decyzję, ty musisz coś postanowić.
Jemu chyba tak jest wygodnie. Żyje jak kawaler, ale ma poczucie, że ma coś stałego i ty na niego czekasz.
On nie pragnie zbliżenia, nie spotyka się z kobietami, może odkrył w sobie pociąg do mężczyzn?
Nie musi tak być, ale czytałam, że tak czasem się zdarza.
Pół roku to długo, by się nad sobą zastanowić.
On to zrobił i nie zamierza się do ciebie zbliżyć.
Powinnaś to sobie uświadomić i też podjąć decyzję.
Jaką?
Masz wybór - albo tak dalej żyć i pogodzić się z tym, albo zacząć nowe życie, czyli zakończyć obecny układ.

Odnośnik do komentarza

AgaMarch, mnie zastanawia jedno. Skoro 6 miesięcy trwa Wasz kryzys małżeński, mąż zachowuje się jak kawaler, pojawia się w domu, kiedy mu się zachce, a Ty żyjesz w ciągłej niepewności, to dlaczego w czasie tego "zastanawiania się nad sobą, nad związkiem" nie podjęliście wspólnej próby naprawienia relacji np. na terapii małżeńskiej? Przecież samo się nic nie naprawi. Jeśli jest jeszcze w Was pragnienie naprawienia związku, skorzystajcie ze wsparcia terapeuty. Jeśli natomiast wychodzicie z założenia, że nie ma czego ratować, nie przedłużajcie swoich nerwów i frustracji i po prostu się rozstańcie, dając sobie szansę na szczęście z kimś innym. Pozdrawiam!

Odnośnik do komentarza

Wiem ,że chcesz mu wierzyć i wierzysz,
ale ja nie wierzę w to ,że nie ma nikogo,on wszystko robi ,żebyś wyrzuciła go ze swego życia,nie zdaje chyba sobie sprawy jak niszczy Cię psychicznie.
Jemu widać kompletnie nie zależy na tym związku,jak już nie chcesz podejmować radykalnych decyzji ,to przynajmniej wykazuj w stosunku do niego obojętność,nie dzwoń ,nie interesuj się nim ,bo sama widzisz ,że Twoje kajanie się nie przynosi nic dobrego,a nawet odwrotny skutek.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Powiedzialam mu wielokrotnie ze zalezy mi na naszym malzenstwe i ze chce go ratowac. Prosilam by ze mna poszedl do psychologa na terapie malzenska. Odmowil. Gdy go spytalam dlaczego nie chce isc powiedzial ze to nie ma sensu bo on sie tam nie odezwie (maz jest baardzo zamknieta w sobie osoba i oprocz mnie z nikim nie rozmawia o naszych problemach), poza tym mowi ze nikt nie bedzie mu duktowal jak ma zyc i go naprawial. Powiedzial ze takie spotkanie nie ma sensu bo tylko psycholog go wkurzy swoimi radami i tyle. Taka z nim rozmowa. Jestem zalamana tym wszytkim.

Odnośnik do komentarza

To sama widzisz,że nie zależy mu na naprawieniu związku a ,że Tobie na nim zależy to nie musisz mu mówić ,bo on wie doskonale i to wykorzystuje...,
sama wybierz się do psychologa,pomoże Ci poradzić sobie z tą sytuacją, jak nie ,to rozmawiaj z kimś bliskim,będzie Ci łatwiej podjąć decyzję,
bo ona dla wszystkich ,oprócz Ciebie,wydaje się oczywista.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

Jedynie, wystawić walizki za drzwi,pokazać ,że sama dasz sobie radę i na nim kompletnie przestało Ci zależeć,
powiedzieć stanowczo koniec.
A czy zmieni stosunek do Ciebie czy nie to,nie ma żadnych gwarancji,
jak nie chce być z Tobą, to nie pomoże nawet" stawanie na rzęsach"... ,ja uważam ,że zakochał się w innej.

Szanuj zdanie innych...

Odnośnik do komentarza

W zyciu codziennym wyglada sprawa tak. Maz czesto je na miescie, ale czasem jak wroci do domu to albo jemy razem obiad ktory przygotowalam albo jak wroci pozniej to sam sobie cos przygotowuje. Moja sytuacja jest o tyle trudniejsza ze teraz nie pracuje. Szukam pracy ale jeszcze nie nie udalo mi sie dostac. Dorabiam jako nianka. Mieszkamy w USA. Meza zarobki sa naszym glownym dochodem. W domu zajmuje sie wszystkim ja. Mamy wspolne konto. Ja pilnuje placenia wszystkich oplat (mieszkanie, prad, internet etc.) , maz placi karty kredytowe. Do tej pory pralam dla nas obojga. Kupowalam mu napoje proteinowe (chodzi na silownie). Zawsze jakies piwko w lodowce bylo.

Odnośnik do komentarza

Siedzisz w domu i myślisz sobie - ja chcę, by było tak, jak dawniej.
A nie jest i nie będzie.
Czemu mąż ma rezygnować z kawalerskiego życia, jeśli się na to godzisz?
Może gdyby zobaczył że potrafisz sobie sama poradzić, to by się zastanowił czy warto zmienić coś, aby nie stracić tej pewnej stabilizacji.
Jak ty nic nie zmienisz, to on też nic nie zmieni.
Masz tylko szansę, jednak w razie czego, dasz sobie radę.

Odnośnik do komentarza

Uważam, że powinnaś zacząć psychicznie przygotowywać się do rozstania.
Twój mąż nie wykazuje żadnej chęci do współpracy, ani też chęci ratowania waszego związku.
Podobnie jak ka-wa, nie wierzę że on nikogo nie ma.
Trudno uwierzyć, że te wszystkie wyjazdy, wycieczki, weekendy spędza sam, czy z jakimś kolegą.
Im dłużej trwa kryzys między wami, tym bardziej on się oddala i być może zacieśnia więzy z...kimś nowym.
Trudno stwierdzić, dlaczego twój mąż nie próbuje w żaden sposób rozwiązać tego problemu, ale ty tkwiąc w takim zawieszeniu, wykończysz się.
Zrób wszystko w kwestii pracy i stań wreszcie na własnych nogach, żebyś w pewnym momencie nie obudziła się z ręką w nocniku.

Odnośnik do komentarza

Dzieki za wszystkie odpowiedzi. Musialam zrobic sobie chwile przerwy od czytania forum by sie troche psychicznie zregenerowac. Moj maz jest Polakiem. Tydzien temu pierwszy raz od 6 miesiecy wyszlismy razem na spotkanie ze znajomymi. Bylo fajnie ale spotkanie sie skonczylo i wrocilismy do "starego ukladu". Wiem ze to wszystko wyglada na sytuacje beznadziejna. Jeszcze jednak nie oswoilam sie z mysla ze to juz koniec. Latwo kazdemu powiedziec " odejdz", "rozstancie sie i szukajcie szczescia z kims innym". Z kim mam szukac tego szczescia? Jaka mam gwarancje ze wogole kogos znajde czy ze nowy zwiazek mi sie ulozy? Poza tym co zrobiz z tym emocjonalnym bagazem ktory juz mam? Wiem ze nie da sie na sile byc z kims kto tego nie chce. Jednak ta wiedza nie daje zadnej ulgi tylko poczucie bezsilnosci. Nie mam kontroli. W ostatnim czasie duzo zastanawiam sie nad soba i staram sie rozwiazac moje problemy z praca. Staram sie tylko na tym teraz skupic. Jesli chodzi o meza to ciagle ucze sie wyznaczac granice w tej naszej "relacji". Czasem jestem z siebie dumna ze umiem opanowac swoje emocje i trzymam sie od niego z daleka. Czasem jestem wiernym pieskiem czekajacym na ochlap jego uczucia. Wstyd mi za to, jestem zla na siebie ze mu pokazuje swoja slabosc. Boli mnie to jeszcze bardziej gdy dochodzi do mnie ze jego to wszystko co ja czuje nie obchodzi.

Odnośnik do komentarza

Zachowanie Twojego męża, można by uznać za znęcanie psychiczne.
Z tego co piszesz wynika, że żyjesz w zawieszeniu, bo mąż nie określił się, jak widzi Waszą wspólną? przyszłość.
Nie pozostaje Ci chyba nic innego, jak skupić się na swoich sprawach, intensywnie poszukiwać pracy i nie narzucać się mężowi.
Czy on Cię utrzymuje, bo jeśli tak, to nie możesz takiej sytuacji ciągnąć bez końca, bo w pewnym momencie on odejdzie, a Ty z czym zostaniesz?

Odnośnik do komentarza

Wydaje mi się, że znajdujemy się w podobnej sytuacji, poniekąd jest to uzależnienie od drugiej osoby i przekonanie o tym, że sama nie dasz rady. Jak pisałaś w komentarzach "łatwo powiedzieć" dokładnie wiem co czujesz bo po prostu ogarnia nas brak motywacji do działania. Jeśli chodzi o moją radę to skup się na sobie, intensywnie zajmij się szukaniem pracy i postaw na samorealizaję, może sport lub inne hobby. Twojego jak i mojego związku pewnie nic już nie uratuje grunt to znaleźć w sobie siłę i sie nie poddawać. Trzymam za Ciebie mocno kciuki i licze na to,że Twój mąż będzie słono żałował jak zrozumie co stracił.

Odnośnik do komentarza

Nie wiem dokladnie czy chodzi tutaj o uzaleznienie czy raczej o bardzo glebokie zaangazowanie emocjonalne. To nie jest tak ze nie dam sobie rady bez meza. Daje sobie rade bez niego od 6 miesiecy i jakos zyje. Co mnie doluje to to poczucie ze to moje zycie jest takie byle jakie. Dla mnie moj maz byl zawsze bratnia dusza. Zna mnie najlepiej ze wszystkich. Dzielenie zycia z nim bylo dla mnie ogromna radoscia. Jego nagly dystans do mnie i obojetnosc byly dla mnie dramatem. Nie rozumialam dlaczego to robi. Nie umiaam pojac dlaczego tak bardzo sie zminil z dnia na dzien. Te pierwsze miesiace to byl poprostu chaos. Jego zachowanie totalnie nieracjonalne i moja panika, strach o niego, o siebie, o nasza przyszlosc. Pomalu z pomoca przyjaciol sie uspokoilam. Moj spokoj spowodowal to ze i on pomalu sie uspokoil. Zaczelam stosowac to co wszyscy mi tutaj radza. Zaczelam bardziej zajmowac sie soba. Zabralam sie za reguarne uprawianie sportu, wychodze ze znajomymi, aktywnie szukam stalej pracy, miedzy czasie znalazlam sobie pozycje jako nianka i korepetytor. Zaczelam pracowac nad soba. Zastanowilam sie nad soba i doszlam do wniosku ze wiele rzeczy musze zmienic. Zabralam sie za to i jestem teraz szczesliwsza. To nie znaczy ze juz ze wszystkim sie pogodzilam. Mam jest sporo slabszych chwil kiedy sobie troche porycze. Kiedy to co on robi czy czego nie zrobi mnie rani ale ucze sie dystansu to tego. Jesli chodzi o moje uczucie do meza to ono tez sie zmienilo. To co sie stalo odslonilo jego twarz ktora nigdy nie znalam. Moj maz nigdy nie pokazywal swoich slabosci, nigdy sie nie zalil ze go cos martwi, ze sobie z czyms nie radzi. Dopeiro teraz poraz pierwszy sie do tego przyznal. Jednak problem jest taki ze nie umie sie z tym pogodzic. Uwaza ze zawiodl i ze to nie jest meskie. W grudniu przeszedl zalamanie nerwowe do ktore po czesci sie przyczynilam. To co od tego czasu jest miedzy nami to w duzej mierze rezultat tego co sie wtedy stalo. Te ostatnie miesace to najcieza proba jaka kiedykolwiek przeszlam. On zreszta tez. Zranilismy sie nawzajem bardzo. Jednak tez dowiedzielismy sie o sobie nawzajem wiele. Ostatnio zaczelo sie troche poprawiac miedzy nami. Zaczelsimy w koncu rozmawiac o naszych problemach. Wyjasnilismy sobie kilka rzeczy. Nie ma jeszcze wielkiego przelomu ale jest maly kroczek naprzod. Nie wiem jak to sie skonczy. Byc moze sie rozstaniemy. Jednak poki jest choc iskierka nadziei ze mozemy z tego wyjsc bede przy nim bo jestem jego zona, bo go kocham i bo mu przysieglam ze nie opuszcze go gdy nadejda problemy.

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...