Skocz do zawartości
Forum

Depresja


S26

Rekomendowane odpowiedzi

Witam, mam ze sobą problem. Od 4 lat leczę się na depresję, Walczę też z zaburzeniami lękowymi i natrętnymi myślami. Leki miałam zmieniane 3 razy, najpierw Asentra,potem Servenon teraz Wenaflaksyna. Mimo że chodziłam na psychoterapię 1,5 roku bradzo mało mi to pomogło. Aktualnie od ponad pół roku chodzę do psychologa, podobno bardzo dobrego ale od grudnia nasiliły mi się objawy depresyjne. Coraz mniej chcę wychodzić z ludźmi, śnią mi się koszmary, chłopak się ode mnie oddala co też bardzo mnie przeraża. Codzienne życie jest dla mnie męczarnią, natrętne i przykre myśli typu :nikt Cię nie lubi, skończysz bez pracy, będziesz całe życie sama . Już nie mogę tego znieść. Na dodatek wszystke moje związki bardzo szybko się kończą, zawsze chłopak ze mną zrywa bo przestaje mnie kochać. Tak jest chyba i tym razem i już po prostu tego psychicznie nie wytrzymuję.
Czasem na siłę unikam innych , nie chcę ich zamęczać problemami, zazwyczaj udaję że jestem szczęśliwa ale bardzo mnie to męczy. Z drugiej strony czuję sięstrasznie samotna, jakbym żyła sama na świecie. Moja samoocena też sięga jądra ziemi, o niczym nie potrafię sama zadecydować.
Psychiatra mówi, że powinnam się czymś zająć, że powinnam mówić stop swoim natrętnym myślom. Nistety nie umiem sobie z tym poradzić. Tracę nadzieję że cokolwiek może mi pomóc. A nie chcę żyć cały czas w takim stanie. Proszę o pomoc, na prawdę nie wiem co robić...

Odnośnik do komentarza

S26, depresja i zaburzenia lękowe niestety mają tendencję do nawracania i wówczas objawy mogą się nasilać. Napisałaś, że bierzesz leki i korzystasz z pomocy psychologa, zatem działasz w sposób "kompleksowy". Mimo wszystko objawy chorobowe nie ustępują. Mam nadzieję, że to tylko kwestia czasu, kiedy poczujesz się lepiej. Poza tym sugerowałabym pracę nad samooceną, którą sama oceniasz na bardzo niską. Bez zmiany myślenia o sobie samej trudno Ci będzie zmienić myślenie o świecie. Trzymam kciuki i życzę powodzenia!

Odnośnik do komentarza

Sama piszesz, że masz natrętne myśli o wszystkim, co złego może się zdarzyć.
To tylko i wyłącznie są twoje myśli i te myśli możesz zmienić na dobre i pozytywne.
Leki tylko przytłumiają stres, nie zmienią twoich myśli. Tylko ty sama możesz to zrobić, ale wymaga to pracy nad sobą.
Nauczyłaś się złego myślenia, teraz naucz się pozytywnego myślenia.
Poczytaj w internecie o świadomym myśleniu, o autosugestii, itp. i stosuj się do ich zaleceń.
Nie dziw się, że chłopcy od ciebie uciekają. Nikt nie lubi biadolących ludzi, wiecznie narzekających.
Zmień siebie, to jest możliwe. To jest realne.

Odnośnik do komentarza

witam jestem zalamana moze ktos mi doradzi co powinnam zrobic.
moj parter leczyl sie na nerwice ponad rok byl to bardzo ciezki okres w naszym zyciu ale dalismy rade psychoterapia i leki mu pomogly powoli wszystko odstawil, jednak po pol roku znowu sie zaczelo z nim cos zlego dziac... postanowil po raz kolejny sie leczyc psychoterapia plus w sobote dostal nowe leki asentre czula ze po tym wszystki jest jakis "inny" ale twierdzil ze mnie kocha i nasza 5 l. corke (nie jest jej bilogicznym ojcem ale wychowuje ja ze mna ponad 2 lata). miedzy nami bylo ok tulil mnie calowali w czwartek wieczor przytulil sie do mnie i zasnall . w piatek wstal oczy mial takie dziwne rano i stwierdzil ze od dluzszego czasu probuje mi to powiedziec ze mnie nie kocha i nie moze juz dluzej miszkac ze mna i ma mysli samobojcze przez dom i przeze mnie i musi odejsc ze to koniec... nic sie nie odzywal napisalam w sobote wieczorem jak sie ma napisal ze jest mu ciezko martwi sie o mnie i nie zasluzylam by cierpiec przez niego a ja ze mi go brakuje itd on ze wie o tym przeprasza mnie i zebym niepisala bo nie wytrzyma tego. zadzwonilam do niego po jakims czasie odzwonil i rozmawial ze nie radzil sobie psychicznie z moja rodzina praca rozmawialismy 40min, prosilam zeby wrocil ale stwierdzil ze sam sobie musi poradzic. rano napisal sms ze przeprasza ale juz nie bedziemy razem od pewnego czasu meczy sie i mnie nie kocha ito koniec. poprosilam zeby zmienil leki bo nie da sie odkochac od tak! a on ze lepiej sie czuje i musze sie z tym pogodzic nie ma potrzby nigdzie isc. spytalam czy usune tatuaz z moim imieniem napisal ze nigdy tego nie zrobi... nie mam sil juz naprawde nie wiem jak mu pomoc. mieszka teraz u rodzicow 50km ode mnie i jest mi tak zle co poinnam robic? prosze jak ktos mial z tym stycznosc o rade

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...