Skocz do zawartości
Forum

Witam.


Gość Krzysiek24

Rekomendowane odpowiedzi

Gość Krzysiek24

Chciałem napisać o swoim problemie, a może i wielu problemach, wychowywałem się od 5 roku życia bez ojca (emigracja zagraniczna - do tej pory nie wrócił, już 20 lat na emigracji, kontakt tylko telefoniczny rzadki, ostatnio doszedł skype), czyli praktycznie w ogóle nie widziałem ojca, z kolei mój młodszy brat praktycznie w ogóle go nie pamięta bo miał 2 tygodnie kiedy wyjechał, natomiast ja miałem już jako takie wspomnienia gdy był i czułem jego brak gdy wyjechał, czułem pustkę, czasem nie mogłem zasnąć w nocy, nie zdawałem jeszcze z tego sprawy dlaczego tak się czuję i co mi jest. Otóż od najmłodszych lat przebywałem praktycznie z matką bo ojciec niby nie miał czasu na to żeby pobyć chociaż paru godzin z synem, bywały epizody kiedy byłem z ojcem ale to były epizody krótkie (kiedy już nie było z kim mnie zostawić), i wtedy owszem wziął mnie na sanki, ale ja już jak miałem kilka lat od niego chowałem się zapłakany pod stołem, matka mi to powiedziała ostatnio i mimo że coś tam w pamięci zostało to byłem w szoku dlaczego w wieku kilku latek chowałem się przed własnym ojcem bo nie przypominam sobie żadnej sytuacji kiedy by mnie bił. Z kolei z opowiadań z okresu mojego dzieciństwa wynika że czasem matka mnie zostawiała i wychodziła z domu np na imprezę w pracy po czym ja płakałem , i właśnie wtedy ojciec ze mną zostawał (wyjątek) . Otóż gdy miałem 5latek ojciec wyjechał za granicę i siedzi tam już 19lat dokąd do dzisiaj go nie ma w domu, nigdy nie przyjechał choćby na miesiąc, nie zdawałem sobie jeszcze wtedy sprawy jaki to będzie miało skutek dla mnie i jakie konsekwencje. Otóż wydaję mi się że jak mój brat się urodził matka zaczęła się tylko nim zajmować , było co jeść, nikt nie chodził głodny ale ta matczyna miłość tak jakby została przesunięta na brata, z kolei tak jakby moje więzy z matką zostały zerwane, jakbym został odstawiony jak zabawka, może trochę wyolbrzymiam ale wydaję mi się że tak było, otóż od najmłodszych lat gdy płakałem lub gdy wykazywałem swoją dezaprobatę, (a jako dzieciak miałem do tego prawo bo byłem po prostu jeszcze dzieckiem) byłem straszony przez matkę tym że mnie odda i że po mnie przyjadą i mnie zabiorą, do dziś mam jakiś lęk przed tym, mało tego matka potrafiła po prostu wyzwać mnie od diabłów, straszyć piekłem że mi rogi już rosną gdy miałem z 12, 14lat, pamiętam jak przy ciotce kazała mi klęczeć na grochu po czym śmiała się z nią, gdy się z nią kłóciłem, wyzwałem strasznie mnie biła a byłem jeszcze dzieckiem, miałem zadrapania, cały drżałem ze strachu, potrafiła mnie przyduszać, kiedy bałem się wtedy i płakałem uśmiechnęła się lekko, i tak jakby to jej sprawiało przyjemność, bardzo się wtedy wściekała widziałem w jej oczach jakąś nienawiść do mnie, przy czym muszę podkreślić tu że robiła to z aprobatą dwóch starszych sióstr które przytakiwały jej, i mówiły jej że postępuję właściwie przy każdej kłótni albo jak mnie biła, często bywało tak że po tym byłem ignorowany, wprost olewany, siedziałem w pokoju płakałem za ścianą, bywały takie momenty że sąsiad kolega siostry przychodził lub chłopak a ona z nim rozmawiała śmiała się chociaż wiedziała że siedzę za ścianą i ryczę, nie tylko przez nią byłem ignorowany, byłem też DŁUGOTRWALE ignorowany przez siostry, później do tego doszło nabuntowanie brata młodszego przeciwko mnie, także później już cała rodzina oprócz ojca przestała się do mnie odzywać i to trwało latami, jeśli już szanownej mamuśce Pani świata przeszło, kiedy już się jej humor poprawił to potrafiła po miesiącach roku się dopiero do mnie odezwać przy czym przez całe lata siedziałem sam w swoim pokoju bo jak tylko wyszedłem z własnego pokoju wszyscy mnie ignorowali olewali, i patrzyli się jak na jakiegoś zbrodniarza największego, czułem się seryjnie jak potwór jakiś, takie mieli podejście do mnie, wyzwanie w okresie dojrzewania, odpyskowanie, kłótnie uważały je za tragedie nie do naprawienia, chyba że bym przyszedł, złamał męską dumę, charakter i przeprosił skruszony swojej winy, wtedy by się do mnie zaczęły odzywać chociaż i to nie zawsze, parę razy gdy miałem z 10, 11 lat podchodziłem chociaż byłem zły na matkę i prosiłem żeby coś do mnie powiedziała a ona odwróciła się do mnie przepraszam za wyrażenie dupą spała smacznie chociaż to słyszała i dalej ignorowała po czym ją wyzwałem bo zdobyłem się na przeprosiny a i tak zostałem olany, dopiero po paru godzinach od przeprosin kiedy wielka Księżniczka matka namyśliła się coś do mnie zlitowała się powiedzieć, tak jak wcześniej mówiłem i brata zaczęły buntować przeciwko mnie a może też on sam widząc że jestem tak traktowany przez matkę i siostry zaczął mnie traktować tak samo, do Boga zwracałem się o pomoc pytałem kiedy to się skończy, nie kończyło się, jeśli chodzi o ojca raz powiedział mi przez telefon że mnie kocha bo gdy miałem z 14lat już wtedy mówiłem że mnie matka nie kocha, ale to było złudne bo zaczęły wykorzystywać rozmowy telefoniczne z zagranicy z ojcem do tego żeby nagadać jemu o mnie i mówiły żebym wziął słuchawkę od kiedy dzwonił i ja brałem tą słuchawkę i on na mnie dosłownie wrzeszczał, cytuję co mi do ucha mówił przy uśmieszku sióstr i matki kiedy widziały że to słucham: wypierdalaj skurwysynu z domu ja Cię kurwa zajebie zadzwonię na policję i Cię skurwysynu zamkną mendo, oczywiście gdy tego wysłuchałem i oddałem telefon matka z siostrą miały satysfakcję i ubaw. Otóż matka mówi że się wywiązała z roli, porównuje się do gorszych od siebie alkoholiczki ciotki, i mówi że lepiej żebyś miał taką matkę to byś dopiero miał ja jestem lepsza, a według mojej oceny się nie wywiązała w ogóle z macierzyństwa, nie potrafi wychowywać, olała cały okres wychowawczy, nie mówię tu o żywieniu czy o ubraniu ale o wychowaniu, zignorowała ten proces, moje problemy dla niej były błahymi zawsze i mniej ważnymi niż np córek, nawet odrobinę z siebie nie dała, zawsze musiałem sobie zapracować na jej miłość i szacunek do mnie np przeprosinami albo siedzeniem w pokoju i nie odzywaniem się przez lata. Obserwując wychowanie mojego młodszego brata było inaczej dopóki nie stwarzał problemów tylko podkreślam że brat nie był olewany przez nią jak ja od najmłodszych lat swojego życia, wiedział co to miłość, zauważyłem że zaczęła naprawiać błędy popełnione na mnie u brata co było jeszcze przykrejsze że tego co mi zrobiła nigdy nie naprawiła, nie dziwie się że brata wychowywała ale a zaczęła dopiero je naprawiać na bracie a mnie kompletnie zignorowała , dla niej byłem zepsuty już doszczętnie co najgorsze z nie swojej winy tylko przez nią, siostry miały inaczej, czuły pełną rodzinę do 10 roku życia, widziałem zdjęcia "normalnej rodziny" gdy dwie siostry siedzą na fotelu i przytulają się do ojca i matki, one miały dzieciństwo normalne miały miłość wiedziały że się je kocha, na komunii był i ojciec, był na miejscu była rodzina pełna, natomiast nie widzę czubka własnego nosa ale wydaję mi się że ja miałem najmniej miłości w rodzinie o ile ją jako tako miałem epizodycznie, bo brat miał 2 tygodnie jak ojciec wyjechał to nie miał wspomnień przy czy miał wsparcie matki, z kolei ja miałem wspomnienia gdy epizodycznie mną się ojciec zajmował i zostało mi te życie jakie takie z ojcem do 5roku życia po czym wyrwane brutalnie wyjazdem ojca, natomiast jeśli chodzi o matką to wsparcie matki miałem jakie takie byle jakie tak jak pisałem na początku nie zawsze bo matka mnie potrafiła zostawić samego i pójść na imprezę w pracy po czym ojciec gdy wrócił się wkurzył i zadzwonił do niej a ona się nieźle bawiła, a ja siedziałem zapłakany sam chyba w domu. Otóż nie wiedziałem jakie mogą być tego skutki społeczne, jednak brak ojca , matka oziębła, poskutkowało tym że nie miałem ani kolegów ani koleżanek, byłem odrzucony przez grupę rówieśniczą, wysmiewali mnie, gnebili, po prostu nie uczestniczyłem w życiu szkolnym przez to, na podwórku było tak samo, w domu nie miałem czego szukać bo gdy wracałem to wracałem do pustego zawsze pokoju , bo cała rodzina patrzyła na mnie spod byka a miałem prawo do wyrażania własnego zdania bo dojrzewałem, brat też był nabuntowany lub sam patrząc na to jak siostry matka później też ojciec mnie traktują sam zaczął mnie tak traktować, więc byłem w swoim własnym domu intruzem którego trzeba traktować jak powietrze latami, i tak siedziałem w swoim pokoju sam ze sobą na komputerze, zacząłem wariować powoli, i co na dzisiaj, dzisiaj mam 24 prawie lata i nie miałem nigdy dziewczyny, nie wiem co to jest pocałunek , przytulenie , ogólnie to myślę żeby teraz jakaś dziewczyna mnie przytuliła chociażby bym po prostu drżał, na moim wykształceniu też odcisnęło to piętno, ledwo skończyłem liceum prywatne, mam 24lata a się czuję jak 70latek, do tej pory też mam problemy z zorganizowaniem się czy to z nauką czy z pracą, jestem podatny na sugestię innych ludzi. Dziękuję za przeczytanie mojej wiadomości i proszę o opinię miłego dnia.

Odnośnik do komentarza

To wszystko to przeszłość.
Ciężka, tragiczna, ale to już było, minęło.
Jak chcesz zacząć żyć normalnie, to musisz się od tego odciąć.
Powiedz sobie, że od dziś zaczynasz nowe, lepsze życie.
I powtarzaj to sobie beż przerwy, do skutku.
Bo czas na nowe, lepsze życie.

Odnośnik do komentarza

Liceum prywatne hmm, dlaczego nie poszedłeś dalej?
Czy to oznacza, że mając 24 lata siedzisz w swoim pokoju przy komputerze i żyjesz na koszt wstrętnych rodziców?
Nie pozostaje Ci nic innego jak przestać się nad sobą użalać , wziąć się w garść i zacząć się usamodzielniać.
Miałeś niełatwe dzieciństwo, nie Ty jeden, niestety, ale to nie powód, żeby leżeć teraz odłogiem i wspominać złą przeszłość której już nie zmienisz.
Idź do pracy, zacznij studia, zacznij pracować na swoją przyszłość, na co czekasz?

Odnośnik do komentarza

Jeśli chcesz dodać odpowiedź, zaloguj się lub zarejestruj nowe konto

Jedynie zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony.

Zarejestruj nowe konto

Załóż nowe konto. To bardzo proste!

Zarejestruj się

Zaloguj się

Posiadasz już konto? Zaloguj się poniżej.

Zaloguj się
×
×
  • Dodaj nową pozycję...